Przydzielmy dzieciom Wielkie Zadanie

(fot. shutterstock.com)
Joanna Winiecka-Nowak

Wiosna, ptaszki śpiewają, a my w pocie czoła przygotowujemy przydomowe ogródki do nowego sezonu. Nasze dzieci też nie próżnują - psocą, nudzą się i nudzą nam. Aby zachować ogólny dobrostan zaproponujmy im coś nowego - wciągnijmy je do wspólnej pracy, przeprowadźmy proste obserwacje przyrodnicze i związane z nimi zabawy.

Wielu pedagogów podkreśla, że dzieci najszybciej uczą się poprzez akcję i obserwacje. Wykorzystajmy to również podczas pielenia grządek. Pomagając nam nasi potomkowie nauczą się nie tylko techniki wykonywania konkretnych czynności, ale również będą kształtować swój umysł i nabywać szereg cnót. Zaczną dostrzegać związek między swoim działaniem, a otrzymanym efektem. Poznają tajniki planowania. Będą ćwiczyć się w cierpliwości, dokładności, konsekwencji. Zrobią krok do przodu w kwestii współdziałania z rodzeństwem. Nawiążą lepszy kontakt z rodzicami. Przykłady i teorie można byłoby mnożyć. Zostawmy to chętnym, my zaś, w biegu między sklepem ogrodniczym a składzikiem narzędzi skoncentrujmy się na praktyce. Przydzielmy maluchom Wielkie Zadanie.

DEON.PL POLECA

Pierwszym, najprostszym pomysłem jest wciągnięcie młodszej młodzieży do aktualnie wykonywanych przez nas działań. Jeśli mamy usunąć ubiegłoroczne liście, rozdajmy grabie sprawiedliwie - wszystkim na raz lub po kolei. Podobnie przekopywanie grządek może stać się dyscypliną zespołową. Rozważmy, czy nie warto kupić w specjalistycznym sklepie lub markecie zestawu miniaturowych narzędzi. Najmłodsi z najmłodszych mogą wykorzystać swoje plastikowe zabawki z piaskownicy. W tym wypadku lepiej jednak, by zostali oddelegowani w miejsce mało reprezentacyjne. Stosowana przez nich technika przynosi często niespodziewane efekty. Można też przydzielić im zadanie specjalne, na przykład podlewanie. W tym wypadku, poza małymi konewkami lub wiaderkami, musimy przygotować kalosze oraz torbę zapasowych spodni i skarpetek. Zazwyczaj najlepiej podlanym fragmentem działki są nogi plantatorów.

Nieco starszym dzieciom można już spróbować przydzielić własną połać ziemi. Razem zdecydujmy, czy będą na niej uprawiać warzywa, zioła czy rośliny ozdobne. Uwzględnijmy chęci potomka, ale również nasze możliwości czasowe, rodzaj miejsca w ogródku i własności gleby. Dodatkowo możemy upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Na przykład małych niejadków przekonajmy do zasiania marchewki albo groszku. Nic nie smakuje tak dobrze, jak własnoręcznie wyhodowane płody rolne. Może to trochę podstępne, ale w każdym razie mieści się w ogólnie przyjętych normach postępowania.

Po etapie decyzyjnym pomóżmy przygotować teren. Pokażmy, w jaki sposób przekopuje się ziemię, jak się ją wyrównuje. Wspólnymi siłami wyznaczmy grządki, a później zabierzmy się do najlepszego - siania i sadzenia. W marcu możemy wystartować z bobem, cebulą lub na przykład rzodkiewką. Z roślin ozdobnych wybierzmy wtedy chabry albo czarnuszkę. W kwietniu i maju przyjdzie czas na bardziej ciepłolubne rośliny. Jeśli sami jesteśmy początkującymi działkowcami, poprośmy o poradę podczas zakupów nasion i sadzonek.

W krótkiej przerwie między sianiem koperku a przycinaniem porzeczek może najdzie nas ochota by zamienić się w Dawida Attenborough i poznać świat przyrody od podszewki. Będziemy świadkiem tego, w jaki sposób kiełkują nasiona. Poznamy podziemne życie roślin. Podejmiemy detektywistyczne wyzwanie i wytropimy, kto lub co wierci korytarze koło pompy. Posłuchamy koncertu rudzika, może nawet uda się nam przyłapać jakiegoś ptaka na budowaniu gniazda. Gdy wiosna na dobre zagości, a później nastanie gorące lato, nasze obserwacje przyniosą nam nowe, równie ciekawe wnioski. Podejrzymy pszczoły zapylające kwiaty, przy okazji dowiemy się, po co roślinie są kwiaty i owoce. Będziemy świadkiem dramatów, w których pająki omotują muchę w sieć, a biedronka zjada mszyce. Sprawdzimy, w jaki sposób motyl spija nektar z kwiatów. Uzbrójmy się w aparaty fotograficzne, lupy, kolorowe atlasy i notatniki. Dokumentujmy, sprawdzajmy i nazywajmy. Przygotujmy zielnik chwastów i roślin sadzonych. Jeśli się uda, nakręćmy film przyrodniczy. Attenborough też od czegoś zaczynał…

Możemy też zainwestować trochę czasu, by zwabić na naszą parcelę pożyteczne i ciekawe zwierzęta. Skusimy pszczoły sadząc lub siejąc rośliny takie jak: jabłoń, śliwa, grusza, jeżyna, róża, wrzos, lawenda. Dzięki temu nasz ogród będzie bardziej kolorowy, a my będziemy mieć lepsze plony i możliwość obserwacji owadów w akcji. Załóżmy stawek, który przyciągnie żaby i ropuchy oraz owady wodne. Ustawmy karmnik, w którym znajdą się nasiona uzupełniające ptasią dietę zimą i wczesną wiosną.

