Dlaczego nasze małżeństwa dryfują?
Mężczyźni twierdzą, że bliskie relacje nie wymagają tyle pielęgnowania i podtrzymywania, co kobiety. Dlatego większość żon, po okresie jednostronnego starania się o uczynienie z małżeństwa relacji o wysokim stopniu zaangażowania, niestety często zadowala się standardami męża.
We współczesnym życiu małżeńskim, w naszym zapracowanym, rozproszonym, indywidualistycznym, nakręcanym konsumpcją, przesyconym mediami, zorientowanym na pracę świecie w sposób naturalny dryfujemy w kierunku coraz słabszej iskry między małżonkami, płytszych związków, mniejszej zażyłości i mniejszej uwagi poświęcanej relacji między mężem a żoną. Trzeba tylko jeszcze dodać wymogi związane z uwrażliwionym na dziecko rodzicielstwem i mamy dość dobry obraz tego, co powoduje, że nasze małżeństwa z czasem przeżywają kryzysy.
Małżeństwo z czasem przeżywa kryzys
Czy poza moimi własnymi opiniami istnieją jakieś podstawy do takich stwierdzeń? Na szczęście małżeństwo należy do dziedzin często badanych przez nauki społeczne. Wiemy, z relacji par małżeńskich, że wraz z upływem lat obserwuje się stały spadek zadowolenia ze związku i że spadek ten jest wyjątkowo gwałtowny po narodzeniu się pierwszego dziecka. Zwykliśmy również myśleć, że małżonkowie "odzyskują" dobre relacje po tym, jak ostatnie dziecko opuszcza dom, jednak najnowsze badania pokazują, że pogarszanie się relacji trwa dalej. Na przestrzeni jednego roku przeciętny spadek satysfakcji płynącej ze związku małżeńskiego nie jest wielki, i może być wręcz niezauważalny, jednak jest on ciągły i niesłabnący.
Jeśli przeciętne łodzie małżeńskie dryfują w kierunku południowym, to co z tymi łodziami, które rozbijają się na skałach, co z ofiarami rozwodów współczesnych małżeństw? Prawdopodobieństwo tego, że obecnie trwające małżeństwa zakończą się rozwodem wynosi jeden do czterech, natomiast według prognoz dotyczących małżeństw, które zostaną dopiero zawarte, wskaźnik rozwodów wyniesie pomiędzy 40 a 50 procent, co stanowi najwyższy poziom w historii ludzkości. Liczba ponownie zawieranych związków małżeńskich jest jeszcze wyższa. Z taką liczbą par, które się rozwodzą, i tyloma osobami odczuwającymi wraz z upływem lat coraz mniejsze zadowolenie z małżeństwa najwyraźniej stajemy w obliczu problemu.
Przyzwyczajenie, dzieci, telewizor w sypialni
Później dokładniej przyjrzymy się siłom, które sprawiają, że nawet dobre małżeństwa dryfują w kierunku południowym. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na kilka codziennych czynników, po których pojawia się jeden większy, o charakterze kulturowym.
- Jesteśmy zbyt zapracowani. Zaabsorbowani pracą, wychowywaniem dzieci i radzeniem sobie z życiem codziennym nie znajdujemy już czasu na to, aby relacja małżeńska była jednym z najważniejszych priorytetów w naszym życiu codziennym.
- Za bardzo przyzwyczajamy się do swego współmałżonka. W małżeństwie powoduje to nie tyle lekceważenie, co traktowanie swojej wzajemnej obecności jako czegoś oczywistego. Wszystkie relacje tracą z czasem nieco ze swojej nowości i świeżości, jeśli się ich nie pielęgnuje. Psychologowie nazywają to "przyzwyczajeniem", które jest powszechnym zagrożeniem dla bliskich więzi.
- Telewizja i inne media wdzierają się pomiędzy nas. Telewizja pochłania naszą uwagę nie tylko w ciągu dnia i wieczorem, ale i później: wiele małżeństw posiada telewizory również w swoich sypialniach, co powoduje, że ich uwaga odciągana jest od siebie nawzajem w jedynym czasie, w którym mogliby mieć trochę spokoju.
- Przestajemy spotykać się ze sobą na randkach, szczególnie po urodzeniu się dzieci. Wyjątkowe chwile we dwoje sprawiły, że jesteśmy małżeństwem, wielu z nas przestaje je jednak aranżować, gdy zostaje rodzicami.
- Nie wiemy, jakie strategie stosują inne małżeństwa w celu utrzymania pełni życia w swoich związkach. W kulturze zachowywania prywatności w sprawach małżeńskich nie dzielimy się naszymi zmaganiami ani sukcesami z innymi parami. Dryfujemy w dużej mierze samotnie, a jeśli już dzielimy się czymś, to głównie w formie żalenia się.
- Różnice pomiędzy małżonkami w kwestii " sposobów działania" na rzecz małżeństwa prowadzą w kierunku mniejszego zaangażowania. Różnimy się przygotowaniem do podtrzymywania małżeńskich więzi ze względu na płeć.
Ryzykując pewnym uogólnieniem, można powiedzieć, że mężczyźni mają skłonność sądzić, że bliskie relacje wymagają mniej pielęgnowania i podtrzymywania niż uważają kobiety. (Zauważ tę różnicę w kwestii przyjaźni pomiędzy mężczyznami i pomiędzy kobietami). Uważam, że większość żon, po okresie jednostronnego starania się o uczynienie z małżeństwa relacji o wysokim stopniu zaangażowania, zadowala się standardami męża. Nie chciałbym jednak wyolbrzymiać tej różnicy płci ze względu na fakt, że często oboje małżonkowie zapominają o tym, jak powinni na dłuższą metę pielęgnować swoją relację. A prąd bywa zbyt silny na taki poziom wysiłku.
Fragment książki: Jak trzymać się razem w świecie, który chce nas rozdzielić - William J. Doherty
Skomentuj artykuł