Czekanie z seksem do ślubu wywołuje dziś głównie śmiech

(fot. depositphotos.com)
kontrapunktdlaswiata.blog.deon.pl

Budowanie relacji i poważny związek? To nie jest coś, czego większość ludzi w moim wieku szuka. Wśród moich rówieśników postawa czystości przedmałżeńskiej wywołuje obecnie głównie śmiech, ponieważ jest uważana za kompletny przeżytek.

Kiedy czytam komentarze katolików, że obecne „czystki” w Kościele są czymś korzystnym i słusznym, ponieważ „oddzielają ziarno od chwastów”, jest mi przykro. Zawsze w takim momencie mam przed oczami „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13, 2). Nie potrafię przejść wobec tego obojętnie. Plewy będą oddzielone dopiero w ostatnim momencie ziemskiego życia. Do tego czasu każdy ma szansę spotkać Jezusa i się z nim pojednać. To nie jest czas na podział, na segregację i wyłuskiwanie tych „dobrych” katolików.

Jestem jedną z przedstawicielek pokolenia młodych osób. Szczerze, ja nie chcę by ludzie w moim wieku odchodzili od Kościoła. Nie wiem ile osób pamięta, że to my, Ci nieliczni, którzy w Nim zostaną, za trzydzieści lat, będziemy fundamentem społeczności chrześcijańskich, my będziemy wychowywać i prowadzić innych, my będziemy przykładem. To my będziemy przekazywać wartości, które powinny być położone na solidnych fundamentach, mające źródło w bliskiej relacji z Bogiem. Pojedyncze jednostki jednak nie podołają temu zadaniu. Nie bez powodu tworzymy wspólnoty, budujemy więzi ze sobą. To wszystko nas umacnia, powoduje duchowy wzrost, a w momencie kryzysu przyciąga z powrotem do Boga.

Jakimi wartościami żyją obecnie młodzi ludzie? Co zajmuje ich czas? Jakie są ich metody by radzić sobie ze stresem, trudnościami? Czym się kierując podejmując kluczowe decyzje, które rzutują na ich „dorosłą” przyszłość? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania, bo jest to zbyt różnorodne i bogate zagadnienie, by to móc uogólnić. Mam za to doświadczenie tego, jak odbierana jest moja wiara, wartości, którymi się kieruję i sama hipoteza istnienia Boga. Na tym się skupię, ponieważ w moim życiu to dzięki Bogu coraz lepiej poznaję siebie, swoje talenty. Z Nim podejmuję kluczowe decyzję co do mojej przyszłości. To dzięki zaufaniu, że On umie prostować drogi nie boję się tego, czy nie zawiodę, czy nie zabłądzę, czy postąpię słusznie, czy nie upadnę i czy nie wpadnę w jakąś studnię pełną ciemności. Wpatrując się w Jezusa staram się kochać ludzi i budować relacje, na których mi zależy, staram się nie poddawać ani nie dystansować jak występują jakieś zgrzyty lub nieporozumienia, staram się drogą rozmowy i wysłuchiwania argumentów drugiej strony znaleźć wspólną nić zrozumienia. Umocniona Jego siłą mierzę się z trudnościami, a nie uciekam od nich stosując np.: używki czy w różne zapychacze czasu.

