Czy dziewictwo jest dziwactwem?

(fot. will i be / flickr.com)
Samanta Stochla / slo

Jak to jest, że bycie dziewicą / prawiczkiem w dzisiejszych czasach to niemal obelga? Jak to jest, że dziewictwo traktuje się jak dziwactwo?

Może dlatego, że brak nam przekonania o tym, że żyć w czystości seksualnej, czekać do ślubu z seksem, to coś wartościowego i dobrego. Mimo tego, jeśli się dokładnie rozejrzeć - dziewice są wśród nas. Niczym specjalnym się nie wyróżniają. Z małym wyjątkiem: mają radosny błysk w oku. Jest ich więcej niż nam się zdaje. I to nie tylko w bajkach...

DEON.PL POLECA

Mam 35 lat i nie współżyłam z mężczyzną. W szkole średniej były trudności, na studiach jeszcze większe. I co dziwne, raczej ze strony koleżanek niż kolegów. Trzeba było walczyć o swoje przekonania. Walczyć, by nie ulec presji otoczenia. Teraz za to jest poczucie Wolności i to przez duże W.

Powody mojego życia w czystości seksualnej były różne. Największy to chyba wrodzony romantyzm. Marzenie o tym, by noc poślubna była nocą poślubną. Zupełnie niepopularne. Moje koleżanki z tamtych czasów używały wszelkich możliwych argumentów i środków, by wybić mi to z głowy. Potem może trochę chciałam być inna, zaprotestować. Jakby na przekór. Mężczyźni, których spotkałam też byli mało przekonywujący. Teraz czystość to świadomy wybór. Czyste ciało, czysta dusza.

Ważne jest jakie mamy wzory. Kiedyś moją bohaterką była Joanna d’Arc. Walcząca dziewica. Dziś jest nią starotestamentalna Judyta. Kobieta w pełni świadoma swojego uroku. Po krótkim małżeństwie została wdową. Nigdy więcej nie związała się z żadnym mężczyzną. Pomagała świątyni. Była piękna i mądra. Odważna jak mało kto, a przy tym sprytna. Ocaliła swój kraj. Upiła króla wrogiego państwa i odcięła mu głowę. Ten mężczyzna "stracił przez nią głowę" dosłownie… Nie oddała mu się, jak by pewnie zrobiło większość kobiet, tłumacząc się wyższą koniecznością. Potrafiła ocalić tych, co jej zaufali i siebie. Jej siłą był Bóg.

Umiałam bronić swoich przekonań. Z romantyzmem w duszy trudno iść w pierwsze lepsze ramiona, tylko dlatego, że są męskie. "Zamroziłam" swoją seksualność na całe lata. To nie do końca było dobre. Próbowałam to przeskoczyć, zablokować, a trzeba było zaakceptować. Tego człowiek uczy się z wiekiem poznając siebie. Kiedy się zaakceptuje siebie i swoją seksualność, nie ma potrzeby blokowania czegokolwiek.

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz na swojej płycie pt: "Seks, poezja czy rzemiosło" mówi wyraźnie: miłość fizyczna jest konieczna. Tylko, że nie zawsze jest to seks. W najszerszym tego słowa znaczeniu to także: każdy gest, spojrzenie, słowo, dotyk.

Tego mi nikt nie powiedział. Dlatego, przyznaję, męczyłam się, będąc inną, walcząc o swoje racje, a jednocześnie walcząc ze sobą. Było trudno i sztywno. Ominęło mnie jednak parę rzeczy: "nerwy w ubikacji", zmiany partnerów seksualnych, odrzucenie, choroby przenoszone drogą płciową, w tym HIV, czekanie na miesiączkę z niecierpliwością, szantaże emocjonalne, antykoncepcja, testy ciążowe, niechciana ciąża, aborcja. Można jeszcze długo wymieniać. To są historie, które stały się udziałem niektórych moich koleżanek. Mogłam ich tylko wysłuchać.

Siostra Faustyna ze Zgromadzenia Misyjnego Sióstr Służebnic Ducha Świętego tak mówi o duchowych aspektach rozpoczynania życia seksualnego w młodym wieku: Skutki tego są wielkie, ponieważ młody człowiek nie ma ugruntowanego, uformowanego sumienia. Na pewno później tego będzie żałował. Ale w tym momencie jest to dla niego atrakcją. Taka zabawą, która daje mu poczucie spełnienia czy jakiejś przygody. Ale tak naprawdę jest to pobłądzenie. Tego są wielkie skutki duchowe. Grzech, odejście od Boga, potem brak wiary w siebie, oskarżanie siebie, utrata zaufania.

Jestem wolnym człowiekiem. W pewnym momencie postanowienie o życiu w czystości połączyłam z Bogiem. Od tej pory wszystko zaczęło układać się inaczej. Czystość daje tyle radości, że czasem trudno to wyrazić. Teraz mało kogo interesuje, czy z kimś sypiam czy nie, więc presja otoczenia znikła. Czasem chce się do kogoś przytulić. Czasem nawet mam ochotę na seks. Ale tu nie chodzi o seks, tylko raczej o poczucie przynależności i bliskości. No cóż... Człowieka drugiego czasem brak. Wtedy zostaje już tylko Bóg. A może przede wszystkim Bóg...

I w tym miejscu zaczyna się inna bajka. Tylko w ten sposób ma to sens. Właśnie najpierw Bóg, a potem drugi człowiek. Że iść z kimś do łóżka, to trochę za mało, jeśli się chce tego, co najlepsze. To proces. Poznajesz drugiego człowieka, rozpoznajesz, rozeznajesz. Powoli tworzą się "płaszczyzny" porozumienia. Krok po kroku, zdarzenie po zdarzeniu, dzień za dniem, uśmiech za uśmiechem. Nie ma innej kolejności. Czasem chłopak może protestować. Trudno. To ode mnie, kobiety, zależy jakość naszych relacji. Nasza przyszłość. I jedyny dopuszczalny trójkąt. Bóg, ja i mój mąż. Potem nasza rodzina... Potem reszta świata.

Agnieszka mówi w ten sposób o swoich doświadczeniach: U mnie to było w wieku 8 lat. Byłam w niedziele w Kościele, a kazanie miał mój katecheta i mówił o czystości. Z tego, co mówił, zostało jedno, że najpiękniejszym darem jaki kobieta może dać ukochanemu mężczyźnie to czystość. I tak przez lata pamiętałam tamto zadanie. Mnie osobiście takie postawienie sprawy jasno budowało poczucie mojej własnej wartości, że jestem kimś wyjątkowym. Życie w czystości jest do osiągnięcia, ale nie ukrywam są pokusy. I czasem to było jak walka pomiędzy ciałem, duchem i umysłem. Na pewno trzeba się modlić, aby wytrwać na tej drodze. Modlić za siebie i za osobę z którą się jest. Fajnie jest czekać, bo potem mamy taki największy prezent po ślubie - seks małżeński. Dziś Agnieszka ma męża i dwójkę dzieci.

W moim przypadku trudność jest taka, że nie wiadomo, kiedy spotkam mężczyznę, który na takich warunkach będzie moim mężem. Więc pojawia się niecierpliwość i czasem złość. Czasem zwątpienie. Co mogę zrobić? Oddać to wszystko Panu Bogu. Mogę też pomodlić się do Matki Boskiej Pięknej Miłości o piękna miłość i o dobrego męża. Do tego też się dorasta.

Agnieszka także uważa się za wolnego człowieka: Nie muszę się zastanawiać jak wyspowiadać się z seksu pozamałżeńskiego. Mogę być przykładem, że da się żyć inaczej, że buduję coś duchowego i poznaję, że ten wybrany przeze mnie człowiek ma wartości. Idziemy jedną drogą, szanuje mój wybór i mnie w tym wszystkim. Wszystko dzieje się w nas, kobietach i my jesteśmy odpowiedzialne za mężczyzn. Trudności: to zależy od człowieka i jego zasad, przekonań, silnej woli wytrwania w postanowieniu.

Na potrzeby tego artykułu zrobiłam małą sondę wśród znajomych mężczyzn. Szacunek dla dziewic rośnie wraz z ich wiekiem. Młodzi chłopcy trochę inaczej podchodzą do tej sprawy. Ale wielu z nich myśli, że musi "zaliczyć" jak najwięcej dziewczyn, by być mężczyzną. Różnymi metodami chcą osiągnąć swój cel.

Dowiedziałam się także, że w Polsce i na świecie jest Ruch Czystych Serc (Pure Heart). Deklarują zachowanie czystości małżeńskiej i wolność od wszelkich nałogów, a przede wszystkim pielęgnowanie relacji z Jezusem przez codzienną modlitwę i życie sakramentalne (częsta Eucharystia i regularna spowiedź) oraz podjęcie konkretnej pracy nad sobą. Szkoda, że o tym wcześniej nie wiedziałam.

Lekarz ginekolog powiedział, że nie spotkał człowieka, który ma ochotę na seks i nie masturbuje się. A ja znam wiele takich osób. Nie mamy potrzeby zbyt często odwiedzać gabinetu lekarskiego. Za to odwiedzamy konfesjonał. Ks. Piotr Pawlukiewicz także powtarza: Najlepszym salonem kosmetycznym jest konfesjonał i kierownictwo duchowe. Zgadzam się w 100 %.

