Tato - połączenie banku i sponsora

„Pieniądz jest dobrym sługą, ale złym panem" (fot.sxc.hu)
Andreas Malessa, Ulrich Giesekus / slo

Nie tylko dzieci wychowywane przez samotną matkę, lecz również te z pełnych rodzin, postrzegają ojców jako kogoś, kto stanowi połączenie banku i sponsora. Zwłaszcza nastolatki uważają, że ojciec może odkręcić kurek z pieniędzmi i od tego zależy ich szczęście. Przyjrzyjmy się więc jeszcze raz dokładniej i praktycznie problemowi ojca w roli dawcy pieniędzy.

Jeśli wierzyć reklamom, życie zaczyna się dopiero wtedy, gdy mamy na sobie markowe ciuchy. Relacje międzyludzkie nie mogą w żadnym wypadku obejść się bez komórki z internetem i aparatem fotograficznym. Mając swoje dwie nogi, człowiek zasadniczo nie różni się od małpy, dlatego potrzebuje czterech felg z lekkiego metalu i szerokich opon. Napoje z kofeiną o smaku gumy do żucia dodają skrzydeł - to prawda, a zawartość portmonetki topnieje przy tym do zera. Nastolatki i młodzi ludzie to rynek. Wydają dużo pieniędzy i mało która gałąź przemysłu powstrzyma się od tego, by nie wessać chętnie tych pieniędzy. Z producentami związani są inni, na przykład telewizja z jej widowiskami typu talk-show dla młodzieży, które, przedstawiając się jako programy edukacyjne, emitowane są po południu w stacjach prywatnych i żyją wyłącznie z reklam.

Oprócz wydawania otrzymanych od rodziców pieniędzy, które nastolatkowie i młodzi ludzie przeznaczają bezpośrednio na swój image, często decydują oni również o tym, co kupują rodzice. Wielu ojców nie odważy się kupić auta, jeżeli młodociana latorośl nie zaakceptuje marki. ("Škoda — ja mam w to wsiąść?! Parkuj, proszę, w jakiejś bocznej ulicy, jak przyjedziesz odebrać mnie ze szkoły, dobrze?!")

Pedagodzy i psychologowie ostrzegają: wiele dzieci zostało już zarażonych falą konsumpcji. Poczucie własnej wartości i atrakcyjności wyznacza posiadanie. Istotne umiejętności, których uczymy dzieci, jak kompetencja społeczna, odpowiedzialność i wrażliwość na innych ludzi tracą w tym stopniu na znaczeniu, w jakim "kupuje się" pozycję społeczną. Nie to jest złe, że młodzi ludzie przywiązują dużą wagę do tego, by inni dobrze ich oceniali; jest źle, jeśli nie zdobywają przy tym tych umiejętności, dzięki którym w przyszłości mogliby uznać swoje życie za udane.

Oczywiście, w niektórych rodzinach problem "kasy" to problem numer jeden. Rodzice szukają punktów odniesienia. Co jeszcze jest normalne? Kto ustala kryteria? Jak znaleźć właściwą miarę? Problem w tym, że jedna miara nie istnieje. W każdej rodzinie inaczej wygląda sytuacja finansowa i jeśli ktoś uważa, że wie, czy rodzice powinni fundować dziecku prawo jazdy albo jaką sumę powinno się dawać miesięcznie dziecku, które studiuje, głęboko się myli. Tego nie da się wyznaczyć. Wszystko może być niewłaściwe i wszystko właściwe. To co dla jednego będzie luksusem, dla innego okaże się niewystarczające.  Człowieka o sztywnych zasadach trzeba wychowywać na wielkodusznego, a tego, kto jest chaotyczny, w dyscyplinie. Obu metod nie da się połączyć w tym samym przypadku.

Istnieje jednak kilka reguł, których przestrzeganie może pomóc przy podejmowaniu decyzji w konkretnych sytuacjach.

