Żegnaj, niestrudzony nasz nauczycielu

Magdalena Kowalewska / "Niedziela"

Prof. Józef Szaniawski w pamięci Polaków pozostanie jako gorliwy i niezłomny patriota oraz wybitny historyk z poczuciem humoru. Dla przyjaciół i rodziny zawsze będzie ciepłym i serdecznym "Józkiem". Nadzwyczajne było w nim to, że najpierw był zwyczajnym człowiekiem, a dopiero potem wielkim, często niepokornym bohaterem. Tłumy na jego pogrzebie to dowód na to, jak bardzo był ceniony.

Na grobie śp. prof. Józefa Szaniawskiego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach ciągle przybywa kwiatów i zniczy. Nad fotografią zamyślonego Profesora powiewa biało-czerwona flaga. Można tu spotkać jego najbliższych, znajomych, wychowanków, studentów, nauczycieli akademickich... Wciąż trudno uwierzyć w to, że Pan Bóg zabrał go do siebie tak nagle i nieoczekiwanie. Zginął w Tatrach 4 września 2012 r. Kochał góry od zawsze.

Ostatnie pożegnanie w "Katedrze Rzeczypospolitej"

"Każda śmierć jest przedwczesna, ale zgon Marszałka Piłsudskiego w wieku zaledwie 67 lat był wstrząsem dla Polski i całego Narodu" - tak pisał w jednej z publikacji poświęconej Józefowi Piłsudskiemu prof. Szaniawski. Dzisiaj nie sposób nie powiedzieć: wstrząsem dla Polski i całego Narodu była śmierć prof. Szaniawskiego, który żył 68 lat. Na jego pogrzeb 15 września 2012 r. przybyły tysiące osób, które nie mieściły się w warszawskiej archikatedrze św. Jana na Starym Mieście. Prof. Szaniawski często określał tę świątynię jako "Katedrę Rzeczypospolitej". Tutaj bowiem odbywały się dziękczynne nabożeństwa za wielkie polskie zwycięstwa w XVII wieku.

DEON.PL POLECA


Niejednokrotnie przypominał o tym, że jej mury stały się symbolem sławy i chwały Rzeczypospolitej, kiedy to w ich wnętrzu zmagali się o wolność polscy żołnierze Armii Krajowej. Był dumny z tego, że mógł być archikatedralnym parafianinem. W 1935 r. to właśnie w tym miejscu sprawowana była Msza św. żałobna ojca polskiej wolności - Marszałka Józefa Piłsudskiego, który dla prof. Szaniawskiego od najmłodszych lat był autorytetem. Popiersie Naczelnika Państwa Polskiego od zawsze stało w jego rodzinnym domu. Profesor był wielkim miłośnikiem historii. Wręcz można powiedzieć, że ukochał ją niemal jak swoją mamę Julię, która była nauczycielką języka polskiego. Wielokrotnie przypominał, że w archikatedrze św. Jana miały miejsce historyczne pogrzeby XX wieku: Marszałka Józefa Piłsudskiego, gen. Władysława Andersa, a także Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Nie ulega wątpliwości, że Msza św. pogrzebowa śp. prof. Szaniawskiego również przeszła do historii jako niezwykle ważne wydarzenie historyczne dla wielu Polaków. Zwłaszcza że prof. Józef Szaniawski pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski - za wybitne osiągnięcia w dokumentowaniu i upamiętnianiu prawdy o najnowszej historii Polski oraz za zasługi w dziedzinie przemian demokratycznych. Prof. Szaniawski nigdy nie spodziewałby się, że w czasie jego ostatniej drogi będzie go żegnała Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego, a oprócz marszu żałobnego zostaną wykonywane uwielbiane przez niego utwory Jana Sebastiana Bacha. W czasie wyprowadzania jego trumny nie milkły oklaski, a biało-czerwone kwiaty i flagi wypełniły wnętrze całej warszawskiej archikatedry.