I najważniejsze: To jest do zrobienia. Jak? Kasia najlepiej o tym opowie: Przede wszystkim zawierzyć Panu Bogu, bo samemu się nie da tego zrobić. Człowiek jest słaby i upada. Trzeba szanować siebie i drugiego człowieka. Trzeba wierzyć, że życie w czystości to jest to, co da nam szczęście. Jeżeli nie żyję w czystości, to tracę swoją godność. A człowiek ma swoją godność. Czystość seksualna jest wspaniała sama w sobie i łączy się z czystością serca. I unikać. Unikać "sytuacji", bo człowiek jest słaby. Chwila, moment i po prostu zapomnienie. Jak to św. Jan od Krzyża mówił: "Nie wrzucać słomy do ognia i mówić: słomo nie pal się".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy dziewictwo jest dziwactwem?
Komentarze (252)
ND
~Natalia Dz
5 października 2020, 11:10
Boli mnie, że autor, jak wielu ludzi sugeruje, że opieka ginekologiczna jest potrzebna wyłącznie kobiecie, która rozpoczęła już współżycie. To nie jest prawda i katolicka strona nie powinna, moim zdaniem, zachęcać do zaniedbywania zdrowia. Bardziej by się przydał (może nie u Was, może nie ten profil działalności, ale gdziekolwiek w katolickiej lub prozdrowotnej przestrzeni internetowej) artykuł odczarowujący pierwszą wizytę u ginekologa, tłumaczący, jakie badania można wykonać u dziewicy, jak często się je robi i zachęcający, żeby rodzice chodzili z dorastającymi córkami do lekarza przynajmniej za każdym razem, kiedy dzieje się w tej sferze coś, co dziewczynę zaniepokoi. Dziewictwo i czekanie na tego jedynego jest ok, sama tak zrobiłam, ale nie wyobrażam sobie, by temu wyczekanemu małżonkowi ofiarować, prócz dziewictwa, jedną wielką niewiadomą jeśli chodzi o zdrowie i ewentualną możliwość poczęcia dziecka.
IF
~Izabela Florek
20 kwietnia 2020, 16:19
To nieprawda, że dziewica nie ma potrzeby odwiedzać gabinetu lekarskiego. Jestem dziewicą i jestem po ciężkiej operacji ginekologicznej. Lekarze byli zdumieni, że niczego nie zażywałam - chodzi o środki antykoncepcyjne a guz macicy był wielkości pomarańczy. Dziewictwo nie chroni przed chorobą nie wierzcie w to!
Zofia Bogocz
5 stycznia 2019, 17:05
Według mnie media kreują taki wizerunek, że może dziwactwem dziewictwo nie jest, ale rzadkością. Jak jest w życiu społecznym moim zdaniem trudno stwierdzić, bo to sfera bardzo intymna mimo wszystko; natomiast ciekawa byłabym - skoro temat seksualności już stał się tak odkryty - ile jest rzeczywiście takich osób, które mają ochotę na seks, ale ani nie współżyją, ani nie masturbują się.
15 kwietnia 2018, 12:13
W środowisku, w którym się obecnie obracam, dziewictwo do ślubu jest normą i de facto najlepszym sposobem na przekonanie się o wartości danej relacji, o tym, czy naprawdę jesteśmy ze sobą dla siebie samych, w oderwaniu od cielesnej przyjemności.  Zanim jednak trafiłam do tego bardziej "kościelnego" otoczenia, zawsze głęboko wierzyłam w sens dziewictwa, mimo lekkiego poczucia wyobcowania pod tym względem od reszty znajomych. Udało się go dochować również będąc w związkach (w tym jeden z osobą niezbyt wierzącą).  Miałam okazję obserwować mnóstwo kobiet, które wplątały się w zupełnie nierokujące relacje dlatego właśnie, że zbyt szybko pośpieszyły się z decyzją o seksie z ledwo poznanym mężczyzną. A gdy już się zacznie, wiadomo, trudno zrezygnować, nawet, gdy rozumowo facet jest totalnie nienadający się do poważnego związku i niewiele sobą reprezentuje.  Generalnie: wierzcie w swoje przekonania, nawet, jeśli wydaje się Wam, że jesteście dziwakami w oczach innych - pamiętajcie, że robicie to dla kogoś, kto doceni Waszą decyzję
M
Madron
18 stycznia 2015, 20:02
Mam mnóstwo kolegów i obracam się w męskim towarzystwie, nie spotkałam ani jednego chłopaka, który by czekał do ślubu, który by dbał o swoją duchowość i to o czym mówisz. To, że ja wierzę, to nie znaczy, że każdy wierzy, tak jak ja. Tj. kwestia tego czy ja przekonam chłopaka do moich poglądów czy on do swoich. Ja chciałem czekać do ślubu z seksem, niestety zostałem 3 razy odrzucony przez kobiety które podejrzewały że jestem gejem. 
P
pawq
15 stycznia 2015, 08:54
Cóż, ludzie pod tematem często piszą w stylu: 'poszliśmy do łóżka przed ślubem i było warto'. To tochę jak mówienie 'oglądaliśmy ostatnio film porno i bardzo nas ubogacił'. Nie przeczę, że można się z tego cieszyć i mieć satysfakcję, ale to jest zupełnie inny system wartości, który nie ma nic wspólnego ze zdrową duchowością.
15 stycznia 2015, 08:45
Dziewictwo nei jest dziwactwem. Jest normą. Dziwactwem jest potrzeba publicznego opowiadania o jego zachowywaniu.  Dziwactwem jest też wieloletnia "walka" o jego zachowanie, bo nie można zdecydowac sie na małzenśtwo z ukochaną osobą. I nie opowiadajcie, iz was na ślub nie stać, bo jak sie kocha, to niewazne, jak bogata będzie ceremonia ślubna czy wesele.
TB
To były piękne dni
14 stycznia 2015, 23:47
Mówiła „Tadek bierz co chcesz”  – to  wszystko przez tą Zochę https://www.youtube.com/watch?v=7uffropVVeQ&feature=youtu.be
M
maroon
14 stycznia 2015, 14:26
zgadzam się z tym artykułem. jestem po drugiej stronie narożnika jeśli chodzi o doświadczenie - zaprzepaściłam czystość i walczę o tę "z odzysku". poznałam czystego chłopaka i niemożność oddania mu siebie czystej po ślubie strasznie mnie boli. dużo trudniej jest też po jakichś doświadczeniach seksualnych odmówić sobie kolejnych. po pierwsze - słabsza wola, po drugie - mam to za sobą, więc w chwili uniesienia nie myślę, tylko dochodzi taki komunikat - co szkodzi? a szkodzi bardzo.. współżycie bardzo związuje emocjonalnie i ogranicza spojrzenie w głąb drugiej osoby. wiem, że piszę trochę skrótowo i może dziwnie się to czyta, gdybym umiała to dobrze rozwinąć, to zrobiłabym to.  wiem, że pewnie spotkam się z krytyką, z zaprzeczeniami, ale to jest moje zdanie po prostu i czystość bardzo do mnie przemawia. szkoda, że kiedyś nie poszłam za głosem sumienia. 
PP
puk puk
14 stycznia 2015, 14:40
Hej BEZ PRZESADY ten grzech jest dopiero na  6 (!) miejscu w dekalogu !!! Tylkok faceci chcą z tego zrobić kontrolujący nas grzech NAJWAŻNIEJSZY !!! Jakoś nie widać bijących się w piersi i płaczących panów już nie dziewiców ! A tak na marginesie ... jak sprawdzisz chłopak jest "czysty" ???
M
maroon
14 stycznia 2015, 14:54
a kto w dzisiejszych czasach biłby się w piersi publicznie? to się przemilcza. ja też nie gadam na prawo i lewo jak żałuję jakichś swoich błędów. a facet tym bardziej ma problem z tym, żeby przyznawać się do swoich błędów, bez urazy, jakby co.  ma szóste miejsce, ale skutki przynosi złe, jak każdy inny grzech. teraz mowa o tym grzechu, to mówię o nim, ale skutki innych też ciążą i to jest fakt.  po co mi sprawdzać, czy jest czysty? mam zaufanie, relację i tyle. czystość mechaniczna kobiet też nie zawsze jest oczywista. kobiety mogą się urodzić bez błony dziewiczej, albo ją stracić przez przypadek (np. trenując balet). czystość dotyczy podejścia, tak naprawdę. 
15 stycznia 2015, 14:10
Tak naprawdę to gdybyśmy żyli z Pierwszym przykazaniem w czystej wierze to inne już nie byłyby potrzebne, bo i cała reszta wypływa własnie z tego.. Czy grzech z kolejnych miejsc Dekalogu jest mniej raniący lub mniej zły? Chyba gdzieś zgubił się sens wiary..
A
Andreas
14 stycznia 2015, 10:42
Po przeczytaniu tytułu, nawet nie pokusiłem się o przeczytanie chocby jednego zdania z tego artykułu. Nie wiem, gdzie autor żyje, ale jakoś wierzyć się nie chce, że w każdym środowisku dziewictwo/prawictwo jest uważane za obelgę, etc.? Bzdura totalna. Lepiej moze zacząć się otaczać dobrymi ludźmi i poszerzyć swoje horyzonty myślowe zanim zacznie się pisać takie "bybły" już w temacie. 
E
ew
14 stycznia 2015, 11:26
dobrze jest najpierw przeczytać a potem ...
B
Bogusia
14 stycznia 2015, 03:51
To Pan Bog dal ludziom w 10 Przykazaniach: "Nie cudzoloz", takze jezeli nie sypialiscie z nikim, to to jest prawidlowe zachowanie, a nie zadna nieprawidlowosc. Pozdrawiam Wszystkich; oczywiscie nikogo nie oceniam, bo nie ja stworzylam czlowieka, a Bog.
Z
zannazu
13 stycznia 2015, 23:04
Powiem Wam tak: nie jest łatwo z czystością. Od moich chłopaków usłyszałam dość prykre słowa. Jeden powiedział, że facet ma swoje potrzeby i nie chciałby mnie kiedyś zdradzić. Drugi chłopak na pytanie, czy poczeka ze mną, po dwóch tygodniach odpowiedział, że nie. Mam 24 lata i jeszcze nigdy nie poszłam do łóżka z żadnym facetem. Troszeczkę przez swoje doświadczenia nabawiłam się nerwicy seksualnej. O tym się powinno mówić, bo wiem, że nie jestem jedyna. Ale mimo to czekam. Czekam, bo wiem, że to jest przepięknym darem móc oddać siebie w calości temu jedynemu Mężczyźnie. Mogę Was tylko przestrzec: nie popełnijcie mojego błędu i o tych tematach mówcie stanowczo ale z poczuciem humoru i w odpowiednim czasie. Niedawno przeprowadziłam tę rozmowę z chłopakiem, który mi się podoba. Może tak: rozmowa nie poszła w tym kierunku, w którym życzylabym sobie. Wszystko zostało powiedziane w niewłaściwym czasie. I choć on wie o moich przekonaniach, mimo że zareagował bardzo fajnie, to nasze relacje znacznie się od tego czasu pogorszyły. Straciłam grunt pod nogami i prawdopodobnie zaineteresowanie z jego strony również. Jeśli mogę Was prosić o modlitwę w intencji o to, żeby 'zmącona woda odzyskała spokój' (bo tak nazywam tę sytuację, a na chłopaku mi zależy) to będę wdzięczna. +
I
iranka
14 stycznia 2015, 09:03
Mam podobne przekonania do Twoich. Też nie chciałam stracić dziewictwa tylko dlatego, że "w tym wieku wypadało". Ale nie miało to nic wspólnego z Bogiem. Bardzo lubię i szanuję siebie. Uważałam, że zasługuję na coś wyjątkowego. Dodatkowo, jeśli chodzi o sferę intymną, byłam bardzo nieśmiała. Nie miałam warunku rozpoczęcia życia seksualnego po ślubie. Moim warunkiem było to, by seks wynikał z miłości. Na studiach poznałam fantastycznego chłopaka. Zaprzyjaźniliśmy się. To ja pierwsza poczułam do Niego coś więcej i nie od razu to zostało odwzajemnione. Ale kiedy już postanowiliśmy dać sobie szansę, okazało się, że świetnie do siebie pasujemy. (...)
I
iranka
14 stycznia 2015, 09:03
(...) Miałam 22 lata, a on 23. Obydwoje nie mieliśmy żadnych doświadczeń seksualnych. Ale kiedy zaczęlismy być parą nie czekaliśmy z seksem zbyt długo - parę miesięcy. Seks z osobą, którą kochasz i która kocha Ciebie jest niesamowity. Daje poczucie bliskości nieporównywalne do niczego innego. Od pięciu lat jesteśmy nierozłączni. Rok temu wzięliśmy ślub. Planujemy kupno mieszkania i powiększenie rodziny. Napisałaś: "Czekam, bo wiem, że to jest przepięknym darem móc oddać siebie w calości temu jedynemu Mężczyźnie." Seks przedmałżeński, przynajmniej w moim przypadku, tego nie wyklucza. Sfera seksualna jest bardzo ważną częścią związku i nie dziwi mnie to, że większość ludzi chce jej zakosztować, zanim zwiąże się z kimś na zawsze. Jeśli uda Ci się znaleźć mężczycnę, który tak jak Ty, chce poczekć z seksem do nocy poślubnej, to świetnie. Jednak musisz zauważyć, że nie wszyscy mamy jednakowe poglądy i identyczne wartości. Nie wiem, czy mój mąż byłby nim gdybym postawiła warunek, że nasz pierwszy raz odbędzie się dopiero po ślubie. Nie miałam takiej potrzeby. Jednak wiem, co bym straciła, gdyby to go spłoszyło. Jest niesamowitym, wartościowym człowiekiem, z którym chcę spędzić resztę moich dni. W którym mam oparcie i przy którym czuję się szcześliwa jak nigdy. Wiem (dzięki temu co mówi i jak się zachowuje), że też jestem dla Niego najważniejsza. Zachowanie dziewictwa do ślubu nie byłoby warte utraty tego związku. Zapytałam się Go kiedyś, co by zrobił gdybym powiedziała - "seks dopiero po ślubie". Powiedział, że nie wie co by zrobił, ale że pewnie mocno by się zdziwił. Bo co jest złego w dzieleniu się sobą z osobą, którą kochasz z wzajemnością?
Ż
żal
14 stycznia 2015, 11:08
iranka, a nie bałaś się, że zajdziesz w ciążę? Czułaś się w pełni komfortowo? Tu nie chodzi o to, że dziewictwo jest jakąś mega wartością. Dziewictwo jest po prostu mądrością; wybieram partnera który panuje nad własnymi żądzami, który kocha naprawdę (bo troszczy się o mnie, moje bezpieczeństwo, mój komfort) i nie zmusza mnie do robienia czegoś tylko dlatego, że on 'ma potrzebę'.  Dzisiaj coraz trudniej znaleźć ludzi którzy wierzą, panują nad własnymi żądzami (post to dla wielu abstrakcja, a co dopiero wstrzęmięźliwość seksualna) i chcą by inni byli tacy sami jak oni. To trochę jak z faryzeuszami, którzy szukali współwyznawców aby czynić ich jeszcze gorszymi od siebie.
I
irenka
14 stycznia 2015, 11:24
Nie, nie bałam się ciąży. Używaliśmy prezerwatyw. Raz mieliśmy taką sytuację (po jakimś roku bycia razem), że okres spóźniał mi się już dwa tygodnie. I wiesz co? Reakcja mojego mężczyzny utwierdziła mnie w tym, że to Ten. Przytulił mnie mocno i stwierdził, że co prawda teraz tego nie planowaliśmy, ale przecież i tak będziemy mieli dzieci, więc nie ma się co martwić. Kochamy się, więc sobie poradzimy. Mój pierwszy raz to nie był seks z pierwszym lepszym chłopakiem z dyskoteki. To był w pełni świadomy wybór ze wszystkimi jego ewentualnymi konsekwencjami. 
Ż
żal
14 stycznia 2015, 13:44
Może cała ta dyskusja toczy się dlatego, że dawniej wspólne życie zaczynało sie od ślubu - teraz często ślub ma miejsce gdzieś tam na n-tym etapie związku i wielu moich znajomych traktuje go bardziej jako generującą koszty formalność. Jeśli ktoś jest wierzący, Bóg jest dla niego ważny i naprawdę dba o dobro i komfort swojego partnera, wówczas poczeka do ślubu. Jeśli ktoś jest niewierzący, to po prostu tworzy związek, który sakrementem nie jest i nie ma w nim łask płynących z sakramentu.
Z
zannazu
14 stycznia 2015, 23:04
Cześć Iranka! Piękne słowa i bardzo się cieszę, że znalazłaś kogoś fantastycznego :) prawdą jest to, że dopiero trafiając na odpowiedniego mężczyznę czujesz się w pełni bezpiecznie i wiesz, że nawet jeśli TO się stanie, nie pogorszy to waszego związku :) też znam takie pary. Jednak, prawdopodobnie podobnie jak Ty, bez poczucia tego, że jest się kochanym, akceptowanym i bezpiecznym, nie potrafiłabym przespać się z żadnym chłopakiem. Od moich byłych nie dostałam w żadnym stopniu tego komfortu, tym bardziej czując, że bardziej niż na mnie, zależy im na moim ciele. Prowokowali i stwarzali okazje, o których doskonale wiedzieli, że nie chcę. To było dla mnie przykre. Z chłopakiem, z którym się obecnie spotykam dostaję coś zupełnie innego - bardzo dużo czułości, żadnego pośpiechu. Niesamowicie mi to odpowiada. Pomyślałam, że może to już jest TEN moment, żeby mu powiedzieć o swoich oczekiwaniach. Jak bardzo się przeliczyłam... Sytuacja znacznie się pogorszyła, nie przez moje słowa, ale przez to, że prawdopodobnie pod moimi słowami wyczuł nacisk, którego nie chciałam, czyli: chcesz mnie, żeń się ze mną, nie chcesz, zostaw. To stawia go w trudnej sytuacji, bo w momencie, gdy w nas obojgu jeszcze nie dojrzała żadna decyzja o wspólnej przyszłości, ja stawiam go pod murem, zapewne oczekując deklaracji. A to nie tak! nie chcę od niego niczego, ale obawiam się, że właśnie tak mógł to odebrać. I nasze relacje, krótka mówiąc, zostały mocno nadszarpnięte. Wybralam zly moment do rozmów, popełniłam błąd, za który teraz płacę... Szczerze? Często się zastanawiam, czy wytrwam w czystości. Bardzo bym tego chciała, chciałabym poznać faceta, który podejmie wyzwanie. Ale sama znam swój temperament i wiem, że z mojej strony to nie będzie łatwa droga. Mimo to chcę poczekać, czuję, że warto. Trzymajcie kciuki. Żeby ta moja sytuacja jakoś się rozwiązała i żeby któryś facet powiedział mi: tak, podejmuję wyzwanie, bo Cię kocham. I żeby stał się murem i podporą :)
A
Aga
15 stycznia 2015, 00:17
Zanim związałam się z moim mężem, on był wcześniej zaręczony i żył ze swoją kobietą. Ich związek rozpadł się, nim zaczęliśmy się spotykać. Podeszłam idealistycznie do sprawy i powiedziałam mu, że seks tylko po ślubie - w końcu wytrwałam 24 lata, to i teraz dam radę ;) On, choć zszokowany obrotem spraw, przystał na te reguły... Widać Szef postanowił nas ostro przetestować w czystości, bo nagle okazało się, że nie mam gdzie mieszkać.... [w domu rodzinnym też nie mogłam się pojawić] i albo zamieszkamy razem, albo nie mam dokąd pójść. 1,5 roku zasypialiśmy w jednym łóżku i skłamałabym twierdząc, że dochowaliśmy czystości, choć do seksu w sensie stricte nie doszło. Było MEGA MEGA ciężko.... Nie żałowałam (i nie żałuję) decyzji o podjęciu współżycia- nastąpiła po dłuuugich rozmowach i rozważaniu wielu "za i przeciw", za naszą obupólną chęcią i zgodą. Bolało to, że nie możemy uczestniczyć w sakramentach. Byliśmy już wtedy zdecydowani na małżeństwo, ale nawet zakup obrączek był dla nas wyzwaniem nie do osiągnięcia. Dziś jesteśmy 2 lata po ślubie. Seks smakuje całkiem inaczej- nie ma w nas poczucia winy, że robimy coś, co jest przeciw Bogu. Noc poślubna [tak, udało się ;) ] to było dla nas naprawdę piękne przeżycie. Oczywiście, chciałabym być dla mojego męża tą jedyną... Czasem nawet zastanawiałam się, czy kiedyś nie było mu lepiej.... Ale te lęki już minęły, bo doceniamy tę wyjątkową wartość, jaka nas scaliła :)
NC
niewinna czarodziejka
13 stycznia 2015, 21:01
Kochani, ja też uważam, że ze wszystkim trzeba rozsądnie. Ja także walczyłam o czytość w czasie studiów i też łatwo nie było, chciałam ze względu na Pana oddać się dopiero po ślubie... Jednak pomimo naprawdę licznych znajomości z kolegami (nawet wolałam męskie towarzystwo), nie udało się związać z kimś tak, by układać sobie dalsze życie... I co? Mam 26 lat, dotrzymałam "fizycznie" Bogu obietnicy, byłam przez kolegów zawsze szanowana i lubiana, ale zostałam sama, bez żadnej pewności, że z kimś się zwiążę... Tym bardziej po tylu rozczarowaniach... Nie wiem na chwilę obecną, czy było warto... Myślę, że ze względu na Pana Boga tak. Nic nie poradzę, że żaden z tych chłopaków nie kochał mnie na tyle, by poczekać i by o nas walczyć. Smutne... Pamiętajcie proszę o mnie w modlitwie. Ja także za Was się pomodlę. To byłoby po prostu niesprawiedliwe, jeśli tacy ludzie jak my - "idealiści", wierni Bogu, naprawdę diamenty w tym ohydnym świecie, nie doczekaliby się pięknej, prawdziwej miłości ;) Pozdrawiam
K
Kejsi
13 stycznia 2015, 21:54
Nic sie nie martw, moj narzeczony jest przykladem ze sa mezczyzni ktorym nie chodzi tylko o jedno i potarfia poczekac, Ty takze najdziez swojego ksiecia :) pozdrawiam <><
N
Narzeczony
13 stycznia 2015, 22:07
czarodziejko nie czaruj tylko szukaj swojego księcia :) i szukaj w dobrych miejscach w doborowym towarzystwie - na pewno Ci się uda ;)
NC
niewinna czarodziejka
13 stycznia 2015, 22:48
@Kejsi @ Narzeczony Dzięki za miłe słowa ;) z tym księciem to jest tak, że cały czas byłam pewna, że to on mnie znajdzie... ech, ci faceci ;P Pozdrawiam ciepło i zapewniam o modlitwie. P.S. Pomysł na nick zaczerpnięty z filmu "Niewinni czarodzieje" ;) tam też jest pokazany duet damsko-męski, który poznał się w dość specyficznych okolicznościach. Dobry polski film - polecam.
N
Narzeczony
13 stycznia 2015, 22:54
Rzeczywiście to książę powinien Cię znaleźć ale... Kiedy moja obecna narzeczona, gdy jeszcze nie byliśmy parą, opowiadała swojej babci o tym jaki chłopak jest w jej towarzystwie, babcia poradziła: no to weź się zakręć :D No i w efekcie za kilka miesięcy bierzemy ślub :D Tobie życzę udanego zakręcania ;))
K
kate
13 stycznia 2015, 23:04
Jesteś jeszcze młoda, ale fakt zdarza się, że te diamenty nie doczekują w swoim życiu spełnienia i prawdziwej miłości. Decydując się na to i taki scenariusz nalezy brać pod uwagę
NC
niewinna czarodziejka
13 stycznia 2015, 23:19
Hehe ;) No to gratuluję. Jednak interwencja babci często przynosi wymierne efekty ;) Moja babcia niestety trochę mnie frustruje... mamy zupełnie inny na życie światopogląd. Póki co, po studiach, w pracy, w tym mieście, nie mam wokół kogo się zakręcić... czas pokaże. A w jakim wieku Wy jesteście, jeśli mogę spytać? Dobrej nocy :)
N
Narzeczony
13 stycznia 2015, 23:30
Ja mam 27, a moja narzeczona hmmm... nie pytałem jej czy mogę to napisać :D Ale napiszę tak: w tym roku kończy studia :D Serdecznie pozdrawiam :)
2
28lat
13 stycznia 2015, 19:03
Popieram czystość przedmałżeńską, ale dobrze przeżytą, a nie tylko na zasadzie zaciskania zębów... Myślę że w niejednym przypadku więcej dobrego przynosi choćby czystość "z odzysku" niż sprowadzanie jej tylko do wstrzemięźliwości. przecież ta wstrzemiezliwosc jest wlasnie po to, by inne aspekty życia podszlifować, a nie sama dla siebie.... Mam nadzieję, że nigdy nie stracę wiary w to, że ta czystość ma sens, niemniej jednak mam wrażenie, że nie bez znaczenia jest fakt, że kiedyś wychodziło się za mąż wieku 17 czy 23 lat, a nie dobrze po 30... Nie chcę powiedzieć, że wstrzemiezliwosc jest niezdrowa, bo i rozwiązłość jest jeszcze gorsza, ale nie da się ukryć, że źle przeżyte życie we wstrzemiezliwosci (co nie zawsze znaczy w czystosci!) może być również obciążające... Chciało by się powiedzieć, że warto czekać... ale nie za długo. Nie z seksem, ale ze ślubem... Przepraszam, jesli kogoś urażę, piszę z doświadczenia, ale jeśli ktoś ma 30 lat i zawsze był sam, to niestety chyba w wielu przypadkach niesie już ze sobą jakiś bagaż problemów. Wszystkim tym, którzy realizują się NA PRAWDE w życiu w czystości, gratuluję i zazdroszczę. NIe mam wątpliwości, że czystość jest piękna, ale tak jak seks... tylko właściwie przeżyta;)  a tak w ogóle, to po co od razu tak idealizowac ten cały seks;) Jedni go spłycają, inni gloryfikują, a prawda jak zwykle lezy po środku....
C
Carla
13 stycznia 2015, 21:11
W zupełności się zgadzam, świetnie ujęte! 
S
sylwia
13 stycznia 2015, 17:23
Ja bym nie chciała 35-40 letniego prawiczka, że już nie wpomnę o 35 letniej, zdesperowanej dziewicy. Zwichrowania emocjonalne.
MJ
Malgorzata Janusevic
21 listopada 2018, 20:45
Ja mam 27 i jestem dziewica bez blony.Z nikim nie wspolzylam i nie zamierzam,seks to nie sens zycia. kiedys chcialam uprawiac milosc,a nie kopuowac ale dzisiejsze czasy temu nie sprzyajja. Pogodzilam sie z tym ze nie znajde porzadnego faceta i nie mam juz zadnej nadziei ze kogos znajde w tym zyciu,nie chce znowu zostac zraniona,bo kazdy czlowiek predzej czy pozniej cie zrani i zostawi.
7
777
13 stycznia 2015, 17:16
czystośc jest dobra ale nie wieku 35 lat, bo to juz chyba choroba głowy!!! Poza tym, mój przykład pokazuje, że gdyby nie mój pierwszy pozamałżeński stosunek seksualny i pewien rodzaj bólu, który spowodował w górnej części układu rozrodczego, to wąchałabym teraz kwiatki od spodu. Bezobjawowy guz. W wieku 22 lat staciłam dziwictwo, a guz miał już wielkość dużej mandarynki. W normalnych warunkach nie został w ogóle wykryty. "Taka młoda kobieta co jej może być". Co się działo potem, nie życzę nikomu. Ale żyje i mam już 45 lat. Takie zachowania kobiet niekonsekrowanych nie są normalne.
