Wojenna miłość

Leszek Zakrzewski / Posłaniec Serca Jezusowego / slo

Centralne miejsce rynku Nowego Sącza zajmuje bryła eklektycznego ratusza, wybudowanego w latach 1895-1897 w miejsce starego, renesansowego, spalonego w wielkim pożarze miasta w kwietniu 1894 r. Z kilku propozycji rajcy wybrali projekt miejskiego budowniczego, Jana Perosia, pracami budowlanymi kierował Karol Knaus z Krakowa.

Fryz nadokienny tworzą herby 33 miast polskich, z którymi Nowy Sącz utrzymywał kontakty handlowe. Zwarta bryła budynku została zwieńczona smukłą wieżą zegarową, w której w 1901 r. zainstalowano czterotarczowy zegar firmy Heinz sprowadzony z Pragi. Wieża ma bogaty wystrój rzeźbiarski, u jej szczytu wzbijają się do lotu 4 kamienne orły. Zwieńczenie wieży ratusza stanowi orzeł polski z koroną. Pierwszego, z 1897 r., strącili Niemcy w 1939 r. Nowego orła wykonano w 1947 r., a koronę przywrócono mu w roku 1991.

Mechanizm zegara wymaga codziennego nakręcania. Od początku opiekuje się nim zegarmistrzowska rodzina Dobrzańskich. Obecnie pracę tę wykonuje Jan Dobrzański, wcześniej czynił to jego ojciec Jan, a przed nim dziadek Henryk. Ratuszowy czasomierz towarzyszył radosnym i smutnym momentom w dziejach miasta: wkroczeniu polskich legionistów z komendantem Józefem Piłsudskim w grudniu 1914 r., wizycie prezydenta Mościckiego w 1928 r., wkroczeniu wojsk hitlerowskich do miasta 6 września 1939 r.

Nowy Sącz w końcu lat 30. XX w. był miastem powiatowym liczącym 33 tys. mieszkańców, wśród których sporą grupę, około 9 tys., stanowiła ludność pochodzenia żydowskiego, mieszkająca na północ i zachód od rynku oraz w dzielnicy zwanej "Piekło", położonej za rzeką Kamienicą. Ułatwiło to okupantom niemieckim prowadzenie represyjnych działań wobec Żydów. W pobliżu rynku utworzyli zamknięte getto, gromadząc tam ludność żydowską z terenu miasta, a za Kamienicą znajdowało się tzw. getto otwarte. Do tak ograniczonego obszaru zwożono także wysiedlanych z okolicznych miejscowości. Zamknięci w getcie mieszkańcy doświadczali różnorakiej pomocy od ludności polskiej, w miarę skromnych możliwości - od dostarczania żywności po pomoc w ucieczce na aryjską stronę. We wrześniu 1942 r. Niemcy przystąpili do ostatecznej likwidacji społeczności żydowskiej, wywożąc mieszkańców getta do obozów zagłady albo rozstrzeliwując na terenie żydowskiego cmentarza.

Wśród uwięzionych w getcie była córka żydowskiego krawca, Berta Korennman (ur. 1 XI 1920 r. w Kowlu), której pomagał przetrwać ten tragiczny czas pracownik zakładu zegarmistrzowskiego Henryka Dobrzańskiego, Stefan Mazur (ur. 1921). Opiekował się on w ramach swoich obowiązków ratuszowym zegarem. W roku 1940 poznał rodzinę krawca, bywał u nich w domu i dostarczał żywność, narażając własne życie. Kontakty z Korennmanami były początkowo o tyle łatwe, że mieszkali jeszcze na terenie otwartego getta. Sprawy się skomplikowały, kiedy ludność z tamtej dzielnicy została stłoczona w getcie zamkniętym, skąd hitlerowcy wywozili wszystkich do obozów zagłady. Rodziców Berty - Idla i Taubę Korennmanów Niemcy wywieźli i zabili w obozie zagłady w Bełżcu. Brat Berty, Zelig, nie powrócił z przymusowych robót w Rytrze. Kiedy Niemcy we wrześniu 1942 r. przystąpili do likwidacji getta, Stefan postanowił uchronić swoją sympatię i za wiedzą pracodawcy ukrył ją w pomieszczeniu mechanizmu zegara.

W świadectwie złożonym w roku 1990, dla Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie, Berta opisała swoją nocną ucieczkę przez mur getta, którego sforsowanie ułatwiła jej koleżanka Helena Szancer. Na znak dany przez Stefana czekającego po drugiej stronie, po plecach koleżanki dostała się na koronę muru i zeskoczyła w zarośla, skąd oboje udali się do kryjówki przygotowanej w ratuszowej wieży. Tam przebywała do grudnia 1942 r. Codziennie odwiedzał ją dozorujący działanie zegara Stefan, dostarczając potrzebne środki. Oprócz uciążliwości pobytu w pobliżu tykającego mechanizmu zegara, który wywołał uraz uratowanej do zegarów, musiała także ukrywać swoją obecność przed strażakami, pełniącymi dyżur na galeryjce ratuszowej wieży, bowiem aż do 1960 r. balkon pełnił funkcję punktu obserwacyjnego dla straży pożarnej.

W grudniu 1942 r. Stefan przewiózł dziewczynę z nowymi - fałszywymi dokumentami (Stefania Kusak) do Gromnika. Tam pod fałszywym nazwiskiem "Makowska" przebywała już Helena Szancer, którą także wyprowadził z getta. Jednak według wersji podanej na stronie "Polscy Sprawiedliwi", prowadzonej przez Muzeum Historii Żydów Polskich, obie dziewczyny uciekły równocześnie i ukrywały się w Gromniku u państwa Kozików, udając Polki, a Stefan nadal odwiedzał je i pomagał im. Kiedy nie dało się dłużej udawać Polek, cała trójka wyjechała do Przemyśla. Hela znalazła tam kryjówkę dla siebie, Berta i Stefan zdecydowali się jechać do Lwowa. Mieszkał tam stryj Mazura, na którego pomoc chłopak liczył. Niestety nie dotarli do celu - na jednej z końcowych stacji Niemcy urządzili łapankę. Osoby nadające się do pracy wysłali do Rzeszy. Młodzi trafili do zakładów zbrojeniowych w miejscowości Leobschütz (obecnie Głubczyce). Pracowali tam od lutego 1943 do kwietnia 1945 r., kiedy przed nadejściem Armii Czerwonej jako pracownicy fabryki zostali ewakuowani.

Do Polski wrócili w maju 1945 r. Zaraz po zakończeniu wojny wzięli ślub. Zamieszkali w Nowym Sączu, potem przenieśli się do Lublina. Stefan pracował jako zegarmistrz. Hela Szancer w latach 60. prawdopodobnie wyemigrowała do Izraela. Mazurowie nie mieli ponoć w domu zegarów, aby swoim tykaniem nie przypominały ciężkich okupacyjnych przeżyć, ale jak to pogodzić z profesją Stefana? Zapisy o tym nie mówią. W pamięci pozostała legendarna historia okupacyjnej miłości, która przetrwała wszystko, z ratuszowym zegarem w tle. 11 sierpnia 1992 r. Stefan Mazur, wybawca i mąż Berty Korennman (Stefanii Mazur), otrzymał medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Zmarł 2 października 2006 r.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wojenna miłość
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.