Nie możemy mieć dzieci. Może in vitro?

(fot. vanessa.michelle flickr.com)
ks. Marek Dziewiecki / slo

Ponad milion par małżeńskich w Polsce ma problemy z płodnością. Część lekarzy poleca i obiecuje niepłodnym parom dziecko "z probówki". Lekarze ci ukrywają wiedzę o tym, co w rzeczywistości oznacza procedura in vitro.

W konsekwencji nawet wśród katolickich małżonków są tacy, którzy nie rozumieją, dlaczego ta procedura jest niezgodna z prawem naturalnym i z Dekalogiem.

Po pierwsze, procedura in vitro jest wysoce szkodliwa dla zdrowia kobiety, która się jej poddaje. Nie jest to procedura lecznicza, gdyż niczego nie leczy, a przeciwnie - w pierwszej fazie wymaga podawania kobiecie wysokich dawek zbędnych dla jej organizmu hormonów po to, by w jednym cyklu miesięcznym dojrzało kilka czy kilkanaście komórek jajowych zamiast jednej. Ponieważ pierwsza próba rzadko kończy się urodzeniem dziecka, to większość kobiet poddawana jest kilka razy tego typu hiperstymulacji hormonalnej, a to często prowadzi do powikłań zdrowotnych. Po drugie, in vitro to decydowanie się na ciążę bardzo wysokiego ryzyka.

Statystycznie jedynie w 25% przypadków pierwsze przeniesienie poczętego na szkle dziecka do jamy macicy kończy się porodem.

DEON.PL POLECA

W 75% przypadków poczęte dziecko umiera. Przy kolejnych próbach umiera jeszcze większy odsetek dzieci. In vitro to procedura, w której niewielki procent ciąż kończy się urodzeniem żywego dziecka. Po trzecie, procedura in vitro oznacza, że rodzice przyjmują jedno ze swoich dzieci, a wszystkie inne porzucają. Wszystkim innym dzieciom, do których poczęcia dopuścili, odmawiają miłości, a ich los pozostawiają w rękach lekarza, czyli kogoś obcego. Ponadto jeśli dawcą plemników nie jest mąż, to kobieta ma prawo domagać się od tego mężczyzny płacenia alimentów. Z drugiej strony, dawca plemników nie będący mężem matki swego dziecka, nie jest pozbawiony praw rodzicielskich i może domagać się wpływu na wychowanie dziecka, któremu przecież przekazał życie. In vitro wiąże się wtedy z bolesnymi komplikacjami.

Człowiek ma prawo do reprodukowania zwierząt, gdyż one są jego własnością. Może się nimi posługiwać dla osiągnięcia własnych celów. Może je zjadać czy sprzedawać. Tymczasem dziecko nie jest własnością rodziców.

Nie może być środkiem do osiągnięcia ich celów. To rodzice mają być darem dla dziecka, a nie ono dla nich. Powinni z miłością przyjąć każde dziecko, któremu przekazali życie, a procedura in vitro im to uniemożliwia.

Kobiety nie powinny niszczyć płodności poprzez antykoncepcję, a pary małżeńskie nie powinny odkładać rodzicielstwa na późniejsze lata. Jeśli problemy z niepłodnością pojawią się mimo to, wtedy jest możliwość leczenia.

Dzięki naprotechnologii większość par może odzyskać płodność. W innych przypadkach możliwa jest adopcja. Znam kilkanaście par małżeńskich, które się na to zdecydowały. Kilka z tych par zdecydowało się na adopcję dzieci poważnie chorych.

Gdy w jednym z przypadków dyrektorka domu dziecka stwierdziła, że nie daje gwarancji, iż ten wychowanek będzie się prawidłowo rozwijał, małżonkowie wyjaśnili, że gdyby szukali czegoś z gwarancją, to kupiliby sobie telewizor. Miłość do dzieci - własnych czy adoptowanych - to najbardziej ofiarna i bezinteresowna forma miłości, do jakiej zdolny jest człowiek.


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie możemy mieć dzieci. Może in vitro?
Komentarze (82)
I
im
7 listopada 2013, 17:36
"Niech ktoś mi odpowie - jeśli zapładnia się np. trzy komórki i wszystkie trzy wprowadza się kobiecie (żaden nie umiera żadnego się nie mrozi). Kobieta rodzi trojaczki, podkreslam zdrowe to gdzie tu zło." Ciąże wielopłodowe są obarczone dużym ryzykiem : np. porodem przedwczesnym, wad wrodzonych. Poród przewczesny to wcześniactwo i związane z tym powikłania. Są też badania, kótre pokazują, że nawet w ciąży jednopłodowej ryzyko wad wrodzonych jest wyższe niż w ciążach naturalnych. A jeśli kobita rodzi trojaczki niezdrowe czyli chore, to już jest zło?
EE
E E
7 listopada 2013, 17:05
Niech ktoś mi odpowie - jeśli zapładnia się np. trzy komórki i wszystkie trzy wprowadza się kobiecie (żaden nie umiera żadnego się nie mrozi). Kobieta rodzi trojaczki, podkreslam zdrowe to gdzie tu zło. Znam taki przypadek. Zarzuca się invitro wady genetyczne - najśmieszniejszy jest zarzut autyzmu. Nikt nie zna etiologii autyzmu jak do tej pory i wiązanie tego schorzenia z invitro to błąd. Istnieje wiele schorzeń na tle genetycznym które występowały przed wynalezieniem metody invitro. W codziennym życiu ciągle jesteśmy narażeni na czynniki wpływające na DNA a tym samym na geny. 99 % bawełny którą Państwo noszą jest z GMO ziemniaki które jecie też, nie wspomnę o ryżu. Nikt nie protestuje przeciwko dochodowej branży motoryzacyjnej i zanieczyszczeniu jakie powoduje. Jesteście przeciwko invitro ale niewielu poświęciłoby się buntowi przeciwko niszczycielskim siłom wydobycia ropy i degradacji środowiska naturalnego. Dopóty mamy ciepłe grzejniki i wodę w kranie dopóty wydaje nam się że możemy pouczać. Jeśli chodzi o lekarzy nie każdy lekarz to embriolog albo genetyk, lekarz pierwszego kontaktu nie przeszczepi mi serca. Staram się zrozumieć przeciwników ale mam też w głowie takie myśli że skoro na tym szkiełku jednak te komórki się łączą i mają póżniejszy potencjał do rozwóju w zdrowy płód to znaczy że jest to przyzwolenie, jakaś dodatnia wartość wobec tej metody. Dlaczego wieloryb nie pocznie dziecka ze słoniem - bo natura na to nie pozwoli. Skoro pozwala na zapłodnienie na szkiełku a do tego rodzą się piękne i zdrowe dzieci które nie muszą być bezpłodne to gdzie tu zło.
E
Evita
26 września 2013, 17:57
Kobieto INV jest złem tak czy inaczej. To jest moje, podkreslam, zdanie, przekonanie, poglad. To, Ze sie na to zdecydowalas nie daje Ci monopolu na zabieranie glosu w tej sprawie. A to, ze ja uwazam INV za uwlaczajace godnosci czlowieka nie odbiera mi prawa do wypowiadania sie na temat tego zlego - podkreslam, wedlug mojego przekonania - zabiegu. POZDRAWIAM
E
Evita
26 września 2013, 17:03
Do świeckiego, naprawdę tak trudno wpaść na pomysł modlitwy za niepłodnych?? O in vitro to potrafią trąbić aż do znudzenia!! ... Roman - jak ja chciałam, żeby Kościół modlił się za moją ś.p. babcię to poprosiłam kapłana, żeby odprawił w tej intencji mszę św. Kościół to my - jak chcesz, żebyśmy modlili się za pary dotknięte bezpłodnością to masz to jak w banku. A Ciebie prosze : pomódl się za moją babcię ;)
S
Słaba
23 września 2013, 13:37
@T7HRR Niestety "zero-jedynkowość" podejścia do in vtro, o której napisałam, nie jest mową "tak-tak, nie-nie"... Czym innym jest mowa szczera i prosta (tak-tak, nie-nie), a czym innym jest upraszczanie złożonego zagadnienia, bo "sprawa jest jasna i nie ma o czym mówić" (zero-jedynkowość). Ja staram się mówić w sposób szczery i prosty. I szczerze chciałabym poznać niektóre aspekty in vitro, które nie są dla mnie jasne. Jest mi to potrzebne, bo, jak napisałam już gdzieś indziej, znam ludzi którzy starają się o dziecko tą metodą. Chciałabym móc rozmawiać z tą mamą bardziej kompetentnie. Moje wykształcenie umożliwia mi zrozumienie procesów biologicznych, czy genetycznych. Ale nie mam gdzie się o nie dowiedzieć, jeśli obie strony mówią ideologicznie, a nie merytorycznie. Jeśli idzie o nauczanie KK, to chciałabym też poznać mniej uproszczone podejście do zagadnień etycznych, takich jak np. ryzykowanie życiem i zdrowiem swoim i cudzym (także w kontekcie wartości do których człowiek dąży). W rozmowach o in vitro (tzn. w rozmowach "ludzkich", nie rozpatrywaniu naukowym) brakuje mi też ludzkiej życzliwości, miłości i współczuciia, zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców - zwłaszcza matki.
