Święta Rodzina pokiereszowana

(fot. nebedaay / flickr.com)

W święto Świętej Rodziny wielu z nas słyszy w kościołach, że Rodzina z Nazaretu to dla współczesnych chrześcijan wzór do naśladowania. Może kaznodzieja odwoła się do papieża Leona XIII, który zatwierdzając to święto, tak napisał: "Niewątpliwie jaśniała w tej Rodzinie wzajemna miłość, świętość obyczajów i pobożne ćwiczenia - jednym słowem wszystko, co rodzinę może uszlachetnić i ozdobić, aby dać na wzór naszym czasom".

Może powoła się na bliższego nam Jana Pawła II, który wskazywał, że współczesne rodziny powinny wpatrywać się w Świętą Rodzinę, aby z przykładu Maryi i Józefa, z miłością opiekujących się Wcielonym Słowem, czerpać potrzebne wskazania dla codziennych życiowych wyborów. Jeśli będzie to ksiądz krytyczny wobec współczesnych przemian w życiu rodzinnym, to powie, że Józef, Maryja i Jezus to wzorzec rodziny pełnej, w której są rodzice nierozwiedzeni, nie tej samej płci, są dzieci narodzone po ślubie, nie za pomocą metody in vitro itp. Jeśli do tego dodamy obraz stajenki betlejemskiej rozświetlonej delikatnym światłem, ze zwierzątkami, aniołami, dziećmi w pasterskich strojach, królami, to będziemy mieli obrazek niczym ze świątecznych reklam.

No dobrze, czasem może i przesładzamy, ale ostatecznie niczego to nie zmienia, bo jak się zdejmie stajenkowy lukier, to ukaże nam się wzór miłości i relacji rodzinnych. Czy jednak nie jest tak, że ten wzorzec trochę nie przystaje do wzorca rodziny przedstawianej w nauczaniu Kościoła? Często propaguje on model rodziny wielodzietnej, co jest ze wszech miar słuszne w obecnej sytuacji demograficznej, a także ze względów pedagogicznych, bo wychowanie jedynaka jest trudną sztuką. Tymczasem Jezus jest jedynym dzieckiem, co prawda wychowującym się wśród rówieśników, ale jednak jedynakiem. Świętą Rodzinę trudno też uznać za rodzinę pełną, przynajmniej od pewnego momentu. Oto bowiem Józef nagle, nie wiemy nawet kiedy, znika z tej rodziny. W czasie publicznej działalności Jezusa już nie jest wspominany (ostatni raz występuje w Ewangelii, gdy Jezus ma dwanaście lat). Nie wiadomo, kiedy umarł, ale był zapewne czas, kiedy nie było go przy Maryi. Jest też problem z poczęciem Jezusa, gdy Józef postanawia "oddalić Maryję". Święta Rodzina nie jest też rodziną wielopokoleniową, bo Jezus nie ma żony, ani dzieci, a Maryja ostatecznie musi "dożywać" u obcych. Wprawdzie jest to przyjaciel Jezusa, jednak mimo wszystko obcy. Jaki to zatem wzór chrześcijańskiej rodziny, skoro właściwie wszystko jest w niej inaczej, niż w modelu propagowanym przez Kościół?

DEON.PL POLECA

Prawda jest taka, że historia Świętej Rodziny wcale nie była usłana różami i ociekająca lukrem, jak skłonni jesteśmy uważać, patrząc na stajenkę betlejemską. Najpierw problemy z "niebieskim" ojcostwem Jezusa, dylematy Józefa, potem wyprawa do Betlejem i kłopoty ze znalezieniem noclegu, poród w niezbyt sprzyjających warunkach, wizyta zgrai pasterzy (tak, to wcale nie byli słodcy pastuszkowie z jasełek, ale nieokrzesane draby). Potem pojawienie się nieznanych mędrców, których być może Święta Rodzina w ogóle nie rozumiała; ucieczka do Egiptu przed prześladowaniami Heroda, który też nie był safandułą z jasełek. Następnie zagubienie Jezusa w Jerozolimie (rodzice jedynaka mogą sobie wyobrazić, co to oznaczało dla Maryi i Józefa), w końcu śmierć Józefa. Potem działalność Jezusa, którego jedni uważali za Mesjasza, a inni za wariata (czy pod wpływem tego wszystkiego Maryja nigdy nie zwątpiła w Jego misję?). Do tego w końcu haniebna śmierć jedynego Syna na krzyżu pośród bandytów. Czy to ta wyidealizowana rodzina z betlejemskiej stajenki?

Chyba trochę przekręciliśmy ideę św. Franciszka - uważanego za twórcę pierwszej szopki (Greccio we Włoszech, rok 1223) - który chciał "uczcić pamięć o narodzinach owego Dziecięcia… pokazać niewygody i wyrzeczenia, jakie musiało znosić złożone w żłobie, leżąc w sianie w obecności wołu i osła". Franciszek pragnął przekonać, że Jezus miał rzeczywiste ciało i rodzi się w każdej Mszy (dlatego kazał ją odprawiać w szopce). My dzisiaj żadnych specjalnych niewygód nie widzimy, nie mówiąc już o tym, by tak jak bracia prawosławni, którzy na ikonie Narodzenia Jezusa Chrystusa przedstawiają Dzieciątko w żłobie bardzo przypominającym grób i w pieluszkach przypominających opaski pogrzebowe, widzieć we Wcieleniu zapowiedź śmierci. Nie przychodzi nam na myśl, by tak jak prawosławni na obliczu Józefa malować wyraz niedowierzania i przedstawiać go jako kuszonego przez diabła. Z kolei Maryja to dla nas zawsze piękna panienka ze stajenki, chociaż w chwili śmierci Jezusa mogła mieć około 50 lat, a więc jak na ówczesne standardy sporo.

