Single w oczach Boga

(fot. Tiago Rïbeiro)

Dawniej mówiono: "stara panna", "stary kawaler", deprecjonując w pewien sposób życie osób samotnych. Dziś używa się terminu "singiel" i nie jest to tylko przejaw mody na język angielski, ale również nowy sposób podejścia do ludzi żyjących w pojedynkę. W Internecie można znaleźć setki stron na temat singli i dla singli. Nawet po pobieżnym ich przeglądnięciu nasuwa się wniosek, że słowo "singiel" nie jest jednoznaczne i określa dość różne sytuacje oraz wybory życiowe.

Niekiedy pojęcia "singiel" (z ang. pojedynczy, oddzielny, sam jeden) używa się w znaczeniu bardzo ogólnym i szerokim na określenie dorosłej osoby, która nie żyje w związku małżeńskim, nie ma narzeczonego czy narzeczonej ani żadnego w jakiejś mierze stałego partnera. Dzieje się tak z różnych przyczyn, jednak bez świadomie podjętej decyzji.
W tak rozumianej zbiorowości singli większość to ludzie, którym w ten sposób ułożyło się życie: "na razie" są sami, ale nie planują samotnego życia z wyboru. To dla nich są wspomniane strony internetowe, które oferują płaszczyznę spotkania i znalezienia stałego partnera. W grupie tej swoje bycie samemu niektórzy przeżywają bardzo dramatycznie, wręcz jako swego rodzaju przekleństwo. Inni z brakiem "drugiej połowy" radzą sobie spokojnie, ale chętnie kogoś by poznali.
Warto zauważyć, że zdarza się, iż pod wpływem sztucznego nagłaśniania problematyki singli młodzi ludzie, którzy nie musieliby się jeszcze martwić swoją samotnością, z powodu braku chłopaka czy dziewczyny uważają się za nieszczęśliwych singli. W rezultacie zaczynają nerwowe poszukiwania drugiej osoby, nawiązując czasem dwuznaczne, a niebezpieczne relacje.
W węższym, bardziej właściwym znaczeniu, singiel to ktoś, kto podjął świadomie decyzję, aby żyć bez zawierania trwałych związków. Taka osoba nie szuka współmałżonka, ponieważ po prostu tego nie chce. Choć nie wiąże się z nikim, prowadzi jednak bogate życie towarzyskie i może mieć wielu tymczasowych partnerów.
Ponoć w Poznaniu odbyła się konferencja singli, na której ustalono definicję singla, określając go właśnie jako "osobę samą, ale nie samotną". "Singlowanie" oznacza też najczęściej materialną niezależność. Co więcej, single nierzadko decydują się na bycie singlami właśnie między innymi dla ułatwienia sobie kariery zawodowej i szybkiego bogacenia się.
W grupie osób świadomie decydujących się na życie w pojedynkę - choć ów wybór niekiedy bywa świadomy tylko pozornie - rozróżnia się także "lonera" (z ang. lone - samotny, odludny). Słowem tym określa się kogoś, kto nie tylko nie ma stałego partnera, ale rzeczywiście jest odludkiem. Żyje samotnie ze względu na wcześniejsze, bolesne doświadczenia bliższych relacji emocjonalnych. Ponieważ w przeszłości został zraniony i odrzucony, boi się i uważa, by czegoś podobnego nie przeżyć ponownie.
Spróbujmy spojrzeć na singli w świetle Biblii i tradycji Kościoła. Czy można mówić o duchowości singli? Już na pierwszych stronach Pisma świętego znajdujemy bowiem ważkie słowa: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc (Rdz 2, 18). A kiedy Bóg stworzył kobietę, mężczyzna powiedział: "Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!" (Rdz 2, 23). Parafrazując biblijne słowa, można by rzec: "Bóg powiedział, iż nie jest dobrze być singlem". Byłoby to jednak nadużycie, gdyż Boży plan stworzenia człowieka - mężczyzny i kobiety - nie przekreśla bycia samotnym jako drogi szczególnego życiowego powołania.
Kościół zawsze podkreślał, że podstawowym powołaniem człowieka jest małżeństwo i założenie rodziny. To właśnie jedność małżonków, a nie żaden inny stan, uczynił św. Paweł obrazem relacji pomiędzy Jezusem Chrystusem a Kościołem: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła (Ef 5, 31-32).
Jednocześnie od początku w chrześcijańskich wspólnotach rodziły się powołania do życia samotnego: dziewice i wdowy posługujące na różne sposoby w Kościele oraz mężczyźni wybierający celibat dla głoszenia Ewangelii.
Paweł Apostoł zapędził się w wychwalaniu życia samotnego tak dalece, że dzisiaj jego sformułowania z Pierwszego Listu do Koryntian można by uznać za swoisty manifest singla: Dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą. [...] Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki ciała, a ja chciałbym ich wam oszczędzić (1 Kor 7, 1. 26-28).
