Dane mi było doświadczyć osobiście „ideologii zła". To jest coś, czego nie da się zatrzeć w pamięci. [...] Odpowiedzialni za zło starali się bowiem za wszelką cenę ukryć swe zbrodnie przed oczami świata. Zarówno naziści w czasie wojny, jak i potem komuniści na wschodzie Europy starali się ukryć przed opinią światową to, co robili. [.]
Wtedy, w pierwszych latach powojennych, komunizm jawił się jako bardzo mocny i groźny - o wiele bardziej niż w roku 1920. [...] Po zwycięstwie w II wojnie światowej nad faszyzmem komuniści z całym impetem szli znowu na podbój świata, a w każdym razie Europy. Doprowadziło to z początku do podziału kontynentu na strefy wpływów, zgodnie z porozumieniem zawartym na konferencji w Jałcie w lutym 1945 roku. Był to układ, który komuniści pozornie respektowali, naruszając go jednocześnie na różne sposoby, przede wszystkim poprzez inwazję ideologiczną i propagandę polityczną nie tylko w Europie, ale i w innych częściach świata. Stało się więc dla mnie jasne, że ich panowanie potrwa dłużej niż nazizm. Jak długo? Trudno było przewidzieć - pisał Jan Paweł II w książce Pamięć i tożsamość, wspominając swoje doświadczenia z życia i pracy w kraju zniewolonym przez system komunistyczny.
Pięćdziesiąt lat zmagań z totalitaryzmem stanowi okres nie pozbawiony znaczenia opatrznościowego: wyrażała się w nich społeczna potrzeba samoobrony przed zniewoleniem całego narodu. Chodziło o samoobronę, która działała nie tylko w perspektywie negatywnej. Społeczeństwo nie tylko odrzucało hitleryzm jako system zmierzający do zniszczenia Polski, a z kolei komunizm jako system narzucony ze Wschodu, ale w swym oporze trzymało się wartości o wielkiej pozytywnej treści. Chcę powiedzieć, że nie chodziło o zwyczajne odrzucenie tamtych wrogich systemów. W owych czasach było to odzyskiwanie i potwierdzanie fundamentalnych wartości, jakimi społeczeństwo żyło i jakim pragnęło pozostać wierne. Odnoszę się tu zarówno do stosunkowo krótkiego okresu okupacji niemieckiej, jak i do czterdziestu z górą lat panowania komunistycznego, w czasach Polski Ludowej - tak z kolei oceniał z perspektywy wiary doświadczenie zła, jakiemu był poddany, on kapłan i biskup, towarzyszący w tym doświadczeniu całemu społeczeństwu.
Doświadczenie to miało wymiar nie tylko duchowy i intelektualny, ale także konkretny, wyrażający się w przeżywaniu codzienności powojennej rzeczywistości. Składały się na nią nie tylko propagandowe ataki władz partyjno-państwowych PRL wymierzone w religijność społeczeństwa, w działalność i doktrynę kościelną, ingerujące w funkcjonowanie struktur kościelnych. Funkcjonowanie aparatu represji oraz administracji wyznaniowej skierowane było w przeważającej mierze przeciwko katolickiemu duchowieństwu, zmierzało do jego dezintegracji i w efekcie podporządkowania aparatowi władzy. Nie inaczej było z Karolem Wojtyłą, księdzem, wykładowcą, duszpasterzem, a z czasem biskupem i metropolitą krakowskim, uznawanym przez władze za „szczególnie niebezpiecznego przeciwnika ideowego".
Działalność operacyjna aparatu bezpieczeństwa wobec Karola Wojtyły była niezwykle rozbudowana i różnorodna. Najstarsze jej ślady odnalezione w archiwaliach Instytutu Pamięci Narodowej pochodzą najprawdopodobniej z 1946 r., gdy na liście osób przeznaczonych do rozpracowania znalazło się nazwisko Wojtyły, b ędącego jeszcze klerykiem arcybiskupiego seminarium w Krakowie (zob. dokument nr 1). Dokument ten nie jest datowany. Jednak podana przy nazwisku Wojtyły informacja mówiąca, że jest klerykiem i mieszka w budynku krakowskiego seminarium duchownego pozwala dość precyzyjnie określić przedział czasowy, w jakim ten dokument mógł powstać. Musiało to być pomiędzy styczniem 1945 r. - ściślej rzecz biorąc po 18 stycznia, czyli po zajęciu Krakowa przez wojska sowieckie, gdy krakowscy klerycy przenieśli się z pałacu arcybiskupiego przy ul. Franciszkańskiej 3 do opuszczonego przez SS gmachu seminarium pod Wawelem - a 1 listopada 1946 r., gdy kleryk Karol Wojtyła otrzymał święcenia kapłańskie z rąk księcia kard. Adama S. Sapiehy.
