Powódź. Kto nas obroni?

(fot. PAP/Adam Hawałej)
Ewa Piłat / "Dziennik Polski"

Brakuje inżynierów budownictwa wodnego. Niespełna 2 procent wszystkich inżynierów budownictwa w kraju stanowią specjaliści z branży wodno-melioracyjnej. W Małopolsce jest ich - proporcjonalnie - nieco więcej - 2,44 proc., co oznacza dokładnie 350 fachowców: inżynierów i techników z uprawnieniami w tej dziedzinie.

Jak na region, w którym jest tak dużo bystrych i nieprzewidywalnych potoków górskich, region, w którym swoje górne (zawsze trudniejsze do ujarzmienia niż dolne) biegi mają wielkie rzeki - to stanowczo za mało. Inżynierowie budownictwa wodnego stają się branżą coraz bardziej niszową. A młode kadry nie garną się do zawodu.

Z polskich uczelni znikły popularne niegdyś kierunki: budownictwo wodne i regulacja rzek czy melioracje wodne. Wydziały budownictwa wodnego funkcjonują już tylko na północy kraju (Politechniki Gdańska i Szczecińska) i kształcą specjalistów od budownictwa portowego i morskiego. Na pozostałych uczelniach technicznych mamy za to wysyp inżynierii i ochrony środowiska. Starsi fachowcy nie mają wątpliwości: to zasługa nacisku ekologów. "Inżynieria środowiska" brzmi ładnie, można powiedzieć: ekologicznie, a jeszcze lepiej brzmi "ochrona środowiska". Czy absolwenci tych kierunków będą jednak umieli uchronić nas przed powodzią?

- Roboty regulacyjne, ujarzmianie rzek, mała i duża retencja, a nawet melioracja uważane są za ingerencję w naturę. Niektóre środowiska uznają to za działania niszczycielskie, nie dostrzegając, że takie prace zapewniają bezpieczeństwo ludziom mieszkającym w sąsiedztwie cieków wodnych. Czy bez takich działań mogłyby się rozwijać - dziś spokojnie koegzystujące z rzekami - Zakopane, Krynica czy Myślenice? - retorycznie pyta mgr inż. Zbigniew Grabowski, członek Zarządu Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodno-Melioracyjnych. I czy inżynieria środowiska przygotuje wystarczająco dobrych specjalistów od budownictwa wodnego? - Obserwując młodych adeptów zawodu, którzy odbywają u mnie praktyki, mam wrażenie, że program studiów jest dziś zbyt ubogi, jeśli chodzi o przedmioty specjalistyczne. My musieliśmy zaliczyć cztery semestry geodezji: dziś wystarcza jeden. Mieliśmy znacznie więcej zajęć z hydrogeologii i hydrotechniki niż obecnie. Za to dzisiejsi absolwenci mają doskonale opanowane techniki komputerowe i większą wiedzę uniwersalną - dodaje inż. Grabowski, absolwent kierunku budownictwo wodne i regulacja rzek.

Wiedza uniwersalna z dziedziny budownictwa ogólnego jest dziś niezbędna inżynierom, jeśli chcą uzyskać uprawnienia budowlane. Specjalistyczne uprawnienia wodno-melioracyjne oraz hydrotechniczne znikły 15 lat temu. Zostały wrzucone do jednego wielkiego worka pod nazwą "konstrukcyjno-budowlane". I o takie mogą się starać absolwenci inżynierii środowiska.

- Na takich samych zasadach, jak absolwenci architektury i urbanistyki. Te dwa kierunki studiów zostały uznane w rozporządzeniu ministra transportu i budownictwa z 28 kwietnia 2006 r. jako pokrewne, w odróżnieniu od kierunku odpowiedniego, jakim jest budownictwo ogólne. Absolwenci kierunków pokrewnych mogą się ubiegać o uprawnienia konstrukcyjno-budowlane w ograniczonym zakresie. Po ukończeniu kierunku odpowiedniego można otrzymać uprawnienia bez ograniczeń - tłumaczy zawiłości prawne mgr inż. Elżbieta Gabryś, dyrektor Wydziału Infrastruktury Urzędu Wojewódzkiego, sekretarz Komisji Kwalifikacyjnej przy Małopolskiej Okręgowej Izbie Inżynierów Budownictwa, przyznającej uprawnienia.

