I co tu zrobić? Poradnik dla zmagających się z codziennością

I co tu zrobić? „Jedność”
Anselm Grün / Wydawnictwo „Jedność”

Każdego dnia wiele osób zwraca się do Anselma Grüna z pytaniami, które ciążą im na sercu. Przedstawiają mu konkretne problemy, a on bez względu na to, czy chodzi o trudne relacje międzyludzkie, mobbing w miejscu pracy, problemy między rodzicami i dziećmi czy zagubioną tożsamość, zawsze obdarza człowieka zaufaniem. Rzucając nowe światło na konkretne, codzienne problemy zwykłych ludzi, zachęca ich do szukania rozwiązania we własnym sercu. Podpowiada i stara się inspirować, ale jednocześnie przypomina, że trzeba zawsze najpierw spytać siebie „Kim jestem? Co stanowi tajemnicę mojego człowieczeństwa?”.

Kiedy się nawiązuje bliższą rozmowę z innymi ludźmi, niemal zawsze pojawia się temat stosunku do własnych rodziców. Każdy ma jakieś urazy z dzieciństwa i problemy w obecnej relacji do rodziców. To normalne, że nosimy różne zranienia, jednak w pewnym momencie powinniśmy przestać obwiniać za nie rodziców i przejąć odpowiedzialność za swoje dzieciństwo. Było ono takie, jakie było, z jego pozytywnymi i negatywnymi przeżyciami, z jego zdrowymi korzeniami i z urazami, jakich doświadczyliśmy. Naszym zadaniem jest pogodzenie się ze zranieniami i przemiana ran w perły – jak mówi Hildegarda z Bingen. Właśnie w tej sferze, w której zostaliśmy zranieni, możemy również odkrywać i rozwijać osobiste zdolności. Już w starożytnej Grecji krążyła mądra sentencja, że tylko ranny lekarz jest w stanie leczyć, albowiem zdolny do okazywania współczucia jest ten, kto poznał, czym jest cierpienie.

DEON.PL POLECA

Często jest tak, że rany wyniesione z dzieciństwa odbijają się na aktualnym stosunku do rodziców. Tylko wtedy, gdy człowiek pojedna się ze swoją przeszłością, jest w stanie zaakceptować rodziców takimi, jacy są, nie czyniąc im wyrzutów z powodu odniesionych zranień. Człowiek musi porzucić własne oczekiwania wobec rodziców, aby umiał pozostawić ich w spokoju i by dostrzegał również ich dobre strony. Wszyscy mamy w sobie obraz idealnej matki i idealnego ojca, lecz nasi rodzice nie odpowiadają tym oczekiwaniom. I wcale nie muszą im odpowiadać. Czasami ubolewamy też nad tym, że nasi rodzice są tacy, jacy są: że matka jest oziębła, a ojciec słaby, że nie potrafią być dla nas podporą. Jednak jeżeli ubolewamy nad tym, co uważamy za deficyt u rodziców, to odkrywamy także ich mocne strony. Bądź co bądź jakoś poradzili sobie w życiu i ciekawi nas ich filozofia życiowa: Co stanowiło dla nich wsparcie? W jaki sposób poradzili sobie z wyzwaniami z zewnątrz? Co zrobiliz własnymi zranieniami? Jaką sztukę życia wypracowali dla siebie? Zastanawiamy się nad życiem rodziców, nad tym, kim się stali, nad ich sposobem podchodzenia do problemów, nad przeżywaniem miłości i troski, które wnieśli do rodziny.

Innym ważnym tematem jest stosunek do dzieci. Wszyscy rodzice mają jak najlepszą wolę wychowania dobrze swoich dzieci, lecz nierzadko dochodzą do granic własnych możliwości. Czasami odnoszą wrażenie, że dzieci im się wyślizgują, że kroczą całkowicie innymi drogami. Wówczas wzmaga się poczucie winy. Właśnie w sferze wychowywania dzieci i towarzyszenia im w okresie młodości szczególnie mocno doświadczamy, że jesteśmy zdani na błogosławieństwo Boga. Czy to, co robimy dla dzieci, zależy wyłącznie od nas samych? Nic nam nie da powoływanie się na „autorytet” książek dotyczących wychowania oraz zamartwianie się, że nasze postępowanie nie odpowiada pewnym idealnym wyobrażeniom. Ważniejsze jest wychowanie dzieci w wielkiej trosce i miłości, z zaufaniem do własnych odczuć. Ważna jest ufność w to, że kiedyś wzejdzie ziarno, jakie zasialiśmy w dzieciach. Jeśli zaś rozwijają się one inaczej, rodzice powinni wierzyć, że ich dzieci mają anioła, który towarzyszy im na manowcach i rozdrożach, i że sprowadzi je kiedyś na najlepszą dla nich drogę, która doprowadzi je do pełni życia.

