Mężczyzna - ojciec powinien być władcą!

(fot. JD Hancock / flickr.com)
Dr Jacek Pulikowski

Mężczyzna - ojciec powinien być władcą. Dlaczego? Ponieważ ojcostwo jest sprawowaniem władzy, z czym wiąże się podejmowanie pewnych decyzji, od których prawdziwy mężczyzna nie może się uchylać, czy od nich uciekać. Jakie to decyzje i dlaczego to takie ważne?

Radzi dr Jacek Pulikowski - mąż, ojciec, wykładowca akademicki, świetny mówca. Wyliczać tak można długo. Najważniejsze jednak, że zakochany. W swojej żonie, rodzinie, pracy. Człowiek z pasją. Tą ostatnią jest zwyczajna pomoc w przezwyciężaniu kryzysów małżeńskich, budowaniu relacji rodzinnych czy postawy rodzicielskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mężczyzna - ojciec powinien być władcą!
Komentarze (81)
M
Marek
3 grudnia 2014, 17:53
Osobiście b. cenię dr Pulikowskiego. Myślę, że komentatorzy poniżej, nieuważnie słuchali co chce on przekazać.
A
antygender
3 grudnia 2014, 17:15
Dopóki tacy jak Pulikowski będą nadawać styl duszpasterstwu rodzin w Polsce, gender będzie mieć niezłą pożywkę.
Z
ziew
3 grudnia 2014, 00:53
A ten ciągle promuje patriarchat... ziew
A
Agnieszka
3 grudnia 2014, 01:09
Ale głupota, najlepiej jest kiedy małżeństwo razem podejmuje decyzje. Chęć dominacji rodzi dysproporcje.... Znam b.dobre małzeństwa, gdzie mąż jest pantoflarzem i ...jest b.kochany i uroczy.Wszystkie autorytatywne osoby są beznadziejne(to chęć władzy i rządzenia-zabużenia osobowości)...... Głupota nie zalezy od płci ; )
D
Darek
11 września 2014, 11:01
Wg mnie to mądre słowa. Są takie czasy że facet przestaje być "męski" a jest przedstawiany jako "ciacho do schrupania", miły do przytulenia jak misia itp. Ciekawie jest to też opisane w książce "Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy".
TC
takie coś
10 września 2014, 22:39
Ja jestem ofiarą ojca władcy...Oczywiście wszystko dla mojego dobra...Tak patriarcha rozeznał. Tak zdecydował. W sprawach wielkich i małych. Porządny, szanowany, pobożny obywatel. A że dzieci mu nie wyszły, nie jego wina. Ranił, jak się było małym, ranił, jak człowiek dorastał i do dziś rani, choć mu władza rodzicielska wygasła kilkadziesiąt lat temu. Gdyby mama mogła współdecydować...
:
:(
8 maja 2014, 16:44
Pycha, pycha, pycha. Wystarczy władzę nazwać służbą i można do woli dominować nad babą. Dla jej dobra, oczywiście...
OP
ordwork pictorial
3 kwietnia 2014, 21:42
Władzę powinien sprawować MĄDRZEJSZY, SPRAWIEDLIWSZY, BARDZIEJ OPANOWANY I ŚWIĘTSZY. Czasami jest to kobieta. Założenie, że mężczyzna ZAWSZE powinien mieć władzę ztytułu swojej płci, jest IDIOTYCZNE.
AK
Arkadiusz Karski
3 kwietnia 2014, 10:46
W naszej rodzinie ojców jest dwóch. Więc co? Biarchia? [url]http://www.youtube.com/watch?v=fSeoi3s_iCQ[/url]
A
Agata
2 kwietnia 2014, 10:06
To może być jakaś propozycja dla niektórych par. I myślę, że wielu to pasuje. Natomiast argument o tym, że mężczyzna nie chce wziąć odpowiedzialności za budowę, którą ustaliła żona jest dyskusyjny. Bo w takim razie czemu żona ma się godzić na ustalenia męża? I jakby cos poszło nie tak ponosić konsekwencje? Przy sprawach fundalmentalnie dotyczących rodziny ważny jest kompromis, konsensus, na pewno warto żeby małżonkowie uczyli się dialogu.  Dialogi, kłótnie, negocjacje, porozumienie, słuchanie się - to są narzędzia.  Model parialchalny nie jests jedynym idealnym.