Na Cmentarz Wojskowy kondukt żałobny odprowadzili motocykliści z Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. Nad grobem Profesora w zadumie i ze ściśniętym gardłem rzesze Polaków wraz z Wojskiem Polskim śpiewały "Jeszcze Polska nie zginęła". Podniosły i patriotyczny pogrzeb prof. Szaniawskiego to świadectwo, że Profesor był naprawdę wyjątkowym i niezastąpionym człowiekiem, który niezłomnie i wytrwale walczył o prawdę i dobro dla Polski.

- Uroczystości pogrzebowe mojego taty nabrały takiego charakteru dzięki wielu wspaniałym ludziom i różnym organizacjom, a w szczególności dzięki Światowemu Związkowi Żołnierzy Armii Krajowej - wyznał w rozmowie z "Niedzielą" Filip Frąckowiak, syn Józefa Szaniawskiego.

Józef Szaniawski spoczął w Alei Profesorskiej. Jego syn Filip tłumaczy, dlaczego Profesor nie został pochowany obok swojego przyjaciela płk. Ryszarda Kuklińskiego: - Tata byłby na mnie zły, gdybym chciał go pochować przed płk. Kuklińskim. - Zdawał sobie sprawę, że jego zasługi dla niepodległości Polski są nieporównywalne z zasługami płk. Kuklińskiego.

Tęsknił za drugim człowiekiem

- To wszystko, co w życiu czynił, było inspirowane wiarą chrześcijańską i religijnością. Za życia nie zadowalał się tym, co prozaiczne, tylko żył w świecie wartości i zasad. Poszukiwał prawdy, także o naszej ojczyźnie, jej wrogach i przyjaciołach. Pisał i mówił o tym tak wyraźnie i tak odważnie jak nikt inny - powiedział o zasługach prof. Szaniawskiego bp Piotr Jarecki, który przewodniczył Mszy św. pogrzebowej Profesora i głosił homilię. Bp Jarecki przez wiele lat był sąsiadem prof. Szaniawskiego na Starym Mieście. Jak podkreślał, Profesor zawsze znajdował czas na rozmowę z nim. - Nie zamykał się w sobie, wręcz tęsknił za drugim człowiekiem - zaznaczył Biskup, dodając, że prof. Szaniawski zawsze szedł własną drogą, często przeciwną do panujących trendów i mitów, jednocześnie doskonale spełniając swoją pedagogiczną misję. "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest. Nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi" - te słowa bł. Jana Pawła II jakiś czas temu studenci wręczyli prof. Szaniawskiemu w podziękowaniu za to, jakim był człowiekiem. I nie bez przyczyny wybrali właśnie to znamienne zdanie Ojca Świętego - prof. Józef Szaniawski bowiem dzielił się z innymi swoim uśmiechem, pomocną dłonią, troską o drugiego człowieka. Był niewątpliwie przyjacielem swoich studentów. Zarażał entuzjazmem i zapałem do pracy, a przede wszystkim ogromną wiedzą historyczną. Każdy mógł słuchać jego opowieści bez końca. Jako jeden z nielicznych historyków potrafił w najdoskonalszy sposób dzielić się swoją ogromną wiedzą historyczną, jednocześnie skupiając wokół siebie rzesze młodych ludzi.

Polska była dla niego najważniejsza

O. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, z którym prof. Szaniawski szczerze się przyjaźnił, zwrócił się do śp. Profesora w czasie Mszy św. pogrzebowej: - Dziękujemy za pokazywanie wiktorii polskich wypływających z krzyża i orła, z wierności pięknemu Lwowowi i Polsce. O. Rydzyk zauważył również, że Profesor był niezwykle bohaterskim i szlachetnym człowiekiem, który otwierał nam oczy na historię, również tę niewygodną historię.

