Rodzic mistrzem…?

Bogdan Kosztyła / "Być dla innych"

Czy można być mistrzem, będąc rodzicem? Jeśli tak, to jak to zrobić? Być może, te pytania mogą skłonić niektórych rodziców do refleksji nad własnym rodzicielstwem. Chciałbym, żeby postawione pytania i znalezione odpowiedzi zachęciły współczesnych rodziców do mistrzostwa.

Co współcześnie znaczy słowo „mistrz”? Dominujące skojarzenie ma chyba wyraźnie komercyjny charakter. „Mistrz” przede wszystkim łączy się ze sportem i oznacza kogoś, kto osiągnął wyjątkowy wynik – „mistrz piłkarski”, „mistrz w sprincie”, „mistrz w skokach narciarskich”. Żeby być mistrzem, trzeba osiągnąć znaczący wynik, pokonać przeciwnika lub uzyskać duży rozgłos. Jednak słowo „mistrz” może opisywać kogoś innego. Być „mistrzem”, to znaczy być kimś, kto jest autorytetem, wzorem lub przewodnikiem.

Rodzic jako mistrz

Kilka razy byłem świadkiem następującej sytuacji. Małe dziecko ze swoim rodzicem uczestniczy w nowym dla siebie doświadczeniu - przyszedł ktoś nieznajomy, weszli w nieznane miejsce, usłyszał nową informację. Czując się niepewnie, dziecko spogląda na twarz rodzica. Próbuje w niej znaleźć odpowiedź na pytanie: „Zagrożenie czy bezpieczeństwo, mam się bać czy mogę zaufać?” Opisana scena pokazuje spontaniczną reakcję dziecka - to rodzic jest naturalnym przewodnikiem w wędrówce życia. Jednak rola rodzica podlega ciągłej modyfikacji. Wzorce obowiązujące kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu nie przystają do współczesności. Zachodzące zmiany społeczne i kulturowe sprawiają, że trzeba na nowo określić rolę rodzica. Istotnym zadaniem rodzica jest obecnie wspieranie dziecka w rozwoju, ale jednocześnie kształtowanie jego zachowania w sposób świadomy i zaplanowany. Na czym polega wpływ rodzica na postawę swojego dziecka? Najczęściej można zauważyć, że zaangażowanie rodzica polega na komunikowaniu poleceń czy opisywaniu pożądanych zachowań. Rodzic mówi swojemu dziecku: „umyj zęby”, „mów prawdę”, „idź do kościoła”… Jednak efekty takich komunikatów wydają się być słabe i nietrwałe. Często w świadomości rodzica dominuje wyobrażenie, że dziecko można dowolnie programować (wydając komendy), a efekt powinien pojawić się natychmiast (dziecko ma być podporządkowane). Taka postawa rodzica nie uwzględnia jednocześnie indywidualności dziecka, jego temperamentu czy ograniczeń. Na szczęście to nie jedyny istniejący sposób oddziaływania rodzica na dziecko. W kształtowaniu roli rodzica jako mistrza, warto poświęcić trochę uwagi tzw. modelowaniu[2]. Ten sposób oddziaływania polega na byciu wzorem i prezentowaniu w swoim życiu pożądanych postaw. Dzieje się to jakby pośrednio, w sposób dyskretny, ale wyraźny. Rodzic nie tylko mówi o czymś ważnym, ale wskazuje sobą, co jest ważne i jak należy postępować. Być może, wydaje się to dosyć oczywiste, jednak warto zastanowić się, gdzie w relacji rodzicielskiej występuje rozbieżność pomiędzy ustnymi deklaracjami a codziennym życiem. Jednocześnie dzięki takiej postawie rodzic ma szansę stać się przewodnikiem dla swego dziecka.

