To ty nie prosisz świętego Józefa o dziecko? Ich zaufanie zaowocowało dwoma synami

(fot. shutterstock.com)
Kamila Tobolska

Kiedy przed ślubem Marta dowiedziała się od lekarzy, że prawdopodobnie nigdy nie będzie mogła urodzić dzieci, Paweł stwierdził: zobaczymy. Niezwykłe zaufanie do św. Józefa zaowocowało w ich przypadku dwoma synami.

Starszy z chłopców, Kuba, kilka dni temu obchodził piąte urodziny. Szymon w lipcu skończy cztery lata. − Dzieci nie są nasze, dostaliśmy je tylko od Boga na wychowanie. Tym bardziej chcemy mówić o tym, co nas spotkało − stwierdzają Marta i Paweł Szczerzyńscy.

Mieszkają w Sosnowcu i to tutaj się poznali, zresztą w dość niecodziennym miejscu, w Kurii Diecezjalnej. Oboje zaangażowani byli w jedną z akcji pomocowych zorganizowaną z myślą o dzieciach z ubogich rodzin. Paweł koordynował ją jako wiceprezes Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, Marta pomagała w niej jako wolontariuszka. Jak przyznaje, był to czas, kiedy na nowo odnalazła swoje miejsce w Kościele, a pomogła jej w tym pielgrzymka do Lichenia. Paweł od dawna był bardzo zaangażowany religijnie, a kilka lat wcześniej razem z grupą przyjaciół założył Wspólnotę św. Józefa.

DEON.PL POLECA

Próba wiary

Marta już jako nastolatka zaczęła odczuwać dolegliwości, które z czasem zdiagnozowano jako zespół policystycznych jajników. Objawy tego schorzenia, które jest u kobiet najczęstszą przyczyną niepłodności, mogą mieć różne stopnie nasilenia. U Marty powodowały ogromny ból oraz wiązały się z powstawaniem torbieli. Dwie nich trzeba było usunąć operacyjnie, w pierwszym przypadku razem z jedną trzecią jajnika, co dla niej, wówczas bardzo młodej kobiety, było trudne do zaakceptowania. Marta starała się nie myśleć, z czym może wiązać się w przyszłości takie schorzenie, ale gdzieś w głębi serca czuła, jakie mogą być jego konsekwencje.

W Rzymie, do którego wspólnie z Pawłem się wybrali, pielgrzymując do kolejnych kościołów, prosiła Boga, żeby wszystko dobrze się poukładało. Paweł właśnie jej się oświadczył. − Pamiętam taką szczególną sytuację, przed bazyliką Santa Maria Maggiore. Siedziałam tam sobie po Mszy św. sprawowanej przez pewnego ciemnoskórego kapłana. Nagle zauważyłam go, jak przechodzi, a po chwili, bez powodu zawraca i idzie w moją stronę. Byłam zupełnie zaskoczona, kiedy podszedł do mnie, położył rękę na moim czole w geście błogosławieństwa i po angielsku powiedział, że na pewno wyproszę u Boga wiele łask. Łzy cisnęły mi się do oczu... − wspomina Marta.

Postanowiła więc stawić czoła sytuacji i zapytać lekarzy wprost, czy będzie mogła urodzić dziecko. Jeden z nich stwierdził, że przy tak szybko postępującej jak w jej przypadku chorobie raczej nie ma na to szans. Druga diagnoza była jeszcze mniej optymistyczna, lekarz bowiem całkowicie wykluczył możliwość urodzenia dziecka. − Kiedy Marta mi o tym powiedziała, ani przez moment nie zwątpiłem w moją miłość do niej. Wiedziałem, że damy radę, cokolwiek nam życie przyniesie. Choćbyśmy mieli być wypróbowani tak jak Abraham i Sara − wyznaje Paweł. − Szczerze powiedziawszy, moje myśli zaprzątały wtedy bardziej nieprzychylne opinie środowiska co do naszego związku. Nie wszyscy go w pełni akceptowali, bo jestem od Marty starszy o 14 lat − dopowiada.


Nie prosisz Józefa o dziecko?

