Ks. Niewiadomski: św. Greta od naszych lęków. Czy jest coś sensownego w przesłaniu małego proroka?

(fot. PAP/EPA/VALERIE BLUM)
ks. Piotr Niewiadomski

Społeczeństwo podzielone przez środek wie dobrze, jak ją potraktować. Tak samo obie strony wiedziałyby, jak potraktować dziewczynkę o imieniu Łucja, której Matka Najświętsza powierzyła trudne przesłanie. Zamiast szydzić z tego, że „ekoświry” robią własną dziecięcą krucjatę, warto przejrzeć się w oczach dziecka. Głupie dziecko? A jakże, ale rzeczywistość się tych oczach odbija całkiem nieźle.

Od książek odchodziłem po to, żeby pójść na łąki albo po to, by obejrzeć w telewizorze program o nauce. Potem budowałem z klocków super-reaktor dostarczający czystej energii, albo ekipę do zwalczania kłusowników w Afryce. Rysowałem wielkie statki kosmiczne, na których ludzie odlecą na Marsa i dalej, zostawiając Ziemię zwierzętom na wielki rezerwat.

Raz nawet, przerażony sposobem, w jaki sąsiedzi bili świnie, zapisałem się samozwańczo do Greenpeace, to znaczy napisałem na tekturce „mordercy świń”, kazałem babci przyczepić ją do patyka i protestowałem wzdłuż ogrodzenia. Potem przestraszyłem się, pobiegłem do domu na kanapki z szynką. Wieczorem przepraszałem Pana Boga, że jestem dwulicowy, że mi przeszkadza cierpienie zwierząt, a jednak je zjadam.

DEON.PL POLECA

Gdy kładłem się spać, myślałem jeszcze o głowicach z bombami nuklearnymi i obliczałem, czy gdy zobaczę błysk za oknem, to czy zdążę pójść po rodziców, po psy i koty, i czy zdążymy zejść do piwnicy, i czy piwnica to wytrzyma, i czy będzie można podczas nuklearnej zimy wychodzić po drewno na opał.

Potem zastanawiałem się, czy w razie takiej zimy ten głośny efekt cieplarniany i ocieplenie klimatu nie byłoby jednak pomocne?

Potem zasypiałem, nie pamiętam, co mi się śniło. Może Godzilla depcząca podlubelską wioskę? Symbol tego, że ludzie nie radzą sobie z nauką, z przemocą, ze środowiskiem.

Na szczęście, nie każdy dzień tego kilkulatka, którym byłem, tak wyglądał. Częściej pewnie rozmyślałem nad tym, czy koledzy mnie naprawdę lubią, czy może mnie polubić ta urocza dziewczynka z zerówki, albo czy lepiej po szkole rysować, czy układać statek kosmiczny z lego. Miałem raczej szczęśliwe dzieciństwo, ale wiedziałem też od razu, że życie na Ziemi to nie przelewki, że wiele rzeczy może pójść nie tak.

Gdy rozpatrywałem moje możliwości wpływu na świat, stwierdzałem, że najmocniejszym jest modlitwa. Wpłynąć na Boga, ba, pomóc Mu, by mógł pomóc nam! Jakby modlitwa jednych była surowcem, który służy Mu do budowania dobra w drugich. Jednocześnie czułem, że Ma on z ludźmi problem, który musi załatwiać z nimi pojedynczo, a nasz wpływ jest ograniczony. Wiedziałem, że Jezus modlił się za swojego przyjaciela, a nie zdołał go uratować. Dziecko w ogrodzie wiary zawsze instynktownie znajdzie drogę do środka, gdzie wśród zielonych drzew stoi w ciszy Tajemnica.

Gdyby ktoś mnie wtedy nakręcił na youtube, którego jeszcze nie wynaleziono, mógłbym stać się gwiazdą lewicy, albo prawicy. Lewicy, gdyby świat zobaczył mój transparent „mordercy świń”, spontaniczną reakcję chłopca na cierpienie zwierzęcia. Prawicy, gdyby ktoś nagrał, jak się modlę o to, by politycy bali się Boga, by ludzie przestrzegali przykazań i dbali o Ziemię. Na szczęście, nikt mnie nie nagrał, sława mnie na zawsze szczęśliwie ominęła.

Tego szczęścia nie miała dziewczynka o imieniu Greta. Społeczeństwo podzielone przez środek wie dobrze, jak ją potraktować. Tak samo obie strony wiedziałyby, jak potraktować dziewczynkę o imieniu Łucja, której Matka Najświętsza powierzyła trudne przesłanie.

Być może istotą jest to, by spojrzeć poza spory i zobaczyć, czy coś sensownego jest w przesłaniu małego proroka? Jeśli jest i potrafimy się co do tego zgodzić, to pytanie: co możemy zrobić razem?

Nadchodzi zima. Marzy mi się ogólnopolska akcja przeciw paleniu śmieciami. Moglibyśmy powiedzieć Grecie: „patrz, zagniewana pannico, coś jednak robimy, by dzieci miały czym oddychać”. Moglibyśmy też, co ważniejsze, powiedzieć tak dzieciom niemedialnym, które w miarę zdobywania wiedzy o świecie stają się coraz smutniejsze, że tej zimy taki mały krok ku czystemu powietrzu mamy za sobą. Konkret, bez histerii.

W doskonałej zgodności z tym, co Pan Bóg mówi mniej więcej od księgi Rodzaju, w doskonałej zgodności z nauczaniem zielonego papieża Benedykta, jak i Franciszka. Ku uśmiechowi Matki Bożej Fatimskiej.

Zamiast szydzić z tego, że „ekoświry” robią własną dziecięcą krucjatę, warto przejrzeć się w oczach dziecka. Głupie dziecko? A jakże, ale rzeczywistość się tych oczach odbija całkiem nieźle.

***

Tekst pochodzi z bloga morzezogniem.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Niewiadomski: św. Greta od naszych lęków. Czy jest coś sensownego w przesłaniu małego proroka?
Komentarze (1)
ML
Maja Lisowska
4 listopada 2019, 10:30
Dziękuję za ten tekst. Za każdym razem, kiedy przypominam sobie o tym, jak całym sercem, naiwnie i bez zastanowienie angażowałam się w ochronę przyrody i inne "wielkie sprawy" mając kilka lat, mam więcej energii do angażowania się w te same sprawy teraz, kiedy mam lat nieco więcej. Chciałam również odnieść się do dwóch rzeczy. Po pierwsze, Greta Thunberg nie jest dzieckiem, ma 16 lat. Niedługo będzie mogła prowadzić auto i głosować w wyborach. Wydaje mi się, że zapominanie o tym szkodzi odbiorowi kwestii, o których ona mówi. Ponieważ... ...po drugie, to, o czym Greta Thunberg alarmuje, to sprawy absolutnie nie dla dzieci. Mnie również marzy się ogólnopolska akcja przeciw paleniu śmieciami. Tylko to kropla w morzu.Pojedyncze inicjatywy nie mogą usypiać naszych sumień, bo nie mamy na to czasu. Nie chcę imponować młodym, że "my, dorośli, robimy", mam potrzebę działania razem z nimi, innymi środkami. Wszystkie ręce na pokład.