A gdzie tu rola ojca?

(fot. cscott2006 / flickr.com)
Krzysztof Szczucki / slo

W debacie na temat regulacji prawnych dotyczących aborcji, która od wielu lat toczy się w Polsce, mimo licznych argumentów przywoływanych przez jej uczestników, pomija się, jak się wydaje, jedno z fundamentalnych zagadnień, to znaczy rolę ojca w procedurze mającej doprowadzić do pozbawienia życia dziecka nienarodzonego.

Należałoby chyba powiedzieć o braku jakiegokolwiek formalnego - umocowanego w ustawie - wpływu ojca dziecka na decyzję kobiety o przerwaniu ciąży. Ten brak jest widoczny przede wszystkim w stanowisku osób walczących o dopuszczenie pozbawiania życia dzieci nienarodzonych bez ograniczeń. Osoby te mówią, że decyzja o aborcji to wyłączna sprawa kobiet, należąca do obszaru chronionego prawem do prywatności, a także, że nikt nie ma prawa do decydowania o tym, co robią ze swoim brzuchem (sic!). Skrupulatne pomijanie roli ojca mogłoby sugerować, że jego rola sprowadza się jedynie do poczęcia dziecka, zaś decydowanie o losach Poczętego, w tym o tak istotnych sprawach, jak decyzja o jego dalszym życiu, znajduje się wyłącznie w gestii matki.

DEON.PL POLECA


Konieczne zatem wydaje się spojrzenie na ów fenomen od strony prawnej, poczynając od Konstytucji, będącej źródłem wiedzy o podstawowych wartościach naszej wspólnoty społecznej, po kodeks rodzinny i opiekuńczy, szczegółowo regulujący problematykę ojcostwa i macierzyństwa. Wcześniej jednak należy krótko przeanalizować ustawę z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która formułuje warunki wyłączające karalność przerwania ciąży (por. wywiad z prof. A. Zollem w IMAGO nr 4/2011). Na marginesie należy zauważyć, że przedmiotowa ustawa w dużej części - szczególnie w zakresie art. 4a wskazującego na przesłanki wyłączające karalność przerwania ciąży - wydaje się niezgodna z Konstytucją RP, niemniej jednak nie to jest tematem niniejszego artykułu.

Zgodnie z artykułem 4a, ustęp 4. wspomnianej ustawy: "Do przerwania ciąży wymagana jest pisemna zgoda kobiety. W przypadku małoletniej lub kobiety ubezwłasnowolnionej całkowicie wymagana jest pisemna zgoda jej przedstawiciela ustawowego. W przypadku małoletniej powyżej 13. roku życia wymagana jest również pisemna zgoda tej osoby. W przypadku małoletniej poniżej 13. roku życia wymagana jest zgoda sądu opiekuńczego, a małoletnia ma prawo do wyrażenia własnej opinii. W przypadku kobiety ubezwłasnowolnionej całkowicie wymagana jest także pisemna zgoda tej osoby, chyba że na wyrażenie zgody nie pozwala stan jej zdrowia psychicznego. W razie braku zgody przedstawiciela ustawowego do przerwania ciąży wymagana jest zgoda sądu opiekuńczego". Jak widać ustawodawca nie zauważa konieczności przyznania ojcu jakiegokolwiek wpływu na podejmowaną decyzję, choćby nawet konsultacji z nim. Co więcej, nie przewidziano nawet obowiązku informacyjnego, na którego podstawie należałoby powiadomić ojca dziecka o podjętej decyzji.

Wyraz obowiązku władzy publicznej polegającego na wprowadzeniu należytej ochrony ojcostwa znajduje się już w art. 18. Konstytucji: "Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej". Gwarancja ochrony i opieki została zadekretowana w rozdziale I Konstytucji RP, zawierającym podstawowe zasady, wokół których skonstruowano ustrój Rzeczypospolitej. Ochrona i równouprawnienie roli ojca wynika z tego, iż Konstytucja RP chroni rodzicielstwo. Nie przeczy temu wyodrębnienie macierzyństwa. Jest o to raczej podkreślenie szczególnej relacji pomiędzy kobietą a dzieckiem od momentu poczęcia (por. wyrok TK z 28 maja 1997 r., sygn. K 26/96; B. Banaszak, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, Warszawa 2009, s. 120) aniżeli nadanie macierzyństwu priorytetu względem ojcostwa w rodzinnych stosunkach prawnych. Przywołany tu już Bogusław Banaszak wskazuje expressis verbis: "Konstytucyjna ochrona rodzicielstwa oznacza objęcie nią zarówno macierzyństwa jak i ojcostwa, zarówno praw matki, jak i ojca".

Przeciwwagą dla tak sformułowanej tezy nie może być argument z prawa do prywatności wynikającego z art. 47 Konstytucji RP, który staje się podstawą wnioskowania wielu zwolenników prawa do tak zwanej aborcji na życzenie. Próbują oni bowiem udowadniać, że decyzja o postępowaniu wobec poczętego dziecka leży w obszarze prawa do prywatności kobiety ciężarnej. Podstawowy błąd tak pojmowanego prawa do prywatności tkwi w tym, że jego zwolennicy nie zauważają, iż Konstytucja chroni po pierwsze prawo do decydowania przez człowieka o swoim życiu osobistym - a zatem nie o życiu poczętego już dziecka - a po drugie wyraża także wolę ochrony życia rodzinnego. Tym samym, nawet w obszarze prawa do prywatności, w którym niektórzy chcieliby widzieć zupełną autonomię nawet od godności i prawa do ochrony życia, wskazano na konieczność ochrony życia rodzinnego.

Równouprawnienie ojca w podejmowaniu decyzji o istotnych sprawach dziecka znalazło swój wyraz w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, który w art. 93 § 1 stanowi: "Władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom".

Zawieszenie, ograniczenie lub pozbawienie władzy rodzicielskiej jednego z rodziców może nastąpić tylko dla dobra dziecka. Dobro dziecka jest podstawową kategorią, wokół której zbudowane zostało polskie prawo rodzinne. Na oparty na art. 93 § 1 kodeksu wniosek o równouprawnieniu ojca nie wpływa nawet dopuszczenie tezy, podnoszonej w doktrynie prawa rodzinnego, wedle której władza rodzicielska aktualizuje się dopiero z momentem urodzenia się dziecka. Nawet aprobując ten pogląd, należałoby dojść do wniosku, że również władza rodzicielska matki powstaje w tym momencie, a wcześniej matka ma zapewnić poczętemu dziecku warunki rozwoju, zaś do ochrony przyszłych praw dziecka w razie potrzeby można ustanowić kuratora. Nie próbuję tu oczywiście wskazywać związku między zagadnieniem władzy rodzicielskiej i przerywaniem ciąży - zaprzeczającej raczej istocie rodzicielstwa, niż ją realizującej - wskazuję natomiast równoprawną relację między władzą ojca i władzą matki. Jeżeli zatem władzę rodzicielską ma matka, to ma ją także ojciec, chyba że - jak już wyżej zauważono - któreś z rodziców zostanie jej pozbawione ze względu na dobro dziecka.

Niezrozumiałe jest zatem pozbawienie wpływu ojca dziecka na decyzję kobiety o przerwaniu ciąży, szczególnie w oparciu o przesłankę eugeniczną, kiedy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu" (artykuł 4a. ustęp 2. ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Warto zasygnalizować jeszcze inną możliwość, którą mogą wykorzystać ojcowie, a także inne osoby dla ratowania życia dziecka nienarodzonego, nawet wbrew woli matki. To, że przerwanie ciąży nie jest karalne w pewnych przypadkach, nie znaczy, że czyn ten przestał być bezprawny (por. wywiad z prof. A. Zollem w IMAGO nr 4/2011), a zatem wydaje się, że realne jest uniemożliwienie przerwania ciąży w oparciu o okoliczność wyłączającą karną bezprawność czynu (kontratyp) obrony koniecznej, polegający w tym wypadku na odparciu bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie dziecka poczętego.

Krzysztof Szczucki - doktorant na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, sekretarz redakcji Forum Prawniczego. Autor publikacji z zakresu prawa karnego, bioetyki, filozofii prawa.

Jeżeli zatem władzę rodzicielską ma matka, to ma ją także ojciec, chyba że - jak już wyżej zauważono - któreś z rodziców zostanie jej pozbawione ze względu na dobro dziecka

