Edukacja czy deprawacja?

Zarówno w mediach, jak i w programach szkolnych seksedukatorów nie ma miejsca na informacje o zagrożeniach wczesnej inicjacji seksualnej.
Jan Pospieszalski / slo

W jednym z programów „Warto rozmawiać” zgromadzonym w studiu młodym ludziom zaraz na początku rozdaliśmy karteczki, by napisali, z czym kojarzy im się sformułowanie „bezpieczny seks”. Większość respondentów spontanicznie napisała: antykoncepcja...

Okazało się, że dla większości młodych antykoncepcja to bezpieczeństwo. Odwracając sytuację, niebezpieczeństwem – czytaj: zagrożeniem – jest poczęcie się dziecka. Nowe życie – dar stworzenia, jaki nosimy w sobie, dar wzbudzenia potomstwa – jest postrzegane jako zagrożenie. Jak wiele zmieniło się w naszej mentalności, skoro coś, co od wieków było traktowane jako błogosławieństwo, dziś postrzegane jest jako zagrożenie. We wszystkich kulturach liczne potomstwo było czymś pożądanym, znakiem błogosławieństwa bogów, zapowiedzią pomyślności.

Co się z nami stało, jak doszło do tego, że zakwestionowano naturalne ludzkie pragnienie? Najprościej można by odpowiedzieć, że stało się to w konsekwencji zmian mentalności zapoczątkowanych rewolucją seksualną, seksualność oddzielono od płodności.

Temat wychowania młodzieży, edukacji seksualnej, sposobu mówienia w szkole o sprawach płciowości i seksu wracał. Podejmowaliśmy go często, a fragmenty programu z naszego studia z udziałem posłanki Joanny Senyszyn i Wojciecha Cejrowskiego ciągle biją w internecie rekordy popularności.

DEON.PL POLECA


Angażowaliśmy uwagę widzów szczególnie tym, co naszym zdaniem jest alarmujące w problemach wychowania w szkołach. Pytaliśmy, jak program szkoły, autoryzowany przez instytucję państwa, powinien mówić o sprawach płci, planowaniu rodziny, płodności i seksualności. Ten podstawowy spór toczy się między zwolennikami wychowania do życia w rodzinie a promotorami tzw. edukacji seksualnej. Czy ludzka seksualność da się oddzielić od życia i moralności? Czy szkoła ma prawo do przekazania dzieciom wiedzy, a równocześnie także systemu wartości? Czy należy podawać tylko techniczne informacje tak jak instrukcje obsługi jakiegoś urządzenia? Ponieważ spór dotyczący wartości bywał zazwyczaj gorący, lecz nie wnosił niczego nowego, postanowiliśmy szukać płaszczyzny, gdzie możliwa jest wymiana argumentów.

Pamiętam moje zaskoczenie, gdy dotarliśmy do lekarzy ginekologów, którzy wskazali nam zachodnie badania ukazujące związek wczesnej inicjacji seksualnej i niepłodności. Sprawcą tego zjawiska jest m.in. bakteria Chlamydia. Dziś naukowcy mówią wręcz o epidemii. Drobnoustroje przenoszone drogą płciową są groźne z kilku powodów. Po pierwsze, z taką bakterią można żyć wiele lat, nie wiedząc, że jest się nosicielem. Bezobjawowy rozwój choroby sprawił, że według WHO ok. 10 proc. społeczeństw krajów wysoko rozwiniętych uległo zakażeniu. Niepokój w studiu zaczął rosnąć, gdy goście opowiedzieli, jakie skutki powoduje rozwój drobnoustroju w organizmie. Na pierwszym miejscu specjaliści wymieniają bezpłodność, potem zapalenie jajników i jajowodów, a wielu ekspertów obarcza Chlamydię wzrostem zachorowań na raka szyjki macicy. Największy odsetek zachorowań – 25 proc. występuje u ludzi do 25. roku życia. Przyczyną jest właśnie wczesna inicjacja seksualna. Okazuje się, że system odpornościowy u kobiet jest w pełni ukształtowany kilka lat później niż czas pojawienia się pierwszej miesiączki. Według lekarzy może to trwać do 20., a nawet do 21. roku życia. Podejmowanie współżycia przed ostatecznym wykształceniem się systemu immunologicznego w narządach rodnych wielokrotnie bardziej naraża młode dziewczyny na zarażenie. W pełni dojrzałe kobiety są odporniejsze niż gimnazjalistki.

Dyskutanci w studiu wskazali na pośredni związek edukacji seksualnej koncentrującej się na dostarczeniu młodym ludziom wiedzy o dobrodziejstwach pigułek, wkładek i tabletek stosowanych na drugi dzień ze wzrostem zachorowań w tej grupie wiekowej. Arsenał środków (w tym wczesnoporonnych) wymieniany w programach tzw. nowoczesnej edukacji seksualnej, jako sposoby „zabezpieczania się” przed niechcianą ciążą, u 15-16-latków rodzi poczucie fałszywej normy.

