Objawienie Szekspira

Objawienie Szekspira Wydawnictwo Biblioteka "WIĘZI"
Jacek Bolewski / Wyd. Biblioteka "WIĘZI"

Jacek Bolewski SJ

Jezuita, teolog, wykładowca na Papieskim Wydziale Teologicznym Bobolanum. Autor wielu książek z dziedziny duchowości i teologii. Interesuje się również pograniczem teologii z literaturą piękną i naukami przyrodniczymi.

Fragment książki:

DEON.PL POLECA

„Z wiekiem, czy też z mijaniem dwudziestego wieku / Pięknieje dar mądrości i zwyczajna dobroć / (Czesław Miłosz, Cafe Greco). Tak, mądrość przychodzi z wiekiem, nie automatycznie, oczywiście, ale jako dar, na który należy sobie zasłużyć. W tym zresztą kryje się jej tajemnica — w jedności daru i zasługi. Nie wystarczą same zabiegi, które dawałyby „zasłużone" prawo do mądrości. Jej dar jest czymś więcej — uwieńczeniem usiłowań człowieka w takim stopniu, że w porównaniu z nimi jawi się jako dar w istocie „darmowy". Drogą do zrozumienia tego bywa nierzadko, niestety, gorzkie doświadczenie daremności własnych wysiłków — daremności ludzkiego działania. Gorycz doświadczenia, które może prowadzić do rezygnacji pełnej rozpaczy, ale nie musi... Może doprowadzić do mądrości. Ostatnia sztuka Szekspira stanowi nie tylko zwieńczenie jego dramatycznej twórczości, jego zasług dla teatru[1]... Jest i darem. Burza na tle wcześniejszych utworów Dramaturga uderza swym tonem, w którym — zdaje się — dominuje gorycz i rozczarowanie. Trudno nie zauważyć, że w głównej postaci Prospera staje przed nami mędrzec. Ale mądrości, którą książę ucieleśnia, wydaje się czegoś brakować. Słyszymy w niej na koniec ton rezygnacji, jakby znak, że uwieńczenie dzieła nie jest pełne. Zakończeniu tej „komedii" brak jest pogody i prawdziwego pojednania. Czy więc mądrość Prospera to tylko umiejętność pogodzenia się z własną ograniczonością w obliczu zła? Czy pozostaje tylko rezygnacja? Czy nie można w niej odnaleźć głębszego wymiaru, w którym daremność ludzkich usiłowań ustępuje miejsca pełni daru — najgłębszej mądrości?

Pytanie o mądrość Burzy, która wieńczy dzieło Szekspira, nie może pominąć innych jego utworów. Prospero odcina się najwyraźniej na tle wcześniejszej postaci, najbardziej tragicznej, gdyż najsilniej dotkniętej brakiem mądrości. Tragizm głupoty... Taki był sens, a raczej bezsens ostatniej fazy, „końcówki", życia Leara. Nawet na końcu nieszczęsny król nie otwiera się na mądrość, jaką może zrodzić w człowieku przejście przez cierpienie. Jego końcem jest nie mądrość, ale szaleństwo. Ale szaleństwo jak w krzywym zwierciadle pozwala dostrzec brak leżący u jego podstawy. Brak mądrości. Dokładniej — brak zgody na to, że miłość przejawia się inaczej, niż wyobraża sobie pragnący jej dla siebie — jak każdy — król. Przypomnę, że to właśnie burza — zajmująca w Learze wiele miejsca i czasu — obnaża po raz pierwszy szaleństwo tytułowej postaci. Na tym tle wyraźniej odsłania się podobieństwo, zarazem odcina się odmienność Burzy[2]. Żywioł, który nadaje teraz tytuł całości dzieła, jest ukazany krócej i tylko na początku. Tym jednak, co odsłania, jest nie głupota, lecz mądrość głównego bohatera. Czy tylko?

Postacie wzburzenia

Burza na morzu stanowi początek — głośny, brutalny, wstrząsający. Kolejna scena Burzy przynosi kontrast. Zamiast wzburzonego morza widzimy spokojny krajobraz wyspy z Prosperem i jego córką. Jednakże pierwsze słowa Mirandy zdradzają wzburzenie. Jest ona pod wrażeniem burzy, którą — zdaje się — nadal widzi. Udziela się jej nie tylko wzburzenie żywiołów, ale także cierpienie tych, których widzi tonących po rozbiciu się statku. Domyśla się, że burza jest dziełem ojca. Dlatego zaklina go, aby ją uciszył. Nie widzimy, jak Prospero ucisza burzę. Słyszymy, jak uspokaja córkę: „Panuj nad sobą. / Uspokój swoje współczujące serce: / Nie stało się nic złego".