A
Aga
13 stycznia 2015, 19:30
Hahaha :D Uśmiałam się :D Nie spodziewałam się, że dziewictwo jest zagrożeniem dla życia :P
P
Pawq
13 stycznia 2015, 20:14
Straszne bzdury ludzie tu piszą, jakby dziewictwo miało termin ważności. Chyba większą obsesją jest dążenie do tego by współżyć bo zbliża sie wiek w którym nie wypada być dziewicą ;-) Dziewictwo w wieku 35 lat i więcej moim zdaniem problemem nie jest. Problemem może być bardziej to, ze ktoś w tym wieku ani nie zbudował solidnego związku ani też nie zdecydował się na życie konsekrowane i żyje tak z dnia na dzień.
F
feowe
13 stycznia 2015, 21:59
to jest nas dwie. cieszę się, że się udało i jesteś zdrowa :) i życzę Ci go jak najlepszego do końca życia :)  sama miałam podobnie, choć w dużo lzejszym wymiarze. nie było zagrożone moje życie, ale kobiecość. byłam, jestem, w zwiazku ze wspaniałym facetem, którego Kocham ponad życie i przeżyłam z nim swój pierwszy raz. i oczywiście następne. jednak, jak wiadomo, zabiezpieczamy się. wzięłam pierwszą turę tabletek, zrobiłam przerwę. kiedy poszłam drugi raz, po kolejne i ginekolog mnie zbadał całosciowo, okazało się, że MUSZĘ wrócić do tabletek, ponieważ całkowicie nie mam jajeczkowania i moje jajniki się zasuszają. mam 22 lata i usłyszałam, że jeśli nie hormony to nigdy nie będę mogła zajść w ciążę. poczułam się taka zdewastowana, jakby ktoś mi powiedział to w czasie dokonanym. nigdy w życiu bardziej się nie cieszyłam z podjecia współżycia. śmiało mogę stwierdzić, że gdybym nie poznała mojego chłopaka, nie rozpoczeła współżycia i czekała z tym wszytskim do ślubu, to nie poszłabym po żadne tabletki i za te parę lat obudziła z ręką w nocniku nie mogąc zajść w ciążę.  i chyba bym oszalała w noc poślubną jakbym miała przeżywać wszelkie histerie i bóle związane z pierwszym razem. u kobiet panuje przekonanie, ze to droga usłana płatkami róż, bo wszelkie doznania ciała magicznie znikają po slubie a zostają same duchowe uniesienia. wielka bujda. śmiało powtórzę, że cieszę się z aktywności seksualnej, bo dzięki temu mam nową szansę na założenie naszej własnej rodziny.
7
777
13 stycznia 2015, 22:09
Dziękuje serdecznie i życzę również wszystkiego najlepszego! Przede wszystkim zdrowia!!!
O
ostrożna
13 stycznia 2015, 22:12
Ja myślę, że zamiast współżycia lepiej po prostu chodzić na profilaktyczne badania... Tak podopwiada logika, ale skoro Panie sądzą inaczej... A tak z ironią mogę zapytać przed czym się zabezpieczałaś? Jakie niebezpieczeństwo Ci groziło?
7
777
13 stycznia 2015, 22:27
uwazasz, że nie robiłam profilaktycznych badań??? Zdziwisz się. Jak dziewczyna jest młoda, dziewica, nic jej nie dolega, to nie przywiązuje się uwagi do głębszych badań, "bo i po co". Słychać to nieraz w prowincjonalnej służbie zdrowia, bez wyposażenia w odpowiedni sprzęt, to wszystko nie jest takie proste. Bo teraz masz dostęp do wszelkich urządzeń. Ja chorowałam ponad 20 lat temu. trochę się zmieniło od tamtego czasu.
P
Philippe
13 stycznia 2015, 22:30
Niebezpieczeństwo, że jakaś zasuszona stara panna z zazdrości spali na stosie.
F
feowe
13 stycznia 2015, 23:00
och, a przecież nie dalej jak godzinę temu czytałam, że wolicie chodzić do konfesjonału niż do lekarza ;> ajajaj.  ależ ja odwiedzam mojego ginekologa. super facet! 
2
2TM
13 stycznia 2015, 23:20
Nie wiem co czytasz i co przypisujesz wierzącym, ale w Piśmie Św jest napisane konkretnie: 1 Czcij lekarza czcią1 należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. 2 Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, i od Króla dar się otrzymuje. (...) 12 Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan, nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny. A konfesjonał polecam - naprawdę warto zaufać Jezusowi i oddać Mu wszystko to, co nosisz w sercu, nawet jeśli nie rozumiesz Jego nauki.
F
feowe
13 stycznia 2015, 23:43
czytam artykuły na deonie ;> a z konfesjonału zostałam ostatnio wyrzucona na zbity pysk, to gdzie się miałam podziać? ;> modlitwa jest ważna, ale pęcherzyka Graffa mi nie rozwinie.
2
2TM
14 stycznia 2015, 00:39
Na deonie rożne rzeczy można przeczytać ;-) co komu tylko do głowy wpadnie i niekoniecznie to jest zgodne z Pismem. Nie wiem co musiało sie stać w tym konfesjonale-zajrzyj na 5 warunków dobrej spowiedzi, może z tym coś było nie tak, a może kapłan miał zły dzien - w końcu jak nas lekarz nie przyjmuje to na ogół idziemy do kolejnego ;> A zdziwiłabyś się co potrafi Jezus zrobić dla tych, którzy Mu ufają ;-)
S
SamotnyChybaNaZawsze1
7 maja 2014, 14:03
Znam taką (byłą już) dziewicę po 30tce i dopiero jak w końcu przemogła się i zrobiła "to" z jakimś znajomym to zaczęły się płacze, że miała tyle okazji, żeby cieszyć się z seksu a tyle lat odmawiała sobie i po prostu żałowała straconych lat, które mogła przeżyć z większą dawką przyjemności. Teraz ma męża i przypuszczam, że sobie dogadzają, bo smutek z twarzy koleżanki znikł, ale jest to też pewna lekcja, że idealizowanie wszystkiego nie zawsze przyniesie dobre korzyści, co nie oznacza, żeby robić to z kim popadnie, bo jestem temu zdecydowanie przciwny. Zastanawia mnie jedno zdanie z artykułu: "Z małym wyjątkiem: mają radosny błysk w oku.". Sam jestem młody, możnaby powiedzieć, że jestem gnojkiem, bo mam 25 lat i tak się głupio złożyło, że nigdy nie trzymałem dziewczyny za rękę, raz dostałem buziaka mając 13 lat, nie całowałem się, nie miałem dziewczyny i w związku z tym nawet nie miałem z kim uprawiać seksu, chociaż wiem, że chciałbym to robić, ale bardziej chciałbym dawać przyjemność niż ją brać. Mam wiele zainteresowań, hobby i jedną wielką pasję, to radosny błysk w oku mam właśnie z tego powodu a także z pozytywnego nastawienia do świata, ale przeciągające się prawictwo wewnątrz mnie jest cierniem, który wrzyna się w serce. Dla mnie seks jest wyznacznikiem wielkiej miłości i może dlatego tak brakuje mi seksu, bo wiązałoby się to także z odwzajemnioną miłością, której nigdy nie doświadczyłem? Zazdroszczę tym, którzy mają to już za sobą, bo wielu znajomych było dla swoich partnerów tymi "pierwszymi", z którymi są w związkach małżeńskich albo śluby niedługo a ja dalej sam jak palec. Modlę się do św. Józefa o pomoc, dodaje mi to trochę otuchy ale boję się, że na żonę będę musiał jeszcze poczekać z kilkanaście lat (a wtedy po tylu latach życia samemu druga osoba może zburzyć cały misternie budowany przez siebie ład, poza tym ból straconych w samotności lat może być nie do zniesienia, boję się tego).
S
SamotnyChybaNaZawsze2
7 maja 2014, 14:04
Dziewczyny, które znam cenią mnie za wiedzę z wielu dziedzin technicznych, historii, za poczucie humoru a także za pasję i moje osiągnięcia z wielu dziedzin (nie tylko na szczeblu krajowym), ale może ilość moich zainteresowań je płoszy? Niestety wszystkie kobiety, które znam, są powiązane z tym co robię, nie poznałem żadnej dziewczyny tak przypadkowo, po prostu na ulicy, która robiłaby zupełnie co innego niż ja i która nie wiedziałaby o tym, co robię, czym się zajmuję, a może tak by było łatwiej. I nie chodzi nawet o mój wygląd, że dziewczyny mnie unikają, bo mam okulary jak denka od słoika, tłuste włosy i pryszcze na twarzy, bo mam zdrową cerę, noszę soczewki, dbam o siebie (ale nie jak jakiś narcyz) i kilka razy usłyszałem miłe słowa o sobie od dziewczyn, po których nie spodziewałbym się żadnego komplementu, to jednak jest coś, co powoduje, że ja i zainteresowanie dziewczyn albo w ogóle płeć piękna po prostu jest gdzieś daleko ode mnie, nie rozumiem tego, co sprawia, że jedni, nieraz prostaki, obracają się w gronie dziewczyn i znajdą od razu naprawdę wartościową kobietę, a ja non stop, odkąd pamiętam w męskim gronie a jak już dziewczyny były (w szkole) to albo pozajmowane albo zajęte sobą i swoimi psiapsiółkami. Pomimo, że czekam na tą jedyną, czasami pytam się w myślach co bym zrobił, gdyby jakaś atrakcyjna i sympatyczna dziewczyna zaproponowałaby mi seks albo sytuacja tak by się potoczyła, że znalazłbym się w podbramkowej sytuacji. Z jednej strony można by poznać ten sekretny dla mnie aspekt, ale biję się w myślach, czy moja żona, która w końcu może kiedyś się znajdzie, sama będzie dziewicą? A jeżeli nie, to byłbym smutny, że mam mniejsze doświadczenie. A może dla niej będzie to totalnie obojętne czy uprawiałem z kimś wcześniej seks? A co, gdy żona będzie zła z powodu mojego niedoświadczenia?
S
SamotnyChybaNaZawsze3
7 maja 2014, 14:05
Czasami rozmyślam w zaciszu o tych aspektach, ale że nie zanosi się na jakąkolwiek poprawę sytuacji, to dalej są to czysto teoretyczne rozważania. W każdym bądź razie, dla mnie moje prawictwo wcale nie oznacza takiej szlachetności, jak by się mogło wydawać, tylko ból, samotność, smutek. Czasami myślę, że chyba taka samotność czeka mnie do końca życia, tylko wtedy nawet mówiąc szczerą prawdę, nikt mi nie uwierzy, że mając przypuśćmy 75 lat powiem, że nigdy nie całowałem się albo nawet nie przytulałem żadnej dziewczyny czy kobiety, a nie znoszę być uznawany za kłamcę. Bardzo nieswojo czuję się w gronie kolegów, którzy mając "grunt pod nogami" zaczynają nieco pikantniejsze tematy, bo  po prostu mogę wyjść na nieudacznika. Nie, żebym był postrzegany jako świętoszek, bo w gronie znajomych (w przeważającej ilości męskie grono, niestety) często rozmawiamy o kobietach i oceniamy dziewczyny, które gdzieś się przewinęły w zasięgu wzroku danego dnia i to niekoniecznie pod kątem ładnej twarzy i fryzury, więc moje prawictwo uznane zostałoby mimo moich osiągnięć z innych dziedzin, które znajomi znają, za coś dziwnego. A że ja się prawictwem nie szczycę i nie chwalę, to nie podaję nikomu stanu faktycznego, trzymam to głęboko w sobie. I o ile prawictwo nie przeszkadza mi zupełnie w cieszeniu się życiem, bo nie skupiam na tym całej swojej uwagi, jaki to ja biedny i nieszczęśliwy, realizuję swoje pasje i jestem życzliwy wobec innych to w domowym zaciszu mając chwilę na przemyślenia, smutek czasami wychodzi, ale staram się to kontrolować. Wiem, że Bóg prowadzi mnie i razem z Aniołem Stróżem pomagają mi bardzo często i prowadzą niejako za rękę i czasami się zastanawiam, jaki jest cel tej samotności i udręki. Chyba wolę, żeby okazało się, że to wszystko jest bez sensu, bo nie wiem jak podniosły i znaczący musiałby być cel mojego smutku wewnętrznego, by zrekompensować ten stracony czas i ta dziwna izolacja od dziewczyn, którą sprawia mi życie miała jakieś większe, ukryte znaczenie.
S
SamotnyChybaNaZawsze4
7 maja 2014, 14:09
A najlepsze jest to, że są tacy, którzy myślą, że mam z 10-15 partnerek "na koncie", nawet matka i dziadek podpytują czasami jak tam w „tych” sprawach, a są i tacy, którzy domyślają się jak jest. A prawdę znam tylko ja i „Szefostwo” w Niebie ;) Aha, przepraszam za strasznie rozwałkowanego posta na 4 części, ale chciałem napisać coś jak ja widzę prawictwo, bo nie do końca widzę to w takiej samej wyidealizowanej barwie jak bohaterka artykułu (aczkolwiek zazdroszczę jej samozaparcia, wytrwałości, zapału i tego, co sprawia, że nie żal jej zmarnowanych lat. Ja w jej wieku bałbym się, że nie będę już czerpać takiej radości z kontaktu fizycznego, jaką mógłbym czerpać i dawać będąc jeszcze młodym i jurnym i pełnym sił witalnych) i wyszedł mi z tego po prostu tasiemiec.
N
Nela
13 stycznia 2015, 18:30
chciałabym na ciebie trafić przypadkiem :-) 
M
Mili
13 stycznia 2015, 19:13
Wiesz, mam podobnie, a raczej nie, łączy nas jedynie dziewictwo. Miałam chłopaka, który o mnie niby "zabiegał", ale nie rozmawiał ze mną, dzwonił wtedy, kiedy mieliśmy się spotkać. Mówił, że on nie lubi gadać przez telefon, skypa czy pisać przez internet. Znałam go ze studiów, ale przez 2 miesiące spotykaliśmy się poza uczelnią. Czułam, że coś jest nie tak. Oficjalnie byliśmy parą przez 3 miesiące. Potem ze mną zerwał. Naprawdę byłam w nim zakochana. Powód rozstania: "pomyślałem, że jak zapytam czy będziesz moją dziewczyną, to od razu będziesz łatwiejsza". Uwierz miałam, jakieś z 8 okazji, jak nie więcej, żeby pójść z chłopakiem do łóżka, ale dopóki nie będę czuć, że mnie naprawdę kocha, to nie będę czuła tej satysfakcji. Tak, czystość dla męża jest ważna, ale uważam, że wcześniej (najlepiej okres narzeczeństwa) trzeba to zrobić, żeby być w 100% pewnym, że do siebie nie tylko pasuje się pod względem dogadywania, kochania, ale też pod względem fizycznym, niż potem łamać przysięgę złożoną przed Bogiem, bo takie powody też są częste. Chciałabym Cię poznać ;)
E
Ewe
13 stycznia 2015, 19:14
No nareszcie ktoś powiedział głośno (opisał), co trapi młodych, wierzących ludzi. Do tej pory myślałam, że jestem odosobnionym, 24-letnim przypadkiem. Sama nie ubrałabym tego lepiej w słowa. Wiara wymaga, ze powinniśmy zachować czystość do ślubu, ale kiedy ten śłub może nastąpić?? skąd pewność, że dane mi będzie wejść w związek małżeńskii? A jeśli już, co jeśli moj mąż ma już takie owakie doświadczenie, a ja daję mu czystość? Co jeśli jest sytuacja odwrotna? Trudno jest być młodym katolikiem.
M
Mili
13 stycznia 2015, 20:09
Dokładnie, też mam 24lata i wcale nie jest to takie łatwe. 
N
Narzeczony
13 stycznia 2015, 20:48
Kiedyś rozmawiałem z dwoma lesbijkami o czystości i wyznałem im, że z moją narzeczoną współżyć będziemy dopiero po ślubie. Obie zaczęły mowić mniej więcej to samo co w tekście powyżej, tj o dopasowaniu seksualnym itp Spojrzałem na nie, usmiechnalem sie i zapytałem jak można seksualnie się nie dopasować :-D Ja na współżycie patrzę w ten sposób: mam obdarzyć miłością moja żonę, dążyć do jej szczęścia, do tego by była szczęśliwa i z doświadczenia wiem, ze kobieta musi czuć sie bezpiecznie. A jak ma sie kobieta czuć bezpiecznie i komfortowo podczas stosunku jeżeli w głowie bedzie miała myśli o tym, czy nie zajdzie w ciąże bo przecież nie ma jeszcze ślubu a ludzie by krzywo patrzyli.Czystość buduje wzajemne zaufanie i nie jestem piętnem jak to niektórzy tutaj opisują. Nie wyobrażam sobie pozostawienia mojej narzeczonej i juz niedługo mojej żony tylko dlatego , ze nie daje mi odpowiedniej satysfakcji w łóżku. Mam wrażenie jakby ludzie czytali tu za dużo kolorowych pisemek
M
MIlI
13 stycznia 2015, 21:29
Tak, zgadzam się z Tobą, ale też niezawsze trafia się na takiego mężczyznę, jak Ty.
1
123
13 stycznia 2015, 21:49
oj trochę takich chłopaków jest któży chcą zachować czystośc do ślubu ja długo do tego dorastałem przez 27 lat  porostu trzeba być prawdziwym facetem i kochać i szanować swoją ukochaną 
N
Narzeczony
13 stycznia 2015, 22:02
To dodam że nie chodzi o trafienie na mężczyznę takiego jak ja, czy wyznającego takie czy inne zasady. Tu chodzi o to, żeby zarówno chłopak jak i dziewczyna wierzyli naprawdę. Wierzyli w to, że Bóg ich kocha, by Jezus w ich życiu był Bogiem nie tylko z nazwy, by był najwyższym autorytetem. Założę się że gdyby jakakolwiek dziewczyna na tym forum poznała naprawdę Jezusa, nie przejmowałaby się tym, że Jezus był 33 letnim prawiczkiem  (w ogóle całe to segregowanie na doświadczonych w seksie i neidoświadczonych jest nie na miejscu), ale dałaby wszystko żeby spędzić z Nim całą wieczność i to bez żadnych seksualnych podtekstów ;) To samo z chłopakami - gdyby wiedzieli, czym jest prawdziwa Boża Miłość... Dlatego zamiast skupiać się na dziwictwie jak na jakimś piętnie, radziłbym starać się o zbudowanie dobrej relacji najpierw z Jezusem, później z partnerem lub partnerką. I szukać... zastanowić się właściwie gdzie szukam i czy w ogóle kogoś szukam, a nie siedzieć z założonymi rękami ;)
S
Szczesliwa
13 stycznia 2015, 22:48
Podejdz do jakiejs dziewczyny na ulicy iiii zapros na kawe :) polecam! ja tak znalazlam meza (on sie nie bal zaprosic). Pozdrawiam!
M
Mężczyzna
14 stycznia 2015, 01:16
No właśnie... a co jeśli ten ślub nie nastapi? zrezygnujesz z Boga, żeby przypadkiem nie zostać dziewicą zbyt długo? Przecież same wstrzymywanie się od seksu dla samego wstrzymywania się jest całkowicie bez sensu! To kwestia dobra które możesz uczynić, relacji które możesz nawiązać i przede wszystkim wyzbycie się egoizmu względem partnera, wewnetrznego pokoju..  Zaufaj Panu całkowicie i nie ulegaj pokusom, masz mój szacunek i życze powodzenia! Kobiety będące dziewicami są Skarbem,  piszę to ja, Mężczyzna :)
M
Mili
15 stycznia 2015, 10:47
Mam mnóstwo kolegów i obracam się w męskim towarzystwie, nie spotkałam ani jednego chłopaka, który by czekał do ślubu, który by dbał o swoją duchowość i to o czym mówisz. To, że ja wierzę, to nie znaczy, że każdy wierzy, tak jak ja. Tj. kwestia tego czy ja przekonam chłopaka do moich poglądów czy on do swoich.
M
Mili
15 stycznia 2015, 10:56
Ha, a co jeśli nastąpi ślub, a potem mąż pójdzie do innej i zostawi z dzieckiem i co z tego, że moja mama czekała do ślubu? Jak potem ojcu palma odbiła?
M
Mili
15 stycznia 2015, 10:58
Nigdy nie ma pewności, że po ślubie to już na wieki wieków amen. Możesz kochać, możesz czekać do ślubu, a i tak później może wszystko runąć. Ja bym chciała i jak się zdecyduje to tylko z myślą, że do końca życia, ale nie każdy myśli, jak ja.
M
Magdalena
18 stycznia 2014, 13:37
Wielu ludzi w dziejach histori świata ćierpiało o wiele bardziej niż Jezus,nie tylko ludzi... O co chodzi z tą ofiarą Jezusa za nasze grzechy??? Od wielu lat słysze to i nierozumiem.Jezus był człowiekiem który stworzył system wiary I BYŁ TYLKO CZŁOWIEKIEM,a nawt jak był kimś więcej to nic mi do tego.Gdyby w kościele mówili konkretnie a nie utarte formółki typu (jezus was miłuje itp) których nikt nie rozumie i nawet się nie zastanawia z rutyny ,to może ludzie coś by wynieśli z tego kościoła...a tak wynoszą tylko sztuczność... ...bo wiara jest łaską…a jeśli jej nie ma, to jest tylko tradycją, obrzędem…
ŻF
Żulikvon fens
14 stycznia 2015, 01:21
Jeżeli ktoś faktycznie "nawet się nie zastanawia" to nawet gdyby "konkrety" mówili to nadal nic by z tego nie było.. Potrzeba wiary i zapału, jeżeli sam nie otwierasz Pisma św. a ograniczasz się jedynie do słuchania Ewangelii i kazań w niedziele to ile uwagii poświęciłeś Bogu w tej kwestii to równomierne efekty będą widoczne..
K
ktoś
18 stycznia 2014, 12:22
Wielu ludzi w dziejach histori świata ćierpiało o wiele bardziej niż Jezus,nie tylko ludzi... O co chodzi z tą ofiarą Jezusa za nasze grzechy??? Od wielu lat słysze to i nierozumiem.Jezus był człowiekiem który stworzył system wiary I BYŁ TYLKO CZŁOWIEKIEM,a nawt jak był kimś więcej to nic mi do tego.Gdyby w kościele mówili konkretnie a nie utarte formółki typu (jezus was miłuje itp) których nikt nie rozumie i nawet się nie zastanawia z rutyny ,to może ludzie coś by wynieśli z tego kościoła...a tak wynoszą tylko sztuczność...
M
Magdalena
17 stycznia 2014, 22:13
Do ~innynikt, Mylisz Jezusa z KIMŚ INNYM. Przypisujesz Jezusowi przewrotności diabła. Fakt, że Bóg kocha każdego człowieka, tak bardzo, że posłał Swojego Syna na ofiarę za nasze grzechy, nie oznacza automatycznego obmycia nas z grzechów. Ta ofiara oznacza szansę na nawrócenie tzn. zerwanie z grzechem i nadzieję na życie wieczne. Czy z tej szansy skorzystamy jest już kwestią wewnętrznego wolnego wyboru każdego z nas.
I
innynikt
17 stycznia 2014, 19:46
To było do Magdalena. Przewrotne ludzie z tych katoklików,wmawiają sobie ze wszyscy grzesza i że "są tylko ludzmi",taka ich natura,tylko Jezus był bez grzechu,że Jezus miłował wszystkich i ich zbawił,wszyscy grzeszą to i ja nie jestem zła...itp,tak jak już wspominałem jest to furtka by usprawiedliwiać swoją niegodziwość i rozwiązłość seksualna...tak samo nie rozumiem tej zazdrośći i atakowania dziwaków np dziewic i wmawianie im ze wszyscy są grzeszni i że też powinni uprawiać seks,seks to nic złego i ze powinny oddawać sie kazdemu (oczywiście tylko ludziom pierwszym) Tak samo napiętnowanie ludzi którzy nie wybierają paetnerów jak zwierzęta według instynktów a patrzą na wartośći duchowe drugiego człowieka...to całe wmawianie że dziewic nie ma i że ktoś nie jest wart takiej kobiety kto np nie ma wysokiej pozycji społecznej,kasy. Zapatrzone w siebie ludzie wykonujący obrzędy i zwaczaje poto tylko by miło się poczuć w święta I POKAZAĆ SIĘ PRZED INNYMI. Już nie wspomne o tych księzach mających kochanki na boku,molestujących dzieci itp.,co tacy mogą głosić w tym kościele... Jak jezus mógł stworzyć taki przewrotny system? Czy nie przewidział tego że ludzie odwróca jego naiki o 180 stopni i beda w jego imieniu przesladować takich ludzi jak on,takich którzy nie ulegli zdeprawowaniu,niegodziwości nasladując innych...??? A może i przewidział tylko koścół katolicki i inni chrzescijanie zrobili sobie swoja wersje jego nauk... Może więc Jezus sam był grzeszny skoro w jego naukach ludzie wynajdują furtki by bezkarnie krzywdzić innych ???:)
K
Katol
13 stycznia 2015, 21:31
Ktoś kiedyś powiedział... że kościół nie ma problemu z wierzącymi niepraktykujacymi, tylko z praktykujacymi niewierzącymi. Tak samo tutaj - ludzie chcą żyć wg określonych zasad, ale nie potrafią walczyć ze swoją naturą, bo nie wierzą.A jeśli nie wierzą to nie mogą przyjąć łaski życia w czystości... Nauka kościoła jest wciąż taka sama i jest dobra, bez względu na to, co piszą ludzie na tym forum
M
Magdalena
17 stycznia 2014, 19:34
Do ~innynikt, Właśnie,…klasyfikujesz ludzi wg ich wartości…a Jezus zdobywa człowieka miłością.
I
innynikt
17 stycznia 2014, 14:30
Do ~innynikt, …Jak się uparłeś na Jaguara, a Cię na niego nie stać…to chodzisz piechotą. Czyli wedłóg Ciebie kobiete się kupuje :) Czy wszystkie bez wyjatku są takie?
M
Magdalena
17 stycznia 2014, 09:02
Do ~innynikt, …Jak się uparłeś na Jaguara, a Cię na niego nie stać…to chodzisz piechotą.
I
innynikt
17 stycznia 2014, 00:23
Ludzie standardowi może i żyją wedłóg tych schematów,ale są jeszcze odmieńcy na świecie,nawet i kobiety byćmoże? nie mieszczące się w ramach społecznych...nie wszyscy zostali wyeliminowani ze społeczeństwa :) Słyszałem o takich kobietach co np. nigdy nie miały faceta,ciekaw jestem co było powodem i czy w dzisiejszej masowej kulturze moga takie jeszcze być jednostki co świadomie tego chcą???
M
Magdalena
16 stycznia 2014, 20:41
Do ~innynikt, Zmartwię Cię, ale ludzie nie dzielą się prosto na tych, którzy grzeszą i nie grzeszą przeciwko VI przykazaniu, ale na tych, którzy grzeszą, jeszcze nie grzeszą i już nie grzeszą przeciwko VI przykazaniu…Niezależnie w której grupie sam siebie uplasujesz, Twoje myśli nie opuszczają damskiego buduaru…
