Ciąża, medycyna i etyka

Zobacz galerię
przeprowadzony wywiad

W jakich przypadkach mogłaby być zastosowana „sztuczna macica”?

Należy stwierdzić, iż najlepiej byłoby, gdyby nienarodzone dziecko mogło rozwijać się w łonie matki. Wydaje się jednak, że istnieją sytuacje, w których zastosowanie „sztucznej macicy” mogłoby być moralnie dopuszczalne.

Dla bioetyki początków życia ludzkiego dotychczasowe badania i osiągnięcia zespołów uniwersyteckich odnośnie stworzenia „sztucznej macicy” okazują się niezwykle istotne. Stworzenie jej stanowiłoby niewątpliwie pewną szansę dla ratowania ludzkich płodów, ale również i zagrożenie w aspekcie wykorzystania jej do niepożądanych celów.

DEON.PL POLECA

Istnieje rozróżnienie na tzw. „wczesną sztuczną macicę” (fr. l’utérus artificiel précoce) i „późną” (l’utérus artificiel tardif). „Sztuczna macica wczesna” spełniałaby rolę sztucznie wyprodukowanego łona, do którego można by przenieść zarodki ludzkie zaraz po ich powstaniu.

Oznaczałoby to, iż embrion ludzki na żadnym etapie swojego rozwoju nie byłby umieszczany w macicy matki genetycznej, lecz od razu zostałby implantowany w łonie zastępczym. Nad modelem tym pracuje dr.Hung‐Ching Liu. Z kolei w przypadku „sztucznej macicy późnej” mielibyśmy do czynienia z łonem zapasowym, do którego przenoszonoby embriony(płody) już nieco starsze, niezdolne do dalszego rozwoju w organizmie kobiety z różnych przyczyn. Model ten opracowuje zespół Yoshinori Kuwabary.

Tak więc stworzenie „późnej sztucznej macicy” mogłoby być alternatywą do przerwania ciąży w sytuacji zagrożenia życia matki, a szczególnie w przypadku ciąży pozamacicznej u kobiet, których niepłodność jest spowodowana brakiem lub deformacją macicy, w przypadku zatrucia organizmu matki, które mogłoby stanowić śmiertelne zagrożenie dla życia płodu, w sytuacji wystąpienia zmian patologicznych (np. nowotwór) oraz trudności lub niemożności donoszenia ciąży, a także w wypadku śmierci matki.

Czy naukowcy stworzyli już sztuczną macicę oraz gdzie prowadzone są badania na ten temat?

W pełni funkcjonalna „sztuczna macica” na chwilę obecną nie istnieje. Jej skonstruowanie jest wciąż jeszcze na etapie badań i eksperymentów, jednak biorąc pod uwagę osiągnięcia techniki i medycyny ostatnich kilkudziesięciu lat można przypuszczać, że już w niedługim czasie ten nowy wynalazek będzie wykorzystywany w medycynie prenatalnej.

Prace prowadzone są głównie w Stanach Zjednoczonych i w Japonii. Dr Thomas Schaffer z Temple University w Filadelfii prowadzi badania nad możliwością wyprodukowania sztucznej jamy owodni, zawierającej płyn porównywalny do naturalnych wód płodowych wzbogacony nadfluorkiem węgla, niezbędnym do transportu tlenu do organizmu płodu w okresie, gdy jego płuca nie są jeszcze dostatecznie wykształcone. Jego dotychczasowym sukcesem jest utrzymanie przy życiu i pełny rozwój płodów jagnięcych.

W Cornell University w Ithaca w Stanie Nowy Jork dr Helen Hung ‐ Ching Liu prowadzi z dość dużym sukcesem badania nad stworzeniem sztucznego łona w oparciu o syntetyczny szkielet wyścielony błoną śluzową pobraną z macicy kobiety, poddany następnie działaniu hormonów, które mają na celu wytworzenienaturalnych warstw, takich samych jak w żywym organizmie. Szkielet ten jest skonstruowany z materiału, który po jakimś czasie ulega rozpuszczeniu, pozostawiając izolowaną macicę. Obecnie Liu pracuje nad możliwością umieszczenia w niej wczesnego embrionu celem jego późniejszego zaimplantowania i dalszego rozwoju.

Czy istnieją zagrożenia związane ze stworzeniem sztucznej macicy?

Zagrożenia oczywiście istnieją. Sądzę, że każdy innowacyjny wynalazek ma swoje argumenty „za” i „przeciw”. Zwłaszcza gdy dotyczy początków życia człowieka. Użycie takiego inkubatora, byłoby szansą w rozwiązaniu niektórych dylematów, z którymi nie może sobie dotychczas poradzić myśl etyczna, lecz mogłoby to również stać się zagrożeniem prowadzącym do jeszcze większego „skomercjalizowania” i „stechnicyzowania” ludzkiej prokreacji, z czym mamy w dzisiejszych czasach już do czynienia.

„Sztuczna macica” mogłaby być kolejnym etapem zapłodnienia „in vitro”, kiedy wytwarzanoby ludzkie embriony w laboratorium. Dokonywałoby się to oczywiście poza aktem małżeńskim, co Kościół katolicki oceania jako moralnie niedopuszczalne.

