Tajemnica Całunu Turyńskiego

(fot. Grzegorz Gałązka)
Idzi Panic / "Głos Ojsca Pio"

W tym roku pielgrzymi  mieli okazję zobaczyć Całun Turyński. Wystawienie rozpoczęło się 10 kwietnia i trwało do 23 maja. Kolejna możliwość zobaczenia tajemniczych relikwii będzie dopiero w roku jubileuszowym 2025.

Nie ulega wątpliwości, że jednym z przedmiotów wzbudzających dzisiaj wśród ludzi wiele kontrowersji jest Całun Turyński, płótno, na którym można dostrzec blade odbicie ludzkiego ciała z wyraźnymi śladami ran, przypominającymi te – opisane w Ewangeliach – z męki Pana Jezusa. Nie ma jednak poza Całunem innego przedmiotu (lub zjawiska), który byłby poddany tak szczegółowym badaniom, z udziałem przedstawicieli tak licznych dyscyplin naukowych.

Całe zaś zamieszanie zaczęło się w 1898 roku, po wykonaniu pierwszych zdjęć Całunu przez prawnika z Turynu, fotografa amatora, który nazywał się Secondo Pia. Okazało się, że obraz na kliszy fotograficznej ma charakter pozytywu, a tymczasem – jak wiemy – powinien to być negatyw (tak jest zawsze!). Oznacza to, że obraz na Całunie to negatyw (tak nie powinno być!). Jako że losy tego Płótna znane były od średniowiecza, wówczas zaś sztuki fotografii nie znano, owo niezwykłe zjawisko odniesiono do osoby Pana Jezusa, dostrzeżono w nim ślad Jego zmartwychwstania, a przynajmniej Jego męki i śmierci na krzyżu. I to właśnie wywołało furię przeciwników Całunu, którzy, aby podważyć wnioski, jakie w tym momencie się nasuwały, zarzucili Secondo Pii fałszerstwo, a zarazem uznali Całun za dzieło średniowiecznego fałszerza.

Warto wskazać, że osobom, które komentowały tego rodzaju opinie, umknął jeden niezmiernie ważny szczegół. Mianowicie na jednym ze zdjęć Całunu wykonanych przez Secondo Pię widzimy negatywowy wizerunek umęczonego Człowieka, a nad nim pozytywowy fragment ołtarza! Uzyskanie na jednej kliszy takiego efektu było wówczas niemożliwe. W takim razie fałszerzami byli ci, którzy kwestionowali uczciwość Pii i dostarczali takich, a nie innych opinii komentatorom.

Kolejne zdjęcia Całunu wykonał w 1931 roku zawodowy fotograf, Giuseppe Enrie. Tym razem specjalna komisja czuwała, aby nie doszło do ewentualnego fałszerstwa. I oto okazało się, że Secondo Pia nie kłamał, wizerunek na Całunie ma charakter negatywu, klisza zaś pokazuje – odwrotnie – obraz pozytywowy. Całun jest więc zjawiskiem niezwykłym, bowiem w średniowieczu takiego obrazu nie można było stworzyć. Znikła zatem bariera, jaką ongiś stworzyli wrogowie Całunu, szkalując Secondo Pię i wykonane przez niego zdjęcia. Mimo to, podobnie jak w 1898 roku, przeciwnicy Całunu podnieśli wrzawę. Tym razem jednak odpadał argument, jakoby fotografowie dopuścili się fałszerstwa. Należało zatem wymyślić nowe argumenty, które wykazałyby, że obraz na Całunie jest mistyfikacją, względnie rezultatem specjalnych zabiegów podjętych w średniowieczu przez ludzi, którzy (aby dowieść zmartwychwstania) chcieli spreparować płótna grobowe Jezusa. Tylko nieliczni zwolennicy teorii, zgodnie z którą wizerunek na Całunie miał powstać w średniowieczu, jego uformowanie się kładli na karb naturalnych, często spotykanych procesów. W tych kierunkach szły odtąd argumenty przeciwników autentyczności Całunu.

