Tato, wolałbym, żebyś ty się ze mną pobawił!
Wielu ojców swoje wyrzuty sumienia spowodowane brakiem czasu dla własnych dzieci usiłuje uspokoić prezentami: dawaniem drogich zabawek, sprzętu technicznego, modnych ubrań. Niektórzy usiłują też "kupować sobie" dzieci większym kieszonkowym.
Pewien ojciec w rozmowie ze mną z przykrością wspominał słowa swojego syna. Mówił: "Gdy po powrocie z kolejnej podróży ofiarowałem mu jakąś wyszukaną zabawkę, syn powiedział do mnie: Tato, wolałbym, abyś ty się ze mną pobawił". I choć na widok kolorowego prezentu dziecko wyrazi chwilowy zachwyt, to jednak rzeczy nie zastąpią mu nigdy bezpośredniej więzi z ojcem, z matką.
Dawanie wielu drogich zabawek dzieciom, gdy rodzice mają słaby kontakt z nimi, może pobudzać jedynie ich chciwość, uczyć je bierności, pretensjonalności i konsumpcyjnego stylu życia. Bardziej niż rzeczy materialnych dziecko oczekuje od oj ca troskliwej i życzliwej obecności, wspólnie spędzonego czasu, wspólnej zabawy.
Szczególnie synowie tęsknią za ojcowską obecnością, spojrzeniem, uśmiechem, dobrym słowem, pochwałą, przytuleniem. Gdy wiedzą, że ojciec ich kocha, nie czują się urażeni jego napomnieniami.
Dobra relacja z ojcem jest dla chłopców ważnym potwierdzeniem ich męskiego dojrzewania. Gdy natomiast ojcowie z obojętnością traktują swych dorastających synów, ci usiłują przyciągnąć ich uwagę swymi niezwykłymi wyczynami.
Paul Auster, wspominając swego ojca, pisze: "Zaczęło mi chodzić po głowie, by dokonać rzeczy niezwykłej. Chciałem zadziwić ojca jakimś heroicznym wyczynem. Im bardziej ojciec był powściągliwy i niedostępny, tym większa zdawała się stawka. Lecz jeśli wola chłopca cechuje się idealizmem i uporem, to jednocześnie jest absurdalnie praktyczna. Miałem dziewięć lat i nie było w pobliżu dziecka, które mógłbym wyratować z płonącego budynku".
Gdy ojciec nie rozmawia z synem szczerze, otwarcie, ale jedynie kontroluje jego zachowanie, wypytuje go o naukę i stopnie, ten odbiera to jako przykry egzamin. Surowe ojcowskie napomnienia pozbawione serdeczności, życzliwości i współczucia są odbierane przez syna jako tresura czy manipulacja. I choć ojcowskie rady dawane dziecku same w sobie mogą być słuszne, to jednak brak więzi uczuciowej z nim sprawia, iż są one odbierane jako wyraz surowości lub "czepiania się starego".
Syn daje ojcu prawo wglądu w swoje problemy, trudności i kłopoty, jeśli czuje jego życzliwość, szczerość i autentyczną wolę udzielenia mu pomocy. Gdy chłopiec przekona się, nauczony przykrym doświadczeniem, że mówienie ojcu o własnych problemach jest jedynie okazją do reprymendy, zamyka się w sobie. Usiłuje wówczas sam radzić sobie ze swymi trudnymi sprawami. Pytany zaś o trudności mruczy pod nosem: "Wszystko w porządku" lub po prostu kłamie.
Dzieci nie potrzebują najpierw pieniędzy ojca, jego prezentów, pouczeń i rad, ale jego obecności na co dzień, życzliwej rozmowy z nim, akceptacji, dobrego słowa.
Więcej w książce: Kochaj mnie tato! - Józef Augustyn SJ
Skomentuj artykuł