  • Po PIERWSZE: sprawy pieniędzy nie stawiajcie nigdy na pierwszym miejscu.
    Nie róbcie problemu ani z tego, co macie, ani z tego, czego nie posiadacie. Jeśli kwestia pieniędzy nie przesłoni ci innych życiowych spraw, pieniądz nie będzie też rządził twoimi dziećmi. ("Pieniądz jest dobrym sługą, ale złym panem"). Nie popieraj konkretnymi gestami ani nie umacniaj w dziecku przekonania, że szczęście w życiu to dobre konto w banku i BMW. Sensowne cele życiowe tkwią zawsze w tym, jakim się jest, nigdy zaś w tym, co się posiada.
  • Po DRUGIE: unikajcie sytuacji ekstremalnych.
    Jeśli chodzi o sprawy drugorzędne, prawie zawsze właściwe są opcje pośrednie. Krańcowość nie jest zdrowa. Postawa, jakiej hołdują ludzie chorobliwie oszczędni - "żyć biednie, a umierając być bogaczem", prowadzi do niewolnictwa, tak samo jak inna "mądrość" - "jedz i pij, kto wie, czy jutro się obudzimy".
  • Po TRZECIE: wprowadzajcie dzieci w sytuację finansową rodziny.
    Nie jest czymś niewłaściwym pozwolić dzieciom zrozumieć, jak rodzice muszą zarządzać pieniędzmi, które mają do dyspozycji. Być może najważniejszą rzeczą dotyczącą obchodzenia się z pieniędzmi, której można nauczyć dziecko, jest szczerość. Daj mu więc dobry przykład i nie pozwól, by kwestia domowych finansów stała się rodzinnym tabu. Umiej się pozytywnie dostosować do realiów, w jakich żyjesz. To, na co ty nie możesz sobie pozwolić, nie jest twoim dzieciom potrzebne.
  • Po CZWARTE: staraj się być sprawiedliwy.
    Sprawiedliwość  nie oznacza równego traktowania, tylko kierowanie się potrzebami. Rozdzielanie pieniędzy wśród potomstwa nie może zależeć wyłącznie od upodobania rodziców (kłótnie z powodu niesprawiedliwego podziału rodzinnego majątku często ciągną się przez pokolenia i rozbijają rodziny). Lecz gdy dziecko muzykalne potrzebuje pianina, nie znaczy to, że pozostałe muszą dostać podobnie drogą "zabawkę". W dłuższej perspektywie inwestycje te zaczną się wyrównywać. W rodzinie, w której wszystko porównuje się z tym, co ma ktoś inny, nie uda się wypracować właściwego stosunku do pieniędzy.
  • Po PIĄTE: nigdy nie próbuj przekupić swoich dzieci.
    Dobrze, kiedy dzieci mogą sobie zarobić własne pieniądze. Rodzice jak najbardziej mogą być "pracodawcami" ("chcę ci zaproponować zajęcie na czas ferii; możesz trochę zarobić"). Ale nigdy nie należy "kupować" pieniędzmi bliskości dziecka, jego przekonań albo posłuszeństwa. W dziecku wywoła to upór albo nauczy je udawania. Co nie powiedzie się z małymi dziećmi, będzie jeszcze trudniejsze później, kiedy dziecko staje się dorosłe. W praktyce terapeutycznej zdarza się na przykład, że w małżeństwach pojawiają się problemy, ponieważ ich rodzice nadal chcą rządzić swoimi dorosłymi dziećmi, uzależniając testamentalnie kwestię dziedziczenia od podporządkowania się wytyczonym przez siebie regułom.

Niezależnie od tego, jakie masz konto, ty sam jesteś wyjątkowy, masz różne zdolności, jesteś darem nieba dla swojej żony i dzieci. Dzięki Bogu, że istniejesz! Nie dlatego, że robisz wartościowe rzeczy, ale dlatego, że zwyczajnie jesteś! To wystarczy. Jeśli to zrozumiesz, dyskusje na temat pieniędzy wprawdzie w się twojej rodzinie nie zakończą, ale to, co w życiu naprawdę istotne, stanie się dla ciebie trochę ważniejsze.

Więcej w książce: Mężczyźni nie są skomplikowani - Andreas Malessa, Ulrich Giesekus

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tato - połączenie banku i sponsora
Komentarze (2)
O
ojciec
23 czerwca 2010, 18:07
to powinien być autorytet. i nie w polityce, nauce czy innej sprawie -tylko właśnie w kwestii ojcostwa. bo byc ojcem to niełatwa sprawa. wielkie są oczekiwania zarówno małych dzieci jak i dużych. na poczatku ojciec powinien umieć bawic sie z małym dzieckiem a potem nauczyc sie mieć dobry kontakt z nastolatkiem i dorosłym dzieckiem. bo zawsze ojciec jest potrzebny. dorosłym dzieciom też
T
~tato
18 stycznia 2010, 19:01
To bardzo potrzebny temat jak i dyskusja w tym zakresie. Nie jest łatwo pogodzić rolę ojca i rolę "banku i sponsora". Ważne jest, aby od samego początku uczyć nasze dzieci szacunku do pieniądza bez względu na to, ile ich się posiada. Dzieci winny mieć świadomość, że na nie się ciężko pracuje, że one nie są celem same w sobie, że trzeba umieć z nich korzystać. Z drugiej strony dzieci nie mogą nas postrzegac jako "dawców" kapitału. Musimy budować relacje, co nie jest rzeczą łatwą.