Ofiarowałam go Bogu

"Różaniec"
ks. Piotr Burgoński i ks. Cezary Smuniewski / "Różaniec"

Rozmowa z Marianną Popiełuszko, Mamą Księdza Jerzego

Czy już wtedy, gdy Jerzy był dzieckiem, przejawiał jakieś oznaki, że zostanie księdzem?

Dla wszystkich to było widoczne. Przede wszystkim był najposłuszniejszy. Pomagał też jednej zakonnicy w Suchowoli uczyć katechizmu. Ona też była przekonana, że Jerzy zostanie księdzem. A ja ofiarowałam go Bogu, jak tylko się począł. Miałam wcześniej dziewczynkę, później chłopczyka, a to trzecie ofiarowałam Bogu.

DEON.PL POLECA

Skąd pojawiła się taka myśl, żeby dziecko ofiarować Bogu?

U nas wtedy w parafii było bardzo dużo księży. Zawsze miałam takie pragnienie, zwłaszcza gdy odbywały się u nas prymicje, abym była matką księdza. Dlatego znosiłam wszystkie bóle w czasie tej biedy, bo jeżeli ofiarowałam go Bogu, chciałam zostać matką księdza, to również trzeba było przyjąć męczeństwo. Przecież Matka Boska też na osiołku uciekała i stała pod krzyżem.

Jak ks. Jerzy radził sobie w szkole, jakim był uczniem?

Książkę w nagrodę dostał jeszcze w podstawówce. Jego łyżwy, które też dostał w nagrodę za dobrą naukę, mam do dziś. Czy w szkole, czy w ministrantach, zawsze był na pierwszym miejscu.

Kiedy był małym chłopcem – garnął się do pacierza?

U nas nikt nie namawiał do pacierza. I teraz nie namawia. Dzieci same klękają, bo wiedzą, że to obowiązek. Tak samo ze Mszą świętą. Przychodził do mnie, jak ja usiadłam prząść, rączki składał i mówił: „Mamo, zmówmy paciorek”.

Modliliście się całą rodziną?

Wieczorem zawsze razem. Rano – kiedy kto mógł. Jeszcze teraz nad łóżkiem u dziadka wiszą trzy obrazy: w środę modlimy się do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, w piątek do Serca Jezusowego, a w sobotę do Matki Boskiej Częstochowskiej. Modlitwa była wspólna. Do kościoła na Mszę świętą u nas każdy chodził, chyba że był chory. Nikt przez lenistwo Mszy świętej nie opuszczał. Tato palił papierosy, ale w Adwencie i Wielkim Poście nigdy nie wziął papierosów do ust. Też pościł.

Jaka była ulubiona potrawa ks. Jerzego?

Placki kartoflane. Bez mąki, tylko z jajkiem i śmietaną.

Czy ks. Jerzy miał kolegów, gdy tu mieszkał?

Gdy jeszcze nie chodził do szkoły, tu, po sąsiedzku, mieszkał Sienkiewicz, który później był klerykiem i księdzem w Warszawie. Jerzy przybiegał do domu i cieszył się: „Mama, ja dziś z klerykiem rozmawiałem”. Nie szukał towarzystwa na wiosce. Uczył się i miał w sobie ducha czystego.

Czy grał w piłkę?

Grał, lubił grać.

Czy pamięta Pani moment, kiedy Jerzy odjeżdżał do seminarium?

Wszystko pamiętam. Wyprowadziłam go na ulicę i wtedy sobie pomyślałam: Co mam teraz robić? I zaraz przyszła mi do głowy myśl: Nowenna do Serca Pana Jezusa za otrzymaną łaskę. Przez dziewięć dni do Serca Pana Jezusa dzień w dzień odmawialiśmy litanię. Odjechał z Suchowoli PKS-em do Białegostoku, a później pociągiem do Warszawy.

Po święceniach ks. Jerzy objął pierwszą parafię…

…w Ząbkach. A później był u ks. Boguckiego. Ja wtedy tam chleb woziłam. U nas zawsze w domu piekło się chleb. Nie taki jak ten kupny. Swój – choć sczerstwieje – to ma inny smak niżeli ten kupny. Jak byliśmy na Mszy świętej za Ojczyznę, ks. Bogucki powiedział: „Księże Jerzy, a któż mnie przywiezie chleba z białostockiej ziemi?”. Słysząc to, w następnym miesiącu zrobiłam niespodziankę: zawiozłam cały bochen chleba. Wcześniej woził ks. Jerzy. Ks. Bogucki to był prawdziwy jego ojciec duchowy.

Co robić, żeby odkryć swoje powołanie?

Sumienia trzeba słuchać. Ja miałam książkę z modlitwą o odkrycie swojego powołania i modliłam się z tej książki. Diabeł Pana Jezusa kusił, to nie liczmy, że nas nie kusi. Może kusić – tym lepiej. Trzeba mieć wytrwałość i twardość, i ufność w Bogu: gdzie Bóg prowadzi, tam wyprowadzi.

Jak Pani przeżywała to, co się działo z ks. Jerzym?

Zgadzałam się z wolą Bożą.

Kiedy ks. Jerzy został duszpasterzem robotników, Służba Bezpieczeństwa zaczęła go szykanować. Czy rozmawiał o tym z Panią?

Cóż on mógł mówić? Stał na posterunku swojej wiary i głosił to, co przyrzekł głosić. Przecież on zginął za krzyż, poniósł męczeństwo za wiarę.

Kiedy widziała się Pani z synem po raz ostatni?

To było po Siewnej albo przed Siewną. Myślę sobie: Kartofle wykopane, nic nie mówiąc, pojadę na Mszę za Ojczyznę do niego. Chciałam jechać do niego, ale on przyjechał tu. Poleciał na pole, wszystko obszedł. Odprowadziłam go do Suchowoli, pożegnałam się.

Co chciałaby Pani powiedzieć innym matkom jako matka księdza?

Żeby wszystkie szły za głosem Boga. Jak Bóg kieruje, tak trzeba zgadzać się z Jego wolą.

Czy czuje się Pani w jakiś sposób wybrana przez Boga jako matka księdza i sługi Bożego?

Widzę, że Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Każdemu grzesznikowi przebacza. Ja też jestem grzeszna. Ale Bóg widział moją cierpliwość na wszystkie bóle, na wszystkie cierpienia.

Okopy, 4 stycznia 2000 r.

Rozmawiali: ks. Piotr Burgoński i ks. Cezary Smuniewski

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ofiarowałam go Bogu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.