Dziecko zachcianka?

(fot. Malabooboo / flickr.com)
Andrzej Zwoliński / slo

Zaspokajanie kaprysów i oczekiwań rodziców, przy przedmiotowym traktowaniu dziecka, może mieć także miejsce podczas całego procesu wychowania. Możliwości rozwojowe dziecka są ogromne.

Badania prowadzone w wielu ośrodkach uniwersyteckich na świecie wykazują, że już u jedno lub kilkudniowych noworodków można zauważyć ogromne możliwości naśladownicze potrafią doskonale naśladować mimikę twarzy osoby dorosłej. Podobnie niemowlę już w pierwszych miesiącach życia zwraca uwagę na skutki swego zachowania.

Wnioski z tych obserwacji pozwoliły stwierdzić prof. Alison Gopnik, psychologowi rozwoju z University of California w Berkeley, autorce książki The Philosophical Baby, że dzieci są jak departament badań i rozwoju w firmie, zaś dorośli są jak dział marketingu i sprzedaży. Dzieci bowiem nie muszą jeszcze wykonywać określonych zadań i nie mają określonych obowiązków jak dorośli. Mogą więc za to dowolnie eksplorować otoczenie, skupiać się na wszystkim, co przyciąga uwagę, uczyć się dzięki temu o świecie, żeby w dorosłym życiu móc te informacje wykorzystać. Z tym wiąże się okres dzieciństwa, znacznie dłuższy niż w przypadku innych ssaków, w którym umysł dziecka chłonie wszystko, co do niego dociera.

DEON.PL POLECA

Dorosły człowiek automatycznie wyłącza wszystkie bodźce, które nie są mu potrzebne. Skupia się jedynie na czynnościach, których w danej chwili potrzebuje. Niekiedy jednak ta różnica między światem dziecka a światem dorosłych jest niwelowana, gdy rodzice celowo skracają czas beztroskiej obserwacji i doświadczania świata przez dzieci, by je ukierunkować do wymarzonego przez siebie sukcesu i kariery swych dzieci. To sytuacja, gdy dziecko jest traktowane przez rodziców jako środek zaspokojenia ich ambicji. Tłumaczą ją najczęściej pragnieniem sukcesu w dorosłym życiu swych dzieci.

Badania przeprowadzone w Polsce wykazują, że 80% rodziców chce, aby ich dzieci ukończyły studia, a między 2003 a 2004 rokiem aż o jedną piątą wzrosły w polskich rodzinach wydatki na edukację, zwłaszcza na zajęcia pozalekcyjne. 26% rodziców opłaca dzieciom dodatkowe lekcje języków, 18% zajęcia sportowe, 9% artystyczne, a 8% korepetycje i kursy przygotowawcze.

Niekiedy trudno w tych dążeniach rodziców znaleźć zdrowy rozsądek, dobro dziecka (poza enigmatycznie rozumianym "dobrem przyszłym"). Psycholodzy bowiem po latach zachwytu nad intelektem dochodzą do wniosku, że sukces wychowawczy to nie tylko edukacja, ale pobudzenie sfery emocjonalnej dziecka, a więc tzw. inteligencji emocjonalnej. Wykładowca Harvardu Daniel Goleman twierdzi, że na sukces dziecka w dorosłym życiu tylko w 20% ma wpływ jego intelekt. Natomiast istotnym problemem jest inteligencja emocjonalna, która nie jest cechą wrodzoną i wymaga kształtowania, by mogła być w przyszłości przez dzieci wykorzystana, by mogły użyć one swoich wrodzonych zdolności. Kształtuje się ją do 15 roku życia, a ci, którzy jej nie wykształcili, pozostają emocjonalnymi kalekami: chłodni, odbierający świat czysto racjonalnie, potrafią wiele wyjaśnić, ale nie potrafią odczuwać i nie są zdolni do nawiązania głębszych relacji z innymi ludźmi.

Umiejętności społeczne czy zdolność empatii można wykształcić w sobie jedynie w wyniku kontaktu z innymi ludźmi rodzicami, rówieśnikami czy przyjaciółmi pozostając z nimi w bliskich relacjach. W zabawie i spotkaniach z rówieśnikami dziecko uczy się negocjować, osiągać kompromis, ćwiczyć asertywność, kontrolować gniew, radzić sobie z odrzuceniem, z samotnością. Obecność dorosłych często pełni funkcję kontrolującą, ograniczającą i ochraniającą. Alice Miller, autorka książki "Dramat udanego dziecka", podsumowuje swe badania stwierdzeniem, że z rodzin opartych na kulcie dziecka nie wychodzą pewni i zadowoleni z siebie ludzie. Funkcjonują dobrze do chwili, gdy są podziwiani lub gdy budzą zazdrość. Jednak niebezpiecznie czai się w nich niepewność, depresja, poczucie pustki, bezsens istnienia, wyobcowanie.