Kobieta poddająca się sztucznemu zapłodnieniu mogłaby przekazać zarodki do implantacji w sztucznym łonie, sama pozostając w tzw. „zewnętrznej ciąży”, która nie wymagałaby od niej zmiany trybu życia ani nawet emocjonalnego zaangażowania się w rozwój dziecka. Widać stąd, że uciekanie się do wykorzystania sztucznej macicy byłoby przejawem tzw. „uwolnienia się od ciężaru brzemienności” – już z tego jednego powodu wydaje się być niemoralne.

Innym zagrożeniem byłoby także wykorzystanie „sztucznej macicy” przez pary homoseksualne. Oznaczałoby to tzw. „bezimienne macierzyństwo zastępcze”, gdyż matką biologiczną byłoby sztucznie wytworzone łono, a nie organizm kobiety. Można podejrzewać, że taka forma macierzyństwa zastępczego byłaby o wiele bardziej popularna (i tańsza!), niż korzystanie z żywych surogatek.

Kolejnym zagrożeniem mogłaby stać się możliwość eksperymentowania na ludzkich embrionach, oczywiście z niebezpieczeństwem jego uszkodzenia lub wręcz unicestwienia, a co za tym idzie – skomercjalizowanie ludzkiego życia.

Podsumowując, należy zwrócić uwagę na intencję skorzystania z możliwości użycia sztucznego łona; jeśli priorytetem jest chęć ratowania życia lub zdrowia dziecka, ocena jest pozytywna; z kolei jeśli embrion traktowany jest przedmiotowo do osiągnięcia jakiegoś odmiennego celu poza nim samym – ocena musi być negatywna.

Czy stworzenie sztucznej macicy miałoby wpływ na zmniejszenie dokonywanych aborcji, a zwłaszcza podziemia aborcyjnego na świecie?

Można podejrzewać, że w niektórych sytuacjach tak. Według dr Christophera Kaczora pojawienie się możliwości skonstruowania „sztucznej macicy” w kontekście moralnej debaty na temat aborcji, stanowiłoby istotny argument dla zwolenników ochrony życia i ruchów pro‐life.

Niewątpliwie jeśli dostępne byłyby sposoby terminacji ciąży bez uśmiercania ludzkiego płodu (np. w przypadku zagrożenia życia matki, gdy ciąża rozwija się w jajowodzie), lekarze powinni skłaniać się ku ich zastosowaniu; ocalono by wówczas wiele ludzkich istnień.

Przeniesienie płodu, którego życie miałoby być zakończone wskutek aborcji, do „sztucznej macicy” a następnie przekazanie go do adopcji jest z pewnością moralnie usprawiedliwione, w przeciwieństwie do przerwania ciąży połączonego z zabiciem płodu; to ostatnie nigdy nie może być etycznie usprawiedliwione.

Istotna jednak jest tu intencji i wrażliwość kobiety, która poddaje się temu zabiegowi. Należy bowiem postawić pytanie, czy zależy jej na uratowaniu życia swojego dziecka, czy też na całkowitym „pozbyciu się” i porzuceniu go.

Reasumując, na horyzoncie pojawia się możliwość tzw. „bezkrwawego przerwania ciąży”. Wówczas – gdy na szali postawione jest życie albo matki, albo dziecka (co czasem się zdarza) – wtedy możnaby dokonać terminacji ciąży bez spędzenia płodu. Dla kobiet o większej wrażliwości na bezwzględną ochronę życia poczętego, „sztuczna macica” byłaby alternatywą dla zabicia płodu. Każde uratowane istnienie ludzkie jest zwycięstwem kultury życia, ponieważ życie ludzkie ma niepodważalnie ogromną wartość.

Jakie jest stanowisko Kościoła w tej kwestii?

Fakt istnienia instrumentu medycznego, jakim jest sztuczna macica, implikuje sytuację umieszczenia go w obcym dla niego środowisku. Wzmiankuje o tym Instrukcja Donum vitae z 1987 roku:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ciąża, medycyna i etyka
Komentarze (3)
Martino
5 lutego 2011, 22:25
Nie słyszałem nigdy wcześniej o projekcie "sztucznej macicy", ale to co przeczytałem brzmi fantastycznie. Życzę naukowcom, żeby projekt, który prowadzą, zakończył się sukcesem. Myślę, że będzie to wielkie dobro dla zagrożonego ludzkiego życia w fazie embrionalnej.
K
komo123
5 lutego 2011, 21:03
Dlaczego jeśli jest taka możliwość to nie możemy ulżyć kobiecie w tym wszystkim z czym wiąże się ciąża, czyli ból porodowy, zwolnienie z pracy i niższa emerytura?
B
Bryza
12 sierpnia 2014, 02:15
Dołączam się do powyższego pytania. Jeżeli do zapłodnienia dochodzi bez zewnętrznej ingerencji genetyka lecz tradycyjnie, w wyniku stosunku mężczyzny i kobiety, to nie widzę powodu, dla którego ominięcie trudów ciąży, porodu i przerwy w pracy miałoby być nieetyczne.