2 kwietnia 2014, 10:19
Widzisz sprzeczność pomiędzy konsensusem a decyzją. Sposób dochodzenia do konsensusu jest sprawą każdej pary. Fundamentem rodziny jest miłość (męzowie kochajcie żony) -> z niej ma winikać, że mąż stara sia jak nejlepiej dla żony więc z nia rozmawia. Model w kórym mężczyzna podejmuje decyzję nie jest koniecznie patriarchalny. Nie wyklucza, że oboje ją podejmują... Model w którym mężczyzna nie podejmuje decyzji to świat Piotrusiów Panów, który nas coraz bardziej otacza...
A
Agata
2 kwietnia 2014, 12:14
no to oboje podejmują czy on? Co to znaczy że ma być "dobrym władcą"? Władca to osoba, która może konsultować swoje decyzje, ale w gruncie rzeczy samam je podejmuje. Tu widzę sprzecznośc z partnerstwem. Jeżei fundamentem rodziny jest miłośc, to znaczy, że każde chce dla drugiego jak najlpieej i jest gotowe dużo poświęcić. ALE: bez rozmowy nie dowiesz się co drugiej osobie jest potrzebne. I to sie tyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn Piotruś Pan - no tak, chyba jest ich coraz więcej... Ale ja nie jestem pewna czy ja jako kobieta chciałabym w imię jakiegoś "lęku przed Piotrusiami Panami" zrezygnować z wpływu na fundamentalne sprawy dotyczące rodziny
2 kwietnia 2014, 12:34
I tu się chyba różnimy w rozmumieniu i sensie słowa "sam" - "sam" podejmuje decyzje, to znaczy to ma być jego decyzja "w ktora stronę idziemy" a nie wymuszone przystanie na fakty - "sam" znaczy osobiście "sam" podejmuje decyzje, to nie znaczy odrzuca dialog jako drogę do podjęcia decyzji - sam nie znaczy samotnie
A
Agata
2 kwietnia 2014, 12:41
to się też różnimy w pojmowaniu małżeństwa Ja to widzę tak: już nie ma ja i ty - jesteśmy my. Kawa z mlekiem, nie do oddzielenia. I nie ma decycji podejmowanych samemu - jest razem. Chyba wiem na co chcesz zwrócić uwagę - to że mężczyźni z lenistwa godzą sie na wiele rzeczy i zupełnie oddają kierowanie rodziną ogarnietej kobiecie. A kiedy nie są za nic odpowiedzialni (poza wyrzucaniem śmieci) to nie czują sie odpowiedzialni za rodzinę w ogóle. Moim zdaniem odpowiedzią na te problemy jest własnie dialog. Nie ustawianie faceta w roli "władcy". Bo to znaczy, że ktoś go w tej roli ustawia a nie to, że zam o tą pozycje zawalczył ;)
3 kwietnia 2014, 09:31
Nie zgadzam się z kawą z mlekiem. Są dwie odbrębne osoby. Jeślii każde z nich samo nie podejmie decyzji to nie jest jego decyzja. Władza to nie przywilej to odpowiedzialność: źle zdecydowąłeś teraz musisz ponieść konsekwencje. Facet musi być wychowany do odpowiedzialności. Musi być tego nauczony jeśli nie bedzie to po raz kolejny trafi pod skrzydła ogarniętej kobiety (najpierw mamy, potem nauczycielki, a na koniec partnerki - bo nie żony, bo nie zdecyduje się na ślub).
A
Agata
3 kwietnia 2014, 17:34
my się możemy nie zgadzać. Grunt żeby nasi małżonkowie sie z nami zgadzali ;) Inna sparawa, że mnie by przerażała wizja "uczenia faceta odpowiedzialności". Ja za takiego bym po prostu nie wyszła...
3 kwietnia 2014, 23:18
:-) Bo Ty masz nauczyć synów!
WR
was riiesrt
1 kwietnia 2014, 22:05
To jasne, że idea władzy może zrodzić w bardziej patologicznych umysłach myśl że można dysponować nawet życiem "poddanych" takiemu ojcu osób. Dlatego powyższy tekst jest niebezpieczny i jego autor także.
V
Velasquez
2 kwietnia 2014, 09:11
Autor stwierdził, że mężczyzna ma sprawować władzę tak aby służyć, aż do oddania życia włącznie. Nie mówi o władzy dla niej samej. Kilkakrotnie to podkreśla. Na darmo jak widać. Ojciec, który jest gotowy dla swoich najbliższych oddać życie, jest niebezpieczny??? Dla mnie niebezpieczny jest taki, który nie jest na to gotowy.