I
innynikt
16 stycznia 2014, 17:35
Ale ja nie prześladuje nikogo,ja chce poprostu spotkać dzewczyne dziewice lub chodzby wiedziec czy sa takie kobiety,poznać jak one myślą ?:) jakich partnerów chca dziewice??? Kobiety nie dziewice są nie godne zaufania...tak myśle :)
M
Magdalena
16 stycznia 2014, 13:02
"Czy dziewictwo jest dziwactwem"? Oczywiście, ze dzis, po niedzieli 12 stycznia 2013 roku i dziewictwo i czystość przedślubna, poślubna to dziwactwo! Dziś trzeba mieć coś za uszami, by zostać dostrzeżonym przez Papieza, który zaraz bedzie usprawiedliwiał miłosierdziem Twoje grzechy ...Ależ miłość i miłosierdzie nie oznaczają odpuszczenia grzechów. Gdy tak było człowiek nie grzeszyłby wcale, ponieważ Pan Bóg kocha każdego człowieka bez wyjątku.
D
dziwactwo
16 stycznia 2014, 11:39
"Czy dziewictwo jest dziwactwem"? Oczywiście, ze dzis, po niedzieli 12 stycznia 2013 roku i dziewictwo i czystość przedślubna, poślubna to dziwactwo! Dziś trzeba mieć coś za uszami, by zostać dostrzeżonym przez Papieza, który zaraz bedzie usprawiedliwiał miłosierdziem Twoje grzechy
M
Magdalena
15 stycznia 2014, 18:31
Do ~innynikt, …i odwrotnie…, to, że ktoś jest prześladowany, albo był kiedyś, nie daje mu prawa prześladowania następnych…
I
innynikt
15 stycznia 2014, 16:15
Do ~innynikt, …ludzie prześladują innych ponieważ się boją i nie widzą innego rozwiązania jak próbować pozbyć się owych innych…, ale człowiek, który żyje blisko Boga nie boi się prześladowań, uszczerbku na honorze, bo ma poczucie, że jest kochany przez TAKIEGO OJCA, Który jest BOGIEM WSZECHMOGĄCYM i właśnie ta łaska wiary sprawia, że doznane Zło zostaje wynagrodzone i to aż nadto… Ludzie przesladują odmieńców,innych i ostatnich-pytam w czym są oni niby zagrożeniem??? Co takiego widzi większość w ludziach żyjących inaczej lub najsłabszych? To że ktoś jest prześladowany,nie świadczy że coś komuś zrobił. W czym ja jestem zagrożeniem dla innych,w tym że otwieram ludziom oczy na znieczulice masowo-społeczna,podwazam autorytet ludzi pierwszych i odkrywam ich okrucienstwa... Niezależne myślenie od ogólu jast ogromnym zagrożeniem dla niektorych... Często zazdrość jest przyczyną uznawania kogoś zagrożeniem... A ostatecznie to chodzi chyba o władze :)?
M
Magdalena
15 stycznia 2014, 14:45
Do ~innynikt, …ludzie prześladują innych ponieważ się boją i nie widzą innego rozwiązania jak próbować pozbyć się owych innych…, ale człowiek, który żyje blisko Boga nie boi się prześladowań, uszczerbku na honorze, bo ma poczucie, że jest kochany przez TAKIEGO OJCA, Który jest BOGIEM WSZECHMOGĄCYM i właśnie ta łaska wiary sprawia, że doznane Zło zostaje wynagrodzone i to aż nadto…
A
arturowicz
15 stycznia 2014, 13:51
To jedna z najwiekszych tragedii wspolczesnego czlowieka, iz seksulanosc stala sie jedynie fizjologia potrzeb, nie majaca nic wspolnego z uczuciami, przeciez wszystko jest stworzone dla nas, a kwestia jk z tego korzystamy, niestety, dalismy sie omamic kultowi seksu, zapominajac czym jest prawdziwa milosc.
I
innynikt
15 stycznia 2014, 12:05
Nie mówię że Jezus był opętany,tylko że o nim tak mówili np.faryzeusze w rozmowach... A dlaczego wszyscy się od niego odwrócili gdy go skazywali na śmierć? Ja poznałem się na ludziach i wiem że zdecydowana większość ludzi jest taka sama,ponieważ wszyscy żyją według jednego myślenia kultury,zwyczaju,???... Poza tym wszyscy ludzie odwrucili się przeciwko mnie gdy byłem załamany i zamiast podnieś mnie na duchu bym dzwidnoł się i funkcjonował to jeszcze dokopywali mi żebym był gorszy,nikt nie widział np żw mam dość życia bo nie radzę sobie z ludzmi...Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...ja dowiedziałem się że nie mam nikogo i poznałem nature ludzi :( Nie pomawiam ludzi,tylko pisze to co przeżyłem i doświadczyłem.Mmoże ty Magdaleno nie byłaś nigdy tak traktowana przez ludzi-więc uważasz że wszyscy ludzie są wspaniali,dobrzy jednocześnie nie umiesz postawić się w roli kogoś kto nigdy nie doświadczył szacunku i zrozumienia od ludzi...A zaczeło się to u mnie w dzieciństwie...zawsze byłem tak trakowany i prześladowany niewiem dlaczego...dlatego mam dość takich wszystkich ludzi :( I jeszcze sprawa kobiet...jaka mnie zechce?...nawet dziewice twierdzą że wolały by doświadczonego partnera od takiego co jest aspołeczny... Nawet te kobiety aspołeczne też pewnie będa woleć takich... Nie zrozumie głodnego syty, bo ich różnia apetyty.Tak samo nie zrozumie człowiek który był zawsze wspaniale traktowany przez ludzi tego którego zawsze wszyscy traktowali jak kogoś komu należy się pogarda... Kto ma temu będzie dodane,temu który nic nie ma zabiorą nawet to co ma-coś takiego mówił Jezus-to jset moim zdaniem cała prawdz o ludziach i ich naturze, odpowiedz jednocześnie dlaczego ludzie prześladują innych,uznając za gorszych :(
M
Magdalena
14 stycznia 2014, 21:35
Do ~innynikt, To, co piszesz jest przewrotne. Jezus nie był opętany, nie walczył z człowiekiem, a z szatanem, który jest głównym sprawcą grzechu. Ty walczysz z ludźmi, pomawiasz ich, choć wcale ich nie znasz i nic o nich nie wiesz…Pan Jezus był i jest obrońcą i zbawicielem ludzi, Ty jesteś ich oskarżycielem.
K
ktoś
14 stycznia 2014, 14:53
DLACZEGO LUDZIE UZNAJĄ INNYCH LUDZI ZA GORSZYCH,ODBIERAJĄC IM WSZELKICH PRAW...? taki temat blogu ktoś powinien założyć
I
innynikt
14 stycznia 2014, 14:35
A czemu dziwak to ktoś gorszy??? Jezus był uważany za dziwaka tylko w tamtych czasach nazywało się to opetaniem przez złego ducha lub diabła.Na świecie zawsze byli ludzie inni...,teraz jednak dzięki telewizji i masowej kulturze która mówi jak ludzie mają żyć i podchodzić do sprawy seksu wszyscy ludzie stają się tacy sami,znikają indywidualne jednostki a nawet uznaje się takich za gorszych i podludzi. Zapewniam Cię że gdyby żył Jezus TO NAPLUŁ BY WAM WSZYSTKIM W TWARZ za to wszystko jak fałszywie podszywaćie się pod niego(nie znając nawet biblii) a jednocześnie dupczycie się z kazdym i uznajecie innych ludzi za dziwaków co nie chca grzeszyć jak wy-jest to wasza zazdrość... Dla mnie ludzie uznani za najgorszych i wariaci to ludzie pierwsi,tak samo ci co są indywidualnymi aspołecznymi jednostkami... Gdyby Jezus nie był dziwakiem to nie zlinczowali by go,tak samo tych wszyskich innych w sredniowieczu w jego imieniu :)
M
Magdalena
14 stycznia 2014, 13:47
Do ~innynikt, do ~ktoś, Pan Jezus na pewno nie był dziwakiem…w przeciwieństwie do Ciebie…
K
ktoś
14 stycznia 2014, 13:17
do Magdalena To całe twierdzenie że Jezus i Bóg miłował wszystkich,jest dla wielu furtką do tego by usprawiedliwić swoja niegodziwość i cudzołożyć...prosze podać konkretne przykłady z bibbli że popierał rozwiazłość,a poza ty z kąd wiadomo że Jezus był bez grzechu,może dla niektórych to co on robił było grzechem...a czemu nie pracował,nie miał  swojego domu,kobiety w wieku 34 lat??? Nie miał nic,a czy miał powodzenie u kobiet?...był pewny siebie więc pewnie miał
I
innynikt2
14 stycznia 2014, 12:51
Do ~innynikt, Nie ma ludzi bez grzechu i Ty też nie jesteś bez grzechu. Jedynie w Panu Jezusie Chrystusie nie było grzechu. A On kochał wszystkich ludzi bez wyjątku. Mamy Jego naśladować, nie Ciebie. Ja nie chcę żeby ktoś mnie nasladował,ja chcę poprosyu zeby była choć jedna kobieta dziewica na swiecie.Dziewica i to taka co nie wybiera wedłóg swoich naturalnych instynktów i norm społecznych najbardziej okrutnego samca ,jak to robi wiekszośc kobiet.Chcę taką znalezc co jest na tyle wrażliwa że kieruje się rozumem-własnym a nie społecznymi zwyczajami lub podnietą ciała i nie popiera okrucieństwa na swiecie-mężczyzn i kobiet wybierajacych właśnie takich mężczyzn... Wszystkie kobiety jakie znam mówia że facet musi być konkretny i że zawsze wygrywa najsilniejszy taki przy którym będą szanowane w społeczeństwie. Ja jestem uważany przez kobiety za ostatniego i najgorszego,nie ma nawet jednej co by popierała takiego jak ja...więć szukam całkowicie innej kobiety i ludzi,niech to  będzie nawet jakaś uchodząca za wariatke lub najgorsza,dla mnie będzie pierwsza na świecie :)
M
Magdalena
13 stycznia 2014, 21:15
Do ~innynikt, Nie ma ludzi bez grzechu i Ty też nie jesteś bez grzechu. Jedynie w Panu Jezusie Chrystusie nie było grzechu. A On kochał wszystkich ludzi bez wyjątku. Mamy Jego naśladować, nie Ciebie.
I
innynikt
13 stycznia 2014, 15:57
Do ~innynikt, Wciąż karmisz nas kłamstwami… Gdybyś sam miał czyste serce, nie byłbyś opętany na punkcie zdeprawowania innych… Nie ma innego rodzaju ludzi i taka jest prawda,pod pozorem Twojej swiętości jest obłuda i zdeprawowanie ,oraz zazdrośc że ktoś może chcieć mieć czyste sumienie a ty nie potrafisz zapanować nad popędami i wmawiasz innym np że nie trzeba być dziewica bo Bóg miłuje każdego... Jestem opetany na punkcie zdeprawowania bo na żednego człowieka nie mozna liczć,na każdym mozna się zawieść...więc szukam wyjatków Napisałem prawde o ludziach którzy wspólnie chcą ją ukrywać,bo odkrywa ich zdeprawowanie,dlatego chcesz podwazyć to co pisałem ale nie masz czym więc nazywasz mnie kłamcom...wolicie wierzyć w kłamstwa bo jesteście słabi duchem i chcielibyście być ludzmi pierwszymi nad innymi... Gdybyś  miała czyste serce to też byś sprzeciwiała się zdeprawowaniu...:)
M
Magdalena
13 stycznia 2014, 15:24
Do ~innynikt, Wciąż karmisz nas kłamstwami… Gdybyś sam miał czyste serce, nie byłbyś opętany na punkcie zdeprawowania innych…
I
innynikt
13 stycznia 2014, 11:56
W jakim kłamstwie??? Ja poprostu zastanawiam się nad sensem wszystkiego,co się kryje za naturą ludzką i doszedłem do wniosku że nie ma to sensu... Jedynie sens ma prawdziwa miłośc i związek który można stwożyć tylko z dziewicą... W dodatku chodzi tez o to by druga strona miała podobne podejście do miłości... Co w tym kłamliwego że szukam czystej miłości i kobiety której można ufać... Dlaczego mam godzić się na taką co współżyła z facetem,jaki związek stworze z taką??? To ty  Magdaleno żyjesz w kłamstwie bo pewnie sama uległaś jakiemuś facetowi i zazdrościsz tym kobietom co zachowują czystość.Dziewictwo świadczy o inteligencji i o śile duszy :)
M
Magdalena
12 stycznia 2014, 23:15
Do ~innynikt, Nie…, Ty żyjesz w kłamstwie…A życie w kłamstwie jest grzechem, destrukcją i zniszczeniem, bo oddala Cię od Boga i pozbawia Jego łask.
I
innynikt
12 stycznia 2014, 21:27
Już wiem kim jestem  "nikim"... Nie ma w społeczeństwie takich ludzi jak ja,nie ma w społeczeństwie kobiet popierajacych mnie,dla mnie...Będe więc sam do końca życia...:) żyje światem który nie istnieje
M
Magdalena
11 stycznia 2014, 12:58
Do ~innynikt, Nie dowiesz się kim sam jesteś, jeśli będziesz zwracał nadmierną uwagę na ludzi, ich reakcje, zachowania etc. , to siebie szukaj , wróć do tego czasu, kiedy byłeś szczęśliwy, beztroski, może we wczesnej młodości, jakie wtedy były Twoje marzenia, kim bardzo chciałeś być, jak wyglądać…to jest właśnie ten kierunek.
I
innynikt
10 stycznia 2014, 18:01
Problem w tym że niwiem kim ja tak naprawde jestem. Rodzice,ludzie manipulowali mną próbowali podporządkować a ja bałem się ich,dlatego chciałem być inny niż wszyscy bo nie czułem z nikim więzi,wszędzie widziałem złośliwość ludzi,zagrozenie? a ja widocznie nie nauczyłem się we wczesnym dziecństwie bronić przed tym...żyłem w strachu przed ludzmi nie widząc zadnego wyjścia z sytuacji. Dlatego jestem teraz tak wyczulony na punkcie ludzi którzy bez powodu atakują mnie...Co oni odemnie chcą??? np jak jakaś grupka ludzi na ulicy przechodzi obok mnie i zaczynaja sie śmiać,obgadywać...co oni chca odemnie?,co ja im zrobiłem? Dlatego unikam jak ognia takich ludzi...ale niestety okazuje sie ze wiekszość ludzi jest własnie taka Tak samo kobiety które wybieraja takich partnerów przebywają z takimi,bawia sie a mnie obgaduja i wysmiewają...pytam za co?-dlatego szukam kobiet dziewicy ,za to że mam nieprzyjemne doswiadczenia z takimi ludzmi...dlatego szukam kobiet dziewicy (która niezadaje się z takimi,też się ich boi? i nieakceptuje) Ludzie są okrutni,nawet niezauwazaja niektórzy jak swoim zachowaniem (np głupim śmiechem w grupie) moga skrzywdzić innych.I tacy ludzie zyją w sczęściu i mniemaniu o sobie jak najwyższym a ich ofiary zyją w depresji i popełniaja samobójstwa... Co tu się dzieje???,czy ja sam jestem niby winny temu ze ludzie mnie atakowali bo się ich bałem??? A dlaczego się ich bałem??? A czy nerwica społeczna jest dziedziczona w genach czy zależna od szkodliwego działania ludzi np.szkodliwego rodzica we wczesnym dzieciństwie To  na te pytanie nie znam odpowiedzi...może ktoś kto się tym zajmuje coś by wiedział o tym Co jeśli okaże się że mam słabe geny??? tchurzowskie Nawet jeśli ja sam się zmienie i będe żył wbrew mojej naturze-przegrańca w społeczeństwie to i tak przekażę te po....ne geny potomstwu i ktooś kolejny będzie przegrańcem Tak więc dzieci? chyba tylko jak będe mniał pewność że nie będą cierpieć i mieć szkodliwych cech dziedzicznych. Możliwe że to też ktoś? wmówił mi że moja własna natura jest zła albo fałszywie wmawiał mi to kim jestem,dlatego teraz nieakceptuje samego siebie-wygladu,zachowań Dlatego chce być inny od wszystkich bo chce sę odciąc od wszystkich i zobaczyć kim tak naprawde jestem :)
M
Magdalena
10 stycznia 2014, 11:15
Do ~innynikt, Jeśli żyjemy w zgodzie ze sobą, z systemem wartości, który wyznajemy, to znaczy , że jesteśmy wewnętrznie wolni, a wtedy nie zależy nam na tym, jak nas postrzegają inni ludzie, nawet rodzina. Jeśli ich ocena (pozytywna lub negatywna) miałaby być ważniejsza od mojego wewnętrznego samopoczucia, to by znaczyło, że tak naprawdę nie podoba mi się jak żyję, bo w rzeczywistości w głębi serca pragnęłabym żyć inaczej, tylko z jakiś powodów tego nie robię. Zatem fakt bycia innym od owych innych, nie powinien oznaczać  odrzucenia, ale akceptację siebie właśnie takim jakim jesteś, oczywiście pod warunkiem, że to daje Ci szczęście, że takim właśnie siebie kochasz.
I
innynikt
9 stycznia 2014, 22:18
Tak samo kobiety niezależne,dziewice,idealiski,inteligentniejsze i wszelkiego rodzaju inaczej myślące,żyjące od ogółu i niezgodnie z panujacą kulurą...są eliminowane W dodatku maja napewno problem ze znalezieniem odpowiedniego partnera,który je zrozumie...kończą samotnie lub podporzadkowują się... Jak są eliminowani ci wszyscy mniejszości,innaczej myslacy,niepodporzadkowani...itp??? np -praca zwalnianie,gorsze traktowanie -stanowiska,władze niewybieranie -odrzucanie,wśród towarzystwa -dyskryminacja -śmiech,poniżanie w grupie -prześladowania -odbieranie praw,wolności... -... Zawsze wiekszość ludzi ustala jakich ludzi uznaje się za pierwszych a jakich za ostatnich...jaka kultura bedzie panowała...co jest normalne...jaka presja społeczna Cała ludzkość na ziemi to jest jedno wielkie stado i tak samo jak zwierzęta wszyscy żyja razem i muszą myśleć tak samo...Co gdy w jakimś stadzie trafi sie jakiś osobnik inny-czarna owca???
M
Magdalena
9 stycznia 2014, 22:16
Do ~innynikt, Powtórzę. Zacznij od kochania siebie!
I
innynikt
9 stycznia 2014, 19:48
Dlaczego wszyscy ludzie w polsce i na świecie muszą być tacy sami,tak samo myseć,tak samo żyć i funkcjonować-zwłaszcza wśród ludzi...?  Odpowiedz jest prosta...jest kultura,są zwyczaje,są normy społeczne,jest presja społeczna,są religie,jest psychiatria i inne wymyślone ideologie,jest prawo silniejszych fizycznie,jest prawo cwanych w grupie,są tradycje przekazywane,...to wszystko eliminuje tych ludzi z populacji którzy nie chcą się podporządkować,są inni... lub łamie takich ludzi (czyniąc niewolnikami,lub najgorszymi).Prawo większości ludzi-podobnych do siebie...Te systemy eliminują wszelką inność z społeczeństw,maja na celu ujednolicanie ludzi i podporządkowanie ich systemowi władzy...wzorcom i schematom wiekszosci ludzi,nad którymi kontrole maja ludzie pierwsi. Dlaczego niema żadnych ludzi którzy sprzeciwiaja się tym wszystkim systemom,lub żyjącym po swojemu...??? Odpowiedz jest równie prosta...zostali wyeliminowani z populacji i teraz to już są nieliczne okazy na swiecie... Wszelka inność ,myslenie nie zgodne ze schematami,wzorcami ogółu,tak samo emocje inne,inne instynktowne reakcje wywołane nietypowymi doswiadczeniami zyciowymi,lub inną budowa mózgu,tak samo świadome sprzeciwianie się tym ststemom,lub dostrzeganie ich??? ograniczonośći...jest to eliminowane... Ludzie-większość żyjąc według tych systemów nie zastanawiając się nawet nad ich sensem...jeśli jakiś człowiek np jest bardziej inteligentny,wrażliwy,dostrzega-myśli więcej to też jest eliminowany,odrzucany bo odbiega od ogółu i rozumie coś czego wiekszość nie...więc system wiekszości. Są niby PRAWA CZŁOWIEKA i to jest jedyny system który chroni indywidualne jednostki...tak samo niektóre religie też sprzeciwiaja siię odrzucaniu przez większości mniejszości np głosząc równość wszystkich... Można by wiele o tym pisać,bo dzieje się to na globalną masowa skale. Skąd się biora takie zjawiska jak dyskryminacja,przemoc,zniewalanie innych ludzi,tak samo znieczulica-masowo-społeczna wobec zwierząt-zabijania...itp Skad sie biorą problemy psychiczne? depresje,nerwica lęk przed ludzmi,...samobójstwa dyskryminacja i odbieranie wszelkich praw ludziom zniszczonym przez innych ludzi...??? Tak samo skad się bierze odrzucanie przez większość kobiet nitypowych mężczyzn,niezgodnych z wzorcem społecznym (tych systemów)...? Te kobiety są poprostu głupie, ograniczone i puste... :)
M
Magdalena
8 stycznia 2014, 22:10
Do ~innynikt, Jeśli nawet gdzieś jest taka kobieta, która jest Twoim odbiciem, to i tak najpierw musiałbyś pokochać siebie, abyś mógł pokochać ją…
I
innynikt
8 stycznia 2014, 21:22
Niewiem czego szukam,ale niepodoba mi się to jak wygląda świat i wszystko jest bez sensu...całe to życie.Najchętniej odcioł bym się od wszystkiego,od ludzi,od przeszłości,od swojej natury,od człowieczeństwa...od życia. Dlaczego nie ma żadnej kobiety dla mnie na świecie
M
Magdalena
8 stycznia 2014, 20:52
Do ~innynikt, …czyli szukasz swojego odbicia.
I
innynikt
8 stycznia 2014, 20:00
Zapomniałem dodać ze kobieta uchodzaca za wariatke,nienormalna,mająca z tego powodu depresje,samotna,aseksualna,nienawidzaca mężczyzn,samotna I dziewica z wyboru (dla pogladów),taka która nigdy nie chce mieć stycznosci z żadnym mężczyzną  ...takiej właśnie szukam  i żadnej innej :) Cały świat jest niesprawiedliwy,jednym wielkim piekłem i trzeba mu się przeciwstawiać...
O
ona
30 maja 2014, 02:09
to ja
I
innynikt
8 stycznia 2014, 19:39
Kto odkrył wiare w boga???-pierwszy wśród ludzi Czy ten ktoś kto to wymyślił był inny od większości ludzi Czy ten ktoś przekazał swoje doświadczena-myślenie innym Czy ten ktoś inność miał zakodowaną w genach,czy miał jakieś przeżycie które to zapoczatkowało Tak samo czy to był jeden taki człowiek,czy więcej którzy dali poczatek wierze w boga i religiom??? ...od innej strony... Czy wiara w boga i religia to przekazaywana kultura... | Czy ludzie religijni,wierzący w boga ...itp maja to w swojej naturze (wiare w wyobrażone istoty we wszechświecie),mają inne mózgi. A może inne mózgi mają tylko ci co wymyślali bogów a reszta ludzi przejeła to jako kulture... Móże ludzie potrzebują jakiejś kultury,by wiedzieli jak mają życ...takie coś kiedyś gdzieś przeczytałem A czym jest wrażliwość-myśleniem? A odnośnie woli bożej,jest ona w głębi serca czy mózgu-podswiadomosci... W głębi mojej podświadomości jest pragnienie poznawania istot-ludzi-kobiet myslących niezależnie nie podporządkowanych narzuconym stereotypom np roli kobiety. Szukam ludzi-kobiet odrzucajacych presje bycia kobieta w społeczeństwie,odrzucajaca normy,zwyczaje,religie,tradycje...nawet odrzucajaca własną nature jako kobiety (uległej,podporzadkowanej mężczyzną). Jest coś wiecej niż tylko płeć... Dlatego idealną kobieta dla mnie byłaby jakaś feministka,idealistka,bardzo wrażliwa,bardzo inteligentna,kierujaca sie rozumem a nie instynkyami-seksem,majaca swoje zdanie,sprzeciwiajaca się mężczyzną-dyskryminacji,dominacji jednych nad drugimi,sprzeciwiajaca się także zwyczajom społecznym wymyslonym przez dominujących ludzi,podważajaca autorytety i ludzi pierwszych...(może to być nawet bardzo religijna dziewczyna,wierząca w bustwo) ale taka co poważnie podchodzi do swojej wiary,stara się zrozómieć kim jest bóg naprawde i wiare swoja-boga zawsze ma na 1 miejscu a nie ciało i seks,podniecanie się męzczyznami,wymyslone zwyczaje... no i oczywiscie musi być dziewicą :) Czy kiedykolwiek spotkam taką kobiete???,czy takie istnieją,jak je odnalezć
M
Magdalena
6 stycznia 2014, 19:31
Do ~innynikt, Nikt Ci nie powie, jaka jest wola Boża względem Ciebie, bo to jest to, czego Ty pragniesz najbardziej w głębi swojego serca, a co przybliży Cię do Boga, jeśli się wypełni…
I
innynikt
6 stycznia 2014, 18:18
Skąd wiadomo jaka jest wola Boża?...jakie ludzie to odkryli-wymyślili i przekazali innym...
M
Magdalena
6 stycznia 2014, 16:32
Ludzie nie dzielą się na wrażliwych i niewrażliwych, ale na pełniących wolę Bożą i niepełniących Jego woli.
I
innynikt
6 stycznia 2014, 11:22
TAK tylko czy ma Bóg-źródło życia,samoświadomość... ma kontrole nad tym życiem rozwijającym się we wszechświecie np na Ziemi...w drodze ewolucjii??? Kobiety większość wybierają na partnerów lepszych-pierwszych,silnych,mających władze...taki mają instynkt-większość?, przyczyniają się tym do tego jaka jest większość ludzi... Ale są jeszcze kobiety wrażliwe-myślące,inteligentniejsze i samoświadome,one mogą być inne i zmienić losy ludzkości...one mają inne instynkty-myśli i innaczej wybierają partnerów,nie jak większość. Te kobiety powinny być wierne swoim przekonaniom i nie zmieniać się pod presją większości ludzi,nie szukać partnera na siłe,wbrew swojej woli... Dlatego chętnie taką poznam :-)
M
Magdalena
4 stycznia 2014, 20:18
Do ~innynikt, W całym wszechświecie nie ma nikogo bardziej Sprawiedliwego i bardziej Miłującego niż BÓG.
I
innynikt
4 stycznia 2014, 16:49
