List do córki

(fot. shutterstock.com)
Konrad Kruczkowski / Halo ziemia

Znowu to zrobiłaś. Gdzieś pomiędzy 3 a 4 nad ranem arbitralnie obwieściłaś koniec nocy. Czasem chciałbym odwrócić się na bok, zasłonić głowę poduszką i zakrzywić rzeczywistość. Ale z jakiegoś powodu właśnie wtedy szczególnie domagasz się mojej obecności. A ja jestem Twoim tatą.

Niemal co noc przekonujesz mnie, że ilość sposobów na opisanie lodówki, pralki i kuchennego okapu jest niewyczerpana. Patrzysz przewieszona przez ramię, a ja opowiadam, czekając na pierwszą oznakę Twojego zmęczenia. Kiedy już zasypiasz, ciągle na rękach, uświadamiam sobie jak dobre jest nasze życie.

Dzisiaj potrzebowałaś półtorej godziny. Jest zbyt późno na powrót do łóżka, i zbyt wcześnie, żeby wyjść do pracy. Więc rozmawiam przez chwilę z Bogiem: siadamy przy kuchennym stoliku i trochę się kłócimy, bo On ciągle twierdzi, że wie lepiej. Zawsze dużo mówię mu o Tobie i o mamie.

Pamiętam moment, w którym dowiedziałem się, że już jesteś. Mama zadzwoniła i zdążyła tylko powiedzieć, że nie wie, czy to informacja na telefon. To wystarczyło. Obiecałem, że jeszcze nie będę dzielił się tym z innymi, a pięć minut później mimowolnie wysłałem SMS-a do o. Grzegorza. Napisałem "Jestem tatą". To było pierwszy raz, kiedy płakałem z Twojego powodu. Stałaś się całym światem.

DEON.PL POLECA

Piszę Ci o tym, bo wiem, jak ważna jest bezwarunkowa akceptacja. Miłość, której nie można wyrazić, a która "dzieje się" tak po prostu. Chcieliśmy Cię jak nigdy nic.

Nie zapomnę chwili, kiedy przyłożyłem dłoń do brzucha Twojej mamy i rzuciłem żartem "przybij piątkę!". Kopnęłaś tak mocno, że aż się przestraszyłem. To było pierwszy raz, kiedy z Twojego powodu tańczyłem jak dziki. Cudem nie uszkodziłem ani siebie, ani mieszkania.

Kilka dni później pojechaliśmy zobaczyć jak się miewasz tam w środku. Podczas USG bardzo starałem się schować wzruszenie. My, mężczyźni, mamy jakąś dziwną potrzebę ukrywania miłości. To było przed pracą i choć później spędziłem w biurze kilka godzin, to tak naprawdę wcale mnie tam nie było.

Twoja mama twierdzi, że w szkole rodzenia byłem zabawny, a momentami uciążliwy. Nie wierz we wszystko, co o mnie mówi. Ja tylko nie mogłem zrozumieć dlaczego, kiedy zdecydujesz się na ewakuację, oni każą nam jechać do szpitala tak późno. Śmiano się, bo kiedy pokazywano nam jak Cię przewinąć i pielęgnować, to chciałem wiedzieć wszystko i więcej, a najlepiej dziesięć razy.

Trafiliśmy do szpitala i okazało się, że nie możesz się zdecydować. Niby to się zdarza, ale postanowiono, że z mamą tam zostaniecie. Zostawiłem wszystko, a świat stał się nagle bardzo mały. Czekaliśmy jeszcze pięć dni, a ja nigdy nie bałem się tak bardzo. Personel wiedział, że nie będą w stanie mnie wyprosić. Nikt nie próbował.

A później przyszło życie. Twoja mama jest bohaterem. Dwanaście godzin, z momentami, w których przelewała mi się przez ręce, żeby chwilę później krzyczeć, że chce umrzeć. Nie umarła. Pojawiłaś się i momentalnie trafiłaś do nas. Zaskoczony zapytałem czy mogę Cię dotknąć. To był ten drugi raz, kiedy płakałem.

Dzisiaj, kiedy nie chcesz schodzić z moich rąk, wszyscy mówią, że jestem sobie winien. W te pierwsze dni, kiedy mama dochodziła do siebie, nie umiałem Cię odłożyć. Pielęgniarki i położne mówiły, że w czymś, co przypominało wielką mydelniczkę będzie Ci wygodnie. Nie wierzyłem. Trzymałem Cię więc i bez przerwy patrzyłem na 3,3 kilograma bycia tatą.