Już w roku następnym (1932) w Turynie odbyły się liczne spotkania osób zainteresowanych odpowiedzią na pytanie, czym naprawdę jest Całun i jaka była jego historia. Wtedy też odbyła się konferencja naukowa, podczas której przede wszystkim uznano za niemożliwe wykonanie w średniowieczu obrazu o charakterze negatywu fotograficznego. Kulminacja tych działań miała miejsce latem 1939 roku, kiedy w Turynie odbyła się pierwsza poważna konferencja naukowa poświęcona tajemniczemu Płótnu. Z tego też okresu pochodzą pierwsze, zrealizowane przy zastosowaniu wszelkich rygorów naukowych, badania grupy specjalistów, spośród których warto przywołać po pierwsze te, które realizowali lekarze sądowi, Giovanni Battista Judica-Cordiglia z Mediolanu oraz Romanese z Mediolanu. Szczegółowa analiza obrazu doprowadziła ich do wydanego niezależnie od siebie, a zarazem identycznego wniosku, że obraz z Całunu informuje o śmierci człowieka, który zginął na skutek okrutnej męki, i że obrazu tego nie mógł stworzyć w średniowieczu artysta-malarz (obaj badacze odnieśli się w ten sposób do twierdzenia, które od 1902 roku powtarzano, że wizerunek z Całunu to średniowieczne malowidło).

Znakomite, jak na owe czasy, badania nad zgodnością cech anatomicznych człowieka z ich odwzorowaniem na Całunie prowadził Pierre Barbet. Ów doświadczony chirurg i zarazem pracownik naukowy stwierdził, że bez względu na to, w jaki sposób powstał wizerunek na Całunie, oddaje on wiernie wszelkie cechy anatomiczne i fizjologiczne umierającego człowieka. Rzecz taka w średniowieczu byłaby nie do wykonania, z tej prostej przyczyny, że nie znano w owym czasie nawet w przybliżeniu tak dokładnie anatomii człowieka.

Równie ważne były badania nad sposobem powstania obrazu, które prowadził Paul Vignon. Uznał on za niemożliwe, by ludzie w średniowieczu, przy pomocy dostępnej sobie wiedzy, mogli stworzyć obraz na Całunie po to, aby dokumentować zmartwychwstanie Jezusa. W odpowiedzi na to ludzie uważający Całun za prowokację sięgnęli po kolejne argumenty, na przykład wskazywali, że jest to obraz namalowany przez Leonarda da Vinci.

Wątpliwości te skłoniły arcybiskupów Turynu do wyrażenia zgody na kompleksowe badania Całunu i powołania kolejnych komisji, które wyjaśniłyby, czym w istocie jest to Płótno: fałszerstwem, ikoną nawiązującą do męki Pana Jezusa, czy też rzeczywistym odbiciem Jego dramatu.

Fałszerstwo czy ikona

Pracą tych komisji zainteresował się między innymi znakomity fizyk i matematyk, John Jackson, pracownik laboratorium jednego z najbardziej znanych ośrodków badań nuklearnych na świecie, w Albuquerque w Stanach Zjednoczonych. Zwrócił się on do kilku swoich przyjaciół, pracowników prestiżowych ośrodków badawczych, zajmujących się najbardziej skomplikowanymi technologiami, z kosmicznymi i nuklearnymi włącznie. W ten sposób w 1976 roku w Stanach Zjednoczonych zawiązał się nieformalnie zespół wysokiej klasy specjalistów różnych dyscyplin, który zainicjował i przeprowadził jeden z najbardziej fascynujących programów badawczych, poświęconych wyłącznie jednemu przedmiotowi –Całunowi Turyńskiemu. Zespół ten przyjął nazwę The Shroud of Turin Research Project, czyli Projekt badań nad Całunem z Turynu.

Kilka lat później powstały kolejne zespoły, tym razem europejskie (na przykład francuski CIELT), które wsparły swoimi umiejętnościami i wiedzą amerykańskich kolegów. Zespoły te zgromadziły przedstawicieli wielu dyscyplin naukowych, takich jak: chemia, fizyka, biologia, matematyka, a nawet astronomia, medycyna, kryminologia, historia, historia sztuki, materiałoznawstwo, a ostatnio również informatyka. Specjaliści podchodzili do badań – przynajmniej na początku – bez emocji. Stawiali przed sobą po prostu zadanie wyjaśnienia kolejnego w swoim życiu problemu badawczego. Dalecy byli od udowadniania z góry przejętych założeń, a do badań wykorzystywali najnowocześniejszą w danym czasie aparaturę naukową.

