Ostatni prezydent RP na wychodźstwie
Trumna z ciałem Ryszarda Kaczorowskiego dotarła w kondukcie żałobnym do Belwederu, gdzie będzie wystawiona na widok publiczny. W poniedziałek po mszy w archikatedrze św. Jana trumna z ciałem Kaczorowskiego zostanie przewieziona do Świątyni Opatrzności Bożej, gdzie spocznie.
Samolot z ciałem ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego odleciał w czwartek rano czasu polskiego z podmoskiewskiego lotniska Domodiedowo do Warszawy. W Warszawie wylądował o godzinie 12.30. Po ceremoni przywitania trumna z ciałem Ryszarda Kaczorowskiego w kondukcie żałobnym została przewieziona do Belwederu.
Ryszard Kaczorowski prezydentem Polski był od 19 lipca 1989 r. do 22 grudnia 1990. Dzień później w Sejmie przekazał Lechowi Wałęsie uprawnienia i prezydenckie insygnia władzy, przede wszystkim insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski.
Ryszard Kaczorowski przywiózł je z Wielkiej Brytanii, gdzie od czerwca 1940 roku mieściła się siedziba prezydenta i rządu niepodległej Polski na wychodźstwie. Na emigracji był najpierw członkiem parlamentu, rządu, a po śmierci prezydenta Kazimierza Sabbata przejął jego urząd.
Urodził się 26 listopada 1919 roku w Białymstoku w rodzinie szlacheckiej pieczętującej się herbem Jelita. Tak pod koniec lat 90. wspominał swoje dzieciństwo i młodość w rozmowie z "Dziennikiem Polskim": - Gdy Polska na nowo powstała, miałem rok. Należę do pokolenia, które wychowało się w wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej, w dwudziestoleciu tej niepodległości. Cała moja edukacja i przygotowanie do życia odbywało się w sferze wolności i bardzo przyjaznej atmosfery dla młodych pokoleń. Mówiono nam o naszych bohaterach, mówiono o tym, jakie zadania czekają nas w przyszłości. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, iż jesteśmy odpowiedzialni za losy państwa, że to jest sprawa bardzo ważna.
Jako 14-latek wstąpił do harcerstwa. W harcerstwie udzielał się jako instruktor, drużynowy oraz opiekun obozów letnich. W roku 1934 rozpoczął naukę w białostockiej Szkole Handlowej, ale jej nie ukończył z powodu biedy w domu rodzinnym. Tuż przed wybuchem II wojny światowej został zastępcą komendanta białostockiego Pogotowia Harcerskiego, mającego pełnić funkcję pomocniczą w przypadku wojny.
Po klęsce wrześniowej rwał się do walki z okupantami. Dlaczego? Tak nam tłumaczył: - Wychowanie w wolnej Polsce nie pozwoliło nam pogodzić się z niewolą. Razem z kolegami staraliśmy się walczyć wszystkimi możliwymi i dostępnymi dla nas środkami. Stąd właśnie w pierwszych miesiącach okupacji powstawały organizacje zbrojne. Po wejściu armii sowieckiej do Białegostoku współtworzył konspiracyjne struktury Szarych Szeregów, m.in. jako hufcowy oraz komendant chorągwi.
W czerwcu 1940 r. aresztowało go NKWD. Przetrzymywany był w Białymstoku i Mińsku. Po trwającym dwa dni procesie został skazany wyrokiem sądu wojskowego na karę śmierci. W celi śmierci spędził 100 dni. W maju roku 1941 sowiecki sąd złagodził mu karę. Miał spędzić 10 lat w łagrze na Kołymie.
Po zawarciu układu Sikorski - Majski został uwolniony. W marcu 1942 r. dostał się do Armii Polskiej, którą na terenie ZSRR tworzył gen. Władysław Anders. Z nią wyszedł do Palestyny. Jako żołnierz 2. Korpusu walczył w kampanii włoskiej, pełniąc podczas bitwy pod Monte Cassino funkcję dowódcy ośrodka łączności 2. Brygady Strzelców Karpackich.