K
karolina
22 września 2013, 19:38
Ten tekst o telewizorze jest świetny!!! W ogóle artykuł bardzo mi się podoba, gratuluję
21 września 2013, 21:50
@Słaba tak-tak, nie-nie...
S
Słaba
21 września 2013, 21:28
@tomaszz Ja ciebie nie namawiam do in vitro. Moje wpisy nie mają tego na celu. Wsłuchuj się w Boga tak, jak to robisz teraz, (lub inaczej). On na pewno będzie ciebie prowadził. Ja mam wielkie pragnienie, aby w tę sferę wprowadzić miłość, choćby małymi kroczkami. Bo jest jej tu zdecydowanie za mało i (mam wrażenie) w wielu przypadkach dopiero ona mogłaby wskazać, co jest dobre i dlaczego. Obecnie słychać prawie wyłącznie podejście "zero-jedynkowe" do in vitro. To utrudnia.
E
Entiana
20 września 2013, 21:00
Do Kobieta - Ogólna propozycja zamiast procesu technologicznego jakim jest in vitro to napro. Mówi Pani, że bzdurą jest jej proponowanie skoro w Pani szczególnym przypadku doszło do podwiazania obu jajowodów. Ale przecież przy in vitro to także nie będą Pani dzieci.
TZ
Tomek Z
19 września 2013, 08:57
Nie dodałem jeszcze, że ważne jest dla mnie też oficjalne stanowisko Kościoła, które zawsze traktuję jako wyraz woli Bożej.
TZ
Tomek Z
19 września 2013, 08:42
Ja pytałam o niezamierzoną śmierć, np. o niezagnieżdżenie się zarodka, albo jego poronienie, albo obumacie. Nie pytałam o świadome zabijanie, bo wtedy ta różnica oczywiście jest jasna. Właśnie, tak jak piszesz, mówiłam o in vitro przeprowadzanym bez zabijania. @Słaba Mnie trudno jest sobie wyobrazić in-vitro bez zabijania. Czy sam fakt połączenia gamet poza ciałem kobiety nie jest już skierowany przeciwko życiu, ze o mrożeniu już nie wspomnę? Jak na razie nie znalazłem na to satysfakcjonującej odpowiedzi. A dopókii nie mam tej pewności nie mogę się na in-vitro zgodzić. W ten sposób wyraża się moja bojaźń przed Bogiem - nic nie robię bez Boga. Unikam wszystkiego co ma choćby pozór zła. Tylko w ten sposób mogę sobie wyobrazić postawę człowieka wierzącego, stawia on mianowicie Boga ponad wszystkim, na pierwszym miejscu, tak, że bez Boga nie podejmuję żadnych działań. Nawet drobnostki jak wstanie rano z łóżka, odpoczynek, jazda rowerem, zawsze te rzeczy robię z Bogiem, więc tym bardziej w sprawach ważnych chcę oddać Jemu należny szacunek. Bo przecież, jeśli On zechce wszystko może sprawić. W tym kontekście pytałem o relację wiara - in-vitro u osób broniących tej procedury. Czy są oni na prawdę wierzący? Nie miałem tutaj na myśli konkretnie Ciebie! :) Chciałem tylko dać ogólny problem do przemyślenia, jeśli ktoś znajdzie w nim coś dla siebie. Pozdrawiam!
S
Słaba
18 września 2013, 19:41
@Słaba - opisujmy obecną sytuację, a nie nasze prywatne ich wizje. @Tomaszt. Ja nie opisuję sytuacji (obecnej czy innej). Ja proponuję, jak ją zmienić (w jakim kierunku).
S
Słaba
18 września 2013, 19:34
Mam tez pytanie ogólne do ludzi broniących procedury in-vitro, czy Wy wierzycie w Boga? Wg mojej wiedzy, przy obecnym stanie poznania tego co się dzieje w czasie in-vitro, nie można mieć pewności, że jest ona zupełnie dobra. Jak więc możecie tą świadomość pogodzić z wiarą w Boga? @tomaszz Nie wiem, czy mnie zaliczasz do obrońców in vitro... Jeśli chcesz, to napiszę coś bliżej - jak moja postawa wobec in vitro, ma się do mojej wiery w Boga (ale nie teraz, bo to subtelna sprawa i potrzebuję trochę czasu na sformułowanie tego). Ale wątpię, czy się kwalifikuję do grupy ludzi, którą pytasz. ;-)
S
Słaba
18 września 2013, 19:18
Czym się różni niezamierzona śmierć zarodka poczętego in vitro, od niezamierzonej śmierci zarodka poczętego naturalnie? @Słaba (...) Jeśli rodzice wiedzą, że ich dzieci będą zabite, a mimo to zdecydowali się na in-vitro to nie możemy powiedzieć, że taka śmierć była "niezamierzona". Okej, rozumiem, że gdyby było można to by przeprowadzili in-vitro bez zabijania, ale to nie zmienia faktu, że zabijanie zarodków w czasie in-vitro nie można porównywać do naturalnego oobumierania zarodków. Trzeba pamiętać, że człowiek podejmuje świadomą decyzję o zabiciu zarodka i to sprawia, że in-vitro jest grzechem. @tomaszz Witaj! Ja pytałam o niezamierzoną śmierć, np. o niezagnieżdżenie się zarodka, albo jego poronienie, albo obumacie. Nie pytałam o świadome zabijanie, bo wtedy ta różnica oczywiście jest jasna. Właśnie, tak jak piszesz, mówiłam o in vitro przeprowadzanym bez zabijania.
18 września 2013, 16:10
Ja z moją żoną, jak już tu kiedyś wspominałem, też mamy problemy z zajściem w ciążę. Ale wierzę, że tek trzeba. Skoro nie ma innej drogi to idę taką jaką mi Bóg pokazał i wierzę, że On sam z tego wyprowadzi dobre owoce. Czy będzie tym owocem dziecko? Nie wiem, ale wiem, że jeśli odstąpię od przykazań to dobrych owoców nie będzie - może będzie dziecko, które zawsze jest Jego darem i jest dobrem, ale będzie też grzech, który zawsze obciąża sumienie przed Bogiem i od Niego oddala. A więc będzie też mniej dobrych owoców, które Bóg chciał przeze mnie światu dawać. Po prostu ufam Mu bezgranicznie i trwam w wierności przykazaniom. To mi wystarcza, choć czasem jest trudno Imienniku,  piękne świadectwo.
TZ
Tomek Z
18 września 2013, 15:15
Chcę jeszcze podziękować za wsparcie modlitwą, o którym tutaj na Deonie dobrzy ludzie mnie kiedyś zapewnili. Szczerze jestem wdzięczny, na pewno Bóg wysłuchuje Waszych modlitw, dzięki Wam łatwiej nam nieść nasz krzyż. I ja o Was pamiętam kiedy klękam. Szczęść Boże!
TZ
Tomek Z
18 września 2013, 14:41
Jeszcze tylko jedno na koniec. Zrozummy, że Bóg osądzi nasze czyny. A podstawą Jego sądów są nasze intencje, nasze uwarunkowania w wiedzy, którą posiadamy, w świadomości popełnianego grzechu. Grzech ciężki musi spełniać trzy warunki: dotyczyć materii poważnej (np. naruszać jedno z dziesięciu przykazań), być popełniony z pełną świadomością i przy całkowitej wolności. Więc kiedy szukamy odpowiedzi jak postąpić aby postąpić dobrze, to badajmy swoje sumienie, sprawmy by nasze intencje były czyste, nie dopuszczajmy ŻADNEGO poluzowania zasad ogłoszonych przez przykazania. Bo Boga nie będzie interesował efekt naszych działań, tylko nasze intencje, czy one były czyste, wole od zła, czy nie do końca. Bo Bóg nam przykazał postępowiać zgodnie z przykazaniami i nie martwić się o to jakie to przyniesie efekty. Reszta jest w rękach Boga i to On zadba o to żeby owoce naszych dobrych czynów były dobre. Ja z moją żoną, jak już tu kiedyś wspominałem, też mamy problemy z zajściem w ciążę. Ale wierzę, że tek trzeba. Skoro nie ma innej drogi to idę taką jaką mi Bóg pokazał i wierzę, że On sam z tego wyprowadzi dobre owoce. Czy będzie tym owocem dziecko? Nie wiem, ale wiem, że jeśli odstąpię od przykazań to dobrych owoców nie będzie - może będzie dziecko, które zawsze jest Jego darem i jest dobrem, ale będzie też grzech, który zawsze obciąża sumienie przed Bogiem i od Niego oddala. A więc będzie też mniej dobrych owoców, które Bóg chciał przeze mnie światu dawać. Po prostu ufam Mu bezgranicznie i trwam w wierności przykazaniom. To mi wystarcza, choć czasem jest trudno
C
conta
18 września 2013, 14:40
Wed lug mnie in vitro moz e być do przyjęcia przez katolika jeśli wyeliminuje si e mrożenie i niszczenie zarodków. Wszystkie zapłodnione powinny trafic do macicy i mieć szanse na rozwój
TZ
Tomek Z
18 września 2013, 14:21
Trzeba jeszcze pamiętać, że wola Boga jest zapisana w także w naturze. Natura jest Jego dziełem, a więc jej prawa wyrażają Bożą wolę. My mamy prawa natury, mamy przykazania Boga i mamy nasze sumienia. W oparciu o to wszystko mamy dane drogowskazy, które musimy odnajdować by odróżniać dobro od zła. Jeśli znajdziemy metode prokreacji nie łamiącą żadnego z tych praw, a pomagającą osobom z problemami w zajściu w ciążę pokonać ich trudności, to będziemy mogli z pełną odpowiedzialnością tych metod się trzymać. Taką metodą jest naprotechnologia. Niezależnie czy skuteczna czy nie, bo tutaj nie istnieją badania, które wszyscy by uznali za rzetelne. Ale ona nie łamie żadnego z przykazań, żadnego prawa ani sumienia. Mam tez pytanie ogólne do ludzi broniących procedury in-vitro, czy Wy wierzycie w Boga? Wg mojej wiedzy, przy obecnym stanie poznania tego co się dzieje w czasie in-vitro, nie można mieć pewności, że jest ona zupełnie dobra. Jak więc możecie tą świadomość pogodzić z wiarą w Boga?
