Mąż ma przyjaciółkę, czy powinnam się bać?

(fot. shutterstock.com)
dr Maria Popkiewicz-Ciesielska / slo

Czy żyjąc w małżeństwie możemy przyjaźnić się z osobą przeciwnej płci? Jak powinniśmy budować takie relacje, aby były one mądre i nie narażały naszego małżeństwa na zbędne kryzysy?

Przyjaźń damsko męska to jeden z najbardziej dyskusyjnych tematów, jeśli chodzi o relacje między kobietami i mężczyznami. Czy jest ona w ogóle możliwa? A kiedy staje się przyczyną zdrady emocjonalnej, która prowadzi do poważnych kryzysów małżeńskich? Czy są jakieś skuteczne sposoby, aby nadawać kierunek takim pozamałżeńskim przyjaźniom?

O miłości jako pasji i zadaniach, które potęgują uczucie opowie dr Maria Popkiewicz-Ciesielska - kobieta zarażająca swoja życzliwością, niosąca pomoc. Na co dzień robi to zawodowo prowadząc gabinet psychoterapii we Wrocławiu. Nam opowiada o tym co sama odkryła: sensie życia.

Podpowiada również, jak rozwiązywać problemy życia rodzinnego, zwłaszcza konflikty damsko-męskie.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Mąż ma przyjaciółkę, czy powinnam się bać?
Komentarze (17)
A
Aga
14 marca 2016, 16:28
Wszystko zależy kim tak naprawdę jest ten przyjaciel... Czy jego sprawy są najważniejsze, czy do niego biegnę jako pierwszego a nie do męża. Ja mam dwóch mężczyzn przyjaciół. I bardziej chodzi o to, że mogę na nich zawsze liczyć, w trudnej sytuacji się zwierzyć. Ale nie spotykam się z nimi sam na sam, nie dzwonimy do siebie codziennie. Wiedzą, co u mnie się dzieje, ale nigdy nie ma tak, że wiedzą więcej niż mój mąż, albo że jestem nielojalna wobec męża, opowiadając tamtym nasze problemy. Jeśli już, to razem z mężem opowiadamy co u nas... Obu chłopaków znam od lat, mąż jak mnie poznał, to na początku był zazdrosny. Teraz już nie, bo wie, że to on jest najważniejszy. I o to chodzi - żeby nasza druga połówka nie czuła się zagrożona, musi mieć pewność że jest najważniejsza. A o tym to my rzekonujemy poprzez nasze zachowanie....
MR
Maciej Roszkowski
17 marca 2015, 18:21
"Nie chwal dnia przed zachodem, a mężą przed przyjaciółką" . Ale na poważnie, myślę, że jest to możliwe. Bo miłość  to dwie dusze w jednym ciele, a przyjaźń jedna dusza w dwóch ciałach. Rzecz w tym, czy potrafimy rozgraniczać te dwa uczucie między którymi nie może być  żadnego niebezpiecznego pogranicza. Jeśli są wątpliwośći to lepiej nie próbować, bo są takie zjawiska jak kula śniegowa, czy rónia pochyła./
K
kuradomowa
16 marca 2015, 15:43
jestem przyjaciółką męża mojej koleżanki...boli mnie  to, że ona  nie potrafi  z nim rozmawiać-ja  nie czuję  sie  odpowiednią  osobą  do  tego...ale  nie moge zostawić  tego człowieka  tylko dlatego, że mamy jakies stereotypowe  myślenie...kocham mojego męża i nie podoba  mi  sie mój przyjaciel-jestem mu potrzebna...oczywiście  ani mojemy  mężowi  ani  koleżance nie podoba  sie  to, że  często rozmawiamy  ze  sobą-to  trudny temat nieżle namieszałam ;) ale tak  to  czuje-ludzie  źle postrzegają takie  przyjaźnie...tylko dlaczego???
E
Emila
17 marca 2015, 00:22
Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta.Bo czas spędzony z przyjacielem,poświęcona mu uwaga i energia, należy się mężowi. To jemu ślubowałaś, być na dobre i na złe. Zaspakajasz swoje potrzeby emocjonalne gdzie indziej, nie przy mężu.Mężowi też jesteś potrzebna, jeszcze bardziej niż swojemu przyjacielowi. Mąż dla żony powinien być zawsze najważniejszy, tak jak żona dla męża. To jest sekret udanych związków małżeńskich. Przyjaciel, który odciąga od rodziny, chociażyby zabierając czas, nie jest prawdziwym przyjacielem. Taka jest prawda.Zacznij się starać o lepsze relacje w Twoim małżeństwie, wtedy przyjaciel nie będzie Ci potrzebny.Proponuję SPOTKANIA MAŁŻEŃSKIE, są organizowane w wielu miejscach w Polsce. Wpisz sobie w google, to napewno znajdziesz. Jeśli Twój przyjaciel ma problemy z żoną a ona nie potrafi z nim rozmawiać, to również zaproponuj im Spotkania Małżeńskie. Wtedy okażesz się być przyjaciółką To co robisz, jest przeciwko Twojemu i jego małżeństwu. Wiem co mówię. Przemyśl to sobie. Pozdrawiam
E
Ebenezer
6 kwietnia 2015, 01:32
Nie zgodzę się z tym co piszesz. Twoja wizja małżeństwa to więzienie. To patologiczny układ, w którym uczestniczące osoby nie mają prawa posiadać innych przyjaciół. Dla mnie to niepoważne i wygląda mi to na toskyczny związek zmierzający do oddzielenia małżonka/małżonki od otoczenia i uzaleznienia od własnej osoby. W zdrowym ufającym sobie małżeństwie takie coś jest nie do pomyślenia. Małżeństwo to ma być związek dwojga ludzi a nie dwojga niewolników.
