To jedno z największych wyzwań chrześcijaństwa
Ponad połowa ludzi żyje w Azji. Aż 97 % spośród nich nie zna Chrystusa. "Żniwo wielkie". Ilu jeszcze trzeba współpracowników Jezusa, aby zanieść Jego Ewangelię narodom Azji?
W wichrze i ogniu
Czasem mam łaskę uczestniczyć w Eucharystiach na Dalekim Wschodzie. Dołączam do modlących się, mimo że nie znam tamtejszych języków. Jedyne zrozumiałe słowo, jakie mogę wyłowić podczas liturgii, to "amen". W świątyniach na Wschodzie zazwyczaj jest dużo kwiatów. Azjaci lubią procesje. Podczas świąt i uroczystości przeradzają się one w dostojne pląsy. Przy akompaniamencie lokalnych instrumentów śpiewa całe zgromadzenie. Świątynie napełniają się aromatycznym zapachem kadzideł i wschodnich wonności.
I jeszcze jedno: okna tamtejszych świątyń są zazwyczaj otwarte. Ponieważ jest gorąco i wilgotno, nad głowami wiernych wirują dziesiątki wiatraków. Ma się wrażenie, jakby Msza Święta była sprawowana w świętym powiewie.
A czy nie jest tak w rzeczywistości? Czy podczas każdej Eucharystii na wiernych nie zstępuje ogień nieba i czy ich nie porywa niebieski wicher Ducha Świętego? Zaiste, dopóki Kościół głosi śmierć Pańską i dopóki zwiastuje Jego chwalebne zmartwychwstanie - czyni to w ogniu i w wichrze Ducha Świętego.
Zwiastować miłość
Wyjedziesz na obrzeża miasta i nagle jesteś wśród morza piasku. Rachityczne krzaki, pośród których od czasu do czasu przemykają jakieś zwierzątka. Zwykle chowają się, zanim człowiek zdąży im się przyjrzeć. Stado owiec, pasterz na osiołku. Jakby czas się zatrzymał. Jesteś tu, aby dać świadectwo że przybliżyło się Królestwo Boże: do tej pustyni, do owiec i osiołka, do chłopca, który wyraźnie pragnie, aby osiołek przyspieszył.
Owszem, można z chłopakiem podzielić się kanapką, można zostawić mu butelkę jeszcze zimnej Coca Coli, można pogłaskać osła, a nawet go dosiąść… co jeszcze by można, a nawet - co trzeba, aby chłopakowi zwiastować miłość Bożą? Kiedy już się odważę i powiem mu: "Bóg cię kocha", usłyszę: "dziękuję". Czasem: "nigdy o tym nie słyszałem".
Czuwanie przy śpiącej
Ejebay przyjechała z dalekiego świata na wakacje. Będąc już u siebie w Azji, postanowiła odwiedzić rodzinę. Akurat jechaliśmy misyjnym samochodem w okolice, w których żyją jej krewni. Zabrała się z nami. Wszyscy oczywiście padliśmy ofiarą wschodniej gościnności.
Nazajutrz rano, gdy nasza studentka odsypiała noce spędzone nad książkami, obserwowałem jej kilkuletnia kuzynkę: siedziała sobie około dwóch godzin przy śpiącej i patrzyła na nią. Dopóki się nie obudziła.
Tylko kiedy
W 1997 r. fundamentaliści islamscy na Filipinach zabili naszego współbrata, biskupa Benjamina de Jesusa. Udałem się na jego mogiłę. Obok niego pochowano jeszcze kilku oblatów, którzy zginęli w podobny sposób. Na miejsce zabitego biskupa powołano innego naszego współbrata. Dniem i nocą pilnuje go dwóch żołnierzy. Tym razem nikt nie pyta, czy on również zostanie zabity. To jest oczywiste.
Pytanie brzmi: kiedy to nastąpi?
Kikuty palm
Prawie cały dzień w samochodzie z Colombo do Dżaffny. Przemierzamy setki kilometrów wzdłuż kolczastych zasieków. Żołnierze z karabinami, które wcale nie przypominają plastikowych zabawek. Mijamy lasy po pożarach, kikuty palm. W pobliżu Dżaffny przyjmuje nas jednoręki żołnierz bardzo wysokiej rangi, jeden z głównych przywódców "Tygrysów". Potem zatrzymujemy się na dwóch czy trzech cmentarzach.
Niskie, drewniane krzyże aż po sam horyzont. Las krzyży! Po kilku latach spotykając kogoś ze Sri Lanki, wspomniałem: nie zapomnę nigdy widoku cmentarzy … mam ciągle przed oczyma te świeże mogiły. Cejlończyk z północnej części wyspy spojrzał na mnie i rzekł: nie ma już po nich ani śladu…
Cierpkapuram
Miałem łaskę spotkać jeszcze o. Andrzeja Cierpkę OMI, pierwszego Polaka, oblata misjonarza w Azji. Poznałem go gdy byłem uczniem Niższego Seminarium Duchownego w Markowicach. Z archiwum "Misyjnych Dróg" otrzymałem prawie wszystkie listy, jakie napisał do naszej prowincji. Pojechałem także w jego rodzinne strony - w okolice Piły, aby spotkać się z rodziną misjonarza. I oto po wielu latach dane mi było odwiedzić jego parafię na Cejlonie, gdzie pojechał jeszcze jako kleryk w 1928 r.
Modliłem się w świątyni, w której on się modlił, rozmawiałem z ludźmi, którzy go jeszcze dobrze pamiętają. Chrzcił ich i ich dzieci, błogosławił ich na ślubnym kobiercu, godził zwaśnionych, a nawet pobudował im domy. Przede wszystkim dał wobec nich świadectwo wiary w Jezusa Chrystusa. W Cierpkapuram, bo tak nazywa się teraz ta miejscowość, zbudowali mu pomnik. Był dla nich ojcem i bratem, przyjacielem i kapłanem. Dla nich żył, pośród nich na zawsze pozostał - w ich sercach. Andrzej Cierpka, misjonarz z Polski, dla Cejlończyków stal się Cejlończykiem.
Wartość Azji
Kościół przynosi Chrystusa narodom Azji. A co Azja może dać chrześcijaństwu? Azjatycką duchowość, metody kontemplacji, dialog międzyreligijny. Mieszkańcy Azji są dumni ze swoich wartości religijnych i kulturowych, takich jak cisza i kontemplacja, prostota, harmonia, pewien dystans do świata, szukanie rozwiązań bez przemocy, dyscyplina, skromne życie, pragnienie ciągłego uczenia się i myśli filozoficznej…
W Azji mamy bardzo dużo powołań, zwłaszcza w Indiach, Pakistanie, Bangladeszu i na Sri Lance. W innych krajach Azji południowo-wschodniej liczba powołań rośnie stopniowo. Naszą stałą troską jest zdobycie środków finansowych na formację i utrzymanie misji. Dotacje zagraniczne są o wiele mniejsze niż dawniej, ponieważ praktycznie nie ma tu zagranicznych misjonarzy.
* * *
Andrzej Madej OMI - przełożony misji sui iuris w Turkmenistanie
Skomentuj artykuł