„Nie przesadzaj, jesteś nadwrażliwa”. Po co są granice w relacjach i jak je stawiać?

„Nie przesadzaj, jesteś nadwrażliwa”. Po co są granice w relacjach i jak je stawiać?
Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)

Ponieważ poczucie granic jest dość intuicyjne i mocno indywidualne, może być dla niektórych mylące. Tym bardziej warto mieć ich świadomość i je komunikować, aby chociażby uniknąć relacyjnych nieporozumień.

Nasze granice związane są z naszym poczuciem tożsamości. Dzięki nim możemy czuć swoją odrębność. Zorientować się, gdzie jesteśmy my, a gdzie „zaczyna się” drugi człowiek. Poczucie swoich granic jest mocno połączone z potrzebami emocjonalnymi.

Gdy te nie są spełniane lub są w jakiś sposób naruszane - pojawiają się emocje. Te natomiast są jak kompas informujący nas, czego może brakować, co nam zagraża, co budzi w nas złość i nam nie pasuje.

Zawstydzanie, dewaluacja

Jeżeli w dzieciństwie nasza autonomia od początku była akceptowana i szanowana, istnieje szansa, że łatwiej będzie nam wyznaczać granice. Jeśli natomiast były one często przekraczane, nie czuliśmy uprawomocnienia, to możemy czuć w tym obszarze dezorientację: wtedy będziemy wątpić w swoje emocje, nie będziemy stawiać granic, a tym samym nie będziemy mieć zaufania do własnych odczuć i wyborów.

DEON.PL POLECA

Proste przykłady takich zachowań to chociażby doświadczanie komentarzy typu: „nie przesadzaj, jesteś nadwrażliwy”; „ja wiem, co jest dla ciebie najlepsze”; „dopóki mieszkasz pod moim dachem, ja decyduję o wszystkim”; mogą to być również zachowania rodziców, np. wydawanie poleceń typu „pocałuj babcię” czy opowiadanie na forum zawstydzających anegdot o swoim dziecku. Wielu ludzi doświadczyło podobnych sytuacji.

Im większej liczby tego typu zachowań doświadczyliśmy, tym większa może być w nas dezorientacja w związku z tą kwestią.

Zobacz, ile granic zostało tu już złamanych: od naruszenia granicy cielesności („pocałuj babcię”), po złamanie prawa do własnego zdania czy prawa do uprawomocnienia i bycia zrozumianym.

* Ćwiczenie:

Zanim przejdziemy dalej, proponuję zatrzymać się na chwilę i zastanowić, jakie wspomnienia dotyczące przekraczania twoich granic przychodzą ci do głowy.

Czy w rodzinnym domu pozwalano ci swobodnie wyrażać złość, czy blokowano cię w tej kwestii (np. poprzez obrażanie się i milczenie rodzica)? Czy podejmowano decyzje za ciebie, nie brano pod uwagę twojej woli? Czy traktowano poważnie to, co mówisz, czy raczej z pobłażliwością?

Czy rodzice cię przepraszali, jeśli zrobili coś nie tak, jak powinni, rozmawiali o tym z tobą - czy raczej sprawy były „zamiatane pod dywan” i wszystko było jak dawniej?

Czy używali względem ciebie kar cielesnych? Czy kiedy coś z tobą planowali lub obiecywali, to faktycznie miało to miejsce?

Czy spokój w twoim domu zależał od aktualnego nastroju rodzica (co oznaczało, że z byle powodu nastrój rodzica mógł się zmienić, a to wpływało na atmosferę i poziom poczucia bezpieczeństwa panującego w domu)?

Podkreślę - nie chodzi tutaj o znalezienie kolejnego dowodu na to, jak bardzo rodzice są winni istnienia problematycznych sytuacji w naszym życiu - chodzi jedynie o zrozumienie źródeł problemów przy założeniu, że chociażby błędy przekazane nam przez naszych opiekunów miały w dużej mierze związek z brakiem świadomości, narzędzi oraz schematami przekazanymi im przez wcześniejsze pokolenia.

Dlaczego świadomość tego jest tak istotna?

Gdyż od tego wszystko się zaczyna. Dezorientacja związana z brakiem uprawomocnienia, brak poszanowania prywatności, albo dewaluacja myśli, zawstydzanie, brak uwagi, czy chociażby wychowawcza kontrola lub obserwowanie braku szacunku do drugiego człowieka i podporządkowanie się temu - to wszystko zaburza obraz postrzegania i poczucia granic. Skoro robiono mi coś od lat, to dlaczego miałoby się to zmienić?

Oczywiście, takie pojedyncze zdarzenie nie determinuje przyszłego braku asertywności, ale im więcej tego typu komunikatów pojawi się w wychowaniu dziecka, tym bardziej naruszane będą jego granice. A to znowu może prowadzić  do braku świadomości swoich granic.

Co zrobić, żeby było dobrze? Odpowiedzią jest postawa asertywna.

Czy asertywność nie jest egoizmem?

(...) W swojej pracy wiele razy spotkałam się z pytaniem: czy asertywność nie jest egoizmem? Słyszałam historie, w których osobom stawiającym granice zarzucano, iż myślą tylko o sobie. Mój komentarz do tego jest następujący: na pewno znajdą się ludzie, którzy będą tak uważać. Tacy, którym trudno będzie przyjąć odmowę, a strategią na poradzenie sobie z nią będzie próba wpędzenia cię w poczucie winy. Nie twierdzę, że będą to robić intencjonalnie i świadomie, raczej będzie to wynikało z ich rozżalenia i trudności z akceptacją odmowy.

Brak zgody, asertywne mówienie „nie”, nie jest tym samym co egoizm, gdyż ten nie bierze pod uwagę dobra drugiej strony. Egoista skoncentrowany jest tylko na sobie i swoim dobru, często wykorzystując przy tym innych; osoba asertywna natomiast stawia granice, czyli informuje, co jest możliwe, a co nie (między innymi z celem uwzględniającym wspólne dobro - jakim może być chociażby satysfakcjonująca współpraca dzięki jasnym zasadom).

Ćwiczenie:

* Wróć do postawionych wcześniej pytań, do swoich wspomnień i zapisz, co pojawia się w twojej głowie. Pozwól sobie na swobodę, na ekspresję tego, jak czujesz teraz swoje granice i jak to z nimi było w twoim wczesnym życiu. Zapisz przykłady.

* * *

Opublikowany fragment pochodzi z książki „Nawyki zamiast cudów. Proste sposoby na ogarnianie życia”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Anna Mochnaczewska

Samo się nie zrobi, ale sam możesz zrobić wszystko!

Nie potrafisz odpocząć? Wciąż wyznaczasz sobie granice? Stresujesz się z byle powodu? Z tą książką wprowadzisz do swojej codzienności nawyki, dzięki którym zregenerujesz się w czasie...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

„Nie przesadzaj, jesteś nadwrażliwa”. Po co są granice w relacjach i jak je stawiać?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.