DEON.PL POLECA

Studiuję fizykę. Ostatnio, gdy koledze powiedziałam, że wierzę w Boga stwierdził, że na wydziale muszę być ewenementem. Przypomina to o tym, że część ludzi uważa, że religia została wymyślona wyłącznie po to, by wyjaśniać zjawiska kiedyś niezrozumiałe, niezgłębione i nieodkryte. Idąc dalej przykładają oni do postępowania Boga logikę, czyli koncept ludzki, i, dochodząc do jakiejś sprzeczności, uznają, że to obala teorię istnienia Stwórcy. Szkopuł jest w tym, że chrześcijaństwo całkowicie odstawia na bok rzeczy materialne, czyli to, co można zmierzyć, wszystkie obiekty badania fizyków, naukowców, a „zagłębia się” w serce i duszę ludzką. Biblia to jedna wielka metafora, która dopiero czytana z intencją znalezienia odpowiedzi na pytania: co jest po śmierci, dlaczego zostaliśmy powołani do życia, co jest stałe w naszym życiu, dlaczego pragniemy z natury dobra, ciepła, bezpieczeństwa, skąd w nas tak skrajne emocje, dlaczego tak często zachowujemy się wbrew zdrowemu rozsądkowi, czego szukamy, czego pragniemy, ku czemu wołają nasze serca, co nas tworzy, co nas ożywia, co daje szczęście otwiera furtki rzeczy zupełnie nowych i ukrytych przed światem intelektualistów oraz racjonalistów. Psychika ludzka, osobowość, predyspozycje, talenty, indywidualizm, chęć odnalezienia się w świecie, szukanie własnej drogi życiowej, emocje, uczucia, śmierć i życie – ciężko przyłożyć uniwersalną, sensowną miarę, która pozwoli skategoryzować wszystkich ludzi na świecie i wyjaśni wszelakie pytania, które do tej pory na płaszczyźnie duchowej nie zostały wytłumaczone.

Przechodząc do aspektu społecznego – wśród moich rówieśników postawa czystości przedmałżeńskiej wywołuje obecnie głównie śmiech, ponieważ jest uważana za kompletny przeżytek. Te wielkie oczy, warte uwiecznienia, gdy ktoś informuje kogoś, że inicjacja seksualna jeszcze nie nastąpiła i o zgrozo, w najbliższym czasie nie nastąpi. Jak to możliwe, że było się miesiąc, pół roku, rok w związku i nie uprawiało się seksu? Imprezy, na których ludzie nie mają hamulców, duże ilości alkoholu pozbawiające poczucia przyzwoitości, postawy i ubiór mające kusić, a nie podkreślać urodę są chlebem powszednim. Zbliżenia tylko w jednym tańcu, tylko tej jednej nocy, tylko na chwilę. Ktoś pojawia się w twoim życiu, ale za pięć minut możesz zrezygnować z niego i zacząć podrywać kogoś innego. Stary „obiekt zainteresowania” zostaje wymazany z pamięci. „Czas kiedy korzysta się z wdzięków, młodości”. Zabawa, brak zobowiązań. Poważne związki? Budowanie relacji, w której potrzebna jest cierpliwość, zaufanie, danie coś od siebie? Wchodzenie w coś, co wymaga zaangażowania, czasu, gdzie nie wszystko jest na już, nie wszystko dostaje się natychmiast? To nie jest coś, czego większość ludzi w moim wieku szuka. Idea by, powoli i stopniowo, poznawać siebie, kłaść solidne i trwałe fundamenty pod relację, a te wyjątkowe zbliżenie, oddanie się drugiej osobie ma nastąpić dopiero po przysiędze małżeńskiej nie jest kuszącą perspektywą. To jest fakt, że dla wielu młodych osób małżeństwo jest formalnością, która niesie ze sobą wyłącznie jakieś zmiany regulowane przez prawo cywilne.

Nie mówię, że każdy z moich rówieśników ma takie podejście. W moim sercu jest jednak niepokój czy znajdzie się ktoś, kto podzieli te wartości, które tak wielu wydają się czymś kompletnie zacofanym, bezsensownym i odbierającym piękno oraz atrakcyjność związkom. Przyznam, że noszę w sobie również pewien lęk przez wyśmianiem, odrzuceniem z powodu tego, co dla mnie jest priorytetem i tego, jak ja postrzegam związek. Poznając nowych ludzi staram się być przygotowana na negatywny odbiór, ocenienie przez to, że jestem wierząca, podważenie mojego intelektu czy patrzenia przez liczne uprzedzenia, grzechy kościoła i bunt.

Inną sprawą jest już sam aspekt wiary. Gdzie szukać odpowiedzi na nasuwające się pytania odnośnie religii? Kto będzie przy mnie, gdy ja chwilowo opadnę z sił i nie będą mogła się dźwignąć z kolan? Z kim rozmawiać o wątpliwościach, niepewnościach? Kto podejmie się dyskusji, która umocni, a nie jedynie podważy sens wiary? Jak w kręgu ludzi tak negatywnie nastawionych do kościoła ewangelizować, głosić Jezusa? Skąd czerpać siły? Jak ufać, opowiadać o sobie, nie ulec pokusie przywdziewania dwóch masek – jednej by móc obcować w społeczeństwie, a drugiej, którą pokazuje się w domu, kościele lub wspólnocie?

