4 skuteczne sposoby, jak stracić dobry kontakt z dzieckiem

(fot. depositphotos.com)
Mika Dunin

Pewnie myślisz, drogi rodzicu, że skoro już masz swoje własne małe, bezbronne maleństwo, to właściwie nic poza sprawowaniem podstawowej opieki nie musisz robić... Albo inaczej – cokolwiek zrobisz, ono i tak będzie twoim dzieckiem. Czy na pewno?

Nie spełniaj obietnic

W porządku, masz dobry dzień i taki kaprys, że lekko i bez głębszego zastanowienia rzucasz coś na temat wyjazdu do parku jurajskiego albo do kina na nowy film, o którym twoje dziecko od tygodnia mówi. Możesz mu też obiecać rowerek (z pakietem dziesięciu godzin nauki jazdy z tatusiem), przejażdżkę na kucyku, lalkę z całym gospodarstwem domowym albo pieska. Żywego.

Twoje dziecko jest przeszczęśliwe! Ty jesteś królem, jesteś dla niego prawie bogiem. Obiecałeś coś tak wspaniałego! Coś niewyobrażalnie pożądanego. I oto ono, być może już jutro, będzie to mieć! Może nie śpi z wrażenia pół nocy, może już rozkoszuje się wizją wdrapywania się na fascynujące, prawie prawdziwe dinozaury, już zatacza koła na swoim nowym rowerku, karmi kucyka, ustawia mebelki w domku nowej lali. Myśli tylko o tym, że już za parę godzin...

Mimo prawie bezsennej nocy zrywa się o świcie, budzi cię, już chce jechać. Ty opędzasz się, zły, że nie daje się wyspać, przecież jest sobota! Z tej złości krzyczysz na nie, ono, zdezorientowane, zaczyna się mazać, co wścieka cię jeszcze bardziej. Gdy przymilnie spyta, co z obiecanymi kinem, wycieczką, rowerkiem, kucykiem, pieskiem czy lalką, nie możesz wyjść ze zdumienia: Co? Takie niegrzeczne dziecko ma dostać nagrodę? Albo dziwisz się, że coś takiego mogłeś obiecać. A może w ogóle już tego nie pamiętasz...

DEON.PL POLECA

Ale ono pamięta! Najgorsze, że wszystkie twoje złamane obietnice i prezenty, których jednak nie dałeś, zapamięta dużo lepiej, niż te spełnione i wręczone. I będzie pamiętało najprawdopodobniej do końca życia. Bo rozczarowanie było ogromne. I nie ma nawet znaczenia, co bardziej rozczarowało: brak upragnionego przedmiotu czy świadomość, że ma się rodzica, na którym nie można polegać, który kłamie i nie dotrzymuje obietnic.

Przekonaj dziecko, że jest głupie, niegrzeczne i niedobre

Wbrew pozorom do dość łatwe zadanie. Uwierzy ci, bo jako rodzic jesteś dla niego wyrocznią! Jasne, że naprawdę wcale tak nie myślisz. Głupie, niegrzeczne i niedobre znaczy po prostu nie spełniające twoich oczekiwań i zajmujące ci zbyt dużo uwagi i czasu. Gdyby tylko dawało ci spokój, byłoby całkiem znośnym dzieckiem. Gdyby reagowało tak, jak sobie życzysz, łapało w lot twoje polecenia, a jeszcze lepiej – odgadywało je z twojej aury...

Gdyby recytowało poezję polską na zawołanie, a jeszcze lepiej, by wygrywało konkursy. Gdyby wprawiało w zdumienie i zazdrość (podziw to za mało!) twoich znajomych. Och, to by było naprawdę fajne dziecko! A skoro nie można się nim pochwalić, a do tego trzeba jeszcze poświęcać mu uwagę – chyba możesz wyrazić swoje zdanie? Jako rodzić liczyłeś na coś lepszego, na przykład na swoją wierną kopię.

Oddasz do domu dziecka albo „tylko” przestaniesz kochać. Im wcześniej zaczniesz stosować tę regułę, tym lepsze efekty osiągniesz.

Nie, ono nie jest tak całkiem do niczego. Tylko czasem ręce ci opadają. I tylko wtedy mówisz te wszystkie nieprzyjemne rzeczy, których niekiedy się wstydzisz i na pewno nikomu dorosłemu byś nie powiedział. Ale chyba nawet dziecko rozumie, że to nie naprawdę, tylko dlatego, że cię zdenerwowało, rozczarowało... Ogólnie wcale tak nie myślisz.

Istnieje teoria, jakoby poziom aktywności i krnąbrności u dziecka przekładał się na jego pozycję i osiągnięcia w wieku dorosłym, ale kto by tam wierzył w takie wymysły. Skąd niby mieliby ci naukowcy wiedzieć, że cichutkie, siedzące w kątku z gałgankami, nie zadające żadnych pytań i przede wszystkim czyściutkie dziecko raczej nie wyrośnie na przedsiębiorczego, aktywnego, cieszącego się życiem dorosłego? I kto wymyślił, że tzw. grzeczne dzieci to najczęściej spacyfikowane – bywa, że brutalnie – maluchy, które będą mogły się zamienić tylko w szare myszki, niepozornych, cichych ludzi, którym do głowy nie przyjdzie, że mogą sięgnąć po to, czego pragną?

Bo dzięki ukochanym rodzicom nauczyły się, że ich potrzeby i tak nie będą respektowane, że ich pragnienia i ciekawość nie są ważne. Ważny jest święty spokój dorosłych!

Twoje dziecko, nawet już jako dorosłe, nie musi wcale się zorientować, że to z powodu twoich trujących komentarzy uważa się za nieudacznika i nic mu w życiu nie wychodzi, więc jest szansa, że unikniesz wyrażanych przez nie otwarcie pretensji. A to znaczy, że twoja metoda jest naprawdę bezpieczna – dla ciebie.

Strasz dziecko, że jeśli nie spełni Twoich oczekiwań, to je zostawisz

Oddasz do domu dziecka albo „tylko” przestaniesz kochać. Im wcześniej zaczniesz stosować tę regułę, tym lepsze efekty osiągniesz. Nastolatek w najlepszym razie prychnie pustym śmiechem, ale przedszkolak... Do pewnego wieku działają nawet najbardziej absurdalne groźby – dziecko nie ma pojęcia, czy mówisz serio, nie ma rozeznania, czy w tym świecie rodzice nie zostawiają, ot tak sobie, dzieci, gdzie popadnie, nie potrafi odczytać ironii.

Słyszy suchy (i przerażający dla niego) przekaz: Od- dam cię do domu dziecka; Zabierze cię ten pan; Zostaniesz tu sam!

Ten niewinny fortel okupiony jest pewnym ryzykiem. Jeśli dziecko się w którymś momencie zorientuje, że to blef skrywający twoją rodzicielską bezsilność i wychowawczą niemoc, przestanie cię w ogóle traktować poważnie, a może nawet zechce wziąć mały odwet za lata strachu i skutecznie uprzykrzyć ci tych parę pozostałych jeszcze lat wspólnego mieszkania. Ale póki nie wie, że to tylko czcze pogróżki, będzie się naprawdę bało. A ty będziesz mieć posłuch w domu. Chociaż przez jakiś czas.

Co z tego, że za cenę skrzywienia dziecka, w którym nawet jako dorosłym ciągle będzie żył lęk, uruchamiany za każdym razem, gdy ktoś (najpewniej ważna dla jego życia emocjonalnego osoba) wyrazi swoje niezadowolenie. Jak na pstryknięcie palcami uruchomi się dawny mechanizm: Zrobić wszystko, byle tylko mnie nie zostawiła! No, ale ciebie to już nie będzie dotyczyło.

Hołduj błędnym przekonaniom o wychowywaniu dzieci

Sięgnij do skarbnicy wychowawczych mądrości. Wystarczy przypomnieć sobie kilka powiedzonek wiejskiej proweniencji, które mogłeś słyszeć od babci: Lepsze bite niż zdechłe; Dzieci i ryby głosu nie mają; Dzieci służą do pracy; Dzieci są własnością rodziców. Przydadzą ci się równie błędne, ale za to nowocześniejsze, czyli bardziej światłe, „miastowe” poglądy: Dziecko ma decydować samo o sobie; Dziecko ma takie same prawa jak dorosły; Dziecko jest od dorosłych ważniejsze.

Wszystko jedno, z którego worka te zapatrywania pochodzą, ważne, że świetnie ci służą. Tobie – nie dobru dziecka. Wprawdzie kopiując jakiś obcy model wychowania, którego samodzielnie nie przemyślisz i nie sprawdzisz, czy w waszym przypadku ma sens, możesz skrzywdzić dziecko i zrujnować łączące cię z nim relacje – ale czy własna wygoda nie jest równie cenna, co jego dobro?

Fragment pochodzi z książki Miki Dunin "Antyporadnik. Jak stracić męża, żonę i inne ważne osoby".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

4 skuteczne sposoby, jak stracić dobry kontakt z dzieckiem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.