Zawsze bardzo martwiliśmy się o nasze dziecko i troskliwie je wspieraliśmy. W szkole próbowaliśmy wszystkiego, co było możliwe: perswazji, nagród, drogich korepetycji…

Ale moje dziecko nie daje sobie rady z przejściem do liceum. Sama pochodzę z prostej rodziny, ale dzięki szczęśliwym okolicznościom mogłam studiować i wiem, jak wiele w naszym społeczeństwie zależy od tego, aby nie pozostawać w tyle. Oczywiście nie chcę wywierać na dziecko zbyt dużej presji, jednak z drugiej strony prawdopodobnie bez tego daleko nie zajdziemy.

Każde dziecko jest jedyne w swoim rodzaju i ma szczególne uzdolnienia. Nie zawsze muszą to być zdolności intelektualne. Jeśli dziecko nie radzi sobie z przejściem do liceum, to jeszcze nic wielkiego się nie dzieje. Przypuszczalnie ma inne zdolności, które należy odkryć i rozwijać. Nie należy również przenosić na dziecko własnych oczekiwań. O wiele bardziej pomocne może być wczucie się w nie. Jakie są jego mocne strony? W jakiej dziedzinie może rozwinąć skrzydła? Co się w nim kryje? Proszę spróbować uwierzyć, że Państwa dziecko znajdzie własną drogę, na której będzie wiodło udane życie. Pomyślność jednak nie musi zawsze wyglądać tak, jak sobie wyobrażamy.

Czasami dzieci mają „spóźniony zapłon”, „budzą się” dopiero po jakimś czasie, a potem idą do liceum, na studia albo uczęszczają na kursy, na których się dokształcają. Istnieje wiele sposobów na udane życie. Zaufajcie własnemu dziecku i uwierzcie, że dobry Bóg pamięta o nim i że towarzyszy mu anioł stróż, prowadząc je drogą, na której będzie wzrastać w sposób niepowtarzalny i niezwykły.

Mówi Pani o presji, bez której nie da się zrobić kroku naprzód. Oczywiście dziecko nie może ulegać kaprysom, lecz potrzebuje wyzwania i granic, o które musi się ocierać. Bez wyzwania i bez granic dziecko nie będzie wzrastać, lecz dla rodziców jest to zawsze swego rodzaju spacer na krawędzi: Jak ciasne będą postawione przez nas granice? Jak wiele można wymagać od dzieci? Ważne jest, abyśmy nie przerzucali na dziecko własnych oczekiwań, lecz pytali, czego ono potrzebuje, by mogło rozwijać swoje zdolności. Niektóre dzieci wykorzystują niestety słabsze uzdolnienia jako wymówkę i po prostu zniechęcają się. Jednak taka postawa nie wychodzi im na dobre. Stawiajcie więc swojemu dziecku wyzwania, lecz w taki sposób, aby umożliwić rozwój tego, co w nim tkwi. Uwierzcie w dziecko, a wiara pozwoli mu wzrastać.

Rodzicom potrzeba również nadziei na pojawienie się tego, czego jeszcze nie dostrzegają. Nadzieja nie oznacza jednak posiadania określonych oczekiwań wobec dziecka. Chodzi raczej o nadzieję w imieniu dziecka, o nadzieję na rozwój tego, co jeszcze w nim ukryte. Nadzieja rodziców jest najlepszym nawozem dla ukrytego ziarna, które pragnie rozkwitnąć w dziecku.