Im więcej osób odejdzie z Kościoła, tym mniej ludzi stanie obok mnie na mojej drodze formowania wiary. Im liczniejsze grono ludzi, którzy powiedzą Bogu nie, tym mi trudniej będzie Go spotykać w swojej codzienności. Im mniejszy pogłos zdobędzie Słowo Boże, tym wierzący rzadziej będą o Nim słuchać, wychodząc z budynku kościoła. Im sporadyczniej spotykana postawa podobna do Jezusa, tym trudniej walczyć o pomnażanie miłości w sercach tych, którzy Go odrzucili. Im więcej wątpiących, tym więcej pocisków będzie celowanych w naszą relację z Bogiem i poczucie tego, że On jest.

Zdecydowanie łatwiej powiedzieć, że dobrze się dzieje, że Ci wierzący tylko „letnio” odchodzą jeśli wiara została już utwierdzona, formacja przebyta, większość poważniejszych decyzji odnośnie pracy, związków, przyjaźni podjęta. Inaczej jest z ludźmi, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na drodze kroczenia za Jezusem. Nie zawsze jesteśmy gotowi, że na niej występują tak liczne momenty gdy poczujemy się przytłoczeni ciężarem krzyża, gdy trudno będzie doczekać się ponownego zmartwychwstania po ukrzyżowaniu, gdy kolejny raz się zwątpi w chwili wstępowania Jezusa do nieba, gdy znowu ciężko będzie wyjść z tego wieczernika z powodu noszonego w sobie strachu i lęku. Jesteśmy tylko ludźmi, dlatego potrzebujemy mieć oparcie w postawie wiary innych. Za trzydzieści lat będę jedną z tym, którzy te wartości mają przekazywać swoim dzieciom i wnukom. Boję się tego, ile osób podejmie się tego razem ze mną, ponieważ jest nas coraz mniej.

Boli mnie również to, że chrześcijanie sami się dzielą. Nieustanne starcia pomiędzy lewicowym i konserwatywnym podejściem społeczności katolickiej do doktryny, sposobu wychodzenia do innych i traktowania odmiennych postawy ludzi, słów, którymi mamy mówić o Bogu. Często jest w tym brak rozwiązań, brak konsensusu, brak dialogu, zbyt rzadkie skupianie się na Tym, który jest dawcą życia, zapominanie, że On mieszka w sercu każdego z nas, nieuwzględnianie tego, że wiara każdego z nas jest przez Boga inaczej kształtowana. Niepatrzenie na drugiego człowieka przez pryzmat Jego doświadczeń i przeżyć, a własnych przekonań i utartych ścieżek. Jak to możliwe, że jest tyle złośliwości, tyle gniewu, tyle pychy w naszych sercach, gdy tak często pouczamy, podważamy, wytykamy błędy? W końcu chcemy głosić Boga, którego miłość ogarnia każdego, łączy, a nie dzieli, jednak zamiast tego nieopatrznie budujemy między sobą mury nie do przeskoczenia.

Jako młoda osoba mogę powiedzieć, że jestem zagubiona. W obecnych perypetiach politycznych, upadku pewnych wartości, słabych i lichych relacjach, samotności w tym, że wierzę, a tak wielu nie. Nie chcę siedzieć ze strachu w wieczerniku. Nie chcę zamykać się na innych. Wolę wyjść do ludzi, jednak nie będę potrafiła zrobić tego sama.