K1
Kobieta 123
2 kwietnia 2014, 15:38
Jest niebezpieczny - "co to znaczy jest gotów oddać życie" ? Jak będzie wojna ?  Może napad ? Skąd On wie jak się wtedy zachowa ? Nie o to chodzi! Chodzi o życie  w codzienności a nie w rycerskiej bajce ... bo codzienność to owszem oddawnie życia rodzinie ale INACZEJ ! takie codzienne oddawanie życia tak po królewsku  na sprzątanie, gotowanie, pranie, prasowanie, odbieranie dzieci ze szkoły, mycie okien, robienie zakupów, mycie podłogi, .... i podejmowanie decyzji ... też
P
Paweł
2 kwietnia 2014, 15:55
Przepraszam i nie obraź się ale czy Twój mężczyzna (ojciec, chłopak, partner, narzeczony, mąż) taki nie jest ? W czym jest problem ?  Bo nie ma co na podstawie jednego czy 2 przypadków rzutować takie wnioski na cały męski ród. :) No nie jesteśmy tacy źli :)
K1
Kobieta 123
3 kwietnia 2014, 11:32
Hej nie o to chodzi skąd taki wniosek  .... w ogóle nie jesteście źli tak samo jak my - też nie jesteśmy złe. Wszelkie uogólnienia prowadzą na manowce. Tak samo jak założenie dotyczące bycia władcą.  Idąc tym tropem można postawić antytezę - że kobieta żona matka powinna być królową / księżniczką. Miałam okazję obserwować bardzo smutny proces rozpadu małżeństwa naszych znajomych dokadnie z powodu "królewskich" zapędów mojego kolegi. Wszelkie próby przekoania Go do konieczności kompromisów w związki nic nie dały.  Bardzo cierpiał bo kochał swoją żonę ale ktoś wpoił Mu właśnie takie bzdury... dzisiaj oboje są w nowych związkach, On "odrobił lekcje" i bardzo się zmienił.  A odpowiadając na pytanie ad personam - nie, mój mąż (sakrementalny) taki nie jest ! jest bardzo zwyczajny nie królewski tak jak ja nie jestem królewną :)  ...       
3 kwietnia 2014, 11:42
W przypadku rodzaju żenskiego bardzo trafnie rozróżniasz pomiedzy: królową i królewną. A dlaczeg nie widzisz różnicy pomiędzy: królem i królewiczem/królewiątkiem?
K
Kobieta123
3 kwietnia 2014, 14:44
Licentia poetica... Nie rozróżniam, to czysta stylistyka ... poprawnie trzymając się terminologi Autora tekstu powinno być użyte konsekwetnie wszędzie określenie  "władca" - "władczyni", "władcą"- "władczynią".  Czytając proszę zamienić ...  
3 kwietnia 2014, 14:54
ech... To kończąc napiszę tylko: kobieta w małżeństwie powinna być królową a nie księżniczką...
P
Paweł
3 kwietnia 2014, 15:11
Co znaczy królewskich zapędów ? Przepraszam ale ja lubie właśnie poruszanie w sferze konkretów. A co do określenia "ad personam". Każdy z nas jest ukształtowany przez doświadczenia swojego życia. A czasami wtrącanie się w życie rodzinne innych ludzi nic dobrego nie wnosi - właśnie z takiego powodu że "moja droga nie jest Twoją drogą". Proszę nie odbieraj tego osobiście - ale naprawdę wydaje mi się, że od rozwiązywania problemów małżeńskich są małżonkowie i Pan Bóg. Bo to jego inicjatywa i On wie najlepiej co jest im potrzebne a i On zna ich najlepiej.her
P
Paweł
3 kwietnia 2014, 15:25
Całkiem logiczne :) I szczerze uważam że żona w małrzeństwie rzeczywiście powinna być jak królowa. Córka jak księżniczka. Co nie umniejsza w żaden sposób królowi. Obyśmy wszyscy w naszych małżeństwach zachowywali się jak dobry król, żony traktowali po królewsku a dzieci obydwoje obdarzali królewskimi uczuciami (tymi dobrymi).
P
Paweł
3 kwietnia 2014, 15:27
Oczywiście "małżeństwie" - zapędziłem się i przepraszam za błąd ortograficzny.
V
Velasquez
1 kwietnia 2014, 11:16
To się w paniach zagotowało. Mężczyzna miałby podejmowac decyzję i brać na siebie odpowiedzialność? Nigdy. Nie po to z takim wysiłkiem u chłopców, a później młodzienców wybijamy od niemowlęcia wszelkie objawy męskości, żeby teraz taki Pulikowski nam tu mieszał. A że ma szczęśliwą rodzinę, wychował kilkoro dzieci, a przy tym zawodowo też sporo osiągnął? To nic nie znaczy. Bo nie i już.
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 12:49
Znam mnóstwo chcrzescijańskich mężów, którzy mają szczęśliwe rodziny, wychowali klikoro dzieci, a przy tym zawodowo sporo osiągnęli, a ich relacje z żonami mają partnerski charakter. To nic nie znaczy. Bo nie i już.