Natomiast jego wystąpienia w mediach przyczyniły się do tego, że niezależne środki społecznego przekazu postrzegane jako te, które są wyłącznie dla ludzi starszych, stały się prawdziwym uniwersytetem. Dla prof. Szaniawskiego Polska była najważniejsza. Stawiał ją na pierwszym miejscu w swoim życiu. Miał możliwość pozostania w Ameryce, jednak wybrał drogę posługi swojej Ojczyźnie w kraju, a nie za granicą. Był świadomy tego, że w każdej chwili za swoją konspiracyjną współpracę z Radiem Wolna Europa może grozić mu więzienie, a nawet kara śmierci. Gdy w końcu zdekonspirowano go oraz brutalnie aresztowano w 1985 r., a sąd wojskowy skazał na 10 lat więzienia, 15 lat pozbawienia praw publicznych i konfiskatę całości mienia, nie załamał się. Prof. Szaniawski, jako ostatni więzień polityczny PRL, ostatecznie spędził 5 lat w najcięższych komunistycznych więzieniach w Polsce - na Rakowieckiej w Warszawie i w Barczewie k. Olsztyna. - Nie był to jednak dla niego zmarnowany czas. W więzieniu tata spędził go na wytężonej pracy intelektualnej - opowiada Filip Frąckowiak.

Już wtedy bardzo dużo pisał. Przede wszystkim komentarze i scenariusze polityczne, ale także bajki dla swojego syna Filipa. Uczył się na pamięć ksiąg "Pana Tadeusza", a Sienkiewiczowskich "Krzyżaków" czytał z zapartym tchem kilka razy. Gdy został zwolniony z więzienia, 22 grudnia 1989 r., skoncentrował się na eksponowaniu polskich wiktorii oraz podkreślaniu roli Marszałka Józefa Piłsudskiego jako bohatera Polski i całej Europy. W swoich publikacjach potrafił również dostrzegać błędy polityków i przywódców wielkich mocarstw.

W czasie uroczystości pogrzebowych prof. Wiesław Wysocki powiedział: - Józek był mocno i nieuleczalnie chory na Polskę. Ale Filip Frąckowiak zaznaczył: - Tata nie lubił górnolotnego słownictwa. Nie był chory na Polskę, on już z tym genem angażowania się w sprawy Polski po prostu urodził się i nie ulega wątpliwości, że pobyt taty w więzieniu przyczynił się do jego jeszcze większej działalności na rzecz Ojczyzny.

Uchronił Izbę Pamięci płk. Kuklińskiego

Prof. Szaniawski stoczył niejedną batalię o zachowanie prawdy historycznej. To przecież on należał do inicjatorów powstania pomnika Katyńskiego w sercu Warszawy, znajdującego się przy placu Zamkowym. To on nie dopuścił do likwidacji przez stołeczne władze Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego, której był pomysłodawcą i założycielem. I to wreszcie prof. Szaniawski tak wytrwale i dzielnie walczył już w wolnej i demokratycznej Polsce o zrehabilitowanie płk. Ryszarda Kuklińskiego - bohatera Polski i Ameryki, który uratował Polskę i świat przed III wojną światową. Prof. Szaniawski był jego przyjacielem i pełnomocnikiem. W 2004 r. przywiózł z Ameryki urnę z prochami płk. Kuklińskiego, nazywając go "ostatnim żołnierzem - tułaczem, Konradem Wallenrodem XX w.". Stał się promotorem pamięci płk. Kuklińskiego. Teraz, po śmierci prof. Szaniawskiego, jego wielkie dzieło, jakim jest niewielkie, ale jakże sugestywne i ważne dla promocji Polski muzeum, znajdujące się na tyłach archikatedry św. Jana w Warszawie, nie może zostać zapomniane. O. Tadeusz Rydzyk w czasie pogrzebu Profesora zaapelował do zebranych, aby nie dopuścić do zniszczenia tego "maleńkiego muzeum przy katedrze", o które tak walczył Józef Szaniawski. - Pamiętajcie: naród, który nie pamięta o własnej przeszłości, nie ma przyszłości - mówił o. Rydzyk. - Tata przygotowywał mnie do kierowania muzeum. W 2006 r. mianował mnie swoim zastępcą i kustoszem, współpracowałem z nim cały czas. Założyciel i pomysłodawca muzeum nie żyje, ale to ja przejąłem jego obowiązki i będę starał się prowadzić działalność Izby Pamięci płk. Kuklińskiego tak, jakby życzył sobie tego mój tata - zapewnia Filip Frąckowiak.