To było pięć miesięcy temu. Każdy dzień z tego czasu był niepodważalnie wartościowy. Czasami jest trudno i wydaje mi się, że jeszcze trochę, a wyskoczę przez okno. A potem mam Cię blisko i nagle okazuje się, że tego zmęczenia wcale nie było.

Wiem, że od pierwszy dni potrzebujesz czuć się bezpiecznie. Jeszcze trochę, a o tym bezpieczeństwie będą decydować granice, które zaczniemy Ci wyznaczać. Chciałbym, żeby nasz dom był miejscem, gdzie zawsze i ze wszystkim możesz przyjść. Bez lęku, niezależnie od okoliczności.

Ludzie mądrzejsi ode mnie przekonują, że dzieci uczą się przez modelowanie: naśladują to, jak żyją ich rodzice. Każdemu ze słów musi towarzyszyć mądry przykład. A więc jesteś moim małym-wielkim zobowiązaniem.

Zobowiązaniem do tego, żeby żyć dobrze.

Twój Tata.

Konrad Kruczkowski - mąż i ojciec; niedoszły teolog. Autor bloga Halo Ziemia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

List do córki
Komentarze (31)
q q
24 czerwca 2018, 05:29
Do DEONA: do tego artykulu proponowalbym umiescic inne zdjecie, poniewaz jakiemus ksiedzu, moze ksiedzu dyplomacie, albo ksiedzu z kep zrobi sie cieplo. Nie kuscie swoich kolegow.:p
A
asiek188
8 lutego 2015, 18:09
Pozazdrościć żonie męża a córce tatusia wspaniały list tak jak jest Pan wspaniałym ojcem
D
Dorota
7 lutego 2015, 19:12
<3
L
Leopatriot
5 lutego 2015, 13:52
No nie każdy ojciec aż tak przeżywa . Ja byłem bardziej opanowany i zdystansowany , ale każdy ( prawie :-) ) kocha swoje dzieci . A przy wspólnym porodzie ten jeden jedyny raz żona zobaczyłą moją łzę . Jedną :-) . 
5 lutego 2015, 12:18
To nie jest list do córki, tylko publiczny, tandetny zresztą eksbicjonizm. Naprawdę nie ma zadnego znaczenia, co czuje p. Autor, kiedy jego dziecko kopnęło (i słusznie) takiego infantylnego ojczulka. Również szczegóły porodu własnej małżonki nie są tematem na felieton, choc w dobie pokazyania publicznie wszystkiego juz nie dziwią. Powinnien pojaić sie jeszcze link do filmu i zdjeć z sali porodowej i Deon byłby już światowy i w tej dziedzinie. I bardzo smutny wniosek na koniec, widąc, jak nisko upadły już typowo męskie zachowania spacyfikowane przez feministki. To źle wróży Pańskiej córce szanowny Panie Autorze, bo watpię aby znalazła sobie odpowiedzialnego, silnego, zdecydowanego i nie ulegajacego emocjonalnym huśtawkom nastrojów męża. Proponuję ją więc wychowac nie na kobietę, ale na radzacego sobie w kazdej sytuacji przestawilcielkę nowoczenej płci nijakiej (złaczenie płci w tym zdanie celowe).
S
sara
5 lutego 2015, 13:19
Tomaszu czy ty nie lubisz dzieci, rozumiesz miłość ojców do dzieci?
5 lutego 2015, 14:08
A co wspólnego z miłością do dzieci ma ten infantylny, niedojrzały emocjonalnie list?
J
Ja
5 lutego 2015, 20:10
PanieTomaszu  Ty sam jesteś infantylny!!!!!
D
Dorota
7 lutego 2015, 19:18
"Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się ze wszystkich sił, tego czego się  pragnie." tego i Panu życzę
R
RAFAŁ
8 lutego 2015, 14:00
TROLL
K
kasKas
8 lutego 2015, 21:25
A co jest w nim infantylnego i niedojrzalego? Milosc, wrazliwosc? Czy odwaga ukazywania uczuc? A to, ze autor chce sie z nami podzielic swoja radoscia nie jest "tandetnym ekshibicjonizmem". Wylal juz Pan tutaj swoja zolc i flustracje... Do widzenia..
8 lutego 2015, 22:16