Wizerunek na Całunie nie posiada „kierunkowości”. Oznacza to, że nie mógł namalować go żaden artysta, gdyż nie można namalować obrazu bez użycia pędzla.

Ten wniosek potwierdziły wyniki badań biochemicznych (wbrew wnioskom jednego z „zaocznych” uczestników prac), które wykazały, że ślady pigmentów malarskich na Całunie są zbyt małe, aby mogły wyjść spod ręki malarza.

Z tego samego względu należy odrzucić teorię, że obraz powstał poprzez nałożenie na płótno umęczonego bestialsko człowieka (taki zarzut stawiają do dziś niektórzy przeciwnicy autentyczności Całunu), a następnie zainicjowanie procesu utrwalania odbicia: w chwili zdejmowania umęczonej ofiary w kierunku, w którym ściągano by z niego płótno, „przechylałyby się” drobinki krwi i ewentualnie pigmentów, co byłoby widoczne na obrazie mikroskopu elektronowego. Takie zjawisko na Całunie nie występuje.

Obraz ma charakter powierzchniowy! Wizerunek odbił się jedynie na górnej warstwie płótna, nie wnikając w ogóle w wewnętrzne struktury. Na całej powierzchni obraz jest niewiarygodnie delikatny: ma zaledwie do kilkudziesięciu mikronów grubości!, a mimo to – co wykazały badania przeprowadzone przy użyciu aparatury do badań kosmicznych – jest obrazem trójwymiarowym! Współcześnie potrafimy wykonywać takie obrazy, ale nie uczyni tego ręka artysty ani opary, które zawsze przenikną w głąb materiału.

Badacze nie pozostawiają wątpliwości, że Całun przedstawia wizerunek prawdziwego, umęczonego i ukrzyżowanego człowieka. Odnaleziona na nim krew składa się z hemoglobiny i daje pozytywny test na obecność surowicy i albumin, a więc należy do człowieka.

Wyniki badań historyków na temat wieku Całunu potwierdzają badania genetyczne krwinek z Całunu, które przeprowadzili specjaliści od badań DNA. W sposób jednoznaczny datują oni wiek krwinek, a tym samym także wiek Całunu, na pierwsze stulecie naszej ery, na czasy Jezusa! Wiek krwinek jest tak stary, ich struktura z powodu pożarów tak zniszczona, że (wbrew plotkom) nie da się sklonować Osoby z Całunu.

Analiza zdjęć fotometrycznych Całunu nie pozostawia wątpliwości: na turyńskim płótnie spoczywało na pewno martwe ciało. Wszystkie obrazy, jakie na nim widzimy, są zgodne z wiedzą, jaką dysponuje medycyna sądowa.

Jak zatem powstał wizerunek na Całunie? Mimo wprzęgnięcia w badania tak różnych dyscyplin naukowych, nadal tego nie wiemy. Dominuje teoria błysku – ogromnej energii, która uwolniła się w niebywale krótkiej chwili, tak, że nie zniszczyła materiału. Pozostaje jednak wątpliwość: w jaki sposób człowiek, pozostawiwszy swoje odbicie, mógł wyemanować? Przecież nie mógł tego uczynić na wszystkie strony! Czy jest to ślad zmartwychwstania?

Odpowiem słowami jednego z członków grupy STURP, Barriego Schwortza, bynajmniej nie chrześcijanina, który wierny swoim naukowym wynikom, stwierdził: „Wszystkie te symptomy [które widzimy] u człowieka [z Całunu] możemy zestawić z tym, co zapisano w Ewangelii na temat torturowania i ukrzyżowania Jezusa”. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że wizerunek ten może odnosić się tylko do Jezusa z Ewangelii.