Tak zaczyna się opowieść — najpierw Prospera, który opisuje prehistorię i powody wywołanej przez siebie burzy, następnie Szekspira ukazującego w Burzy dalsze działania swego bohatera. W ten sposób po raz pierwszy łączą się w naszych oczach obie postaci — mędrca i jego Twórcy. Burza jako dzieło Szekspira jest przedstawieniem stworzonym i „reżyserowanym" przez jej głównego bohatera. Prospero nie tylko wywołał początkową burzę, ale od początku widział w niej etap realizacji swego planu. Nie znamy z góry jego szczegółów; odsłaniają się one stopniowo w dalszym ciągu akcji kierowanej ręką mędrca. Wraz z Mirandą poznajemy najpierw przeszłe wydarzenia, które rzuciły ją wraz z ojcem na wyspę. Dowiadujemy się następnie, że dawni prześladowcy Prospera — brat, który pozbawił go tronu w Mediolanie, oraz sprzymierzony z nim król Neapolu — znaleźli się oto w pobliżu wyspy za „zdumiewającym zrządzeniem Fortuny". Prospero pragnie wykorzystać ten „przypadek". Wywołana przez niego burza miała na celu nie zatopienie, lecz uratowanie i sprowadzenie dawnych wrogów na wyspę. A jaki jest sens dalszych wydarzeń, pod władzą i w reżyserii Prospera?

Zwróćmy najpierw uwagę na mędrca. W tej właśnie roli — uczonego męża dysponującego tajemną wiedzą — staje przed nami Prospero w pierwszych scenach. Sprowadzona i uśmierzona przez niego burza świadczy o wiedzy, którą już wcześniej zdobył, pogrążając się w „kręgu tajemnych sztuk". Ale opowieść o przeszłości zdradza granice jego mocy i mądrości. Wpierw musiał poddać się bratu, który przejął bez reszty oddaną mu część władzy. W słowach Prospera o minionych faktach odsłania się więcej: „Tak więc, zaniedbując/ Sprawy doczesne, oddany jedynie / Doskonaleniu umysłu — którego / Walor zamykał się w ścianach pracowni / Zamiast rozbłyskać z książęcego tronu — / Zbudziłem śpiące w moim bracie zło / I moja ufność, zaiste bez granic, / Wszczęła w nim równie bezgraniczny fałsz". Słowa te odsłaniają nie tylko winę brata, ale zdają się też wyrażać dezaprobatę Prospera wobec własnej postawy — jakby zaczął teraz dostrzegać, że jego poszukiwanie mądrości było jednostronne jako ograniczanie się, owszem, „zamykanie" wyłącznie do rozwijania umysłu, przy zaniedbaniu „spraw doczesnych". Czy jednak on rzeczywiście to widzi? Czy dezaprobata, zawarta w jego słowach, pochodzi od niego, czy od jego twórcy, Szekspira? Trudno oprzeć się wrażeniu, że wzburzenie Prospera, trwające nadal na myśl o przeszłości, nie pozwala mu jeszcze dostrzec granic własnej mądrości.

W tym świetle wyraźniej uderza kolejny szczegół zdradzający postawę Szekspirowskiego bohatera. Opowiadając Mirandzie o przeszłości, Prospero aż trzy razy przerywa swoją opowieść ponawianym pytaniem-powątpiewaniem: „Czy ty mnie słuchasz?", „Ty nie słuchasz?", „Czy słyszysz?" Nie można wykluczyć, że Dramaturg pragnął w ten sposób zdynamizować długi monolog swej postaci. Ale nawet przy takim założeniu pozostaje pytanie, dlaczego ożywiał go tak monotonnie, tak natrętnie powtarzając ów refren. U mistrza, jakim był Szekspir, trzeba szukać głębiej sensu wskazówek rozproszonych w słowach jego postaci. Czy nie kryje się tu i odsłania kolejny znak wzburzenia Prospera — wzburzonego tym, że córka słucha go zbyt spokojnie, że nie podziela jego wzburzenia? A może trudno mu tylko zauważyć, że ona jednak go słucha?