Bohaterski i zdeterminowany przyjaciel

W swoim życiorysie prof. Szaniawski w rubryce hobby wpisał: wspinaczki w Tatrach, słuchanie muzyki Ludwika van Beethovena, spływy kajakowe na Mazurach szlakiem ks. dr. Karola Wojtyły. Syn prof. Szaniawskiego nie jest w stanie zliczyć wspólnych koncertów w Filharmonii Narodowej czy górskich wędrówek, na które wybierał się wspólnie z Tatą. To prof. Szaniawski nauczył Filipa tego, jak nie bać się gór i być ostrożnym. - Nie mam żadnych wątpliwości, że Tata zachował całkowite bezpieczeństwo podczas ostatniej swojej wyprawy na Świnicę. Jego śmierć była po prostu nieszczęśliwym wypadkiem - wyznaje Filip Frąckowiak, dodając, że chciałby być tak bohaterski i zdeterminowany jak Tata w każdej sferze życia oraz umieć czerpać wiedzę ze wszystkich możliwych źródeł, tak jak czynił to Józef Szaniawski. Profesor uważał, że nie ma rzeczy, z których nie można wyciągnąć żadnych wniosków. Nawet gdy wybierał się z synem do kina, a film okazywał się banalny, próbował doszukać się w nim drugiego dna oraz odczytywać intencje autora, łącząc je w całość np. z wydarzeniami historycznymi czy profilem psychologicznym postaci.

Wszystko, co tworzył Profesor, czynił z wielkim zacięciem. Wkładał w każdy napisany artykuł, w każdą wydaną książkę czy zwykłą rozmowę z drugim człowiekiem wiele serca. Dokładał wszelkich starań, aby zeszyty od historii jego syna Filipa były opatrzone odpowiednimi ilustracjami. Dlatego też Filip Frąckowiak w dniu pogrzebu prof. Józefa Szaniawskiego mówił przed jego trumną: - Tato, chcę ci podziękować za wszystkie wskazówki i za całą naukę, którą mi dawałeś na każdym polu. Za trudne chwile nad zeszytem od historii, za naukę jazdy samochodem i jak chodzić po górach, i za trudne rozmowy o Polsce. Prof. Szaniawskiego ze swoim synem łączyło wiele.

Ta przyjacielska więź między ojcem a synem z biegiem lat stawała się coraz dojrzalsza i głębsza.

Prof. Szaniawski starał się być dla innych ludzi taki, jaki był dla swojego syna - życzliwy, ciepły, serdeczny. Było w nim coś nadzwyczajnego. Po jego odejściu do domu Ojca wielu Polaków ociera łzy po jego stracie, ponieważ odszedł od nas wielki Polak. Takich ludzi jak prof. Szaniawski Polska wciąż potrzebuje. - Panie Profesorze! Tak żyć, jak żyłeś, warto było - powiedział na koniec uroczystości pogrzebowych Jan Kasprzyk, prezes Związku Piłsudczyków, parafrazując słowa Marszałka Piłsudskiego.

Dzisiaj po prof. Szaniawskim pozostaje jego wielka spuścizna historyczna, która winna być wiecznie żywa. W domu Filipa Frąckowiaka po ostatniej wyprawie w Tatry prof. Szaniawskiego leży zakrwawiony nieśmiertelnik, z którym Profesor był bardzo związany. Miał go na sobie w dniu wypadku. Józef Szaniawski dostał go od swojego przyjaciela - śp. biskupa polowego Wojska Polskiego Tadeusza Płoskiego. Oprócz modlitwy o zbawienie widnieją na nim słowa zaczerpnięte z Księgi Psalmów: "Pomoc mi przyjdzie od Pana, co stworzył niebo i ziemię. (...) Pan mnie uchroni od zła wszelkiego: czuwa nad moim życiem (Ps 121, 2. 7)".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Żegnaj, niestrudzony nasz nauczycielu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.