TZ
Tomek Z
18 września 2013, 14:06
bez woli Bożej nie powstałby człowiek ani w macicy ani w probówce. Aha. Tak samo gdyby holokaust nie był zgodny z Jego wolą, to przecież też by nie niego nie pozwolił !!! Nie ustosunkowałaś się też do zabitych, zamrożonych, poddanych nieznanym przez nas cierpieniom zarodków. Co na ich temat powiesz?
TZ
Tomek Z
18 września 2013, 13:52
Czym się różni niezamierzona śmierć zarodka poczętego in vitro, od niezamierzonej śmierci zarodka poczętego naturalnie? @Słaba Sprawa jest prosta. Decydując się na in-vitro doskonale wiesz, że Twoje dzieci są skazane na śmierć i nie ma dla nich nadziei na życie. Kiedy zarodki obumierają naturalnie jest to dla rodziców cios, bo mieli oni nadzieję, że ich dziecko będzie żyło. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację (chyba nie było nigdy takiego przypadku), że rodzice będąc świadomymi, że ich dzieci będą zabite zdecydowali się na in-vitro, a później rozpaczali tak jak po stracie swoich dzieci. No chyba, że zrozumieli swój błąd i  rozpaczali, bo zaczęli żałować tego co zrobili, ale to inna sytuacja. Jeśli rodzice wiedzą, że ich dzieci będą zabite, a mimo to zdecydowali się na in-vitro to nie możemy powiedzieć, że taka śmierć była "niezamierzona". Okej, rozumiem, że gdyby było można to by przeprowadzili in-vitro bez zabijania, ale to nie zmienia faktu, że zabijanie zarodków w czasie in-vitro nie można porównywać do naturalnego oobumierania zarodków. Trzeba pamiętać, że człowiek podejmuje świadomą decyzję o zabiciu zarodka i to sprawia, że in-vitro jest grzechem.
S
Staruszek
18 września 2013, 12:09
T7HRR - przyjacielu, nie należy nikogo potępiać. Jesteś najprawdopodobniej młodym człowiekiem, który w ogóle nie wie jak funkcjonował Kościół w Polsce w latach 50 - 60 i 70-tych XX wieku. Nie ma nawet jak porównać ten dzisiejszy Kościół z tym sprzed kilkudziesięciu lat. Wiele ze słów Arcybiskupa spełniło się, chociaż musiało upłynąć wiele lat. Chociaż według mnie, nie przypuszczał On, że to nastąpi tak szybko. Arcybiskup nikogo nie potępiał ani nie marginalizował nikogo. Dla każdego miał czas i nad każdym sie pochylał. Dzisiaj sprawa znana jako in V. zaszła tak daleko, że namieszała wszystkim w głowach. Staliśmy sie narodem albo za albo przeciw i co najgorsze nie ma w tym wszystkim miejsca na rzetelną i konkretną rozmowę. Albo straszymy albo przyzwalamy. Tak naprawdę nikt, poza niewieloma ludźmi wie o co tutaj chodzi. A to jest źle, gdyż wszyscy mamy być w przysłowiowym Matrixie, i albo mówimy tak, albo nie. Na inną opcję juz nie ma przyzwolenia. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że komentujemy coś o czym w ogóle nie mamy pojęcia. Generalnie uważamy "że tak należy". Kinga jest otwartą kobietą, pisząc, że Arcybiskup był mądrym człowiekiem. Wydaje mi się, że chce ona czegoś więcej, niż tylko to, co podaje nam prasa i o czym piszemy. KIngo życzę Tobie byś dalej była otwarta na ucieczkę z Matrixu. Pozdrawiam !
J-
Ja - Asia
17 września 2013, 21:21
Do Kobiety Do momentu Twojego wpisu, który mówi o kierowanej przez Ciebie modlitwie do Maryi w Nowennie Pompejańskiej(wspaniałej) byłam przekonana, że nie należysz do KK, bo wyrażasz się o nim negatywnie a l e okazuje się, że jesteś jego częścią. Życzę Ci więc z całego serca abyś została MATKĄ i abyś nie używala słów "nigdy się to nie uda". Nie mam zamiaru Cię osądzać ale uważam, że mimo wykształcenia brakuje Ci wiary. Zwróć się bezpośrednio do Jezusa, zawierz mu siebie, męża i dziecko i ZAUFAJ MU. On objawiając się ks. Dolindo Ruotolo powiedział "czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie a nie proporcjonalnie do waszych trosk". Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej co Jezus powiedział do ks. Ruotolo, to polecam link "Jezu, Ty się tym zajmji!". Ja wierzę, że On  nie przypadkowo skierował Twój wzrok na to forum (nie do końca miłe dla Ciebie ale może potrzebne). Twój los nie jest Mu obojętny. Jeśli tylko dasz się Mu poprowadzić, to objawi Ci się Jego moc. Panie przymnóż nam wiary. Pozdrawiam .
AM
a moze to jet ttak?
17 września 2013, 20:15
Gdyby zgodzic sie na in vitro z poszanowaniem zycia zarodkow (brak mozliwosci ich mrozenia, dopuszczanie do ich tworzynie tylko tylu ile sie wykorzysta, podawanie jednego zarodka do jamy macicy) to metoda ta okazala by sie nieefektywna, nieekonomiczna. Mysle, ze stad taki sprzeciw (wbrew nauce, logice) osob zajmujacych sie ta metoda by rozpatrzec rzetelnie status poczetych dzieci i tego co dzi sie z nimi robi, do czego sie dopuszcza. Lekarz wie (badz powinien wiedziec), ze zgodnie z nauka zycie zaczyna sie w momencie zaplodnienia. Dlaczego rzad nie poprze metod, ktore maja leczyc bezplodnosc, przywracac zdrowie parom?
C
conta
17 września 2013, 19:17
Syty nie zrozumie głodnego. Tak samo osoba mająca dzieci nie rozumie nieszczęścia tej, co nie może mieć nawet jednego. Proszę nie pisać, ze kobiety  kierują się egoizmem w dążeniu do zostania matką, albo że jest adopcja. Każda normalna kobieta chce mieć swoje dzieci. Mężczyźni (w tym też księża) nie potrafią pojąć jak silny jest instynkt macierzyński. Widać to już u małych dziewczynek, gdy bawią się lalkami. Zapłodnienie in vitro poza tym nie "zastępuje" Pana Boga. Inne jest tylko miejsce poczęcia i sposób w jaki się to dokonuje. Lecz bez woli Bożej nie powstałby człowiek ani w macicy ani w probówce.