Skoro podaje się nam takie wiadomości, myśli gimnazjalistka, to oczywiste jest, że ta wiedza jest dla nas użyteczna, po prostu już teraz jest potrzebna. Mam rozumieć, że wszyscy w tym wieku już są aktywni seksualnie, a tylko ja, głupia, jeszcze nie spróbowałam. Próba przekonania dziewczyny, że to nie jest norma, że lepiej poczekać i zachować czystość do ślubu, traktowana jest jako opresja i indoktrynacja. Połączenie wiedzy o płciowości i miłości w jej aspekcie cielesnym wraz z systemem wartości traktowane było przez seks-edukatorów jako ideologiczna inwazja. Tak pojmowana edukacja staje się pośrednio zachętą nie tylko do nieodpowiedzialnego traktowania własnej seksualności, ale także jest nachalną promocją produktów firm farmaceutycznych. Wiele książek dla młodzieży – jak np. Antykoncepcja, czyli seks na szóstkę Anny Mentlewicz, szczegółowo omawiająca zalety środków antykoncepcyjnych – pojawia się na rynku przy wsparciu koncernów farmaceutycznych. Ostatnie badania publikowane w „Gazecie Wyborczej” dotyczące wiedzy na temat antykoncepcji zostały przeprowadzone dla konkretnej firmy farmaceutycznej. Zarówno w mediach, jak i w programach szkolnych seksedukatorów nie ma miejsca na informacje o zagrożeniach wczesnej inicjacji seksualnej. Nikt nie pisze o Chlamydii i o groźbie bezpłodności.

Podczas przygotowań do jednego z programów firma PR, obsługująca producenta hormonalnych środków antykoncepcyjnych, przez pomyłkę skopiowała nam plik zawierający strategię niemieckiej firmy na rynku polskim. Porównanie sprzedaży na rynku niemieckim i naszym wskazuje, jak wielki potencjał rynku istnieje jeszcze tutaj, w kraju. Opracowano metody dotarcia do klientek z perswazją o zaletach produktu nie w formie zwykłej reklamy, lecz metodami piarowskimi. Potencjał rynku liczony jest na milion klientek. Każda klientka hormonalnej antykoncepcji to dwadzieścia tabletek miesięcznie przez wiele lat. Logika biznesu wymusza rozwiązania marketingowe, z których nie zdajemy sobie sprawy. Specjalną rolę odgrywają też lekarze eksperci. W programach pokazaliśmy dr. Tulimowskiego, który przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, odwiedzając szkoły i namawiając do szczepień przeciw wirusowi HPV. Z jego wykładów wynika, że powinno się szczepieniami objąć całą populację jedenastolatek.

Problem w tym, że jedna szczepionka to koszt ok. 1000 zł, a wirus zagraża tylko osobom aktywnym seksualnie, zmieniającym często partnerów. Naiwni rodzice wysupłują ostatnie grosze, nie dostrzegając prostego faktu, że ktoś ich dzieci traktuje jak prostytutki lub co najwyżej osoby bezwolne, które w tym wieku są grupą ryzyka. Samorządowcy współfinansując szczepienia, nie widzą, lub nie chcą widzieć, w miłym doktorku akwizytora koncernów farmaceutycznych. Nie chcą też dostrzec, że jedenastoletnim dzieciom taka profilaktyka może będzie potrzebna za siedem lat. Kolejny raz nieuchronność wczesnej inicjacji ukazana jest jak obowiązująca norma. Badania Zbigniewa Izdebskiego wskazujące na obniżanie się wieku inicjacji seksualnej w Polsce trudno traktować jako wiarygodne, skoro jego rzetelność jako naukowca w programie „Warto rozmawiać” (słynna ankieta) podważono, a związki z koncernami farmaceutycznymi zostały dowiedzione.

Na koniec pewna anegdota. Schodzącego z góry Mojżesza, który taszczył dwie wielkie, kamienne tablice, oczekiwał tłum. Mojżesz przywitał ich, stawiając pytanie: „Mam dwie wiadomości: jedną dobrą, drugą złą, od której zacząć?”. „Dawaj tę dobrą” – krzyknęli.

„Utargowałem do dziesięciu...”. „Uff” – odetchnęli z ulgą Izraelici.

„A ta zła?”.

„Szóste zostaje!”.