Miłość pokonała jednak wszystkie obawy i pobrali się w 2006 r. Po ślubie przez moment nie myśleli o tym, że Marta może być bezpłodna. Ale gdy pojawiło się w nich pragnienie posiadania dziecka, pojechali do Fatimy, by tam prosić Matkę Bożą o dar rodzicielstwa. Kolejne miesiące nie przynosiły jednak oczekiwanego poczęcia. − Nie odbieraliśmy tego jednak w ten sposób, że Matka Boża nas nie wysłuchała. Wyjazd do Fatimy był bowiem dla nas czasem zawierzenia Maryi − wyjaśnia Paweł.

Otoczenie, wiedząc o ich staraniach o dziecko, wkrótce zaczęło podpowiadać, żeby skorzystali z możliwości, jakie daje postęp medycyny. A oni z kolei prosili różne osoby o modlitwę w swojej intencji. − Ktoś nam w końcu wprost zaproponował, żebyśmy sięgnęli po in vitro. Nasza odpowiedź była prosta: do takich metod nie będziemy się uciekać, musimy mieć wiarę! − tłumaczą. W pewnym momencie Paweł przeżył jednak olśnienie. − Pomyślałem: Człowieku, ty należysz do Wspólnoty św. Józefa, a nie prosisz Józefa o dziecko? Chyba coś jest nie tak?! − przyznaje. Zaczęli więc odmawiać Nowennę do św. Józefa o łaskę potomstwa. Tydzień po jej zakończeniu wypadały imieniny Pawła. − Poczułam tego dnia takie natchnienie, że powinnam zrobić test ciążowy. Nic jeszcze nie wskazywało na to, że mogę spodziewać się dziecka. Zrobiłam więc w pracy test i nie mogłam uwierzyć, kiedy zobaczyłam na nim pozytywny wynik. To był prezent dla Pawła, za który wiedzieliśmy, że musimy dziękować Bogu i św. Józefowi − opowiada Marta.

Krótko po tym ich radość została jednak przytłumiona. Dowiedzieli się, że dziecko, owszem, rozwija się prawidłowo, ale Marta ma kolejną torbiel. − Czuliśmy, że Bóg wystawia nas po raz kolejny na próbę. Trwaliśmy jednak w wierze, choć mieliśmy obawy, czy wszystko dobrze się skończy − mówi Paweł. Na szczęście, w czasie rozwoju ciąży torbiel sama się wchłonęła i Kuba przyszedł szczęśliwie na świat.


Symeon i Jakub

Kilka miesięcy później Marta i Paweł ponownie zaczęli odmawiać Nowennę do św. Józefa o łaskę potomstwa, ale tym razem w intencji pewnego małżeństwa. I właśnie wtedy dowiedzieli się sami, że spodziewają się narodzin Szymona. − Tak na wszelki wypadek nie odmawiam na razie tej nowenny − żartuje Paweł.