Tekst pochodzi z bloga kontrapunktdlaswiata.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czekanie z seksem do ślubu wywołuje dziś głównie śmiech
Komentarze (29)
AB
~Anna Bobak
20 stycznia 2021, 23:08
Nade wszystko - pokora... pycha kroczy przed upadkiem i u mnie też tak było. Jestem taka wierząca, tak blisko Boga i wiary, często na Mszy św., rekolekcje... nic mi nie grozi, jestem bardzo silna i wytrzymam. Z czterech lat narzeczeństwa ostatni, przedślubny rok naznaczył grzech, pokazał się upadek. Potem kolejny i kolejny. I zawsze to "nigdy więcej" miało się nie zdarzyć. A to się rzuciło na małżeństwo. Nie, nie Bóg zesłał "karę", tylko grzech (choć odpuszczony) objawił konsekwencje. Utrata zaufania, podejrzenia, kłótnie i czarne sny. Dziś jako małżeństwo żyjemy po Bożemu, ale narzeczeństwo straciliśmy i dziecku będzie trzeba się kiedyś wytłumaczyć w jakiś sposób, że począł się przed ślubem... Więc to samo z człowieka nie wychodzi. Bez łaski z góry kroku nie zrobimy.
Styrylski-Pałka Łukasz
16 stycznia 2021, 15:11
J 1,1 jest problematyczne, historycznie nie wiadomo, czy spór toczył się o znaczenie, czy formę wypowiedzi. Manicheizm nie jest herezją, był. Nie ma go, była to odrębna religia i światopogląd, podobnie jak stoicyzm i buddyzm, gdzie granice religii i zasad są płynne. Synkretyczne. Doketyzm jest rzeczywiście uznany za herezję, ale to był dopiero drugi wiek istnienia Chrześcijaństwa. Jezus nie był wtedy dla nikogo Bogiem, nawet istnienie Trójcy Świętej dopiero się pojawiało. Biblia nie jest słowem Boga. Jest natchniona przez Boga. Nawet Papież nie ośmieliłby się tak określić Pismo Święte. Metafora jest przenośnią, dokładnie tym na co odpowiadam. Bóg jest w sercu każdego z nas.
Styrylski-Pałka Łukasz
16 stycznia 2021, 15:09
Kilka dni minęło od odpowiedzi. Teraz czas na moją. Także przesuniętą w czasie. Może zacznę potyczkę? Logos i logika, choć wydają się mieć podobne znaczenie, nie mają. Zadaniowo i praktycznie. Λόγος i λέγω, czyli mówienie i mowa (nawet rozum). Λέξις, inne określenie słowa w sensie mowy potocznej, pochodzi od tego samego czasownika, mówienia, nie mowy jako rzeczownika. Słowo i mowa nie jest tożsame, wynika to z gramatyki starogreckiej. Λόγος używane w znaczeniu logiki nie wynika z tego, że Grekom brakowało wyobraźni lingwistycznej. Wypowiedź, zdanie określało znaczenie poszczególnych wyrazów. Stąd logika, przypisanie prawdy lub fałszu wypowiedzi, nie wyrazom pisanym, słowom wypowiedzianym. Poza językami Ugro-fińskimi obecnie nie ma porównania do Greki, w sensie znaczeniowym. Warto liznąć filologię i gramatykę opisową, zanim potępi się czyjąś intuicję językową. Logika nie jest tworem Boskim, jest ludzkim. Mowa nie jest tworem Boskim. Może być nim słowo. Jedno słowo. Nie słowa.
MJ
Mlekoff Jan
13 stycznia 2021, 23:11
BIBLIA to nie metafora, tylko cytując fizyka prof. Krzysztofa Meissnera : opis relacji między Bogiem a człowiekiem. RELACJI. Proponuję posłuchać Fizyka a wiara Krzysztofa Maissnera.
AE
~Anna Elżbieta
12 stycznia 2021, 19:15