Inni ludzie

Budowanie relacji z innymi ludźmi to proces długotrwały i żmudny. Nie ma w nim spektakularnych sukcesów, pod pozorem codzienności ukrywa się cała gama subtelnych emocji. W czasach „reality show” i „tabloidów” odpowiedzialność, życzliwość, wrażliwość wobec innych nie zawsze znajdują uznanie. Autentyczna przyjaźń, która wymaga czasu, elastyczności i cierpliwości, różni się od historii znanych nastolatkom z „foto-story”. Patrząc na swoich rodziców, dziecko może obserwować ich autentyczność i zaangażowanie w budowane związki. Wtedy pozytywny przekaz nie ogranicza się tylko do ustnych deklaracji „przyjaźń do coś ważnego”, ale do osobistego uczestnictwa w tej przygodzie. Tylko tak dziecko może dowiedzieć się, jak należy traktować innych ludzi, czym jest szacunek i dlaczego tak ważne jest mówienie prawdy. Współcześnie w relacjach z ludźmi często bywają obecne ostrożność i lęk a nawet agresja. Pojawiające się w rodzinie trudne sytuacje (nieporozumienia, konflikty, naruszanie granic) stanowią okazję, by zobaczyć, jak można sobie w nich radzić. Dorośli często nie uwzględniają faktu, że świadkami ich rozmów czy zachowań są dzieci. Czasami, chcąc tego uniknąć, próbują ukryć trudne momenty, mając nadzieję, że dzieci tego nie zauważą. Takie przekonanie jest iluzją, ponieważ nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich naszych reakcji. Równie dużą krzywdą, jaką dorośli wyrządzają dziecku, jest pozbawienie go możliwości obserwowania, jak można się ze sobą porozumieć w trudnej sytuacji.

Obraz siebie

Intrygujący świat na zewnątrz to tylko część życia młodego człowieka. Równie bogaty, ale jednocześnie skomplikowany obszar, to jego wnętrze. Emocje, potrzeby, myśli, które pojawiają się nagle, mogą utrudniać funkcjonowanie a przez to być postrzegane jako zagrożenie. Jak współcześnie wyrażamy niezadowolenie? Najczęściej spostrzegam dwie postawy – wycofanie (unikanie) lub agresja (krzyk). Niezadowolony klient, który krzyczy na personel (sytuacja w markecie), milczący współmałżonek podczas trudnej rozmowy w domu, to obrazy, które widzi młody człowiek. Co może pokazać rodzic, który chce być przewodnikiem dla swego dziecka? Może pokazać, jak dojrzale reagować, gdy pojawiają się silne emocje, takie jak zdenerwowanie czy poczucie zagrożenia. Jeśli dziecko poczuje, że to co przeżywa wewnątrz, może być wyrażone, chętniej o tym opowie a przez to będzie bardziej świadome własnego wnętrza. Kształtowanie emocjonalności polega właśnie na świadomości własnych przeżyć, a nie na unikaniu ich. Zaakceptować różne przeżycia i ograniczenia jest zdecydowanie łatwiej wtedy, gdy ktoś nam w tym towarzyszy.

Nasze przekonania na własny temat w dużej mierze wiążą się z naszym domem, z tym co o sobie słyszeliśmy, jak traktowali nas inni. Rodzice swoją miłością, sposobami, w jaki ją wyrażają, kształtują poczucie wartości dziecka. Jeśli maluch rośnie w przekonaniu, że jest ważny, kochany, to wtedy jego zaufanie do siebie również jest duże i odważnie wkracza w świat. Rodzic, który idzie przed dzieckiem podczas wędrówki, jaką jest życie, swoją osobą opisuje nie tylko świat dookoła, ale również mówi młodemu człowiekowi, jaki jest on sam. Jeżeli ten komunikat jest pozytywny, łatwiej funkcjonować w otaczającej rzeczywistości.

Bycie mistrzem w życiowej wędrówce oznacza nie tylko wyznaczenie celu, ale przede wszystkim okazywanie dziecku fundamentalnego zaufania.

Bogdan Kosztyła

nauczyciel, psycholog, trener Centrum Arrupe

wieloletni konsultant z zakresu edukacji seksualnej i prorodzinnej w Łodzi



[1] A. de Mello, Minuta mądrości, Wydawnictwo WAM, Kraków 1994, s. 138.

[2] O modelowaniu można więcej przeczytać w publikacji: A. Gałkowska, Percepcja powodzenia małżeństwa rodziców a społeczny obraz siebie ich dorosłych dzieci, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1999, ss. 70-72.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Rodzic mistrzem…?
Komentarze (2)
M
maja
21 lipca 2010, 09:54
Wczoraj było bardzo ciekawe słuchowisko w Radio Maryja na temat mistrza i autorytetu. Chociaż zasadniczo grzmiała jedna "właściwa" prawda (jak bywa w tym radiu), to niektóre wypowiedzi były inspirujące.
M
mango
21 lipca 2010, 09:36
Jak nauczyć dziecko mówienia prawdy, gdy kłamstwo jest dzisiaj na porządku dziennym. kłamie telewizja, kłamie szkoła, kłamią politycy... Rodzice oszukują skarbówkę albo, co gorsze, nawet piszą fałszywe usprawiedliwienia nieobecności dziecka w szkole.