Jest pewien powód, dla którego mógł znaleźć się na liście studentów niebezpiecznych dla ludowego państwa, i to powód najbardziej prawdopodobny, potwierdzany wspomnieniami osób pamiętających tamte wydarzenia. 3 maja 1946 r. funkcjonariusze UB brutalnie zaatakowali obchodzących narodowe święto studentów krakowskich uczelni. Uformowany po mszy patriotyczny pochód szedł pod sztandarami akademickimi, zaś organizatorami byli członkowie Bratniej Pomocy kierowani przez Jana Deszcza. Wiceprezesem zarządu tej organizacji na UJ - do 28 maja 1946 r. - był Karol Wojtyła. 3 maja 1946 r. w Krakowie aresztowano, według różnych źródeł, od kilkuset do półtora tysiąca osób.
Kolejne ślady zainteresowania operacyjnego pochodzą z okresu, gdy był wikarym krakowskiej parafii pw. św. Floriana. W doniesieniu agencyjnym tajnego współpracownika WUBP o pseudonimie „Żagielowski", pochodzącym z 17 listopada 1949 r., znajduje się informacja o kółkach ministrantów, które prowadzi młody wikary Wojtyła (zob. dokument nr 2). Wydaje się, że sprawa ta miała dla WUBP niemałe znaczenie, w związku z dekretem wprowadzającym nowe zasady rejestracji powstających i istniejących już stowarzyszeń, zobowiązującym do przedłożenia pełnej listy członków organizacji, co mogło być wykorzystane przez bezpiekę jako materiał operacyjny. Odradzające się po wojnie stowarzyszenia kościelne, zwłaszcza Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, były postrzegane przez aparat bezpieczeństwa jako przejaw „poszerzania bazy Kościoła", zaś za szczególnie niebezpieczne uznano wszelkie formy zorganizowanej działalności duszpasterskiej wśród młodzieży. Ksiądz Karol Wojtyła został zatem dostrzeżony przez WUBP jako kapłan niebezpieczny z powodu pracy z młodzieżą.
Innym obszarem zainteresowania aparatu bezpieczeństwa młodym kapłanem były jego związki z Teatrem Rapsodycznym, a zwłaszcza z jego kierownikiem, Mieczysławem Kotlarczykiem, rozpracowywanym w ramach spraw o kryptonimach „Maska" oraz „Łącznik" (zob. dokumenty nr 4, 7, 35). Część dokumentacji zawiera informacje agentury oraz dane z podsłuchu telefonicznego (PT) krypt. „Magister", dowodzące monitorowania przez UB kontaktów Wojtyły (zob. dokument nr 19).
Wydawałoby się, że w latach pięćdziesiątych Karol Wojtyła, nieangażujący się wyraźnie w życie środowisk zwalczanych przez aparat bezpieczeństwa i niepełniący żadnych funkcji w Kościele, nie był przedmiotem zainteresowania organów władzy. Tymczasem w odnalezionych źródłach archiwalnych zachowały się materiały wskazujące, że wzbudził zainteresowanie bezpieki jako wykładowca akademicki i duchowy opiekun młodzieży. Spowodowało to wszczęcie w 1955 r. sprawy operacyjnej o krypt. „Pedagog", której figurantem był Karol Wojtyła (zob. dokument nr 8). Od tego czasu gromadzone były informacje na jego temat, zawierające opinie o nim jako duszpasterzu, wychowawcy kleryków, sympatyku środowisk katolików świeckich oraz dotyczące głoszonych przez niego nauk (zob. dokument nr 9). Kolejne sprawozdania okresowe sporządzane przez funkcjonariuszy antykościelnych komórek bezpieczeństwa zawierają informacje o postępach realizacji jego rozpracowania (zob. dokumenty nr 15, 79).
