Jak ważny jest seks?

(fot. shutterstock.com)
McCloughry Roy / slo

Jak ważny jest seks? Czy warto poświęcać tyle czasu na myślenie o nim, uprawianie go, oglądanie seksu w telewizji, nie wspominając już o reklamach, które na nim żerują? Czy bylibyśmy mniej spełnieni jako istoty ludzkie, gdyby nie zajmował w naszym społeczeństwie tak ważnego miejsca?

Pod wieloma względami ludzie Zachodu są od niego tak uzależnieni, że uważają swój stosunek do seksu za normalny, naturalny i neutralny. W innych rejonach globu panuje jednak odmienne podejście do tych spraw. W wielu krajach ludzie są bardziej powściągliwi, rodzina jest dla nich wyższą wartością i nie wykorzystują tak nachalnie symboliki seksualnej dla celów reklamowych. Oczywiście dużej liczbie mieszkańców Zachodu wydaje się, że takie społeczeństwa są represyjne, a nasze własne - wyzwolone. A jeśli rzeczy mają się odwrotnie? Jak to się stało, że uważamy tak, a nie inaczej? Skąd się wzięło nasze podejście?

Na Zachodzie w początkach 60. lat XX wieku chłopcy wymieniali się jeszcze przyciszonym głosem uwagami na temat tego, "jak daleko mogą się posunąć". Czy wolno im na przykład "przejść do poziomu"? W miarę zmieniania się wartości w sferze stosunków seksualnych takie zachowanie zaczęto kojarzyć z niezwykle konserwatywnymi ludźmi, często osobami wierzącymi. Coraz bardziej akceptowalne stawało się stwierdzenie, że ktoś prowadzi aktywne życie seksualne. U większości chłopców urodzonych w latach 50. i 60. minionego stulecia hormony robiły swoje, masturbacja uchodziła za niezbędną, choć nieco niestosowną, zaś mglista nadzieja, że uda się trafić na dziewczynę, która zgodziłaby się przekroczyć przyjętą granicę przyzwoitości, pozostawała w sferze męskich fantazji. Tak naprawdę większość nastolatków przerażeniem napawała myśl, że mogą trafić na pannę, która rozebrałaby się przy nich do naga.

DEON.PL POLECA

Były to czasy, gdy na większości dostępnych materiałów pornograficznych retuszowano najbardziej zagadkowe rejony dziewczęcego ciała. Gdzieś na wysokości żeńskich ud unosiła się niewinnie chmurka! Wychodził Playboy, wkrótce miało się pojawić czasopismo Penthouse i świat czekało gwałtowne przeobrażenie, z pozoru jednak wszystko wciąż pozostawało pod kontrolą. Moim zdaniem zmiana była nieunikniona, ponieważ niewiedza na temat sfery intymności była wprost przerażająca. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się jednak, że sposób, w jaki się to dokonało, przyniósł raczej ucisk niż wyzwolenie i doprowadził do szybkiej komercjalizacji seksu i rozprzestrzenienia się chorób wenerycznych, z którymi od tamtej pory bezskutecznie walczymy.

Robić swoje

Jednym z charakterystycznych zjawisk lat 60. XX wieku było to, że młodzież porzuciła chęć przyswojenia sobie zachowań i przekonań rodziców, a zapragnęła radykalnie się od nich odróżnić. Na początku tendencja ta przyjęła postać protestu przeciwko władzy jednostek i instytucji, w tym władzy rodzicielskiej, ale przybrała też formę walki o równouprawnienie, która szybko ogarnęła całe Stany Zjednoczone, oraz o zakończenie ingerencji amerykańskiego rządu w Wietnamie.