Imiona ich synów zaczerpnięte są z Pisma Świętego. Młodszy nosi imię Symeona, któremu dane było zobaczyć Mesjasza, a pierworodny − Jakuba walczącego z Bogiem. − Nasze życie też tak trochę wygląda, że chcemy walczyć z Bogiem. Kiedy z perspektywy czasu patrzę na nasze doświadczenia, mam wrażenie, że uparliśmy się jak Jakub, który mówił: Nie puszczę Cię Boże, dopóki mi nie pobłogosławisz − zauważa Paweł i dodaje, że wszystkie przeciwności, które ich spotkały, były drogą do umocnienia. − Trudności nauczyły nas pokory. Dzięki nim dostrzegamy rzeczy, których zapewne w innych okolicznościach by nam umknęły − przyznaje Marta, dopowiadając, że jej problemy z torbielami prawie zupełnie zniknęły.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To ty nie prosisz świętego Józefa o dziecko? Ich zaufanie zaowocowało dwoma synami
Komentarze (37)
A
Anna
14 stycznia 2018, 13:41
Znam kobietę, która modliła się ponad 20 lat - najpierw o chłopaka, potem o męża, chciała mieć rodzinę, dzieci. Potem modliła się jeszcze o zrozumienie tego, że nie otrzymuje i o rozeznanie powołania. Po drodze były lata we wspólnocie, modlitwy do różnych świętych, rekolekcje ignacjańskie... I cóż, nic. Teraz zbliża się do emerytury i nadal nie wie, jaki był ten plan pana Boga wobec niej. I słyszy od ludzi kretyńskie rady w stylu "jak nie masz rodziny, masz mnóstwo czasu i możesz działać w wolontariacie. I owszem, działa, ale tylko w niedzielę, bo 6 dni w tygodniu haruje, żeby się w ogóle utrzymać. Znajome lubią się jej zwierzać ze swoich problemów z facetem i dziećmi, po czym, gdy ich cierpliwie wysłucha dowalają "ty to masz dobrze, cały czas dla siebie, choć w sumie taki dom bez rodziny to tylko zimne mury bez życia, a na starość to ci nikt szklanki wody nie poda" I kiedy ona mi się z tego wszystkiego zwierza, to nie wiem co mam jej powiedzieć. 
XK
x. Krystian
8 stycznia 2015, 22:35
Św. Józef naprawdę pomaga! Od kilku lat codziennie odmawiam litanię do tego Wielkiego Patrona za konkretne rodziny oczekujące potomstwa - wczoraj kolejne małżeństwo podzieliło się radością z otrzymanego dziecka! 
Miłosz Skrodzki
22 marca 2014, 13:35
A jednak cuda się zdarzają :-)
B
bezbożnik
19 marca 2014, 22:30
Jak sąsiad ma na imię Józef to warto poprosić
S
Szarusia
19 marca 2014, 23:02
komentarze niektórych zwalają mnie z krzesla :D
R
realistka
1 maja 2015, 22:31
Józef ładnie poproszony działa cuda :D
M
malinowa__mamba
19 marca 2014, 17:03
Wspaniałe świadectwo. Bardzo poruszyła mnie ta historia i od dziś będę się regularnie modlić do świętego Józefa o łaski (na razie inne niż macierzyństwo).
O
Olinka
11 lipca 2013, 20:52
Zasada jest taka, że Bóg nam odmawia albo wydziera to, na czym w danym momencie życia najbardziej nam zależy i bez czego nie potrafimy zyć. Tak żeby dać upust swojemu Boskiemu okrucieństwu.
O
Okrutny
19 marca 2014, 21:10
Boskie okrucienstwo ? A to ciekawa teoria..
KD
Krzysztof Dzieńkowski
20 marca 2014, 14:25
nawet jeśli, to widziałby w tym bardziej danie nam możliwości uwolnienia się od bożka. Zanim o coś poprosimy, musi to dla nas w sercu umrzeć. Jak ma nas obdarowywać czymś co będzie nas niewolić? Tak samo Abraham. Mógł pójść w świat do wielkich dzieł, dopiero jak udało mu się Boga postawić przed swoim synem, który był tak upragniony. I nie został mu zabrany na zawsze, tylko na ten czas kiedy myslał, że będzie musiał go zabić. To samo nasze życie. Musimy uczyć się obojętności na wszystko co nie jest Bogiem. Tyle samo śmierci co życia, tyle samo zdrowia co choroby, bogactwa co biedy. Wolność od i wolnmoość do. Pozdrawiam!
K
k26
20 marca 2014, 19:36
Olinko, On jest nieskonczenie mielosierny. popros Go o to, czego potrzebujesz. wykrzycz Mu to, co masz na sercu. Mysle, ze troche Cie rozumiem. On sie bardzo ucieszy, jesli Mu to powiesz wprost.
