Witajcie w "chrześcijańskiej" Europie
Przypadek pierwszy – pastor
Ake Green, pastor Kościoła zielonoświątkowego, skazany w 2003 r. przez szwedzki sąd na miesiąc więzienia za swoje kazania na temat homoseksualizmu. Green przytaczał w nich fragmenty Pisma Świętego potępiające czyny homoseksualne oraz przypomniał o zagrożeniach związanych z AIDS. Sugerował także, że czynny homoseksualizm otwiera drogę do „innych zachowań seksualnych”. To wystarczyło, aby uznano go za winnego „homofobicznych” wypowiedzi. Prokurator uznał co prawda, że duchowny może głosić słowo Boże, ale jednocześnie nie ma prawa powoływać się na Biblię, ponieważ dotyczy ona „spraw bardzo starych, nieaktualnych, nieadekwatnych do współczesnych”. Tym samym Green stał się pierwszą osobą skazaną wprost za krytykę homoseksualizmu. „Od lat nie podejmuje się w ogóle tematu grzechu, a szczególnie grzechu czynów homoseksualnych. (…) Chrześcijaństwo w Szwecji dostosowało się do ustawodawstwa państwowego” – bronił się pastor.
Dziś ustawodawstwo większości państw zachodniej Europy traktuje krytyczne wypowiedzi na temat homoseksualizmu jako przejawy „homofobii” i „mowy nienawiści”, a walkę z nimi stawia ponad wolność religijną i swobodę wypowiedzi.
Shirley Chaplin, 54-letnia pielęgniarka z Exeter w hrabstwie Devon, postawiona w 2009 r. przed sądem dyscyplinarnym za noszenie na szyi krzyżyka w pracy. Oskarżono ją o złamanie regulaminu zakazującego noszenia jakichkolwiek „naszyjników” przez pielęgniarki mające styczność z pacjentami. „Wszyscy, z którymi pracuję, wiedzą, że jestem chrześcijanką. Wiara motywuje mnie do służby i opieki nad innymi. O ile wiem, żaden pacjent nigdy się nie skarżył na mnie z powodu tego, że noszę krzyżyk” – tłumaczyła Chaplin. W odpowiedzi zarząd regionalnego ośrodka zdrowia oświadczył, że „noszenie naszyjnika połączone jest z niewielkim wprawdzie, niemniej realnym ryzykiem, że w przypadkach klinicznych pacjenci, zwłaszcza jeśli są oszołomieni, chwytają się czasem przedmiotów pod wpływem silnej emocji”.
W podobny sposób potraktowana została inna pielęgniarka, 43-letnia Helen Slatter. Tym razem jednak powodem zakazu noszenia krzyżyka była – zdaniem pracodawcy – groźba, że może on stać się „siedliskiem infekcji” i „potencjalną bronią”.
Niezwykle symptomatyczny jest także przypadek Ezzaza Aziza, motorniczego tramwaju w Amsterdamie. 57-letni koptyjski chrześcijanin uciekł z Egiptu przed prześladowaniami religijnymi po to tylko, by zostać zawieszonym w pracy przez swojego holenderskiego pracodawcę za „niezgodne z regulaminem” noszenie krzyża na szyi. „Myślałem, że Holandia jest krajem chrześcijańskim, ale teraz wszystko się zmieniło. Żyję w kraju Trzeciego Świata” – podsumował gorzko Azziz.
Philippe Isnard, nauczyciel historii z miejscowości Les Iscles we Francji, dyscyplinarnie zwolniony z pracy, pozbawiony prawa do odprawy i prawa do zasiłku. Powód? W listopadzie ub.r. zaprezentował uczniom szkoły średniej w wieku od 15 do 16 lat zdjęcia i film dokumentujące aborcję. „To, co się stało, jest niedopuszczalne. Nauczyciele są zobowiązani do poszanowania neutralności i szacunku dla jednostki” – grzmiał francuski minister edukacji Luc Chatel.
Zaraz potem oburzone władze szkolne pośpieszyły z pomocą psychologiczną tym uczniom, którzy mogli doznać szoku na skutek lekcji Isnarda. Żaden poszkodowany się jednak nie zgłosił.
Nauczyciel bronił się, twierdząc, że chciał jedynie zorganizować rzetelną debatę na temat konsekwencji aborcji – uczniowie mogli przynieść na lekcję materiały zarówno „za”, jak i „przeciw” aborcji, a sam pokaz filmu nie był obowiązkowy. „Francuski krajowy system edukacji uważa takich uczniów za osoby dojrzałe. (…) Jeśli uważa się, że są na tyle dorośli, że mogą być aktywni seksualnie, to powinni być także świadomi konsekwencji swoich działań” – zwracał uwagę Isnard. Bezskutecznie.