Ciekawy artykuł. Widać Pani troskę o życie uczciwe, w wierze, zgodnie z jej wymaganiami. Ale też dużo lęku. Ja jestem mocno starsza, moje dzieci są trochę starsze od Pani. Dawniej też nie było łatwo. Dla mnie, a później także dla moich dzieci, bardzo ważne było życie z grupą ludzi skupionych przy kościele, przyjaźnienie się z nimi. Ja do dziś mam najlepszych przyjaciół właśnie z parafii, gdzie razem się modliliśmy, robiliśmy dobre rzeczy. Tak samo dzieci, które przyjaźnią się z osobami z duszpasterstwa akademickiego. Konieczne są małe wspólnoty wiary. Tam się umacniamy w wierze i potem łatwiej jest iść do świata. Bardzo Pani życzę mocno wierzących przyjaciół i uwolnienia się od lęku. I wiary w to, że Bóg nas nie opuści.
PK
~Piotr Kowalczyk
12 stycznia 2021, 17:13
Zupełnie szczerzę Ci napiszę: postudiuj trochę teologię, bo widać, że nie masz pojęcia o doktrynie katolickiej. Oczywiście, nie ma obowiązku wyznawać wiarę katolicką, ale jeśli się etykietuje jako katoliczka, to warto byłoby wiedzieć, w co katolicy wierzą. Tyle błędów doktrynalnych, ile jest w tym tekście, to dawno na stronach wyznaniowych nie widziałem.
Styrylski-Pałka Łukasz
12 stycznia 2021, 22:02
Czy mogę zapytać w czym problem. W czym się moja i na czym polega błąd?
PK
~Piotr Kowalczyk
13 stycznia 2021, 09:40
"przykładają oni do postępowania Boga logikę, czyli koncept ludzki" - NIE, logika to twór Boski, nie ludzki (podobnie jak matematyka). Sam Bóg ma na imię Logos (J 1,1) "chrześcijaństwo całkowicie odstawia na bok rzeczy materialne, czyli to, co można zmierzyć, wszystkie obiekty badania fizyków, naukowców, a <<zagłębia się>> w serce i duszę ludzką" - NIE, to co głosisz, to herezja manicheizmu, ewentualnie doketyzmu "Biblia to jedna wielka metafora" - NIE, Biblia jest słowem Boga i jako tak przekazuje prawdę; w Biblii czasami znajdziemy metafory, ale Biblia nie jest metaforą "On mieszka w sercu każdego z nas" - NIE, Bóg "mieszka w sercu" tylko tych, którzy są w stanie łaski uświęcającej, tzn. są ochrzczeni i od chrztu nie popełnili grzechu ciężkiego lub zostali z nich oczyszczeni w sakramencie pokuty "wiara każdego z nas jest przez Boga inaczej kształtowana" - NIE, wiara to wiara = przylgnięcie rozumem i wolą do objawionych przez Boga prawd To tylko niektóre z błędów.
CO
~Ciekaw Odpowiedzi
13 stycznia 2021, 15:09
Doktryna katolicka, która formowała się przez lata, zmieniana przez ludzi i spisana przez ludzi jest dość chwiejnym punktem wyjścia, by ocenić czy czyjaś wiara jest słuszna czy nie i czy podoba się Bogu. Tak samo Biblia i teksty przyjmowane w Piśmie Świętym została uporządkowana, spisywana dłońmi ludzi. Może nie być idealna. Za to relacja z Bogiem , która jest oparta na ogromnej miłości wychodzi poza to co, ludzkie, nieidealne. Dzięki temu człowiek kocha i nie chce grzeszyć. To jest ponad nakazami i zakazami w prawie. Czy chrześcijańskie jest napisanie pod tekstem, że ktoś nie powinien się tytułować katolikiem, bo według Pana narusza doktrynę? Kiedy nie ma Pan pojęcia o czyjejś relacji z Bogiem, jak bardzo ta osoba przestrzega przykazań miłości? Uważam, że jest to po prostu przykre. Ocenia Pan i wywyższa się. Natomiast w tekście jest prośba o wsparcie w formowaniu. To, co Pan czyni to tylko kopanie leżącego. Nijak nie buduje wiary.
EK
~Elżbieta Kunowska
13 stycznia 2021, 15:49
Panie Piotrze! Ma Pan jakiś kontakt z młodymi? Jak można tak paskudnie nafukać na kogoś kto bardzo szczerze przelał na papier swoje wątpliwości? Więcej pokory, Panie Piotrze!
MJ
Mlekoff Jan
13 stycznia 2021, 23:06
