Mężczyźni nie są z Marsa, a Kobiety z Wenus

(fot. Vox Efx / flickr.com)
Irena i Jerzy Grzybowscy / Niedziela

Jesteście dla siebie jedyni i niepowtarzalni. Fascynowała Was - i na pewno fascynuje nadal - inna sylwetka, piękno oczu, włosów, odmienny głos, inny sposób chodzenia, inne spojrzenie na świat, możliwość porozmawiania o tym, o czym z nikim innym dotąd się to nie udało.

Odkrywaliście - i odkrywacie nadal - głębię drugiej duszy, jej właściwy sposób myślenia, postrzegania rzeczywistości. Rozpoznawanie tej indywidualności, niepowtarzalności jest poznawaniem piękna człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Pana Boga. Wasz związek jest jedyny i niepowtarzalny. I takie będzie Wasze małżeństwo.

Ale spotyka się często w różnych wypowiedziach i publikacjach sformułowania, jakby zacierające tę niepowtarzalność i wyjątkowość: "Dla kobiet najbardziej istotna jest...". "Dla mężczyzn najważniejsze są....", Mężczyznom bardziej zależy na...", "Kobiety preferują...",

DEON.PL POLECA

"Bo faceci tacy już są...." itd. Potem przykładamy takie obiegowe opinie i stereotypy do naszych ukochanych chłopców lub dziewczyn. I często coś nie pasuje, coś zaczyna zgrzytać. Czasem słyszymy takie opinie od nich... i czujemy się oprawieni w ramki, z przyszytą łatą. Bo wewnętrznie jesteśmy przekonani, że to, co jest najważniejsze, mój sposób przeżywania i doświadczania tego, że jestem mężczyzną czy kobietą, jest MÓJ własny, indywidualny, dany mi przez Pana Boga. Nie podpada pod żadne schematy.

Dla dziewczyny i chłopaka rzeczywiście różne rzeczy są ważne. Rzeczywiście mają inaczej zbudowany mózg. Istota różnic między mężczyzną i kobietą wynika z naturalnego, pierwotnego powołania do macierzyństwa i ojcostwa. I przede wszystkim od tej strony warto wchodzić w odmienność osoby ludzkiej. Oznacza to szacunek wobec godności człowieka. Kobiecość kojarzy się z delikatnością, umiejętnością stwarzania klimatu miłości i akceptacji. Kobiecość jest skierowana na rodzicielstwo, na przekazanie życia i troskę o nie. Męskość w swojej naturze skierowana jest do ojcostwa, świadomego i odpowiedzialnego. Jednakże schematyczne przypisywanie określonych cech charakteru mówi często o własnym braku zdolności do dialogu, usprawiedliwieniu braku relacji, niż o prawdziwych różnicach. Nie neguję tych odmienności ani tego, że statystycznie rzecz ujmując dla mężczyzn często najważniejsze są np. fakty, a dla kobiet relacje. Ale jeżeli ma zaistnieć porozumienie miedzy nimi, to mężczyzna musi uczyć się relacji, a kobieta zwracać uwagę na fakty.

Niech istniejące wzorce staną się drogowskazami miłości, więzi i dopełniania siebie nawzajem, a nie sztywnymi schematami, które nas od siebie odsuwają i które mogą nas poróżnić. Warto dbać o to, by istniejące stereotypy nie wpędzały nas w kompleksy, poczucie winy, że jakoby nie spełniamy się jako mężczyźni lub kobiety, jeśli do tych schematów nie zawsze pasujemy. Warto uważać, by schematy i stereotypy związane z rolami nie zamykały rozwoju naszej osobowości na niepowtarzalność i bogactwo, jakim obdarzył nas Bóg.

Wasze pytania

Przeczytałam książkę Johna Eldredge "Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy". Ale mój chłopak nie ma takiego serca, jak opisane w tej książce. I chyba nie będzie. On jest inny. Ja go bardzo kocham. Czy on nie jest prawdziwym mężczyzną? Wydrapałabym oczy komuś, kto by tak o nim powiedział...