DD
do dzieniek88
22 marca 2014, 13:27
To jasne że człowiek jest w pewnym sensie zniewolony swoim zdrowiem, bo jak ma żyć kiedy jest poważnie chory? Jeśli to ty mi wymodliłeś chorobę to przesyłam ci ją z powrotem, przeklinam cię i oby ci się zawaliło całe życie tak jak mnie. Masz 26 lat i łatwo ci się wymądrzać, więc życzę ci jeszcze wielu lat wegetacji w chorobie i samotności. Ja wkrótce popełniam samobójstwo a na tę chwilę przeklinam nieskończenie zachłannego i okrutnego tyrana który jest twoim bogiem. 
BJ
Bóg jest nienawiścią
22 marca 2014, 13:31
Nieskończone, nieludzkie, niesprawiedliwe, wyrafinowane, bezduszne boskie okrucieństwo. Na wasz obraz i podobieństwo. 
S
solaris905
11 lipca 2013, 20:37
ja tez sie modlilam - do sw. Józefa i do wszystkich swiętych jacy mi przyszli do glowy.. i do Matki Bożej i do samego Boga ... i zaszłam w ciążę ..nawet  dwa razy .... i dwa razy straciłam moje dzieci ... już się nie modlę ... nie mam już siły.widocznie się modliłam za mało albo ze zbyt małą wiarą . ...Kochana, niech sie Pani zupelnie nie poddaje. Wiem, ze to bardzo trudno. Ja czekalam na moja coreczke 11 lat. Zanim Pan Bog nam ja przyslal, z trudnoscia zaszlam w ciaze trzy razy, i trzy razy stracilam te dzieci zanim mogly sie urodzic. Dla matki to rozdzierajacy bol. Wszyscy dookola wydaja sie miec dzieci, szczesliwi, itp. Serce doslownie wyje z rozpaczy. Jednakze, nadzieja istnieje zawsze. Z calego serca zycze Pani, aby marzenie o wlasnym dziecku spelnilo sie i aby wyroslo na dobrego czlowieka. <3
A
ANNA
8 lipca 2013, 22:04
ja tez sie modlilam - do sw. Józefa i do wszystkich swiętych jacy mi przyszli do glowy.. i do Matki Bożej i do samego Boga ... i zaszłam w ciążę ..nawet  dwa razy .... i dwa razy straciłam moje dzieci ... już się nie modlę ... nie mam już siły.widocznie się modliłam za mało albo ze zbyt małą wiarą . Współczuję Ci tak bolesnych doświadczeń. Ludzkie ciało nie jest doskonałe, wiele musi przejść w życiu.A może przyczyną jest jakaś utajona choroba np.toksoplazmoza?  ...
A
Ania
8 lipca 2013, 09:28
Jakie to proste,wystarczy sie pomodlic i juz cud. Az zemdlilo od tej infantylnosci religijnej. A coz maja powiedziec malzenstwa,ktore lata sie modlily ,nawe 20 lat i nie nastapil cud. I juz odpowiadam tez modlily sie z ufnoscia. Działanie Boga jest nie do ocenienia tu na ziemi. Tu widzimy tylko część. Wiele małżeństw modlących się jak piszesz z ufnością przez długie lata na pewno otrzymały wiele , może nie koniecznie to o co prosiły i tu w komentarzach się to przewija. Bóg jest dobry.
M
mama
25 marca 2013, 20:02
W moim małżeństwie było podobnie. Wielu ludzi nas wspierało w modlitwie a dzidziusia wciąż nie było. lekarze owszem też próbowali nam pomóc , tylko my sami na pewnym etapie powiedzieliśmy dość tym eksperymantom. Bóg miał dla nas inny plan. Adoptowaliśmy dwoje dzieci. Już są dorośli. Są to nasze dzieci. Jesteśmy szczęsliwą rodziną. Nigdy nie mielismy żadnych wątpliwości czy postapiliśmy słusznie.
NM
niedoszła matka
24 marca 2013, 22:21
ja tez sie modlilam - do sw. Józefa i do wszystkich swiętych jacy mi przyszli do glowy.. i do Matki Bożej i do samego Boga ... i zaszłam w ciążę ..nawet  dwa razy .... i dwa razy straciłam moje dzieci ... już się nie modlę ... nie mam już siły.widocznie się modliłam za mało albo ze zbyt małą wiarą .
A
anonim
19 marca 2014, 15:56
A może Pani powołaniem jest adopcja? Nie przyszło to Pani do głowy?
MK
maria koczorowska
23 stycznia 2017, 10:43