Proszę porozmawiać z dziećmi o tym, jakie jest Pana zdanie na temat seksualności, a następnie opowiedzieć o swoich doświadczeniach w tej sferze: o surowym wychowaniu, lecz także o wzorcach, które w doświadczaniu seksualności uznaje Pan za słuszne. Jeśli zgadzacie się co do jej znaczenia, wówczas możecie również wyznaczać granice. Granice nie są dowolne. Poprzez granice przypomina Pan jedynie o prawdziwym sensie seksualności, który uzgodniliście w rozmowie. Jeżeli nie osiągnęliście zgody, proszę zaufać swojej intuicji. Jeśli dzieci są jeszcze za młode na podejmowanie odpowiedzialnych decyzji związanych z życiem seksualnym, wówczas może Pan po prostu zaufać własnemu odczuciu.

Może Pan dać dzieciom jasno do zrozumienia, że nie zgadza się na przykład na to, aby przyjaciółka, która nie ma jeszcze 16 lat, nocowała w jednym pokoju z synem. Być może dzieci uznają Pana za człowieka ograniczonego i staroświeckiego, ale jeśli jest Pan o czymś przekonany, proszę nie dać się zastraszyć takimi zarzutami. Jest to próba zmuszenia do wycofania swoich decyzji. Tak naprawdę jednak dzieci tęsknią za jasno wyznaczonymi granicami. Nawet jeśli narzekają z tego powodu, to będą Pana szanować i jednocześnie ocierać się o te granice. Rzecz jasna nie można też stawiać dowolnych granic. Potrzeba tu gruntownych przemyśleń. Właśnie w świecie, który zdaje się na wszystko pozwalać, dzieci pragną przejrzystych zasad, lecz pragną również być rozumiane i traktowane poważnie. Dlatego proszę zapytać dzieci, jak one same postrzegają seksualność i jakie mają oczekiwania wobec tej sfery. Wielu młodych ludzi ma całkiem zdrowe wyczucie istoty seksualności, którą można uważać za dającą szczęście wtedy, gdy doświadczamy poczucia bezpieczeństwa, więzi, akceptacji i wierności.

Mamy troje dzieci. W jaki sposób możemy je dobrze wychować na ludzi świadomych swej wartości, wdzięcznych, pomocnych i wrażliwych religijnie, jeśli są to wartości, które w codziennym życiu naszej „społeczności zwycięzców i typów rozpychających się łokciami” nie odgrywają już prawie żadnej roli?

Ważne jest, abyście Państwo przekazali swoim dzieciom komunikat, że są wartościowe i niepowtarzalne. Nie da się tego okazać słowami. Dzieci muszą to wyczuć przez sposób, w jaki je traktujecie. Wartości czynią życie wartościowym. Wartości pokazują nam naszą własną godność. Nie można nakazać wdzięczności, lecz można jej nauczyć, jeśli na przykład sami podczas modlitwy przy stole podziękujecie za posiłek i gdy wieczorem wraz z dziećmi podziękujecie za wszystko, co dziś otrzymaliście od Boga. Natomiast gotowości do niesienia pomocy dzieci uczą się właśnie poprzez konkretne zachowania w rodzinie, uczestnictwo w różnych czynnościach w domu, przy zmywaniu naczyń, robieniu zakupów, sprzątaniu. Z pewnością zachowanie społeczne, którego dzieci uczą się w rodzinie, będzie owocowało w przyszłości. Poprzez moralne apele nie można wymusić gotowości do pomocy, ale konkretne przeżycia z pewnością zostawią swój ślad w sercach dzieci.

Nawet jeśli czasami dziecko się gubi, to owo doświadczenie wyniesione z domu zostaje w jego sercu i nieustannie będzie się pojawiać w dalszym życiu. Czasami oczywiście pomocna może być rozmowa z dziećmi o tym, co czyni człowieka wartościowym: o jego wartości decyduje nie to, jak drogie ubrania nosi on na sobie lub jakim autem jeździ, lecz wartość jego wnętrza. Ten, kto wartości, sam jest wartościowym człowiekiem, a inni szanują jego wartość. Dzieci również to wyczuwają, a to je wewnętrznie umacnia.

Anselm Grün

Wydawnictwo „Jedność”

Kielce 2009

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

I co tu zrobić? Poradnik dla zmagających się z codziennością
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.