Moja córka jest ateistką

(fot. unsplash.com)
dzielmysiewiara.blog.deon.pl

Przed pójściem do szpitala córka napisała list do terapeutki. Treść była poufna, z zastrzeżeniem, że rodzice nigdy jej nie poznają. Pół roku później wyznała mi, że nie wierzy w Boga.

Czy tytuł nie brzmi zbyt prowokacyjnie? Nie wiem, ale taka jest prawda.

My z mężem, zaangażowani katolicy, próbowaliśmy zaszczepić w dzieciach wiarę, ale wyszło to średnio. Córka od dziecka miała problemy emocjonalne, które nasiliły się z wiekiem.

Była pod opieką psychiatry, a w wieku gimnazjalnym brała udział w grupie terapeutycznej. W drugiej klasie gimnazjum wylądowała na dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym.

DEON.PL POLECA


Cóż spowodowało ten kryzys, który objawiał się natrętnymi myślami i planami samobójczymi? Przyczyn mogło być kilka: zbyt wysokie dawki leków psychiatrycznych, trudne relacje w rodzinie, trudności w kontaktach społecznych czy definitywne zakończenie serialu, które przeżywała jak prawdziwą żałobę. Ale był jeszcze inny czynnik, tajemniczy.

Mianowicie przed pójściem do szpitala córka napisała list do pani terapeutki, która prowadziła grupę i do której miała zaufanie. To właśnie ten list spowodował, że córka została wezwana na rozmowę, po której zapadła decyzja o natychmiastowej hospitalizacji z powodu zagrożenia samobójstwem. Treść listu była poufna, z zastrzeżeniem, że rodzice nie poznają jego treści.

Pół roku później córka wyznała mi, że nie wierzy w Boga już od dłuższego czasu, a kiedy idzie na mszę w niedzielę to czas ten spędza na przystanku autobusowym.

Czekała z lękiem na moją reakcję, a mi nie pozostało nic innego jak zapewnić ją o swojej miłości.

Wtedy wielki ciężar z niej opadł, a ja wyobraziłam sobie w jakim napięciu żyła przez tak długi czas. Myślę, że był to jeden z tych czynników, które były przyczyną wcześniejszego kryzysu psychicznego, i że to on był treścią owego tajemniczego listu.

Nie było to dla mnie wszystko łatwe, owszem nawet bardzo trudne i myślę że paradoksalnie zrządzeniem Bożym córka na swoje wyznanie wybrała czas kiedy byłam gotowa je przyjąć.

Życie w ciągłym kłamstwie jest na pewno gorsze niż szczere wyznanie trudnej prawdy. Moja córka jest ateistką, a ja drżę o jej zbawienie. Uniżam się przed Bogiem z powodu uznania mojej winy, a jednocześnie ufam w Jego miłosierdzie.

