Moja córka jest ateistką
Przed pójściem do szpitala córka napisała list do terapeutki. Treść była poufna, z zastrzeżeniem, że rodzice nigdy jej nie poznają. Pół roku później wyznała mi, że nie wierzy w Boga.
Czy tytuł nie brzmi zbyt prowokacyjnie? Nie wiem, ale taka jest prawda.
My z mężem, zaangażowani katolicy, próbowaliśmy zaszczepić w dzieciach wiarę, ale wyszło to średnio. Córka od dziecka miała problemy emocjonalne, które nasiliły się z wiekiem.
Była pod opieką psychiatry, a w wieku gimnazjalnym brała udział w grupie terapeutycznej. W drugiej klasie gimnazjum wylądowała na dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym.
Cóż spowodowało ten kryzys, który objawiał się natrętnymi myślami i planami samobójczymi? Przyczyn mogło być kilka: zbyt wysokie dawki leków psychiatrycznych, trudne relacje w rodzinie, trudności w kontaktach społecznych czy definitywne zakończenie serialu, które przeżywała jak prawdziwą żałobę. Ale był jeszcze inny czynnik, tajemniczy.
Mianowicie przed pójściem do szpitala córka napisała list do pani terapeutki, która prowadziła grupę i do której miała zaufanie. To właśnie ten list spowodował, że córka została wezwana na rozmowę, po której zapadła decyzja o natychmiastowej hospitalizacji z powodu zagrożenia samobójstwem. Treść listu była poufna, z zastrzeżeniem, że rodzice nie poznają jego treści.
Pół roku później córka wyznała mi, że nie wierzy w Boga już od dłuższego czasu, a kiedy idzie na mszę w niedzielę to czas ten spędza na przystanku autobusowym.
Czekała z lękiem na moją reakcję, a mi nie pozostało nic innego jak zapewnić ją o swojej miłości.
Wtedy wielki ciężar z niej opadł, a ja wyobraziłam sobie w jakim napięciu żyła przez tak długi czas. Myślę, że był to jeden z tych czynników, które były przyczyną wcześniejszego kryzysu psychicznego, i że to on był treścią owego tajemniczego listu.
Nie było to dla mnie wszystko łatwe, owszem nawet bardzo trudne i myślę że paradoksalnie zrządzeniem Bożym córka na swoje wyznanie wybrała czas kiedy byłam gotowa je przyjąć.
Życie w ciągłym kłamstwie jest na pewno gorsze niż szczere wyznanie trudnej prawdy. Moja córka jest ateistką, a ja drżę o jej zbawienie. Uniżam się przed Bogiem z powodu uznania mojej winy, a jednocześnie ufam w Jego miłosierdzie.
***
Tekst pochodzi z bloga dzielmysiewiara.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł