Święta są po to, żeby się zatrzymać

(fot. marcovdz/flickr.com/CC)
Wojciech Molendowicz / "Dobry Tygodnik Sądecki"

Zobacz, jaką masz wspaniałą perspektywę, więc nie żyj tylko tym, w co się tak angażujesz myśląc, że to będzie wieczne. Święta są po to, żeby się zatrzymać - rozmowa z o. Andrzejem Chlewickim, dominikaninem, rektorem kościoła pw. Matki Bożej Niezawodniej Nadziei na Jamnej.

Święta Bożego Narodzenia coraz mocniej wypierane są z przestrzeni publicznej, bo komuś przeszkadzają. Możemy sobie wyobrazić, co by było, gdyby nie było Świąt Bożego Narodzenia?

To pytanie podobne do tego, jakie postawił Szekspir: "Co by było gdyby, w gębie rosły grzyby?". Byłby las. To sytuacja abstrakcyjna - próba opisania czegoś, czego nie ma, za pomocą pojęć, które znamy.

W Europie jest coraz więcej punktów, gdzie nie ma miejsca dla Świąt Bożego Narodzenia.

DEON.PL POLECA


Odpowiem tak: każdy z nas indywidualnie musi się zmierzyć z tym problemem. Niech każdy zada sobie pytanie, czym dla niego są te święta? Dla jednego będzie to wyjazd na narty, dla kogoś innego zakupy, a dla jeszcze innych odniesienie do konkretnego faktu, jakim było narodzenie Chrystusa.

A co ojciec powie tym, którzy uważają, że Boże Narodzenie trzeba delikatnie ukryć, nie obnosić się z nim, żeby nie drażnić wyznawców innych religii i niewierzących?

To ideologiczne skojarzenie. Niedawno czytałem książkę, w której autor przyznaje, że kiedy pierwszy raz pojechał na Zachód w latach 70. to miał poczucie, że ta liberalna demokracja ma coś wspólnego z komunizmem. Teraz mu się to tylko ugruntowało. Dziś nawet potrafi to nazwać: wszystko, co nowe jest postępowe, a to, co stare jest z gruntu złe. To my tworzymy rzeczywistość, to my próbujemy "ulepszać" to, co zastaliśmy. Najświeższy przykład ze świętym Mikołajem: świetny Mikołaj. Zlepek słów bazujący na tym, co było. Tylko my koniecznie chcemy coś unowocześnić, bo uważamy, że to jest lepsze.

Powinniśmy się już zacząć niepokoić, że święta to głównie zakupy, prezenty, wyjazd na narty, a choinki stawiać w miejscu publicznym nie wolno, żeby nie drażnić innych?

To tylko jedna strona. Są przecież ludzie, dla których Święta Bożego Narodzenia wybrzmiewają prawdą i są ważnym punktem odniesienia. Nie wartościowałbym jednak. Czy to znaczy, że są gorsi? Nie, mają prawo być sobą.

W pewnym duńskim miasteczku zapowiedziano, że w tym roku Święta Bożego Narodzenia nie będę organizowane przez lokalną wspólnotę mieszkańców.

Będą, tylko bez religijnych symboli.

A na czym polegają święta bez symboli?

Jak wierzący coraz bardziej świadomie powinniśmy przeżywać te święta i odróżniać rzeczy pierwszorzędne od mniej ważnych. To może sprowokować do pójścia w głąb siebie i myślenia, czym dla mnie jest Boże Narodzenie? Czym jest ów piękny obyczaj, który sprawia, że ten dzień jest inny od pozostałych dni. Ale dlaczego jest inny? Dlaczego siadamy do stołu wigilijnego?

Do stołu siadają w tym czasie również ludzie niewierzący.

Dlatego właśnie warto pójść w głąb siebie. Niewierzący też mogą sobie zadać pytanie, dlaczego wpisują się w rytm, którego przecież nie uznają. Ktoś powiedział, że nie wypadliśmy sroce spod ogona. Wyrastamy w pewnej rzeczywistości, która nas kształtuje.