Bóg jest życiem we wszechświecie i ...Jeśli na ziemi życie opiera się na tym że jedne istoty-organizmy wpływają destruktywnie na drugie (by zachować się przy życiu),to strach pomyśleć co tam się dzieje w kosmosie.Napewno są o wiele bardziej rozwinięte i o wiele starsze cywilizacje-żywe (przeminiające energie istoty?),rozprzestrzeniające się i samoswiadome.Czym jest życie...DNA?,czy może czymś więcej-jakąś energią...NIEWIEM Co było poczatkiem tego?-KREATOR Tak więc człowiek na ziemi jest tylko częścia wszechświata.Coś powoduję u mnie pragnienie spawiedliwości,chęc budowania sprawiedliwości na ziemi wśrud ldzi i zwierząt.Ziemia jest częścią wszechświata,kto widzi to wie że są w kosmosie inne istoty które dały poczatek życiu.Człowiek powinien żyć tak jak te istoty które dały początek życiu? Na ziemi początek życiu dały rośliny-czerpiące energie tylko ze słońca,wody,ziemi. Organizmy cudzożywne-ludzie prawdopodobnie? zniszczą całe życie na ziemi lub zbudują prawdziwe piekło,trzeba to powstrzymać...w tym piekle istoty ostatnie będą cierpieć (zwierzęta,ludzie wrażliwi),a pierwsi będą żyć w raju...:-(
M
Magdalena
4 stycznia 2014, 11:37
Do ~innynikt, Nie ma Boga w tym, co piszesz.
MZ
moje zdanie
3 stycznia 2014, 17:58
dziwactwem jest to ciąge pisanie o dziewictwie. Lepiej piszcie o fatalnej slużbie zdrowia w naszym kraju i kilkulatnim oczekiwaniu do lekarzy specjalistów oraz na zabiegi. Bo to są PRAWDZIWE PROBLEMY, a nie ciągłe zaglądanie pod spódnicę.
I
innynikt
3 stycznia 2014, 17:10
Nie pycha... tylko zostałem odrzucony przez ludzi.Zaczełem buntować się przeciwko tym ludzią którzy mnie odrzucili.Jestem typem buntownika.Dlatego odrzucam kobiety które akceptuja wszystkich ludzi,bo akceptują one też tych co mnie odrzucili.I tu jest zrudło tego dlaczego szukam kobiety buntowniczki-odrzuconej-dziewicy(oczywiście).Te kobiety które nie dostrzegaja bestialstwa dzisiejszych czasów,prawdopodobnie nigdy nie zostały odrzucone wsród ludzi więc uważają że wszyscy ludzie są dobrzy.Dlaczego jedni ludzie zostają odrzuceni a drudzy nie??? Od dawna szukam odpowiedzi... Odrzucani są ludzie wrażliwi i ci co dostrzegają niesprawiedliwość u ludzi,dostraegaja to co inni nie widzą,dlatego sa przesladowani i uznani za nieprzydatnych w społeczenstwie,niezrozumiali...Dostrzegaja oni rzeczy które ludzi uważajacych się za pierwszych mogą uczynić ostatnimi-dlatego są eliminowani... Na czym polega ta wrodzona? wrażliwość i dostrzeganie niesprawiedliwości?...Ludzie wrażliwi są więc naturalnie odrzucani i wypierani przez tych niewrażliwych-w społeczeństwach-w procesie ewolucji.W moim przypadku wrażliwości towarzyszy myśl że nie trzeba robić tego co inni-ludzie niesprawiedliwi,nie można im sie też podporzadkować bo wtedy buduje się ich system-władzy,nie można stać się takim jak oni,nie podawj reki temu co krzywdzi innych... CZY TO JEST PYCHA?...czy wrażliwi-dostrzegający niesprawiedliwość ludzie nie mają prawa głosić tego co myślą dostrzegaja i doświadczyli??? Wrażliwość idzie w parze z myśleniem nieograniczonym i samoswiadomoscią...samoświadomości towarzyszy myśl sprzeciwianie się instynktom (checi bycia pierwszym nad innym człowiekiem-istotą)... Ludzie niewrażliwi wogole nie myślą,naśladują ludzi pierwszych. Wrażliwość to wiedza i myślenie... A pisać będe w internecie bo ktoś musi sprzeciwiać się,szukam ludzi buntowników,jestem w trakcie robienia strony internetowej która będzie wyłapywać ludzi sprzeciwiajacych się niesprawiedliwości. Ale nie podam tu linku narazie,bo muszę ją poprawić (błędy).Poza tym niepotrzebnie pisałem tu o moim życiu...ale napisałem prawde o naturze ludzi,ktoś z moich sprzymieżensów może trafić na to...:)
M
Magdalena
3 stycznia 2014, 08:41
Do ~innynikt, Rzeczywiście, juz nic więcej nie musisz pisać, bo to co już napisałeś wyjaśniło, dlaczego ta dziewczyna Ciebie nie chce - pycha i nienawiść zabiją każdą miłość…
I
innynikt
2 stycznia 2014, 21:40
Do autorki Mam prośbe,czy mógłby ktoś usunąć moje wpisy,zwłaszcza te na początku  2013-12-20 21:22:58  i  2013-12-20 21:42:58,albo najlepiej wszystkie...skoro nikt mnie nie popiera to poco mam tu pisać
I
innynikt
2 stycznia 2014, 19:17
Sprawiedliwość-życie tylko nie kosztem innych .Ludzie i zwierzata żyją obok siebie w jednym środowisku,każdy żywy organizm potrzebuje do życia zdobywać energie.Rośliny zdobywają energie od słońca,wody i ziemi,zwierzęta roslinożerne z roślin...a zwierzeta mięsożerne kosztem innych zwierząt.Tak samo ludzie większość podporzadkowała sobie innych ludzi zwierzęta,rosliny i ziemie.Między zwierzętami w stadzie-ludzmi także panuje rywalizacja o zdobywanie energi=władzy,ludzie dażą do władzy i podporzadkowania sobie innych ludzi by zdobyć energie,korzyści do życia (jedzenie=pieniądze=teren=pozycje społeczne=władze=samice=wybory partnerów=odrzucenie=systemy uznające jednych za gorszych innych za lepszych=przywileje dla pierwszych=pogarda ostatnimi=okrucieństwa wobec podporządkowanych=brak szacunku=odbieranie innym a zagarnianie sobie=prześladowanie=śmiech=odrzucenie społeczne=zabijanie=dyskryminacja=popieranie silniejszych przez większość=eliminowanie słabszych=życie w stadzie i odrzucanie razem najgorszych,odmieńców,przeciwników=odbieranie praw sprzeciwiającym się=bicie s.s.=zastraszanie s.s=zazdrość=upokażanie sprzeciwiajacych się lub słabych społecznie=...=ENERGIA KOSZTEM INNYCH).Wszystkie te zachowania maja na celu zdobycie energi bezpośrednio lub poprzez podporzadkowanie i odrzucenie w stadzie odstających,ostatnich przez pierwszych-majacych przywileje i poparcie=rywalizacja=dobur naturalny (selekcja genetyczna).Tylko człowiek o wrażliwym i nieograniczonym umyśle zrozumie zależność tych zjawisk.Jestem człowiekiem sprzeciwiajacym się tym co uważają sie za pierwszych i tym co wiekszość uwarza za pierwszych.Sprzeciwiam się także wszelkim normom społecznym,zwyczajom,tradycjom,religiom i całym grupom społecznym które przesladuja i odrzucaja wrażliwych-buntowników-sprawiedliwych? ludzi a popieraja bestialstwo dzisiejszych czsów i niesprawiedliwość ludzi... Moje potępianie ludzi niesprawiedliwych i ocenianie nie jest subiektywne,jest wynikiem tego że sam zostałem odrzucony przez tych ludzi...(i zrozumiałem ten system)...większośc ludzi ich popiera i podaje im ręke więc staja sie tacy sami.Ludzie niesprawiedliwi nigdy się nie zmienia-taka ich natura,żaden system-miłość od boga i inne ich nie zmieni.Miłość jest odwrotnością niesprawiedliwości czyli "życiem dla kogoś"lub oddaniem swoich dóbr energi przywilejów bezinteresownie blizniemu. Mam pytanie...Kto ochroni ofiary niesprawiedliwych ludzi jeśli każdy będzie okazywał oprawcom  miłośierdzie?,czy to pomoże ludziom którzy bez powodu sa krzywdzeni,przesladowani... Tylko człowiek który sam jest niesprawiedliwy i nie doznał nigdy odrzucenia popiera ludzi niesprawiedliwych.Odrzucenie wśród ludzi,za co?Za to że odkrywam ich obłude i nie oddaje pokłonowi niesprawiedliwym tym co krzywdzą innych...
M
Magdalena
2 stycznia 2014, 12:58
Do ~innynikt, W sensie biblijnym sprawiedliwość oznacza zawierzenie Bogu i pełnienie Jego woli, a nie subiektywną ocenę własnego czy czyjegoś postępowania. Będąc świadomym dziecięctwa Bożego nie możemy podejmować się osądu bliźnich, ponieważ nie kochamy ich tak jak Bóg, nie znamy ich historii, serc, myśli, etc. Ale mając doświadczenie nieskończenie doskonałej miłości Boga Ojca do Ciebie, będziesz jak najedzony arystokrata oddający kawałek tortu żebrakowi - człowiekowi, który miłości Bożej jeszcze nie doświadczył.
I
innynikt
1 stycznia 2014, 19:41
To ludzie uważaja mnie za ostatniego bo potepiam ich (niesprawiedliwych),potępiam też samego siebie bo sam robiłem rzeczy niesprawiedliwe wobec innych (słabszych).Sprawiedliwość to "życie nie kosztem innych".Potepiam ludzi niesprawiedliwych bo nie tylko moim kosztem żyli,ale tak samo żyją kosztem innych ludzi i istot-i wieiecznie rosną w siłe.Jezus powiedział że chce zbawić ludzi,ale w swoim życiu wyraznie potepiał niesprawiedliwych-pierwszych wśród ludzi.Wsród ludzi tak samo jak wśród zwierząt panuje rywalizacja o władze,umiejace podporządkowywać sobie innych osobniki w drodze doboru naturalnego osiagaja dominacje w populacji (tworzą oni prawa,kulture,tradycje,normy społeczne,zwyczaje a takze religie-usprawiedliwiajace okrucieństwa).Jezus chciał dać szanse wszystkim...ale powiedział też że błogosławieni są ci co pragna sprawiedliwości...powiedział też ze nikt nie moze iść jego drogą kto jest ze świata,nie nienawidzi świata.Najbardziej prawde oddaje ten tekst "Jeśli was swiat nienawidzi...Gdybyście byli ze swiata,świat by was kochał jako swoją własność...Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich,nie mieliby grzechu...i dalej (J 15-16).Z tego tekstu wynika że ludzie nienawidzili go za odkrywanie prawdy tych co uważali się za pierwszych.Zgodzę się z tym ze Jezus chciał dać szanse wszystkim ,nawet grzeszniką żeby zaczeli szanować życie innych-ostatnich...(dlatego nie odrzucał ich żeby i oni nnie odrzucili jego ideologi a zmienili się) Ja jednak nienawidzę niesprawiedliwości i ludzi niesprawiedliwych nad wszystko i bede potępiał to (nawet we własnej naturze).Popieram tylko ludzi co takze nienawidzą-sprzeciwiaja się niesprawiedliwości życia kosztem innych,sa wrażliwi i niepodporzadkowuja sobie cudzego życią,istniena i nienawidza świata władzy niesprawiedliwych :)
M
Magdalena
1 stycznia 2014, 17:20
Do ~innynikt, Pan Jezus w wolności Syna Bożego z miłością pełnił wolę Swojego Ojca. Kochał wszystkich bez wyjątku, a powodem i celem Jego życia było pragnienie zbawienia ludzi, a nie potępienie. Gdybyś Ty żył bliżej Boga byłbyś szczęśliwy pełniąc Jego wolę i uważałbyś się za pierwszego, nie ostatniego.
I
innynikt
31 grudnia 2013, 14:25
To nie chodzi tylko o tą kobiete,ale o większość ludzi i kulture jaka teraz jest wśrud ludzi.Dlaczego nikt niechce się wyłamać-sprzeciwić przeciw tej kulturze zbrodniczej dla słabszych,dlaczego nikt nie dostrzega że słabsi cierpią na świecie.Ci wszyscy ludzie uważają że robią dobrze a niektórzy uważają nawet że oddają chwałe bogu,dąząc jednoczesnie (świadomie lub nieświadomie?) do rywalizacji o władze nad innym człowiekiem lub istotami słabszymi.Najbardziej bezwzględni rzadni władzy ludzie-tyrani,najbardziej cwani,ci co mieli najlepszy start w życiu i bogate rodziny,majatki,ci co umieja sobie podporzadkować innych,ci co nie maja żadnych zasad a na pozór udają świętych i porządnych(uznanych wśrud ludzi),... ci ludzie sa uznawani za wzór w społeczeństwie,dla nich wszyscy maja szacunek i ich popierają...A słabi to ci co szanują życie innych bardziej niż swoje,to ci co są odrzucani,to ci co niechca systemu:kultóry tradycji zwyczajów który uznaje jednych ludzi za lepszych a drugich za gorszych i bezwartosciowych,niemaja nic i nikogo.Kto się sprzeciwia złej masowej kulturze i znieczulicy masowej społecznej ten jest wrogiem wszystkich i każdy go nieszanuje.Czy odkrywanie prawdy o ludziach to grzech?-jesli tak to dla kogo (Jezus sam odkrywał prawde i ludzie go nienawidzili-jest o tym tekst w bibli,tak samo o tym że słabi są pierwszymi,tak samo jest tekst by szanować zycie innych jak własne,tak samo sprzeciwiał się obłudzie)...NO I NIE MIAŁ BABY JAK JA (choć miał przyjacółke Marie Magdalene)
M
Magdalena
30 grudnia 2013, 23:11
Do ~innynikt, Twoje grzechy są w tej kobiecie.
I
innynikt
30 grudnia 2013, 22:07
Jestem zły bo nieogarniam tego jak można czodzić do koscioła i uwazać się za świętą i dobrą a jednocześnie uprawić seks z kazdym facetem byle był pewnym siebie cwaniaczkiem i z kasą (oraz szanowanym wsród ludzi).Ludzie nie szanuja dobrych ludzi tylko tych co mają najwiekszą władze w społeczeństwie i umieja podporządkowywać sobie innych (najczęsciej słabszych).Czy mam też zacząć chodzić do tej dziewczyny niemyśląc o tym że inni mogą ją du..yć i prawić jej miłe słówka,zacząc chodzić do kościoła zeby się jej przypodobać....bo przecież tego oczekuja kobiety że parter będzie szanowany w społeczeństwie i one poczują się kimś.Co to za dobro.Liczy się tylko dla nich pokazanie przed ludzmi,dla tych kobiet.To co dla jednych jest dobrem dla innych moze być fałszem i obłudnymi zachowaniami,zwyczajami (tego nawet Jezus nie popierał).Mam pytanie dlaczego rozwiązła kobieta jest dobra tylko dla tego ze chodzi do kościoła i spowiedzi? Gdybym poznał przekonał się do jakiejkolwiek dziewicy która mówi ze wierzy w boga i jest wierna to moze poczuł bym się lepiej,zwłaszcza gdyby mnie nie odrzuciła za to kim według obłudnych,okrutnych dla niektórych zwyczajów i tradycji.
M
Magdalena
30 grudnia 2013, 20:42
Do ~innynikt, To Ty balansujesz na granicy dobra i zła, a nie ona.
I
innynikt
30 grudnia 2013, 15:38
Do Magdalena Dalej uważam że tylko dziewicy można zaufać.Równie dobrze moge iść do dziwki  to to samo co bycie z nie dziewica i będe chociaż wiedział co to za jedna.Dlaczego mam godzić się niby na dziewczyne którą jakiś facet kiedyś choćby dotknoł?,która uprawiała seks z facetem,na samą myśl o tym....Widziałem się dzisiaj z tą dziewczyną o której pisałem i znowu widziałem koło niej jakiegoś faceta,pracuje ona w sklepie i ciągle mnustwo facetów ją zagaduje,a ona jest z nimi na ty.Raczej jest otwarta do ludzi,czy więc może być jeszcze dziewicą?Dziewice to zwykle chyba nieśmiałe i zaklompleksione kobiety lub czujące się niepewnie w towarzystwie lub skrzywdzone.A co z jej religijnośćą i wychowaniem.Niemoge rozgryść tej dziewczyny a boje się ze okaże się totalną obłudną ku...ką  dającą każdemu po kryjomu a udającą świętą i niewinną i chodzącą do kościoła z rodzinką...zaś gdyby okazało się odwrotnie że ma zasady i czeka na swojego jedynego???Dwie skrajności na temat tej dziewczyny przychodzą mi do głowy i niewiem która jest prawdziwa.Jak to jest z tymi dziewczynami jak one myśla???
M
Magdalena
30 grudnia 2013, 13:12
Do ~innynikt, No widzisz, Pan Jezus już Cię uzdrowił,  wczoraj pisałeś, że musi być dziewica, dziś, że wystarczy żywy człowiek, a jutro … jutro wpis będzie całkiem bez błędów…
I
innynikt
30 grudnia 2013, 01:09
Chciałbym zaufać jakiemuś żywemu człowiekowi i nie być sam do końca życia.Skoro żadnemu człowiekowi nie mozna ufać to poco wogóle żyć,jestem facetem i chciałbym mieć żone i dziecko-chociaż jedno.Samotność to okropna rzecz...liczyłem kiedyś na boga i dostałem teraz nagrode samotność i odrzucenie wśród ludzi,czyli śmierć.
M
Magdalena
29 grudnia 2013, 20:36
Do ~innynikt, Zaufaj Jezusowi Chrystusowi i niech to Cię odróżnia od innych ludzi.
I
innynikt
29 grudnia 2013, 14:09
Do Magdalena Tylko że mnie odrzuca na samą myśl że kobieta mogła mieć kogoś innego,poza ty jestem romantykiem i zawsze chciałem spotkać kobiete tylko dla mnie przeznaczoną tzw.bratnią dusze i drugą połówke...dlatego związek z kobieta nie dziewicą???,życie moje wtedy przestałoby mieć jakikolwiek sens,zdradził bym samego siebie swoje przekonania,marzenia i stał bym się jednym z tych wszystkich ludzi...:-(   Tylko dziewicy można też zaufać a to też ważne dla mnie
M
Magdalena
28 grudnia 2013, 23:09
Do ~innynikt, Nie szukaj dziewczyny – dziewicy, ale dziewczyny – przyjaciela. Bo jeśli się z nią ożenisz, co daj Ci Boże, to zaraz dziewicą być przestanie, a przyjaciela dobrze jest mieć przez całe życie.
G
gość
28 grudnia 2013, 22:20
do Rygel Jestem pełen uznania dla autorki artykułu. Słusznie postępuje. Jest ze wszech miar słuszne, żeby katolickie szurnięte baby nie uprawiały seksu = nie zajdą w ciążę = nie urodzą i dzięki temu ich geny znikną z populacji. I o to chodzi. Dobór naturalny wie co robi :-) TO NIE WSZYSTKO JEST JESZCZE NIEOGRANICZONY UMYSŁ Nieuprawiajace seksu baby znikna z populacji jak beda mieszały swoje geny z uprawiajacymi sex facetami.Cała nadzieja dla nich w samotnych i prawiczkach i to z nimi powinny płodzić jak najwięcej zdolnych przetrwać,płodnych dzieci...:-)
I
innynikt
28 grudnia 2013, 20:28
Do Magdalena Jak mam kochać ludzi gdy mnie odrzucali od samego początku i uznali za gorszego,za to że byłem??? zbyt powazny,wrażliwy.Jak mam kochać ludzi gdy jestem sam i nie mogę znalezc dziewczyny-dziewicy nawet wśród tych chodzących do kościoła (poco one wszystkie chodza do tego kościoła i poco te wszystkie swieta,obrzędy,powtarzanie formułek w kosciele,czy obłudne chodzenie do komuni i spowiedzi..itp) po co to wszystko jak i tak nie są one wszystkie? dziewicami...UPRAWIAJĄ SEX A POTEM IDĄ DO SPOWIEDZI I PO SPRAWIE i już myślą że są usprawiedliwione.To właśnie ludzie chodzący do koscioła najbardziej mi dokuczyli w życiu. A ta dziewczyna o której pisałem,ta religijna (ostatnio się z nią widziałem),odrzuca mnie prawdopodobnie dla tego że inni ludzie mnie nie szanuja.Chodzi też o to że nie mam swojego domu i wstyd mi za to że przez wiele lat niepracowałem tylko dlatego ze dałem się alkocholikom i zazdroszczącym mi czegoś? ludziom....Ta dziewczyna wszystko wie o mnie,nawet zna mojego rodzica alkocholika...tak więc trudno sie dziwić jej....Chcę wyjechać zaraz po nowym roku do holandi,gdybym wytrzymał tam min.1 rok to może zarobie na jakiś dom,tylko musze wytrzymać z alkocholikami i degeneratami którzy zawsze górą są wszedzie na świecie i popierani przez wszystkich(dużo z nich to katolicy).Ja niezamierzam takich akceptować ani akceptować niesprawiedliwości.Sprawiedliwość w życiu,czyli" życie nie kosztem innych" jest dla mnie bogiem a nie jakieś wymyślone symbole i postacie których nierozumiem.Większośc tych chodzacych do kościoła nawet niezna swojej religi np.biblia,nie rozumieją tego w co wierzą.Robią to co wszyscy i na pokaz i tym jest dla nich bóg...ŚWIĘTYM MIKOŁAJEM,KOLACYJKĄ,POKAZANIEM SIĘ PRZED INNYMI...A CZYM JEST ŚLUB,MAŁŻEŃSTWO? Więc gzdie w dzisiejszych czasach szukać dziewczyny-dziewicy?
M
Magdalena
26 grudnia 2013, 23:24
Do ~innynikt, Zacznij od poprawienia swoich relacji z Panem Bogiem. On kocha każdego człowieka i nigdy nie zawodzi. A jak nauczysz się kochać Boga, to potem rozciągnij tę miłość na ludzi, wszak w każdym z nas jest Jego niedoskonałe, bo skażone przez grzech nieposłuszeństwa, odbicie.
Ż
żenada
26 grudnia 2013, 11:27
Nie oszukujmy się, 29 lat to kobiecy organizm jest już "stary", błona dziewicza jest już bardzo zrośnięta itd. Mimo, że partner jest delikatny pojawia się duży ból. Myślę, że gdyby to było wcześniej nie byłoby takich problemów. nie wiem kim jesteś i ile masz lat, ale mam wrażenie po przeczytaniu tych głupot, które napisałaś, że jesteś uczniem ze szkoły podstawowej i to z klas 1-3. Zanim coś napiszesz, to poczytaj coś na ten temat, bo się osmieszasz. No, chyba, że poziom twojej wiedzy na temat seksu i anatomii kobiety jest taki, jak to opisałaś.
R
Rigel
26 grudnia 2013, 02:42
Jestem pełen uznania dla autorki artykułu. Słusznie postępuje. Jest ze wszech miar słuszne, żeby katolickie szurnięte baby nie uprawiały seksu = nie zajdą w ciążę = nie urodzą i dzięki temu ich geny znikną z populacji. I o to chodzi. Dobór naturalny wie co robi :-)
P
Piotrek
26 grudnia 2013, 01:47
Do ~innynikt,  Twój problem to poprostu jesteś strasznie zakompleksiony, postaraj znaleźć sobie jakąś grupę wsparcia albo coś w tym rodzaju np. przy Kościele i tam się otworzyć, a nie w internecie!!!, ja mam prawie 27 lat, też jestem prawiczkiem, nie mam pracy i jestem  strasznie niekomunikatywny  ale  może dzięki temu,  że do czegoś podobnego sam należę, aż takim problemem to dla mnie nie jest... pozdrawiam i módl się za siebie!!!
I
innynikt
26 grudnia 2013, 00:01
pisałem to też do Magdalena
I
innynikt
25 grudnia 2013, 23:51
Jeszcze do niedawna wierzyłem że sa jakies istoty we wszechswiecie co pomagaja ludzią gdy dąza do sprawiedliwości (liczyłem na...?).Dziś zaś jestem juz przekonany ze człowiek sam musi sobie radzić i sam tą sprawiedliwość zbudować na ziemi,inaczej sama się nie stanie,to samo dotyczy szukania ideału kobiety.Tak czy inaczej żeby założyć rodzinę musze mieć dom i zapewnić jej przyszłość...żeby utrzymać się w pracy na dłużej musze nauczyć radzić sobie z ludzmi i w dzisiejszej rzeczywistości,mieć wiare-siłe w coś?.Niemam zamiaru ani pić ani akceptować wspołczesej \"kur****iej kultury\",a jestem skazany na takich ludzi w róznych pracach i wśród ludzi.Jestem przez takich prześladowany bo WIEDZĄ ŻE JESTEM SAM I NIKT MNIE NIE POPRZE-a może to przez mój brak wiary w ludzi popierajacych mnie?-więc muszę takich szukać bo to oni dają mi wiare
R
Renata
23 grudnia 2013, 14:00
W dzisiejszych czasach jak najbardziej, chciaż nie wiem czemu. Silna wola i trwanie w postanowieniu to atut a nie powód do kpin. ___________________ pozdrawiam - <a href="http://www.zdrowystylzycia.pl/">Zomerska</a>
R
Radek
22 grudnia 2013, 10:38
Z artykułu wynika, że Autorka ma 35 lat i dalej szuka mężczyzny dla siebie. Trochę zbyt długo to trwa. Na jej miejscu zastanowiłbym się czy problem w znalezieniu odpowiedniego partnera nie leży po jej stronie, a konkretnie czy nie ma zbyt idealistycznego wyobrażenia o swoim mężczynie. Sama podkreśla, że jest romantyczką, co czyni takie podejrzenie tym bardziej zasadnym.
M
Magdalena
22 grudnia 2013, 00:43
Do ~innynikt, A jeśli już znajdziesz tę dziewczynę w internecie…to w konkury uderzaj nie sam, a z pomocą Pana Jezusa.
I
innynikt
21 grudnia 2013, 20:38
Jeśli nie będe pisał w internecie to jak inaczej znajdę taką  dziewczyne jak szukam?-dookoła mnie wszystkie zajęte a o tej co pisałem to niewiem nic i niewiem jak się dowiedzieć-jeszcze mnie wyśmieje lub okaże się że ma kogoś...
M
Magdalena
21 grudnia 2013, 13:58
Do ~innynikt, Pisanie zastąp działaniem...
I
innynikt
20 grudnia 2013, 22:18
Do autorki cz.3 Szukałem w internecie  jakieś inne dziewczyny dziewice i samotne,niestety nieodpisują gdy coś pisze o moich zasadach,przekonaniach.Co robić czy jest gdziś jakaś kobieta dla mnie....Czy są jakieś dziewice gdzieś i kobiety godne zaufania trzymające się swoich zasad i o silnej niezależnej osobowości, takie chcące jednego nietykanego partnera  na całe życie??? Jeśli ktoś chce może napisać na mojego maila,bardzo interesuje mnie to co myślą o mnie kobiety i dlaczego mnie odżucają jakbym niebył człowiekiem jak onejakbym był jakąś szmatą.Czym sobie na to zasłużyłem na samotność.Czy to przez moje zasady i dążenie do bycia sprawiedliwym tzw.własny świat?Czy przez to jestem uważany za czuba,nieudacznika,odmieńca...itp.Czemu jestem sam???Czemu wszyscy mną gardzą i wyśmiewają? Mój mail piotr221to@o2.pl tam możecie napisac wszyscy co to przeczytaćie jaki jestem beznadziejny lub możecie olać szyderczo jak chorego psyczicznie czy nieudacznika który jest nic niewart i nic mu się nienależy(szacunek,kobieta),tylko śmierć i samotne życie.To chociaż napiszcie czemu olewacie takich ludzi jak ja.Nażekacie na zło na swiecie a jednoczesnie wybieracie żądnych władzy partnerów tylko dlatego że są pewni siebie i mają uznanie i pozycje społeczną.Kto rodzi takich ludzi,kto żeni sie z nimi,kto rodzi im dzieci(przekazujac geny)-KOBIETY
Z
zannazu
14 stycznia 2015, 08:53
