Państwo, które prowadzi człowieka za rękę

(fot. flickr.com/ by Dazzie D)
FOR.org.pl/ Anna Patrycja Czepiel

Już w czasach, gdy idee socjalistyczne dopiero się rodziły, Alexis de Tocqueville potrafił przewidzieć dalekosiężne skutki wcielenia ich w życie. "Demokracja i socjalizm" stanowi zapis parlamentarnej polemiki francuskiego myśliciela z autorem poprawki, której celem było konstytucyjne zagwarantowanie każdemu człowiekowi prawa do pracy.

Krytykując propozycję wprowadzenia powszechnego prawa do pracy, Tocqueville uświadamia ogromną skalę negatywnych konsekwencji realizacji tego pozornie atrakcyjnego pomysłu. Tłumaczy, że w takiej sytuacji państwo albo samo musiałoby dać zatrudnienie wszystkim bezrobotnym, stając się jedynym przedsiębiorcą w kraju, albo wymuszałoby na firmach prywatnych zatrudnianie wszystkich chętnych, co z miejsca doprowadziłoby do powstania nienaturalnych relacji w gospodarce - centralnego planowania, blokowania konkurencji między pracownikami, zatrudnienia i produkcji nieadekwatnej do potrzeb.

Można powiedzieć, że Tocqueville przewidział tutaj sytuację m. in. państw Europy Środkowo-Wschodniej w czasach socjalizmu: ukryte bezrobocie, nieefektywność pracy w zakładach, niedobory produkcji określanej przez państwo.

Ten ekonomiczny aspekt socjalizmu stanowi punkt wyjścia do szerszej krytyki ideologii, która zyskiwała wówczas na popularności pod wpływem m.in. François Babeufa i Pierre’a Proudhona. Alexis de Tocqueville zastanawia się, czy socjalizm da się pogodzić z demokracją, skoro podczas rewolucji lutowej 1848 r. wznoszono okrzyki na cześć "republiki demokratycznej i socjalnej".

Aby scharakteryzować i jednocześnie odczarować socjalizm, Tocqueville przedstawia trzy jego fundamentalne cechy.

Po pierwsze, według niego socjalizm "odwołuje się do materialnych pasji człowieka": w całej ideologii socjalistycznej chodzi o zaspokojenie materialnych potrzeb ludzkich, "zapewnienie nieograniczonej konsumpcji" na koszt państwa, które ma stosować sprawiedliwość nie według zasług, lecz według potrzeb.

Ponadto cechę socjalizmu stanowi atak na własność indywidualną, jeden z kluczowych aspektów ludzkiej wolności. Według socjalistów, jej eliminacja zlikwidowałaby nierówności między ludźmi.

Wreszcie, co najważniejsze, socjalizm jest wyrazem "głębokiego braku zaufania do wolności i rozumu ludzkiego".

Państwo socjalistyczne, wyposażone w ogrom kompetencji, które teoretycznie mają zagwarantować dobrobyt, równość i sprawiedliwość, samo wie, co jest dla człowieka dobre i "prowadzi go, wspiera i utrzymuje", co paradoksalnie czyni z socjalizmu nową formę absolutyzmu i poddaństwa. Tocqueville podkreśla, że socjaliści nie mogą powoływać się na spuściznę rewolucji francuskiej, gdyż zamiast materializmu promowała ona honor ojczyzny, bezinteresowność i własność indywidualną. Nawet Robespierre mówił: "pozostawcie jednostkom (…) prawo do wolnego czynienia tego wszystkiego, co nie szkodzi bliźniemu".

Jak więc odpowiedzieć na pytanie, czy socjalizm może iść w parze z demokracją?

Wedle Tocqueville’a demokracja to ustrój, w którym ludzie cieszą się jak największą niezależnością, która daje także swobodę decyzji politycznych i świadomość wpływu na sprawy publiczne. Socjalizm, poprzez drobiazgowe regulacje i uzależnianie od siebie człowieka, usypia jego polityczną i społeczną czujność. Demokracja to ustrój, w którym słowo jednostki wiele znaczy, natomiast w socjalizmie najważniejsze jest samo państwo oraz społeczeństwo rozumiane jako ogół ludzi, "masy społeczne".

Zastanawiające jest jednak stwierdzenie Tocqueville’a, że wzorem demokracji jest Ameryka z tego powodu, że "teorie socjalistyczne nie zawładnęły tam umysłem społeczeństwa", a "ludziom, którzy je propagują, trudno byłoby je nawet przedstawić". Można to rozumieć w ten sposób, że w prawdziwie demokratycznym społeczeństwie nie może być dyskusji na temat socjalistycznych idei, a dyskusja jest przecież podstawą demokracji.

Ponadto, jeżeli chodzi ucisk polityczny, który według francuskiego myśliciela stanowi nieodłączną część socjalizmu, rzuca się w oczy przykład państw skandynawskich, które - choć pod względem gospodarczym "prowadzą ludzi za rękę", otaczając ich szerokim parasolem świadczeń socjalnych - są państwami, których obywatele cieszą się największymi wolnościami obywatelskimi i prawami politycznymi na świecie. Szeroka opieka socjalna niekoniecznie łączy się z uczynieniem z ludzi bezwolnych poddanych państwa, niewrażliwych na problemy społeczne i politykę. Na przykład w Danii - jednym z tzw. państw dobrobytu - 90 proc. obywateli działa w organizacjach pozarządowych.

Można także zarzucić Tocqueville’owi, że przedstawiona jako definicja socjalizmu nadrzędność materialnych potrzeb i zachcianek człowieka, owa - jak pisze on sam - "nieograniczona konsumpcja", jest także cechą kapitalizmu, tyle tylko, że realizacja tych potrzeb spada tu nie na barki państwa, ale jednostki.

Nie brakuje wypowiedzi, że silnie skupiona na realizacji wolnorynkowych idei polityka Margaret Thatcher i Ronalda Reagana przyczyniła się do powstania zjawiska bezrefleksyjnego konsumpcjonizmu.

Francuski myśliciel daje do zrozumienia, że socjalizm odwołuje się do uczuć, które nie są wielkie, i dlatego nie pobudzi ludzi do wielkich czynów. Sami zwolennicy kapitalizmu przyznaliby jednak, że celem wolnego rynku - który według Tocqueville’a stanowi nieodłączną cechę demokracji stojącej w opozycji do socjalizmu - jest w pierwszym rzędzie umożliwienie ludziom dążenia do dobrobytu i konsumpcji.

Niewątpliwie Alexis de Tocqueville w genialny sposób odczarowuje w swoim tekście magię popularnego do dzisiaj socjalizmu, uświadamiając, że w rzeczywistości polityka socjalistyczna ogranicza wolność człowieka w zakresie decydowania o swoim życiu i sprawach publicznych, socjalistyczne podejście do gospodarki nie prowadzi ludzi do dobrobytu. Historia XX wieku pokazała jednak, że przestroga Tocqueville’a została zlekceważona.

Więcej na FOR.org.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Państwo, które prowadzi człowieka za rękę
Komentarze (1)
ŁK
Łukasz Kuśmierz
21 kwietnia 2013, 22:55
Tyle że potęgę gospodarczą czołowego państwa dobrobytu, jakim jest Szwecja, zbudował kapitalizm przełomu XXI i XX wieku, a nie socjaldemokracja. Państwo socjalne właśnie zaprowadziło Szwedów w ramiona kryzysu (początek lat 90.).