Książka "Dzikie serce" powstała na tle dość jednostronnych obserwacji i studiów jej autora. Nie uwzględnia w pełni bogactwa osoby ludzkiej i indywidualnych cech osobowości. Mimo niewątpliwych wartości, nie można zawartych w niej tez uogólniać. Znam wielu mężczyzn, którzy nie mają "dzikich serc", a nie przestają z tego powodu być mężczyznami. A byli też tacy, co na pewno nie mieli dzikich serc, a nawet zostali świętymi, np. Jan Apostoł albo Franciszek z Asyżu. A były kobiety, które miały swego rodzaju dzikie serca, choćby biblijna Judyta, w czasach nam bliższych Emilia Plater albo Joanna d’Arc. Mężczyzna jest prawdziwy" wtedy, kiedy jest sobą.

Oczywiście zakładając, że jest zdrowy psychicznie, nie jest uzależniony itp. Podobnie nie zalecam ulegania schematom zawartym w książkach Gray’a "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus" i podobnych. Jest w nich "coś z prawdy", ale jest ona bardzo uproszczona.

Coś o nas

Już wtedy - blisko 40 lat temu - zetknęliśmy się z pewnymi stereotypami, jaki powinien być mężczyzna i jaka powinna być kobieta, a później jaki powinien być mąż, potem - ojciec i jaka powinna być żona, potem - matka. Nie interesowaliśmy się jednak zbytnio tymi stereotypami, chcieliśmy być przede wszystkim sobą. Rozpoznawaliśmy siebie. Intuicyjnie przeżywaliśmy naszą męskość i kobiecość jako dwa różne sposoby bycia człowiekiem, różniące się płcią i powiązane miłością. Bardzo nie chcieliśmy ulegać wzorcom kulturowym. Pomógł nam w tym dialog ze sobą i z Panem Bogiem. Tę miłość, przyjętą od Pana Boga, ofiarowaną sobie, przeżywaną w Jego obecności, w poczuciu Jego istnienia, widzieliśmy jako podstawowy cel naszego związku. Nieuleganie schematom pomogło nam rozpoznać nasze powołanie.

Pomyśl...

