(fot. shutterstock.com)
Mateusz Wyrwich

Tragedia rodzinna, jaką jest rozwód, bardzo źle wpływa na rozwój dziecka. Według badań, ponad 70 proc. dzieci z rozbitych rodzin ma problem z zawarciem własnego małżeństwa.

Ogromny wpływ na to ma również sposób, w jaki rodzice traktują dzieci po rozwodzie. Najczęściej jednak swój nieudany związek próbują "rozgrywać" dziećmi.

Moja była małżonka ma ograniczone prawa rodzicielskie, jednak zatrzymuje dziecko wbrew mojej woli (...). Stosuje też przemoc psychiczną wobec dziecka, zastrasza je, nastawia przeciwko realizacji postanowienia sądowego i objęciu przeze mnie opieki. Zablokowała mi wszystkie kontakty z córką (...). Sąd zadecydował o powierzeniu opieki mnie oraz o ograniczeniu władzy rodzicielskiej matce (...). Chciałem zatem odebrać córkę ze szkoły (...). Pokazałem dyrekcji postanowienie sądu i dyrekcja odmówiła mi wydania córki, twierdząc, że na postanowieniu nie ma nic o wydaniu. Po godzinie bezskutecznych tłumaczeń wezwałem policję (...). Zadzwonili do sądu, który wydał postanowienie, aby potwierdzić, że jest prawomocne i że jestem prawnym opiekunem córki. Policjant przy mnie stwierdził, że pojedziemy do szkoły (...) interweniować (...). Po chwili pojawił się inny dzielnicowy i stwierdził, że przewodnicząca innego sądu (...) wydała postanowienie, że córka ma być z matką (...). Córka została mi wyrwana siłą (...). Policjanci pozwolili eks (małżonce) opuścić szkołę z dzieckiem. Udałem się do sądu po kopię postanowienia (...). Okazało się, że sąd nie wydał żadnych zarządzeń (...). Skarżę szkołę do kuratorium. Policję - do komendanta (...)".

DEON.PL POLECA

Takich listów, jak te, które opublikowano na portalu Wstroneojca.pl, trafia do stowarzyszeń praw ojca codziennie po kilkanaście. Ojcowie skarżą się na bezduszność sądów, przyznających w ponad 90 proc. opiekę nad dzieckiem matce. Według badań GUS, tylko 4 proc. ojców ma przyznane przez sąd prawo do wychowywania dzieci. Tymczasem, jak mówią psychologowie, wychowywanie dzieci przez jednego z rodziców jest patologią. W ostatniej dekadzie zauważalna stała się tendencja do rodzenia dzieci w związkach pozamałżeńskich - dla "celów ekonomicznych". Dotyczy to szczególnie kobiet bezrobotnych, które w ten sposób, dzięki świadczeniom alimentacyjnym, mają zapewniony byt. Jednocześnie w ostatnich kilku latach ojcowie upominający się o możliwość widywania się z dzieckiem coraz częściej oskarżani są przez byłe żony o pedofilię. Chcąc uniknąć takich pomówień, często wycofują się z dochodzenia swych praw.

Odpryski systemu

Problem dotyczy nie tylko Polski, ale również kilku państw Europy Zachodniej. W PRL zagadnienie to było niemal nierozwiązywalne. Sąd automatycznie przyznawał dziecko matce, bez prawnej możliwości egzekwowania widzenia się ojca z dzieckiem. Zabieganie ojców o przyznanie im tego prawa często kończyło się kuriozalną decyzją sądu - karą grzywny. Ta sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero po 1989 r. Powstały stowarzyszenia broniące praw ojców. Jako pierwsze, przed ćwierć wiekiem, powstało Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca. Zainicjował je dr Andrzej Ziemba. Stowarzyszenie wydało wówczas poradnik dla ojców. Wyjaśniano w nim, jak mogą przed sądami zabiegać o odzyskanie dzieci, z którymi często nie mogli widywać się przez lata. Niekiedy do pełnoletności.

