Ewangelie apokryficznych to żadna nowina. Co pierwsi ojcowie Kościoła sądzili na ich temat?
(…) Mniej więcej dwa razy do roku, massmedia wyciągają z lamusa zaginione ewangelie i robią z nich sensację. Najczęściej chodzi o to, żeby wywołać dyskusję o tym, czy chrześcijanie będą musieli dokonać fundamentalnej rewizji nauczania o Jezusie w świetle tych nowo odkrytych dowodów. Inaczej mówiąc, istnienie zaginionych ewangelii przedstawia się jako wiadomość z ostatniej chwili.
Niewątpliwie, odkrycie pełnych tekstów niektórych z nich – na przykład Ewangelii Tomasza w 1945 i Ewangelii Judasza w 1978 roku – rzeczywiście stanowiło pewien przełom w naszej wiedzy na temat początków chrześcijaństwa. Równocześnie jednak istnienie tych ewangelii to żadna nowina. A jeśli już, to bardzo przebrzmiała. Mówiąc dokładniej, mająca prawie 1900 lat. Kiedy bowiem zaglądamy do pism pierwszych ojców Kościoła, przekonujemy się, że wypowiadali się oni nie tylko na temat autorstwa i pochodzenia Ewangelii Mateusza, Marka, Łukasza i Jana; omawiali także pochodzenie niektórych spośród omawianych przez nas zaginionych ewangelii – ewangelii, które tak niedawno zostały odkryte na nowo.
Uwagi ojców Kościoła mają dla naszych dociekań szczególne znaczenie ze względu na uderzające różnice między tym, co mówią oni o zaginionych ewangeliach, i tym, co twierdzą na temat czterech Ewangelii. Starożytni chrześcijańscy pisarze pochodzący z Kościołów wywodzących się od apostołów odrzucali wszystkie apokryficzne ewangelie jako fałszerstwa. Zajmijmy się każdą z nich po kolei.
Ewangelia Dzieciństwa Tomasza
Zaczniemy od Ewangelii Dzieciństwa Tomasza, która, jak już widzieliśmy, zawiera dość szokujące opowieści o małym Jezusie, który uśmiercał swoich kolegów. Już w II wieku n.e. Ireneusz z Lyonu – który, jak pamiętamy, był uczniem Polikarpa, ucznia Jana Apostoła – wiedział o istnieniu tej księgi. A oto, co miał do powiedzenia na temat jej powstania: „[P]rzytaczają oni też niezliczoną liczbę pism apokryficznych oraz takich, które sam i spreparowali dla otępienia umysłów ludzi nierozumnych i tak ich, którzy nie znają prawdy zawartej w Piśmie Świętym. Między innymi do tych zmyślonych historyjek dołączają oni opowiadanie o Panu, że kiedy był On jeszcze dzieckiem i uczył się liter, jego nauczyciel zwrócił się do Niego: „Powiedz Alfa”, a On odrzekł: „Alfa”. (Ireneusz z Lyonu, Adversus haereses I 20,1)”.
Chociaż Ireneusz nie podaje tytułu księgi, o której mówi, szybkie porównanie wykazuje, że wspomniana przez niego historia znajduje się w Ewangelii Dzieciństwa Tomasza. Dla nas najważniejsze jest to, jak uderzająco kontrastuje wypowiedź Ireneusza o Ewangelii Dzieciństwa Tomasza z jego słowami o Ewangeliach Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Bez wahania przypisuje on autorstwo tych Ewangelii apostołom i ich uczniom, natomiast księgę zawierającą tę opowieść o małym Jezusie zalicza do „zmyślonych historyjek”.
Ewangelia Judasza
Podobnie w innym fragmencie dzieła Ireneusza znajdujemy najwcześniejszą wzmiankę o niedawno odkrytej Ewangelii Judasza. I tym razem znowu starożytny ojciec Kościoła nie ma wątpliwości co do tego, kto dokładnie napisał tę tak zwaną ewangelię: „Inni jeszcze powiadają, że Kain narodził się z jakiejś wyższej Potęgi i uznają siebie za spokrewnionych z Ezawem, Korachem, sodomitami i wszystkimi im podobnymi. […] Powołują się oni przy tym na księgę, którą sami spreparowali, a którą nazywają Ewangelią Judasza. (Ireneusz z Lyonu, Adversus haereses I 31, 1).
Fascynujące jest to, że dzięki pismom Ireneusza mamy wgląd w to, co starożytni chrześcijanie myśleli o ewangelii, która zaginęła na niemal dwa tysiące lat. W co zatem wierzyli ludzie Kościoła katolickiego pokroju Ireneusza? Że Ewangelia Judasza to księga przypisywana Judaszowi, którą w rzeczywistości „sami spreparowali” członkowie heretyckiej sekty z II wieku n.e. nazywani „kainitami”.
Sytuacja powtarza się niemal dokładnie, gdy przechodzimy do najwcześniejszych wzmianek o tak zwanej Ewangelii Piotra. Z dowodów, jakie znajdujemy w historii Serapiona, syryjskiego biskupa z II wieku, jasno wynika, że nie od razu odrzucił on Ewangelię Piotra. Gdy jednak sam ją przeczytał, oto, co powiedział swoim wiernym: „Co do nas, Bracia, to uznajemy Piotra i innych apostołów tak samo jak Chrystusa, ale tyle mamy rozumu, by odrzucać pisma fałszywie zachowane pod ich imieniem, bo wiemy, że nic podobnego nie przyjęliśmy. (Serapion, biskup Antiochii).