1. Jak przeżywam moją męskość?
2. Jak przeżywam moją kobiecość?
3. Jakim schematom i stereotypom męskości i kobiecości ulegam?
4. W jakich aspektach mojej męskości lub kobiecości trudno mi zaakceptować siebie?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mężczyźni nie są z Marsa, a Kobiety z Wenus
Komentarze (23)
W
wiktor
8 marca 2014, 21:21
Jan Apostoł to dopiero był. Syn Gromu. A św. Franciszek.. jego życie to dopiero była przygoda. To byli wojownicy. Armia Pana ;)
P
Paweł
15 stycznia 2014, 15:41
Hmmm ... a ja myślę, że to bardzo interesująca pozycja, w tym poranionym niedojrzałym ojcostwem świecie. Czytałem Eldrege'a w czasie budzenia się mojego własnego ojcostwa. Oczywiście trzeba mieć trzeźwe spojrzenie na kontekst w którym została napisana (protestanci + ameryka) - przyznam szczerze, że dla mnie osobiście była trampoliną do szukania podobnych pozycji na rodzimym rynku - i tutaj znalazłem perełkę w postaci "Ojcostwo. Aspekty pedagogiczne i duchowe" ks. Józefa Augustyna SJ. Do ktorej bardzo często wracam i polecam każdemu mężczyźnie odkrywającemu świadomie swoje własne ojcostwo. Ale żeby trampolina zadziałała trzeba się wejść na nią do końca i się odbić - dlatego jak już czytać - to do końca. No i jeszcze jedna rzecz - autorka jest kobietą - a pozycja jest przeznaczona dla mężczyzn.
A
Agnieszka
15 stycznia 2014, 12:32
Chyba autorka nie do końca przeczytała książkę "Dzikie serce" i chyba nie zajrzała do "Urzekającej"... Schematyczny artykuł. 
A
alinka
2 października 2013, 22:25
Skąd wiadomo, że Jan Apostoł nie miał dzikiego serca? Albo św. Franciszek?  ...schematyczne przypisywanie określonych cech charakteru mówi często o własnym braku zdolności do dialogu, usprawiedliwieniu braku relacji, niż o prawdziwych różnicach...  Brzmi naukowo, ale jest kompletnie bez sensu - po co pisać takie rzeczy?
Z
Zenek
27 sierpnia 2013, 23:40
Rozbawił mnie ten artykuł - "Ale mój chłopak nie ma takiego serca, jak opisane w tej książce." - czy ten chłop nie ma języka? Skąd ta kobieta ma wiedzieć, czy nie uwielbiał naprawiać traktor? Kobiety się wypowiadają co nam w głowie siedzi ...
A
ala
14 sierpnia 2013, 13:19
http://www.tvn24.pl/kolejny-general-wywoluje-skandal-porzucil-zone-dla-kobiety-w-wieku-corki,347169,s.html Ale czego chcieć od gościa? Dzikie serce ma? Ma.
D
Darek
14 sierpnia 2013, 00:43
Święty Franciszek nie miał takiego dzikiego męskiego serca? no co za bzdury... Jan Chrzciciel też? nie do wiary.... W zasadzie to nie ma dyskusji bo po takich stwierdzeniach widać, że czytasz bez zrozumienia niestety... Mężczyzna ma serce wojownika, dzikie serce ... A takie miał i Franciszek i Jan i Chrystus...
P
Paulina
13 sierpnia 2013, 23:52
A ja go uwielbiam!!:) Bo czuje się kobietą która nie podpada ani nie chce podpadać pod wzorce. I nie zgadzam się że intencją autora było w jakimkolwiek stopniu chęć przekreślenia wizji kogokolwiek spoza świata katolickiego. Dla mnie jest on wspaniałą odskocznią od tego co niestety wiecznie słyszę jaka to kobieta ma być i co za tym idzie co robić, w ruchach katolickich- jest tam niesty często stoeretypowe podejście. Zachęcam do spoglądania od tej strony.
M
marta
13 sierpnia 2013, 23:20
nie zgadzam się z artykułem, owszem w książkach typu "mężczyźni są z Marsa..." jest sporo uproszczeń, ale też i sporo prawdy. co bardzo pomaga w nawiązaniu komunikacji. inna sprawa, że wiele rzeczy można wiedzieć, a i tak to niewiele da. co z tego, że będziemy doskonale rozumieć nasze reakcje, jeśli nie postanowimy się kochać i wzajemnie sobie dawać. wzajemne poznanie siebie, to tylko jeden element udanego związku...i chyba wcale nie decydujący...
J
Jagoda
13 sierpnia 2013, 21:16
