Ewa
Imię biblijne z hebrajskiego hawwa 'dająca życie, matka (i nazwał Adam żonę swą imieniem Ewa, bo jest matką wszystkich żyjących: Rdz 3, 20)'. W Septuagincie pisane jest to imię jako Eua, skąd przejęte zostało do łaciny jako Eva. Imię pierwszej kobiety etymologicznie łączą też czasem z arabskim słowem hayya 'wąż', ale teoria ta nie ma wielu zwolenników.
Imiona pierwszych rodziców są w Polsce bardzo popularne. Imię Ewa poświadczone jest w źródłach od r. 1249 w formie Ewa i od r. 1398 także w postaci Jewa. Formy spieszczone to Ewusia, Ewunia.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Eva, Heva, ang. Eva, fr. -ve, hiszp. Eva, niem. Eva, wł. Eva.
Święte, które w epoce chrześcijańskiej nosiły to imię, nie są liczne. W wykazach spotykamy właściwie dwie: męczennicę z Dreux, postać mało znaną, oraz Ewę z Leodium, o której tu kilka słów powiemy. Zanim to jednak uczynimy, wypada nieco uwagi poświęcić tej Ewie, która jest jedyną w Biblii i pierwszą z niewiast:
Ewa, matka wszystkich żyjących. Znamy ją z biblijnego opowiadania o stworzeniu i upadku pierwszych ludzi. To, co pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju mówią o niej, ma najściślejszy związek z prawdami dogmatycznymi o doniosłym znaczeniu. Najpierw prawda o tożsamości natury ludzkiej mężczyzny i niewiasty. Tożsamość tę wyraża obrazowo opowiadanie o stworzeniu jej z kości i ciała Adama (2, 21). Między nią a mężczyzną powstaje związek jeszcze ściślejszy niż więzy krwi (2, 23-24), o znaczeniu tak wielkim, że będzie się nań powoływał sam Zbawiciel (Mt 19, 4-8). Związek ten jest zarazem tak silny, że Ewa, zwiedziona pokusą, potrafi skutecznie oddziałać na wolę męża, ale wówczas staje się mu poddaną i w boleściach rodzi swe dzieci (3, 15). Ta rodzicielska funkcja sprawia jednak, że pozyskuje bezpośrednio odniesienie do Boga (4, 1). Ten też trud rodzenia okupuje w pewnej mierze i osłania fakt jej uwiedzenia. Zresztą z jej potomstwa zrodzi się nowy Adam - Chrystus. Ewę, matkę wszystkich żyjących, Biblia stawia tedy na jakimś wyjątkowo wysokim piedestale. W ujęciu natchnionego pisarza ona i Adam są nie tylko pierwszymi ludźmi, ale także pra-obrazem gatunku ludzkiego, wedle którego urobieni i ukształtowani zostaną wszyscy ich potomkowie (5, 1. 3). Natomiast w historii zbawienia staje się obrazem i figurą przeciwstawioną Maryi, która zdepcze nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego: Mors per Evam, vita per Mariam (Śmierć przez Ewę, życie przez Maryję). Rozwinie tę myśl wielu Ojców Kościoła. Maryja usunie poniekąd w cień to, co w Ewie pozytywne. Inni znów rozwijając ideę, która pojawia się już u św. Pawła (2 Kor 11, 1-3; Ef 5, 25-32), będą w Ewie dopatrywać się przede wszystkim figury Kościoła. Będą w rozmaity sposób uwypuklali przeciwstawienia, ale często także podobieństwa, to zwłaszcza, że Kościół-Oblubienica Chrystusa zrodził się z Jego boku tak, jak Ewa z boku Adama. Przy rozwijaniu tych i tym podobnych paralelizmów na zainteresowanie się losem wiecznym pierwszej niewiasty w teologii i kaznodziejstwie miejsca już prawie nie było. Jednak z powodów teologicznych zbawienie Ewy niemal powszechnie przyjęto, a nawet - zwłaszcza na Wschodzie - zrównano ją we wspomnieniach kościelnych ze świętymi doby chrześcijańskiej, o czym pisaliśmy już pod hasłem Adam.
