Państwo Środka – Kościół a społeczeństwo
Chiny – tajemniczy, hermetyczny, najludniejszy kraj świata – stworzyły ciekawą cywilizację zaliczaną do najstarszych na świecie; cywilizację, której wpływy ogarniają cały Daleki Wschód.
Chiny to kraj niezwykle istotny dla ewangelizacji, zarówno ze względu na obszar, jak i ogromne zaludnienie. Dlatego też Kościół od czasów misji nestoriańskich próbuje dotrzeć do Chin i nawiązać kontakt z tajemniczym światem Orientu. Od samego początku w tej ewangelizacji uczestniczy Towarzystwo Jezusowe, które poprzez niezwykłe postacie, takie jak Matteo Ricci, Franciszek Ksawery i wielu innych, nie niszcząc istniejącej starożytnej kultury, próbuje wejść z Dobrą Nowiną w jakże odmienny i zwarty system kulturowo-religijny.
Religia to pojęcie zachodnie. W starożytnych Chinach rozwinęła się raczej filozofia – z pewnymi aspektami myśli religijnej, jednakże nie tożsama z religią. Są to między innymi konfucjanizm i taoizm. Konfucjanizm wypracował ideologię stanowiącą podstawę porządku społecznego, usankcjonował i uporządkował kult przodków i cesarza, nie wypowiadał się jednak na temat świata nadprzyrodzonego. Taoizm – koncepcja wywodząca się ze świata alchemików i kowali – wypracował techniki rozwoju energii życiowej, przedłużania życia i komunikowania się z siłami kosmosu oraz z istotami nieśmiertelnymi.
Do Chin przedostały się także inne religie, takie jak buddyzm czy – w ograniczonym zakresie – islam, judaizm i manicheizm. Chrześcijaństwo zakorzeniło się tu na dobre dopiero po przybyciu misjonarzy zachodnich. Początek ciekawej historii chrześcijańskich misji w Państwie Środka uczy pokory wobec innych cywilizacji i pobudza do refleksji nad własnym duchowym dziedzictwem.
Chrześcijaństwo postrzega się w Chinach jako obcą organizację, której doktryny Chińczycy – żyjący zgodnie z normami i zasadami innego stylu, zakorzenionego w tradycji – nie znają. W przeszłości Kościół katolicki znano z jego struktur, splendoru budynków sakralnych i obcych Chińczykom praktyk religijnych w zachodnim stylu. Dlatego też upadały wielkie projekty i nadzieje na ewangelizację największego narodu świata.
Po proklamacji Chińskiej Republiki Ludowej w roku 1949 istniejący tam Kościół podzielił się na Kościół urzędowy – oficjalny, współpracujący z władzami państwowymi, oraz Kościół podziemny – odmawiający jakiejkolwiek formy współpracy, szykanowany i prześladowany przez władze.
Jan Paweł II, przemawiając do biskupów z Tajwanu wyraził wdzięczność katolikom w Chinach za ich wierność Kościołowi. Papież modlił się o pojednanie, do którego nie można dojść bez prawdy, jedności i wzajemnego przebaczenia.
Formacja duchowieństwa i laikatu w Chinach wymaga otwartości serca, duchowej głębi, zdolności do dialogu i pogłębienia wzajemnych relacji. Konflikt pomiędzy wiarą i wartościami a czynami we współczesnym społeczeństwie chińskim rodzi się pod przemożnym wpływem coraz bardziej amerykanizującego się społeczeństwa. Faktem jest, że niedojrzały chrześcijanin wybiera wartości światowe. Tylko chrześcijanin dobrze uformowany, świadczący o Zmartwychwstałym życiem i słowem, chrześcijanin o mocnej wierze może stawić czoło przeciwnościom i pozostać wiernym wartościom. Dobra formacja duchowa wydaje się być konieczna najpierw u osób konsekrowanych, a w dalszej kolejności u katolików świeckich, bez których Kościół chiński pozostanie skostniały. Troska o świeckich winna być nieustannym zadaniem pasterzy Kościoła. Istnieje również w społeczeństwie chińskim potrzeba dialogu duchowego z innymi religiami. To podstawowe zadanie naszych czasów.
Chrześcijaństwo, tak jak i chińskie religie, ma swoją długą tradycję. Tylko przez wzajemne otwarcie na wartości duchowe te dwie odmienne kultury mogą zostać wzajemnie ubogacone. Trzeba więc szukać tego, co łączy, a nie tylko tego, co dzieli. Ważna jest inkulturacja. Nie można sobie wyobrazić misji bez uwzględnienia tej zasady. W ewangelizacji każdej kultury niezwykle ogromną wagę ma postawa pokory i szacunek dla obcej kultury. Nikt z nas wszak nie jest panem słowa Bożego, tylko jego sługą.
Wiemy, że w misję Kościoła, nie tylko w Chinach, wpisane są prześladowania i męczeństwo. Cierpienia nie można ukazać bez nadziei, ponieważ zamykałoby nas ono w tunelu śmierci. Tą nadzieją jest Zbawiciel, Jezus Chrystus. Bez odniesienia do Niego – zwycięzcy zła i grzechu – chińska filozofia oparta na buddyzmie, taoizmie i konfucjanizmie pozostanie na poziomie spekulacji zawsze ograniczonego umysłu ludzkiego, w niczym nie odnosząc się do Drogi, Prawdy i Życia. Dlatego też szukając drogi porozumienia pomiędzy religiami chińskimi a chrześcijaństwem, należy ukazywać Chrystusa – nadzieję, która zawieść nie może (Rz 5, 5).
Ks. Jan Konior – jezuita, dr teologii, studiował język chiński, teologię i religie wschodnie na Fu-jen Catholic University w Tajpei oraz literaturę chińską i filozofię na Cheng-kong University w Tajnanie. Na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie ukończył teologię misyjną.
Skomentuj artykuł