V
Velasquez
1 kwietnia 2014, 13:17
Pewnie muszą być szczęśliwi.
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 13:29
To nieuczciwe tak stawiać sprawę. Skąd wiesz, że w promowanym przez Ciebie modelu kobiety nie  m u s z ą  być szczęśliwe?
1 kwietnia 2014, 13:34
:-) Bo zna ten sam dowcip.: Spotykają się koledzy z wojska. - Wiesz ożeniłem się. - To musisz być szczęśliwy - No. Muszę.
V
Velasquez
1 kwietnia 2014, 14:51
Nie promuję żadnego modelu. Najlepszy model mamy dany przez Stwórce w swej naturze. Bóg ingerując w życie Świętej Rodziny zwracał się przecież do Józefa mówiąc żeby wziął rodzinę i uchodził do Egiptu albo żeby wracał, a wczesniej żeby nie oddalał narzeczonej. Bóg nie mówił: przedyskutuj z żoną, może warto na jakiś czas wyjechać, co ona na to? No i Jóżef bierze to na siebie, wie, że tu on sam musi zadecydować, że to jego "działka". I o tym mówi Pulikowski, a nie o "skocz po czipsy, bo ja ogladam mecz". A co do partnerstwa - znam też takie rodziny. W wielu przypadkach te tzw. partnerstwo to dezercja facetów od odpowiedzialności, bo jak coś, to "przecież sama chciałaś kochanie" albo "a nie mówiłem, a ty ciągle swoje". Bardzo wygodnie jest oprzeć relacje małżeńskie na trzech filarach: "oczywiście kochanie", "tak jest kochanie" i "masz rację kochanie". Świety spokój gwarantowany. Tylko jeden warunek: trzeba być szczęśliwym. Z naciskiem na trzeba.
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 15:25
Choć nie jestem na zakręcie... "A ja jestem, proszę pana, na zakręcie. Moje prawo to jest pańskie lewo. Pan widzi: krzesło, ławkę, stół, a ja - rozdarte drzewo. "
P
Paweł
2 kwietnia 2014, 16:10
Ale o co common z tym jakby nie było pięknym fragmentem ? Ale tak bez złośliwości. Ja po prostu prosty człowiek jestem i nie zrozumialem intencji autora - a dyskusja interesująca więc czytam.
CM
czarna morwa
2 kwietnia 2014, 22:46
Metafora taka dla podkreślenia różnic w postzreganiu problemu między mną i moim rozmówcą:)
1 kwietnia 2014, 10:37
Troche prowokujące... ale ile osób krytykujących Pulikowskiego zwróciło uwagę na sedno: Mężczyzna musi podjąc decyzje i przyjąć za nie odpowiedzialność. Inaczej zostanie rozpieszczonym mamy/żony-synkiem. Nie ma znaczenia, kto jest autorem rozwiązania - to np. żona zaprojektowała dom - ale on musi przyjąć odpowiedzialność, jak nie podejmie decyzji nie będzie odpowiedzialny. Popatrzcie na przykład waszego Władcy: Chrystus Król - Sługa, który czuje sie odpowiedzialny za wszystkich.
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 11:13
No i właśnie to jest w Pulikowskim irytujące, że traktuje dorosłych ludzi jak dzieci. Kobiety- bo trzeba nimi kierować, mężczyzn- bo jak im się nie da władzy, to nigdy nie dorosną.
1 kwietnia 2014, 11:20
Proponuję poczytać Pulikowskiego więcej: - mężczyznie trzeba dać być odpowiedzialnym - kobiecie dać pewność, że mąż nie powie jej: "Rób teraz babo sama"
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 12:46
Twórczość pana Pulikowskiego śledzę od klikunastu lat bardzo szczegółówo:) Mieszanka błyskotliwych cennych uwag i błyskotliwych totalnych bzdur.
1 kwietnia 2014, 13:40
Wysłuchaj jeszcze raz. I pogadamy o konkretach tego nagrania. A szczególnie o Piotrusiach Panach
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 15:33
Można mieć różne pomysły na rozmaite patologie, a dżumę leczyć antybiotykiem bądź cholerą:)
2 kwietnia 2014, 10:06
Co jest patologicznego w odpowiedzialności, którą Pulikowski proponuje obciążyć ojca/męża?