Idzi Panic – historyk i badacz Całunu, profesor Uniwersytetu Śląskiego. Jego zainteresowania naukowe obejmują  wybrane wątki z historii Polski i Europy Środkowej. Opublikował kilkanaście tomów źródeł i zainicjował trzy serie wydawnicze: „Wieki Stare i Nowe”, „Średniowiecze Polskie i Powszechne” (wraz z prof. Jerzym Sperką) oraz „Pamiętnik Cieszyński”. Badaniami nad Całunem Turyńskim zajmuje się od połowy lat osiemdziesiątych XX wieku. W marcu ukazała się jego najnowsza książka „Tajemnica Całunu”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tajemnica Całunu Turyńskiego
Komentarze (19)
K
Kinga
16 czerwca 2010, 22:27
Kinga- ziarno obumarłe ciąagle nie wydające roślina a owoc to ho, ho...
B
BRAT-Robot
16 czerwca 2010, 22:25
cie, cie a może rzeczywiście Brat-Robot pochodzi od człekokształtnych, to nie ma o czym gadać, może nie jest na etapie aby dojrzeć swoją duszę i jej potrzeby...no, no, no
L
leszek
16 czerwca 2010, 18:52
Zreszta na tej samej zasadzie mozna by zapytac co stało sie z ziemskim ciałem Jezusa. Jak wiemy po Zmartwychwstaniu miał ciało Uwielbione, które np mogło przenikac przez sciany. Nie było to to samo ciało. Zatem co sytało sie z ziemskim ciałem? Z ziarna wrzuconego w ziemię wyrasta roślina. Roślina jest inna niż ziarno, ale ziarno jest w jakimś sensie zawarte w tej roślinie. Co się stało z ziarnem ? Podobnie możę być z ciałem przed i po zmartwychwstaniu. To chyba zbyt daleka analogia. Roslina jest jednak diametralnie inna niż ziarno. Ziemskie ciało nie jest rezerwuarem pokarmowym dla mającego wykarmić się nim ciała uwielbionego. Zmartwychwstały Jezus miał swoje ciało, uczniowie rozpoznawali Go przecież, również normalnie jadł i pił. Nawet były rany z ukrzyżowania i Jezus proponował Tomaszowi aby włożył palec w ranę na ręku i dłoń w Jego bok. A jednak, choć to było TO SAMO ciało, to jednak było to NIE TAKIE SAMO ciało. Nie wiem JAK to wytłumaczyć. Biblia nie mówi JAK to będzie technicznie zrealizowane, Biblia mówi jedynie ŻE to będzie miało miejsce. I owszem, można próbować dociekać również i JAK to Pan Bóg zrobi. Tyle że grozi to wymyslaniem bzdur, więc czy warto?
Jadwiga Krywult
16 czerwca 2010, 18:30
Zreszta na tej samej zasadzie mozna by zapytac co stało sie z ziemskim ciałem Jezusa. Jak wiemy po Zmartwychwstaniu miał ciało Uwielbione, które np mogło przenikac przez sciany. Nie było to to samo ciało. Zatem co sytało sie z ziemskim ciałem? Z ziarna wrzuconego w ziemię wyrasta roślina. Roślina jest inna niż ziarno, ale ziarno jest w jakimś sensie zawarte w tej roślinie. Co się stało z ziarnem ? Podobnie możę być z ciałem przed i po zmartwychwstaniu.
L
leszek
16 czerwca 2010, 16:14
Ostrożnie podchodziłbym do kwestii relacji dusza - ciało. Zobaczmy jak to wygląda historycznie: zanim wykształcił się gatunek homo sapniens istniały wcześniejsze formy zwierząt człekopodobnych. Na jakim etapie człowiek zaczął mieć duszę (zwierzęta zgodnie z ortodoksją tej duszy nie mają)? W którym momencie ją uzyskał, w którym stał się tym 100% człowiekiem, co pozwoliło mu posiadać duszę? Nie ma sensu odpowiadać na takie pytania. Ale to pokazuje, że sprawa nie jest taka prosta. bracie_robocie, do wszystkiego można podchodzić bardzo różnie. Można próbować opisu istniejącego stanu, a można usiłować opisać proces dochodzenia do tego stanu. Ty możesz twierdzić, że skoro człowiek pochodzi od przysłowiowej małpy to Bóg go nie stworzył, a dla mnie podrzędną sprawą jest JAK Bóg stworzył człowieka. Ty możesz mówić że to nie takie proste bo nie wiadomo na jakim etapie człowiek zaczął mieć duszę. A ja odpowiadam że dla mnie to sprawa podrzędna, istotne jest że człowiek MA DUSZĘ. Zwracam Ci uwagę jedynie na pewne błedy logiczne/pojęciowe. To nie jest tak, że był sobie człowiek bez duszy a w pewnym momencie stał się człowiekiem z duszą. Człowiek to jest taka istota która MA duszę. Istota która nie ma duszy nie jest człowiekiem.