Ewa z Leodium (Li-ge). Związana jest ściśle z historią św. Julianny z Cornillon oraz z ustanowieniem święta Bożego Ciała. Nie wiemy właściwie, gdzie i kiedy się urodziła, ale z życiorysu Julianny wolno wnioskować, że na świat przyszła w samym Leodium lub w jego okolicach w pierwszych latach XIII stulecia. Jej ustosunkowania, wpływy oraz hojność pozwalają także przypuszczać, że wywodziła się z rodziny dość zamożnej. Od młodości przyjaźniła się z Julianną, która piastowała wówczas urząd przeoryszy augustianek w Mont- -Cornillon. Od młodości też czuła się powołaną do życia w rekluzji, tzn. do całkowitego zamknięcia się (-zamurowania-) w skromnym pomieszczeniu - zazwyczaj przytykającym do kościoła lub kościelnego chóru - z którego nie można już było wychodzić, ale można było (przez kratę czy okienko) widywać się z odwiedzającymi. Ten rodzaj ascezy nie był w tych czasach i w tej szerokości geograficznej czymś zupełnie wyjątkowym. Rekluzja Ewy przytykała do kolegiaty Św. Marcina. Jedną zaś z odwiedzających Ewę i podtrzymujących ją na duchu stała się właśnie jej przyjaciółka, św. Julianna. Od niej Ewa dowiedziała się o natchnieniach, ekstazach i przepowiedniach dotyczących ustanowienia uroczystości Bożego Ciała i natychmiast przystąpiła do współpracy w tej sprawie. Kiedy pojawiły się sprzeciwy, a Julianna stała się przedmiotem prawdziwych prześladowań, Ewa przygarnęła ją na jakiś czas do swej rekluzji. Była też niewątpliwie w kontakcie z kanonikami od Św. Marcina, zwłaszcza z Janem z Lozanny, za jego zaś pośrednictwem także z wieloma wybitnymi dostojnikami kościelnymi i teologami swego czasu. Między innymi nawiązała wówczas kontakt z Jakubem z Troyes, podówczas archidiakonem w Leodium, który jednak wkrótce poprzez godności legata papieskiego, biskupa Verdun i patriarchy Jerozolimy wstąpił na stolicę św. Piotra jako Urban IV. Wykorzystując zaufanie, jakim ją darzono, Ewa działała tymczasem na rzecz podtrzymania święta Bożego Ciała, ustalonego dla Leodium w r. 1246. Pracowała potem nad rozszerzeniem tego święta. Od Hugona z Saint-Cher uzyskała je dla krajów podległych jego legacji, m.in. dla Polski (1258). Po śmierci Julianny (1258) ona niechybnie czyniła dalsze starania. W każdym razie Urban IV zasiadłszy na stolicy Piotrowej pamiętał o bogobojnych niewiastach z Leodium. Od duchownych leodyjskich, których powołał do swego boku, dowiadywał się o tym, że Ewa, która jest jeszcze przy życiu, nie przestaje się modlić o rozszerzenie święta. Toteż podjąwszy w r. 1264 odpowiednią decyzję, wysłał jej osobiste pozdrowienia i przekazał odpis bulli oraz nowe oficjum sporządzone przez św. Tomasza z Akwinu. Jest to ostatnia pewna data z życia Ewy, którą znamy. Nie wiemy też, czy od razu czczono ją jako świętą. Pochowana w kolegiacie, poczynając od XVI w., nazywana była raczej błogosławioną. W r. 1622 dokonano urzędowego rozpoznania relikwii, które później złożono pod ołtarzem Najśw. Sakramentu. Dopiero Leon XIII zaaprobował formalnie jej kult jako błogosławionej (confirmatio cultus). W diecezji leodyjskiej czczono ją zawsze 14 marca.