Bunt dotyczył też seksu. Uczestnicy rewolucji feministycznej dążyli do zapewnienia kobietom praw równych z mężczyznami i zagwarantowania im dostępu do pigułek antykoncepcyjnych, aby mogły samodzielnie kontrolować swoją płodność i aktywność seksualną. Domagano się również zwiększenia liczby żłobków, aby dać matkom szansę podjęcia pracy. W tamtych czasach mało kto mógł przewidzieć, że wzrost pewności siebie kobiet w miejscu pracy i w alkowie odbije się tak silnie zarówno na charakterze relacji męsko-damskich, jak i na męskim poczuciu tożsamości. Wydaje się, że niektórzy mężczyźni nie chcieli się już angażować na poważnie, gdyż nie mogli mieć nad partnerkami władzy.

Niektóre kobiety, chcąc najwyraźniej ze względu na obowiązki zawodowe zachować kontrolę nad tym, kiedy zostaną matkami, decydowały się na bezdzietność albo na urodzenie dziecka bez biologicznego ojca, który pełniłby rolę oddanego rodzica. Spoiwo, które w poprzednich pokoleniach łączyło mężczyzn i kobiety, szybko pękało.

Dzisiaj lata 60. XX wieku kojarzą się chyba najbardziej z niespotykaną wcześniej swobodą seksualną. Hippisi powiewali transparentami z hasłem: "Make love, not war". Jeśli człowiekowi udało się dotrzeć do właściwych ludzi, słyszał od nich, że ktoś gdzieś praktykuje "wolną miłość". Zakwestionowaniu uległa instytucja małżeństwa, jedyna - zgodnie z odwieczną tradycją - uznawana forma uprawiania stosunków płciowych, a ludzie zaczęli żyć ze sobą bez ślubu.

Kiedy upada jakaś kultura hołubiąca związki małżeńskie, pożądanie przestaje ludzi łączyć, a zaczyna ich dzielić.
Maggie Gallagher

Z ukończonej niedawno przez uniwersytet w Sheffield ankiety wynika, że przynajmniej dla kobiet stosunek płciowy bez więzi uczuciowej to jałowa przygoda. Przeprowadzono szczegółowe wywiady z 46 kobietami w wieku od 23 do 83 lat. Dziewięć na dziesięć z nich stwierdziło, że przypadkowe stosunki są niemoralne. Nie potępiały osób decydujących się na przygodny seks, ale wyrażały przekonanie, że "czegoś w ich życiu brakuje". Współżycie seksualne umieszczały one w kontekście intymnego związku i przyznawały, że gdy im samym zdarzył się jakiś przygodny stosunek, to nie miały nad sobą pełnej kontroli, bo wcześniej piły alkohol lub brały narkotyki, lub po prostu "pragnęły miłości".

Dr Sharron Hinchcliffe, jedna ze specjalistek prowadzących ten projekt, powiedziała, że "dla kobiet seks jest przeżyciem emocjonalnym, jak więc mogłyby go uprawiać bez zaangażowania emocjonalnego?". Należy porównać wyniki tych badań z obrazem społeczeństwa rysującym się na podstawie Krajowej Ankiety na temat Postaw Seksualnych i Stylu Życia (2001). Wynika z niej, że kobiety i mężczyźni mają więcej partnerów seksualnych niż przed dziesięciu laty, że jest większe prawdopodobieństwo, iż nie dochowają im wierności, że płacili za seks i że zarazili się jakąś chorobą przenoszoną drogą płciową, najczęściej bakteriami z gatunku Chlamydie. W komentarzu do badania uniwersytetu z Sheffield doktor Sharron Hinchcliffe stwierdza, że pod wpływem wyników tej ankiety zaczęła się poważnie zastanawiać, czy kobiety rzeczywiście zyskały swobodę seksualną, jaką rzekomo się cieszą od lat 60. ubiegłego wieku.

A jeżeli problem tkwi nie w kobietach przebadanych w ramach tej ankiety i nie w kobietach w ogóle - bo coraz więcej z nich ma w życiu wielu partnerów - tylko w samej koncepcji swobody seksualnej? A jeżeli zostaliśmy stworzeni do czegoś zupełnie innego?