K
karol
15 marca 2015, 18:26
mam 3 przyjaciółki żonate i dzieciate, i co ? żona i tak je wypomniała przy rozwodzie
S
szogun
15 marca 2015, 16:52
Taka przyjaźń jest możliwa tylko gdy wówczas gdy osoby nie czują do siebie pociągu fizycznego nie podobają się sobie, w przeciwnym wypadku ciężko nie zdradzić, predzej czy pozniej nadarzy sie ku temu okazja....a gdy krew odchodzi z mózgu, czasem cięzko racjonalnie myslec..
Z
zdradzona
14 marca 2015, 21:31
Przerabialam to, najpierw przyjaciółka rodziny, potem przekupywanie dzieci, następnie " przyjaciółka" działała jak narkotyk na mojego męża,  nie widział nic poza problemami tej kobiety i jej rodziny, my się zupełnie nie liczylismy, przeżyłam zdradę duchową,  nasze małżeństwo prawie się rozpadlo. Tylko chyba dzięki Panu Bogu nie zwariowalam. 7 lat wyjete z życia.  Obecnie jestesmy bardzo dobrym małżeństwem,  ale zaufanie zostalo zachwiane, nie polecam takich przyjaźni. ..
6L
60-cio latka
14 marca 2015, 20:05
Mój mąż miał przyjaciółkę o którą byłam trochę zazdrosna na początku naszego związku. Po ślubie zaprzyjażniłyśmy się i my. Teraz kilkanaście lat po śmierci mojego męża,dalej się przyjażnimy -ona i ja.  Różnie to bywa z przyjaciółkami....
J
Joanka
14 marca 2015, 20:59
Fajna historia
M
Mil
14 marca 2015, 19:23
Już ja bym dała mężowi przyjaciółkę x] yhyyy
E
Ewa
14 marca 2015, 18:11
Mam męża, który jest również moim przyjacielem, mam również przyjaciół - mężczyzn i są między nami czyste relacje, mój mąż to akceptuje - sam zresztą zaprzyjaźnił się z nimi. Mniej więcej od 25 lat (jestem po 40) przyjaźnię się głównie z mężczyznami. Nie mam od wielu już lat przyjaciółki - kobiety, czego - nie ukrywam - bardzo mi brakuje (wszystkie moje przyjaźnie kobiece się "rozsypały" - niektóre z powodu mojego wyjazdu i zmiany środowiska, inne z powodu głupich intryg tzw. przyjaciółek, z powodu emocjonalnego i materialnego wykorzystywania mojej osoby - przyjaciel to nie śmietnik emocjonalny, kobiety tego często nie rozumieją, niestety, długo by pisać...). Z mężczyznami (nie wszystkimi oczywiście ;-) )jest łatwiej - są lojalni i szanują czyste zasady, można na nich liczyć. Jakkolwiek "głupio" by to brzmiało w dzisiejszych czasach, z mężczyznami przyjaźnię się na zasadzie braterstwa, możemy na siebie liczyć, możemy się nie widzieć latami - a i tak przyjaźń pozostaje.
K
K.
14 marca 2015, 19:00
W przypadku przyjaźni mam tak samo. Z mężczyznami przyjaźń wygląda zupełnie inaczej, j.w. Jestem kobietą i ...nie lubię kobiet, zawsze intrygują, zawsze zazdrosne, zawsze coś... (jestem też po 40.).
D
DoswiadczonyPrzyjaciel
14 marca 2015, 17:06
Mialem przyjaciolke, potem "wpadke" potem przebaczenie a teraz zostala przyjazn. A najlepsze jest to, ze moja kochana zona przeskoczyla sama siebie i to zaakceptowala. Kocham Cie moja zono. Moja przyjaciolka jest przyjaciolka a zona nadal Bogu niech beda dzieki moja zona. Chwalmy Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
W
wi-ki
14 marca 2015, 14:27
W małżeństwie przyjaźń z płcią przeciwną nie powinna istnieć,bo istnieć realnie nie może.Fascynacja,ciągłe podświadome porównywanie przyjaciela/przyjaciółki/ do żony/męża/ wreszcie przeradza się w coś co powoduje zniechęcenie,zanik więzi i w konsekwencji rozpad związku,lub pozostawia coś w rodzaju podświadomego żalu za czymś co w przypadku rezygnacji z takiej przyjaźni następuje.Warto unikać  takiich układów.
PK
Przyjaciel kobiety
15 marca 2015, 19:02
@~wi-ki. Dlaczego piszesz, że przyjaźń z płcią przeciwną istnieć nie może, skoro realnie istnieje? Sam mam żonę, którą kocham bardziej niż własne życie i przyjaciółkę, którą również kocham jak... przyjaciółkę. Nigdy bym żony nie zdradził. Moja przyjaciółka nawet by mi tego nie zaproponowała bo to by był koniec naszej przyjaźni. Jeśli ktoś nie ma hamulców to żonę zdradzi przy byle okazji a jeśli ktoś wie czym jest małżeństwo nie dopuści się zdrady z jakiegokolwiek powodu. Szkoda, że w wielu z Was kobiet jest tyle podejrzliwości. Widać same macie bardzo słabe kregosłupy moralne skoro wszędzie wietrzycie zdradę i fałsz. Bogu dziękuję, że jak dotąd pozwolił mi takich kobiet unikać.
J
JANINA
14 marca 2015, 12:32
Przreabiałąm, nie można. BOli do dziś po wielu wielu latach.