Najlepsza instrukcja obsługi (pozostając w żargonie zrozumiałym dla liberałów) sprawdziła się przez wiele, wiele pokoleń. Próba zmiany Dekalogu uchylająca np. szóste przykazanie po prostu jest nieopłacalna.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Edukacja czy deprawacja?
Komentarze (10)
M
M.
23 października 2011, 03:29
Nawet jezeli zamiar autora jest dobry to zabiegi uzyte w tekscie juz jednoznacznie uczciewe nie sa. To ze ktos na antykoncepcji zarabie (nawet potezne pieniadze) nie czyni jej automatycznie zlem. Podobnie jak nie jest zly chleb sprzedawany codziennie, witaminy, czy papier toaletowy. Sam uwazam sie za katolika i moim zdaniem najwieksza krzywde naszej religii robia nie jej jawni wrogowie, ale jej glosiciele ktorzy uzywaja nieprawdziwych argumentow i nieuciwych metod/sztuczek aby przekonac do swoich przekonan.
K
klara
30 maja 2011, 16:00
gdyby wczesna inicjacja seksualna była odpoweidzialna za niepłodność, to grupy etniczne, które wydaja za maż 12 letnie dziewczynki powinny wyginąć z braku potomstwa, a tak nie jest. niemniej uważam promowanie czystości za priorytet Niezupełnie tak jest jak piszesz.  Skoro są wydawane za mąż - to znaczy ich kontakty są ograniczone do jednego partnera - co minimalizuje ryzyko zarażenia chlamydią, odpowiedzialną za niepłodność.
M4
Młodzieniec 43 lata
30 maja 2011, 14:43
 Wchdząc trochę w psychologię podświadomości mówienie o tym czego nie "wolno" jest w istocie zachęcaniem do takich czy innych działań. Robienie z tego wielkiego halo jest super, mocno rozbudza wyobraźnię. Pomaga w tym również nałożenie w domu i rodzinie na sex zasłony tabu. Brak zainteresowania rodziców czasem włsnych dzieci. Brak spójności dorosłych w tym co mówią i robią. Odrobina hormonów, których nie da się wyeliminować i gotowe. A artykuł, eeee... szkoda gadać, naciągnięty jak guma do majtek. Jeśli się chce to wszystko da się udowodnić. Nawet gdyby nie było to możliwe w oparciu o istniejące aksjomaty to przecież zawsze można je naciągnąć lub zastąpić włsnymi, oczywiście jedynie słusznymi.
30 maja 2011, 09:39
Jak rozumiem autor chce powiedzieć, że edukacja seksualna i reklama antykoncepcji są odpowiedzialne za wczesne rozpoczynanie życia seksualnego przez dzieci? To chyba tak jakby powiedzieć, że za moją nogę złamaną na rowerze jest odpowiedzialny producent opon, których wtedy używałem. Ok, jego wina to jakiś ułamek procenta całej winy, bo gdyby opony były lepszej jakości, super bezpieczne, to może bym nogi nie złamał. Myślę że część winy ponosi też propaganda dotycząca noszenia kasków, bo odwraca uwagę od innych zabezpieczeń, no i w jakimś stopniu prognoza pogody, która nie zapowiadała przelotnych opadów deszczu. Jednak wydaje mi się, że po prostu rower jest fajny, widzę jak inni jeżdżą i dobrze się bawią i sam wsiadłem na niego bez żadnych przygotowań. Do spraw, które mogą połamać człowieka trzeba po prostu podchodzić dojrzale i odpowiedzialnie. Trochę z innej beczki: Autor naiwnie uważa, że pół wieku temu i wcześniej nie było czegoś takiego jak niechciana ciąża i aborcja oraz, że każde dziecko było błogosławieństwem. Pozostawię to bez komentarza, bo mi też się czasem wydaje, że kiedy byłem mały to słońce świeciło jaśniej i wakacje były dłuższe.
D
didi
30 maja 2011, 08:57
gdyby wczesna inicjacja seksualna była odpoweidzialna za niepłodność, to grupy etniczne, które wydaja za maż 12 letnie dziewczynki powinny wyginąć z braku potomstwa, a tak nie jest. niemniej uważam  promowanie czystości za priorytet
K
kate
30 maja 2011, 08:47
Zgadzam się w zupełności z komentarzami użytkowników. Miało być o wartościach i relacjach międzyludzkich, wyszło o farmacji i piarze. Chyba nie tędy droga...
A
Adam
30 maja 2011, 06:09