Więcej w książce: Bóg, seks i cała reszta spraw - McCloughry Roy


DEON.pl poleca:

JAK UWIEŚĆ SWOJEGO MĘŻA? JAK ZDOBYĆ SWOJĄ ŻONĘ? - Izabela Górnicka-Zdziech

Jak rozpalić namiętność w dogasającym związku?
Po pierwsze, sprawdź, czy i jak dbasz o miłość. Po drugie, odpowiedz szczerze, co zabija seks w Twoim małżeństwie. Uczyń swoje zwyczajne życie seksualne nadzwyczajnym!

W książce znajdziesz atrakcyjne praktyczne porady, listę afrodyzjaków, a także propozycję przydatnych lektur małżeńskich. To dokładny przewodnik po wszystkim, co może pomóc w seksie.

Nie czekaj dłużej! Ciesz się Waszą relacją, nową wspólną przestrzenią, zrozumieniem, bliskością i intymnością! Daj się zainspirować i inspiruj swego partnera.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak ważny jest seks?
Komentarze (30)
E
ewott
8 kwietnia 2015, 17:03
Wystarczy poczytać Pismo Święte.W Słowie Bożym, napisane jest co wynika i co rodzi życie według ciała a jakie wartości człowiek osiąga żyjąc według Ducha. Czym żyjemy - tacy jesteśmy. Jak postępujemy,to osiągniemy. Będzie życie wieczne albo potępienie wieczne. Tak zapowiedział Pan Bóg. Wybór należy do nas.
X
xxx
12 maja 2014, 08:22
nie jest tak ważny - jak świat usłuje nas przekonać
MO
Miłość oblubieńcza bez seksu
10 marca 2015, 22:22
Właśnie świat usiłuje przekonać, że nie jest aż tak ważny, żeby zostawić tą sferę dla jedynej najbliższej osoby, osoby która obiecała publicznie że mnie nie zostawi. Że nie jest tak ważny by go chronić. Tak jak intymność. Że nie będzie miało znaczenia dla ciebie, że miałaś wielu partnerów.  Seks jest dużo ważniejszy niż świat próbuje wszystkich przekonać. Moim zdaniem jest dużo ważniejszy niż świat to kreuje. Tak jak intymność, bliskość, wierność.  Mądrzy ludzie w kościele nie boją się o tym mówić. Dla jednych w kościele seks jest synonimem grzechu, mi się to nie podoba. Dużo mniejsza część kościoła, jak ks. Ksawery Knotz łamie tabu milczenia, oddaje godność tej najintymniejszej sferze bliskości dwojga ludzi - w kościele małżeństwu. Moim zdaniem wyparcie ze sfery rozmów z młodymi, rozmów w domach, w ogóle ze sfery naszej polskiej codzienności rodzinnej i domowej i duszpasterskiej, spowodowało, że młodzi na własną rękę szukają odpowiedzi co z tym seksem. Rodziców nie zapyta, księdza tym bardziej. To skąd ma wiedzieć. W kościele nie dość że się nie mówi to ewentualnie cenzuruje. Seks jest istotny ważny potrzebny normalny, spajający. Ważny. Chciej w łóżku męża/żony, nie narzeczonego, chłopaka, nieznajomego... itp.
I
intymność
10 marca 2015, 23:47
Miłość oblubieńcza bez seksu? nienormalne - tak miał brzmieć mój nick. o czymś innym temat o czymś innym artykół, a ludzie podchwycili tylko temat, ja też :)
M
mpich
12 maja 2014, 00:35
Takie pytanie. Czy zdecydowalibyście się z kims być wiedząc ze ktoś juz wczesniej z kims współżył?
J
Joanna
12 maja 2014, 04:11
Oczywiście że tak. Prawiczkowie w średnim wieku zazwyczaj nie są całkiem normalni.
ES
Ewa Skrzydłowska
14 października 2015, 16:12
Że co? Skąd takie wnioski? Trzeba więc wmówić facetom, że jeśli tego nie robią - nie ważne z kim i dlaczego - to znaczy, że coś z nimi nie tak? Normalność faceta zależy od tego, czy uprawia seks, czy nie? hahaha