Pozdrawiam. Trzeba wskazywać błędy (a w pow. tekscie są) aby młodzi nie zapędzali się w aktach strzelistych. samo uniesienie i taka "miłość sięwylewa ze mnie" bez rozsądnego podejścia do Wiary, prowadzi do ruchów charyzmatycznych podejrzanych
MJ
Mlekoff Jan
13 stycznia 2021, 23:08
Żadne kopanie leżącego, tylko wskazanie błędów i próba powstrzymania przed zapędzeniem się do jakiejś odnowy czy czegoś podobnego.
PK
~Piotr Kowalczyk
14 stycznia 2021, 08:49
Szczerość jest dobra w konfesjonale.
PK
~Piotr Kowalczyk
14 stycznia 2021, 08:53
Ma Pani jakieś kontrargumenty wobec tego, co napisałem, czy chciała Pani jedynie "paskudnie nafukać na kogoś, kto bardzo szczerze przelał na papier swoje wątpliwości"? Więcej pokory, Pani Elżbieto!
PK
~Piotr Kowalczyk
14 stycznia 2021, 08:53
Ma Pani jakieś kontrargumenty wobec tego, co napisałem, czy chciała Pani jedynie "paskudnie nafukać na kogoś, kto bardzo szczerze przelał na papier swoje wątpliwości"? Więcej pokory, Pani Elżbieto!
MK
~Maksymilian Kozłowski
14 stycznia 2021, 09:44
Drogi Panie Piotrze, zanim zacznie Pan innych pouczac o doktrynie katolickiej, prosze samemu sie douczyc! Nie ma tu miejsca na szczegolowe rozwazania. Tylko jeden przyklad: Pisze Pan: "Bóg "mieszka w sercu" tylko tych, którzy są w stanie łaski uświęcającej, tzn. są ochrzczeni i od chrztu nie popełnili grzechu ciężkiego lub zostali z nich oczyszczeni w sakramencie pokuty" . Prosze poczytac Katechizm i nie ograniczac Pana Boga, bo to sie Panu i tak nie uda. Pierwsza z brzegu wypowiedz Katechizmu(znajdzie w nim Pan jeszcze trafniejsze):"Także ci, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego" A skoro sa przyporzadkowani, to doswiadczaja Bozej obecnosci. Odnosnie Biblii polecam poczytac katolickich egzegetow. Biblia to nie kronika ludzkosci i wiele z opisanych w niej historii, nigdy nie mialo miejsca (np. Jonasz z wielorybem). I niech Pan nie ocenia wiary innych. "Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego."(Mt 21,31)
PK
~Piotr Kowalczyk
14 stycznia 2021, 15:16
Pańskie interpretacje mnie nie interesują. Przedstawiam nauczanie Kościoła katolickiego, a Pan swoje domniemania. Juliusz Paetz też był "przyporządkowany do Ludu Bożego" przez chrzest, a nie był w stanie łaski. Nie mówimy o "przyporządkowaniu do Ludu Bożego", tylko o "mieszkaniu Boga w sercu". "Łaska jest uczestniczeniem w życiu Boga; wprowadza nas w wewnętrzne życie Trójcy Świętej. Przez chrzest chrześcijanin uczestniczy w łasce Chrystusa, Głowy swego Ciała. Jako "przybrany syn" chrześcijanin może odtąd nazywać Boga "Ojcem", w zjednoczeniu z Jedynym Synem. Otrzymuje on życie Ducha który tchnie w niego miłość i buduje Kościół." (KKK 1997) - PRZEZ CHRZEST. "Łaska Chrystusa jest darem darmo danym, przez który Bóg obdarza nas swoim życiem wlanym przez Ducha Świętego do naszej duszy, by ją uleczyć z grzechu i uświęcić. Jest to łaska uświęcająca lub przebóstwiająca, otrzymana na chrzcie. Jest ona w nas źródłem dzieła uświęcenia" (KKK 1999) - NA CHRZCIE.
PK
~Piotr Kowalczyk
14 stycznia 2021, 15:21
Jeśli uważa Pan, że "historia Jonasza z wielorybem" nie miała miejsca, to czyni Pan z Boga kłamcę. Oczywiście, że miała miejsce - być może nie dosłownie (może Jonasz nie został fizycznie połknięty przez rybę), ale z cała pewnością Jon 1-3 głosi prawdę, bo jest słowem Boga. Nie mówiąc już o Jezusie, który potwierdza prawdziwość tej opowieści - "jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi" (Mt 12,40). Z Jezusa też Pan robi kłamcę?
