Miało być jak w bajce. Dlaczego ciągle się kłócimy?

(fot. shutterstock.com)
Anna Świerzyńska

Ona taka oczytana, on taki "kościelny". Miało być piękniej niż u wszystkich. Miały spływać na nich kotyliony szczęścia. A spadł grad nieporozumień i to zaraz po miesiącu miodowym.

Miało być tak bajkowo, inaczej niż u wszystkich. Miały spływać na nas kotyliony szczęścia i różane płatki błogosławieństw, a tu grad nieporozumień już po miesiącu miodowym. Miały być kwiaty przy łóżku, romantyczne podróże i uśmiech na dobranoc, liczyliśmy na piękny seks, a zmierzamy się z chłodem i obojętnością. Co robimy źle? Może miłość już wyparowała?

Przecież pracowaliśmy tak ciężko. Tak wytężone przygotowania, tyle kursów przedmałżeńskich, wieczorków dla zakochanych, pochłoniętych książek, spotkań z mądrymi ludźmi. To przecież musiało się udać i wprowadzić nas w małżeńską przygodę pozbawioną kryzysów, trudów, rozstań, zdrad i… ciągłych waśni.

Ona taka oczytana, on taki mądry i "kościelny", zawsze podpierał filar tuż przy ołtarzu, składając z nabożeństwem ręce ku pnącej się w górę figurze św. Józefa. Tak, wierzył że to Józef pomógł mu ją znaleźć. Tak rozkosznie subtelną i pracowitą, a do tego anielsko piękną. Była jednak bardziej pogubiona i lekko traktowała sprawy wiary, ale przecież odnaleźli się i zakochali po uszy. Wiecznie spleceni w uścisku miłości i zapatrzeniu, wierzyli, że ich życie ominą kryzysy. Bo czuli się tak wspaniale przygotowani.

To miał być związek, który zawstydzi innych

Potem był biały welon i lśniąca muszka. To miał być związek, który zawstydzi innych, lepszy i dojrzalszy. Tyle teorii o wychowaniu i rozwiązywaniu problemów tkwiło w ich myślach. Zdawało się, że oręż był potężny, wiara w miłość jeszcze większa. Od teraz wszystko będzie za darmo, będzie pięknie i lepiej, nie trzeba się starać, można przestać walczyć, bo zdobyliśmy upragniony cel. Bo przecież tak kochamy…

Już pierwsze miesiące rozmyły wątpliwości i odsłoniły słabość ludzką. Fala kłótni i niedomowień o każdy źle ustawiony but i niedoprasowaną koszulę przypłynęła znikąd. Pozorne dogadywanie się przed, okazało się złudne. Szok starcia rzeczywistości z wyobrażeniami.

Nie mieli świadomości, że ślub jest jedynie miłym początkiem niezwykle trudnej drogi, usłanej kryzysami i milionami problemów, a teoria i przeczytane książki nie przydadzą się do niczego bez gotowości do walki i to walki prawdziwej, jak na ringu, na śmierć i życie, także to wieczne — najpierw z samym sobą, swoimi wadami, a potem ciężkiej walki o ukochaną osobę.

Z mężem jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi >>

Czy wiedzieli, że w ich rękach jest zbawienie małżonka? Że od nich zależy czy w małżeństwie uświęci się i dojrzeje druga osoba? Bo trzymają jej serce w dłoni i trwając obok mogą ranić, niszczyć albo dbać i kochać. Mogą walczyć o jej dobro lub je deptać. Mogą odebrać prawo do szczęścia lub pozwolić, by druga strona czuła się kochaną.

Początkowe małe sprzeczki przekształciły się w coraz cięższego kalibru kłótnie, awantury, zakończone cichymi dniami bez końca. Gromadzili zachłannie ból, tonę uraz, wiele ran i zapamiętywali każde raniące słowo. Ta druga osoba na ich oczach zamieniała się w głównego wroga. Przestając być sojusznikiem i przyjacielem — coraz  częściej mijali się bezwiednie, coraz mniej rozmawiając, rzucali tylko beznamiętne: kup mleko, zapłać rachunki.

Całe wyobrażenie małżeństwa powoli traciło barwy, sens i popadało w ruinę. Jasnym było, że to co zbudowali już nie ma racji bytu, wymaga przebudowy i musi przeobrazić w nowe, a przeobrażenie musi boleć. Zbliżał się właśnie ich największy kryzys, pierwsza próba, którą nadszarpnięta oskarżeniami miłość miała przetrwać, jeśli podejmą wysiłek by ją ratować. Zdecydowali, że warto, mimo agresji, zamknięcia, ciszy i braku nadziei, weszli w nieznane, by na gruzach starej relacji, stworzyć nową, silniejszą i piękniejszą, dzisiaj są zwycięzcami, którzy weszli na wyższy poziom relacji i tworzą silniejszy związek na skale, gromadząc siły na nowe burze.'