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

A gdzie tu rola ojca?
Komentarze (9)
G
głos
3 października 2013, 20:06
Autor pisze o braku jakiegokolwiek wpływu ojca dziecka na decyzję kobiety o przerwaniu ciąży, i że decyzja o dalszym życiu poczętego dziecka znajduje się wyłącznie w gestii matki.  A ja myślę, że w dużej części własnie mężczyźni odpowiadają za aborcję, nawet bardziej niż kobiety, bo dowiadując się o ciąży, umywają ręce i odchodzą (chodzi o przypadki gdzie nie są małżeństwem). Gdyby kobiety miały wsparcie od ojców poczętych dzieci, to z pewnością liczba aborcji zmniejszyłaby się co najmniej o połowę.
G
głos
3 października 2013, 19:07
Jak ocenić ojca, który porzuca matkę (swoją żonę) z dziećmi i idzie do innej kobiety? Takie postępowanie to mentalna i psychiczna aborcja dokonana przez ojca na swoich dzieciach. Samo płacenie alimentów nie zrekompensuje im straty pełnej rodziny. Nie mówiąc już, że z tym płaceniem też bywa różnie
P
Prawnik
19 listopada 2012, 10:21
Argumentacja, jak miecz, bywa obosieczna. Jeśli - walcząc z kobietami skłonnymi do aborcji - wzmocnimy ojców, przyznając im prawa, to zaraz okaże się, że skłonności (dojrzałość moralna) mężczyzn w tym zakresie są różne. Obok procesów o zakaz aborcji pojawią sie rónież roszczenia o aborcję ze strony ojca (motywowane np. niechęcią do płacenia alimentów) kierowane przeciwko przyszłej matce. Nie wydaje mi się, żeby to była dobra droga. Mówię to jako prawnik, a więc wbrew interesom korporacyjnym (a my przecież zarabiamy na wszelkich sporach). Regulacja zakazu aborcji musi wynikać idei dobra wspólnego (i być powiązana ze szczególnymi uprawnieniami dla kobiet w trudnej sytuacji), a nie z woli jednego rodzica, nastawionego przeciwko drugiemu. Tego wymaga dobro dziecka: społecznej ochrony jego życia przed chwilowym brakiem ochoty lub nadziei ze strony przyszłych rodziców...
S
s.
14 listopada 2012, 10:17
 Przygłupy z was. Jeśli w polsce zacznie wreszcie działać płacenie alimentów i prawna, społeczna i moralna odpowiedzialność ojca za dzieci to wtedy możecie się domagać uwzględnienia go w kwestii aborcji. Może gwałciciel też powinien mieć prawo do widzenia się z własnym dzieckiem? 
!
!!
19 października 2012, 21:05
Życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia - to jest niezaprzeczalny fakt naukowy, medyczny. I tym faktem musicie operować w dyskusjach z osobami niewierzącymi. Nie możemy się zgodzić na narzucenie nam takiej formy walki, gdzie uznaje się, że jesteśmy za życiem tylko dlatego, że jesteśmy katolikami. Nie! Ja jako człowiek jestem za życiem! Bo życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia, a więc to maleńkie, nienarodzone dziecko ma prawo do życia tak jak każdy człowiek. I o tym trzeba mocno przypominać wszystkim - wierzącym, niewierzącym, ateistom, prawosławnym, żydom i protestantom. To jest fakt naukowy! Przerwanie ciąży, aborcja, jest zabójstwem niewinnego człowieka! Jest pogwałceniem podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia. I tutaj nie ma znaczenia światopogląd mojego dyskutanta, rozmówcy czy dziennikarza.
Z
Zocha
28 stycznia 2012, 10:34
Jakoś wstyd mi mówić a nawet myśleś o aborcji. Dla mnie aborcja nie istnieje.
TT
tes tes
27 stycznia 2012, 16:40
 A czy kiedys ktos z ambony slyszal jakiej karze koscielnej podlega katolik za aborcje? Polecam przeczytac: http://www.kosciol.pl/article.php?story=20031028174109544 Szkoda,ze kaplani tyle mowia o dpowiedzialnosci posłow,senatorów ,osob publicznych,a praktycznie wcale o odpowiedzialnosci rodzicow.
ZL
zdecydowanie Ludzkość!
27 stycznia 2012, 14:53
 tu ludzkość! odpowiada nie wiem? albo zwiększy albo zmniejszy albo zostanie tak jak jest...?
MR
Maciej Roszkowski
27 stycznia 2012, 12:53
 Wprowadzenie do sporu o aborcję, ojca rozszerzyło by go, uczyniło problemem w większym stopniu społecznym, pozwoliło by pytać o jego odpowiedzialność. A tak można pochylać sie z troską nad biednymi ofiarami w przekonywać je, że to tylko iICH brzuch i że "maja prawo". I pytanie do zwolenników rozszerzenia prawa do aborcji. Czy zwiększy to ludzką odpowiedzialność, czy zmniejszy?