Zdecydowany wzrost aktywności wojewódzkiego aparatu represji wobec Karola Wojtyły da się zauważyć od jesieni 1958 r., a więc od momentu otrzymania nominacji biskupiej. Doniesienia tajnych współpracowników, pochodzące z tego okresu, zawierają informacje o jej okolicznościach oraz o reakcjach duchowieństwa krakowskiego na to wydarzenie (zob. dokumenty nr 13, 14). Nowy biskup pomocniczy w archidiecezji krakowskiej stał się obiektem coraz żywszego zainteresowania operacyjnego. Monitorowane były jego kontakty służbowe i prywatne (zob. dokumenty nr 19, 21-23, 53, 66, 70). Szczególną uwagę poświęcono spotkaniom z jednym z pracowników Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie. Informacje na ten temat uzyskiwano z podsłuchu telefonicznego zainstalowanego w mieszkaniu biskupa na ul. Kanoniczej oraz z podsłuchu mieszkania fizyka (zob. dokumenty nr 21, 26). Sieci agenturalnej zlecano przekazywanie wszelkich informacji dotyczących życia prywatnego i służbowego bp. Wojtyły oraz sporządzanie jego charakterystyk (zob. dokumenty nr 10, 12, 16, 22, 23, 40). Szukano również możliwości bezpośredniego dotarcia do biskupa poprzez współpracujących z bezpieką duchownych oraz starając się pozyskać do współpracy zaprzyjaźnione z nim osoby świeckie (zob. dokumenty nr 17, 36, 37).
Choroba abp. Baziaka w ostatnich latach jego życia spowodowała, że faktycznym administratorem archidiecezji był bp Wojtyła. W tym też czasie doszło do rozruchów w Nowej Hucie, spowodowanych uniemożliwieniem budowy planowanej tam świątyni. Reakcje i działania biskupa Wojtyły, związane z tą sprawą, znalazły swoje odzwierciedlenie w materiałach SB. Szczególną rolę odegrał agent noszący wówczas ps. „Marecki" (zob. dokumenty nr 24, 25, 29, 32).
Jednak zdecydowanie więcej zadań postawiono mu w związku z realizacją sprawy agenturalnego sprawdzenia o kryptonimie „Grupa F", założonej w lutym 1960 r. Jako główni figuranci tej sprawy występowali: małżonkowie Janina i Jerzy Janikowie oraz bp Karol Wojtyła. Jerzy Janik to znany fizyk, filozof, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie, uczestnik i organizator spotkań formacyjnych oraz wędrówek górskich i wypraw kajakowych „środowiska" Karola Wojtyły, jeden z jego najbliższych współpracowników. Oprócz niego wśród figurantów pojawił się Jerzy Ciesielski, inżynier, pracownik naukowy Politechniki Krakowskiej i wykładowca Uniwersytetu w Chartumie, także przyjaciel i jeden z najbliższych współpracowników i towarzyszy wypraw turystycznych Karola Wojtyły (zob. dokumenty nr 26, 35).
Plany operacyjne, związane z realizacją sprawy „Grupa F", zawierają zadania gruntownej inwigilacji biskupa. Planowano założenie podsłuchu w jego mieszkaniu, wykorzystując remont i opierając się na informacjach uzyskanych od „Mareckiego" mieszkającego w tym samym budynku i cieszącego się zaufaniem Wojtyły, przewidywano prowadzenie stałej, bezpośredniej obserwacji, budowę sieci agenturalnej. Dla funkcjonariusza prowadzącego wspomnianego tajnego współpracownika, Henryka Kudły, szczególne znaczenie miały informacje dotyczące życia codziennego bp. Wojtyły: jak wygląda jego rozkład dnia, z kim utrzymuje szczególnie ważne kontakty służbowe, kto uczestniczy w jego spotkaniach towarzyskich, gdzie i z kim wyjeżdża, co posiada w swoim mieszkaniu, jakie są możliwości niezauważonego wejścia do mieszkania (zob. dokumenty nr 27-29, 33, 34, 56, 73, 74, 75).
Po śmierci abp. Eugeniusza Baziaka (1962 r.), Karol Wojtyła, wybrany wikariuszem generalnym, dokonywał uporządkowania spraw związanych z administrowaniem archidiecezją. Jego decyzje były przedmiotem relacji składanych przez tajnych współpracowników (zob. dokument nr 40). Owe doniesienia mogły być wykorzystywane przez SB do konfliktowania i kompromitowania niektórych duchownych. Dużą uwagę poświęcano treściom kazań, wypowiedzi i rekolekcji prowadzonych przez Karola Wojtyłę. Aktywnymi tajnymi współpracownikami byli na tym polu „Torano", „Parys", „Adaś", „Ares", „Rosa", „Brodecki", „Włodek" (zob. dokumenty nr 20, 38, 39, 42). Szczególną wagę przywiązywano do informacji wskazujących na poglądy bp. Karola Wojtyły na tematy obrad kolejnych sesji Vaticanum II (zob. dokumenty nr 41, 42, 55, 75). Do SB trafiały także projekty listów pasterskich biskupa krakowskiego kierowane do wiernych i duchowieństwa archidiecezji (zob. dokumenty nr 43, 69). Funkcjonariusze interesowali się także relacjami personalnymi w kurii krakowskiej, ewentualnymi konfliktami, sposobem rozwiązywania problemów przez Karola Wojtyłę, jego poglądami na sytuację polityczną i jego postawą w zarządzaniu archidiecezją (zob. dokumenty nr 43-47, 51, 52, 54, 57, 58, 135, 136).