Odwaga okazywania uczuć? Napisanie paru głodnych kawałków to dzis jakaś odwaga? Przecież w TV,radiu, prasie czy internecie roi sie od takich tekstów. To dziś raczej jakaś chora norma, a nie odwaga. A to ze autor chce sie pochwalić, to tez chora norma współczesnosci. Naprawde interesuje Cie, iz ktos skakał po ścianach, bo go nienarodzone dziecko kopneło?
I
Izi
8 lutego 2015, 23:56
Boze jaki z Ciebie buc czlowieku.....nie wierze ze masz dzieci,a jesli nawet,to im wspolczuje. Bycie twardym i silnym ojcem nie musi wykluczac ojcowskiej milosci i wrazliwosci.Tym bardziej ze facet ma coreczke,tak jak ja,i ja go rozumiem w 100%. Oby takich ojcow jak ten koleś miały wszystkie dzieci. 
9 lutego 2015, 04:24
Bycie ojcem wymaga bycia ojcem, a nie emocjonalną "panienką". I to wystawiajacą szczegóły życia rodziny na sprzedaż.  Miłością ojcowska nie jest publiczne opowiadanie jakim sie jest emocjonalnym ojcem.
9 lutego 2015, 04:46
Odniosę się do tych 60 "minusów" i 5 "plusów". Otóż to jest skala pewnych współczesnych problemów. Po pierwsze z potrzebą czytania, czy oglądania życia innych. To świadectwoamnia, wzruszanie sie życiem na pokaz. Te wszystkie reality wyprawły wielu potrzebę intymności. A w wielu wzbudzają potrzebe życia życiem innych. Ale jest i drugi problem. Ważniejszy. Córka, taka mała kruszyna, za chwile stanie sie kobietą. Potrzebującą miec w ojcu silny punkt oparcia, bepieczny skałe startu we własne życie. Czy ojciec tak emocjoalnie reagujący na w sumie drobiazgi (to kopnięcie dziecka), czy też tak przeżywajacy publicznie poród, stanie sie niewzruszonym doradcą swego dziecka. Niewzruszony na burzę dorastania, trzeźwo oceniajacy sytuacje wbrew emocjonalnej huśtawce córki (i często matki). A może będzie z córką przeżywał jej pierwsze miłości, będzie skakał z radosci na wieśc o szóstkach i będzie z nią płakał, gdy sie nieszczęśliwe zakocha, albo gdy najlepsza przyjaciółka odejdzie? I co ważniejsze będzie to wszystko opisywal w kolejnych publicznych "listach do dojrzewajacej córki". Napisze w nich intymnne szczegóły emocji dojrzewania? A dalej, córka opusci dom, założy własna rodzine, a ojciec będzie z nią przezywał narodziny swego wnuka, ale tez jej małzeńskie kłotnie, I napisze publiczny list do dojrzałej córki, w którym opisze jak to wkurza sie na "niedobrego ziecia" i jak wzruszył sie na wieść o naturalnych ruchach swego przeszłego wnuka?
SP
Sławomir P.
9 lutego 2015, 13:39
Trzy pytania do Pana. 1.Skąd pan wie jak będzie reagował ten ojciec w pszyszłości?; 2. Na ile jest Pan pewny, że takie były intencje ojca, jakie Pan mu przypisuje? 3. Jaka jest podstawa Pana osądów? (Zna go Pan, rozmawiał z nim?) Pisze Pan "Bycie ojcem wymaga bycia ojcem [...]" czyli czego konkretnie? Jaki Pan ma patent?
MR
Maciej Roszkowski
23 czerwca 2018, 20:43
Nie pierwszy raz, gdy ktoś dzieli się z nami swoimi głębokimi przeżyciami, odsłania swoje piekne przeżycia. Po to też się tu spotykamy. Jakaż to musi być frajda nafajdać w to całym swoim brakiem kultury i przemądrzałością. 
MR
Maciej Roszkowski
24 czerwca 2018, 12:16
Skoro wie Pan tak dobrze jaka będzie przyszlość proszę zagrać w Toto Lotka
M
Mia
4 lutego 2015, 23:14
Jej! Piękne! :')
A
aga
4 lutego 2015, 19:29
Też się wzruszyłam. Mój Tata mi tak nie napisał, ale wiem, że tak samo czuł. Lubię czytać Pana felietony " W drodze". Pana żona to szczęściara, ale mój mąż jest taki sam, kocha całą naszą czwórkę bezgranicznie i dałby się za nie pokroić, choć nigdy nie będzie o tym umiał tak pięknie napisać ani powiedzieć. Pozdrawiam wszystkich Ojców i z Panem Bogiem.
7
733
4 lutego 2015, 21:14