Po zakończeniu wojny pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył przerwaną edukację. Najpierw zdobył maturę, potem ukończył Szkołę Handlu Zagranicznego. Do emerytury, na którą przeszedł w roku 1986, pracował jako księgowy. W 1952 roku ożenił się z Karoliną Mariampolską; mieli dwie córki.
Przez cały czas był aktywny. Można Go określić jako wzór patrioty. Pytany, co znaczy być patriotą na emigracji, odpowiedział: - Patriotyzm wcale nie zależy od miejsca zamieszkania. Człowiek rodzi się w pewnym środowisku, narodzie, przejmuje wraz ze swoim urodzeniem imię i nazwisko, miejsce zamieszkania i - najważniejsze - formuje swoją duszę przez cały czas. I ta dusza pozostaje mu do końca życia.
Również na emigracji działał w Związku Harcerstwa Polskiego, najpierw jako naczelnik harcerzy, następnie jako przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego na wychodźstwie (w latach 1967-88). Uczestniczył również w pracach parlamentu emigracyjnego zwanego Radą Narodową oraz w życiu społecznym jako członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Zarządu Zjednoczenia Polskiego, Rady Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, jak również Rady Polskiej Macierzy Szkolnej, Rady Instytutu Polskiego Akcji Katolickiej oraz Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata.
Tak wyjaśniał sens swojego i współpracujących z nim osób zaangażowania: - My po to tam byliśmy, żeby podtrzymywać na duchu mieszkających tam Polaków. Dawać im nadzieję. Wiem, że ta nasza nadzieja udzielała się także Polakom w Ojczyźnie.
W roku 1986 powierzono mu stanowisko ministra do spraw krajowych w polskim rządzie na uchodźstwie. Nawiązał wówczas szerokie kontakty z działaczami opozycji i niezależnym harcerstwem w kraju. W styczniu 1988 r. prezydent Kazimierz Sabbat wyznaczył go następcą prezydenta "na wypadek opróżnienia się urzędu przed zawarciem pokoju". Po nagłej śmierci Sabbata Kaczorowski został 19 lipca 1989 roku zaprzysiężony na urząd prezydenta na wychodźstwie.
W III Rzeczpospolitej postanowił nie angażować się politycznie, natomiast jako były prezydent emigracyjny pełnił funkcje reprezentacyjne i angażował się w wiele przedsięwzięć mających jednoczyć Polaków albo przypominających historyczną spuściznę. Przez osoby, które go znały, był określany jako osoba uosabiająca godność prezydenta, nieskazitelnie uczciwa, skromna i otwarta, umiejąca sobie zjednywać ludzi z bardzo różnych środowisk.
Trzydzieści miast przyznało mu honorowe obywatelstwo, m.in. Kraków, Warszawa, Gdańsk, Nowy Sącz, Lublin, Zakopane oraz Świątniki Górne. Doktorat honoris causa nadały mu cztery uczelnie, uhonorowano go również wieloma odznaczeniami, m.in. Wielkim Krzyżem Orderu Piano przyznanym przez Jana Pawła II oraz otrzymanym od królowej Elżbiety II honorowym tytułem Rycerza Wielkiego Krzyża Orderu św. Michała i św. Jerzego.
Wczoraj Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zwróciło się do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o rozważenie możliwości pochówku prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w Polsce. W apelu czytamy: "Uważamy, że człowiek, który chlubnie zakończył trwającą ponad pół wieku misję legalnych, konstytucyjnych władz Polski i zginął w służbie niepodległej Rzeczypospolitej, zasługuje na uhonorowanie go pochówkiem w jednym z czterech miejsc: królewskiej katedrze na Wawelu, na Skałce, w archikatedrze pw. Świętego Jana w Warszawie lub w wilanowskiej świątyni Opatrzności Bożej".
Skomentuj artykuł