CM
czarna morwa
2 kwietnia 2014, 14:50
Ja wolę to, co mi proponuje Familiaris Consortio: "Należy przede wszystkim podkreślić godność i odpowiedzialność kobiety, równe godności i odpowiedzialności mężczyzny. Równość ta realizuje się w szczególności we właściwym małżeństwu i rodzinie dawaniu się drugiemu współmałżonkowi i dawaniu się obojga dzieciom."(FC 22)
A
Agata
2 kwietnia 2014, 15:13
Ja też wolę co mi proponuje FC
3 kwietnia 2014, 09:43
"Mężczyzna, ukazując i przeżywając na ziemi ojcostwo samego Boga, powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim członkom rodziny." (FC 25)
A
Arno
1 kwietnia 2014, 09:20
Tak się zastanawiałem, czy Pulikowski bedzie miał odwagę to powiedzieć. Ale w końcu się na nią zdobył. A o tym wszystkim wyraźnie mówi PŚ. Nie ma trwałych, chrześcijańskich małżeństw bez tego fundamentu. Ef 5.22in Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - WE WSZYSTKIM. Kol 3.18 Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. 1P3 Tak samo żony niech będą poddane swoim mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki, przez samo postępowanie żon zostali [dla wiary] pozyskani bez nauki, gdy będą się przypatrywali waszemu, pełnemu bojaźni, świętemu postępowaniu. Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie, ale wnętrze serca człowieka o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga. Tak samo bowiem i dawniej święte niewiasty, które miały nadzieję w Bogu, same siebie ozdabiały, a były poddane swoim mężom. Tak Sara była posłuszna Abrahamowi, nazywając go panem. Stałyście się jej dziećmi, gdyż dobrze czynicie i nie obawiacie się żadnego zastraszenia.
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 10:05
Tak się zastanawiam, czy wiesz coś na temat czytania Biblii w kontekście kulturowym. Jeśli nie, polecam choćby ten artykuł. http://laboratorium.wiez.pl/teksty.php?kwk_nie_ma_juz_kobiety_ani_mezczyzny Jego autorem jest nie doktor budownictwa, ale kapłan, doktor teologii dogmatycznej.  " Nie ma trwałych, chrześcijańskich małżeństw bez tego fundamentu." To myślenie życzeniowe. Fundamentem jest miłość i wzajemna służba, szacunek i zdolność do wybaczenia współmałzonkowi, a nie poddanie jednej osoby drugiej. Rozglądam się dokoła i widzę, że najtrwalsze i najszczęśliwsze małżeństwa to te, w których nie ma wodzów i przewodniczek, w których jedno nie dominuje nad drugim, ale gdzie oboje mają równą odpowiedzialność i gdzie po prostu jest chęć wspólpracy dla dobra rodziny.
K1
Kobieta 123
1 kwietnia 2014, 10:07
Na tej zasadzie można takze zacytować z 1 listu Św. Piotra :"Niewolnicy!Z całą bojaźnią bądźcie poddani panom nie tylko dpbrym i łgodnym, ale również surowym. To się bowiem podoba [Bogu], jeżeli ktoś ze wzgledu na sumienie [uległe] Bogu znosi smutki i cierpoi niesprawiedliwie. Co bowiem za chwała, jezeli przetrzymacie chłostę jako grzesznicy? - Ale to się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani." To gdzie ci niewolnicy tak się wg Piotra Bogu podobający? Piotr tak samo jak Paweł  byli tylko ludźmi i do tego mężczyznami niewolnikami swojej epoki. Jakże daleko im do KOBIETY MATKI BOGA która nie pytając męża o zgodę (!!!) powiedziała TAK ! Wolę nie muśleć co by było gdyby zapytała .... Miłego dnia ....
A
Arno
1 kwietnia 2014, 12:26
Tekst o niewolnikach jest wyjątkiem w PŚ, a już na pewno w NT. Zresztą jak wiadomo, pierwsi chrześcijanie bardzo szybko zaczęli zwalczać niewolnictwo. Jednak zwalczanie nie polegało na organizowaniu buntów. Pisanie o radykalnym św. Pawle, że był niewolnikiem swojej epoki, to zupełne nieporozumienie. To w końcu on z całą mocą opowiedział się za równością nawróconych pogan i żydów oraz za nienarzucaniem zwyczajów żydowskich, i to wbrew konformizmowi św. Piotra. W Biblii mało jest równie bezkompromisowych postaci, jak on. Co się zaś tyczy poddania żon mężom, to piszą o nim i św. Paweł i św. Piotr, obaj w kontekście, który wyklucza kulturową interpretację. Zresztą św. Paweł robi to wiele razy, czyli jest to coś bardzo istotnego. Co więcej, robi to w odniesieniu do tajemnicy relacji Chrystusa i Kościoła. Sam Kościół podjął to nauczanie. W niektórych krajach przysięga małżeńska zawierała obietnicę poddania mężowi ze strony narzeczonej. Dzisiaj do tej formy powrócono w australijskim KK, wbrew politycznej poprawności.