Człowieku! Zanim kogoś pokochasz, MUSISZ nauczyć się kochać samego siebie. To nie jest łatwa droga, jeśli sam siebie stawiasz na szarym końcu za innymi, to inni też będą Cię tak postrzegać. To nie są puste słowa, ale poparte doświadczeniem. To jest nauka małych kroczków. Krok po kroku i będzie dobrze! Znajdź pasję, coś w czym będziesz niezrównany, stań się niezbędny i Twoje samopoczucie będzie o wiele-wiele lepsze. I nie odrzucaj kobiet, które nie są dziewicami! często nie wiesz, w jakich okolicznościach kobiety straciły swój dar. A jeśli na samym wstępie znajomości NAWET INTERNETOWEJ zaznaczasz, że ona ma być dziewicą, to wybacz kolego, ale żadna Ci nie odpisze, bo pomyśli, żeś jest wariat. To są intymne sprawy i nikt nie ma prawa o to pytać na samym początku znajomości. Tak to działa. Chcesz kochać, najpierw się naucz kochać samego siebie. Nie odrzucaj kobiet dlatego, że nie są dziewicami. U Ciebie już widzę pewnego rodzaju paranoję na tym punkcie. Powodzenia!
I
innynikt
20 grudnia 2013, 21:42
Do autorki cz.2 Niestety niewiele jest takich ludzi na świecie-KOBIET.Też jestem romantykiem,marzyłem o jednej przeznaczonej mi kobiecie w życiu która będzie inna niż wszystkie,będzie dziewicą sprzeciwiającą się złu na świecie.Nigdy takiej dziewczyny nie spotkałem jak dotąd.Teraz szukam w internecie,wpisuje w wyszukiwarce o DZIEWICACH,SAMOTNYCH KOBIETACH NIEŚMIAŁYCH,O BUNTOWNICZKACH(takich niemogę znaleść wogóle które byłyby dziewicami)...i inne.Jestem rozczarowany tym jak mało jest różnorodnych ludzi w naszym społeczeństwie,czuje się jak jakiś odmieniec.Każdy ma jakąś dziewczyne kochającą,nawet degeneraci,alkocholicy,okrutni dla słabszych niesprawiedliwi ludzie,żądni władzy.Tylko nie ja.Dlaczego nigdy żadna kobieta mnie nie chciała,co ze mną jest nie tak.Ostatnio zawiodłem się na jednej kobiecie.Jest starsza odemnie,mieszka w okolicy,zauważyłem że jest sama.Przyszło mi do głowy że to może być dziewica,zwłaszcza gdy dowiedziałem się że pochodzi z religijnej rodziny.Wydawała sie byś miła i wrażliwa,wyrozumiasła dla mnie,zupełnie inna niż większość dziewczyn.Więć zaczełem się nią interesować,zmusiłem się i wyjechałem do pracy za granicą gdzie musiałem mieszkać i pracować z alkocholikami.Dziewczyna ta ma dobrą pozycje społeczną,ma dom i rodzine.Ja niemam nic,nawet swojego mieszkania.Czułem sie gorszy i nic nie wart przy niej.Ją ludzie szanują bo ma rodzine i poukładane życie.Ja całe życie byłem gnojony przez ludzi i własną rodzine.Do dnia dzisiejszego niewiem do jakiej kategori zaliczyć tą dziewczyne-CZY JEST DZIEWICĄ, czy odwrotnie chodzi do kościołą z przyzwyczajenia (presji,wychowania) a jednocześnie ma na boku jakiś facetów-kochanków.Pracuje ona w miejscu publicznym i ciągle widze koło niej jakiś facetów którzy z nią rozmawiają-jakby byli kolegami,ja niemogę nawiązać z nią kontaktu.Jestem  zazdrosny i niemogę tego znieść że ona woli innych a mnie prawdopodobnię odżuca.
I
innynikt
20 grudnia 2013, 21:22
Do autorki. Mam teraz 29 lat.Jestem samotny całe życie.Nigdy nieuprawiałem seksu z kobietą,nigdy nie miałem dziewczyny i nigdy zadna kobieta nie powiedziała że mnie kocha.Pochodze z biednej rodziny gdzie jeden z rodziców był alkocholikiem nieodpowiedzialnym.W dodatku wszczepiono mi religijność i miałem nastawienie na szukanie sprawiedliwości,prawdy w świecie i dążenie do doskonałości.Zawsze sprzeciwiałem się złu-nikt mi nie musiał tłumzczyć dlaczego mam tak robić.Dlatego byłem nieakceptowany przez ludzi.W szkole byłem pośmiewiskiem,atakowały mnie grupy rówieśników,niepasowałem do nikogo.Uważali mnie za kogoś gorszego,słabego a ja nieumiałem się bronić,byłem wytykany palcami.I tak jest do dziś.Jestem niepijący,bez nałogów,ale przeżycia nieprzyjemne od ludzi pozostawiły swój ślad.Jestem nieśmiały,mam niską samoocenę,unikam ludzi i nie wierze w ludzi.Mam przez to problem z praca bo nieakceptuje towarzystwa pijącego i interesującego się moją osobą(wiem że nieumiem  dopasować się w grupie). Kobiety wszystkie jakie znam wybierają w pierwszej kolejności pewnych siebie mężczyzn z dobrą pozycją społeczną,cwaniaczków-wygadanych-towarzyskich.Żadna niechce pośmiechowisko wytykane palcami.Zostałem odżucony przez kobiety i społeczeństwo-system większości ludzi.Wobec tego zaczełem się buntować i szukać ludzi odmiennych i kobiet innych niż większość w świecie.Innych ludzi-to znaczy sprawiedliwych i akceptujących mnie takim jakim jestem,innych kobiet to znaczy-nie lecących na prostactwo,cwaniactwo i władzę u mężczyzn.
GP
Gil Pedofil
9 listopada 2013, 03:44
No czystość, czystością, ale nie ma to jak biskup w dupę rżnie ministranta w imię Jezusa Chrystusa.
U
ua
8 listopada 2013, 22:56
Chetnie poznam niedoswiadczonego blondyna. Jesli takowym jestes- napisz nawiązująć do tego tematu: [email]uduchowiona-agnostyczka@o2.pl[/email]
M
Magdalena
22 października 2013, 22:40
Jeśli kochamy Boga nie mamy potrzeby zbytniego uzasadniania przykazań Dekalogu. Przytoczone w artykule niektóre argumenty nie wynikają z głębokiej wiary, ale z braku jeszcze gotowości na miłość…wszak 6-te przykazanie dotyczy wszystkich bez wyjątku.... Zatem jedynie kochając i będąc kochanym, zadawszy sobie pytanie pomocnicze „a gdyby był moim sakramentalnym mężem/ żoną, czy chciał/a/bym z nim/z nią być, odpowiemy „tak”, będzie to znaczyło, że istotnie naszemu „nie” towarzyszą te najmocniejsze argumenty - miłość Boga i pragnienie pełnienia Jego woli.
A
Agata
22 października 2013, 12:32
Te argumenty są wyciagnięte z życia. A jeśli spotykamy je na kazaniach to znaczy że kazania odnoszą się do życia, są życiowe. .MR, ten tekst jest dobry, poniewaz podaje dobre argumenty i dojrzałe, przemyślane świadectwo. Jdnak wymienianie jednym tchem problemów kobiet zmieniających często partnerów oraz takich żyjących z jednym - no  nie wiem. Jeden wór, jeden problem, choroby weneryczne i aborcja.Trochę stereotypowe. Ja znam dziewczyny żyjące jak im sie chciało i żadnego z tych problemów nie miały. też życiowe... Już nie mówiąc o małżeństwach, które w nerwach czekają na okres. Może ją to ominie, może nie. Ja wiem, że znajdzie się zaraz grono moralnie poprawnych, którzy na takich ludzi ześlą gromy, bo otwartośc na zycie, bo jak to, bo sakrament. Ale tak jest i już, ja ich oceniac nie będę. @Magdalena - bardzo podobają mi sie Twoje posty. Zgadzam sie z Tobą!
A
Anglia
22 października 2013, 01:21
Piekny artykul i wiele pieknych postow - czystosc przed slubem? tak!
M
Magdalena
21 października 2013, 15:56
Życie pisze swoje własne scenariusze i wbrew pozorom najmocniejsze argumenty za czekaniem do ślubu mają te osoby, które kiedyś nie czekały, a korzystając z łaski nawrócenia mogą cieszyć się miłością Boga. Miłość tę możemy odwzajemnić pełniąc w radości JEGO wolę, najprościej - żyjąc wg Dekalogu.
MR
Maciej Roszkowski
19 października 2013, 19:33
Te argumenty są wyciagnięte z życia. A jeśli spotykamy je na kazaniach to znaczy że kazania odnoszą się do życia, są życiowe.
M
Magdalena
19 października 2013, 18:41
W małżeństwie można "wiele" jeśli tylko obie strony się na to zgadzają. Jeśli fantazje męża nie są moralnie złe, grzeszne, nie niszczą godności żony i jeśli ona się zgadza aby je spełniać to nie ma przeszkód aby to robić....Mój chłopak marzy o tym, żeby skoczyć ze mną ze spadochronem ale wie, że nigdy tego nie zrobimy, bo ja się boję. On szanuje moje zdanie. Najlepiej zaufać Bogu, zarówno wtedy, gdy mamy ochotę na realizację miłosnych fantazji przyszłej żony, jak i wtedy, gdy się czegoś bardzo boimy,…zwłaszcza wtedy.
A
Anastazja
16 października 2013, 14:37
Kingo Penny Ci bardzo mądrze odpowiedział na Twoje pytanie :) Ale ponieważ skierowałaś je personalnie do mnie to ja też spróbuje coś napisać. Napisałaś "chłopak ... po pewnym czasie odkrywa jakie ma seksualne fantazje" Jestem w związku 3 lata i mój chłopak już dawno mi powiedział jakie ma fantazje. To, że żyjemy w czystości nie oznacza, że temat seksu jest dla nas tematem tabu i jak słyszymy "seks" to zakrywamy uszy. Jesteśmy zdrowymi ludźmi i to normalne, że ludzie którzy mają po dwadzieścia kilka lat mają fantazje erotyczne. Powiedziałabym, że ważna jest szczera rozmowa! W małżeństwie można "wiele" jeśli tylko obie strony się na to zgadzają. Jeśli fantazje męża nie są moralnie złe, grzeszne, nie niszczą godności żony i jeśli ona się zgadza aby je spełniać to nie ma przeszkód aby to robić. Zwróć uwagę, że coś co dla jednej osoby może być zboczeniem, dla innej może być normalną formą współżycia, np. miłość francuska. Myślę, że od tego właśnie jest okres "chodzenia ze sobą" żeby poznawać się poprzez rozmowę w każdej dziedzinie życia, również sferze seksualnej i jak Ci coś nie pasuje to mówisz chłopakowi "papa" i idziesz szukać dalej... Jeszcze jedno - niektóre osoby fantazjują tylko po to, żeby fantazjować - samo fantazjowanie jest celem i niekoniecznie chcą wprowadzać te fantazje w życie. Mój chłopak marzy o tym, żeby skoczyć ze mną ze spadochronem ale wie, że nigdy tego nie zrobimy, bo ja się boję. On szanuje moje zdanie. Wierze, że nawet jeśli ma jakieś fantazje, które mi się nie spodobają to nie zmusi mnie do zrealizowania ich. Ufam mu.
M
Magdalena
8 października 2013, 23:44
Do ~Anastazji, Miłość to akt woli, zgoda, ale zanim dojdzie do zrozumienia tej woli są emocje, uczucia, pożądanie…i rozeznanie woli Bożej. Pana Boga się nie oszuka, On wie, co albo raczej, kto raduje nasze oczy, kto sprawia, że cieszy dzień…ponieważ miłość jest dana od NIEGO. Jeśli nie jesteśmy stworzeni do stanu duchownego miłość Boga przejawia się nie tylko w uduchowionych myślach, ale przede wszystkim w czynach, rozmowach, gestach…
A
Agata
8 października 2013, 16:31
Kinga moim zdaniem jeżeli to była fantazja bez której ten człowiek nie byłby w stanie podjąc normalnego stosunku seksualnego lub byłby on dla niego niesatysfakcjonujący, to wtedy oznacza, że jest chory - cierpi na zaburzenia seksualne i to się leczy. Tak jak każdą inną chorobę somatyczną czy psychiczną. Musisz sobie sama odpowidziec na pytanie decydując sie na małżeństwo, czy wytrwasz z danym człowiekiem w chorobie. Gwarancji braku dewiacji czy innej choroby nigdy nie masz. Poza tym, przypuszczam też że z punktu widzenia KK, taki człowiek zataja swoją chorobe przed przyszłym małżonkiem co powinno byc podstawa do stwierdzenia nieważności małżeństwa. 
K
Kinga
8 października 2013, 16:12
Anastazjo, chciałabym żebyś odpowiedziała mi na jedno moje pytanie: rozwiała wątpliwość: piszesz, że nie można kogos wypóbować jak rzeczy i masz rację. Ale są inne aspekty, nie chodzi o wypróbowanie w sensie dopasowania czy będzie mi z kimś dobrze, jest jeszcze inna strona tego: normalny chłopak, skromny, wyglądający na dobrego po pewnym czasie odkrywa jakie ma seksualne fantazje, nie będę opisywać, bo to niedobrze się robi, on tego właśnie chce i koniec kropka. Co byś zrobiła, jakby takie coś wyszło PO ślubie? Bo ja jestem niezmiernie szczęśliwa, że wyszło PRZED i mogłam zwyczajnie zwiać...A przecież jakbym mu powiedziała, że nie chce seksu przed ślubem, on by zaczekał, na pewno...a później w nod poślubną odkrył karty, DRAMAT! Więc nie chodzi tu o dopasowanie i test jak rzeczy, ale o gwarancję, że ktoś np. nie jest dewiantem....
A
Agata
8 października 2013, 14:40
Jeśli ktoś nie grzeszy ze strachu przed grzechem to dziwactwo albo raczej dewocja, a jeśli z miłości do Boga to oczywiście zasługa. Z drugiej zaś strony, jeśli naprawdę kochamy, nie odmówimy niczego ukochanej osobie…, ale jeśli ta osoba naprawdę kocha nie będzie żądała, tego, co jest grzechem. .Magdaleno, trudno mi się z Tobą nie zgodzić. Niemniej jednak ja uważam tych którzy wytrwali w czystości za bohaterów i naprawdę nalezy im sie szacunek... Jest w miłości coś innego, cos takiego kiedy bycie z drugą osobą wydaje sie obdarowaniem, a nie grzechem... Wtedy trzeba naprawde wielkiej wiary i zaufania Bogu, bo nie ma racjonalnych argumentów, żeby tego nie zrobić. Moim zdaniem ludzie utrzymujący czystość do ślubu w obecnych czasach, to ludzie którzy posiedli cnotę posłuszeństwa Bogu. Ale tak jak mówi Magdalena, nie ze strachu lecz z miłości do Boga... Gratuluję Anastazji, oby tak dalej:)  "Ominęło mnie jednak parę rzeczy: "nerwy w ubikacji", zmiany partnerów seksualnych, odrzucenie, choroby przenoszone drogą płciową, w tym HIV, czekanie na miesiączkę z niecierpliwością, szantaże emocjonalne, antykoncepcja, testy ciążowe, niechciana ciąża, aborcja"      - ech te argumenty wyciągnięte z kazań...
M
mhpaw
8 października 2013, 14:15
Wtrącę swoje 3 grosze: zgoda, miłość to postawa, ale bez wzajemnego zauroczenia sobą to jest nic. Jeśli poznajesz obcą osobę to od razu włączasz sobie postawę-miłość?. Nie! Podoba ci się ona, spędzasz więcej czasu, obserwujesz, spotykasz. Dopiero później dojrzewa myśl, że to może ta osoba. Twierdzenie miłość to postawa, może być "młotkiem" w rękach niektórych osób, które odtrącają adoratorów, zarzucając im, że takiej postawy nie mają. A to tylko wymówka na bardziej przyziemne sprawy...
A
Anastazja
8 października 2013, 14:07
Do RP - Dziękuję :-) Do Magdalena - "lepiej nie zakładać, że się na pewno wie, jaka jest przeszłość i przyszłość…" Ja nic takiego nie napisałam. Nie znam przyszłości, po prostu ufam Panu Bogu. To co teraz napiszę nie będzie dotyczyć stricte czystości, tylko ogólnie małżeństwa, ale Twoja uwaga też jest dość ogólna. Jest taki ksiądz w Krakowie, który pyta narzeczonych na kursie przedmałżeńskim: Czy jeśli 2 dni po ślubie w Twojego męża/żonę uderzy samochód i będzie rośliną do końca życia, to Ty jako współmałżonek masz siłę, żeby z nim zostać do końca życia, ze świadomością, że będziesz się nim opiekować do końca swych dni i nie będziesz mieć dzieci? Bo jeśli nie jesteś gotowy na takie poświęcenie to wyjdź z tego kursu przedmałżeńskiego bo to znaczy, że nie dorosłeś do małżeństwa. Miłość w małżeństwie to nie emocje, uczucia, pożądanie bo to z czasem osłabnie. Miłość to postawa, to szacunek, zaufanie, wierność, przyjaźń.
M
Magdalena
7 października 2013, 22:16
Do ~Anastazji, Czasami rzeczy mogą się mieć inaczej niż się wydaje, dlatego lepiej nie zakładać, że się na pewno wie, jaka jest przeszłość i przyszłość…
R
RP
7 października 2013, 16:38
Gratuluje Anastazjo szczescia i zycze wszastkiego najlepszego :-)
A
Anastazja
7 października 2013, 11:52
Mam 26 lat a mój chłopak 28 lat, znamy się od 3 lat. Jesteśmy wykształconymi ludźmi z dużego miasta. Jestem pierwszą dziewczyną mojego chłopaka a on moim pierwszym chłopakiem. Jestem dziewicą i jestem z tego dumna! Mój chłopak jest prawiczkiem. Ze względu na to, że oboje jesteśmy wierzący i po prostu tak zostaliśmy wychowani czekamy z seksem do ślubu i żyjemy w czystości przedmałżeńskiej. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła "to zrobić" przed ślubem i koniec. Kochamy się i bardzo pragniemy i wspieramy nawzajem w swoich poglądach! Ja jestem romantyczką i bardzo bym chciała, żeby podczas tego pierwszego razu było niezwykle, super i "zatrzęsła się ziemia" :-) Ale z drugiej strony wiem, że może być odwrotnie, że może bardzo boleć i być nieprzyjemnie i właśnie dlatego chce to zrobić z tym jedynym ukochanym mężczyzną, któremu ufam, który mi przysięgał w obliczu Boga, że będzie ze mną do końca życia. Śmieszy mnie ten argument, że przed ślubem się można dopasować czy wypróbować, ja nie jestem rzeczą, żeby mnie ktoś "wypróbowywał przed zakupem". I jakie dopasowanie? Że jak dziewczyna chłopakowi nie odpowiada, bo jest niedoświadczona albo ma za małe piersi to ją wyrzuca jak chusteczkę jednorazową i idzie szukać lepszy model? A gdzie tu szacunek? Ja i mój chłopak też się będziemy dopasowywać - tylko do siebie nawzajem - po ślubie :-) Pamiętam jak się uczyliśmy całować. To był pierwszy chłopak, którego pocałowałam w usta, a ja byłam pierwszą dziewczyną, którą on całował. Ile przy tym było śmiechu, radości i szczęścia. I mam nadzieję, że tak będzie też podczas naszego pierwszego razu w noc poślubną...
M
Magdalena
6 października 2013, 22:59
Jeśli ktoś nie grzeszy ze strachu przed grzechem to dziwactwo albo raczej dewocja, a jeśli z miłości do Boga to oczywiście zasługa. Z drugiej zaś strony, jeśli naprawdę kochamy, nie odmówimy niczego ukochanej osobie…, ale jeśli ta osoba naprawdę kocha nie będzie żądała, tego, co jest grzechem.
N
Nieobiektywna
6 października 2013, 18:37
"...przy każdej zmianie obiektu już jest coraz trudniej..." I ja się tego obawiam (chociaż niekoniecznie ze względu na kształt... :)), więc najlepiej chyba poprzestać na jednym obiekcie, a jeśli z nim nie wyszło to trudno, na szczęście życie nie musi polegać na testowaniu obiektów. Ponadto powyżej pewnej granicy wieku podaż interesujących a zarazem wolnych właścicieli takich obiektów jest bardzo ograniczona, więc sprawa jest prosta. Ale mimo wszystko nie warto pchać się w poważny związek będąc bardzo młodą osobą, to często jest porażka, a wyplątać się jest trudno, zwłaszcza jeśli się powaznie podchodzi do życia. Lepiej się uczyć, rozwijać i poznać samego siebie, ustalić, czy akurat związek jest najlepszą opcją, bo przecież nie musi tak być.
PN
Pełna nadzei
6 października 2013, 15:59
A mi mama przekazała taką małą wiedzę, coś o czym się dzisiaj zupełnie nie mówi. Pochwa dostosowuje się do kształtu członka po niedługim czasie, ale przy każdej zmianie obiektu już jest coraz trudniej. Wniosek: jedna jedyna osoba; można nawet powiedzieć, że będziecie idealnie dopasowani. Jestem dziewicą i jestem z tego dumna, nie zawsze jest łatwo wytrwać, ale czuję się naprawdę bezpiecznie i rozpiera mnie szczęscie na samą myśl, że mogę zachować czystość dla mojego Ukochanego, a on dla mnie. Taka wierność będzie dla nas najpiękniejszym prezentem i oddaniem się drugiej osobie. Bóg, on i ja. Nie martwię się nawet tak bardzo, że nastąpi to dopiero za te parę lat, gdy ukończymy studia i może być przez to bardziej boleśnie dla mnie. To jest tego warte. Uczy też cierpliwości i siły do walki z różnymi pokusami. Uczy też rozmawiać o przyszłości, o sobie, otwierać się psychicznie całkowicie na drugą osobę. A ulga, że nie muszę się z niczego spowiadać i że mogę z czystym sercem wyciągać ręce do Pana jest bezcenna. Miłość małżeńska nie mogłaby istnieć bez tego całkowitego połączenia dwóch osób, fizyczność jest niezbędna i przepiękna, dlatego o nią dbajmy, z tego cennego daru nie róbmy widowiska dla wszystkich wokół.
6 października 2013, 14:44
Nie oszukujmy się, 29 lat to kobiecy organizm jest już "stary", błona dziewicza jest już bardzo zrośnięta itd. Mimo, że partner jest delikatny pojawia się duży ból. Myślę, że gdyby to było wcześniej nie byłoby takich problemów. ... Jestem zdziwona,że dorosłej  kobiecie brakuje tak elementarnej  wiedzy. Błona dziewicza nie zrasta się z każdym  dniem, nie grubieje z wiekiem. Idąc twoim tokiem  rozumowania, 50latka tracąca  dziewictwo musiałaby to robić u ginekologa.
MJ
Malgorzata Janusevic
26 kwietnia 2020, 22:42
Serio?;DD Ja zyje w czystosci i jestem szczesliwa. Zlozylam prywatny slub czystosci i mam milosc jakiej pragnelam - JEST NIA JEZUS. Bylam strasznie glupia ze szukalam jej w swiecie. Wam takze radze - nie szukajcie meza/zony,nie kazdy jest do tego stworzony. Zastanowcie sie nad wznioslejszym powolaniem.;) ludzie moga dac jedynie smrod i brod,nieczystosc,nie sa w stanie zaspokoic pragnienia prawdziwej milosci,dadza tylko jakies uczucia i to tylko na jakis czas. Ludzie nie umieja kochac wiecznie. Niewarto marnowac zycia i ranic swe serce z powodu jakiegos faceta ktory predzej czy pozniej odejdzie i zdradzi. Nigdy nie bedziecie w stanie zrozumiec z jakiej przyczyny jestem w rodzinie traktowana jak "gorszy towar". Matka mnie nie akceptuje z powodu mego dziewictwa! To sie nazywa dopiero..jestem przyzwyczajona do obelg w stylu nazywania mnie sredniowieczem,ale zeby wlasna matka tak sie zachowywala.. pOchodze z rozbitej rodziny,matka w Boga nie wierzy,ma kochanka..;(
EN
Eee, no nie wiem
6 października 2013, 13:44
Zespolenie, na zawsze...? Każdy ewoluuje we własnym tempie, w swoim kierunku i w sobie tylko właściwy sposób. Jak sprawić by druga osoba dotrzymywała ci kroku przez dziesięciolecia? Ty pragniesz iść w górę, a ten biedak jest tym zmęczony, ma swoje pragnienia, które dla ciebie są szczytem bierności i konformizmu. Tracisz podziw i pożądanie. On nie czuje się kochany (i tu się nie myli). Po dość krótkim czasie zostaje tylko nuda, obojętność i poczucie obowiązku, człowiek jest ogólnie zmasakrowany. Seks w tym wszystkim jest kosmicznym nieporozumieniem. Wyczołganie się z takiej konfiguracji zajęło mi kilka ładnych lat, od tamtej chwili każdy dzień witam jak cud.
P
piesek
6 października 2013, 11:20
Myślę,że jak zwykle przechodzimy ze skrajności w skrajność.  Wydaje mi się,że najpierw  należałaoby się zastanowic nad motywami zbyt wczesnego współżycia lub zbyt późnego  i patrzeć na każdą sprawę indywidualnie a nie generalizować. Bo czystość ta fizyczna oczywiscie moze byc czymś pięknym i świętym ale też może być przejawem lęku przed ludźmi, związkiem własnymi pragnieniami czy egoizmu.  Fajnie ,że ktoś pisze jeszcze takie artykuł. Myślę ,że w tym wszystkich artykułach brakuje jednego, które mają za zadanie powiedzieć Ci CZŁOWIEKU NIE WSPÓŁŻYJ brakuje zachety do prawdziwego poznania siebie swoich prawdziwych pragnień i motywów a wtedy zrozumie się ,że to czego brakuje to nie zwykły seks ale prawdziwe zespolenie z druga osoba a to jest możliwe wyłącznie po  zaakceptowaniu siebie nawzajem i przyjeciu siebie ze wszystkim co masz na zawsze .
L
LukeSkywalker
6 października 2013, 10:56
Do 77. Powiem Ci co myśleć: żałuj :)))) Najlepszy ostrzejszy partner, ale koniecznie przed 20. Potem co jakiś czas trzeba powtórzyć dla utrzymania efektu. Wtedy ten właściwy delikatny partner ma już łatwiej! :) Nie wiem, czy on sam byłby entuzjastycznie nastawiony do tej koncepcji, ale, ostatecznie, robiłaś to wszystko z myślą o nim :))))))) Koniecznie przeczytaj mu naszą rozmowę (zwłaszcza swoje ostatnie zdanie...), będzie miał chłopak o czym mysleć:) A tak poważnie: to chyba prowokacja? :)
7
77
6 października 2013, 09:47
A czy ktoś zastanawiał się nad fizycznym aspektem późnego utraty dziewictwa? Zazwyczaj  mówi się tylko o psychice i tego czy dana osoba jest gotowa na taki krok. Ja dziewictwo straciłam w wieku 29 lat, czyli dość późno i teraz sama nie wiem co myśleć. Czekałam na tę właściwą osobę a kiedy w końcu się pojawiła, okazało się że mam bardzo duże problemy w czasie współżycia. Nie oszukujmy się, 29 lat to kobiecy  organizm jest już "stary", błona dziewicza jest już bardzo zrośnięta itd. Mimo, że partner jest delikatny pojawia się duży ból.  Myślę, że gdyby to było wcześniej nie byłoby takich problemów. Późna utraty dziewictwa to też późne macierzyństwo i znowu jakieś ryzyko. Wiem, że trzeba być sobie wiernym ale...    