Ogromną rolę w edukacji odegrała też książka ks. Jana Śledzianowskiego "Zranione ojcostwo". Z początkiem lat 90. ubiegłego wieku powstało ok. 20 oddziałów Stowarzyszenia. Skupieni w nim ojcowie pisali pozwy do sądów, brali udział w kongresach krajowych i międzynarodowych. Zaczęto organizować też pierwsze pikiety pod sądami rodzinnymi. Celem tych akcji było poinformowanie społeczeństwa o problemie. Jednocześnie w ten sposób próbowano wpłynąć na ustawodawcę, by zmienił prawo, oraz na sądy, aby zaczęły szanować prawo ojca do dziecka. Instytucje państwowe nie reagowały jednak na petycje, a w Ministerstwie Sprawiedliwości mówiono: "Pewnie panom coś się uroiło, przecież niezawisłe sądy czuwają nad dobrem dziecka". Tymczasem sądy rodzinne były i nadal są, jak twierdzą ojcowie, jedną z instytucji powielających istniejącą patologię rozwiedzionych małżeństw w relacji rodzic - dziecko. Ojciec nie ma możliwości wyegzekwowania prawa pozwalającego mu na widzenie się z dzieckiem. - Ustawodawca bowiem uznaje rozwody za jakiś marginalny problem - mówi prawnik Marek Borkowski, wiceprzewodniczący Centrum Praw Ojca i Dziecka. - W moim odczuciu jednak ta sytuacja jest wygodna dla całej grupy osób. Wiele z nich ma dzięki temu pracę. Sędziowie sądów rodzinnych, psychologowie, kuratorzy - cała armia "rozwiązywaczy". Problem jest więc "rozwiązywany", ale nie jest rozwiązany. Próbujemy rozmawiać z parlamentarzystami, komisjami sejmowymi, ale nic to nie daje. Spotkania na komisjach sejmowych są jałowe i do niczego nie prowadzą. Nie ma woli politycznej. A ja im cały czas mówię: Jeżeli państwo, tego nie załatwią, to prędzej czy później dojdzie do jakiejś tragedii. Na razie ludzie popełniają z tego powodu samobójstwa. Bo dla nich jest to realny problem. Wpadają w depresje, problemy finansowe, ale traktowani są jako "odprysk systemu".