16 czerwca 2010, 15:50
Ostrożnie podchodziłbym do kwestii relacji dusza - ciało. Zobaczmy jak to wygląda historycznie: zanim wykształcił się gatunek homo sapniens istniały wcześniejsze formy zwierząt człekopodobnych. Na jakim etapie człowiek zaczął mieć duszę (zwierzęta zgodnie z ortodoksją tej duszy nie mają)? W którym momencie ją uzyskał, w którym stał się tym 100% człowiekiem, co pozwoliło mu posiadać duszę? Nie ma sensu odpowiadać na takie pytania. Ale to pokazuje, że sprawa nie jest taka prosta.
L
leszek
16 czerwca 2010, 15:17
Energii duchowej nie ma co prawda w Ewangelii, ale jezeli sa twierdzenia ze wizerunek na Całunie jest odbiciem własnie błysku energii w trakcie Zmartwychwstania i to od strony Ciała, to jest to chyba nielogiczne, gdyz aby ozywić ciało aby Zmartwychwstało ta energia - Bóg Jezus  musiałaby wniknac od zewnatrz Całunu w to ciało. Jeżeli są twierdzenia że wizerunek na Całunie jest odbiciem błysku energii w trakcie Zmartwychwstania to świadczą one wyłącznie o głupocie tak twierdzących. Jak nie wiadomo co się stało i jak było, jak nie jest to zrozumiałe, to lepiej jest pozostawić rzecz nieznaną i niezrozumiałą zamiast bredzić głupoty mające być pseudo racjonalnym/naukowym wytłumaczeniem. Zreszta na tej samej zasadzie mozna by zapytac co stało sie z ziemskim ciałem Jezusa. Jak wiemy po Zmartwychwstaniu miał ciało Uwielbione, które np mogło przenikac przez sciany. Nie było to to samo ciało. Zatem co sytało sie z ziemskim ciałem? Masz fałszywe wyobrażenia. Ciało to nie jest futerał w którym sobie siedzi dusza i można ten futerał sobie wymieniać. Ciało i dusza stanowią jedność. Jezus przed zmartwychwstaniem i po zmartywchwstaniu miał TO SAMO ciało. Tyle że nie było to już TAKIE SAMO ciało. Bo było to już ciało PRZEMIENIONE.
Jadwiga
16 czerwca 2010, 15:00
bracie robocie Energii duchowej nie ma co prawda w Ewangelii, ale jezeli sa twierdzenia ze wizerunek na Całunie jest odbiciem własnie błysku energii w trakcie Zmartwychwstania i to od strony Ciała, to jest to chyba nielogiczne, gdyz aby ozywić ciało aby Zmartwychwstało ta energia - Bóg Jezus  musiałaby wniknac od zewnatrz Całunu w to ciało.Zreszta na tej samej zasadzie mozna by zapytac co stało sie z ziemskim ciałem Jezusa. Jak wiemy po Zmartwychwstaniu miał ciało Uwielbione, które np mogło przenikac przez sciany. Nie było to to samo ciało. Zatem co sytało sie z ziemskim ciałem?
16 czerwca 2010, 14:45
Nie ma obowiązku wierzyć całunowi tak jak nie ma obowiązku wierzyć w objawienia.
D
dziadek
16 czerwca 2010, 14:29
dla Boga nie ma nic niemożliwego, dla niedowiarka choćby i widział to nie uwierzy, wiara to łaska, Bóg przez Całun, przez cuda, przez objawienia daje kazdemu szansę, wierzacym aby umocnili sie w wierze, niewierzacym, zeby na oczy przejrzeli, babciu, to przerażające, ale głupota ludzka nie ma granic! Istnieją ludzie którzy byliby gotowi dowodzć że Pan Bóg ma np. siedem nóg bo przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego! ;-( I że tylko niedowiarkowie w to nie wierzą, a kto ma łaskę wiary ten w to wierzy... Istnieją tacy ludzie którzy nie są w stanie uwierzyć w to, że Bóg ich kocha i wystarczy aby Mu zawierzyć aby zostać zbawionym, ale natychmiast uwierzą gdy im się powie, że można tego Boga obejść/oszukać, gdyż aby sobie zapewnić zbawienie wystarczy nosić talizman z wizerunkiem Matki Boskiej...