Trzeba zauważyć, że pisząc te słowa, św. Paweł żywił przekonanie o bliskiej paruzji, czyli rychłym końcu świata. Jednak gdyby na chwilę zapomnieć o tej na wskroś religijnej perspektywie, sformułowanie o "obecnych utrapieniach" byłoby zapewne bardzo bliskie wielu dzisiejszym singlom.
Uczniowie Jezusa, kiedy usłyszeli Jego nauczanie na temat małżeństwa i praw kobiety (por. Mt 19, 1-9), tyleż spontanicznie, co powodowani lękiem, rzekli: Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić (Mt 19, 10). Wówczas Jezus wypowiada dość tajemnicze słowa, które mogłyby stać się punktem wyjścia niejednych rekolekcji dla singli: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje! (Mt 19, 11-12).
Okazuje się zatem, że Jezus, który sam pozostał bezżenny ze względu na swą tożsamość Syna Bożego i misję głoszenia królestwa niebieskiego, dostrzega inne, wrodzone lub społeczne, przyczyny samotnego życia. Nie formułuje przy tym moralnych ocen, a jedynie opisuje fenomen singli Jego czasów.
Przypadków singli jest tak wiele, że trudno by było oceniać z góry ten sposób życia. Gdybyśmy jednak chcieli podać podstawowe ewangeliczne kryterium oceny "singlowania", to byłaby nim - jak przy każdym innym sposobie życia - miłość. Ta miłość, o której tak pięknie pisał w Hymnie o miłości "singiel" - św. Paweł, a wobec której wszystko staje się względne. Czy życie singla może być wypełnione miłością? Niewątpliwie tak! I można byłoby podawać wiele przykładów - z życia i literatury - osób, które żyły samotnie, ale nigdy nie były osamotnione. Co więcej, to przy nich wielu znajdowało pomoc, pociechę i ciepło ludzkiej bliskości.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Single w oczach Boga
Komentarze (61)
A
agula
12 grudnia 2014, 09:00
Jeden list już dostałam. Wciąż czekam na listy od osób, które cierpią z powodu swojej bezżenności. Poszukajmy razem sposobów na wsparice, którego nie znjadujemy do tej pory w Kościele. Może jest coś, co mogłoby Ci pomóc, a w środowisku katolickim tego nie znajdujesz? agula_p@poczta.wp.pl 
K
KiT
11 grudnia 2014, 21:27
To duży problem i raczej mało jest singlem z wyboru. Singiel - starsza/-y - to 'po polsku- osoba samotna i najczęścicej cierpiąca. Niestety KK zabraniając osobom rozwiedzionym ponownego ułożenia sobie życia skazuje je na samotność i cierpienie i bycie singlem z musu. Może da się znaleźć choćby częściowe rozwiązanie problemu który dotyczy wielu osób? 
M
Mateusz
10 grudnia 2014, 11:03
(Mt 11,28-30) Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
A
agula
10 grudnia 2014, 10:39
Wiele lat byłam singlem nie z własnej woli. Przeżywałam to bardzo dramatycznie we wszystkich aspektach zycia, łącznie z kryzysem wiary. I miałam żal do Kościoła, że nie ma dla takich jak ja żadnych krzepiących propozycji, chyba że takie jak powyższy tekst. Pytałam zaprzyjaźnionego kapłana: dlaczego nie macie nam nic do zaproponowania? Odpowiadał ze zrozumieniem i pokorą: a jak byś to widziała? Nie widziałam. I do dziś nie widzę. Ale marzy mi się grupa wsparcia  - mimo że wreszcie po czterdziestce zostałam szczęśliwą mężatką - dla osób, które są wierzące i to nie chroni ich przed bardzo dramatycznym przeżywaniem samotności, tłumionej seksualności, poczucia braku sensu i beznadziei. Może coś razem stworzymy? Piszcie: agula_p@poczta.wp.pl
A
Ania
10 grudnia 2014, 12:43
Dzięki Twój wpis dał mi nadzieję. Mam 34 lata więc teoretycznie wszystko jeszcze możę się zdarzyć. Póki co chyba przestane jeźzic na rekolekcje wspólnotowe, bo czuje ból, gdy patrzę na moje rówieśniczki z dwojką, trójką, czwórką dzieci. Patzre mi pytam - Bożę, czemu nie ja? Boże, czemu własnie ja jestem sama? Modlę się o dobrego męża, jestem wśród ludzi i zobaczymy.
M
M.
3 stycznia 2015, 08:32
Bo to jest taki wyścig szczurów,czyje powołanie jest lepsze i kto jest bardziej spełniony.