K
Kobieta
17 września 2013, 18:28
Przepraszam bardzo.  Po pierwsze INV dofinansowane jest od niedawna więc i ten argument jest mało wnoszący i nie daje NIKOMU z podatników i obywateli tegoż kraju żadnych praw do dysponowania czyimiś "ciałem". Ponad to przez x lat było finansowane ze środków prywatnych - czy wtedy ktoś na to patrzył? Nadal jakieś grono ludzi interesowało co dana kobieta robi ze swoim ciałem. I jeszcze śmieli "się wtrącać w nie swoje życie"? Teraz niby to samo grono "wtracających" ma więcej praw? Może lepiej, żeby pieniążki z dofinansowania poszły w kieszeń posłów? Przecież... w żadnej postaci nie wrócą do podatnikow ;) Po drugie moje INV jest DZIĘKI BOGU poza granicami Polski. Czy to oznacza, że tym bardziej NIKOMU NIC DO TEGO? :) :) :) :) Po trzecie, proszę iść do sejmu i zgłosić sprzeciw :) I pouczyć kogo trzeba jak powinno "to" wyglądać. Ja popatrzę :) :) :) Powodzenia ;) Ps. Wiele spraw z których obywatel (podatnik) "nie jest zadowolony" jest finansowane właśnie przez niego samego.  Proponuję zrobić spis i iść protestowac do stolicy :)
N
noman
17 września 2013, 18:01
@Kobieta Dopóki coś jest finansowane z pieniędzy publicznych, dopóty to coś (co ktoś robi ze swoim życiem, ciałem, komórkami itp.) będzie sprawą wszystkich obywateli. Takie są koszta socjalizmu. Co innego, gdyby p. Arłukowicz powołał pozarządową fundancję na rzecz szerzenia ideologii oraz praktyki in vitro wspieraną z dobrowolnych datków zainteresowanych. Ale stało się inaczej - z ominięciem parlamentu, który w daleko większym stopniu jest reprezentantem narodu niż rząd.
K
Kobieta
17 września 2013, 16:55
Panie Tomaszu... Proszę więc zrobić rewolucję na miarę światową... Dlaczego tylko na "Denonie" ? :) :) :) :) :) :) Nadal zastanawiam się, dlaczego w dalszym ciagu NIE ZAJĄŁ SIĘ PAN "GORSZYMI TRAGEDIAMI"? ;) o których wczoraj Pan tak odważnie wspomniał? Tak INV Pana boli? I co w związku z tym?  Tak bardzo mi przykro :) Rozumiem, przy okazji powyższego artyk. znalazł Pan ujście dla swoich emocji.. I jeszcze jedno - doskonale rozumiem. Ale tak się składa, że Pana wypowiedź i Pańskie "ubolewania" są dla mnie bez KOMPLETNIE żadnego znaczenia. Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Nie jest Pan dla mnie KOMPLETNIE ŻADNYM AUTORYTETEM, czy jasno się wyraziłam? Ps. Kiedy nie miałam jeszcze pojęcia, że będę korzystać z INV, nie miałam nic przeciw powyższej kwestii. I nadal nie mam nic przeciw INV i technologiom jakimi się posługuje. I tak się składa, (nie wiem czy Pan zauważył) można sztucznie powoływać życie i mozna je również tak zakończyć - i nie przed Panem będą się tłumaczyć Ci, którzy tak robią, czy to jasne? I najważniejsze TO NIE PANA SPRAWA, co ktoś robi ze swoim życiem, ciałem, komórkami itp. Na koniec życzę Panu powaznych problemów, które okażą się prawdziwym dramatem na którym w końcu warto bedzie się skupić :)
17 września 2013, 16:29
Pan Tomasz nadal "się powtarza" :) Ale jakoś..nie odniósł się do tego że ON bedzie wszem i wobec mówił co dla kogo jest dramatem :) ŻENUJĄCE. @Kobieto - nie rozumiesz co napisałem, czy udajesz, iz nie rozumiesz?
17 września 2013, 16:28
@Słaba - opisujmy obecną sytuację, a nie nasze prywatne ich wizje.  Jak dla mnie technologia zapładniania, jako sama w sobie jest niegodna człowieka. Swoista "produkcja" nowego życia na życzenie. Jest granica, której nie można przekraczać, aby pomóc ludziom dotkniętymi różnego rodzaju dramatami. Tak jak nie można sztucznie powoływać życia, tak też nie można bez względu na dramat sztucznie tego życia kończyć. Człowiek nigdy nie jest panem życia i śmierci drugiego człowieka.
S
Słaba
17 września 2013, 16:06
Osobną sprawą  (do dyskusji) jest mrożenie gamet (komórek jajowych i plemników) pobranych np. przed jakimś zabiegiem medycznym, który uniemożliwi ich wytwarzanie przez organizm, ale nie uniemożliwi ciąży i urodzenia dziecka. @ słaby Cześć braciszku! ;-) Obejrzałam.
S
Słaba
17 września 2013, 15:52
cd.: Mrożenie zarodków, naraża je na śmierć lub inne powikłania. Ale przede wszystkim jest potraktowaniem zarodka, jak ludzkich komórek somatycznych (komórek ciała ludzkiego), a nie jak człowieka - pacjenta. Komórki somatyczne muszą być traktowane z szacunkiem, ale nie uwłacza mu ich mrożenie z ryzykiem obumarcia części z nich, jeśli wymaga tego ekonomia leczenia. Natomiast w przypadku człowieka - pacjenta, ryzykowanie jego życiem i zdrowiem z powodów ekonomicznych, jest brakiem szacunku dla jego godności ludzkiej. Moim zdaniem w in vitro należałoby traktować zarówno matkę, jak i dziecko (od stadium zygoty), jak pacjentów. To od razu wykluczyłoby pewne procesy - w tym tworzenie nadmiarowych zarodków i mrożenie ich.
S
Słaba
17 września 2013, 15:51
Czy choćby usprawiedliwia zabijanie nadmiarowych zarodków? Kto i gdzie zabija nadmiarowe zarodki? Nadliczbowe embriony są mrożone w celu ich przechowywania i ewentualnego wykorzystania w dalszych próbach uzyskania ciąży, jeżeli wcześniejsze próby okażą się nieskuteczne. Już sam ten proces uwłacza ludzkiej godności. Zresztą większość zamrażanych i rozmrażanych embrionów obumiera w tym procesie lub staje się niezdolna do dalszego zdrowego rozwoju. A przecież embrion to człowiek i każdy z embrionów okazuje się bezradnym członkiem ludzkiej rodziny, którego godność i prawa bezwzględnie podeptano. @Tomaszt. Myślałam, że mówisz o jakimś niszczeniu zarodków, niezależnym od mrożenia - typu "wyszło nam za dużo, to część zniszczymy".. Jeśli idzie o mrożenie zarodków, to, jak napisałam wcześniej (tu i w innych miejscach), jestem przeciwna. Uważam, że nie powinno się poczynać za jednym razem więcej niż dwa zarodki i oba powinno się transferować do macicy, bez żadnej selekcji. Do tego nie trzeba byłoby tak silnej stymulacji hormonalnej przed punkcją jajników, bo nie potrzebna byłaby tak duża liczba jajeczek. Byłoby to być może zdrowsze dla matki, a zarazemi mniejsza wcześniejsza stymulacja hormonalna, mniej utrudniałaby utrzymanie ciąży. Następne podejście nie różniłoby się od pierwszego (nie wiem na ile można powtarzać punkcję jajników?). Może skuteczność takiego procesu byłaby mniejsza niż obecnego, a może nie - nie wiem. Ale byłaby uszanowana godność ludzka poczętych dzieci. Byłoby to też chyba zgone z "zasadą", żeby ryzyka było tylko tyle, ile jest konieczne.
K
Kobieta
17 września 2013, 15:39
Najwięcej i najgłośniej o krzyżu cierpienia mówią ci, których problem nie dotyczy. Jak ktoś uwaza, że jest zdolny do takiego życia, to niech prosi Boga o bezpłodność, nowotwory, zdrady, rozwody, molestowania i tym podobne dramaty. Świete słowa.... już to pisałam, że najmądrzejsi sa Ci których dany problem nie dotyczy. Co do modlitw o płodność i owszem... Ale...czy kobiecie bez jajowodów pomoże modlitwa, prośba o łaskę "zajścia w ciążę"? Całe szczęście.. że to Bóg jest od osądzania a nie co niektórzy ludzie. Niech głodny wypowiada się jak odczuwa głód...  A może syty coś na ten temat ma do powiedzenia? Pan Tomasz nadal "się powtarza" :) Ale jakoś..nie odniósł się do tego że ON bedzie wszem i wobec mówił co dla kogo jest dramatem :) ŻENUJĄCE. Ps. Pisałm Pan, że ponoć jest tyle dramatów GORSZYCH od "zarodków na szkle", prawda??? Może niech się Pan w koncu zajmie jakąś pożyteczną sprawą (tj. większym dramatem) albo... "głodnego nakarmi" czy "nagiego przyodzieje". ...Ps. Dziękuję za modlitwy :) Bardzo dziękuję :)
S
Słaba
17 września 2013, 14:49
Pytam, bo pytanie kierujesz do osoby, która nie tylko przeżywa dramat, ale aktualnie rozstrzyga się sprawa, czy jej dziecko zdoła przeżyć. Nie widzisz, że to nie jest czas na teoretyczne pytania wprawiające w szewską pasję? Chcesz się przyczynić do śmierci jej dziecka przez swoją nieprzemyślaną troskę? Wybacz, ale ktos publicznie zabierajacy głos w dyskusji musi sie liczyć, iz nie wszyscy będą współczuć, a ktoś moze zadać "niewygodne" pytania. @Tomaszt. Zadając "niewygodne" pytania, prowokujące dziewczynę i wprowadzające ją w stres, w czasie gdy może to wpłynąć na to, czy jej dziecko przeżyje, obniżasz swoją wiarygodność jako obrońcy życia. Chcesz bronić życia dzieci poczętych narażając jedno z nich na śmierć dla "dobra sprawy"? Jeśli ci matka z dzieckiem wyskoczy na jezdnię przed samochód, to nie będziesz hamował tylko tłumaczył, że jeśli wyskakuje, to wie na co naraża dziecko (i siebie) i nie wszyscy będą jej współczuć?