K1
Kobieta 123
1 kwietnia 2014, 14:02
Wszytsko ma kontekst kulturowy bo Panowie ( z resztą do końca nie wiadomi czy aby Oni a w przypadku Pawła to akurat wiadomo że nie tylko On) byli Żydami i byli w określonej kulturze wychowani. Co więcej trudno im było przełamywać na tym etapie rozwoju chrześcijaństwa także uprzedzenia czy nawyki kulturowe więc musieli czynić okreśłone "koncesje" na tym polu.. . Ac zy możesz przytoczyć cytat z NOWEGO TESTAMENTU z dokładnie słowa PANA JEZUSA które potwierdzają to co jak się przypisuje napisał ten co 3 razy się zaparł i ten co najpierw zwalczał a potem musiał uwiarygodnić sie w oczach współczesnych mu chrześcijan... Sam sobie odpowiedz jakie są Kobiety w NOWYM TESTAMENCIE, te z  kótrymi spotyka się BEZ ich męzów (!) Pan Jezus.... To było doiero łamanie ówczesnoego tabu !!!  CO stanowi tak wieki problem dla WAS że musicie koniecznie mieć niewolnice ???? Co to za kompleks ???   
1 kwietnia 2014, 14:48
"kontekst kulturowy" to jest to, że po stwierdzeniu nie wszyscy są równi: - nie nakazuje się niewolnikom uciekać a - żonom brac władzę Ale wskazuje się podstawowe błędy, każdej ze stron. Właściciele niewolników i niewolnika. Żony i męża. W pierwszym przypadku uwzględniejąc kontekst kulturowy mamy obecnie: np. pracodawcę i pracownika
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 15:29
I cóż, podanego powyżej artykułu ks. dra Strzelczyka, znawcy tematu, nikt nie komentuje. Wszyscy wolą amatora z Poznania?
V
Velasquez
1 kwietnia 2014, 17:21
Raczej praktyka, a nie teoretyka.
K1
Kobieta 123
1 kwietnia 2014, 17:21
Dzięki Ci Cazrna Morwo za link !!! Co tam dzięki - BÓG ZAPŁAĆ !!!  KAŻDY powinien przeczytać... a przede wszystkim Pan Pulikowski - nigdy nie jest za późno by walczyć o życie wieczne ....  
CM
czarna morwa
1 kwietnia 2014, 22:01
Św.Paweł też był teoretykiem. A u praktykujących małżeństwo też poglądy rozmaite. Co się sprawdza u Pulikowskich, u Kowalskich już nie musi.
A
Agata
2 kwietnia 2014, 15:18
Czarna Morwo - chyba pan Pulikowski zaszedł ci za skórę ;) popieram teksty polemizujące, bo jednak wizja małżeństwa tu przedstawiana jest po prostu płaska. I mnie sie wydaje zakłamana, ale prawdopodobnie to zależy od małżeństwa
CM
czarna morwa
2 kwietnia 2014, 23:22
Kobieto 123, osobiście nic do człowieka nie mam. Na pewno ma dobrą wolę, jest dość inteligentny i błyskotliwy, ma pewne słuszne intuicje, ale niestety, nie wszystkie. Jego wizja jest jego prywatną wizją i irytuje mnie, gdy w naszym polskim Kościele wyrasta na guru od spraw małżeńskich i  damsko- męskich. Dla mnie to taki trochę katocelebryta. Wszystko uproszczone i schematyczne, przykłady non stop te same, powtarzane w coraz to nowych publikacjach, tyle, że pod innymi tytułami. Jakby nie dostzrzegał złożoności świata ludzkich relacji, ale cóż, inżynier... Mam wrażenie, że naczytał się protestanckich książek o małżeństwie,w których dominuje literalna, jak to u protestantów, interpretacja tekstów biblijnych. Przestudiowałam tomiska różnych kościelnych dokumentów o małżeństwie i rodzinie i nigdzie nie odnalazłam podobnej wizji, jak u Pulikowskiego. Ciekawe jednak, że on ma wzięcie, jest popularny w kręgach duszpasterstwa rodzin. Bogu dzięki, są tacy, którzy nieśmiało zauważają, że jego model z podstawową zasadą poddania żony mężowi jest wadliwy, ale tych niewielu.  Należy do nich np. zaangażowany w duszpasterstwo rodzin prof. Krystian Wojaczek (profesor teologii !), który pisze: " Chodzi tu o tzw. poziomość relacji małżeńskiej, czyli taki układ, w którym ani mąż, ani żona nie dominują. Tekst Mulieris dignitatem odwołuje się do Ef 5,21–32 i komentuje ten fragment. Papież wskazuje, że do jego poprawnego rozumienia kluczowy jest werset 21: Poddani bądźcie sobie wzajemnie... Ukazuje też szerzenie tej idei jako novum ewangeliczne i zadanie chrześcijan we współczesnym świecie, w którym położenie kobiety pozostawia wiele do życzenia. Jest to pierwsza oficjalna wykładnia tego fragmentu przez Magisterium. Na gruncie polskim np. J. Pulikowski stoi na stanowisku „pochyłości” relacji małżeńskiej, czyli dominacji męża. " http://tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=6911
Ż_
Żona _podwładna???