W doniesieniach „Mareckiego" znalazły się również oceny i komentarze związane z zatwierdzeniem nominacji arcybiskupa metropolity krakowskiego (zob. dokumenty nr 49, 50). Ten kierunek zainteresowań operacyjnych wskazuje na plany budowy ściślejszej sieci agenturalnej wokół Karola Wojtyły. Badano także stosunki arcybiskupa z innymi członkami Episkopatu Polski, zwłaszcza z prymasem, kard. Stefanem Wyszyńskim (zob. dokumenty nr 45, 47, 48, 60, 62, 71, 76, 77). Impulsem do uporządkowania i przemyślenia kierunków działań operacyjnych stało się założenie przeciw Karolowi Wojtyle, w 1963 r., specjalnej Teczki Ewidencji Operacyjnej Biskupa, według wzoru zatwierdzonego przez MSW.
Wiedzę na temat zakresu inwigilacji bp. Wojtyły i środowiska kurialnego znacząco powiększa pochodzący z 1965 r. dokument, zawierający tezy dotyczące organizacji rozpracowania kurii. Dowodzi on stosowania pełnego wachlarza metod pracy operacyjnej, od wykorzystania środków technicznych, tj. podsłuchu telefonów, pomieszczeń, perlustracji korespondencji i obserwacji bezpośredniej po rozbudowę i wykorzystanie sieci agenturalnej w prowadzeniu działań dezintegracyjnych i dezinformacyjnych. Inne materiały zawierają oceny efektów tych działań, uznanych za celowe i skuteczne. Z treści dokumentów wynika, że większość mieszkań duchownych zajmujących wysokie stanowiska w kurii metropolitalnej, pomieszczenia służbowe, sale posiedzeń i znajdujące się tam telefony były wyposażone przez SB w środki techniczne umożliwiające uzyskiwanie wartościowych, jak je określano, informacji (zob. dokumenty nr 59, 61, 67, 68, 79, 103).
Jak wcześniej, także w połowie lat sześćdziesiątych SB z niepokojem odnotowywała informacje o aktywności bp. Wojtyły w pracy z młodzieżą akademicką. Doniesienia agenta o pseudonimie „Carmen" zawierają obszerne omówienia form tej aktywności oraz zakładanych przez Wojtyłę celów (zob. dokumenty nr 62).
W pracy operacyjnej wymierzonej przeciwko krakowskiemu metropolicie i jego podwładnym wykorzystywano państwowy aparat administracyjny w celu wywierania rozmaitych nacisków na hierarchię i duchowieństwo, co miało prowadzić do dezintegracji środowiska i wywoływać konflikty. W realizacji sprawy o kryptonimie „Grupa F" zakładano np., że spowoduje się wizytę komisji lokalowej w mieszkaniu bp. Wojtyły, co posłuży poznaniu rozkładu pomieszczeń, ich wyposażenia, a w konsekwencji okaże się pomocne w „zastosowaniu środków technicznych", czyli ułatwi sporządzenie planu założenia podsłuchu pokojowego (zob. dokument nr 35). Przewidywano także wykorzystywanie nacisków administracyjnych, w postaci wniosków do kolegium ds. wykroczeń, z najbłahszych nawet powodów, co miało służyć absorbowaniu uwagi i osłabianiu aktywności w innych dziedzinach pracy duszpasterskiej (zob. dokument nr 63). Dokumentacja zawiera dowody wykorzystywania odmowy wydania paszportu na wyjazd zagraniczny, jako formy represji wobec Karola Wojtyły (zob. dokumenty nr 65, 93).
