Jak rozmawiać z dziećmi o seksie?

Stosunkowo często rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi o sprawach seksualnych także dlatego, iż sami doświadczają obaw i lęków w tej dziedzinie. (fot. blathlean / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

"Dlaczego rodzice nie chcą rozmawiać ze swoimi dziećmi o sprawach seksualnych, o sprawach ich dojrzewania?" - pyta chłopiec w ankiecie. Najpierw może dlatego, iż nie znając procesu rozwoju psychoseksualnego swoich dzieci, nie są świadomi takiej potrzeby. Zdarza się, iż całe wychowanie dziecka ogranicza się do koncentracji na sprawach zewnętrznych.

Dość często rodzice zapewniając dziecku środki materialne, minimum troski o jego zdrowie i zewnętrzne dobre samopoczucie, bardzo mało interesują się jednak tym, co dziecko przeżywa i czego wewnętrznie doświadcza.

Rodzice są nieraz tak głęboko zajęci swoimi nierozwiązanymi konfliktami wewnętrznymi, które ujawniają się także w ich konfliktach małżeńskich, iż nie są w stanie zauważyć emocjonalnych potrzeb i pragnień swoich dzieci. W rozwoju emocjonalnym dziecko jest wówczas praktycznie pozostawione sobie samemu. Zajęci swoimi problemami rodzice nierzadko pomniejszają problemy dziecka, uważając je za przesadzone lub nieważne. Szczególnie wówczas, kiedy zapewnienie środków materialnych dziecku nie jest sprawą łatwą oraz kiedy sami rodzice przeżywali w dzieciństwie takie braki, mogą uważać, że dziecko powinno być szczęśliwe i zadowolone z życia, ponieważ "ma wszystko".

DEON.PL POLECA

Stosunkowo często rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi o sprawach seksualnych także dlatego, iż sami doświadczają obaw i lęków w tej dziedzinie. Ich negatywne spojrzenie na sprawy seksualne sprawia, iż mają oni wrażenie, że nie wypada mówić "o tym" głośno. Za tą obawą kryje się nieraz urazowy stosunek do ich własnej seksualności. Wielu rodziców nieświadomych problemu sądzi, iż rozmowa z dziećmi na tematy seksualne byłaby gorszeniem dziecka.

Inną, być może nieco rzadszą, przyczyną braku rozmów rodziców z dziećmi na tematy seksualne może być fakt niedoceniania, czy może wprost banalizowania wychowania seksualnego. Zdarza się bowiem, iż rodzice traktują sprawy seksualne jako naturalną, choć marginalną sprawę ich życia, której nie warto poświęcać więcej uwagi. Zdarza się to szczególnie rodzicom, którzy choć nie otrzymali wyraźnego wychowania seksualnego, to jednak wzrastali w atmosferze pozytywnego stosunku do spraw seksualnych. Ograniczone bodźce seksualne okresu dzieciństwa i dojrzewania sprawiły, iż nie przeżywali być może w tej dziedzinie jakichś szczególnych trudności. Te swoje pozytywne doświadczenia mogą oni nieświadomie przenosić na własne dzieci. Tacy rodzice winni jednak uwzględnić, iż atmosfera społeczna, w której wychowują się ich dzieci, jest zupełnie inna. Dziecko narażone jest dzisiaj na mocne bodźce seksualne tak ze strony dorosłych jak i rówieśników. Bodźców tych często nie jest w stanie zintegrować bez wyraźnej pomocy dorosłych.

Trudności dzieci w rozmowach ze swoimi rodzicami na tematy seksualne będą zwykle wypływać z szerszych i głębszych trudności, jakie ma dziecko w stosunku do rodziców. Dziedzina seksualna jest jedną z dziedzin życia. Tematy seksualne są jednym z tematów, o których dziecko może rozmawiać.

Niewątpliwie pierwszą i najważniejszą trudnością dzieci w rozmowach z rodzicami, o której już wspominaliśmy, jest brak głębszego kontaktu uczuciowego, a w konsekwencji brak pełnego zaufania do rodziców. Jeżeli dziecko spotyka się z ciągłą podejrzliwością rodziców, pewnym chłodem uczuciowym lub też przeciwnie ze zbytnią ich zaborczością emocjonalną, wówczas próby nawiązania rozmów na tematy seksualne będzie praktycznie niemożliwa. Takie próby dziecko może odbierać jako chęć kontrolowania go w tej bardzo intymnej dla niego dziedzinie. W sposób odruchowy przyjmie wiec postawę obronną.