Zanim jednak przystąpimy do dzieła kilka razy przemyślmy naszą decyzję. Pszczoły mogą być niebezpieczne dla małych alergików. Oczko wodne zupełnie nie sprawdzi się przy pełzającym roczniaku, a jego mieszkańcami będą też larwy mało lubianych komarów. Budując karmnik musimy natomiast nastawić się na działania systematyczne i odpowiedzialne. Ptaki przyzwyczajają się do miejsc, w których żerują, pleśniejący chleb im szkodzi, a niemyty karmnik jest źródłem chorób. Poza tym tego typu jadłodajnia w pobliżu centrum miasta będzie przyciągała nie tylko drobne ptaki żywiące się szkodnikami, ale również brudzące i roznoszące choroby gołębie. Coś za coś…

Mając dziecko przy sobie podczas wspólnego pielenia grządek lub podglądania przyrody unikniemy martwienia się, co też ono porabia w szopie na narzędzia. Z drugiej strony musimy nastawić się na serię pytań: "Skąd trawa wie, w którą stronę rosnąć?", "Czemu wyrywamy rośliny, a potem je sadzimy?", "Jak gąsienica drapie się po głowie?", "Kupisz mi ślimaka?". Dzięki nim uzyskamy doskonałą okazję do rozpoczęcia rozmowy. Przekażemy trochę wiadomości lub pofantazjujemy (No właśnie, jak się drapie po tej głowie?). Jeśli jednak musimy wykonać nasze zadania w wielkim pośpiechu, tego typu konwersacja może doprowadzać nas do białej gorączki. Do tego część pytań może być też dla nas zaskakująca. No cóż, nawet profesor botaniki i inżynier ogrodnictwa nie posiadają wiedzy absolutnej. W takim wypadku pochwalmy dziecko za zadanie tak ciekawego pytania i zaproponujmy wspólne poszukanie odpowiedzi w domu lub bibliotece. Tym bardziej niecierpliwym zaproponujmy, aby je zapisały lub narysowały na kartce. Kto wie, może te zapiski osiągną w przyszłości bajońskie ceny na aukcjach…

Warto też podkreślić, że wspólne prace ogrodowe możemy przeprowadzić nawet, jeśli nie należymy do grupy posiadaczy ziemskich. Uprawy, związane z nimi obserwacje i zabawy możemy w dużym stopniu uskuteczniać na balkonie, a nawet w korytkach ustawionych na parapetach okiennych. Co prawda nie będziemy w ten sposób mogli wyhodować jabłoni ani dyni, ale już pomidorki koktajlowe i szczypiorek będą w naszym zasięgu. Lista balkonowych roślin ozdobnych jest natomiast tak długa, że trudno ją teraz przytaczać. Nawet wczesną wiosną możemy zasadzić kupione w pełni rozkwitu stokrotki, bratki czy narcyzy. Możemy też pomyśleć o zasianiu roślin rozwijających się w późniejszym okresie oraz o reaktywacji ubiegłorocznych pelargonii. Przy okazji krótkiego werandowania urządzimy sobie przyjemny kącik do wypoczynku w ciepłe dni.

Na końcu powstaje pytanie: co zrobić, jeśli nasze dziecko należy do grupy osób zdecydowanie niezainteresowanych przyrodą, a w szczególności ogrodnictwem. My musimy zająć się uprawą mini-roli, o ono chodzi i nudzi. No cóż, zdarza się. Nie każdy jest Linneuszem z urodzenia. Każdy jednak ma jakieś zainteresowania i my możemy to bezpardonowo wykorzystać. Nasz potomek jest uzdolniony plastycznie? Super. Niech weźmie kredki (najlepiej pastele) i pomaluje kamyki i patyki zebrane podczas grabienia trawnika. Mamy małego muzyka? Wręczmy mu dyktafon i dajmy zadanie - nagrywanie odgłosów przyrody - śpiewu ptaków, szumu wiatru, szczekania psa. Młody architekt może zaprojektować między korzeniami drzew domek dla krasnoludków. Zrobi tam patyczkowe ściany i dach, liściaste łóżeczka i szafki z pudełek od zapałek. Zapalonemu informatykowi przydzielmy zadanie - zaprojektowanie planszy do gry komputerowej na nieprzekopanych jeszcze zagonkach warzywniaka. Założy tam szereg baz, wytyczy łączące je korytarze labiryntu, wykopie i zamaskuje zapadnię. Pomysł wypali, pod warunkiem, że do aresztu pójdą wszystkie ajpody, ajfony i ajtablety. Najlepiej na dłuższy czas…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przydzielmy dzieciom Wielkie Zadanie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.