Służba Bezpieczeństwa zbierała także wszelkie informacje na temat prywatnych spotkań Karola Wojtyły. Szczególnie wiele uwagi poświęcano kontaktom z kobietami. Odnotowywano wizyty biskupa u zaprzyjaźnionych rodzin, próbując doszukać się w nich jakichkolwiek poszlak mogących służyć jego szantażowaniu lub kompromitowaniu go. Bacznie obserwowano charakter jego relacji z Wandą Półtawską, Ireną Kinaszewską i innymi, mimo że przypuszczenia o dwuznacznym charakterze tych znajomości były w doniesieniach agenturalnych jednoznacznie negowane (zob. dokumenty nr 34, 70, 74). Wątek ten był często podejmowany i w konsekwencji wykorzystany w nieudanej próbie zdezawuowania osoby Jana Pawła II przed drugą pielgrzymką do Polski w 1983 r.
Proces dezinformacyjny, będący jednym z podstawowych elementów strategii komunistycznego państwa wobec Kościoła, miał prowadzić do manipulowania świadomością społeczną i budowania atmosfery nieufności wobec autorytetu hierarchii i duchowieństwa. Szczególnie jaskrawym przykładem takiej manipulacji były ataki na episkopat po opublikowaniu listu do biskupów niemieckich. Jak groźne i niestety skuteczne były te poczynania, niech świadczy fakt, że jeszcze dziś w niektórych umysłach pokolenia kształtowanego w tamtych latach tkwi przeświadczenie o błędzie, mało tego nadużyciu, popełnionym przez polskich biskupów. Warto przy tym wspomnieć krakowskie reperkusje orędzia do biskupów niemieckich, gdyż z dzisiejszej perspektywy epizod ten można ocenić jako dość skutecznie przeprowadzoną akcję propagandową lub nawet przemyślaną kombinację operacyjną, reżyserowaną i inspirowaną przez aparat bezpieczeństwa, mającą na celu dezintegrację krakowskiego środowiska kościelnego oraz zdezawuowanie młodego arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyły. Nie ulega wątpliwości, że opublikowany i przesłany na ul. Franciszkańską list pracowników Zakładów Sodowych był celnym i bolesnym ciosem. Utrzymany w tonie perswazyjnym, z powoływaniem się na związane z przeżyciami wojennymi emocje i uczucia, ranił krakowskiego arcybiskupa.
Awantura wokół orędzia biskupów polskich do niemieckich braci, do której doszło na przełomie 1965 i 1966 r. (zob. dokument nr 78), musiała rzutować na przebieg ostatnich przygotowań do uroczystości milenijnych. Ukazywała ona także atmosferę, w jakiej odbywać się miały organizowane przez Kościół obchody. Propagandowa agresja, publiczne zniesławianie, tworzenie klimatu rywalizacji, jednym słowem psychologiczna przemoc, zastępująca fizyczny terror lat pięćdziesiątych, to metody przyjęte w walce z religijnością Polaków. Archiwalia IPN zawierają obszerną dokumentację pracy operacyjnej SB podczas przygotowań do obchodów milenium oraz w czasie ich trwania. W Krakowie była to zakrojona na szeroką skalę operacja, połączona z wykorzystaniem wszelkich środków (zob. dokumenty nr 82-84, 86). W okresie poprzedzającym uroczystości wnikliwie analizowano dostarczane przez sieć agenturalną plany przebiegu uroczystości oraz treści pism i wystąpień Wojtyły, przekazując płynące z nich wnioski do właściwych organów partyjno-państwowych, zajmujących się przeciwdziałaniem kościelnym projektom.
Interesującym przykładem prób dezorganizowania życia religijnego była batalia o centralną procesję w uroczystość Bożego Ciała. Biskupi krakowscy bezskutecznie domagali się przywrócenia uświęconej wielowiekową tradycją trasy procesji Bożego Ciała, prowadzącej z Wawelu ulicą Grodzką na Rynek Główny do kościoła Mariackiego i z powrotem na wzgórze wawelskie. Trasa ta, jak i organizowanie procesji w ogóle, były zakazane przez hitlerowskie władze okupacyjne, a następnie tuż po wojnie przez władze komunistyczne. Wykorzystano w tym wypadku sędziwy wiek ówczesnego księcia metropolity kard. Adama S. Sapiehy, uniemożliwiający mu w latach powojennych prowadzenie procesji tradycyjną trasą. Zarządzającemu później archidiecezją krakowską abp. Eugeniuszowi Baziakowi co rok odmawiano zgody na jej przywrócenie. Kolejny metropolita krakowski, abp Karol Wojtyła, także usilnie dążył do powrotu procesji na królewski szlak. Zachowane materiały wskazują, że sprawa ta była przedmiotem aktywności operacyjnej SB (zob. dokumenty nr 81, 85, 101, 105, 153, 160).