Wesley Pilkington, lekarka z Brytyjskiego Stowarzyszenia Poradnictwa i Psychoterapii (BACP) wyrzucona z tej organizacji po tym, gdy kilka tygodni temu zaoferowała pacjentowi pomoc w terapii, mającej mu pomóc w leczeniu skłonności homoseksualnych. Rzekomy pacjent okazał się jednak prowokatorem – gejowskim dziennikarzem, który nagrał rozmowy z psychoterapeutką i złożył na nią skargę. Zarzucał jej, że podczas terapii modliła się, by „Bóg pomógł ujawnić przeszłość” pacjenta i „odsłonić urazy z dzieciństwa”, mogące mieć wpływ na jego preferencje seksualne.
W konsekwencji Pilkington została uznana za winną złamania etyki zawodowej i zawieszona w prawach wykonywania zawodu. „Chrześcijanie są na celowniku i coraz ciężej im doświadczyć sprawiedliwości w tym kraju.(…) Proszę sobie wyobrazić reakcję, gdyby to jakiś chrześcijanin dopuścił się takiej prowokacji w stosunku do jakiegoś gejowskiego terapeuty”– podsumowała dyrektorka Chrześcijańskiego Centrum Prawnego (CLC) Andrea Minichiello Williams, która zajmuje się w tej chwili obroną lekarki.
Z bardzo podobną sprawą CLC miało do czynienia w niedalekiej przeszłości, kiedy to z pracy zwolniony został pielęgniarz uniwersyteckiego szpitala w Leicester, Anand Roe. Jego „wina” polegała na tym, że poradził jednej z pacjentek, by w związku ze stresem towarzyszącym występowi w szpitalnym teatrzyku udała się do kościoła na modlitwę.
Hiszpański sędzia pokoju Antonio Alonso z miejscowości Pinto k. Madrytu, zmuszony do złożenia dymisji na początku tego roku po tym, gdy uznał, że jest dla niego „moralnie niemożliwe” rejestrowanie związków homoseksualnych. Wcześniej tamtejszy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że urzędnicy stanu cywilnego nie mają prawa powoływać się na klauzulę sumienia i „traktować uznaniowo” obowiązujących przepisów prawa. Te ostatnie pozwalają od lipca 2010 r. na udzielenia ślubów również parom homoseksualnym.
Podobne przepisy obowiązują w Holandii. Na mocy decyzji Holenderskiej Komisji ds. Równego Traktowania urzędnik stanu cywilnego, który odmówi udzielenia ślubu parze homoseksualnej, nie będzie mógł także udzielać go osobom heteroseksualnym.
Jeszcze ostrzejsze jest pod tym względem nowe prawo w Irlandii. Wchodzące w tym roku przepisy przewidują sankcje karne dla urzędników, którzy odmówią przewodniczenia ceremonii homoseksualnego ślubu. Taka odmowa może ich kosztować od 2 tys. funtów kary do aż nawet 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Eunice i Owen Johnsowie, małżeństwo Brytyjczyków, od 2007 r. bezskutecznie starający się o ponowne uzyskanie statusu rodziny zastępczej, mimo że w przeszłości z powodzeniem opiekowali się dużymi grupami osieroconych dzieci. Tymczasem w lutym br. Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii podtrzymał wniosek o pozbawienie Johnsów prawa do zastępczego rodzicielstwa ze względu na ich tradycyjne chrześcijańskie poglądy na temat homoseksualizmu.
Rozgoryczeni Johnsowie nie kryli swojego oburzenia: „Wszystko, co chcieliśmy, to ofiarować troskliwą rodzinę dziecku będącemu w potrzebie. Mamy dobrą historię pracy jako rodzice zastępczy. (…) Zostaliśmy pozbawieni prawa o ubieganie się o opiekę, ponieważ wyznajemy moralne poglądy oparte na naszej wierze i czujemy się odsunięci na bok, ponieważ jesteśmy chrześcijanami wyznającymi normalne, powszechne poglądy w kwestii etyki seksualnej”.
Jednak zdaniem sędziów ochrona przed dyskryminacją z powodu orientacji seksualnej powinna „nadpisać i unieważnić prawo chroniące przed dyskryminacją na tle religijnym”.
Wyrok sądu był więc jedynie logicznym następstwem oficjalnego stanowiska, jakie w sprawie Johnsów wyraziła państwowa Komisja Praw Człowieka i Równości (EHRC), stwierdzając, że dziecko nie może „zostać zainfekowane moralnymi chrześcijańskimi wierzeniami”.
***
Zaiste, witajcie w „chrześcijańskiej” Europie…
Skomentuj artykuł