R
RP
6 października 2013, 00:11
Mysle, ze kobieta powinna sie szanowac i wiedziec czego chce w zyciu. Z persektywy czasu mysle, ze problem nie polega w byciu dziewica czy nie, ale raczej na znalezieniu odpowiedniego partnera zyciowego. A wiadomo, ze jak sie czlowiek mocno zakocha to ma klapki na oczach, a jak jeszcze zacznie sie wspolzycie, to trudno zachowac zdrowy rozsadek i podjac wlasciwa decyzje. Mysle, ze wspolzycie przedmalzenskie jest bardzo demonizowane. Po prostu seks bez glebokiej wiezi emocjonalnej staje sie pusty i bez przyjemnosci. Mysle, ze warto poznac sie i zastanowic sie, czy mamy podobne cele w zyciu zanim zaczniemy wspolzycie. Mysle, ze tego trzeba uczyc mlodych ludzi. I trzeba ufac swojej intuicji i nie dac sie manipulowac zarowno tym co chca seksu jak i tym co chca czystosci. I jeszcze jedno, jak ktos ma swoje lata i nigdy nie mial partnera, to trzeba porzadnie zbadac sprawe: egoista czy ma problemy z wyrazaniem uczuc?
5 października 2013, 21:38
@ zinha - 100% poparcia dla Twojej argumentacji. Podejmując życie w czystości (abstrahując już od pobudek), najwyraźniej łatwo można wpaść w rodzaj samozadowolenia, żeby nie powiedzieć - pychy.
Z
zinha
5 października 2013, 21:04
Nie rozumiem przedstawiania jako przeciwieństwa życia w czystości życia rozwięzłego, puszczalskiego.  "Ominęło mnie jednak parę rzeczy: "nerwy w ubikacji"" - czy osoby uprawiające seks przed ślubem to tylko pijani na imprezie w klubie? "zmiany partnerów seksualnych" - to ile tych partnerów? "odrzucenie" - bez seksu odrzucenie nie istnieje? "choroby przenoszone drogą płciową, w tym HIV" - o stałym partnerze powinno się wiedzieć także tego typu rzeczy, niekoniecznie o kimś, z kimś spędza się jedną noc. Przed Kościołem może i nie ma różnicy, czy ktoś przed ślubem sypia z wieloma partnerami, niekoniecznie swoim chłopakiem/dziewczyną, czy z jednym, stałym partnerem. Moralnie jednak, nie da się ukryć, że inaczej to wygląda. Dlaczego wrzucać oba przypadki do jednego worka? Dlaczego uznaje je za jedno osoba, która mówi, jak jej ciężko było bez drugiej osoby, ale jest bohaterska, bo to przeżyła, a mimo to w wieku prawie 40 lat nie założyła rodziny?
5 października 2013, 20:19
Autorka pisze, że szacunek dla dziewic rośnie wraz z wiekiem mężczyzny. Pierwsze słyszę. Może wobec młodych kobiet owszem. Ale gdy dowiaduję się, że 35-40-letnia kobieta jest dziewicą, to myślę sobie, że albo ma kłopoty emocjonalne, albo jest po prostu nieatrakcyjna /albo nie jest w stanie stworzyć relacji. Dojrzałą kobietę mogę ewentualnie obdarzyć jakimś ekstraordynaryjnym szacunkiem (pomijając "zwykły" szacunek, który należy się jej jako człowiekowi), jeżeli wiem, że czyni dobro, działa na rzecz innych, kocha bliźnich itd. Ale dlatego że, będąc pod 40, jest dziewicą? To jakieś nieporozumienie.
E
ev
5 października 2013, 20:10
Ilość komentarzy świadczy o tym jak to temat ważny, kontrowersyjny, prowokujący, inspirujący. Jakiekolwiek zabranie głosu w tym sporze - to włożenie kija w mrowisko. Dekalog jasno mówi - przed ślubem życie w czystości. Człowiek to grzeszna istota. Jeśli żyje w czystości - to piękne ale i tak popełnia inne grzechy. I tu jest mniej pieknie. Dlatego obnoszenie się ze swoją nieskalanością to - było nie było pycha. Więc mamy grzech. Natomiast świadectwo narkomana, który sie nawraca - to pokora. Pytanie, które z tych dwoje pierwsze wejdzie do Królestwa Bożego?
I
Ika
27 października 2012, 18:56
do IKA należę do osób, które nie obnoszą się ze swoim życiem seksualnym po wszystkich forach - chwaląc się lub oczekując porady. Moje zycie seksulane to moja sprawa i nic nikomu do tego.Jak ktoś sobie chce żyć w czystości - niech sobie zyje nawet do smierci. Ale uważam, że nie można nikomu narzucać swoich poglądów i wchodzić "z butami komuś do łóżka" - chyba, że ktoś sobie tego życzy.To nie rozumiem Twojego udziału w tym wątku. Wyrażasz swoje stanowisko - po co? Na forum wyraża się swoje stanowisko wyłącznie po to, by je poddać ewentualnej krytyce. Nie można tu rzucić luźnego tematu i trzasnąć drzwiami. Zresztą taka postawa to brak odpowiedzialności za własne słowa. To portal chrześcijański. Większość realnych forumowiczów skrytykuje tu Twoje stanowisko w oparciu o wartości chrześcijańskie i nie będzie im bardziej chodzić o włażenie z butami do Twojego łóżka, niż Tobie o to samo w relacji do ich łóżek. Poglądy, które prezentujesz, stoją w sprzeczności z ideami chrześcijańskimi. To nie znaczy, że ci, co z Tobą dyskutują, są bez grzechu, ale uznają, że "nie cudzołóż" obowiązuje. A Ty, skoro twierdzisz, że tego nie uznajesz, to: - albo masz problem z wiarą i nie chcesz tego uznać, szukając usprawiedliwienia zamiast przebaczenia, - albo pomyliłaś serwisy. Z Bogiem. do lex Nie masz żadnegp prawa aby mnie oceniać i krutykować. Być może jestem lepszym człowiekiem niż ty.A poza tym gdzie znalazłeś w mojej wypowiedzi poparcie tzw. "cudzołóstwa"? Mój wpis dotyczy tego, że każdy czlowiek ma prawo do prywatności.  Ja Tobie nie narzucam swoich poglądów, nie "zaglądam ci pod kołdrę".
I
Iga
27 października 2012, 18:50
 dziewictwo czy nie dziewictwo - dajcie już spokój z tym tematem. To prywatna sprawa każdego czlowieka. Nie widzę powodów do wyciągania na forum intymnych spraw. To nie jest temat do licytacji, kto więcej, a kto mniej i dlaczego? Tylko dewotki zajmują się publicznie takimi sprawami. Każdy ma prawo do prywatności.
25 marca 2012, 22:45
do IKA należę do osób, które nie obnoszą się ze swoim życiem seksualnym po wszystkich forach - chwaląc się lub oczekując porady. Moje zycie seksulane to moja sprawa i nic nikomu do tego.Jak ktoś sobie chce żyć w czystości - niech sobie zyje nawet do smierci. Ale uważam, że nie można nikomu narzucać swoich poglądów i wchodzić "z butami komuś do łóżka" - chyba, że ktoś sobie tego życzy.To nie rozumiem Twojego udziału w tym wątku. Wyrażasz swoje stanowisko - po co? Na forum wyraża się swoje stanowisko wyłącznie po to, by je poddać ewentualnej krytyce. Nie można tu rzucić luźnego tematu i trzasnąć drzwiami. Zresztą taka postawa to brak odpowiedzialności za własne słowa. To portal chrześcijański. Większość realnych forumowiczów skrytykuje tu Twoje stanowisko w oparciu o wartości chrześcijańskie i nie będzie im bardziej chodzić o włażenie z butami do Twojego łóżka, niż Tobie o to samo w relacji do ich łóżek. Poglądy, które prezentujesz, stoją w sprzeczności z ideami chrześcijańskimi. To nie znaczy, że ci, co z Tobą dyskutują, są bez grzechu, ale uznają, że "nie cudzołóż" obowiązuje. A Ty, skoro twierdzisz, że tego nie uznajesz, to: - albo masz problem z wiarą i nie chcesz tego uznać, szukając usprawiedliwienia zamiast przebaczenia, - albo pomyliłaś serwisy. Z Bogiem.
K
kocica
24 marca 2012, 21:06
 do IKA  należę do osób, które nie obnoszą się ze swoim życiem seksualnym po wszystkich forach - chwaląc się lub oczekując porady. Moje zycie seksulane to moja sprawa i nic nikomu do tego.Jak ktoś sobie chce żyć w czystości  - niech sobie zyje nawet do smierci. Ale uważam, że nie można nikomu narzucać swoich poglądów i wchodzić "z butami komuś do łóżka" -  chyba, że ktoś sobie tego życzy.
R
Reva
24 marca 2012, 14:29
Dziewictwo "dla męża" można trzymać i do 80-tki...tylko w tedy plotkary powiedzą, że "nikt jej nie chciał".
P
POLECAM
24 marca 2012, 14:18
Dziewiczość w dniu ślubu, przy Ołtarzu, nie ma nic piękniejszego!! I ON I ONA, w dodatku.
23 marca 2012, 15:30
ojejeka, nie trzeba w życiu wybierać: albo wiele partnerek, albo jedna żona. Przecież nie. Zanim poznałem moją męża miałem przyjemność z innymi partnerkamii. Nie odmawiałem sobie tego, i traciłem na to szansę. Później tak czy inaczej poznałem swoją żonę. Dodam ci tylko jeszcze jedno. Problem seksualny pomiędzy nami był nie jeden. Ale ważnym spośród nich było niedopasowanie temperamentów. Ja mam większe potrzeby niż żona. Kiedyś wierzyłem, że pożycie przed ślubem jest złe. Teraz czuję się oszukany przez Kościół. Pożycie przed śłubem było dla mnie dobre, pomagało mi spełnić swoje potrzeby nawet gdy narzeczona nie mogła. Dawniej odmawiałam sobie tego i chodziełem znerwicowany, sfrustrowany. Takie były efekty wierzenia w zalecenia Kościoła. Jesteś takim samym oszustem i słabeuszem, jak większość mężczyzn. Zamiast ćwiczyć się w wieności i wstrzemięźliwości dla swojej przyszłej żony, puszczałeś się z przypadkowymi partnerkami. Straciłeś swoją szansę na bycie wiernym, a potem za swoje problemy z opanowaniem winiłeś swoją żonę i Kościół. Masz teraz czas, żeby to zrozumieć i odpokutować, jak wielu z nas, a nie podtrzymywać, że Ty jesteś niewinny, a prawo Boga jest złe. Prawo mówi wyraźnie: nie cudzołóż. Złamałeś je.
I
Ika
23 marca 2012, 13:50
Ika, mówisz, że trzeba w życiu wybierać: albo wielu partnerów, albo jeden mąż. Przecież nie. Zanim poznałam mojego męża mogłam mieć przyjemność z innymi partnerami. Odmawiając sobie tego, straciłam na to szansę. Później tak czy inaczej poznałabym swojego męża. Mówisz, że problemy pomiędzy małżonkami da się rozwiązywać. Tak, my pomimo problemów w seksie dogadaliśmy się. Ale to trwało. Zmarnowaliśmy niepotrzebnie wiele czasu. Masz pewność, ze i tak byś go poznała? Kazdy Twój wybór zmienia przysżłość. Czy miałabyś przyjemność z tymi partnerami? Tej pewnosci też nie ma. Możesz się teraz łudzić i rozdrapywać rany. Twój wybór:) Tak jak Twoją/Waszą oceną jest to, czy ten czas zmarnowaliscie. Moze to było najważniejsze i najlepsze co mogliście robić. A moze i bez sensu - nie wiem, nie znam Was. (Na marginesie - Wielu partnerów stoi w opozycji do jednego mężą, niezależnie czy przed czy w trakcie małżeństwa. Przynajmniej w moim rozumieniu. A wienosć jest takze wiernością jeszcze nieznanemu przyszłemu mężowi.) Każdy z nas wybiera sam. Jednak rzucanie pewnych słów, 'przykładów', które innych mogą pokierować na taką a nie inną drogę i przyczynić się do ich zgorszenia (czyli gorszego zycia, gorszego nie w sensie, że mniejszczęśliwego, ale mniej dobrego) nie jest czymś pożytecznym. Pamiętajmy o słowach Jezusa: Jezus powiedział do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie. (Łk 17,1-6) Uważajcie na siebie....
I
Ika
23 marca 2012, 13:29
Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj. Kocica, a ilu Ty mężów miałaś, że mówisz o wielkim życiowym doswiadczeniu? A jeszcze lepiej - czy przeżyłaś z jednym przynajmniej kilkadziesiąt lat, w iwerności i miłości, zeby się wypowiadać? Ika widzę, że chcesz wiedzieć dużo. Ale ci odpowiem: tylko jednego męża i kilkadziesiąt lat. Więc mam życiowe doświadczenie. Nie wypowiadam się nigdy w temacie na którym się nie znam, w przeciwieństwie do innych forumowiczów, którzy wypisują na forach swoje fantazje. Acha zapomniałam dodać, że w MIŁOŚCICI I OBUSTRONNEJ WIERNOŚCI. Jesteś to sobie w stanie wyobrazić? Jestem w stanie sobie wyobrazić. I pogratulować. Niekoniecznie chcę wiedzieć :) Pytanie było trochę retoryczne. Zresztą, to w tym temacie nie zauważyłam, zebyś szczególnie bogato i konstruktywnie się wypowiadała, stąd takie moje "zagadniecie". Nie mam zamiaru Cię pouczać ani nic takiego, Twoje życie i wybory, teraz mozesz żałować ich albo akceptować - znów Twój wybór.  Ale też nie uważam, ze Twoje doświadczenie jest jedynym, którym teraz trzeba szpikować innych. Nie jest ostateczne i absolutne. A to co piszesz (krótko i niekonkretnie) pachnie nie doswiadczeniem, a rozgoryczeniem, więc np dla mnie nie jest zupełnie przekonujące. Moje zdanie i tyle. A zycie, niestety, nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. Myślisz, że np Karolina Kózkówna została 'nagrodzona' za swoją wierność czystosci? Super, próba gwałtu i morderstwo - piekna nagroda za naiwność młodej dziewczyny. Ale jeśli ją zapytasz - nie sądzę, zeby tej wiernosci i ufności załowała. I mam nadzieję, że i Ty nie będziesz jej w ostatecznym rozrachunku załować. czego i Tobie i sobie życzę.
O
ojejek
23 marca 2012, 12:14
ojejeka, nie trzeba w życiu wybierać: albo wiele partnerek, albo jedna żona. Przecież nie. Zanim poznałem moją męża miałem przyjemność z innymi partnerkamii. Nie odmawiałem sobie tego, i traciłem na to szansę. Później tak czy inaczej poznałem swoją żonę.  Dodam ci tylko jeszcze jedno. Problem seksualny pomiędzy nami był nie jeden. Ale ważnym spośród nich było niedopasowanie temperamentów. Ja mam większe potrzeby niż żona. Kiedyś wierzyłem, że pożycie przed ślubem jest złe. Teraz czuję się oszukany przez Kościół. Pożycie przed śłubem było dla mnie dobre, pomagało mi spełnić swoje potrzeby nawet gdy narzeczona nie mogła. Dawniej odmawiałam sobie tego i chodziełem znerwicowany, sfrustrowany. Takie były efekty wierzenia w zalecenia Kościoła.
23 marca 2012, 11:45
Witam, przygotowuję program telewizyjny o parach, które żyjąc w czystości czekają na noc poślubną. Jeżeli jesteś taką osobą, bądź znasz takie osoby, które chciałyby opowiedzieć o tym, to proszę napisz do mnie podając imię i numer tel., a ja przedstawię szczegóły. Pozdrawiam - martinez_s@poczta.onet.pl
O
ojejka
22 marca 2012, 23:53
Ika, mówisz, że trzeba w życiu wybierać: albo wielu partnerów, albo jeden mąż. Przecież nie. Zanim poznałam mojego męża mogłam mieć przyjemność z innymi partnerami. Odmawiając sobie tego, straciłam na to szansę. Później tak czy inaczej poznałabym swojego męża. Mówisz, że problemy pomiędzy małżonkami da się rozwiązywać. Tak, my pomimo problemów w seksie dogadaliśmy się. Ale to trwało. Zmarnowaliśmy niepotrzebnie wiele czasu. Gdybyśmy z mężem, wówczas chłopakiem, zaczęli współżyć przed ślubem, to szybciej poznalibyśmy na czym polega problem i mogli go naprawiać. Co więcej, gdybyśmy przed poznaniem się mieli doświadczenie w seksie, wiedzieli "z czym to się je", to tym szybciej w sposób właściwy podeszlibyśmy do tematu sprawiającego nam problem. Dodam ci tylko jeszcze jedno. Problem seksualny pomiędzy nami był nie jeden. Ale ważnym spośród nich było niedopasowanie temperamentów. Ja mam większe potrzeby niż mąż. Kiedyś wierzyłam, że masturbacja jest zła. Teraz czuję się oszukana przez Kościół. Masturbacja jest dla mnie dobra, pomaga mi spełnić swoje potrzeby nawet gdy mąż nie może. Dawniej odmawiałam sobie tego i chodziłam znerwicowana, sfrustrowana. Takie były efekty wierzenia w zalecenia Kościoła.
JA
Jezus a czystość
22 marca 2012, 23:33
<a href="http://www.katolik.pl/jezus-a-czystosc-przedmalzenska,1762,416,cz.html">http://www.katolik.pl/jezus-a-czystosc-przedmalzenska,1762,416,cz.html</a>
K
kocica
22 marca 2012, 20:59
Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj. Kocica, a ilu Ty mężów miałaś, że mówisz o wielkim życiowym doswiadczeniu? A jeszcze lepiej - czy przeżyłaś z jednym przynajmniej kilkadziesiąt lat, w iwerności i miłości, zeby się wypowiadać?[/quote Ika widzę, że chcesz wiedzieć dużo. Ale ci odpowiem: tylko jednego męża i kilkadziesiąt lat. Więc mam życiowe doświadczenie. Nie wypowiadam się nigdy w temacie na którym się nie znam, w przeciwieństwie do innych forumowiczów, którzy wypisują na forach swoje fantazje. Acha zapomniałam dodać, że w MIŁOŚCICI I OBUSTRONNEJ WIERNOŚCI. Jesteś to sobie w stanie wyobrazić?
K
kocica
22 marca 2012, 20:56
Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj. Kocica, a ilu Ty mężów miałaś, że mówisz o wielkim życiowym doswiadczeniu? A jeszcze lepiej - czy przeżyłaś z jednym przynajmniej kilkadziesiąt lat, w iwerności i miłości, zeby się wypowiadać?[/quote Ika widzę, że chcesz wiedzieć dużo. Ale ci odpowiem: tylko jednego męża i kilkadziesiąt lat. Więc mam życiowe doświadczenie. Nie wypowiadam się nigdy w temacie na którym się nie znam, w przeciwieństwie do innych forumowiczów, którzy wypisują na forach swoje fantazje.
I
Ika
22 marca 2012, 17:08
Nie wierzcie w to. Ja wierzyłam, a teraz żałuję. Byliśmy z mężem swoimi pierwszymi partnerami seksualnymi. Żałuję, że wcześniej straciłam tyle czasu i odmawiałam sobie uprawiania seksu. Żałuję też, że nie popróbowałam z innymi, teraz po ślubie już nie mogę, a jestem ciekawa, jak to jest. W dodatku mieliśmy z mężem duże problemy związane z dopasowaniem naszych wzajemnych preferencji w seksie. Lepiej bym się czuła, gdybyśmy te rzeczy wypróbowali przed ślubem, bez presji że teraz to już trzeba albo ratować związek, albo być do końca życia nieszczęśliwym. Tak sobie myślę - i to jest moje myślenie, ale niepozbawione podstaw doswiadczenia - że każdy wybór wiąże się ze stratą. Zawsze - cos wybierając - tracimy. Wybierając jednego mężczyznę decyduję się zrezygnować ze wszystkich innych - moze przystojniejszych, moze lepszych w łóżku, moze zaradniejszych, może czulszych - nie wiem. Na pewno któryś z 3 mld mężczyn na świecie w czymś okazałby się lepszy od 'mojego'. Na pewno. I może nawet kiedyś go bym spotkała. Może nawet spodobalibyśmy się sobie wzajemnie. Może kiedyś. Ale czy bylibyśmy szczęśliwszym małżeństwem? Może. Ale wybieram teraz i tu. Wybieram i DECYDUJĘ - właśnie o tym, że juz - mimo ciekawości - żaden inny. To boli. W pewnym momencie to zaboli, prawie na pewno. Po prostu. Nikt nie obiecywał, że życie będzie lekkie łatwe i przyjemne. Zaboli ciekawość, zaboli brak porozumienia, zaboli radykalna decyzja etc. Nie wychodząc za mąż, mając wielu partnerów seksualnych też z czegoś rezygnuję. Taka decyzja też jest stratą. Też moze kiedyś zaboleć. Jak każda strata. To kwestia moich priorytetów i mojej decyzji. I zgody na jej konsekwencje. Zgody, do której się dojrzewa - czasem boleśnie. Problem jest w tym, ze nam teraz bardzo łatwo uwierzyć, ze nie musimy rezygnować. Że tuż za rogiem czeka większe szczeście - gonić za nim. A szczęście jest jak ciepło - wytwarza sie 'przy okazji'. Jeśli próbuję samo szczęście wytowrzyć - nigdy nie będzie pełne. ojejka, nie chcę ani oceniać, ani doradzać. Kilka moich myśli tylko na bazie Twojej wypowiedzi. Myślę, że pewne sprawy - przy obupólnej dobrej woli - można dogadywać i przed i po ślubie. Pewne rzeczy nie będą doskonałe nawet z najlepszym partnerem. Ja też nieświadomie w różnych sprawach czekam na 'nagrodę'. Ale życi eto nie konkurs. Nagród nie ma w nim chyba. Są wybory, konsekwencje tychże - a nie wszystki są tylko naszymi wyborami. Mimo to musimy wybierać. A miłość w małżeństwie jest wyrzeczeniem. Nie ma bata. To jest oddanie się cżłowiekowi na dobre i na złe - choćby to nie wiem jak banalnie i oklepanie brzmiało. To często krzyż. Choć często i szczęście. Ale nie ma gwarancji. Nie ma gwarancji, że gdybyś nawiązywała relacje z innymi mężczyznami przed ślubem, to byłabyś szczęśliwsza niż jesteś teraz. Że byłyby to dobre, piękne, intymne relacje. Łatwiejsze - może tak. A seks jest dopełnieniem miłości, jesj wyrazem i często - nie mówię, ze zawsze, bo tak generalizować się nie ośmielę - często braki w tej dziedzinie są konsekwencją braków w innych płaszczyznach. Braku porozumienia i jednosci. Brau dobrej woli - tak, czasem tylko jednej ze stron. Ale to jest  już ryzyko związku dojga ludzi - zawsze jedno moze 'nie chcieć'. I zawsze jest mój wybór.
I
Ika
22 marca 2012, 16:46
Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj. Kocica, a ilu Ty mężów miałaś, że mówisz o wielkim życiowym doswiadczeniu? A jeszcze lepiej - czy przeżyłaś z jednym przynajmniej kilkadziesiąt lat, w iwerności i miłości, zeby się wypowiadać?
C-
Czystość -
21 marca 2012, 12:16
... jest cnotą. Cnota (łac. virtus, gr. ἀρετή – areté ) – ugruntowana, stała etyczna dyspozycja człowieka gotowego posługiwać się swoimi władzami moralnymi - rozumem, wolą i zmysłami - do postaw i konkretnych czynów zgodnych z dobrem etycznym. Dziewiczość jest naturalną konsekwencją tej cnoty. Nawet potocznie mówi się "cnota".
E
ela
21 marca 2012, 12:01
Dla mnie osobiście dziewictwo jest ogromną wartością. Jest szkołą miłości, która pokona wszystko: nieporadność, brak formy, choroby i wszelkie inne trudności i rozczarowania, z jakimi trzeba się zmagać w małżeństwie. Dziewictwo daje wolność przed ślubem oraz sprawia, że mogę cieszyć się dużym zaufaniem po ślubie. Sprawia, że jesteśmy sobie niezwykle, wyjątkowo, niepowtarzalnie bliscy, jak nikt inny na świecie. Daje poczucie, że zostaliśmy dla siebie wybrani na dobre i na złe.
WS
w sumie..
21 marca 2012, 10:07
Brak doświadczenia w seksie przed ślubem w niczym mi nie pomógł. Tylko mi zaszkodził. Zaszkodził Ci brak Boga w sercu.
F
Frania
20 marca 2012, 20:45
Mam 21 lat i bałabym się przeżyć pierwszy raz dopiero po ślubie. Co nie znaczy, że traktuję seks jak eksperyment. Przeciwnie, jeżeli dwoje ludzi się kocha, to trwanie w czystości do ślubu po pierwsze wydaje mi się lekkim podważeniem tego faktu (przynajmniej w sferze seksualnej) a po drugie zwyczajnym ryzykiem rozczarowania. Kiepski początek wspólnej drogi życia. Więc w sumie zgadzam się z przysłowiem o kocie w worku. I również nie chciałabym być kotem w worku dla męża-prawiczka o wyobrażeniach, które hodował sobie przez 30 lat celibatu. Na razie nie przeszkadza mi to, że jestem dziewicą. Ale do czasu.
O
ojejka
20 marca 2012, 20:25
Z całym szacunkiem, ale - żałuję, że nie byłam "dziwką" - lepiej brzmi! Naprawdę, nazwać mnie dziwką to jest CAŁY szacunek, na jaki cię stać? Kiedyś, podobnie tak jak ty, wierzyłam, że posiadanie partnerów seksualnych przed ślubem to wielkie zło. (Nawet wtedy nie nazywałam takich osób dziwkami. Tyle szacunku zawsze miałam.) Wierzyłam, że coś bym straciła, uprawiając seks z różnymi chłopakami. Wierzyłam, że czeka mnie za to nagroda. Żadnej nagrody nie ma. Ludzie mający duże doświadczenie seksualne są w małżeństwach tak samo szczęśliwi, a może nawet szczęśliwsi. Straciłam właśnie przez odmawianie sobie seksu. Straciłam ileś lat, podczas których mogłam przeżywać przyjemność, nawiązywać relacje intymne z mężczyznami. Czuję się jak ktoś kto przez całe życie siedział w jednym kraju, podczas gdy mógł podróżować do innych krajów i je poznawać. W swoim czasie poznałabym tak czy inaczej męża. Dzięki doświadczeniu w seksie mogłabym od samego początku zobaczyć i naprawiać te problemy, które stanęły pomiędzy nami. Brak doświadczenia w seksie przed ślubem w niczym mi nie pomógł. Tylko mi zaszkodził.
E
ech
19 marca 2012, 22:33
Żałuję, że wcześniej straciłam tyle czasu i odmawiałam sobie uprawiania seksu. Żałuję też, że nie popróbowałam z innymi Z całym szacunkiem, ale  - żałuję, że nie byłam "dziwką" - lepiej brzmi!