S
słaby
17 września 2013, 12:28
@ Słaba przesłuchaj sobie to http://www.youtube.com/watch?v=930Qpci9omk (trwa 10 min)
17 września 2013, 12:12
Ale dodam jeszcze jedno pytanie, czy ten niewątpliwy dramat usprawiedliwia każdą metodę, aby posiadać dziecko? Czy choćby usprawiedliwia zabijanie nadmiarowych zarodków? @Tomaszt. Kto i gdzie zabija nadmiarowe zarodki? Nadliczbowe embriony są mrożone w celu ich przechowywania i ewentualnego wykorzystania w dalszych próbach uzyskania ciąży, jeżeli wcześniejsze próby okażą się nieskuteczne. Już sam ten proces uwłacza ludzkiej godności. Zresztą większość zamrażanych i rozmrażanych embrionów obumiera w tym procesie lub staje się niezdolna do dalszego zdrowego rozwoju. A przecież embrion to człowiek i każdy z embrionów okazuje się bezradnym członkiem ludzkiej rodziny, którego godność i prawa bezwzględnie podeptano. Pytam, bo pytanie kierujesz do osoby, która nie tylko przeżywa dramat, ale aktualnie rozstrzyga się sprawa, czy jej dziecko zdoła przeżyć. Nie widzisz, że to nie jest czas na teoretyczne pytania wprawiające w szewską pasję? Chcesz się przyczynić do śmierci jej dziecka przez swoją nieprzemyślaną troskę? Wybacz, ale ktos publicznie zabierajacy głos w dyskusji musi sie liczyć, iz nie wszyscy będą współczuć, a ktoś moze zadać "niewygodne" pytania.
R
Rimen
17 września 2013, 12:04
Najwięcej i najgłośniej o krzyżu cierpienia mówią ci, których problem nie dotyczy. Jak ktoś uwaza, że jest zdolny do takiego życia, to niech prosi Boga o bezpłodność, nowotwory, zdrady, rozwody, molestowania i tym podobne dramaty. ... Nie myl krzyża i cierpienia niezawinionego z zawinionym. A może wiesz lepiej od pana Boga?
S
Słaba
17 września 2013, 11:46
Ale dodam jeszcze jedno pytanie, czy ten niewątpliwy dramat usprawiedliwia każdą metodę, aby posiadać dziecko? Czy choćby usprawiedliwia zabijanie nadmiarowych zarodków? @Tomaszt. Kto i gdzie zabija nadmiarowe zarodki? Pytam, bo pytanie kierujesz do osoby, która nie tylko przeżywa dramat, ale aktualnie rozstrzyga się sprawa, czy jej dziecko zdoła przeżyć. Nie widzisz, że to nie jest czas na teoretyczne pytania wprawiające w szewską pasję? Chcesz się przyczynić do śmierci jej dziecka przez swoją nieprzemyślaną troskę? Podyskutuj ze mną na ten temat.
C
conta
17 września 2013, 11:43
Najwięcej i najgłośniej o krzyżu cierpienia mówią ci, których problem nie dotyczy. Jak ktoś uwaza, że jest zdolny do takiego życia, to niech prosi Boga o bezpłodność, nowotwory, zdrady, rozwody, molestowania i tym podobne dramaty.
17 września 2013, 11:13
Przed wielu laty rozmawiałem z pewnym Arcybiskupem, jest kandydatem na ołtarze, który w czasach komunistycznych mówił, że nigdy nie neleży niczego negować, bo przyjdzie taki czas, że Kościół też sie przychyli do rzeczy, które dzisiaj neguje. To był bardzo mądry Arcybiskup. W zasadzie Kingo jest to kwintesencja Twojej obecności na DEONie mieszać, mieszać, mieszać może coć się zamiesza i zostanie...
R
Rimen
17 września 2013, 11:06
In vitro, czyli tworzenie życia to stawianie się na miejscu Boga - który jest dawcą życia. Juz jeden taki był, co postawił sie na miejscu Pana Boga: Luci mu na imię. Zarodki umierające to tylko konsekwencja tego grzechu. Znam ludzi, którzy mają takie dzieci, fajne dzieciaki. Jednakże Pan Bóg też ich kocha. Pan Bóg także kocha te dzieci, które są owocem grzechu (pozamałżeńskie owoce). Jak się ma in vitro do KRZYŻA bezpłodnośći? Wybór jest prosty: albo Jezus Chrystus alba JA!, JA!, JA! Jak nie pasuje niektórym to co mówi kościół na ten temat to nikt ich na siłe do niego nie pcha. Pokój z kuchnią :)
Jadwiga Krywult
17 września 2013, 11:00
Przed wielu laty rozmawiałem z pewnym Arcybiskupem, jest kandydatem na ołtarze, który w czasach komunistycznych mówił, że nigdy nie neleży niczego negować, bo przyjdzie taki czas, że Kościół też sie przychyli do rzeczy, które dzisiaj neguje. To był bardzo mądry Arcybiskup.
17 września 2013, 09:50
@Roman Kościół (wspólnota wiernych w Chrystusie) modli się od samego początku małżeństwa np.: - "pozwól im cieszyć się upragnionym potomstwem" - przyjmuje intencje mszalne o szęśliwe poczęcie - propaguje inne formy modlitwy: pielgrzymują tu zwłaszcza rodziny, by dziękować za dar poczęcia nowego życia, ale także i małżeństwa, które nie mogą cieszyć się z upragnionego potomstwa. - Św. Dominiku, bardzo proszę wyproś dla nas dar rodzicielstwa. Proś by Pan obdarzył nas potomstwem. O szczęśliwy przebieg ciąży i urodzenie zdrowego dziecka. - Zapraszamy do przesyłania intencji modlitewnych drogą mailową na adres: nieplodnosc.krakow@gmail.com
R
Roman
17 września 2013, 09:03
Do świeckiego, naprawdę tak trudno wpaść na pomysł modlitwy za niepłodnych?? O in vitro to potrafią trąbić aż do znudzenia!!
Ś
świecki
16 września 2013, 21:59
Romanie miejsce na modlitwę powszechną jest w czasie każdej mszy. W wielu wspólnotach wymawiają ją świeccy, nierzadko spontanicznie. Nawet jeśli tak nie jest możesz poprosić księdza przed mszą by dołączył (on, czy lektor) tą intencję. Możesz poprosić o odprawienie mszy w tej intencji. Od kogo oczekujesz, że będzie modlił się za pary starające się o potomstwo? Nikt tego w Twoi środowisku nie robi? To zacznij, wprowadź zwyczaj, może jakieś nabożeństwo. Przestańmy wreszcie patrzeć na kościół, w którym ksiądz ma o wszystkim myśleć, a jak czegoś nie ma - to oni są winni, to źle.
R
Roman
16 września 2013, 21:52
Najbardziej mnie wkurza, że Kościół potrafi tylko krytykować pary decydujące się na in vitro lub proponować adopcję, a w zamian nie oferuje żadnego wsparcia. Niepłodni nie istnieją. W Kościele najczęściej usłyszysz, że trzeba być otwartym na życie, innym razem będą się modlić za matki w stanie błogosławionym, a o niepłodnych ani słowa. Choć raz chciałabym modlitwę w intencji małżeństw starających się o dziecko.
16 września 2013, 21:35
Jedyne co mnie denerwuje to wypwiedzi Pana Tomasza, który nie jest żadnym autorytetem w tych sprawach, mało tego śmie twierdzić że niepłodność nie jest dramatem dzisiejszej ludzkości. Wszyscy czytający weźcie to pod uwagę.. Jesli macie "mniejsze problemy" to one zapewne tez nie są dramatem. Śmiem jedynie pytać: „Czy niemożność zajścia w ciążę w sposób naturalny jest największym dramatem spotykającym w życiu człowieka?” Ale dodam jeszcze jedno pytanie, czy ten niewątpliwy dramat usprawiedliwia każdą metodę, aby posiadać dziecko? Czy choćby usprawiedliwia zabijanie nadmiarowych zarodków?
W
właśnie
16 września 2013, 21:16
też tak myślę. To nie jest dobry czas dla Ciebie na takie dyskusje. Wszystkiego dobrego!! :)
S
Słaba
16 września 2013, 21:08
@Kobieto Tak sobie myślę - może lepiej, żebyś oszczędziła sobie i swojemu dziecku w tym czasie, stresu związanego z tą dyskusją... Będę polecać was Bogu w modlitwie!