Dzieci w okresie dorastania mają trudność w rozmowie z rodzicami na tematy seksualne także wówczas, kiedy zaczynają dostrzegać ich brak odpowiedniego wykształcenia, pewnej kultury życia, poziomu duchowego. Dziecko może przeczuwać, że rodzice po prostu nie zrozumieją jego problemów. Jeżeli dziecko dostrzega zbytnie uproszczenia wielu innych ważnych problemów życiowych, pewną powierzchowność uczuciową i duchową, wówczas może mieć wrażenie, iż nie warto zaczynać rozmowy "z nimi" na "te tematy". Szczególnie wówczas, kiedy wyczuje, iż informacje i opinie rodziców na tematy seksualne oparte są o ich własne, niedojrzałe doświadczenia w dziedzinie seksualnej, wówczas nie będzie miało zaufania do dawanych mu rad czy też przekazywanych informacji.

Wielu młodych ludzi czuje się zrażonych do starszego pokolenia, w tym także do rodziców, za ich postawę mniejszej czy większej nieszczerości, a nawet pewnego zakłamania i obłudy. Młodzi ludzie, jako bystrzy obserwatorzy życia, łatwo dostrzegają, że z jednej strony dorośli pozwalają sobie w dziedzinie seksualnej na wiele nadużyć, a z drugiej strony moralizują, straszą młodzież nieprawdziwymi informacjami oraz "rozdzierają szaty", jeżeli widzą słabości i biedy seksualne swoich dzieci.

Starsze pokolenie stwarza nieraz takie wrażenie, jakby problemy seksualne istniały tylko w okresie młodości i jakby posiadali je tylko młodzi ludzie. Otóż integracja seksualna, dojrzała miłość w każdym stanie życia pozostaje problemem od młodych lat aż do późnej starości. Jeżeli dziecko dostrzeże najmniejsze oznaki podwójnej moralności u swoich rodziców, wówczas będzie zamknięte na jakiekolwiek próby wychowywania go w dziedzinie seksualnej.

Wychowanie seksualne młodego pokolenia byłoby o wiele bardziej szczere, otwarte ze strony dorosłych, gdyby przypomnieli oni sobie własne trudności seksualne okresu dzieciństwa i dojrzewania i gdyby chcieli sobie uświadomić, że wynikały one także z braku ich osobistego wychowania seksualnego. Ucząc się na własnych błędach, winni pomóc swoim dzieciom odkryć seksualność w taki sposób, aby nie była ona najpierw miejscem słabości i cierpienia, ale stała się sposobem przekazywania miłości i życia.

Człowiek oschły uczuciowo w działaniu seksualnym będzie traktował drugiego człowieka jak przedmiot, na którym będzie rozładowywać swoje napięcia seksualne. Akt seksualny wówczas nie będzie najpierw "współżyciem" w najgłębszym sensie tego słowa, czyli wspólnym życiem, ale będzie aktem przeżywanym w samotności, skoncentrowanym na indywidualnym przeżyciu zmysłowym. Zasadniczym odniesieniem w tak przeżywanym akcie seksualnym nie będzie drugi człowiek, ale własne przeżycie seksualne. Przeżycie zmysłowe będzie miało wówczas o wiele większe znaczenie niż przeżycie uczucia bliskości, jedności i odpowiedzialności za drugiego.

Wielka agresywność emocjonalna, negatywne nastawienie do innych przy jednoczesnej nadwrażliwości w odniesieniu do siebie, są najczęściej objawem zdławionej emocjonalności. Agresywność ta jest także wyrazem ludzkiej bezradności, która wyraża się w nieumiejętności opanowania podświadomych, kompulsywnych reakcji, także reakcji seksualnych. Kompulsywno-agresywna emocjonalność kształtuje w człowieku kompulsywną i agresywną seksualność. Seksualność nie jest już wtedy miejscem wyrażania uczuć miłości i oddania, ale miejscem rozładowania uczuć nienawiści i zamknięcia się w sobie. Siła kompulsji będzie w dużym stopniu zależeć od siły zdławienia uczuciowego.

Seksualność jest ogromną energią człowieka. Jeżeli energia ta ma być dobrze wykorzystana winna być zintegrowana z doświadczeniami pozytywnymi, z dawaniem życia w sensie symbolicznym i dosłownym. "Życie posiada własny, wewnętrzny dynamizm; dąży ono do rozwoju, do znalezienia swego wyrazu, do spełnienia się. Wydaje się, że jeżeli tendencja ta zostaje udaremniona, wówczas energia skierowana w stronę życia ulega procesowi rozkładu i przemienia się w energie skierowaną ku zniszczeniu. (...) Destrukcyjność jest wynikiem nie spełnionego życia". Jednym z zasadniczych składników tego dynamizmu życiowego jest cała sfera emocjonalno-seksualna.