Św. Jan w swoim 1 liście pisze " Ufność ,jaką w Nim  pokładamy , polega na przekonaniu ,że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą "  Bóg jest dobrym Ojcem i daje swoim dzieciom tylko to co dla nich jest dobre . Skoro modliłas się wytrwale i nie zostałas wysłuchane , to brak macierzyństwa jest dla Ciebie dobry  . Pomódl się o rozpoznanie Twojej drogo życiowej . Może adopcja ? Znam kilka rodzin szczęśliwie wychowujących adoptowane dzieci . 
MK
maria koczorowska
23 stycznia 2017, 10:52
Sw. Jan pisze w swoim 1 liście " Ufność , jaką w nim pokładamy , polega na przekonaniu , że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą " Bóg jest dobrym Ojcem i daje swoim dzieciom tylko to , co jest dla nich dobre . Skoro modliłaś się wytrwale i nie zostałaś wysłuchana , to znaczy ,ze brak macierzyństwa jest dla Ciebie dobry . Pomódl się o rozpoznanie Twojej drogi życiowej . Może adopcja ? Znam kilka rodzin ,szczęśliwie wychowujących adoptowane dzieci .
S
Szczęśliwa
20 marca 2013, 11:30
A ja chcę się podzielić cudem, jaki dokonal się w naszym zyciu, choć wprost nigdy nie prosilismy o niego. Jesteśmy malżeństwem od 10 lat. Staralaiśmy się o potomstwo - tylko naturalną drogą- znaną od założenia świata:))) Ani mąż, ani ja nie zażywalismy ŻADNYCH leków. Sprawę potomstwa oddalismy Bogu, modląc się tylko "bądź wola Twoja". Jeśli Pan chce da, jeśli nie poszukamy, odkryjemy  jakaś drogę dla siebie, aby być dla innych. Nigdy wprost nie prosiłam Pana o dzieci. Skoro Mu zaufałam, uważałam, iż jeśli ich nie ma  Pan wie lepiej ..... I tak czas płynął. Przyzwyczailiśmy się do takiego stanu rzeczy. Kiedy stuknęła mi 40-stka stwierdziłam, teraz to juz pewnie jestem za stara i już chyba nie czas na takie przyjemności. I cieszyłam się tym co jest. A tu rok później okazuje się, że Pan dał nam dziecko. Obecnie jestem w 4 miesiącu ciąży. Dla BOGA NIE MA NIC NIEMOŻLIWEGO. Trzeba Mu tą sprawę oddać całkowicie i skupić się na byciu dla innych. A PAN zrobi swoje, jak przyjdzie odpowiedni czas. Proszę, nie załamujcie się, uwierzcie, że Pan może wszystko.
M
Mama
20 marca 2013, 07:55
JP II kiedyś powiedział że dopiero gdy wykorzysta sie wszystkie swoje ludzkie możliwości można dopiero liczyć na cud. W moim przypadku w długiej drodze do cudu pomogła naprotechnologia. Doktor Wasilewski z Napromedica w Białymstoku bardzo pomaga Panu Bogu w pełnieniu cudów... Bardzo polecam to Boży człowiek i wspaniały kompetentny lekarz.
N
niespodzianki
19 marca 2013, 17:20
[url]http://abrahamisara.pl/duchowosc/bog-robi-niespodzianki/[/url]
TZ
Tomek Z
19 marca 2013, 14:14
czytam to i łzy mi lecą ... Tak wiele razy modliłam się z wiara i ufnością, tak wielką nadzieję pokładałam w tym, że Bóg pokieruje moim losem i zaopiekuje się mną ... Zamiast tego ciągłe kłody nogi, zwątpienie, żal i złość. też nie moge mieć dzieci, nawet mężczyzny nie potrafiłam utrzymać przy sobie z powodu mojej biologicznej ułomności... Dziś już pozostała mi tylko wiara we mnie w samą i w rychły koniec tej katorgi zwanej życiem ;( ...Moniko, ja jestem mężem niepłodnej, ale ona nie wierzy. Uważa, że Bóg nas nie wysłuchuje i Go oskarża. Buntuje się i nie chce się modlić. Chciałaby in-vitro. Wiem, że Bóg i o mnie nie zapomniał, choć mi jest czasem trudno. I o Tobie tez na pewno nie zaponiał. Szukaj pociechy u przyjaciół i ufaj mimo wszystko.
M
milena
19 marca 2014, 17:09
Tomaszu, życzę Twojej żonie pstryczka w nos od Pana Boga (w postaci dziecka oczywiście) ;) 
M
mama
16 marca 2013, 14:54
Święty Józefie ,módl się za moje dzieci ,zwłaszcza za syna Jakuba. zawierzam go Twojej opiece .Ty wiesz czego mu tak bardzo potrzeba.Ufam Bogu i Twemu wstawiennictwu. Amen.
A
amrita
15 marca 2013, 14:15