J
Ja
16 września 2013, 20:47
Kościół ma się dobrze, przetrwał wiele wieków i trwać będzie dalej, bo ma obrońcę BOGA.
K
Kobieta
16 września 2013, 20:37
Staruszek,  Nie uogólniaj...  Mam kontakt z prawie 500 parami, które są w różnym wieku i niektóre czekają (naturalnie) na dziecko z 10 lat. A tym samym mają za sobą nie mały staż małżeński. Najczęściej wybór INV jest dlatego, ponieważ po którejś ze stron występuje niepłodność spodwodowana chorobą a nie dlatego, bo "robię karierę" a potem jest już może nie zapóźno ale bardzo trudno..i szukam ratunku. I nie pisze tu o kobietach, parach z okładek czasopism - po prostu nie warto do "nich" nawiązywać. A to, że młodzi ludzie mają teraz inne "priorytety" to inna sprawa. Niestety. Ale i to nie ten wątek na komentowanie tych spraw. 
BD
bądź dobrej myśli!
16 września 2013, 20:37
Wszystko zmierza do podstawowego pytania - kiedy zaczyna się ludzkie życie? Bądźmy konsekwentni - skoro życie zaczyna się w momencie zapłodnienia to szanujmy każde poczęte życie.Czy procedura in vitro to zapewnia? Kościół broni i będzie bronił szacunku i godności każdego ludzkiego życia. Nie wszystko co mi wolno przynosi korzyść. Kościół nie dyskryminuje rodziców ani poczętych dzieci dzięki tej metodzie. Dzieci poczęte in vitro to piękne stworzenia na obraz Boga. Bóg na wiele pozwala człowiekowi, mamy wolną wolę, udzał we współtworzeniu.
K
Kobieta
16 września 2013, 20:26
Słaba,  Jedyne co mnie denerwuje to wypwiedzi Pana Tomasza, który nie jest żadnym autorytetem w tych sprawach, mało tego śmie twierdzić że niepłodność nie jest dramatem dzisiejszej ludzkości. Wszyscy czytający weźcie to pod uwagę.. Jesli macie "mniejsze problemy" to one zapewne tez nie są dramatem. Po prostu ręce opadają.. Od jednego cierpiącego i chorego na raka..gorszym dramatem jest np śmiertelna choroba 3 osobowej rodziny, prosze iść temu choremu na nowotwór to powiedzieć i żeby przestał "histeryzować" na temat swoich "bóli" i życiowych dramatów. Tak to wygląda. Syty głodnego nie zrozumie. Ale, żeby pisać w tym tonie? Wiele rzeczy na tym świecie należałoby "wypośrodkować". Tak aby każdego "zadowolić". Wszyscy wiemy że tak się nie da. Dyskusja o zarodkach nawiązuje do tematu "Kiedy zaczyna się człowiek?" - skonczyłam studia filozoficzne i to był temat mojej pracy na jednym z przedmiotów.  Czy ktokolwiek na tym świecie zna odpowiedź? (nie nawiązuję teraz do nauk kościoła). Przejżałam nie jedną pozycję traktującą na ten temat. Czy było łatwo? Odpowiedzi nie ma. Zna ją sam Bóg i wyłącznie ON. Ja - czekająca teraz na pozytywny wynik testu ciążowego.. codziennie proszę w Nowennie Pompejańskiej o cud macierzyństwa i narodzenie zdrowego dziecka, mi drogą "naturalną" nigdy się to nie uda. Wierzę, że Maryja mnie wysłucha. Jesli teraz się nie uda..NIE PODDAM SIĘ i spróbuję znowu... Ps. Moja nadal wyczekiwana ciąża jest z komórki która była mrożona, moja ostatnia komórka, która mając niespełna kilka godzin życia już była kochana całym sercem. Pozdrawiam.
S
Staruszek
16 września 2013, 20:18
Kasiu - jestem wychowanym człowiekiem w tradycyjnej rodzinie. Takie 'In vitro czy naprotechnologia" nie istniały w języku. Obecnie sprawy bardzo sie skomplikowały, a to, stres, alkohol, narkotyki, czy inne uzywki.  Poza tym młodzi ludzie zamiast rozmawiać o małżeństwie, swoich dzieciach, rozmawiają o imprezach, spotkaniach wszelkiego rodzaju, pieniadzach, obmowach bliskich. Zrobili sie bardzo sztampowi i chcą być "atrakcyjni". Młode kobiety patrzą czy przyszły mąż ma pieniadze "do wydawania" a dzieci to sprawa trudna i cieżka. Znam kobiety, które nie chcą posiadać dzieci, gdyz urodzenie dziecka "zepsuje jej figurę" !! Młodzi przestają być "normalni", stają się coraz bardziej roszczeniowi !!  Jak jedna strona chce małżeństwa, druga mówi poczekajmy, zabawmy sie jeszcze kilka lat, a potem, albo jest za późno na posiadanie potomstwa albo nie chce się potomstwa świadomie. Czasy sie zmieniły i to na gorsze. Najpierw zabawa a o obowiązkach nie ma mowy. Uważają, że in vitro "załatwi sprawę". Znam rodziny w których dzieci urodziły sie poprzez in vitro. Dzieci są wspaniałe a rodzice też przeszczęśliwi, dziękujac Bogu za możliwość posiadania własnego potomstwa.
S
Słaba
16 września 2013, 19:57
Ps. Słaba, nie chcesz to się nie zgadzaj. TE SAME zarodki w ciele kobiety również by obumarły. I zapewne nie masz kłopotów z poczęciem dzieci? Lub..nie miałaś? A może jeszcze nic na ten temat nie wiesz? Życie potrafi zaskakiwać....... @Kobieto Wiem z osobistego (i nie tylko osobistego) doświadczenia, czym jest cierpienie z powodu braku rodzonych dzieci. Nie wiem, czy mnie zrozumiałaś. Uważam, że procedurze in vitro nie powinno towarzyszyć świadome zabijanie zarodków, selekcja genetyczna (i żadna inna) zarodków. Jestem też przeciwna mrożeniu zarodków. Z drugiej strony podejście do in vitro typu "nie, bo to nie naturalne" i nie ma o czym mówić, uważam za bląd. Sytuacja jest subtelna i skomplikowana. Trzeba mówić o różnych jej aspektach. Myślę, że dopiero taki spokojne rozpatrywanie sprawy, da możliwość dobrego, pełnego miłości, podejścia do tych trudnych i bolesnych spraw. Rozumiem, że ty, przeżywając tę sytuację teraz, na gorąco, pewnie zdenerwujesz się moim podejściem. Jesteśmy na trochę innych miejscach w życiu. Twoją rolą jest teraz, tak myślę, przede wszystkim kochać swoje dzieci. Moją rolą jest (chyba) zadawać trudne, a pomijane pytania i modlić się szczerze i gorąco... Pozdrawiam!
K
Kobieta
16 września 2013, 19:24
A Kosciół naucza: Nie można usprawiedliwić złego działania podjętego w dobrej intencji" . Cel nie uświęca środków. Kosciół niech naucza jak tylko chce. (Może też dlatego jest kryzys wiary?) INV nie jest złym działaniem. Jest stworzeniem sytuacji. Pod Pańską powyższą wypowiedź, można "podpiąć" WSZYSTKO, co komu nie pasuje na tym świecie. Czy Pan jest od tego aby oceniać to czy np. mój dramat jest już dramatem? Nie posuwa się Pan za daleko? Nie Panu oceniać CO DLA KOGO JEST DRAMATEM! Ma się Pan za Boga? A swoją skromną ocenę proszę..zachować dla siebie.. ps. Oczywiście że są inne dramaty, proszę się więc nimi zająć. Może "tam" cokolwiek Pan pomoże.
S
Słaba
16 września 2013, 19:22
Po pierwsze przy invitro odpowiedzialność za "dobór naturalny", za zapłodnienie i za implantacje leży w rękach człowieka. Tu już nie sama natura decyduje o tych procesach. @Tomaszt. Nie doczytałam, że już co nieco wyjaśniłeś. Ale nadal nie rozumiem, co masz na myśli mówiąc o odpowiedzialności za zapłodnienie i za inplantację zarodka... Nawet jeśli człowiek wprowadzi mechanicznie plemnik do komórki jajowej, to nie gwarantuje to połączenia tych komórek i utworzenia zygoty. Podobnie jak celowe staranie się o dziecko metodą naturalną nie gwarantuje poczęcia tego dziecka. W obu przypadkach człowiek czyni starania, ale rezultat tych starań nie zależy od niego. Podobnie jest z inplantacją zarodka. Zależy ona od wielu czynników po stronie zarodka i kobiety, jak również losowych czynników ze strony środowiska (np. złapanie jakigoś wirusa itp. w newralgicznym momencie). W przypadku in vitro ten proces może być wspomagany lekami i hormonami, ale poza tym człowiek o jego powodzeniu nie decyduje. W obu przypadkach starania się o dziecko (naturalnym i in vitro), człowiek podejmuje świadome działania, żeby ten proces się udał. W przypadku naturalnym Bóg też tak to urządził, że człowiek współpracuje ze Stwórcą przez swoje działanie (współżycie seksualne) i bez podjęcia tej współpracy nie doczeka się potomstwa. Nie dzieje się to siłami wyłącznie natury. No i natura nie jest Bogiem, a niemożliwość posiadania dzieci z powodu choroby, nie musi być wyrazem woli Bożej...