O
ojejka
19 marca 2012, 22:22
Nie wierzcie w to. Ja wierzyłam, a teraz żałuję. Byliśmy z mężem swoimi pierwszymi partnerami seksualnymi. Żałuję, że wcześniej straciłam tyle czasu i odmawiałam sobie uprawiania seksu. Żałuję też, że nie popróbowałam z innymi, teraz po ślubie już nie mogę, a jestem ciekawa, jak to jest. W dodatku mieliśmy z mężem duże problemy związane z dopasowaniem naszych wzajemnych preferencji w seksie. Lepiej bym się czuła, gdybyśmy te rzeczy wypróbowali przed ślubem, bez presji że teraz to już trzeba albo ratować związek, albo być do końca życia nieszczęśliwym.
PA
Panna Anna
10 marca 2012, 22:54
Badzo dziękuję za ten artykuł! Dobrze jest sie takimi słowami umocnić :)
:
:)
8 lutego 2012, 13:30
dziś moja 89 letnia Babcia powiedziała, że bardziej lubiła dobry taniec niż współżycie. Nie pamięta.
T
TM
7 lutego 2012, 13:30
Jeśli mogę... Zacznę się modlić i już mi będzie lepiej? Nie będę chodzić w miejsca kipiące seksem - nie będę mieć problemów z "czystością" czy tam "seksualnością".  A tak półżartem półserio - dziś moja 89 letnia Babcia powiedziała, że bardziej lubiła dobry taniec niż współżycie. Amen! 
N
niecnota
5 lutego 2012, 14:17
 Ciekawe, że nikogo  nie obchodzi np. stan mojego uzębienia czy  mojego wzroku tylko stan mojej cnoty.Kiedy skończy się to zaglądanie kobietom pd spódnicę? Każdy ma rozum i wolną wolę i prawo decydowania o sobie i o swojej cnocie TEŻ!!!!!!!!!!!!!!!!!
STANISŁAW SZCZEPANEK
4 lutego 2012, 21:30
@kosmetyk Tą tzw. "czystość - nieczystość" nazwijcie sobie jakoś inaczej, bo mnie to śmieszy. Mamy obecnie tyle środków czystości do wyboru i do koloru, że nie może być mowy, żeby ktoś był brudny.Na szare mydło każdego stać. Też prowda, tylko jak tę cnotę nazwać inaczej? Niemcy na określenie cnoty używają słowa Keuschheit, natomiast w stosunku do ubrania mówią Sauberkeit.
&
<jerzy>
4 lutego 2012, 19:11
@kosmetyk  Tą tzw. "czystość - nieczystość" nazwijcie sobie jakoś inaczej, bo mnie to śmieszy. Mamy obecnie tyle środków czystości do wyboru i do koloru, że nie może być mowy, żeby ktoś był brudny.Na szare mydło każdego stać. Eee... tam, co to za środki czystości?  mnie to by zadowalały takie np: do odkurzania szarych komórek
K
kosmetyk
4 lutego 2012, 13:31
 Tą tzw. "czystość - nieczystość" nazwijcie sobie jakoś inaczej, bo mnie to śmieszy. Mamy obecnie tyle środków czystości do wyboru i  do koloru, że nie może być mowy, żeby ktoś był brudny.Na szare mydło każdego stać.
Z
Zuzanna
4 lutego 2012, 12:53
 Ale ile jest przyjemności w nieczystości
E
eerka
3 lutego 2012, 20:27
 Też jestem dziewicą. Co prawda mam dopiero 18 lat, ale podobno w dzisiejszych czasach to nie tak mało, jak na dziewicę. Też chciałabym zachować dziewictwo do ślubu i nie ukrywam, że tego samego chcialabym (ale wcale nie wymagałabym) od mężczyzny. No, ale najpier trzeba jakiegoś mieć. Pozdr
K
kocica
2 lutego 2012, 22:53
 Tak właśnie uważam było skierowane do "onomatopei"
K
kocica
2 lutego 2012, 22:52
Jeżeli jestem przekonany o wartości, czegoś co posiadam, (w tym przypadku wartości bezcennej), zrobię wszystko, aby tego nie utracić, a w stosownym czasie, wykorzystać zgodnie ze swoją wolą i sumieniem, może "pomnożyć" - czyli dodać do innej wartości. Jeśli nie bez "żalu" to "roztrwonię", w tym kontekście - "pójdę" z pierwsz(ą)ym lepsz(ą)ym. Tak właśnie uważam.
O
onomatopeja
2 lutego 2012, 21:53
Czekaliśmy do ślubu i nie dostaliśmy za to nagrody. Przez kilka lat przekonywaliśmy siebie, że to ma sens, teraz mimo wielkiego uczucia nie potrafimy pokonać bariery, narasta frustracja i nieporozumienia. Oddalamy się od siebie i od Boga, któremu wcześniej zawierzyliśmy. Czekanie do ślubu jest pozbawione sensu, jeśli masz pewność, że to ta jedyna osoba, warto rozpocząć współżycie wcześniej. I nie wymyślam tego, tylko mówię na podstawie mojego doświadczenia. Czyli powiedzenie, że nie bierze się kota w worku sprawdza się w praktyce. Dlaczego? Czy uważasz że gdyby kochali się przed ślubem to problemu by nie było? Że gdyby zmienili partnerów po nieudanej próbie, to znaleźliby kogoś z kim nie przeżyliby frustracji? 
&
<jerzy>
2 lutego 2012, 21:09
Jeżeli jestem przekonany o wartości, czegoś co posiadam, (w tym przypadku wartości bezcennej), zrobię wszystko, aby tego nie utracić, a w stosownym czasie, wykorzystać zgodnie ze swoją wolą i sumieniem, może "pomnożyć" - czyli dodać do innej wartości. Jeśli nie bez "żalu" to "roztrwonię", w tym kontekście - "pójdę" z pierwsz(ą)ym   lepsz(ą)ym. 
M
matka
2 lutego 2012, 20:08
Dziewictwo. Ciągle wierzę, w sens trwania w czystości. Czekania na tego jedynego, aby być darem dla Niego. Tylko jak długo można czekać? Mam 41 lat. Niestety, ale już jest za późno. I po co tyle czekałaś? Nawet jeśli teraz spotkasz tego "swojego jedynego" to za późno na macierzyństwo, a twój luby to pewnie będzie wdowiec lub jakiś inny przechodzony. Bo nie wierzę, że mężczyzna w tym wieku będzie "czysty" (cokolwiek to znaczy). Zastanów się, czy warto było tak czekać?Czy nie zmarnowałaś życia? Mogłabyś już mieć prawie dorosłe dzieci.
K
kocica
2 lutego 2012, 20:03
Czekaliśmy do ślubu i nie dostaliśmy za to nagrody. Przez kilka lat przekonywaliśmy siebie, że to ma sens, teraz mimo wielkiego uczucia nie potrafimy pokonać bariery, narasta frustracja i nieporozumienia. Oddalamy się od siebie i od Boga, któremu wcześniej zawierzyliśmy. Czekanie do ślubu jest pozbawione sensu, jeśli masz pewność, że to ta jedyna osoba, warto rozpocząć współżycie wcześniej. I nie wymyślam tego, tylko mówię na podstawie mojego doświadczenia. Czyli powiedzenie, że nie bierze się kota w worku sprawdza się w  praktyce.
O
onomatopeja
2 lutego 2012, 18:38
 do ~pp To jest bardzo ważna sfera życia. Nie zwlekajcie i zamiast szukać winy w Panu Bogu albo ideologiach pójdźcie do seksuologa. Frustracja nie minie z dnia na dzień, ale tak jak pracowaliście nad utrzymaniem czystości, czas popracować nad satysfakcjonującym życiem seksualnym.  Czystość to decyzja, którą już podjęliście. Było, minęło. Żal przydaje się w tym przypadku tylko po to, żeby zacząć działać.  Trzymam za was kciuki. Nam na początek pomogły lubrykanty :) Jednak jeżeli frustracja ze sfery seksualnej przenosi się na waszą relację przygniatając ją - warto nad tym też zasiąść i pomyśleć, czego naprawdę oczekujecie od waszego życia seksualnego.
O
ona
2 lutego 2012, 11:02
Dziewictwo. Ciągle wierzę, w sens trwania w czystości. Czekania na tego jedynego, aby być darem dla Niego. Tylko jak długo można czekać? Mam 41 lat.
P
pp
2 lutego 2012, 10:35
Czekaliśmy do ślubu i nie dostaliśmy za to nagrody. Przez kilka lat przekonywaliśmy siebie, że to ma sens, teraz mimo wielkiego uczucia nie potrafimy pokonać bariery, narasta frustracja i nieporozumienia. Oddalamy się od siebie i od Boga, któremu wcześniej zawierzyliśmy. Czekanie do ślubu jest pozbawione sensu, jeśli masz pewność, że to ta jedyna osoba, warto rozpocząć współżycie wcześniej. I nie wymyślam tego, tylko mówię na podstawie mojego doświadczenia.
:
:)
2 lutego 2012, 01:08
"Mam 35 lat i nie współżyłam z mężczyzną." Przecież to normalne jak się nie ma męża.
Z
Zdzisiu
1 lutego 2012, 17:07
Biorąc pod uwagę argument przedmówcy o kocie w worku, to możnaby śmiało rzec, że najlepszymi kandydatami na mężów/żony są osoby z domów publicznych, bo przecież oni są tacy "doświadczeni"... Nie rozumiem też kryterium "dopasowania"... Nie istnieje nic takiego. Zresztą, chyba najlepiej wypowiedzą się o tym małżonkowie, któzy trwali w czystości do ślubu - nie potrzeba im było znajomości jakichś technik, po prostu oni stworzyli razem coś nowego, tylko ich, a nie trzeba im było "próbować się" (to oznacza, że co - jak źle nam, to się rozchodzimy?!? co to w ogóle za "dopasowanie łóżkowe"?!) Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj. Droga moja! Używając Twego paradygmatu - "Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj".  Idąc tym tropem nigdzie nie dojdziemy. Nie używaj argumentów, które mogą być łatwo obrócone przeciwko Tobie. Bo takiego użyłaś. Zatem - każda osoba ma indywidualny sposób przeżywania życia. Odwoływanie się do "abosolutu przeżyć i doświadczeń ludzkich" moim zdaniem nie ma sensu. Każdy ma swoje wybory i orzekanie, że ktoś się nie zna z miejsca, bez argumentacji - przykro mi, ale lepsze wymówki znajdują moi uczniowie (podstawówka/gimnazjum).  Serdecznie.
JI
Jaś i Małgosia
1 lutego 2012, 13:43
<a href="http://www.jim.org.pl">www.jim.org.pl</a>
JI
Jaś i Małgosia
1 lutego 2012, 13:43
www.jim.org.pl
S
sosnal
1 lutego 2012, 13:11
Wszysko fajnie jak taka decyzja idzie w parze z harmonią wewnętrzną i nie jest próba cyrkowego zachwycenia Najwyzszego. Swoją drogą ten "błysk w oku", o którym na początku artykułu....mmm nie znam nikogo. Pewnie szkoda. Za to znam kilku skwaszonych i zfrustrowanych tym faktem, ale to juz kwestia motywacji i zamiaru.
V
vil
1 lutego 2012, 10:45
Dzięki! Artykuł podniósł mnie na duchu :) Pokusy zawsze będą, nasza siła polega na tym, by się im przeciwstawiać :) Chwała Panu!
&
<jerzy>
31 stycznia 2012, 23:56
Do autorki: Dzięki, za świetny artykuł na ten "pogardzany temat". Ktoś w ubiegłym stuleciu, powiedział takie zdanie; "W obecnych czasach, krawężnikami dla mężczyzny, są - kapłan i kobieta". I o to chodzi złemu, aby w pierwszej kolejności, zdemoralizować księży i kobiety, a z resztą, już pójdzie mu łatwo. Na tym portalu, nawet na tej stronie, jest również świetny artykuł, na ten temat "Dobre małżeństwo i bałamutna propaganda".
STANISŁAW SZCZEPANEK
31 stycznia 2012, 23:11
 Pan Bóg chce przecież zawsze tylko i wyłącznie dobra człowieka. Każdy grzech przynosi za sobą opłakane skutki przede wszystkim dla osoby, która go popełnia.  To jest wielka wygrana Złego, że udało mu się wmówić ludziom, że grzech może przynosić dobre skutki, a jego złe owoce to tylko p;ropaganda czarnych...
J
jodzimek
31 stycznia 2012, 22:45
Bartku, zgadzam się z Tobą - autorka zapomniala trochę o mężczyznach i ich roli we wspólnym życiu w czystości. Mój narzeczony też poczuł sie tym urażony, stwierdzając, że tutaj mężczyźni są właściwie tylko tymi złymi, wyrażającymi sprzeciw wobec naszej woli. No i heroizm kobiety, jako strażniczki swej cnoty odegrać winien zasadniczą rolę. Zupełnie się z tym nie zgadzam - taka walka w pojedynkę nie ma żadnego sensu. Albo się idzie w to razem, albo żadnym sposobem nie może się udać. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to ja założyłabym sobie czystośc i oczekiwanie do ślubu, a mój narzeczony przy każdej możliwej okazji próbowałby zaciągnąć mnie do łóżka. Druga ważna kwestia - rekacje otoczenia. Początkowo znajomi spoza katolickich kręgów patrzyli na mnie dziwnie, mając nadzieję, że pojawi się "normalny" ich zdaniem mężczyzna i mnie uleczy. Po pojawieniu się mojego narzeczonego stracili na to nadzieję. Teraz, niejednokrotnie po wielu swoich nieudanych związkach i licznych doświadczeniach seksualnych, patrzą z podziwem i pewnego rodzaju żalem. Żalem, ze oni już nie doświadczą tego jedynego w swoim rodzaju uczucia - pierwszego zbliżenia z osobą, która spędzi z nami resztę życia.
K
kocica
31 stycznia 2012, 22:32
Biorąc pod uwagę argument przedmówcy o kocie w worku, to możnaby śmiało rzec, że najlepszymi kandydatami na mężów/żony są osoby z domów publicznych, bo przecież oni są tacy "doświadczeni"... Nie rozumiem też kryterium "dopasowania"... Nie istnieje nic takiego. Zresztą, chyba najlepiej wypowiedzą się o tym małżonkowie, któzy trwali w czystości do ślubu - nie potrzeba im było znajomości jakichś technik, po prostu oni stworzyli razem coś nowego, tylko ich, a nie trzeba im było "próbować się" (to oznacza, że co - jak źle nam, to się rozchodzimy?!? co to w ogóle za "dopasowanie łóżkowe"?!) Widzę, że nie masz żadnego życiowego doświdczenia, więc może lepiej się nie wypowiadaj.
Marta Staniszewska
31 stycznia 2012, 22:07
Biorąc pod uwagę argument przedmówcy o kocie w worku, to możnaby śmiało rzec, że najlepszymi kandydatami na mężów/żony są osoby z domów publicznych, bo przecież oni są tacy "doświadczeni"... Nie rozumiem też kryterium "dopasowania"... Nie istnieje nic takiego. Zresztą, chyba najlepiej wypowiedzą się o tym małżonkowie, któzy trwali w czystości do ślubu - nie potrzeba im było znajomości jakichś technik, po prostu oni stworzyli razem coś nowego, tylko ich, a nie trzeba im było "próbować się" (to oznacza, że co - jak źle nam, to się rozchodzimy?!? co to w ogóle za "dopasowanie łóżkowe"?!)
P
pytanie
31 stycznia 2012, 22:04
 Bywa i tak, ze seks małżeński JEST WIELKIM ROZCZAROWANIEM. I co wtedy?????Żałować do końca zycia, że w pewien sposób zostało zmarnowane i płakać w poduszkę?
A
anty
31 stycznia 2012, 21:58
 Artykuł mnie rozśmieszył, szczególnie jego fragment mówiący o 8-letniej dziewczynce, na której wielkie wrażenie wywarły słowa księdza mówiącego o czystości. Dziecko w tym wieku naprawdę słowo czystość kojarzy z brudem i niemyciem się, a nie z jakąś ideologią. Proszę poczytać choć trochę o psychologii dziecka 8-letniego , a potem wypisywać głupoty.
R
realistka
31 stycznia 2012, 21:52
 Do autorki: traktujesz dziewictwo  jako sposób na dowartościowanie się, a moze jest tak, że po prostu nikt cię nie chce?  Nie masz żadnej pewności, że po slubie będziesz szczęśliwa jeśli chodzi o seks. Nie masz doświadczenia, więc żyjesz jakimś wyimaginowanym marzeniem. Niestety, rzeczywistość często odbiega od marzeń. Dodam, że nie jestem żadną puszczalską, ale piszę to z autopsji.I jeszcze jedno: wiek 35 lat - to już nawet z biologicznego punku widzenia jesteś za stara na dziecko.
K
kocica
31 stycznia 2012, 21:41
 Nie kupuje się kota w worku, to stare ludowe przysłowie, a wiadomo, ze przysłowia są mądrością narodu.
E
Eva87
31 stycznia 2012, 20:34
Ja byłam dziewicą aż do ślubu, a mój mąż prawiczkiem. Pobraliśmy się w wieku 24 lat :) Nie żałuję czekania do ślubu. Jesteśmy ateistami, a mimo to czekaliśmy (ze względu na tradycję i wewnętrzną potrzebę) :)
Marta Staniszewska
31 stycznia 2012, 20:33
Bartoszu, spróbuj jeszcze raz zamieścić swój komentarz :) Super, że pojawiają się takie tematy, trzeba o tym mówić, informować a przede wszystkim dawać świadectwo! Świadectwo tego, że żyjąc tak nie alienujemy się z otoczenia, ale żyjemy radośniej, prawdziwiej, a czystość nie jest kagańcem ale właśnie wyborem wolności - od zachłanności, ciągłego "brania", ale i od używek, od braku bezinteresowności... cieszę się, że są ludzie którzy chcą tak żyć i chcą o tym mówić :)
O
O
31 stycznia 2012, 20:24
Ja mam prawie 29 lat, i też jeszcze czekam. Bardzo się cieszę, że ten temat się pojawił. Myślę, że mało mówi się o tych sprawach.  Mnie, jak do tej pory, czystość pomogła zrozumieć czym jest miłość fizyczna, że to nie ma być branie, a dawanie. Można wiele czytać o różnych sprawach, ale dopóki się ich nie doświadczy nie zrozumie się do końca (jak pisał św Ignacy, można wiele czytać np. o jabłku, ale nie pozna się jego zmaku nie jedząc go). Poza tym czystośc faceta jest dla mnie jednym z wyznaczników jego dojrzałości i takim mini testem na prawdziwość jego miłości. Miałam taką sytuację w życiu, że moja decyzja uchroniła mnie przed dość pogmatwanym człowiekiem... oczywiście wszystko wyszło dopiero później. Tak więc - dziewczyny, nie poddawajcie się, chłopaki - pokazujcie nam, że cenicie czystość (w sumie oba "apele" można skierować do obu płci:) ).
BR
Bartosz Raducha
31 stycznia 2012, 20:09
 Martulko - dzięki za dobre słowa. Boli mnie tylko to, że ten sam komentarz został wykasowany z FB pod linkiem do tego artykułu przez moderatorów fanpage deon.pl... 
Maria Banduch
31 stycznia 2012, 20:05
Do Autorki: a może stan dziewic konsekrowanych? Może ofiarować Bogu to,  co się ma najcenniejszego w życiu i stać się Oblubienicą Pana? 
Marta Staniszewska
31 stycznia 2012, 20:03
Dziękuję za wspomnienie w tekście o Ruchu Czystych Serc. Należę do niego od trzech lat, jest to kapitalna wspólnota! Niedługo będzie o niej napisane co nieco w Przewodniku Katolickim, ale najlepiej zajrzeć na stronę www.rcs.org.pl albo czytać Miłujcie Się! Bardzo bardzo polecam, to moja podstawowa lektura, oczywiście za Pismem Św. i KKK. Jezus niesamowicie działa w tej wspólnocie, mnie samą ocalił i prowadzi nadal, oczyszcza serce, poszerza horyzonty, daje PRAWDZIWĄ WOLNOŚĆ!! Każdy może się przyłączyć do tej inicjatywy :) Bartoszu, dzięki za Twoje świadectwo. Czystość to walka i kobiet i mężczyzn... i nie jest tak, że komuś jest łatwiej, a ktoś jest tą stroną "bardziej pożądliwą"... Czystość to nie ciepłe kluchy, ale jest dla ludzi z charakterem! :) I tak jak piszesz, można to argumentować logicznie. A źródłem wszelkich argumentów i tak jest Bóg i prawda o naszym pochodzeniu i przeznaczeniu - do wieczności!
N
nebb
31 stycznia 2012, 19:58
To też - niejako przy okazji - daje siłę i satysfakcję, i pewność siebie, a równocześnie wrażliwość na drugą osobę. ... Mam zresztą uzasadnione wrażenie, że te efekty dostrzegają dziewczyny :-) Niektóre nawet to mówią :-) Dorzucę jeszcze tylko uwagę: zarówno kobiety, jak i mężczyźni powinni być odpowiedzialni za siebie. Jeśli Autorka pisze, że kobiety są odpowiedzilane za mężczyzn to to tylko pokazuje jak wielu jest bardzo niedorosłych facetów. I może jeszcze jedno - oczywiście jest też wiele pragmatycznych powodów dla zachowania wstrzemięźliwości seksualnej przed małżeńśtwem, jak choćby odpowiedzialność za swoje (i czyjeś) zdrowie i życie. Ale czystość przedmałżeńska - to wiele więcej niż tylko wstrzemięźliwość przed ślubem :-) I nawet jeśli nie dostrzega się w niej początkowo wartości (być może wydaje się np. staroświecka), to nie warto z niej rezygnować - przyjdzie taki czas, że się dostrzeże i jej sens, i piękno, i to, że jest naprawdę ważna. W każdym razie - polecam :-)
N
nebb
31 stycznia 2012, 19:57
Dobry tekst. Jestem facetem, mam 32 lata - i tak, ze swoją głębią intymności czekam na moją przyszłą żonę, chcę by ona była pierwszą i jedyną kobietą, z którą będę tak blisko. I nie dlatego, że brakuje mi zainteresowania ze strony kobiet, albo nie grają we mnie potężne siły witalne. Na jedno i na drugie nie narzekam. Ale wiem i czuję, że chcę zachować czystość, że w czystości chodzi o coś znacznie więcej niż tylko o "czekanie do ślubu", więcej niż o dyscyplinę seksualną. I więcej nawet niż o to, by swoją zmysłowość realizować odpowiedzialnie. Chodzi o miłość. O to by była pełna. Prawdziwa. I również - by w bogatszy sposób mogła się wyrażać poprzez seksualność dwojga kochających małżonków. Tak, czystość jest piękna, dobra, romantyczna, seksowna, wyzwalająca i daje dużo siły. Jej zachowanie daje też dużo wewnętrznej radości i spokoju. Mówię poważnie. To nie jest płytki zachwyt. Wiem, co mówię. I nie twierdzę, że to takie łatwe. Ale na pewno dobre. I jeśli czystość przeżywana jest mądrze (warto posłuchać i poczytać to i owo) - to nie jest ona tłumieniem swojej seksualności, ale jej dojrzewaniem, integrowaniem ze wszystkimi poziomami osobowości - i z wyobraźnią, i z uczuciowością, i z intelektem, i z duchowością ...
BR
Bartosz Raducha
31 stycznia 2012, 19:44
 I zapomniałem - mam 23 lata. Może nie jestem najmłodszy ani najstarszy, ale wydaje mi się, że swoje mam za uszami. I się tego trzymam :).
BR
Bartosz Raducha
31 stycznia 2012, 19:43
 Nie zwraca się też uwagi na problem świadectw - są zbudowane na jednym schemacie - podobnie jak średniowieczna hagiografia (skądinąd zrewolucjonizowana przez Skargę SI); nie mówię, że ten wzorzec jest zły - świadectwa są pozbawione autentyzmu, a to przeczy kartezjańskiej koncepcji podmiotowości. Czy czystość przedmałżeńska jest dziwactwem (bo o tym lepiej mówić niż tylko skupiać się na problemie dziewictwa, jak to rzekł znajomy kapłan) - nie. Jest uzasadniona przez psychologię; do takiej argumentacji coraz częściej sięga Kościół, co mnie, jako katolika, cieszy. Bóg, rozsądek, wiara, rozum, miłość bliźniego. Te elementy tworzą, moim zdaniem, najlepsze połączenie. Jeżeli kocham i traktuję Boga jako gwaranta związku, który zatwierdza w Sakramencie małżeństwa - wierzę, że doda mi sił w walce z problemami, ale mam do tego też rozum (światło Ducha Świętego!), który jest darem bożym. Jak seksualność. Bo widział Bóg że było bardzo dobre, jak to głosi hasło rekolekcji sprzed kilku lat, na których miałem okazję posługiwać jako animator.
BR
Bartosz Raducha
31 stycznia 2012, 19:42
Moją wątpliwość budzi jedno - a gdzie tu rola mężczyzny? W świetle tego tekstu mężczyźni to niewyżyte, nieumiejące utrzymać swojej seksualności na wodzy bestie. Przepraszam, ale takie stanowisko jest swoistą obelgą wobec mężczyzn. Skupiamy się na dziewictwie kobiet - zastanówmy się nad swoją (jako mężczyzn) czystością. Bóg powinien być na pierwszy miejscu, ale nie powinien zasłaniać świata; jeżeli tak jest, to przekłamujemy swoje wartości zapominając o przykazaniu miłości bliźniego. Z moją narzeczoną zachowujemy czystość przedmałżeńską. Nasze środowisko, mimo że często dalekie od jakiejkolwiek religii, szanuje nasz wybór. Presja ze strony innych i traktowanie jej na poważnie jest brakiem powagi - jeżeli ktoś używa argumentów poniżej poziomu skarpet, to nie widzę sensu prowadzić z takim kimś rozmowy na określony temat. Jeżeli nie umie uszanować mojego zdania, to znaczy że nie szanuje mnie. O dziwo - nie spotkałem się z ostracyzmem ze strony zatwardziałych "lewaków", mimo że wiedzą, jakie mam poglądy i nie boję się o nich mówić w dyskusjach i argumentować je logicznie, a nie emocjonalnie.
P
p
31 stycznia 2012, 19:19
Ja mam 23 lata i jestem prawiczkiem. Nie należe do osob zbytnio wierzacych po prostu mam niska samoocene i jestem ogromnie niesmialy. Moi znajomi wiedza ze nigdy nie mialem kobiety ciagle mi dogryzaja. Nie raz slyszalem plotki ze jestem gejem bo jesli facet nigdy nie mial kobiety to cos juz jest z nim nie tak. Dla mnie to ogromny problem coraz czesciej czuje presje. Moze kiedys kogos poznam i sie zakocham ale w obecnych czasach nie licze na dziewice. I nie mowcie ze dziewice maja ciezkie zycie w spoleczenstwie bo prawiczki maja  rownie ciezkie zycie.
Agnieszka a
31 stycznia 2012, 17:43
 Dziękuję za ten artykuł... Agnieszka
A
Agnieszka
31 stycznia 2012, 17:42
 Jestem dziewicą, mam 29 lat...niby nie taka najbrzydsza, najgłupsza...a sama. Ale nie samotna:-)Dziewictwo w tym wieku to również krzyż, który trzeba nauczyć się nieść...mam swoje pragnienia i ufam Bogu, że poprowadzi mnie najlepszą z dróg.