SB
~Sorgaqtani Beki
11 stycznia 2021, 22:19
No cóż, może dodam coś od siebie, jako "przyczynek" do Pani słów. Mam 33 lata, a więc jestem od Pani starsza, i muszę przyznać, że w "moich" czasach studenckich podejście do wiary było bardzo podobne. Jeżeli chodzi o kwestię czystości, to ja akurat nie trafiłam na ludzi zmieniających partnerów np. co dyskotekę, zdecydowana większość była w stałych związkach (nieformalnych). Wydaje mi się, że właściwie chrześcijanie (starający się żyć zgodnie ze swoją wiarą)są zawsze w mniejszości. Jeżeli poczytamy jakieś teksty źródłowe na temat tego, jak żyli studenci przed wojną, to też można się przerazić. Nie wydaje mi się więc, że problemem są "obecna czasy", ale artykuł bardzo ciekawy i warto zwrócić uwagę na to wyobcowanie młodych, wierzących ludzi (i nie tylko młodych), wydaje mi się, że ten temat jest pomijany.
JY
~john yossarian
11 stycznia 2021, 20:15
"Im liczniejsze grono ludzi, którzy powiedzą Bogu nie, tym mi trudniej będzie Go spotykać w swojej codzienności.", "Im więcej wątpiących, tym więcej pocisków będzie celowanych w naszą relację z Bogiem i poczucie tego, że On jest." Czyli wierzę, bo wokół mnie dużo ludzi wierzy (a właściwie to nawet nie wiadomo czy wierzy naprawdę, czy tylko mówi, że wierzy, albo jedynie nie mówi, że nie wierzy)? Trochę słabo.... Jak żyć (w takich Czechach np.), jak żyć?
ML
~M L
12 stycznia 2021, 10:29
Mnie tez ta czesc tekstu zafascjonowala. Jako Czech pochodzacy z "ateistycznej" (tak naprawde, to troche bardziej zlozone) Pragi, mieszkajacy w Polsce moge powiedziec tylko tyle, ze zawsze, kiedy wracam do Czech i ide do kosciola, to mam zupelnie odwrotne odczucia i zawsze mnie to wzmacnia. Co prawda, wierzacych mamy malo, ale tworza oni prawdziwe wspolnoty i ksieza tez wiedza, jak w takim spoleczenstwie funkcjonowac (absolutny brak glupich politycznych kazan, ksieza przy mszy wychodza bezposrednio do wiernych, podawaja reke przy znaku pokoju, po mszy sie wszyscy wraz z ksiedzem zatrzymaja przy kosciole i normalnie sobie rozmawiaja na zwykle tematy itp.). Poza tym to wlasnie pochodzenie z takiego kraju (i absolutnie niewierzacej rodziny) dodaje troche inna perspektywe, ktorej bym wszystkim Polakom zyczyl, zeby zrozumiec pewnych rzeczy. To co jest w Polsce oczywiste juz od razu za granica oczywistym byc nie musi, co nie znaczy, ze jest to gorszy lub mniej moralny kraj czy spoleczenstwo.
ML
~M L
12 stycznia 2021, 10:40
Co do samego tekstu, to jest on troche niespojny. Z jednej strony autorka niby nie chce osadzac a z drugej wlasnie tego robi i ocenia inne zwiazki tylko na podstawie tego, czy sa one sakramentalne czy nie (dlaczego by zwiazek niesakramentalny tez nie mogl byc "wyjatkowym zblizeniem" i "oddaniem sie" a odwrotnie czy malzenstwo sakramentalne nie moze byc dla kogos formalnoscia? - znowu tutaj jest fajna czeska perspektywa, gdzie jest absolutna wiekszosc malzenstw i zwiazkow niesakramentalna). Poza tym to sobie autorka, jak juz bylo przedstawione tutaj i w komentarzach w facebooku, zdecydowanie idealizuje przeszlosc, bo wiele osob kiedys nie mialo ucieczki od toksycznych i patologicznych zwiazkow. No i co dotyczy wspolzycza, to w teorii fajne, ale kiedys bylo normalne miec slub w wieku 18-20 lat, obecnie to jednak troche inna sytuacja.