16 września 2013, 19:16
Jeśli dany człowiek ma być powołany do życia, to będzie. Mniejsza o to jaką drogą. A Kosciół naucza: Nie można usprawiedliwić złego działania podjętego w dobrej intencji" . Cel nie uświęca środków. Pomine już kwestię.. że Pan, którego ten problem nie dotknął POWINIEN UGRYŹĆ się w język. Bo nie ma Pan pojęcia na jaką płaszczyznę wchodzi. Czy niemożność zajścia w ciążę w sposób naturalny jest największym dramatem spotykajacym w życiu czlowieka? W mojej skromnej ocenie są też inne dramaty zwiazane z tematem "posiadania dzieci", które dotykają ludzi.
K
Kobieta
16 września 2013, 19:16
Do Ja. Nie wszyscy rozumieją ten ból?  Rozumieją go Ci, których "to" dotknęło. I to dotyczy wszystkich sfer w życiu. Ja nie wypowiadam się na temat bólu w chorobie nowotworowej, ponieważ nie miałabym pojęcia o czym mówię. Ja się złoszczę? Broń Boże :) Jestem tylko lekko poirytowana "czepianiem się" o coś czego nawet nie napisałam ;)  Dobrze,że znane sa rodziny szczęśliwe z dzieckiem "takim czy innym".  Autorytety kościoła nie miały problemów z niepłodnością...ale wypowiadają się na różne tematy o których NIE MAJĄ POJĘCIA. I tak bywa. Na tym skończe :) Dyskusja nie ma sensu ;) Miłego Wieczoru :)
K
Kobieta
16 września 2013, 19:08
1.Znam PROCES INV BDB ponieważ właśnie go przechodzę.  :) :) Poza tym...każdy może sobie WSZYSTKO znaleść SAM w internecie :) Tym samym nie wiem po co ta poniższa "rozpiska". :) 2. W wielkim skrócie.... IMPLANTACJA odbywa się w macicy po kilku dniach bez udziału człowieka to odnosnie..wcześniejszego posta ;) Czy ja napisałam że INV zastępuje procesy naturalne??? Szczerze? NIE INTERESUJE MNIE TO... ---------------------------------------------------- Prosze nie odpowiadac na mój post. Byłabym skłonna nawet przeczytać...gdyby to co Pan pisze COKOLWIEK wnosiło do mojego życia. Nie napisał Pan niczego co jest wartością dodaną w tym teamcie. Pomine już kwestię.. że Pan, którego ten problem nie dotknął POWINIEN UGRYŹĆ się w język. Bo nie ma Pan pojęcia na jaką płaszczyznę wchodzi. Ps. Jeśli dany człowiek ma być powołany do życia, to będzie. Mniejsza o to jaką drogą.
J
Ja
16 września 2013, 19:08
Do Kobiety Nie rozumiem dlaczego Pani się tak złości, skoro ma pani tyle WIEDZY. Nie wszyscy rozumieją ten ból ale skoro największe autorytety Kościoła Katolickiego jednoznacznie stwierdzają, że metoda in vitro jest niezgodna z dekalogiem, to należałoby to z pokorą przyjąć. In vitro jest naprawdę okrutne. Wypowiadam się dlatego, ponieważ dwie bliskie mi Rodziny po kolejnych nie udanych inseminacjach po prostu odpuściły. Obecnie są szczęśliwymi rodzicami adoptowanych dzieci a jedna z tych Rodzin doczekała się własnego dzieciątka.
ZT
zajrzyjcie tutaj
16 września 2013, 19:02
Śmierć naturalna zarodków, a śmierć poczętych dzieci w procedurze in vitro są zupełnie czym innym. Naturalnym dla zarodka jest środowisko macicy, w którym powstało ze swobodnej (dokonanej przez naturę) selekcji JEDNEGO plemnika i JEDNEJ komórki jajowej. Polecam bardzo dobrze (i rzeczowo) wytłumaczony ten problem tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=930Qpci9omk (Ten pierwszy co się wypowiada to prof. ginekologii, następny to Terlikowski, a następny to dr ginekolog, który zajmował się przez 15 lat in vitro).
16 września 2013, 18:42
@Kobieto - in-vitro, czyli wspomagania zapłodnienia. Sama nazwa wskazuje juz, iż to człowiek wspomaga zapłodnienie. Po krótce, bez szczegółów: Sztuczne, hormonalnie wspomagany proces stymulacji jajników oraz proces owulacji, Dobór komórek "zdolnych" do zapłodnienia w wersji mniej inwazyjnej do wprowadzenia plemnika bezpośrednio do komórki jajowej w wersji bardziej inwazyjnej. Wprowadzenie zarodka wprost do macicy - człowiek inicjuje proces implantacji, w dodatku wspomagając go hormonalnie. Za te wszystkie czynności, odbywające się pod nadzorem i na żądanie człowieka, człowiek bierze na siebie odpowiedzialność. I tyle. Nie mam zamiaru podejmować się oceny jakiejkolwiek pary, która poprzez procedury in vitro chce osiągnąć dla siebie szczęście posiadania dzieci. Tyle, ze nie może być zgody, na udawanie, iż iv vitro zastępuje procesy naturalne. W in vitro to człowiek w pełni odpowiada za wszelkie jego skutki.
S
Słaba
16 września 2013, 18:36
Czym się różni niezamierzona śmierć zarodka poczętego in vitro, od niezamierzonej śmierci zarodka poczętego naturalnie? Odpowiedzialnością. @Tomaszt. Nie rozumiem. Możesz coś bliżej wyjaśnić? Czyją odpowiedzialnością i za co?
K
Kobieta
16 września 2013, 18:02
Zapłodnienie lezy w rękach człowieka? Implantacja leży w rękach człowieka??? Coś podobnego.... to bzdura!!! :)) Prosze podać naukowe źródło tej argumentacji ;) Powiadomię o tej NOWINIE moją doktor :)))) . Proces zapłodnienia i implantacji leży..w rękach Boga (dla nie wierzących w rękach natury), człowiek tylko stworzył sytuacje aby mogło się "to zdarzyć". . Ps.Dyskusja z Panem mija się z sensem :) i..niestety też nic nie wnosi... . Przepraszam..jestem taka niekulturalna...nie zapytałam :))) a to przecież ważne :)) .. jaki ma Pan cel w przedstawianiu swej nie naukowej wypowiedzii? Chce Pan umoralniać? Chce Pan wywołać wyrzuty sumienia? itp.? ;)) I..prosze "nie brac mnie za słówka".
16 września 2013, 17:41
@Kobieto Po pierwsze przy invitro odpowiedzialność za "dobór naturalny", za zapłodnienie i za implantacje leży w rękach człowieka. Tu już nie sama natura decyduje o tych procesach. Po wtóre nie ma dwóch takich samych zarodków.
K
Kobieta
16 września 2013, 17:28
Panie Tomaszu!!!! Poproszę..aby zmienił Pan płeć i został kobietą (pomimo, że i mężczyzn dotyka bezpłodność). Jednakże psychika kobieca i jej uwarunkowanie biologiczne na macierzyństwo jest inne niż u mężczyzn. Lub, poprosze aby najpierw CIERPIAŁ Pan z powodu niepłodności swojej, bądź żony (jeśli Pan posiada). I dopiero teraz...proszę się wypowiadać. Za mało Pan w życiu przeszedł? . Ciekawe..gdzie podziała się odpowiedzialność u X milionów kobiet, u których występują poronienia?  CZY NIEWIEDZA USPRAWIEDLIWIA WTEDY ZAISTNIAŁE PORONIENIA Z RÓŻNYCH PRZYCZYN RÓWNIEZ Z PRZYCZYN ZE STRONY KOBIETY?? (POMIJAJĄC GENETYKĘ?) Przy INV jest WIEDZA - i tylko tj TA RÓŻNICA! Odnosnie zarodków - SKĄD PAN WIE ŻE NIE TE SAME ZARODKI? . Ps. Nie ma Pan innych problemów?
TK
Też Kobieta
16 września 2013, 17:13
Zgadzam się z Kobietą!!!
16 września 2013, 17:01
TE SAME zarodki w ciele kobiety również by obumarły. Skad wiesz, ze dokładnie te same zarodki?
16 września 2013, 17:00
Czym się różni niezamierzona śmierć zarodka poczętego in vitro, od niezamierzonej śmierci zarodka poczętego naturalnie? Odpowiedzialnością.