F
f
11 maja 2014, 17:54
sex jest przydatny do zbliżania się, ale ludziom, którzy sa już blisko nie jest już potrzebny, choć dalej moze być fajny
H
hahha
11 maja 2014, 20:13
ale bełkot
R
rafi
11 maja 2014, 09:45
Z pewnością nie jest to najważniejszy aspekt życia małżeńskiego.
R
r
10 maja 2014, 20:06
  a co ma singiel zrobić ze swoim libido???????????
Ł
Ł
10 maja 2014, 21:35
Singiel nie ma prawa do libido. Chyba że jest księdzem, wtedy albo ministranci albo gospodyni.
M
MR...
10 maja 2014, 23:52
Przełożyć na aktywność sportową i społeczną:) Poważnie:)
I
Iwona
11 maja 2014, 01:22
Dlatego historia chrześcijaństwa to przeważnie historia wojen. Libido przekładali na aktywność społeczną i mordowali się ile wlezie, bo to przecież nie grzech, a seks jak najbardziej.
S
szachista
11 maja 2014, 20:18
sportowa aktywność - najlepsza jest gra w szachy, bierki lub lub łapanie much. Libido spada do zera. gwarantuję.
S
sceptyk1
15 czerwca 2014, 13:23
Singiel to nie termin biblijno-religijny. To sztuczny język, opis, stworzony na potrzeby współczesnych liberalnych ruchów, które wszystko usprawiedliwiają. To zjawisko współczesnej socjologii. Singiel czyli osoba młoda, dobrze zarabiająca, niezależna, która nie chce się wiązać więc swoje potrzeby zaspokaja inaczej - kariera, hobby (bo ma pieniądze na to), czy przelotne związki. Mówiąc singiel, jesteś bardzo blisko teorii gender, feminizmu itp... Jeśli interesuje cię jak seksualność ma się do religii użyłbym słowa kawaler/panna. Nie, nie czepiam się, słowa mają potężną moc wpływu i regulowania zachowań, ważmy je i używajmy poprawnych.
MR
Maciej Roszkowski
10 maja 2014, 18:06
Co do zwiększenia pewności siebie kobiet w sferze zawodowej i seksualnej to pytanie nie "czy" a "jak"
C
cogito_ergo_sum
10 maja 2014, 16:24
Nie podoba mi się to, że zwiększenie pewności siebie kobiet w sferze zawodowej i seksualnej zostało pokazane, jakby było zjawiskiem negatywnym. Oczywiście dla niektórych, mało męskich panów zjawisko to jest nie na rękę, jednak to, czy dane zjawisko jest dla części społeczeństwa wygodne, czy nie, nie jest właściwym kryterium etycznym.
MR
Maciej Roszkowski
10 maja 2014, 11:54
Amerykanie mają dobre pytanie "Who pay the bills". Szkoda, że twórcy i entuzjaści rewolucji obyczajowej lat sześćdziesiątych nie zadają go sobie.  Co przyniosło wyzwolenie seksu? Narastającą lawinę rozwodów, zniszczenie podstawowych funkcji rodziny.  Liczba skrobanek przekracza lizczbę ofiar wszystkich wojen. Miliony ludzi, którym narkotyki zrujnowały życie, wiele dziesiątków  tysięcy ofiar śmiertelnych. Upadek kultury tzw Zachodu. Jak to odwrócić?
V
virumquecano
10 maja 2014, 09:24
Bardzo cieszy mnie ten artykuł i dziękuję, że się pojawił. Może nie dla każdego jest jasny (o czym wnioskuję z komentarzy), ale to nie zmienia faktu, że daje do myślenia.
M
mis_fis
10 maja 2014, 03:51
koniec artykulu mnie rozczarowal. Przyklepuje tylko szybkie chodzenie do lozka. Czytaj: usprawiedliwia, tlumaczy. A tu nie o to chodzi. Szukam wsparcia, a tu zonk.
E
Emma