Ale rzeczywistość staje się coraz bardziej laicka i coraz mocniej atakuje.

Raczej prowokuje. Dzięki temu staje się szansą dla tych, którzy będą stawiali sobie zasadnicze pytania.

To dobrze, że rzeczywistość nas prowokuje?

To nie tak. Nie można się obrażać na rzeczywistość. My wierzący musimy wiedzieć, że to, co się dzieje, nie dzieje się bez sensu i przez przypadek. To może boleć, może mnie oburzać, mogę się z tym nie zgadzać, ale to ma jakiś sens. Coś z tym faktem muszę zrobić. Ktoś napisał, że Pan Jezus przychodzi do nas w przebraniu naszego życia. Do mnie należy zadanie sobie pytania w dialogu z Panem Bogiem: co Panie Boże chcesz mi przez to powiedzieć?

A co Pan Bóg chce nam powiedzieć przez nowy obyczaj, by w Wielki Piątek odwiedzać kluby i dobrze się bawić?

No więc ja albo wchodzę w ten obyczaj, albo mam do niego dystans, swoje zdanie i nie odpowiem, że jest to propozycja dla mnie. Co mamy zrobić? Obrazić się na rzeczywistość? Mamy ograniczony wpływ na innych, na to jak postępują, to ich wybór, sprawa wolności i odpowiedzialności ich sumienia. Weźmy ekstremalny przykład - obóz koncentracyjny i ludzi, którzy się znaleźli w tej przestrzeni. Jedni potrafili w tym nieludzkim świecie zachować godność, czyli być ludźmi sumienia, inni niczym się nie różnili od katów. Rzeczywistość jest, jaka jest. Powstaje tylko pytanie, jak ja się w niej odnajdę? Czy będę człowiekiem sumienia, czy bezrefleksyjnie popłynę, poddam się owczemu pędowi, bo to jest dobre. Nowoczesne.

Jak chrześcijanin powinien się zachować w tej rzeczywistości?

Pielęgnować życie duchowe. Złudne jest myślenie, że ja się sam obronię. Papież Jan Paweł II mówił: musicie być mocni wiarą. Musicie być mocniejsi od uwarunkowań, w którym przyszło wam żyć. To jest wołanie o człowieka sumienia. Im więcej ludzi będzie pielęgnowało życie wewnętrzne, tym mniej ich da się nabrać na chłam, na kolorowe opakowanie, bo powiedzą, że towar w nim nieświeży, to im śmierdzi.

Istnieje gotowy przepis na udane święta?

Proszę zauważyć, że Kościół akcentuje, iż żyjemy w pewnym rytmie. Jest Adwent, to mocne uderzenie: zastanów się nad sobą! Żyjemy w rzeczywistości już odkupionej, Chrystus przyszedł na świat, ale on wciąż przychodzi. Przez długi okres roku żyjemy we śnie, angażujemy się w sprawy drugorzędne, które nas nakręcają. Możemy świetnie funkcjonować np. jako szef dobrze rozwijającej się firmy, ale gdzieś ta istota życia nam umyka. Proszę zobaczyć, ilu ludzi tka swoją wielkość ze swoich złudzeń, a nie widzą tego, co Pan Bóg im chce właśnie pokazać. Ich świetność - zobacz, jesteś dzieckiem Bożym. Zobacz, jaką masz wspaniałą perspektywę, więc nie żyj tylko tym, w co się tak angażujesz myśląc, że to będzie wieczne. Święta są po to, żeby się zatrzymać. Zatrzymać i próbować zrozumieć Chrystusa, który jest dla nas kluczem do wszystkiego.

Ojcze, ale tych świąt miało nie być z powodu zapowiadanego końca świata.

Kiedy nastąpi koniec świata? Nikt tego nie wie, nawet Syn, tylko Ojciec. W Talmudzie jest powiedziane, że świat się kończy, kiedy ginie jedna dusza. Codziennie następuje czyjś koniec świata. Każdy z nas przeżyje swój koniec świata. O to możemy być spokojni.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Święta są po to, żeby się zatrzymać
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.