Po ślubie bywa trudniej. Ale może być piękniej

Jeśli myślisz, że po ślubie to już tylko anioły, bombonierki i miód, to lepiej wybierz samotność. Po ślubie jest znacznie gorzej. Twoje "ja" nie jest na pierwszym miejscu, ty już się tak nie liczysz, twoje zdrowie i pasje nie są najważniejsze, musisz znosić wady drugiego, mimo zmęczenia sobą wzajemnie, mimo prozy życia, która  szybko zagląda do waszego życia, musisz wybaczać i trwać bez względu na wszystko.

Więc nie może być łatwiej! Jednak może być piękniej. A to najlepsza nowina jaką możesz usłyszeć! Gdyby nie małżeństwo, ludzie trwaliby w stanie samo zakochania i nigdy nie dojrzeliby do poziomu człowieczeństwa do jakiego jest im dane dojść. Mąż i żona potrzebni są sobie, by stawać się lepszymi, dojrzewać do ról jakie podejmą. Są dla siebie jak lustro, w którym się przeglądają i dostrzegają co jest do naprawy.

Stają twarzą w twarz, nadzy, prawdziwi przed drugą obnażoną osobą, którą poznają na dobre i na złe. Małżeństwo to najpiękniejszy dar, ponieważ w nim stajemy się lepszą wersją siebie samego siebie. Kryzysy to momenty trudne, ale dające szansę na odnowienie związku, na wpuszczenie powietrza do zgniłej atmosfery. To szansa na terapię i poznanie siebie, na nauczenie się nowych nawyków, reakcji i sposobów radzenia z problemami.

Kryzys jest jak kreatywny ból. Może pogłębić miłość

Pierwszy kryzys to ogromny ból, ale to ból kreatywny, będący wąską ścieżką ku wzrostowi, pogłębieniu miłości, ku ponownemu stworzeniu czegoś mocniejszego, prawdziwszego i dojrzalszego. Kryzysy budują jeśli są dobrze przeżyte i odpowiednio poprowadzone. Są jak dobry oczyszczający zabieg laserowy, precyzyjnie odsłaniający problem, niszczą to co zewnętrzne, odzierając ze starej powłoki delikatną materię relacji, by od wewnątrz ją odbudować, odnowić, zregenerować i uczynić piękniejszą. Dlatego zdrowe i dojrzałe małżeństwo nie lęka się kryzysów i tąpnięć.

Wyciąga z nich naukę i wnioski, wydobywa to nad czym trzeba popracować, cały czas ze sobą rozmawiając i cierpliwie trwając. A kiedy słów już brak zostaje modlitwa i pomoc z zewnątrz. Często pomagają listy, maile, smsy lub dłuższe milczenie, które więcej mówi niż najwznioślejsze słowa. Potrzeba czasu, by dojść do rdzenia problemu i warto znaleźć osobę, która pomoże by go odkryć.

W dniu ślubu nie kochasz tak jak po kryzysie, co najwyżej masz pragnienie by kochać, ale dopiero po latach uczysz się nie myśleć o sobie, nie trwać w egoizmie, skupić na drugim człowieku i jego potrzebach. Miłość przychodzi wtedy gdy pojawia się wola przetrwania każdego problemu, wola wybaczenia każdego grzechu, wola wspierania w doli i w niedoli.

Miłość nie wyklucza zranień. Możecie być bardziej kochający

Miłość jest aktem woli i nie wyklucza kryzysów i zranień, co więcej jest ich wypadkową. To wybór, by jak waleczny rycerz trwać do ostatniego tchnienia razem. Jeśli myślisz, że nadziei już nie ma, że nie ma szans by ratować to co z mozołem budowaliście, spójrz na was po zwyciężonym kryzysie.

Co widzisz? Na pewno widzisz ludzi silniejszych, mądrzejszych, mocniej kochających się, doceniających siebie, trochę pokiereszowanych, posiniaczonych, z siwizną na skroniach i zmarszczką, którą wyżłobił wysiłek, ból i samotność.

Tygodnie w ciszy, dystans, wzajemne oskarżenia. Jak się dogadać? >>

Każde małżeństwo można wygrać, każdą relację można odbudować, bo nie jest pustym frazesem stwierdzenie, że miłość wszystko przetrwa. Dobrze przeżyty kryzys małżeński, którego podłoże najczęściej wiąże się z nieprzepracowanymi zranieniami to szeroka autostrada do nowej jakości wspólnego życia, to nowe "MY" i otwarcie się na uzdrawiającą łaskę sakramentu, który nieprzerwanie działa jak leczniczy balsam, pomagając przetrwać każdy problem, wyłaniający się na nieprzewidywalnym i burzliwym oceanie małżeńskiej miłości.

Śródtytuły pochodzą od redakcji

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miało być jak w bajce. Dlaczego ciągle się kłócimy?
Komentarze (1)
Zbigniew Ściubak
19 maja 2018, 21:12
Od razu widać głęboką znajomość zagadnienia u Autorki. Piękne myśli, wspaniałe śródtytuły od redakcji. Małżeństwa mogą całymi garściami czerpać z tych wartościowych publikacji, wyjaśniających przyczyny, przebieg i skutki różnych negatywnych zjawisk, niespodziewanie zupełnie pojawiających się w małżeństwach.