Pomimo licznych szykan i utrudnień towarzyszących krakowskim uroczystościom milenijnym w maju 1966 r. ich przebieg dowodził skuteczności krakowskiego metropolity, solidarności duchowieństwa i więzi łączących go ze społeczeństwem, licznie uczestniczącym, mimo niesprzyjających okoliczności, w obchodach kościelnych. Znalazło to odzwierciedlenie w podsumowaniu działań SB, w których krytycznej analizie poddano skuteczność stosowanych dotychczas metod pracy operacyjnej oraz postanowiono zweryfikować przydatność sieci agenturalnej (zob. dokument nr 89). Obserwacji i analizie poddawano także peregrynację kopii obrazu jasnogórskiego po poszczególnych diecezjach i parafiach, snując plany jej uniemożliwienia, co stało się m.in. w 1967 r., gdy wieziony do Katowic obraz został „aresztowany" (zob. dokument nr 94). W rozpracowaniu tego zagadnienia wykorzystano wyniki pracy agenturalnej tajnych współpracowników noszących pseudonimy „Tuz" i „Kala" (zob. dokumenty nr 95-97).
Po wyniesieniu abp. Wojtyły do godności kardynalskiej w maju 1967 r. SB skupiła swoją uwagę na reakcjach duchowieństwa i środowisk katolików świeckich na to ważne wydarzenie (zob. dokumenty nr 90, 91). Jednocześnie spekulowano na temat możliwości konfliktowania obydwu kardynałów - tj. prymasa i metropolity krakowskiego - w polskim episkopacie. Oceniano także szanse na objęcie przez Wojtyłę stanowiska prymasa w polskim Kościele (zob. dokument nr 118, 150). W nominacji upatrywano niebezpieczeństwa znacznego wzrostu autorytetu Wojtyły w Kościele i w społeczeństwie. Odnotowywano zaskoczenie tak szybkim powołaniem Wojtyły przez papieża Pawła VI do kolegium kardynalskiego, co miało świadczyć o jego dobrych kontaktach i świetnej opinii w Stolicy Apostolskiej. W planach rozpracowywania kard. Wojtyły szczególne znaczenie przypisywano zadaniom sieci agenturalnej, zwłaszcza wspomnianemu już TW „Marecki" (zob. dokumenty nr 99, 102, 115).
Niezwykle interesującym materiałem, precyzyjnie ukazującym skalę zainteresowania SB Karolem Wojtyłą, jest wielostronicowy dokument, zawierający zadania tajnych współpracowników Wydziału IV w Krakowie, stawiane im w celu zdobycia możliwie szczegółowych informacji o kardynale. Opracowany, pod koniec 1969 r. przez zastępcę naczelnika Wydziału IV w Krakowie, mjr. Bogusława Bogusławskiego, indeks pytań-problemów dla sieci agenturalnej w krakowskim Kościele, dotyczący jego arcybiskupa, jest bezcennym świadectwem rozległości podejmowanych działań operacyjnych (zob. dokument nr 106). Pierwszą część indeksu stanowią cechy charakteru i osobowości kardynała, których dokładna znajomość pozwoliłaby na precyzyjne określenie i odnalezienie wszystkich „słabych punktów" Karola Wojtyły. Następny zespół problemów to dość ogólnikowe sformułowania, dotyczące postawy krakowskiego metropolity wobec aktualnych problemów społecznych i politycznych, a także wobec spraw Kościoła. Kolejne punkty sformułowane w postaci pytań, dowodzą trudności, z jakimi funkcjonariusze SB musieli się zmierzyć, opracowując charakterystykę kardynała, i niemożności jednoznacznego określenia jego sposobu funkcjonowania. Niemniej ważne wydawały się być wewnątrzkościelne relacje Wojtyły z krakowskimi biskupami, kurialistami i duchowieństwem. Pojawiają się wreszcie pytania o poglądy polityczne i stosunek kardynała do komunistycznej rzeczywistości. Nie mogło też zabraknąć u schyłku lat sześćdziesiątych dylematów dotyczących stosunku do reform soborowych oraz ewentualnych różnic, pomiędzy dwoma kardynałami z polskiego episkopatu.