Czy więc szopki betlejemskie nie odbierają nam realności Świętej Rodziny, przez co zupełnie nie przystaje ona do naszego życia i trudno ją nam traktować jako wzór życia rodzinnego? A gdybyśmy tak dostrzegli w niej rodzinę doświadczoną cierpieniem, ciężkimi przeżyciami - jednym słowem, rodzinę pokiereszowaną? Taką jak nasze rodziny, naznaczone prześladowaniami (na przykład w krajach niechrześcijańskich), utratą bliskich, potępieniami i niezrozumieniem, oskarżeniami i różnymi życiowymi dramatami? Rodzinę doświadczoną, jednak trzymającą się razem, rodzinę pokonującą dzięki miłości życiowe trudności w drodze do Ojca? Czy taki obraz tej rodziny nie stałby się nam bliższy?

W betlejemskich szopkach warto więc nie mościć Dzieciątku zbyt wygodnego posłania z sianka. Dzięki temu dostrzeżemy więcej w święto Świętej Rodziny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święta Rodzina pokiereszowana
Komentarze (11)
ŚR
św. Rodzino módl się za nami
31 grudnia 2011, 12:27
Św. Rodzina RATUNKIEM dla rodzin !!
M
Magosia
31 grudnia 2011, 12:24
Przeciętna Maryja? Przeciętny Józef???? Do każdej kobiety przyjdzie zatem archanioł Gabriel i powie, że jest pełna łaski, każdy mężczyzna gotów bedzie przyjąc kobietę noszącą pod sercem nie jego dziecko, potem uciekac za granicę, aby to dziecko ocalic? To cudownie!!! Niech tak się stanie, amen.
:
:-)
30 grudnia 2011, 22:32
Bóg wybrał na Swoje Wcielenie dość przeciętną rodzinę. Przeciętna Święta Maria i Przeciętny Święty Józef... A JAKI WYRÓSŁ SYN !!
F
franek
30 grudnia 2011, 22:01
Warto podkreślić, że to nie była tak bardzo uboga rodzina jak to się u nas często w różnych utworach podkreśla. Józef nie był bezrobotnym, a Jezus urodził się w stajence, bo zbrakło miejsca w gospodzie, a nie dlatego że nie mieli pieniedzy na gospodę. Bóg wybrał na Swoje Wcielenie dość przeciętną rodzinę.
Dariusz Piórkowski SJ
30 grudnia 2011, 15:21
xTom miał rację. W tekście był błąd, który poprawiiliśmy, więc na pewno czytał z dużym zrozumieniem. Niechby wszyscy tak czytali.
X
xTom
30 grudnia 2011, 15:05
(dlatego kazał ją odprawiać w szopce) czytanie ze zrozumieniem się kłania mój wpis był 2011-12-30 09:51:10 a aktualizacja tekstu 30.12.2011 10:20 to tyle jeśli chodzi o czytanie ze zrozumieniem...
KI
Koniec i basta! I KROPKA.
30 grudnia 2011, 13:43
Świeta Rodzina to Święta Rodzina!
C
chagrin
30 grudnia 2011, 12:16
(dlatego kazał ją odprawiać w szopce) czytanie ze zrozumieniem się kłania
~~
30 grudnia 2011, 11:43
..A gdybyśmy tak dostrzegli w niej rodzinę doświadczoną cierpieniem, ciężkimi przeżyciami - jednym słowem, rodzinę pokiereszowaną? Taką jak nasze rodziny, naznaczone prześladowaniami (na przykład w krajach niechrześcijańskich), utratą bliskich, potępieniami i niezrozumieniem," W betlejemskich szopkach warto więc nie mościć Dzieciątku zbyt wygodnego posłania z sianka. Dzięki temu dostrzeżemy więcej w święto Świętej Rodziny." -Wtedy byłoby jak w telewizji TVN i ogolnie w obrazie ,którym atakuje nas tv, widzielibyśmy we wszystkim samą nedzę /nie ubóstwo/, agresję,ilęk /bez nadziei/ ,. Rzecz w tym że Święta Rodzina z Nazaretu potrafiła żyć i stworzć przestrzeń , w której był Bóg i miejsce dla niego .Żyć chwilą ale w perspektywie wieczności ,czyli nie gdybając  i,bez pretensji o marne warunki materialne  ,ciężkie życie. to nie rodzina z szopki betlejemskiej ma się do nas upodabniać ,ale my do niej -
AC
Anna Cepeniuk
30 grudnia 2011, 10:59
Bardzo dziękuję autorowi tekstu, za "zdjecie lukru" z naszych wyobrażeń...... ale i z kazań, które słyszymy....... i które nijak przystają do rzeczywistości. Gdyby jednak można od czasu do czasu usłyszeć prawdę, o której piszą Dominikanie w swoim miesięczniku W DRODZE nr 1 z 2009 roku, gdzie cykl kilku tekstów zatytuowano: "Czij syna i córkę swoją"...... to przynajmniej było by bardziej prawdziwie i można by odnieść coś do swojego życia  i przynajmniej podjąć próbę zarówno rozstania się z "lukrem", ale także pozbawić się nieuzasadnionego poczucia winy czy żalu. Warto spróbować stanąć w prawdzie i nazywać "rzeczy" po imieniu... "lukrowanie" zaś zostawić cukiernikom......
X
xTom
30 grudnia 2011, 09:51
św Franciszek był diakonem i nie odprawiał Mszy świętej. Proszę doczytać zanim coś się opublikuje