JY
~john yossarian
12 stycznia 2021, 20:55
Też myślę, że Polakom przydałaby się inna perspektywa, żeby przestali się czuć kolejnym narodem wybranym. No ale cóż, jest jak jest. Zazdroszczę Czechom - im Opatrzność dała Halika, a nam - sami wiecie kogo.... No i jeszcze Praga, Hrabal, piwo, Kryl, Czerny ;)
MM
~M M
11 stycznia 2021, 18:57
Przyszły czasy jakich się spodziewaliśmy. Pędzimy nie wiadomo gdzie, za przyjemnościami, karierą i pieniędzmi. Nie poszukujemy Boga bo mamy już inne. Ale spokojnie, Bóg jest większy
11 stycznia 2021, 15:36
Widzę tu wyzwanie dla katechizacji - pokazać młodym zwłaszcza chłopcom - wiem , bardzo trudne - wartość 6 przykazania. Niestety problemy współczesnej młodzieży w tym zakresie mają swoje korzenie w osobistych życiorysach nie tylko ich rodziców ale , śmiem twierdzić, że nawet pokolenia dziadków. Jest tu dziś jeszcze jeden tekst o kryzysie Kościoła, gdzie poruszony jest problem kompletnej de-moralności w sferze seksu i nikt w komentarzach nie podnosi tego wątku. To właśnie dowód, że nie jest to problem młodzieży tylko ich wychowawców .... Ktoś tam napisał, że brak w KK szczerego rachunku sumienia. Tak - brak uczciwego rachunku sumienia i stanięcia w prawdzie przed sobą i swoimi dziećmi i wnukami - a bez tego nie ma sposobu, żeby im wytłumaczyć dlaczego czystość jest tak ważna ....
SB
~Sorgaqtani Beki
11 stycznia 2021, 22:27
Tak szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żeby chłopcy mieli większy problem z czystością niż dziewczyny. Pracuję z młodzierzą i mam wrażenie, że często chłopcy są bardziej wrażliwi i skromni (i piszę to zupełnie serio). Problemem natomiast jest presja rówieśnicza, pod wpływem której ludzie (chłopcy i dziewczyny), którzy pewnych rzeczy nawet nie mają ochoty robić, robią je ze strachu przed wykluczeniem .
SS
~szczesliwy stary juz Slazak poza Polska
12 stycznia 2021, 18:46
W Polsce jes ogolny spoleczne przyzwolenie na zlo, duzo przestepstw traktuje sie jako Kavaliersdelikt, nie wiem jaki jest polski odpowiednik, wybryk kawalerski. Jednak to jest zalezne od spoleczenstwa jakimi zasadami sie kieruje. U nas w Niemczech, taki rektor WUM juz dawno by ustapil, presja spoleczna bylaby za duza, ludzie, nie mowiac o studentach by go po prostu nie akceptowali. Zlodziejstwo, oszustwa w Polsce sa tak przez spoleczenstwo traktowane, wlasciwie ci ktorzy daja sie zlapac sa uwazani za glupcow. W sprawach czystosci przedmalzenskiej jest podobnie, sa traktowani jak dziwacy.W Niemczech coraz czesciej widzimy pary ktore nie boja sie przyznac do czystosci przedmalzenskiej, traktuje sie ich powaznie, nie wsmiewa, nie dyskryminuje. Dodnosc ludzka jest nienaruszalna, tak brzmi 1Art, niemieckiej GG. moze u nas pewne rzeczy sa juz karane grzywna, a w Polsce nie. Przywiazuje sie u nas wieksza wage do godnosci, mamy z tym przykre doswiadczenia.
IC
Iwona czaplicka
13 stycznia 2021, 20:54
Młodzieżą. Lepiej nie pracuj.
11 stycznia 2021, 15:36
na początek - jakkolwiek trudno Ci to teraz akceptować :) - to jednak wieczernik nie był taki zły :) - była tam Maryja i uczniowie. Wiem, że tego właśnie teraz najtrudniej się doszukać - innych uczniów - ale jest nas trochę :) .