Mnie również rozzłościł ten artykuł. Mialam okazję dokładnie czytać Graya. On sam nie traktuje swoich wypowiedzi jako absolutnie wiażących, a jedynie tłumaczy mechanizmy. Wyjaśnia, że każdy jest inny i pewne zjawiska u każdego człowieka nastepuja w róznym nasileniu. Najpiękniejsze u Graya jest to, że stawia na budowanie relacji i próbuje w tym pomóc. Nie podoba mi sie u nas katolików, że często próbujemy odrzucać wszytko co nie jest pisane stricte przez katiolików. Jak mamy byc poważnie traktowani jesli w każdej takiej pozycji, nawet zgodnej z naszym światopoglądem znajdziemy jakieś ale, jesli nie będzie promowana przez sam Kościół. Zasatanówmy sie trochę i nauczmy się korzystać z mądrości, także tych, które nie są ścisle z nami zwiazani. zamykajac sie tracimy naprawdę wiele.
MB
Mateusz Bendek
4 kwietnia 2013, 12:43
Zapraszam do polemiki z moją krytyką "Dzikiego Serca": http://www.deon.pl/forum/temat,10016,35047,1,dzikie-serce-krytyka.html Nie ma sensu ciągnąć rozmów o tej książce w tym wątku.
LO
lord ov grief
8 marca 2013, 08:54
@ Beastsla<x>yer. Bardzo mi się spodobał Twój wpis. Dzięki. Bardzo podobnie uważam.
Jakub Jąkalski
4 listopada 2012, 16:02
Mówiąc szczerze, bardzo rozzłościł mnie ten artykuł. Jak można traktować treści zawarte w różnych poradnikach w sposób absolutnie wiążący ? Weźmy na przykład 'Dzikie Serce' Eldredge'a - przecież jest to przede wszystkim świadectwo autora o tym, jak przeżywa swoją męskość, a nie profesjonalny poradnik psychologiczny, odnoszący się do wszytskich mężczyzn. Jakimś cudem doświadczenie ogromnej rzeszy mężczyzn jest bardzo zbliżone, stąd jego ogromny i zasłużony sukces - i nikt nie traktuje go jako absolutnie wiążącej wizji męskości.  Poza tym fomułując opinie na temat tego czy mężczyzni mają czy nie mają "dzikich serc" warto najpierw pokusić się o definicję "dzikiego serca". Wtedy można ją jakoś przykładać do poszczególnych ludzi, a nie z góry zakładać że "na pewno św. Jan nie miał dzikiego serca" - a skąd to wiesz, człowieku ?
A
Ala
2 listopada 2012, 13:07
Dodam jeszcze,że pięknie o małżeństwie pisze kobieta,Elzbieta Sujak.
A
Ala
2 listopada 2012, 13:05
Adamie,"Dzikiego serca" nie czytałam,więc się wypowiadać nie będę.Ostrze swej krytyki kieruję przede wszystkim w kierunku poradników pisanych np.przez Jacka Pulikowskiego.On wręcz absolutyzuje różnice międzypłciowe,co mnie bardzo razi.Dlatego podoba mi się styl pisania o małżeństwie państwa Grzybowskich,którzy tych różnic nie lekceważą,ale też ich nadmiernie nie fetyszyzują,przytomnie zauwazając,że ludzie-kobiety i mężczyźni-są bardzo różni,a czyjaś chęć wciśnięcia ich w jakiś model może być dla nich źródłem frustracji. Z radością odnotowuję Twój głos,który świadczy o tym,że wśród ludzi bywają refleksyjni,a nie bezkrytyczni czytelnicy poradników:) Osobiście pragnę,byśmy wszyscy odkryli piękno swej kobiecości/męskości,ale w swych indywidualnych wydaniach,a nie według inżynierskich wzorów:( Wtedy to naprawę będzie komplementaryzm,a nie urawniłowka albo wojna płci.
A
Adam
2 listopada 2012, 12:36
Poczułem się zobowiązany, aby bronić książki "Dzikie Serce" Johna Eldredge'a. Czytałem wiele książek tego autora, jedne były wg mnie udane bardziej, inne mniej, ale akurat "Dzikie serce" ja i wielu mężczyzn uznaliśmy za książkę bardzo znaczącą w naszym życiu, a niektórzy nawet za przełomową. Chciałbym zaznaczyć, że nie jestem wobec niej bezkrytyczny - z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że są w niej zawarte pewne uproszczenia, przez co nie ze wszystkimi tezami mogę się zgodzić. Jednak znam osobiście paru mężczyzn (wliczając siebie), których ta książka trafiła prosto w serce, zapoczątkowując ogromną, wewnętrzną przemianę. Osoby, które tej książki nie czytały zachęcam do lektury i samodzielnego wyrobienia sobie opinii na jej temat.
A
Ala
2 listopada 2012, 12:06
