W Kościele nie jestem dla księży lub biskupów

(fot. depositphotos.com)
przerwanazycie.blog.deon.pl

Gdyby jedynym powodem bycia w Kościele mieli być księża, już dawno nie byłoby mnie w Kościele Katolickim. Co jest dla mnie zatem prawdziwym powodem?

Ryzyko jest wpisane w codzienność człowieka. Choćbyśmy starali się być do cna ostrożni, choćbyśmy sprawdzali dwa razy każdy krok i analizowali każdą decyzję, to nie uciekniemy od pewnej dozy niepewności. To ryzyko dotyczy również najczulszych sfer życia, takich jak miłość i wiara.

Gdy w 2009 roku wróciłem do Kościoła, również ryzykowałem. Wydaje mi się, że każdy z nas będących w Kościele, w jakiś sposób ryzykuje. Czym? Zaufaniem, a raczej jego utratą. Zaufałem Kościołowi, w którym pokazano mi drogę do Boga. Ściśle określoną życiem sakramentalnym i eucharystycznym. Przyjąłem ją wierząc, że ta droga jest drogą właściwą dla mnie. To tu pokazano mi Jezusa, jakiego nie znałem. Kogoś, kto potrafi nadać życiu sens.

DEON.PL POLECA

Czy mogę mieć matematyczną pewność co do słuszności swojej drogi? Nie muszę jej mieć. Ufam, że jest słuszna, że mój wybór był, i w dalszym ciągu jest, wyborem dobrym. Nie mają tu znaczenia afery, które z tak dużym nasileniem widzimy w ostatnim czasie w Kościele. Nie jestem tu dla księży czy biskupów. Gdyby jedynym powodem bycia w Kościele mieli być księża, już dawno nie byłoby mnie w Kościele Katolickim. Powodem dla którego tutaj jestem, jest Jezus Chrystus. Innych powodów nie potrzebuje.

Zaznałem w Kościele bardzo wiele dobra. Co oczywiście nie eliminuje złych i trudnych doświadczeń. Spotkałem wspaniałych ludzi, którzy swoim życiem dają świadectwo Ewangelii. Spotkałem też takich, którzy byli antyświadectwem. Spotkałem się z cennikami za udzielenie sakramentu, pychą i arogancją ze strony duchownych. Jeśli chodzi o relacje międzyludzkie, to w Kościele działa to tak samo, jak poza nim. To nie są dwie równoległe rzeczywistości. To ten sam świat, tacy sami ludzie. Te same problemy.

Choć z zaufaniem nierozerwalnie związane jest ryzyko, to warto zaufać. Zaufanie jest jednym z największych darów jakimi można obdarować. Dlatego tak cieszy gdy jest, i tak boli, gdy go nie ma. Ja jeszcze ufam. A ty?

Tekst pochodzi z bloga przerwanazycie.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W Kościele nie jestem dla księży lub biskupów
Komentarze (4)
GG
~gacek gacek
5 listopada 2022, 09:08
Bóg nie stworzył ani jednego świętego - za to kościól naprodukował ich ponad boskie wyobrażenie. Smutne ale prawdziwe.
TS
~Tomasz Szczeciński
26 marca 2021, 22:04
Luteranie.... u protestantów nie ma sakramentów ustanowionych przez Boga! Czyli bedac u luteran nie osiagnie Pani zbawienia swej duszy, bez sakramentów to niemozliwe.
MK
~Matylda Kostrzewska
26 marca 2021, 16:36
Po prostu Kościół to nie jest administracyjny KRK. Niestety, bycie w administracyjnym KRK zobowiązuje do akceptacji feudalnej struktury władzy , posłuszeństwa i szacunku wobec swojego biskupa, łożenia na utrzymanie wystawnego życia urzędników kościelnych, akceptację tego, że nie mamy (szczególnie jako kobiety) żadnego wpływu na cokolwiek: poczynając choćby od patrona parafii, która powstaje na prośbę nas, wiernych, i w której mamy wybudować kościół i plebanię. Nie mamy wpływu na to, że nowy proboszcz będzie wspierał pewne inicjatywy, np. jak budowa i rozwój prywatnej odpłatnej szkoły, nazywanej przez niego "naszą, parafialną". Czy na projekt nowego kościoła. Nie możemy ot, tak, partycypować w kosztach ogrzewania kościoła - bez haraczu dla "góry". Musimy zaakceptować to, że za sakramenty się płaci. Tak z drobniejszych rzeczy... Na szczęście Kościół to coś innego. Jak to może wyglądać inaczej pokazują luteranie w Polsce.
26 marca 2021, 23:58
Każdy jest wolny. Zmieniają ludzie partie, kluby, kraje zamieszkania, miasta, pracę. Więc można zmienić i kościół ( i ten materialny, czyli parafię, "churching") i ten duchowy. Więc niech będzie i ten luterański. Tam na pewno nie ma żadnych problemów. Powodzenia. I nie narzekać proszę, nie biadolić tutaj na KK. Droga wolna.