Ziarno pszenicy umiera tylko pozornie. Ostatnia homilia św. Oscara Romero

(fot. J. Puig Reixach / http://www.puigreixach.net/ [CC BY-SA 3.0], from Wikimedia Commons)
America Magazine / kk

Jako arcybiskup Oscar Romero bronił ubogich i działał na rzecz pokoju w czasie wojny domowej. Właśnie dlatego zabito go podczas Mszy Świętej, gdy tylko zakończył homilię. 14 października został kanonizowany.

Msza z 24 marca 1980 roku była ofiarowana za duszę Sary Meardi de Pinto, matki Jorge Pinto, wydawcy i dziennikarza "El Independiente", niewielkiej lokalnej gazety.

Czytano fragment z Ewangelii wg św. Jana:

DEON.PL POLECA

[J 12, 23-26]

"A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec»".

Ostatnia homilia abpa Oscara Romero

Dzięki temu, że przeczytałem dzisiejszy tekst Jorgito w "El Independiente", to w pewien sposób rozumiem jego synowskie uczucia w pierwszą rocznicę śmierci matki. Mogę dostrzec jej szlachetnego ducha, to jak oddała całą swoją edukację, swą godność, na rzecz tego, co dziś najważniejsze, czyli służby ku prawdziwemu wyzwoleniu naszego ludu.

Moi drodzy bracia i siostry, myślę, że powinniśmy nie tylko się dziś modlić o wieczny odpoczynek dla drogiej Doñy Sarity, ale przede wszystkich wziąć do serca jej przesłanie, dla którego każdy chrześcijanin winien oddać swe życie. Wielu tego nie rozumie i myśli, że chrześcijaństwo nie powinno mieszać się do takich rzeczy, ale przecież słyszeliście właśnie słowa Chrystusa, który mówił, że nikomu nie wolno kochać siebie tak bardzo, by uciekać od angażowania się w ryzyko życia, którego wymaga od nas historia; mówił, że ci, którzy unikają niebezpieczeństwa, stracą swe życie, a ci, którzy z miłości do Chrystusa oddają się służeniu innym - będą żyć. Tak jak ziarno pszenicy, które umiera, ale tylko pozornie. Jeśliby nie umarło, pozostałoby samotne. Zbiór plonów jest możliwy właśnie dlatego, że ono umiera, pozwala się złożyć się w ofierze i zniszczyć w ziemi. Tylko przez zniszczenie siebie samego, daje plony.

Z tego miejsca w wieczności, w którym obecnie przebywa Doña Sarita, wspaniale podkreśla ona przesłanie Soboru Watykańskiego II, wybrane przeze mnie w jej imieniu. Brzmi ono:

"Nie znamy czasu, kiedy ma zakończyć się ziemia i ludzkość, ani nie wiemy, w jaki sposób wszechświat ma zostać zmieniony. Przemija wprawdzie postać tego świata zniekształcona grzechem, ale pouczeni jesteśmy, że Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka sprawiedliwość, a szczęśliwość zaspokoi i przewyższy wszelkie pragnienia pokoju, jakie żywią serca ludzkie. Wtedy to po dokonaniu śmierci zmartwychwstaną synowie Boży w Chrystusie i to, co było wsiane w słabości i zepsuciu, odzieje się nieskażonością, a wobec trwania miłości i jej dzieła całe to stworzenie, które Bóg uczynił dla człowieka, będzie uwolnione od niewoli znikomości.

Słyszymy wprawdzie, że na nic człowiekowi się nie przyda, jeśli cały świat zyska, a siebie samego zatraci. Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, aby uprawiać tę ziemię, na której wzrasta owo ciało nowej rodziny ludzkiej, mogące dać pewne wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy starannie odróżniać postęp ziemski od wzrostu Królestwa Chrystusowego, to przecież dla Królestwa Bożego nie jest obojętne, jak dalece postęp ten może przyczynić się do lepszego urządzenia społeczności ludzkiej.

Jeżeli krzewić będziemy na ziemi w duchu Pana i wedle Jego zlecenia godność ludzką, wspólnotę braterską i wolność, to znaczy wszystkie dobra natury oraz owoce naszej zapobiegliwości, to odnajdziemy je potem na nowo, ale oczyszczone ze wszystkiego brudu, rozświetlone i przemienione, gdy Chrystus odda Ojcu «wieczne i powszechne królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju». Na tej ziemi Królestwo obecne już jest w tajemnicy; dokonanie zaś jego nastąpi z przyjściem Pana" ("Gaudium et Spes", 39).

Ta nadzieja inspiruje nas, chrześcijan. Wiemy, że każde działanie mające ulepszyć społeczeństwo - zwłaszcza takie społeczeństwo, które jest wplątane w niesprawiedliwość i grzech - jest działaniem, któremu Bóg błogosławi, którego Bóg pragnie, którego Bóg się od nas domaga. A gdy spotykamy hojnych ludzi, takich jak Sarita, czy jej myśl wcielona dalej w Jorgito i wszystkich, którzy pracowali na rzecz tych ideałów - to musimy spróbować je oczyścić, schrystianizować je, ubrać je w nadzieję, która leży poza nimi samymi. To czyni je silniejszymi, dając jednocześnie pewność nam, że wszystko, nad czym pracujemy na ziemi, gdy tylko nakarmi się chrześcijańską nadzieją, nigdy nie dozna porażki. Odnajdziemy to wszystko w oczyszczonej postaci w królestwie, gdzie nasze zasługi mierzone będą według tego, jak pracowaliśmy na ziemi.

Myślę, że ta rocznica uświadamia nam, że w czasie nadziei i walki takie dążenie nie jest pozbawione celu. Z wdzięcznością pamiętamy tę łaskawą kobietę, która miała współczucie dla męża, syna i wszystkich tych, którzy pracują na rzecz lepszego świata, i która dała swój wkład - swoją garść pszenicy w postaci własnego cierpienia. Bez wątpienia to gwarantuje jej, że jej nagroda w niebie będzie odpowiednia do ofiary i wyrozumiałości, której wielu dziś w Salwadorze brak.

Bracia i siostry, błagam was wszystkich, byście popatrzyli na te sprawy, na ten moment dziejów z nadzieją, z duchem ofiarności, poświęcenia i róbmy wszystko, co możemy. Każdy z nas może coś zrobić, a przynajmniej mieć wyrozumiałość. Święta kobieta, którą dziś wspominamy, pewnie nie mogła zrobić wiele rzeczy bezpośrednio, ale była zdolna wspierać tych, którzy mogą pracować; mogła towarzyszyć im w walce, a przede wszystkim mogła się za nich modlić. Nawet po śmierci śle wiadomość z wieczności, która głosi, że warto pracować, bo wszystkie tęsknoty za sprawiedliwością, pokojem i dobrobytem, których doświadczamy na ziemi, przyniosą skutki, gdy oświetli je chrześcijańska nadzieja. Wiemy, że nikt nie może wiecznie trwać, lecz ci, którzy włożyli w swoją pracę wielką wiarę, którzy kochali Boga i mają nadzieję w ludziach, znajdą owoce wieczne w bogactwach będących ukoronowaniem i nagrodą za wysiłek na rzecz głoszenia prawdy, sprawiedliwości, miłości i życzliwości na ziemi. Praca nie pozostaje tutaj, lecz oczyszczona przez Bożego Ducha daje plon i staje się dla nas nagrodą.

Ta Msza Święta, ta Eucharystia, sama jest aktem wiary. Z naszą chrześcijańską wiarą wiemy, że w tym momencie pszeniczna hostia przemienia się w ciało Pana, który oddał siebie na odkupienie świata, a wino z kielicha zmienia się w krew będącą ceną zbawienia. Niech to ciało zostanie złożone w ofierze, a krew ofiarowana na pokarm dla ludzi - także dla nas - abyśmy sami mogli dawać nasze ciało i krew na ból i cierpienie. Tak jak Chrystus nie dał go za siebie, ale by dać sprawiedliwość i pokój ludziom.

Złączmy się teraz razem w pełnej wiary i nadziei cichej modlitwie za Doñę Saritę i za nas samych.

[W tym momencie padł śmiertelny strzał, który ranił i zabił abpa Romero]

tłum. Karol Kleczka

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ziarno pszenicy umiera tylko pozornie. Ostatnia homilia św. Oscara Romero
Komentarze (1)
20 października 2018, 12:31
Nie było i nie ma złych czasów na bycie świętym...