Do tego tak istotnego dokumentu dołączony został swego rodzaju aneks, zawierający bardzo szczegółowe kategorie informacji o Karolu Wojtyle, którymi zainteresowana była bezpieka (zob. dokument nr 107). Uważna lektura tego dokumentu rzuca nowe, szczególne światło na rozważania na temat faktycznej roli agentury w PRL. Stało się złym nawykiem upowszechnianie fałszywego stereotypu, sugerującego, że podawanie pozornie błahych, niewiele znaczących, powszechnie znanych informacji było swoistym oszukiwaniem SB i minimalizowało szkodliwość donoszenia. Spotyka się także głosy bagatelizujące działalność tajnych współpracowników, tłumaczące ich postawę powszechnie znaną skłonnością do gadulstwa, co rzekomo miałoby powodować ich nieużyteczność dla SB. Przytoczony dokument dowodzi, że dla peerelowskiej bezpieki, nie tylko rozpracowującej Kościół, nie było informacji nic nieznaczących, a każdy, najdrobniejszy nawet szczegół z codziennego życia rozpracowywanej osoby mógł mieć kapitalne znaczenie.
Tak szczegółowe instrukcje, wskazujące agenturze kluczowe cele prowadzonej inwigilacji kardynała, musiały znaleźć odzwierciedlenie w donosach, przekazywanych funkcjonariuszom Wydziału IV SB oraz w meldunkach sporządzanych i wysyłanych przez kierownictwo wydziału do warszawskiej centrali. Od początku lat siedemdziesiątych z Krakowa do Warszawy niemal codziennie przekazywano meldunki o każdym kroku i każdym słowie wypowiedzianym przez Karola Wojtyłę. Dokładnie relacjonowano spotkania z gośćmi przybywającymi, zwłaszcza z zagranicy, do pałacu arcybiskupiego na ul. Franciszkańskiej 3. Wiele miejsca poświęcono relacjom z wizyt składanych krakowskiemu metropolicie przez zachodnich dyplomatów pracujących w Polsce. Informacje dotyczące spotkań z zagranicznymi gośćmi kard. Wojtyły zgromadzono w osobnej, obszernej teczce. Równie wiele miejsca poświęcono meldunkom o przybywających do Krakowa hierarchach Kościoła powszechnego, kard. Kónigu, kard. Królu, abp. Luigim Poggim i innych. Wiele uwagi poświęcano pobytom w Krakowie i archidiecezji polskich duchownych, pracujących w Watykanie, zwłaszcza ks. bp. Andrzejowi Deskurowi, jak również wyjazdom kard. K. Wojtyły (zob. dokumenty nr 115, 119, 129, 139, 148, 151).
W latach siedemdziesiątych uwaga SB koncentrowała się na możliwych perspektywach kariery kard. Wojtyły w Kościele w Polsce i w Watykanie. Spekulowano na temat możliwości zastąpienia przez niego kard. Wyszyńskiego na stanowisku prymasa, objęcia ważnego stanowiska w kurii rzymskiej, wreszcie w 1972 r. odnotowano głosy sugerujące ewentualność wyboru na przyszłym konklawe na papieża (zob. dokumenty nr 109, 116, 118, 124-126).
Wybitną wartość operacyjną miały jednak, zawarte w kilkunastu tomach, informacje wynikające z działalności agenturalnej tajnego współpracownika o pseudonimie „Zbyszek". Wcześniej był agentem prowadzonym przez kierownictwo Departamentu IV MSW, w 1971 r. został przekazany do Wydziału IV SB KW MO w Krakowie, i występował od tego momentu pod pseudonimem „Zbyszek", a od 1977 r. - „Karol". Początkowo pozostawał „na kontakcie" Władysława Żyły - naczelnika Wydziału IV, następnie Stanisława Wałacha - I zastępcy komendanta wojewódzkiego MO ds. SB i wreszcie Józefa Biela - zastępcy szefa WUSW w Krakowie. Wykorzystywano go do rozpracowania krakowskiego Kościoła katolickiego, a zwłaszcza kurii metropolitalnej i Wyższego Seminarium Duchownego. Szczególnym obiektem jego zainteresowania byli m.in.: kard. Karol Wojtyła, ks. Andrzej Deskur, ks. Franciszek Macharski, o. Piotr Rostworowski, o. Wojciech Zmarz (zob. dokumenty nr 112, 122, 125, 139, 145, 151, 156, 159). W swoich donosach wiele miejsca poświęcał środowisku uniwersyteckiemu i krakowskim środowiskom intelektualno-artystycznym. W późniejszych latach wykorzystywany był również do rozpracowania środowiska polskich księży w Watykanie oraz samego Jana Pawła II.
