Jak zostać dobrą teściową? Pięć zasad

Idealne teściowe i synowe nie istnieją to wszystkiego można się nauczyć, a wzajemne wspieranie się młodych małżonków procentuje udanym związkiem i dobrymi układami z rodzicami. (fot. shutterstock.com)
Dagmara Kamińska

Stałam w długim "ogonku" do kasy w sieciowym markecie z koszykiem pełnym produktów niezbędnych na wakacyjne wojaże i bezmyślnie wpatrywałam się w plecy stojącej przede mną dziewczyny. Elegancka, szczupła, z telefonem przy uchu - taka typowa dwudziestoparolatka robiąca zakupy po pracy. Właściwie pewnie nie zwróciłaby mojej uwagi, gdyby nie fakt, że prowadzona przez nią półgłosem rozmowa dotknęła tematu, który mnie zainteresował i poruszył.

Nie mogę powiedzieć, że podsłuchiwałam, rozmowa była prowadzona w miejscu publicznym, a że stałam bezpośrednio za dziewczyną nie sposób było nie usłyszeć tego o czym mówiła. A młoda kobieta zwierzała się komuś bliskiemu z problemów, jakie ma z teściową. I tak, chcąc nie chcąc, stałam się świadkiem życiowych problemów powodujących powolny rozpad jej małżeństwa.

Teściowa z jej opowieści była typową zaborczą matką kochającą tak bardzo swojego syna, że aż niewidzącą destrukcji, którą wnosi w jego związek. Regularnie sprawdzała, co dziewczyna gotuje na obiad (wszelkie zamawiania pizzy czy chińszczyzny były ostro krytykowane). Ponieważ miała klucze do ich mieszkania, odwiedzała je bez zapowiedzi, kontrolując "ład i skład" w nim panujący. Wyciągała młodego męża na wspólne (ale bez żony) wypady na zakupy, motywując je stanem swego zdrowia i problemami z noszeniem ciężkich toreb, a na domiar złego insynuowała,że dziewczyna za dużo czasu poświęca pracy (jak zrozumiałam była pielęgniarką i pracowała na zmiany).

Wiem, że wysłuchałam tylko jednej strony, ale wszystko brzmiało tak szczerze, że zaczęłam się zastanawiać jaką teściową będę ja sama. Charakter mam niełatwy, lubię stawiać na swoim i mieć kontrolę nad każdą sytuacją. Szczęśliwie dla starszych synów (tych, którzy już przebąkują o planowanym małżeństwie) mam tyle problemów z młodszym potomstwem, że niewiele czasu zostaje mi na zajmowanie się problemami innych. Ale co będzie dalej?

DEON.PL POLECA

Zaczęłam rozmyślać o swoich relacjach z teściową (trwają od 25 lat) i mogę powiedzieć,że są więcej niż poprawne - mieszkamy w domach oddalonych o 50 m, widujemy się codziennie, święta spędzamy razem. Czy zawsze tak było? Nie! Początkowo w naszych relacjach dominowała rywalizacja o względy tego najważniejszego mężczyzny ( jej syna, a mego męża), sytuację komplikowało nieustanne porównywanie co robimy inaczej i która lepiej, a także pewna zależność finansowa (mieszkaliśmy jako studenci w mieszkaniu opłacanym przez teściów).

Nie wiem, jak rozwinęłaby się sprawa, gdyby nie stanowisko mego męża. Po prostu, on uznał mnie za kobietę najważniejszą w swoim życiu i mama została nieco odstawiona na boczny tor (dzisiaj już wiem z własnego doświadczenia, że to fakt bolesny, ale możliwy do przeżycia). Okazało się, że to JA wiem lepiej, jak urządzić nasze - już samodzielne - mieszkanie, co ugotować na obiad czy też, że wyprasowanie przez niego koszuli nie jest hańbą. Moja teściowa powoli wycofała się ze swoich pozycji, ja poczułam się pewnie, urodziły się wnuki i życie pokazało,że można żyć blisko, z miłością, ale oddzielnie.