Mój tata też nie napisał, ale nie musiał, bo jego życie było takim pięknym listem, choć krótkim. Też przyglądam się swoim córkom i mężowi, podziwiam jak też mężczyzna kocha swoje córki, małe kobiety. Pozdrawiam ciepło.
MR
Maciej Roszkowski
4 lutego 2015, 18:20
Na wiadomość, że mamy córkę wychowacza najstarszego syna powiedział mi " Proszę pana! To wspaniale. Każdy mężczyzna powienien mieć córkę. To najwspanialszy, najpiękniejszy  najbardziej bezinteresowny rodzaj miłości do kobiety!". Milość do tej kobiety trwa nadal, dziś ma ona swoją córkę i największą radością jest widzieć dziś  nasze wzory, słyszeć nasze słowa.  Piękny tekst, życzę Panu odwzajemnienia Pana miłości. Dziekuję
N
Niebieska
4 lutego 2015, 18:19
A ja czytam i placze... Bo mój tato nie chce być moim tata i nigdy nie dostanę takiego listu... I muszę być twarda, samodzielna, odnosić sukcesy, dawać dobry przyklad, swietnie wyglądać, uśmiechać się... I nosić przez kolejne 30 lat pustkę po tacie, który jest a jakby go nigdy nie było. To taka pustka, która dużo wazy, gdy człowiek ja tak nosi i nosi. 
W
Weronika
4 lutego 2015, 19:18
Rozumiem Cię, jestem w tej samej sytuacji :(. Ale mamy Ojca w niebie, który jest idealny, nigdy nas nie opuści i zawsze będzie kochał. Chociaż czasami sama załamuję się pod ciężarem wszystkiego, to wiem, że muszę być mocna, bo błędy naszych rodziców nie mogą tak wpływać na nas. Chociaż dużo rzeczy musimy odkryć same, bo nie usłyszałyśmy nigdy od taty jakie niesamowite jesteśmy, to warto to zaakceptować i pokochać samą siebie chociażby ze wzgędu, że jesteśmy piękne pięknem Boga. Tę pustkę uda nam się wypełnić z czasem, trzymaj się! 
A
Anna
4 lutego 2015, 20:02
Jak doskonale to znam... Musimy być silne...
:
:)
5 lutego 2015, 01:30
Wiesz, pamietaj ze masz Ojca w Niebie, Kogos Kto stworzyl caly ten Wszechswiat i wlasnie Was, bo Was Mu brakowalo, dlatego zyjecie, czyz to nie powod, zeby skakac z radosci? On Was nigdy nie opuscil nawet przez chwilke, zawsze z Wami byl, zanim sie jeszcze narodzilyscie. Ziemskiemu ojcu musicie wybaczyc, bo Wasze serca nigdy sie nie otworza na Milosc i szczesliwe nie beda. Wiesz to nie jest tak, ze ktos postanawia byc zly, byc moze i w jego zyciu zabraklo milosci? mial jej tak malo ze nie mogl sie juz nia z Wami podzielic? Ale kochajcie ich i to bardzo mocno, jest wielka szansa, ze Wasza milosc przeleje sie na nich! z Panem Bogiem
L
Leopatriot
5 lutego 2015, 13:55
Wiem , ze to zabrzmi mało sympatycznie , ale nie Pani jedna tak ma . To przykre , lecz miała przecież Pani mamę , pewnie kochaną . I jest  albo będzie Pani kochaną mamą dla swoich dzieci . Pozdrawiam 
MR
Maciej Roszkowski
5 lutego 2015, 14:44
Niech ta twardość i samodzielność nie zabije potrzeby i umiejętności kochania. Przyjęcia i dania  miłości, czego zyczę.
SM
samotna mama
8 lutego 2015, 17:56
często mysle o tym jak to jest... mój mąż widział córkę 2 razy - ostatnio jak miała 2 miesiące.. teraz ma 6m-cy, synek 3 lata i tata wogóle się nimi nie interesuje... boję się niewiadomej przyszłości...
N
Nana
4 lutego 2015, 16:41
Życzę temu ojcu, aby w przyszłości potrafił bezinteresownie w całości i z radością oddać swoją córkę mężowi.
7
733
4 lutego 2015, 16:29
Piękny ten list, trzeba go zachować... Dobrze taki dostać od taty, gdy się już dorośnie. List pokazuje ogromną miłość ojca do dziecka. A córki zazwyczaj są taty. Zmęczenie, znużenie zawsze jest ale jaka wielka miłość i poświęcenie.