Sądowy standard

Stowarzyszenie Centrum Praw Ojca i Dziecka oprócz pomocy prawnej, jaką niesie ojcom zgłaszającym się do Centrum, prowadzi lobbing w kierunku zmiany prawa rodzinnego. Zabiegają m.in. o to, aby w Polsce, podobnie jak w USA i kilku krajach Europy, wprowadzić ustawę o opiece wspólnej, czyli dającej takie same ustawowe prawa do opieki nad dzieckiem zarówno matce, jak i ojcu. W Polsce wprawdzie istnieje tzw. Rodzicielski Plan Wychowawczy, który ma prowadzić do codziennego widzenia ojca z dzieckiem, jednak - jak do tej pory - jest to fikcja. Nie reguluje tego bowiem ustawa i nie ma sankcji dla rodziców, którzy tego ustalenia nie respektują. W cywilizowanych krajach nieprzestrzeganie zawartej umowy jest równoznaczne z obrazą sądu, a za obrazę sądu trafia się do więzienia, i nie jest ważne, czy dopuścił się tego ojciec, czy matka. W Polsce proces o nieprzestrzeganie Rodzicielskiego Planu Wychowawczego może trwać i 4 lata. - W naszych sądach panuje takie przekonanie, że jeżeli mężczyzna przychodzi do sądu rodzinnego, to z miejsca jest podejrzaną osobą, bo przeszkadza w prawidłowym funkcjonowaniu tej instytucji - mówi z ironią Marek Borkowski. - Choć, owszem, w ciągu 15 lat zauważyłem zmianę na lepsze. Dzisiaj sędziowie już nie wrzeszczą na ojców, bo do niedawna można było spotkać jeszcze takie zachowania sędziów na prowincji, gdzie sąd ubliżał ojcu na sali sądowej. Ze strony sądu pojawiały się wypowiedzi w rodzaju: "Po co pan tu przychodzi? Pan nigdy nie dostanie dziecka" - co usłyszałem podczas jednej z rozpraw. A kiedy poprosiłem o zaprotokołowanie tego, zostałem ukarany grzywną 500 zł za niestosowne zachowanie. To był standard w polskich sądach rodzinnych. Dzisiaj sędziowie i sędzie są z innego już pokolenia. Zachowują się bardziej kulturalnie. Jeśli jednak chodzi o efekt, czyli przyznanie opieki wspólnej - ojcu i matce, to na razie w sądach niewiele się zmieniło.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawo ojców
Komentarze (7)
O
Ojciec
27 kwietnia 2015, 19:20
Sądy ZAWSZE..tylko atakóją meszczyzn..a kobiety;takie niewinne?niekohane?bite?A KTO POMYSLI OTYM ŻE ROZWÓD TO -WINA OBOPULNA!!!Facet tylko z pohyloną głową-zgadza sie,bo NIEMA WYBORU!!!a kbieta może;BIĆ,PIĆ.....NIEDBAĆ O DZIECI...A I TAK ALIMENTY DOSTANIE......I....WIELKI HONOR PRZED LUDŻMI!!!!!!..albo sie popłakać przed kamerą w tv-BO LUDZIE TO ŁYKNĄ!!!..a na końcu i tak dzieci są POSZKODOWANE....MĘSZCZYŻNI-OJCOWIE,NIEDAJCIE SIE--NIEJESTESMY ZWIERZĘTAMI
27 kwietnia 2015, 09:08
Czytam o złych sądach, o złych zonach. Ale o złu rozwodu jakoś nic nie napisane. Bo precież rozwod jest wprost odrzuceniem nauczania Boga.  A człowiek odrzucajac Boga sam skazuje się na zło i konsekwencje tego zła. I nie tylko siebie skazuje, bo przecież przez swoich rozwodzących się  rodziców cierpia niewninne dzieci. Wiec zamiast biadolić nad polskim systemem prawnym, moze warto zastanowić się, czy warto odrzucać to co Bóg nam jednoznacznie przekazał - małżeństwo jest nierozerwalne. I nie ma od tej prawdy żadnego wyjatku. 
J
Jan
27 kwietnia 2015, 07:12
Dziś w Bazylice św. Piotra w Watykanie o godz. 9:00 sprawowana będzie dziękczynna Eucharystia za dar kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII.  Przewodniczył jej będzie ks. kard. Angelo Sodano, a homilię wygłosi ks. kard. Stanisław Dziwisz – metropolita krakowski. Transmisję przeprowadzą Radio Maryja i TV Trwam.
P
pokrzywdzony
26 kwietnia 2015, 22:57
Mi sędzina SSO w Siedlcach - Małgorzata Chomiuk - zabrała prawa rodzicielskie do córki, tłumacząc mi: bo żona by musiała w każdej sprawie do pana dzwonić i ustalać szczegóły. Stwierdziła moją winę mówiąc: w naszym kraju jest tak, że to mężczyzna dba o sprawy finansowe rodziny - miałem pracę. Na koniec procesu sama stwierdziła: proszę państwa, jest wiele rodzin które są w podobnej sytuacji finansowej i sobie dobrze radzą. W domu żony zginęło też kilka tys. złotych z prezentu rodzinnego. Pedagog i psycholog sądowy, w opinii zaznaczyły: nie ingerować w sprawy rodziny. Byłem pewny uznania moich racji przez sąd a nagle straciłem wszystko.     Co miałem zrobić?!?!?! - pozabijać ich, czy się powiesić?!?!?!   - CIĘŻKO SIĘ Z TYM ŻYJE.   Sędziny na wydziałach rodzinnych robią co chcą, mężczyzna nie ma tam szans, może w skrajnym przypadku do niego się przychylą.
K
Katarzyna
26 kwietnia 2015, 22:02
A fałsz życia w małżeństwie??? Jak to opiszecie Wy "mądrzy"  internauci. ??? Ojciec? a kto to do chol.....jest? Czyżby facet, który wchodzi do mieszkania jak do hotelu? Który rozlicza z kasy i czasu spędzonego przy kompie? Oj obudżcie wy wszyscy "mądzy"! Żal mi Was. Spróbowalibyście zyć z kimś takim................
M
Męszczyzna
27 kwietnia 2015, 18:46
Gdybyś była DĄBRĄ ŻONĄ.....to mąż NIEUCIEKAŁBY....w wirtualne życie,gdybyś....TY STFOŻYŁA-bez egoizmu miłość-BEZINTERESOWNĄ.....to on by sam....hciał spędzić czas z tobą!!!!.....oj...egoistki..OBUDŻCIE SIE!!!!....hcecie tylko-by WAS KOHANO,by WAS PRZYTULANO,by WAS ZASPAKAJANO.......WE WSZYSTKIH WASZYH PRZYJEMNOŚCIAH........a macie głaboko w Du.....e....co czuje męszczyżna!!!!!
A
ad
26 kwietnia 2015, 20:09
Problem chyba leży w "braku równouprawnienia" pośród sędziów. Jeżeli sędziami w Polsce w tej materii są w przeważającej części kobiety, to nie ma się co dziwić, że prawa ojca są spychane na margines. Jeżeli dodamy do tego, iż znowu jakaś chyba większa część tychże kobiet posiada fragmentaryczną wiedzę z zakresu obowiązujących kodeksów i artykułów prawa, to nie ma się co dziwić że prawo staje się martwe, a wyroki są podyktowane emocjami bądź stoją za nimi działania korupcyjne. W tym temacie to polecam artykuły z portalu 3obiegu, a nawet programy TV z serii UWAGA czy "Państwo w Państwie. Można ulec wręcz wrażeniu, iż "Proces Kawki" stał się obowiązującą lekturą większości prawników w tym Kraju. Na szczęście nie większości, ale chyba jednak tej najbardziej wpływowej.