Artukuł powołując się na tzw. "metody naukowych badań" mówi o sprawach, które od zawsze były czlowiekowi znane, gdyż od tysiacleci gloszone: nie cudzołuż. Ale teraz pycha "naukowości" nakazuje je roztrząsać nawet niedojrzałym umyslowo - nie tylko seksualnie. Możemy o wartościach zagadać się na śmierć i nic z tego nie wyniknie... prócz dalszego zamieszania w głowach. Nie wszystkie glowy są od wszystkiego, ale my przecież musimy wszystkich edukować - przymusowo i powszechnie. Prawda? Mity nami rzadzą - nie konkrety.
K
Karolina
29 maja 2011, 21:02
Choć mam poglądy zgodne z nauczaniem KK cały tekst uważam za beznadziejny. 1. Z czym ma sie kojarzyć "bezpieczny seks", skoro jest to hasło antykoncepcji jako takiej? Nie rozumiem zdzwienia autora. Równie dobrze mogłabym zapytać z czym się kojarzy sformułowanie "Coraz bliżej Święta!" i dziwić się, że ludzie mówiliby o Coca- Coli, skoro jest to jej hasło reklamowe przed każdym Bożym Narodzeniem. 2. 1/3 artykułu (który -jesli dobrze rozumiem- ma być na temat edukacji seksualnej) dotyczy tematu obocznego, czyli związków pomiędzy wczesną inicjacją a bezpłodnością. Po co? To teamt na oddzielny tekst- bardzo cięzko rzozumieć, o co tak naprawdę chodziło autorowi. 3. Fragment o strategii marketingowej- "Opracowano metody dotarcia do klientek z perswazją o zaletach produktu nie w formie zwykłej reklamy, lecz metodami piarowskimi"-->polecam zapoznanie się z definicją PR-u. Zdanie jest bzdurne. 4. Fragment o szczepionkach- jeśli wszyscy patrzyliby na leki tylko przez pryzmat korzyści, jakie mają z tego koncerny farmaceutyczne, to ludzkość by wyginęła przy zwykłej grypie (bo po co-analogicznie- miliony ludzi małyby dorabiać koncerny kupując aspirynę?) Apeluję o rozwagę. My, katolicy musimy bronić swoich poglądów, musimy wiedzieć, co jest dobre, a co złe i nie bać nazywać pewnych rzeczy po imieniu. Zawsze  jednak należy pamiętać, że świat nie jest  samym złem- tu także jest dobro. Poza tym tekst bardzo bazuje na emocjach, a chyba cechą katolika ma być rozwaga?
~~
29 maja 2011, 15:01
dawajmy świadectwo dzień po dniu a sprawy poruszane w artykule będą stanowić margines." -Dawajmy! O to chodzi ! ..a cała reszta słów ,zbędna! 
PP
Piotr Patyna
29 maja 2011, 13:50
Nie jestem fanem p. Pospieszalskiego. Tematy, które wybierał były zazwyczaj ważne i jak twierdzi oparte o wartości. Oglądając jego programy wnioskuję, że argumenty były pokrętne, dowody naciągane i pokazywane jednostronnie. W związku z tym, w moim przekonaniu, było to mówienie o wartościach w sposób ich pozbawiony. Wartości powinniśmy wpajać dzieciom od urodzenia w oparciu o Pismo czyli miłość, szacunek i prawdę, dając własny przykład. Statystyki mówią, że 95% polskiego społeczeństwa stanowią katolicy czyli ludzie, którzy powinni żyć w oparciu o nauczanie Jezusa. Wiele już widziałem ale pewnych rzeczy nadal nie rozumiem. Jak interpretować następujące fakty: 1. Według szacunków ok. 90% sprzedawanych samochodów używanych ma oszukane liczniki. Przecież w 95% jeździli nimi katolicy. 2. Czym jest i do czego służy podanie ręki lub skinienie głowy gdy przekazujemy sobie znak pokoju, gdy już w niedzielę, po mszy używa się bez pamięci klaksonu aby upomnieć człowieka, który chce wyjechać z parkingu i mu to nie wychodzi. 3. W czym ma pomagać gospodyni od wieczora do rana na probostwie? 4. itd. Gdzie tu są wartości? Jak młody, inteligentny człowiek ma postępować zgodnie z wartościami jak odbiera je, i w wielu przypadkach słusznie, za oczywiste dyrdymały i brednie. Jak ma identyfikować się z kłamstwem, które dla podniesienia wartości maluje się w ornamenty używając do tego mikrofonu lub fal eteru. To jest nie po kolei rzecz. Uczmy Pisma bo to jest jedyna droga ale POSTEPUJMY ZGODNIE Z NIM. Wszelkie dyskusje tego typu staną się wówczas bezprzedmiotowe. Zacznijmy wymagać od siebie i nic więcej. Staniemy się wtedy motorami dla naszych dzieci sąsiadów i innych ludzi. Bądźmy uczciwi i kochajmy innych tak abyśmy mogli z podniesioną głową i patrząc w oczy staruszce, inwalidzie na wózku czy bezdomnemu podać rękę i przekazać im znak pokoju. Nie mówmy o tym młodzieży tylko dawajmy świadectwo dzień po dniu a sprawy poruszane w artykule będą stanowić margines. Z Bogiem.