B
babcia
16 czerwca 2010, 10:35
a wizerunek Matki Bożej w Gwadelupe? dla Boga nie ma nic niemożliwego, dla niedowiarka choćby i widział to nie uwierzy, wiara to łaska, Bóg przez Całun, przez cuda, przez objawienia daje kazdemu szansę, wierzacym aby umocnili sie w wierze, niewierzacym, zeby na oczy przejrzeli, jezeli twoje serce nie wierzy to tysiące naukowców podwazy i tysiące dowodów zaneguje niedowiarek, tysiące szans przepuści, a nikt nikomu nie obiecał, ze jutro żyć będzie, niektórzy nawet nie wiedzą po co żyją na tym świecie...i żaden naukowiec nigdy nie udowodnił, że Boga nie ma i cudów niema, natomiast miliony udowodniły, ze BÓG był, jest i będzie, ale jak się nie wierzy, ze jest diabeł to tak jest I najbardziej zdumiewajace są dyskusje ludzi, którzy po prostu szydzą ... politowania godni, takie to mierne i liche...nie kluczem do wiedzy, lecz wytrychem...
P
Piotrek
16 czerwca 2010, 09:59
Odp. do jacka: A co ma piernik do wiatraka? :D
M
maciek
16 czerwca 2010, 08:19
Być może naukowcy powinni również porządnie przebadać ten całun: <a href="http://www.voltosanto.it/Italiano/">www.voltosanto.it/Italiano/</a> <a href="http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=1418">www.katolik.pl/index1.php</a>
16 czerwca 2010, 07:56
Ja jednego w tym wszystkim nie rozumiem. Jezus umarł na Krzyżu i Jego ciało ziemskie było martwe. Potem Zmartwychwstał. Czyli do martwego ciała dostarczył energii duchowej z zewnatrz gdzie przebywał , a wiec dlaczego ta energia miałaby emanowac z martwego ciała a nie z zewnatrz aby je ozywić? Energia duchowa? Coś takiego jest w Ewangelii?
Jadwiga
16 czerwca 2010, 07:40
Ja jednego w tym wszystkim nie rozumiem. Jezus umarł na Krzyżu i Jego ciało ziemskie było martwe. Potem Zmartwychwstał. Czyli do martwego ciała dostarczył energii duchowej z zewnatrz gdzie przebywał , a wiec dlaczego ta energia miałaby emanowac z martwego ciała a nie z zewnatrz aby je ozywić?
J
jacek
16 czerwca 2010, 07:28
Dla "racjonalisty" Piotrka - życie po prostu kończy się po śmierci i Zmartwychwstanie jest niezrozumiałe....... przekraczające UMYSŁ 
K
katolik
16 czerwca 2010, 07:20
Polecam stronę, która wyjaśnia w jaki sposób powstał Całun i dlaczego jest cudem, który dał nam Pan. http://apokalipsa2007.republika.pl/Naukowcy.htm
P
Piotrek
16 czerwca 2010, 00:15
Gorąco polecam jako lekturę uzupełniającą zapoznać się z: http://www.racjonalista.pl/pdf/calun.pdf
T
Tomek_P
15 czerwca 2010, 20:39
Witam Troszkę nieścisłości, żeby się nie rozwodzić: nie da się po prostu nie da sie oszacować wieku krwinek na podstawie badań genetycznych. Ne wiem skąd autor wynalazł taką informację. Owszem udało się oszacować wiek mitycznej ewy na podstawie tak zwanego wieku mitochondrialnego ale w żaden sposób nie dotyczy to krwi. Nie powinniśmy się też bać pisać o tym co na temat całunu "wie" kultura masowa. Zgodnie z badaniami jakie przeprowadzono w latach 70 poprzedniego wieku w których określono jego wiek. Jak się okazuje wiek choć określono poprawnie to nie dotyczy on w żadnym wypadku całego całunu a jedynie "doszywanych" z biegiem lat na jego rogach skrawków materiału. Więc główny argument który miałby zaprzeczać autentyczności łatwo można obalić. Pozdrawiam Tomek_P