To oczywiste,że jesteśmy inni.Jako kobiety i mężczyźni.Ale jeszcze bardziej jako konkretni ludzie.Różnice osobowe są znacznie istotniejsze od płciowych.Każdego człowieka trzeba się uczyć oddzielnie.Niech się żadnemu małżonkowi nie wydaje,że skoro poczytał o tym,że"kobiety sa takie" czy "mężczyźni są tacy",posiadł wiedzę o budowaniu relacji w swoim małżeństwie.Poradnikowe schematy są zwodnicze.Pierwszy z brzegu przykład:w niektórych piszą,że to mężczyźni mają silniejszą psychikę,w innych,że kobiety.Nie lepiej popatrzeć na swą żonę/męża i pomyśleć,jaki on/ona jest?A żeby poznać,trzeba rozmawiać(to lepsze od czytania spłaszczających poradników). Poradnikowych tez nie można też traktować jak dogmatów.Jak facet zanadto uwierzy np. w zespół napięcia przedmiesiączkowego(którego połowa kobiet wcale nie ma!),to może nie zauważyć,że jego żona ma problemy i dlatego jest rozbita.A tak,zwala się na hormony i rzecz z głowy.Przykłady mozna by mnożyć. Uczmy się siebie z życia,a nie z poradników,czasem niezbyt mądrych i nie mających respektu dla ludzkiej indywidualności.
T
teresa
30 października 2012, 17:01
Przeżyłam dziś dziwne emocje na widok pułki z eros-środkami. Cacuszka kolorowe kartopniki,buteleczki,spraye. Tylko ,czy to przypadkiem nie prowadzi do instrumentalizacji relacji? Z twarzy ludzkich zostaje nam tylko widok na trzeci rząd po lewej. Chemia, Nie można tak jakoś bardziej polewać serca lukrem,niż wymuszać   niefizjologiczny wysiłek? Nieważne, kobieta i mężczyzna powinni dawać sobie siłę i chęć i powód do życia ...po prostu tyle.
L
leszcz
26 października 2012, 23:34
Piękny i mądry tekst.Taka odtrutka na lekturę książek Pulikowskiego,gdzie same modele schematy,wzorce małżeńskie.Państwo Grzybowscy,zdaje się,posiedli tę mądrość,że małżeństwo jest fascynującą tajemnicą,a nie inżynierskim modelem. Pozwólmy każdemu być sobą.Każdej kobiecie i kazdemu mężczyźnie.Bez wtłaczania w szablon.A w małżeństwie to juz absolutnie konieczne,by umierając sobie,przyjmować małżonka takim,jaki jest.Bez zmieniania go pod pasujacy model i ubolewania nad sobą,że się do jakiegoś modelu nie pasuje.
A
Ala
7 września 2012, 13:44
Głęboki ukłon dla autorów tego tekstu!Wszystkim życzę takiego dystansu do uproszczonych modeli i stereotypów serwowanych nam w różnego rodzaju poradnikach.Bo najgorsze,jak ktoś się za bardzo przejmie tym,co w nich przeczyta...
O.
ot .
1 lipca 2012, 23:53
Rozwodów będzie mniej, gdy będzie między ludźmi MIŁOŚĆ, a nie e g o i z m. Ot co.
AC
Anna Cepeniuk
1 lipca 2012, 14:49
Choć zgadzam się z autorami tekstu........ bo nie da się żyć wg jaichkolwiek schematów czy książkowej wiedzy........... to akurat z tytułem się nie zgadzam....Bo właśnie są..... I zarówno książka Dzikie serce i książka Mężczźni są......... są bardzo pomocne w tym, by można było odkryć w nich siebie....... ale również poznać małżonka....... i bardzo dużo zrozumieć. Wszystko oczywiście po to by budować więź na swój wyłączny sposób..... Osobiście uważam, że gdyby w przygotowaniach do sakramentu malżeństwa był test w oparciu o sposób porozumienwania się opisany w książce pt. "Kobiety z wenus a Mężczyźni z marsa", mniej było by rozwodów........
jazmig jazmig
30 czerwca 2012, 18:34
 Nie przeżywam swojej męskości i nie rozważam jej. Nie interesują mnie żadne schematy męskości i kobiecości. Po prostu robię to, co do mnie należy. Podobnie czyni moja żona. Książka o mężczyznach z Marsa i kobietach z Wenus ma tę zaletę, że uzmysławia czytelnikom obojga płci różnice między nimi. Aby można było zrozumieć postępowanie partnera lub partnerki, trzeba mieć wiedzę  o jego/jej sposobie postrzegania świata, myślenia, oczekiwaniach od drugiej strony związku. Rzeczy nieistotne dla mężczyzny bywają bardzo ważne dla kobiety, i odwrotnie. Stąd częste nieporozumienia w małżeństwie. Dlatego tego rodzaju książki jak chwalona przeze mnie o facetach z Marsa i kobietach z Wenus są potrzebne, o ile głoszą prawdę, a nie ideologię zakłamującą rzeczywistość, jak feminizm czy gender.