Kształtowanie seksualności człowieka polega właśnie na integrowaniu jej z postawami i uczuciami życzliwości, miłości, sympatii, oddania, ofiary, odpowiedzialności. "Płciowość winna być ukierunkowana, podniesiona i zintegrowana przez miłość, która jedna czyni te płciowość prawdziwie ludzką. Przygotowana przez rozwój biologiczny i psychiczny, wzrasta harmonijnie i realizuje się w pełni jedynie przez osiągniecie dojrzałości emocjonalnej, która przejawia się w miłości bezinteresownej i całkowitym oddaniu siebie samego".

Jeżeli ludzka seksualność nie jest w sposób świadomy, zamierzony i wolny zintegrowana z pozytywnymi uczuciami, wiąże się ona w sposób niemalże automatyczny z uczuciami negatywnymi: nieżyczliwością, antypatią, nienawiścią, egoizmem, nieodpowiedzialnością, zemstą. Agresywność w zachowaniach uczuciowych będzie owocować także w agresywnych zachowaniach seksualnych. Wielką formą agresji jest każda próba działania seksualnego z drugą osobą wbrew jej wolności: napastowanie seksualne, wymuszanie współżycia i innych gestów seksualnych, gwałt lub tylko jego próby. Dojrzewanie uczuciowe ma wyzwolić w człowieku zdolność do przeżywania i wyrażania pozytywnych uczuć.

Więcej w książce: Integracja seksualna. Przewodnik w poznawaniu i kształtowaniu własnej seksualności - Józef Augustyn Sj

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak rozmawiać z dziećmi o seksie?
Komentarze (3)
W
w*
31 stycznia 2014, 14:08
Bardzo ważną kwestią, którą również warto poruszyć jest szczerość wobec dzieci w tym temacie. Nie warto udawać! Nie warto też wybielać się w ich oczach! Nie warto również zaprzeczać faktom! Jeśli sami popełniliśmy błąd przedwczesnego rozpoczęcia współżycia trzeba jasno i wyraźnie opowiedzieć, jakie to miało konsekwencje. A wszyscy wiemy, że skutki są zawsze i nigdy pozytywne. Grzech nie prowadzi do dobrego, grzechem zawsze się człowiek parzy. Jeśli mieliśmy tę łaskę nie zgrzeszyć tym gorliwiej należy swiadczyć, że poczekać nie tylko warto ale nawet (!) można, co współczesnym nastolatkom wydaje się niejednokrotnie niemożliwe. Przede wszystkim jednak należy zacząć od siebie i uporządkowania własnego stosunku do swojego ciała i seksualności. A w tym trudnym procesie mogą pomóc nam... nasze dzieci. Swoimi pytaniami, zainteresowaniem, odkryciami.
W
w*
31 stycznia 2014, 14:07
Dobry artykuł. Dziękuję i gratuluję. Dodam jednak kilka słów od siebie, jeśli można. Pierwszym pytaniem, jakie powiiniśmy sobie zadać (my - rodzicie) nie jest JAK ale (od)KIEDY? To bardzo ważne, bo jeśli rozmowy na tematy seksualne, i inne trudne sprawy, odsuwa się w czasie, przychodzi taki moment, kiedy nie ma juz czego dziecku tłumaczyć, to po pierwsze, a po drugie, i najważniejsze, wstyd i zażenowanie niestety biorą górę. Dlatego warto mówić o tym, że trzeba zaczynać wcześnie. Jak wcześnie? Dziecko powie samo :) Jedno w wieku lat dwóch, inne pięciu, kolejne może jeszcze później. A jeśli nie pyta, powinna nam się zapalić czerwona ostrzegawcza lampka! Bo dziecko wychowywane w zdrowej rodzinie ma zdrowy stosunek do rodziców. A to znaczy, że są oni pierwszymi, do których zwróci się z prośbą o pomoc, pytaniem, rozterką. Moje dzieci o sprawy związane z seksualnością człowieka zaczynały pytać w okolicach dwóch/trzech lat. Wcześnie ale pytania te były naturalną konsekwencją rozmów o rozwoju dziecka w łonie matki. Ponieważ zostały potraktowane poważnie, nie miały oporów, by w kolejnych latach kontynuować i poszerzać swoją wiedzę. Dzisiaj moje nastoletnie córki (12 i 15 lat) i dziesiecioletni syn traktują seksualność, jako jeden z elementów rozwoju i istnienia człowieka i niejednokrotnie wpędzają w zażenowanie (lampka!!!) starszych wiekiem interlokutorów. Mają dużą wiedzę, dostosowaną jednak do wieku, a ja się cieszę, że mogłam i mogę kształtować ich światopogląd również w tym temacie. Nie mają problemów, by nawet w gronie rówieśników zanegować zasadność przedwczesnego podejmowania współżycia. Ba! Potrafią bardzo klarownie zaargumentować jaki ma ono wpływ na życie nastolatka, a później osoby dorosłej, męża, żony...
.
...
3 września 2011, 18:35
Poza błędem w tytule, całkiem fajny artykuł..