Sakramenty tak, ale za kasę?

(fot. shutterstock.com)
Marta Jacukiewicz

Z pełnym przekonaniem powiem, że zawsze na pierwszym miejscu jest sakrament. Osoba duchowna nie może odmówić udzielenia sakramentu z powodów finansowych - z mec. Michałem Poczmańskim - prawnikiem-kanonistą rozmawia Marta Jacukiewicz.

Marta Jacukiewicz: Panie Mecenasie, czasem ludzie zwłaszcza ci, którzy są daleko od kościoła niejako wkurzają się, kiedy ksiądz mówi o konkretnych pieniądzach za udzielenie sakramentu (chrzest św., ślub). Na pewno Pan i ja znamy ludzi, którzy doświadczyli takiego "zderzenia"…

Michał Poczmański: Oczywiście, że nikt nie lubi za nic płacić! Ja też nie. A mówiąc poważnie kwestia odpłatności za pracę osób duchownych na przykład przy sakramentach nie powinna nikogo bulwersować. Wierny, który prosi o sakrament jest członkiem większej grupy, w obrębie, której żyje. Musi więc ponosić ciężary utrzymania tej społeczności i niestety są to ciężary również finansowe. Potwierdza to również Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku "Wierni składający ofiarę (…) przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą przez tę ofiarę w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł" (kan. 946).

Problem może się jednak pojawiać gdy opłaty te są zbyt wygórowane. Ich wysokość należy oceniać zarówno w ogólnej skali całego społeczeństwa, ale także subiektywnie - w kontekście danego człowieka.

To nie powinno ulegać żadnej wątpliwości, ale z drugiej strony - papież Franciszek apelował do proboszczów aby ci "nie brali pieniędzy za sprawowanie sakramentów". Jakby nie było - ksiądz ma prawo wziąć pieniądze za swoją pracę, prawda?

Oczywiście, ma prawo. Jednak ponieważ jest to bardzo delikatna materia - uważam, że obydwie strony powinny podchodzić do zagadnienia elastycznie, z umiarem, ale także z wiarą w dobre intencje drugiej strony. Tylko tak można osiągnąć możliwe najlepsze rezultaty. Nie wiem, czy lepsze są "cenniki", które nie koniecznie muszą być dopasowane do możliwości finansowych najuboższych, czy zwyczajowe "co łaska", przenoszące ciężar określenia kwoty na wiernego, który może zupełnie nie orientować się w tykwestiach. Wiem jednak, że prawo kanoniczne zaleca, aby od składanych ofiar bezwzględnie usuwać wszelkie pozory transakcji lub handlu (kan. 947). To chyba jest klucz do odnalezienie złotego środka. Wydaje mi się, że papież przestrzega nie tylko przed zbytnią chciwością, ale także zbyt wielkim automatyzmem przy stawek pobieraniu opłat, bo wtedy z oczu znika osoba - jej sytuacja życiowa i materialna.

A to staje się niebezpieczne… Z rozmów ze znajomymi dowiaduję się, że w parafiach są cenniki, o których Pan również wspomniał: sakrament - cena, chociaż sama nigdy się z tym nie spotkałam. Uważa Pan, że cennik to dobre rozwiązanie?

Zgadza się, wiele parafii ma takie cenniki. Również wiele sądów kościelnych posiada własne stawki za np. proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Myślę, że dobrą stroną takiego rozwiązania jest podpowiedź wysokości opłaty jaką miałby uiścić wierny. Jednak dobrze byłoby, gdyby to nie był sztywny cennik. Myślę, że większość takich cenników jest sugestią i księża przyjmą również opłatę niższą, szczególnie od osoby uboższej.

A jeśli kogoś nie stać aby zapłacić te konkretne pieniądze? Rodzi się pytanie - sakrament czy pieniądze na pierwszym miejscu?

Z pełnym przekonaniem powiem, że zawsze na pierwszym miejscu jest sakrament. Osoba duchowna nie może odmówić udzielenia sakramentu z powodów finansowych. Jest to niedopuszczalne.  Mówi o tym wiele oficjalnych dokumentów kościelnych, np.  Synod Archidiecezji Poznańskiej, (zakończony w 2008 roku) mówi: "Przy okazji udzielania sakramentów świętych można przyjmować dobrowolne ofiary. Nie wolno jednak odmówić udzielenia sakramentów świętych tym, którzy z racji ubóstwa nie mogą złożyć ofiary". I nie jest to przepis ani nowy, ani lokalny. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku w kan. 848 mówi: (…) "potrzebujący nie powinni być pozbawieni pomocy sakramentów z racji ubóstwa". Myślę, że ten przekaz jest bardzo jasny.

Przynajmniej powinien być. Czasem na pytanie "Ile?" słyszymy "co łaska"…

I to też nie musi być złe rozwiązanie. Jeśli nie czujemy się pewni, czy dobrze określimy kwotę wtedy można zapytać się zwyczajnie, po ludzku jakie są średnie opłaty w parafii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sakramenty tak, ale za kasę?
Komentarze (1)
4 maja 2018, 19:12
Nie wierze... Nie wierze i życzę mec. Michałowi Poczmańskiemu, oświecenia i nawrócenia. Chyba, że artykuł jest sponsorowany. Cytuję: Potwierdza to również Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku "Wierni składający ofiarę (…) przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą przez tę ofiarę w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł" (kan. 946); oraz ; Wiem jednak, że prawo kanoniczne zaleca, aby od składanych ofiar bezwzględnie usuwać wszelkie pozory transakcji lub handlu (kan. 947). Jeżeli jako wierna składam cotygodniową ofiarę, całkowicie wypełaniam postanowienia prawa kanonicznego ;) Idąc dalej, cennik wyraźnie mówi - płacisz, dostajesz - czym to się różni od cennika u fryzjera?!?! I najlepsze - Również wiele sądów kościelnych posiada własne stawki za np. proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa - A jaki sąd nie posiada swoich stawek??? Przecież to administracja, której czynności wymagają opłat. Szkoda, że pan mecenas popiera, a nie piętnuje. Szkoda.