K
Kobieta
16 września 2013, 15:32
DROGA ANNO, Przepraszam....ale NIKT mi nie będzie mówił co mam robić, dobrze? Naprawdę bardzo dziękuję za sugerowanie adopcji.  Tak a propo doskonale wiem że ona istnieje i nie ma potrzeby o tym pisać. Nie znam pary która nie marzy o swoich dzieciach a na adopcję mnie "nie stać" przede wszystkim psychicznie. . Jestem ciekawa jednego, czy jak Wasze dzieci nie będą mogły mieć swoich dzieci z powodu choroby która uniemozliwia im rodzicielstwo to co im powiecie? Czy naprawde każdy mysli że to jest takie łatwe? Że coś wytłumaczysz? Że wpłyniesz na kogoś? Że złagodzisz ból???? ---------------------------------------------------------- Wszyscy są BARDZO MĄDRZY a najbardziej wymądrzają się CI, którzy NIE MAJĄ TEGO PROBLEMU!! ANi nie ma tego problemu najbliższa rodzina!! ----------------------------------------------------------- Jest dużo dzieci do adopcji? I owszem. Więc ANNO zacznij procedure adopcyjną i oddaj się miłości i nie mów innym JAK mają żyć i jakich wyborów dokonywać!! Dobrze? Zajmij się swoim życiem. ----------------------------------------------------------------- I zanim ktokolwiek wraz z autorem artykułu zacznie się wypowiadac na temat GENETYKI (min. dot. obumierania zarodków) niech najpierw o wiele więcej "niż tylko  cokolwiek" na ten temat PRZECZYTA!!! Dodatkowo propnuję lektury mówiącym o organiźmie kobiety w tym fazach cyklu i "selekcji naturalnej" itp. Argumenty powyższego artykułu są ŻADNE!! Nic nie wnoszą. Kompletnie nic. Nie ma tu WIEDZY. I może jeszcze napisał to mężczyzna który o fizjologii kobiety i genetyce wie tyle co nic?????? Boże. Naprawdę. ----------------------- W ten spsób ludzie odchodza od kościoła. Własnie tak. Ps. Słaba, nie chcesz to się nie zgadzaj. TE SAME zarodki w ciele kobiety również by obumarły. I zapewne nie masz kłopotów z poczęciem dzieci? Lub..nie miałaś? A może jeszcze nic na ten temat nie wiesz? Życie potrafi zaskakiwać....... ;)
S
Słaba
16 września 2013, 14:58
Do Kobieta - z jednym argumentem nie mogę się zgodzić. To, że giną zarodki w trakcie in vitro nie można porównywać z naturalnym obumieraniem zarodków poczętych naturalnie. Natura nie podlega osądowi moralnemu, tylko czyny człowieka... @ella Czym się różni niezamierzona śmierć zarodka poczętego in vitro, od niezamierzonej śmierci zarodka poczętego naturalnie?
A
A.
16 września 2013, 14:56
Staruszek, nie jestem przekonana by Arcybiskup mówiąc "nie negować" mówił także "można bez przeszkód korzystać". Wydaje mi się, że raczej przestrzegał on przed zbytnią impulsywnością w kwestiach poznawczych. Na tym etapie in vitro jest nie do przyjęcia, nie ma się co oszukiwać. Czy kiedykolwiek będzie inaczej? Nie wiem. Nie wiem też w jakim kierunku musiałoby to pójść by tak się stało. 
S
Słaba
16 września 2013, 14:52
To rodzice mają być darem dla dziecka, a nie ono dla nich. Rodzice są darem dla dziecka, A dziecko jest darem dla rodziców. Jako ludzie wszyscy jesteśmy darem dla innych i inni są darem dla nas. To nie znaczy, że ktokolwiek jest czyjąkolwiek własnością. Dar, jakim jest drugi człowiek, pomaga wzrastać mojej miłości i dojrzałości, wyprowadza mnie z samotności i zamknięcia w sobie, przynosi radość, pomaga w wędrówce do Nieba... Ten dar nie jest zależny od sposobu poczęcia danego człowieka... Powinni z miłością przyjąć każde dziecko, któremu przekazali życie, a procedura in vitro im to uniemożliwia. Dlaczego procedura in vitro im to uniemożliwia? Miłość nie jest zależna od procedury. To ksztalt procedury zależy od milości. Człowiek z sercem kochającym ma być panem procedur i twórcą ich kształtu, nie odwrotnie. Jeśli procedura nie będzie zawierała selekcji i zabijania zarodków i mrożenia ich, to dlaczego ma uniemożliwiać milość do dziecka, któremu dało się życie na drodze in vitro?
E
ella
16 września 2013, 14:48
Do Kobieta - z jednym argumentem nie mogę się zgodzić. To, że giną zarodki w trakcie in vitro nie można porównywać z naturalnym obumieraniem zarodków poczętych naturalnie. Natura nie podlega osądowi moralnemu, tylko czyny człowieka...
A
Anna
16 września 2013, 14:38
Do kobieta: Chciałabym wypowiedzieć się jak najdelikatniej... Spotkała Cię bardzo dotkliwa tragedia, z którą na pewno jest niezmiernie trudno się pogodzić. Jest tyle dzieci, które czekają na dom rodzinny. Dlaczego nie zwrócić się ku nim zamiast na siłę szukać pomocy w metodach, które okazują się zgubne dla tylu istnień? Nawet w tak trudnym przypadku, jak Twoja, nadal można stać się kochającą i dobrą matką - jedną z najważniejszych osób dla dziecka.
K
Kasia
16 września 2013, 14:06
Do "Staruszek" Mysle ze nalezaloby sobie zadac pytanie czy mamy produkowac ludzi "niskiej jakosci" byle ich tylko przybylo i bykle by nasz gatunek nie wymarl....... czy pozwolic naturze na naturalna selekcje i na urodzenie sie zdrowych dzieci. Bo niestety ale in vitro nie leczy - przyczyna trudnosci z zajsciem w ciaze pozostaje- dlatego np dzieci z in vitro czesciej maja problemy neurologiczne niz zdrowe dzieci. Bo ta niewyleczona przyczyna bezplodnosci przeklada sie na nie do konca prawidlowy rozwoj dziecka. Dlatego niestety in vitro jest tylko tymczasowym rozwiazaniem, nie eliminujacym rzeczywistego problemu. Cos na zasadzie tabletki przeciwbolowej po ktora sie siega majac migrene.....wydaje sie ze bol minal bo go nie czujesz......ale on nadal jest.....TY po prostu go nie czujesz......
K
kobieta
16 września 2013, 13:59
BZDURA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nóż się w kieszeni otwiera jak to czytam!!!!! Mam usuniete oba jajowody z powodu choroby i co????? Naprotechnologia mi pomoże?????????? Jak to czytam to po prostu mi nie dobrze!!!!!!!ŻĘNADA!!!! A ile "dzieci" umiera tak czy inaczej ponieważ po zapłodnieniu są błędy genetyczne??? Autor artykułu nędznie argumentuje i kompletnie NIC nie wnosi oprócz nerwicy na którą skazuje czytających!! . Tego nie da się czytać!!! I z tych powodów NIE DAM RADY chodzić do kościoła i słuchać takich tekstów!! Po prostu BRAK SŁÓW!!!!
E
Entiana
16 września 2013, 13:51
Naprotechnologia jest deską ratnku, którą trzeba się uchwycić najpierw. U mojej znajomej wykazała, że ma po prosu alergie pokarmową, która nie dawała większych objawów. po wyaliminowaniu z diety kilku produktów - ciąża. In vitro to wyciąganie kasy od młodych ludzi.
W
wux
16 września 2013, 12:30
stek propagandowych bzdur, niestety.
S
staruszek
16 września 2013, 10:52
"Ponad milion par małżeńskich w Polsce ma problem z płodnoscia", czyli ok 2,5 - 3 miliony młodych ludzi w Polsce nie moze mieć dzieci. Jeżli dalej będzie taka sytuacja w Polsce, to z każdym rokiem będzie nas coraz mniej. Przed wielu laty rozmawiałem z pewnym Arcybiskupem, jest kandydatem na ołtarze, który w czasach komunistycznych mówił, że nigdy nie neleży niczego negować, bo przyjdzie taki czas, że Kościół też sie przychyli do rzeczy, które dzisiaj neguje. Uważam, że wokół in vitro zrobiło sie za dużo niepotrzebnego szumu. Jeżeli to ma być "deska ratunku" dla młodych małżeństw, jestem za !  Poza tym medycyna rozwija się coraz bardziej i może będzie inna, lepsza metoda na zapłodnienie organizmu. Za ileś lat będzie nas Polaków tak mało, ze nawet nie będzie trzeba zadnego rozbioru Polski, zostaniemy wchłonieci przez Wschód lub Zachód, a ta resztka żyjących będzie tylko ciekawostką regionalną. Obecne statystyki sugerują, że w tym 2013 roku, będzie nas mniej o co najmniej 50 tysiecy osób. A starzejemy się na potęgę, ja również.