Stąd mój wniosek: mimo iż idealne teściowe i synowe nie istnieją, to wszystkiego można się nauczyć, a wzajemne wspieranie się młodych małżonków procentuje udanym związkiem i dobrymi układami z rodzicami.

A w moim dużym, czerwonym notesie z przepisami kulinarnymi po babci i mamie zapisałam:

  • nie wtrącaj się w decyzje młodego małżeństwa, nawet jeśli jesteś pewna,że wiesz jak rozwiązać ich problemy
  • nie odwiedzaj ich bez zaproszenia i sama nie zapraszaj zbyt często
  • wspomagaj finansowo tylko jeśli poproszą i tylko jeśli masz możliwości
  • nie dopytuj się o ich prywatne sprawy i decyzje
  • ZAJMIJ SIĘ SWOIMI SPRAWAMI

Czy będę dobrą teściową? Napiszę jak sprawdzę :)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak zostać dobrą teściową? Pięć zasad
Komentarze (7)
M
maniek
9 listopada 2014, 17:27
Odpowiedz jest prosta - nie wtracac sie do wszystkiego i trzymac jezyk za zebami, mlodzi sami musza sie dopracowac.    wszelkie rady durnych bab moga tylko zaszkodzic 
:
:)
25 grudnia 2014, 10:44
niby racja, ale mozna trochę grzeczniej
R
Rudy
29 września 2014, 13:48
O przepraszam. Bardzo mi przykro, ale postawiona teza, że nie ma idealnych teściowych, jest zdecydowanie błędna. Moja Mama zawsze powtarza, że ma idealną teściową. Na początku małżeństwa moi rodzice mieszkali z Babcią w jednym domu (dopiero się budowaliśmy). Babcia wykazała się gigantycznymi pokładami cierpliwości. Nigdy nie narzekała, nigdy nie zaglądała Mamie do garnków mimo wspólnej kuchni, nie krytykowała. Potrafiła usunąć się w cień i pozwolić Mamie zostać najważniejszą kobietą. Teraz dom wybudowany, ale mieszkamy też jakieś 50 metrów od siebie i relacje są wciąż bardzo dobre. Do tego stopnia, że Mama swoim synom powtarza, że miała tak dobrą teściową, że sama też taką będzie. Niedługo będę miał okazję sprawdzić...
A
AlBo
29 września 2014, 11:24
"Czy będę dobrą teściową? Napiszę jak sprawdzę :)" Pani Dagmaro, raczej jak sprawdzi Panią ... synowa!!!
J
jola
2 maja 2014, 16:17
ja mam bardzo dobrą teściową, myslę że ja taka nie będę...kiedyś
M
mKa
29 kwietnia 2014, 22:07
Moja teściowa poprzysięgła sobie, że nigdy nie będzie taką teściową, jaką miała ona sama. Wytrzymała 3 lata i z malutkim wtedy moim mężem na rękach uciekała do swoich rodziców, a później były jeszcze inne hece. Wyznaje podstawową zasadę - najlepiej, jak "młodzi" są oddzielnie, sami. Jak teść się zreflektował po paru latach i wkońcu byli oddzielnie to posklejali swoje małżeństwo. I teraz widzę, że wiele rzeczy zrobiłaby inaczej jak ja, że na wiele spraw mamy inne spojrzenie, ale trzyma się dzielnie na dystans i nawet mężowi nie szepce nic do ucha, tylko dzwoni, żebyśmy częściej przywozili im wnuki.
M
Maria
29 kwietnia 2014, 19:33
znam z opowiadań sytuację, gdy babcia "po mieczu" stawała na moim łożeczkiem, gdzie leżałam na materacyku i w prostym kocyku (babcia miała wizję statusu społecznego typu "baldachim, pierzynka, koronki" i - nie krytykowała,a skąd, tylko zawodziła "o biedne dzieciątko, leży na twardym nie ma kolebeczki ani poduszeczki..." Po pierwszym takim teatrze Tata powiedział "mamo, to jest Jej dziecko ona, Matka wie najlepiej. Jesli Mamie serce pęka - prosze bardzo dwie córki czekają  na Mamę z otwartymi ramionami" I skończyło się.