31 marca 2014, 11:48
Współczuję Pana żonie ... pora dorosnąć!  Kobieta i mężczyzna powinni się na wzajemnie wspierać i wspólnie podejmować decyzje jako żona i mąż  ... Wbijanie do głowy stereotypów typu "władca" kończy się ... tragediamiii .... na szczęście nie zawsze takimi jak palenie własnej żony i dzieci :(
N
nati
31 marca 2014, 01:42
ps. całe nasze życie składa się z "małych rzeczy codziennych". więc jeśli mężczyźnie dedykowane są wyłącznie te "wielkie rzeczy" - to dopiero jest usprawiedliwienie by uciec od odpowiedzialności, aktywności, robienia czegokolwiek...czekania na "rzeczy wielkie", nicnierobienia.
N
nati
31 marca 2014, 01:36
a jeśli sobie "żył nie wypruje" i potem zonie przyjdzie spłacać te wszystkie kredyty? co zrobić jak mężczyzna ma wolność w podejmowaniu "milowych" decyzji, a później gorzki smak konsekwencji czujesz latami?
AM
Ania M.
30 marca 2014, 00:41
Istotne decyzje w małżeństwie powinni podejmować małżonkowie wspólnie! Nie wyobrażam sobie, aby mąż przyszedł z pracy i oświadczył mi: kupujemy/budujemy dom, wiedząc np. że ja tego nie chcę. A już przykłąd z żoną - inżynierem budownictwa i mężem humanistą jest paradny! :))) Ona gromadzi dokumentację, ale decyzję podejmuje ON. Co za bzdura! Dobrze jest podzielić się właśnie małymi rzeczmi codziennymi, tak aby każdy miał swój obszar, ale najważniejsze rzeczy uzgadniamy we dwoje, biorąc pod uwagę racje obydwu stron. Poza tym nie jest trudno ustalić, kto w czym się dobrze czuje. Ja podatki, mąż samochód na ten przykład:)
JW
Janek www.operator-paramedyk.pl
29 marca 2014, 21:55
Zawsze uważałem, że władza jest najwyższą formą służby. I myślę, że to jest klucz do sukcesu, także w ojcostwie. Ojciec powinien mieć władzę i związany z nią autorytet, ale przez to też ma pokazywać, że dzieci i żona mogą na nim polegać. Że to nie daje mu żadnych przywilejów, tylko sprawia, że można od niego więcej wymagać. Zapraszam na blog www.operator-paramedyk.pl do dyskusji o współczesnym męstwie.
M
mnbv
29 marca 2014, 14:50
To rzeczywiście bardzo mądry wykład, niestety mój mężczyzna to ktoś kto będzie się wił, wściekał, kombinował byle by tylko nie podjąć decyzji, bo z decyzją wiąże się odpowiedzialność za konsekwencje a odpowiedzialność boli, lepiej zwalić w razie czego na żonę. Zdolność mężczyzny do podejmowania decyzji o brania odpowiedzialności jest miarą jego dojrzałości. Drogie panie, faceta, który nie podejmuje decyzji pogońcie jak najdalej od siebie bo jak z takim weźmiesz ślub to będziesz miała na głowie odpowiedzialność za całą rodzinę, żadnego wsparcia, brak poczucia bezpieczeństwa i duże dziecko do obsługi….
S
Szatan
29 marca 2014, 13:09
W raju Adam sam zrzucil całą winę na Ewę, a w Ewa na szatana. Adam nie jest władcą tylko tchorzem.
Z
zczarny
29 marca 2014, 11:41
Mądre, jeżeli ktoś rozumiem co ten człowiek ma do powiedzenia.