***

Tekst pochodzi z bloga dzielmysiewiara.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moja córka jest ateistką
Komentarze (13)
MK
~Monika Kaczkowska
15 listopada 2019, 20:45
Podobny życiorys mojej córki. Dziś niestety wierzy w jechowe. Ból i cierpienie przeszywaja moje serce. Ufam Bogu i codziennie modlę się za jej nawrócenie
J. P. Torello
13 listopada 2019, 16:44
Odmawiajcie codziennie Rozaniec...
IS
~Irena S-M
11 listopada 2019, 21:53
Chodzenie do kościoła pomaga osobom z problemami psychicznymi. I na trzech przykładach mogę powiedzieć, że wraz zaprzestaniem chodzenia na niedzielną Mszę Świętą nasilają się problemy skutkując nawet hospitalizacją. Opisana historia potwierdza to spostrzeżenie.
AM
~Andrzej Mateusz Kamiński
11 listopada 2019, 09:13
Może problem nie jest w córce , ale w jej rodzicach.
Piotr Stanibor
10 listopada 2019, 12:34
c.d. 5. Jeżeli córka poważnie, a nie powierzchownie potraktuje kwestie światopoglądu to wcześniej czy później sięgnie po klasyków tak zwanego nowego ateizmu, warto nawet ze strony wierzącego rodzica zapoznać się z ich twórczością co pomoże zrozumieć motywy i przyjrzeć się innej wizji świata, zrozumieć córkę. Otoczenie rówieśnicze też ma wpływ, w niektórych rejonach już nikt nie uczęszcza na katechezę lub jednostki, a częstą motywacją jest tylko dotrwanie do bierzmowanie by potem móc wziąć bezproblemowo ślub kościelny traktowany jako piękna tradycja, uroczysty rytuał.
Piotr Stanibor
10 listopada 2019, 12:26
c.d. 4. Wydaje mi się, że autorka chce bezpośrednio połączyć problemy wychowawcze czy psychiczne córki z wkroczeniem na drogę ateizmu, szukając w tym usprawiedliwienia. Z jednej strony świadczy to bardzo dobrze o matce, obserwuje, szuka motywów, przyczyn, obawiam się jednak że zupełnie nie bierze możliwości świadomego, rozumowego odrzucenia pewnego przekazywanego wzorca, a jedynej przyczyny szuka w traumach i (być może nie mających rzeczywiście w ogóle miejsca) błędach wychowawczych.
Piotr Stanibor
10 listopada 2019, 12:20
c.d.3. Nie musi być niczyjej winy, w tym, że partner, rodzeństwo, dziecko, wnuk odrzuca pewne poglądy, wkracza na inną ścieżkę. Można zaprezentować pewną wizje świata, przeżywanie wiary w sposób dojrzały, godny, ale nie gwarantuje to zawsze wpłynięcia na postawy wszystkich bliskich. Nie można się ciągle obwiniać za rzeczy, na które nie ma się wpływu, w przeciwnym razie życie łatwo może zamienić się w tkwienie w ciągłym smutku, nerwicy, braniu na siebie cierpienia całego świata i przeżywania stanu ciągłego napięcia zamieniającego człowieka w jednostkę dysfunkcyjną, asocjalną nie mogącą emanować pogodą ducha na bliźnich.
Piotr Stanibor
10 listopada 2019, 12:07
Mam kilka uwag odnośnie tego krótkiego emocjonalnego wpisu, mam nadzieję, że staną się pomocne dla autorki i czytających. 1. Nie ma prawidłowości, że dzieci, dalsi członkowie rodziny będą trwali w wyznaniu czy braku wyznania, w którym byli od małego uformowani. Zdarza się, że w rodzinie gdzie była przewaga luteran, prawosławnych, światków Jehowy, muzułmanów, katolików itd, dorastające dzieci nie przejmują wiary, w pierwszym świecie (ale już też w innych rejonach) laicyzacja przybiera na sile, Polska młodzież jest najszybciej ateizującą się społecznością na świecie (można sobie wygooglać dane). Myślę, że nie miejsce na szczegółowe omawianie przyczyn i dalszych scenariuszy. 2. Okres dorastania to okres buntu, negowania zastanego obrazu świata, poglądów, zwyczajów, także postaw religijnych. Wątpię, że poza jednostkami, w tym wieku można być świadomym ateistą (ale też kimś innym) o głęboko ugruntowanym obrazie świata, do tego potrzeba lat.
RP
Rafał Piotr
9 listopada 2019, 16:34
Wiem że łatwo jest mówić ale prosze nie tracić nadziei na zbawienie córki bo nasze modlitwy za naszych bliskich mają wartość i moc. Niech Pani otacza ją swoją modlitwą a resztę zistawi Bogu. Wiara jest łaską i od naszej decyzji zależy czy będziemy wierzyć czy nie. Będę pamiętać w modlitwie o Was. Głowa do góry, będzie dobrze.
CK
~Cecylia Kikowska
9 listopada 2019, 12:35
U dzieci w wieku dojrzewania ujawnia się najsłabsze ogniwo , stąd pojawiają się różnego rodzaju dolegliwości . Z wypowiedzi Pani wynika , że dowiadując się o problemie córki przyjęła Pani postawę bierną . ( po cichu zwracając się do Boga ) . Ja matka trójki dorosłych dzieci i 8-ga wnucząt , mam przez całe życie postawę czynną i w każdym przypadku , niezależnie czego by dotyczyła sprawa - wiary / choroby , biorę dziecko za rękę i wspólnie szukamy ratunku . Tego ratunku szukamy zawsze w Sanktuariach przed obliczem Maryi lub świętych . A wierząc w ,, Świętych obcowanie " pomocników mamy bez liku . Rezultat jest taki , że cała moja trójka jest nie tylko wierząca , ale Ona Boga doświadcza !!! I w takim duchu wychowywane są wnuki . Pozdrawiam i proszę się nie poddawać ! ODWAGI , JA JESTEM , MÓWI JEZUS !!!
CX
~czloax x
9 listopada 2019, 11:49
To krzyż Pański - coś jest niezależne od Ciebie. Ale niezupełnie. Ja w wieku lat 14 też porzuciłem wiarę i nie chciałem słyszeć napomnień rodziców. Matka moja jednak nie dała za wygraną i z babcią modliły się o moje nawrócenie, które przyszło. Dziś wierzę i praktykuję świadomie i z wolnego wyboru.
Piotr Stanibor
10 listopada 2019, 12:43
I dobrze! Wiara musi być świadomą decyzją wolnego człowieka. Model oparty na pokoleniowym przekazywaniu schematów pojmowania świata i wzorców postępowania rozbił się dawno na świecie, teraz rozbija się w Polsce, nie przystępuje do zglobalizowanego świata po rewolucji informatycznej i informacyjnej gdzie każdy ma swobodny dostęp do wszystkich źródeł i polemik. Nie przepadam za Ratzingerem, ale ileś lat temu ładnie powiedział, że chrześcijanie jak mają być mniejszością, to niech będą świadomą, kreatywną mniejszością tworzącą wyspy prawdziwej wiary.
AP
~Anna P.
9 listopada 2019, 09:14
Dziękuję. Mój dorosły syn odszedł od wiary, od kościoła, choć (?) służył do Mszy świętej do 18 roku życia... Drżę o jego zbawienie, modlę się za niego codziennie. Zastanawiam się nad sobą, analizuję co mogłam zrobić lepiej w wychowaniu.... ale nade wszystko uczę się go szanować i kochać , jeszcze mocniej, i może ... dojrzalej