Panujący nad mocami przyrody mędrzec najwyraźniej się niecierpliwi, że nie panuje — jak mu się zdaje — nad najbliższą osobą, nad jej uwagą. Jego wzburzenie na tym się nie kończy. Znaki stają się coraz wyraźniejsze. To, czego w odniesieniu do córki można się jedynie domyślać, występuje silniej wobec kolejnej postaci Burzy, ducha Ariela. Władza Prospera nad nim jest najpełniejszym przejawem tajemnej mocy[3]. To właśnie Ariel wykonuje wszystkie polecenia „reżysera" akcji, to on realizuje krok po kroku plan Prospera, który w ten sposób stopniowo się odsłania. Dlatego mędrzec czuje się tak ostro dotknięty, reaguje z takim rozdrażnieniem, kiedy Ariel uprzytamnia mu granice jego władzy. Owszem, panuje nad nim od chwili uwolnienia go spod czarów, jakimi został opanowany przez złą Sykoraks. Ale ten kolejny przejaw władzy Prospera nie dał mu pełnej władzy nad Arielem. Nowa władza wymagała zgody samego ducha, i właśnie na tej zgodzie opiera się umowa, jaką mędrzec z nim zawarł. Ariel zgodził się służyć Prosperowi w czasie z góry określonym, po którym miało nastąpić całkowite uwolnienie. Stąd wybuch oburzenia u mędrca, kiedy duch opiera się wobec jego nowego planu i zdaje się oczekiwać uwolnienia przed wyznaczonym terminem. Oburzenie jakby uzasadnione... A jednak przypomina nie tylko o czasowej niewoli Ariela, lecz odsłania także uzależnienie mędrca. Tak, jego władza zależna od zgody ducha nie jest władzą nieograniczoną. Prospero nie jest jeszcze dostatecznie wolny: ani wobec Ariela, którego potrzebuje, ani wobec mocy zła, do której musi się odwołać, aby wymusić na duchu trwanie w posłuszeństwie, grożąc w przeciwnym razie dawnym, o wiele gorszym zniewoleniem.

Ale najpełniej odsłania się Prospero w swym wzburzeniu wobec kolejnej, ostatniej postaci poddanej jego władzy — Kalibana. Ten „dziki i pokraczny niewolnik" jest najpierw przeciwieństwem Ariela, „zwiewnego ducha". Matką Kalibana jest ta sama wiedźma, która uwięziła Ariela za jego odmowę poddania się złym nakazom. To spod jej wpływu Prospero uwolnił ducha. A co z Kalibanem? W słowach pełnych złości Prospero nie szczędzi mu najgorszych wyzwisk, nazywając go „pomiotem" czarownicy, „złośliwą bestią" poczętą przez matkę „z samym szatanem", „pół-diabłem", bo „jest bękartem diabła". Złość objawiająca się u Prospera w obliczu Kalibana zdaje się nie mieć granic. Zauważają to nawet świadkowie jego wybuchu. Miranda, która już wcześniej doświadczyła wzburzenia ojca, dodaje do zdziwionych stów innego świadka tej złości: „Prawda: pierwszy raz go widzę / W stanie takiego gwałtownego gniewu". Więcej, sam Prospero przyznaje: „Jestem wzburzony. Wybaczcie mi słabość". I najsilniej jego złość wyraża się w słowach o Kalibanie, które wypowiada najbardziej otwarcie, czyli wtedy, kiedy zostaje całkiem sam: „Diable nasienie! Żadnym wychowaniem / Nie da się zmienić tej natury. Tyle / Starań i ludzkiej wyrozumiałości, / A wszystko na nici I jak z biegiem lat / Szpetnieje jego ciało, tak i dusza / W nim parszywieje. Ukarzę ich wszystkich, / Aż ryczeć będą".

W tym momencie kulminują wszystkie wcześniejsze postacie wzburzenia protagonisty Burzy. I dopiero teraz widzimy, że również wyjściowa burza wywołana przez Prospera była nie tylko objawieniem jego magicznych sił, ale także uzewnętrznieniem burzy ukrywającej się w nim samym i związanej z przeszłymi wydarzeniami, za które nie przestaje domagać się kary, „aż ryczeć będą". Znaleźliśmy się zatem w samym sercu Burzy — we wzburzonym sercu Prospera. To, co się w tym miejscu objawia, wymaga szczególnej uwagi.

Jacek Bolewski SJ,

Objawienie Szekspira,

Wyd. Biblioteka „WIĘZI”, Warszawa 2002


[1] Tradycyjny pogląd, że Burza stanowi ostatnie dzieło Szekspira, jest obecnie modyfi­kowany. Przyjmuje się, że później powstały dwa dzieła (Henry VIII i The Two Noble Kinsmen), które Dramaturg pisał we współpracy z Johnem Fletcherem; Burza byłaby zatem ostatnim samodzielnym dziełem; por. H. Bloom, Shakespeare, s. 979 n., 989 n.

[2] Dalsze cytaty z Burzy pochodzą z wydania: W. Shakespeare, Burza. Zimowa opo­wieść, przeł. S. Barańczak, „W drodze", Poznań 1991.

[3] H. Bloom zauważa: Prospero jest odpowiednikiem, ale i przeciwieństwem Fausta — bohatera Christophera Marlowe'a. Na podobieństwo wskazują imiona, znaczące po włos­ku to samo: pomyślny, szczęśliwy; jednak czarnej magii Fausta, w pakcie z Mefistem, przeciwstawia się biała magia Prospera — z pomocą Ariela (Shakespeare..., s. 948 n.).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Objawienie Szekspira
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.