Zmagam się z niepłodnością u mnie i u męża, leczymy się (etycznie!) i modlimy się. Nie mam siły modlić się aż o tak wielki cud dla nas jakim jest urodzenie dziecka bez wyleczenia, ale modlę się o światło Ducha Św. dla naszej lekarki, i widzę, że ona pozostaje otwarta na jego działanie - jest coraz lepiej. Rozumiem wszystkie niepłodne osoby, które mają wrażenie, że Bóg ich nie wysłuchuje. Dla mnie ważne stało się spojrzenie na nasze cierpienie z punktu widzenia wiary i zaufania Bogu: "Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz" (Jk 4,3). Jak zatem się modlić? Jezus odpowiedział na to pytanie ucząc nas modlitwy Ojcze Nasz, jest tam piękny zwrot "Bądź wola Twoja". Przeszłam trudną drogę do zrozumienia tego, ale dziś mogę już powiedzieć, że nie jest ważne czy urodzę dziecko czy nie (posiadanie dziecka jako zaspokojenie MOICH pragnień) - istotne jest, żeby w moim życiu działo się to, co podoba się Bogu. Jeśli On będzie chciał, by niepłodność pozostała moim krzyżem - niech będzie błogosławiony. Potrzebę bycia matką na pewno zrealizuję, tyle dzieci do kochania jest na świecie... :)
M
M.
15 marca 2013, 13:09
Aż tak Wam przykro, że kogoś spotkał cud? 
M
Monika
15 marca 2013, 12:42
czytam to i łzy mi lecą ... Tak wiele razy modliłam się z wiara i ufnością, tak wielką nadzieję pokładałam w tym, że Bóg pokieruje moim losem i zaopiekuje się mną ... Zamiast tego ciągłe kłody nogi, zwątpienie, żal i złość. też nie moge mieć dzieci, nawet mężczyzny nie potrafiłam utrzymać przy sobie z powodu mojej biologicznej ułomności... Dziś już pozostała mi tylko wiara we mnie w samą i w rychły koniec tej katorgi zwanej życiem ;(
BP
Bóg pomaga ufającym Mu
15 marca 2013, 09:53
Bóg pomaga tylko wybranym? ... Tak! A "wybrani" to ci, którzy mu ufają aż do końca, a nie tylko w danej potrzebnej nam chwili..
KP
komu pomaga Bóg?
15 marca 2013, 08:45
taki tekst budzi tylko rozgoryczenie ludzi, którzy też się modlą (w różnych istotnych intencjach!!), a nie zostają wysłuchani. Bóg pomaga tylko wybranym?
T
Tomek
14 marca 2013, 23:14
Wiara i codzienna modlitwa to podstawa. Później korzystanie z tego na ziemi, co Pan Bóg ofiarował. Jak to zawodzi to jeszcze głośniejsza modlitwa. Modlitwa, modlitwa, modlitwa i działanie.
MM
mała mi
14 marca 2013, 22:53
I chyba po to są takie historie - żeby ktoś zachwycił się "świadectwem wielkiej wiary" i dostrzegł działanie Boga w ludzkim życiu. Ja czytam z zażenowaniem i złością. Proste przesłanie artykułu "pomódl się, a Bóg spełni twe życzenia" jest nieprawdziwe. Kochać Boga, który nie wysłuchuje naszych próśb zanoszonych w modlitwach i bezgłośnym wołaniu, to jest wyzwanie na miarę wielkiej wiary.
W
Werronika
14 marca 2013, 22:46
Jakie to proste,wystarczy sie pomodlic i juz cud. Az zemdlilo od tej infantylnosci religijnej. A coz maja powiedziec malzenstwa,ktore lata sie modlily ,nawe 20 lat i nie nastapil cud. I juz odpowiadam tez modlily sie z ufnoscia.
L
Lena
14 marca 2013, 21:10
Nikt nie mówi o tym, aby nie korzystać z medycyny, nie pracować czy nie uczyć się. Modlitwa nie zastąpi człowiekowi tego wszystkiego. Nie znaczy to jednak, że nie jest w życiu potrzebna. Tam gdzie medycyna była bezradna (diagnoza o niepłodności), tam zaingerował Bóg. Dla mnie jest to świadectwo wielkiej wiary tych ludzi i ingerencji Boga w ludzkie życie.
PC
Pan Cogito
14 marca 2013, 19:11
Jak jesteś chory masz nowotwór lub masz wylew również nie idź do lekarza nie proś o pomoc, módl się do Józefa lub Jezusa albo do innego świętego, aniołów lub jeśli już musisz to do samego Boga.  Po co wogóle korzystać z medycyny módlcie się. Po co pracować módlcie się. Po co się kształcić módlcie się. W końcu to krótkie życie na ziemi jest niczym w porównaniu z wiecznością w raju. Czy kilkadziesiąt lat umartwiania się, postu i wyrzeczeń nie jest warte wieczności?