10 maja 2014, 00:05
Człowiek jako istota wyższa potrafi kontrolować swoje zapędy. Ale bywają LUDZIE i ludziki :-p chloporoby bezmozgowe z mozdzkiem w kroczku :-p
NM
~nic mi tu nie potrzeba
9 maja 2014, 21:28
Przepraszam wszystkich czytajacych za ujawnioną emocjonalność.Nie razi mnie seks, nie rażrą mnie zboczenia. Razi mnie kłamstwo a propos cielesności i obłuda tychc spraw tycząca.Nie kupuję bycia rozjemcą. Brzydzi mnie bardziej niż zboczki ta zimność tłumaczeń. Ludzie są jacy są. Oby nikt z komentujących nie zaznał głodu Ukrainy czy St .Petersburga.
NM
nic mi tu nie potrzeba
9 maja 2014, 20:33
Każde zdanie w tym artykule to kłamstwo.Jako przygotowanie  do zboczonych tez.Autor winien udać się do "Wysokich obcasów"- kolorowej wkładki polskojęzycznej gadzinówki Michnika dla Polaków. Takich śmieci nie czytałem nawet w wyłuskujących komentarzach o artykułach z "Nie " Urbana.
T
tm
9 maja 2014, 17:36
Problem chyba lezy w tym, że dla facetow seks to z reguly zaspokojenie fizyczne, natomiast jakies uniesienia emocjonalne czy milosci to przezywa tylko czasami i szybko mijaja. Z jednej strony potrzebuje mocno czegos wiecej, a tu i tak pozniej instykt wygrywa i z uczuciem i zdrowym rozsadkiem. Chyba nie ma takiego takiego faceta u ktorego instykt nie odzywa sie silnie, nie licze tutaj aseksualnych i takich ktorzy maja problemy z soba, czy tez wyparli. Czy katolik czy nie katolik instykt ten sam. Czasem robota, stres, rzadza kasy i wiek to przygluszy, ale ogolnie poped daje o sobie znac nawet w granicach 80tki. Kobiety to przezywaja z gruntu inaczej, ale sa tez takie u ktorych instynkt sie rozwinie i pozniej tez jest problem, czesto grubo po 30tce. Sa tez aseksualne, odtracone, z bolesnymi doswiadczeniami, nie akceptujace siebie,  nie umiejace sie wyrazac. Niestety niewiele jest malzenstw ktorym uda sie jakos ta sfere przynajmniej na jakis czas zgrac, niektorym udaje sie na cale zycie. Niestety jak nie gra ta sfera, to ludzie szukaja spelnienia w czyms innym, kasie, wladzy, "dziwnej religijnosci" itd... 
K
ka
9 maja 2014, 19:35
Człowiek tym różni się od zwierząt, że nie kieruje się w życiu instynktem, lecz rozumem i sumieniem. Poza tym ma wolną wolę. 
NM
nic mi tu nie potrzeba
9 maja 2014, 20:43
Namówił mnie sołtys. Idź , z nim porozmawiaj.Mnie łatwo jestem nikim.Drugi rzekł, nic nie wskórasz. Jak już ponęty ciała zagrały Bóg malutki w rogu skomle. Tego nie lubię. Najważniejsze by słowa pasowały do wykonanych czynów, to mało , trzeba wspomnieć Greków w Orwellu powtórzonych :Żaden człowiek nie wie jak się w chwili próby zachowa. O kogo walczę? O siebie.
NM
nic mi tu nie potrzeba
9 maja 2014, 20:53
A facet to do końca swoich dni  zapieprza na coś co wydało się przygodnej samicy ino nudą i rozkrzewieniem kroku dla ciekawościo do czego to służy, ten krok, uijście szczącej? Przepraszam osoby intymne, te stokroć bardziej ... kłamią
G
gość
27 października 2014, 19:06
Przecież seks poza małżeński nie jest jedynym źródłem doświadczenia seksualnego.
K
katol
9 maja 2014, 17:03
To oczywiste ze zostalismy stworzeni do czegos innego , a zachowujemy sie gorzej od zwierzat,