Sytuacja jest absurdalna. Absolwent budownictwa ogólnego - który ma minimalną lub żadną wiedzę z dziedziny hydrologii, hydrotechniki, regulacji rzek, podczas praktyki zawodowej nigdy nie zetknął się z budownictwem wodnym - teoretycznie może kierować budową zbiornika retencyjnego. Może nawet projektować budowle wodne.

- Rzeczywiście. Uprawnienia mu na to pozwalają, ale trzeba być człowiekiem nieodpowiedzialnym i bez wyobraźni, żeby się na to poważyć - uważa dyrektor Gabryś i uspokaja, że w rozporządzeniu istnieje zapis wyłączający ograniczenie uprawnień dla absolwentów inżynierii środowiska w odniesieniu do obiektów gospodarki wodnej i melioracji. To jednak nie koniec niedorzeczności. Ci sami absolwenci mogą się ubiegać również o uprawnienia bez ograniczeń, ale tylko w dziedzinie instalacji. Być może po inżynierii środowiska inżynier ma pojęcie o instalacji kanalizacyjnej czy wodociągowej, ale jeśli ukończył specjalność np. budownictwo rolnicze i melioracje, to co wie o instalacji gazowej, wentylacyjnej czy cieplnej?

- Coraz trudniej o prawdziwych specjalistów, którzy rzeczywiście mają fachową wiedzę, a do tego odpowiednie uprawnienia. Od kilku lat walczymy przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa o przywrócenie uprawnień wodno-melioracyjnych. Specyfika budowli wodnych uzasadnia zarówno odrębny tok kształcenia, jak i egzaminowania. Tymczasem na egzaminie na uprawnienia konstrukcyjno-budowlane tematyka budownictwa wodnego jest bardzo słabo reprezentowana. To nie sprzyja jakości nowych kadr - twierdzi Zbigniew Kot, prezes zarządu firmy wykonawczej Wodrol SA.

Specjaliści od budownictwa wodnego nie będą pierwsi w staraniach o odrębność branży. Ze specjalności konstrukcyjno-budowlanej udało się już wydzielić mostowcom i drogowcom. W 2006 r. udało się reanimować specjalność kolejową. Jako odrębna funkcjonuje też telekomunikacyjna.

Dlaczego nie wodna?

- Jeśli nam się nie uda przywrócić uprawnień specjalistycznych, to już nie po kolejnej, ale nawet po tej powodzi zabraknie profesjonalistów, którzy będą potrafili usuwać ich skutki i budować infrastrukturę przeciwpowodziową. My już dziś bezskutecznie poszukujemy kierowników budów. Nie chodzi tylko o papiery. Chodzi o fachowców - dodaje inż. Kot.

- Hydrotechnicy giną, melioranci wymierają - filozoficznie konstatuje Bożena Buczek, wicedyrektor Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. To, oczywiście, przenośnia, ale inwestorzy również dostrzegają zagrożenie. Po ostatniej powodzi MZMiUW na razie przeprowadza głównie prace zabezpieczające, zlecając przede wszystkim roboty ziemne i udrożnieniowe. Poradzi sobie z nimi większość firm budowlanych z odpowiednim zapleczem sprzętowym. Wkrótce jednak pojawią się większe, zasadnicze roboty budowlane z zakresu budownictwa wodnego. Szczególnie do wykonywania przesłon przeciwfiltracyjnych, robót regulacyjnych, narzutów kamiennych niezbędne są już fachowe umiejętności, wiedza i doświadczenie. - Wtedy może być problem ze specjalistami - przyznaje pani dyrektor.

Źródło: Brakuje inżynierów budownictwa wodnego, www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powódź. Kto nas obroni?
Komentarze (1)
H
Hamilton
1 września 2010, 08:28
Wejdzie w życie ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw ( 2 rok nie przyjęta przez rządz PO PSL) To się znajdą specjaliści, będzie więcej studentów, większy popyt na studiowanie kierunków budownictwa wodnego.