Tymczasem, w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, działania kard. Wojtyły stały pod znakiem sprzeciwu wobec polityki oświatowej władz PRL. Głośno protestował przeciwko tzw. reformie oświaty, upatrując w niej kolejnej próby odrywania od Kościoła polskiej młodzieży. Ale stanowisko Wojtyły nie ograniczało się do wyrażania sprzeciwu. Jako metropolita podejmował szereg decyzji, prowadzących do organizowania w archidiecezji rozmaitych akcji, skupiających młodzież szkolną i akademicką Krakowa. Stało się to przedmiotem analiz i przeciwdziałania ze strony SB i kierującego nią aparatu partyjnego (zob. dokumenty nr 122, 127-130, 134, 137, 142).
Warto zwrócić uwagę na posiadane przez SB informacje, dotyczące sytuacji w krakowskim Kościele w 1976 r. Związane są one m.in. z wydarzeniami rozgrywającymi się w Polsce w czerwcu tegoż roku. Odnotowywano stanowisko zajmowane wobec nich przez kard. Wojtyłę, konstatując jego nieskrywane poparcie dla protestów robotniczych i rodzącej się w ich następstwie zorganizowanej opozycji demokratycznej (zob. dokument nr 152).
Pod koniec 1977 r. przedstawiono analizę głównych kierunków działania Kościoła krakowskiego, kierowanego przez kard. Karola Wojtyłę. Na ten obraz musiały się składać wszystkie przytoczone wcześniej wiadomości o świetnej passie kardynała, a jednocześnie o coraz poważniejszych kłopotach, jakie aparat komunistyczny miał z rozpoznaniem i przeciwdziałaniem jego niezwykle dynamicznym i skutecznym poczynaniom. W treści dokumentu praktycznie nie znajdzie się żadnych sugestii dotyczących neutralizowania Wojtyły, tak jakby jego twórcy zrozumieli, że pozostaje już tylko beznamiętnie wyliczać wszystkie posunięcia i sukcesy krakowskiego metropolity (zob. dokumenty nr 157, 158).
Niestety, nie odnalazły się dotychczas dokumenty poświadczające reakcje aparatu bezpieczeństwa na wybór kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Z zachowanych wspomnień członków ówczesnego kierownictwa PRL wyziera obraz zaskoczenia i nieskrywanego niepokoju. Stało się bowiem jasne, że wysiłki zmierzające do rozpracowania krakowskiego księdza i hierarchy, próby dezawuowania jego postaci, działania podejmowane w celu paraliżowania jego zamierzeń, rozmaite formy mniej lub bardziej zawoalowanych represji, podejmowanie akcji dezintegracyjnych i dezinformacyjnych - wszystko to rozwiało się wraz z białym dymem nad kaplicą Sykstyńską, wieczorem, 16 października 1978 r.
Sam Jan Paweł II w przytaczanej na wstępie książce Pamięć i tożsamość tak konkludował swoje i Kościoła dzieje w powojennej polskiej rzeczywistości: Pragnę przytoczyć tutaj rozmowę, jaką miałem podczas studiów w Rzymie z jednym z moich kolegów z kolegium, Flamandem z Belgii. [...] W naszej rozmowie zeszliśmy na temat sytuacji, jaka ukształtowała się w Europie po zakończeniu II wojny światowej. Mój kolega powiedział mniej więcej tak: „Pan Bóg dopuścił, że doświadczenie tego zła, jakim jest komunizm, spadło na was... A dlaczego tak dopuścił?". I sam dał odpowiedź, którą uważam za znamienną: „Nam na Zachodzie zostało to oszczędzone, być może dlatego, że my na zachodzie Europy byśmy nie wytrzymali podobnej próby, a wy wytrzymacie". To zdanie młodego Flamanda wyryło się w mej pamięci. W jakiejś mierze miało ono znaczenie prorocze. Często do niego powracam myślą i coraz wyraźniej widzę, że te słowa zawierały pewną diagnozę.
Dalej zaś powiedział: Upadek najpierw nazizmu, a potem Związku Radzieckiego to potwierdzenie klęski zła. Ujawnił cały bezsens przemocy na wielką skalę, zaplanowanej i realizowanej przez te systemy. Czy ludzie wyciągną wnioski z tych dramatycznych „lekcji", jakie przyniosła im historia? A może pozwolimy, aby zwyciężały budzące się w duszy pokusy, aby ponownie uciekać się do zgubnych metod przemocy?
Niezłomni ku prawdzie i wolności. Komunistyczna "bezpieka" wobec kard. Karola Wojtyły, Praca pod red. ks. Józefa Mareckiego i Filipa Musiała, IPN, Wydawnictwo WAM, Kraków 2009
Skomentuj artykuł