Cechy te dają o sobie znać, gdy braknie złudzenia wielkości, gdy nie są na szczycie. Nie oznacza to, iż rodzice nie powinni zauważyć nieprzeciętnych zdolności swych dzieci i opiekować się nimi, pozwalając na ich rozwój. Psychologia wskazuje na elementy zachowania dziecka, które świadczą o jego niezwykłych talentach i zdolnościach, a zalicza do nich np.: zróżnicowany zasób słów i dobrą pamięć; wczesne zainteresowanie liczbami i literami; duże uwrażliwienie (sensybilizacja) i zdolność wczuwania się, emocjonalnej identyfikacji (empatia); niechęć do zajęć grupowych, szczególnie w młodszym wieku niektóre dzieci są nadzwyczaj ruchliwe, a niekiedy ekstremalnie opozycyjne (krnąbrne). Niekiedy te zachowania są mylnie odczytywane jako nieprzystosowanie społeczne, gdy wymagają np. indywidualnego podejścia do dziecka, podwyższenia mu stawianych wymagań czy podsunięcia nowych tematów i zajęć.

Uzdolnienia mogą się uwidocznić w różnych dziedzinach, a mogą to być: zdolności umysłowe, osiągnięcia intelektualne; kreatywność i produktywność; sztuki plastyczne, sceniczne lub muzyczne; umiejętności społeczne, głównie zdolności przywódcze. Wyraźnie można zaobserwować uzdolnienia jedno i wielokierunkowe (mieszane), ale rzadko występują osoby wszechstronnie uzdolnione. Wczesne zainteresowania intelektualne, ciekawość świata, chęć poznawania, duża energia dziecka, koncentrowanie się na wykonaniu zadania z jednoczesnym zajmowaniem się wieloma sprawami, szerokie spectrum zainteresowań, perfekcyjne opanowanie danej czynności, własna inicjatywa przy opanowaniu umiejętności czytania i pisania, wypracowanie własnych metod liczenia, rozumienie związków przyczynowych, umiejętność niewerbalnego komunikowania się są znakiem uzdolnień dziecka, które należy dopiero odczytywać, ale ich nie narzucać. Różnica między opieką nad zdolnościami dziecka a narzucaniem mu kierunku rozwoju i sposobu osiągania przyszłego sukcesu jest istotna: odbiera lub wspomaga jego dzieciństwo. Jest wychowaniem człowieka lub "produkcją" przyszłego sukcesu.

Wszystkie odmiany manipulacji życiem są radykalnym zaprzeczeniem podstawowych praw człowieka i atakiem na jego godność oraz jedność rodziny ludzkiej. Kościół radykalnie sprzeciwia się wszelkim przejawom selekcji.

Dyskusja nad nią trwała w społeczności Kościoła od wieków. Wobec wszelkich dyskutowanych relacji społecznych podstawą oceny, z punktu widzenia Kościoła, jest wizja godności człowieka i równości rodzaju ludzkiego.

Wynika ona z nauki objawionej o człowieku, która określa nauczanie Kościoła wszystkich wieków. II Sobór Watykański przypomniał: "Ponieważ wszyscy ludzie posiadający duszę rozumną i stworzeni na obraz Boga mają tę samą naturę i ten sam początek, a odkupieni przez Chrystusa cieszą się tym samym powołaniem i przeznaczeniem, należy coraz bardziej uznawać podstawową równość między wszystkimi. (...) Należy przezwyciężać wszelką formę dyskryminacji odnośnie do podstawowych praw osoby ludzkiej, czy to dyskryminacji społecznej, czy kulturalnej, czy też ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pozycję społeczną, język lub religię, ponieważ sprzeciwia się ona zamysłowi Bożemu".

Selekcja łączy się przede wszystkim z niewłaściwą nauką o człowieku, zawiera istotny błąd antropologiczny, przypisując genetycznemu pochodzeniu znaczenie moralne, społeczne i polityczne.

Zasada równej godności wszystkich ludzi opiera się na mocnych podstawach nauk humanistycznych i przyrodniczych, jest wsparta argumentacją filozoficzną, moralną i religijną. Deklaracja UNESCO z 8 czerwca 1951, ogłoszona przez grupę wybitnych uczonych, stwierdza: "Naukowcy są powszechnie zgodni co do tego, że wszyscy współcześni ludzie należą do tego samego gatunku homo sapiens i wywodzą się z tego samego pnia".

Prawu temu podlega także ten człowiek, który dopiero ma się narodzić. Człowiek jest powołany do życia, stworzony, a nie reprodukowany. Mamy obowiązek towarzyszyć dziecku poczętemu, od najwcześniejszych chwil jego życia budować z nim więzi. Dzięki psychologii prenatalnej poznaliśmy stopień wrażliwości i sposób reagowania dziecka na różnego rodzaju bodźce i doświadczenia. Jest ono partnerem dialogu z rodzicami już w tym okresie, odpowiadając językiem ciała na komunikaty pochodzące od nich.

Od poczęcia dziecko staje się partnerem rodziców, z pewnością nie jest i nie może być ich maskotką czy źródłem zaspokojenia ambicji. W ten szeroki kontekst relacji międzyosobowych wpisuje się także problem "dzieci za wszelką cenę", upragnionych przez rodziców tak bardzo, że aż zapominają oni czasami o godności tego, kogo oczekują.

Więcej w książce: Krzywdzone dzieci - ks. Andrzej Zwoliński

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziecko zachcianka?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.