Negacja, pustka, bunt, otępienie...
"Było po prostu tak, jakby ktoś wyłączył radio. Pustka, cisza. Otępienie, wielka wewnętrzna pustka. Jakby ktoś zamknął cię w pustej studni. Totalny <<tumiwisizm>>, cóż mogło mnie spotkać gorszego" - mówił perkusista, znany polski rockman w rozmowie, którą później zamieszczono w książce pt. "Radykalni".
Jej bohaterowie opowiadali o spotkaniach z Bogiem, ale i wielkich oddaleniach od Niego. W końcu jednak rozumieli, że wszystko, co ich spotykało, było znakiem Opatrzności. Bohaterowie książki kontestowali rzeczywistość, ale byli tymi, którzy odnaleźli zagubiony sens życia. "Wiedziałem jedno: albo umrę, albo zwariuję" - mówił inny bohater "Radykalnych". Jednak nie umarł i nie zwariował - odnalazł drogę do wspólnoty, Boga, rodziny, miłości.
Jak dziś wyglądałyby ich poszukiwania, gdyby mieli po 15-16 lat? Gdyby dziś zagubieni pragnęli jedynie tego, by wtopić się w tłum na koncercie zespołu Metallica na warszawskim Bemowie? A po powrocie do domu ostentacyjnie zatrzasnąć się w pokoju i po raz kolejny obrazić się na świat i najbliższe otoczenie? A przecież wszystko zaczyna się zwykle niewinnie - od nagrań MP3 i kilku płyt zespołów heavy metalowych…
David Crosby na łamach magazynu "Rolling Stone" opowiadał przed laty, jak to "wykombinował" sobie, że mógłby rodzicom wykradać dzieci. I nie chodziło wcale o porwanie, ale o zmianę ich systemu wartości, który wyobcuje je ze świata rodziców. Marzenie Crosby'ego spełniło się w stu procentach i rozwija się dziś na skalę globalną. Młodzi są wykradani: słuchają "muzyki", wpadają w trans, "tumiwisizm" i nierzadko pragną nawet śmierci. Dawne wartości rozsypują się.
Brak kontaktu z rzeczywistością pogłębia sztukę izolacji młodych. Rozpoczyna się ucieczka od rodziny, szkoły, najbliższego środowiska i codziennych problemów. Realne są tylko dźwięki i monotonny rytm przypominający walenie młotkiem o ścianę. Dlatego dziś cała sztuka polega na tym, by przywrócić młodego człowieka do rzeczywistości. Do silnej, zdrowej rodziny. Do konstruktywnej grupy rówieśniczej.
Media, muzyka, reklamy, które wykonują demoralizującą edukację, programują na myślenie w konkretny sposób, zmuszają do reagowania na bodźce zgodnie z wtłaczanymi wzorcami. Taki proces może być nieodwracalny.
Psycholodzy społeczni potwierdzają, że im mocniejsze są więzi rodzinne, tym słabszy wpływ subkultur i kultur młodzieżowych na dzieci i młodzież. Chłopcy i dziewczyny, których rodziny rozpadły się lub o których rodzice zapomnieli, będą uporczywie poszukiwać wypełnienia powstałej pustki emocjonalnej. Będą nurkować głową w dół do basenu, w którym nie ma wody. Wierzyć w kłamstwa, że znajdą samorealizację we własnym egoizmie i agresji.
Kontestacja, negacja, bunt i odrzucenie porządku dorosłych to objaw głodu bliskości i miłości. To próba ucieczki ze smutnego świata, pustki i ciemności. Jeśli będziemy trwać przy młodych - wbrew wszystkiemu - nie odejdą. Trzeba tylko zaproponować rzeczywiste wartości w miejsce kłamstw, egoizmu, obojętności i kilku… okropnych płyt.
Skomentuj artykuł