M
MM
29 marca 2014, 10:46
A co na to Pismno Święte? "Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. 10 Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. 11 Największy z was niech będzie waszym sługą. 12 Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony." (Mt, 23,9-12) Warto to sobie uświadomic, że nasz prawdziwy  Ojciec jest w niebie. Zaś biologiczny ojciec- cóż, jest tylko człowiekiem - ja przetrwałam tylko dlatego, ze nie slucham swego ojca biologicznego jak wyroczni (tj. bezkrytycznie) w każdej sprawie. Chyba nawet byloby to sprzeczne  z pierwszym przykazaniem miłości Boga, że mamy go kochac: z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił. Znany (światowej slawy) pisarz Stephen King napisał sam o sobie (w ksiązce "Jak pisac. pamiętnik rzemieślnika"), że w pewnym okresie swojego życia zaczął pic coraz więcej i jego żona postawila mu ultimatum: albo z tym skonczy albo ma się wyprowadzic. Po prostu ludzie (w  tym mężczyźni) bywają głupi.  Taka jest prawda. Wg mnie jego żona okazala mu w ten sposób (twardą) milośc blliźniego. Gdyby uznała go za władcę, to cala rodzina zeszłaby na manowce. Ciekawe co pan dr Pulikowski powiedzialłby na to.
4
44
29 marca 2014, 01:24
Esencja herarchi po Panu Bogu, Duchu Świętym w Jezusie Chrystusie. Uczyć się posługi od Jezusa. I władać tym co nam dano w pokorze.  Służebnym być. Nie służalczym !
R
Robert
28 marca 2014, 23:55
Samo słowo WŁADZA napawa mnie obrzydzeniem. Jak to jest, że ktoś sprawuję nad kimś władzę.... Władca ojciec.... A gdzie w tym wszystkim szacunek i braterstwo w stosunku do wyborów zupelnie innego człowieka od Wladcy?
O
Olo
29 marca 2014, 00:18
Poczytaj Nowy Testament. A po drugie obejrzyj najpierw film i wysłuchaj ze zrozumieniem a dopiero potem pisz komentarze.
A
Anna
28 marca 2014, 20:21
Pana Jacka znam osobiście i, jako kobieta, szczerze zazdroszczę jego żonie iście męskiego i szarmanckiego traktowania! Nie jest to przesłodzona sielanka, ale szacunek okazywany na każdym kroku! :)
E
Elżbieta
28 marca 2014, 04:45
Tak, właśnie mamy we wszystkich serwisach przykład takiego władcy, który postanowił pozbyć się rodziny którą władał, najpierw ubezpieczył majątek a potem podpalił dom, spalił zonę i 4 dzieci, po katolicku ciesząc się, że idą do nieba. 
V
Velasquez
28 marca 2014, 08:02
Mamy też inne przykłady. Podać?
O
ojciec
28 marca 2014, 04:33
To jest istota Ojcostwa. Paniom posidającą stanowiskadyrektorskie, kierownicze proponuję podzielić się władzą i co ?...........
K
ka
27 marca 2014, 20:05
To niech Pan Pulikowski będize władcą we własnym domu. W moim domu na szczęście rządzimy razem i jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie.
O
Olo
29 marca 2014, 00:10
Poczytaj św. Pawła.
CM
czarna morwa
29 marca 2014, 11:35
Tak, tak, św. Pawła koniecznie trzeba czytać zawsze dosłownie:) Nawet wtedy gdy pisze o posłuszeństwie niewolników i biskupie jako mężu jednej żony? A o kontekscie kulturowym słyszeli?
E
Ewa
27 marca 2014, 18:06
Decyzje w rodzinie podejmuje się WSPÓLNIE. Trzeba je przedyskutować i podejmowac wspolnie. Zwłaszcza te najwazniejsze. Do dyskusji winno też dopuścic dorastające dzieci. Kazdy cos musi wniesć w rodzine i wiedzieć , ze jest za coś odpowiedzialny. Nie potrafilabym yc w rodzinie gdzie jest pan i wladca i reszte odsuwa sie od decydowania.
V
Velasquez
27 marca 2014, 18:21
Ale to nie chodzi o pana i władcę, któremu wydaje się, że wie wszystko lepiej. Chodzi raczej o takiego, który podejmuje decyzję rozważywszy wszystkie za i przeciw. Takiego, który wsłucha się w potrzeby i oczekiwanie tych, za których jest odpowiedzialny i nie boi się podjąć decyzji, a tym bardziej wziąć za nią odpowiedzialność. Stara anegdota: małżeństwo chce pomalować pokój. Mąż na żółto, żona na niebiesko. Problem jest przedyskutowany i stanęło na zielonym (tzw. kompromis), po czym okazuje się, że nikomu zielony się nie podoba.
O
Olo
29 marca 2014, 00:12
Czy ty w ogóle obejrzałaś film, czy oceniasz po tytule?