Ewangelia Tomasza
Zauważmy, że Serapion ostatecznie odrzuca Ewangelię Piotra, ponieważ została „fałszywie zachowana” pod imieniem apostoła, a dosłowniej stanowi „fałszywe pismo” (gr. pseudoepigrapha). Wbrew temu, co twierdzą niektórzy współcześni, starożytni chrześcijanie potrafili odróżnić autentyczne pisma od fałszerstw przypisywanych apostołom i wcale tych ostatnich nie pochwalali.
Wreszcie również słynna Ewangelia Tomasza była znana pierwszym ojcom Kościoła i została przez nich odrzucona jako fałszerstwo. Tym razem mamy świadectwo zarówno Euzebiusza z Cezarei (z 325 roku n.e.), jak i Cyryla, biskupa Kościoła w Jerozolimie (ok. 350 roku n.e.), którzy stwierdzają, co następuje: „[Istnieją pisma], które podsuwają heretycy pod i mieniem apostołów. Należą do nich np. Ewangelie Piotra, Tomasza […]. Nigdy żaden człowiek w tradycji kościelnej nie uznał tych pism za [godne] wspomnienia. Ponadto ich styl odbiega od zwykłego stylu apostołów, a wypowiadane w nich myśli i zasady do tego stopnia różnią się od rzeczywistej prawowierności, że wyraźnie zdradzają, iż są sfałszowanymi wytworami heretyków. (Euzebiusz z Cezarei, Historia kościelna III 25, 6–7)”.
„Do nowego Testamentu należą cztery tylko Ewangelie – inne są apokryfami i złymi. Manichejczycy mają „Ewangelię według Tomasza”, ozdobioną piękną nazwą, ale psuje ona tylko umysły prostaczków. (Cyryl Jerozolimski, Katechezy 4, 36).
Co pierwsi ojcowie Kościoła mieli do powiedzenia o Ewangelii Tomasza?
Otóż uznawali ją za „fałszywe pismo” (gr. pseudoepigrapha), jedno ze „sfałszowanych wytworów (gr. anaplasmata) heretyków”. Zdaniem ojców Kościoła wewnętrzny dowód w postaci tytułu przypisującego autorstwo księgi Tomaszowi nie był wystarczający i nie usprawiedliwiał wiary w to, że napisał ją rzeczywiście jeden z apostołów. Potrzebne były ich zdaniem także dowody zewnętrzne, które świadczyłyby o tym, że księgi apokryficzne rzeczywiście pochodziły od uczniów Jezusa i że przywódcy Kościołów założonych przez apostołów pamiętali o nich jako o dziełach apostolskiego autorstwa. Gdy tego rodzaju zewnętrznego potwierdzenia brakowało i kiedy ten brak dowodów łączył się z dziwną treścią i heretycką nauką, ojcowie Kościoła nie wahali się odrzucić tak zwane zaginione ewangelie jako wcale nie ewangelie, ale przejawy oszustwa.
Można by oczywiście powiedzieć na ten temat o wiele więcej. Z naszego punktu widzenia jednak największe znaczenie ma fakt, że dowody z pism ojców Kościoła wykazują, iż jednomyślnie uważali oni Ewangelie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana za faktycznie napisane przez apostołów i ich uczniów. Podobną jednomyślność wykazywali w przekonaniu, że apokryficzne ewangelie przypisywane Tomaszowi, Judaszowi i Piotrowi nie zostały napisane przez apostołów ani ich uczniów.
Kontrast ten całkowicie podkopuje teorię o rzekomej pierwotnej anonimowości Ewangelii i o późniejszym błędnym przypisaniu ich apostołom oraz ich uczniom. Jeśli teoria ta jest prawdziwa, to czemu nie głosił jej żaden starożytny chrześcijanin? Jeśli cztery Ewangelie były takimi samymi fałszerstwami jak późniejsze ewangelie apokryficzne, to dlaczego przynajmniej niektórzy z pierwszych ojców Kościoła nie wątpili w to, że Ewangelię Mateusza naprawdę napisał Mateusz, a Ewangelię Jana – Jan?
A może (przypuśćmy tylko!) nie wątpili dlatego, że Ewangelie nigdy nie były anonimowe. A także (przypuśćmy i to!) dlatego, że autorami czterech Ewangelii z I wieku – w przeciwieństwie do późniejszych ewangelii apokryficznych – naprawdę byli apostołowie i ich towarzysze.
* * *
Fragment pochodzi z książki „Jezus i żydowskie korzenie prawdy o Chrystusie”. Autorem książki jest Brant Pitre.
Brant Pitre – profesor Pisma Świętego w Notre Dame Seminary w Nowym Orleanie, autor publikacji poświęconych Biblii i wierze, ceniony mówca. Poprzez swoje wykłady popularyzuje wiedzę na temat biblijnych korzeni chrześcijaństwa. W Wydawnictwie WAM ukazało się kilka jego książek: „Jezus i żydowskie korzenie Eucharystii”, „Jezus i żydowskie korzenie Maryi”, „Jezus. Historia największej miłości”.
Skomentuj artykuł