A
Adrian
9 listopada 2014, 22:23
Bóg powiedział, nie jest dobrze, zeby mezczyzna byl sam. Słowa Boga nie mozna kwestionowac! Człowiek został zaprojektowany biologicznie tak, by zjednoczył się ze współmałzonkiem w sakramencie. Dlatego człowiek, który zyje długo w samotnosci cierpi, a czasami te cierpenie jest na tyle duze, ze przybiera patologie. Oczywiscie sa sytuacja gdzie człowiek sie gdzies spelnia w samotnosci, ale to sa sytuacje wyjatkowe np kaplanstwo, zycie konsekrowane, gdzie czlowiek z wyboru rezygnuje z malzenstwa na rzecz pelnej sluzby Bogu  drugiemu czlowiekowi, w ktorym malzenstwo zmniejszylo by wydajnosc jego poslannictwa, ale tez  zdrzaja sie okolicznosci, zwlaszcza wsrod wielkich ludzi np roman dmowski, ze zycie w malzestwie zablokowalo by dokonanie tylu osiagniec, ile im sie udalo i na ile sie przyczynili np dla ojczyzny, ale pdkreslam sa to sytuacje wyjatkowe! a nie naturalne..
M
Marek
9 listopada 2014, 23:35
Dmowski nie stronił od kobiet.
A
Ati
9 listopada 2014, 22:07
co za pierdolenie, co to znaczy "przy obecnych utrapieniach"?
P
Pangosz
9 listopada 2014, 18:36
Czy to znaczy, że wszyscy księża i zakonnicy to też single ? Chyba to zbyt szerokie rozumienie tego pojęcia. Dla mnie jest wyraźna różnica pomiędzy singlem, a osobą konsekrowaną. Pierwsza jeszcz nie wybrała stanu życia, druga tak. Autor zdaje się nie zwracać uwagi na tą istotną różnicę i wydaje się jakby chciał na siłę przypisać "singlostwo" nie singlom.
A
A
9 listopada 2014, 20:36
A Ty Pangosz zdajesz sie nie czytać tego, co Autor powiedział: że powołaniem każdego człowieka jest miłość. I to własnie miłość lub jej brak jest kryterium oceny singla , ale i kazdego człowieka w oczach Boga. A nie ...konsekracja. Bo cóż watre jest życie konsekrowane, jeśli nie ma w nim  miłości... tyle co nic.
O
ona
14 listopada 2013, 22:12
Czy w ogóle warto używać terminu "singiel"? Może warto, ale sporadycznie. Zazwyczaj jednak lepiej doprecyzować i pisać "bezżenny", "samotny", "niezależny" itp. Nie podoba mi się ta dosłowność z angielskiego. Uważam, że j. polski jest lepszy! singiel nie znaczy bezdzietny;] to okreslenie stanu wolnego od bycia z kims (partnerem) -znam singli, ktorzy maja i nie maja dziecka;] 
W
Wierzący
11 listopada 2013, 17:55
Czy w ogóle warto używać terminu "singiel"? Może warto, ale sporadycznie. Zazwyczaj jednak lepiej doprecyzować i pisać "bezżenny", "samotny", "niezależny" itp. Nie podoba mi się ta dosłowność z angielskiego. Uważam, że j. polski jest lepszy! ...PATRIOTA ;)
W
Wojtek1957
11 listopada 2013, 00:30
Czy w ogóle warto używać terminu "singiel"? Może warto, ale sporadycznie. Zazwyczaj jednak lepiej doprecyzować i pisać "bezżenny", "samotny", "niezależny" itp. Nie podoba mi się ta dosłowność z angielskiego. Uważam, że j. polski jest lepszy!
P
P
10 listopada 2013, 22:58
~Kawalerze masz 100% racji sam mam wrazenie ze kobiety nie potrzebuja mezczyzn ale wez pokaz sie w jakims sporotowym aucie i ubierz sie jakbys byl bogatym biznesmenem odrazu zmieniaja podejscie. Coraz mniej prawdziwych uczuc a wiecej cwaniacta. Kiedys ludzkosc sie zgubi przez ta samotnosc najbardziej szkoda tych ludzi co by chcieli miec kogos a nie moga znalezc :( A singli co sie wiecznie bawia zachowujac sie jak niedojrzale osoby niech sobie zyja... Pan Bog ich osadzi lecz mi takich egoistycznych dusz nie bedzie szkoda.
N
niezapominajka
10 listopada 2013, 17:01
Trudno powiedzieć ~emisja, co jest Twoim powołaniem. Może miłość ma do mnie czy do Ciebie przyjść w powiedzmy 60. roku zycia, ale co zrobić z tym czasem przed...? Gdyby ktoś chociaż obiecał cokolwiek, prawda? :) Mimo to nie mozna spisywać na straty tego rozdziału zycia, gdy nie dzieje się tak jak chcemy. Bo będziemy żałować, że to był tylko nasz czas, a my nie spróbowałyśmy życ, ale odkładałyśmy "prawdziwe zycie" na potem. Nie pisze tego tylko do Ciebie, raczej do siebie samej, by sobie przypomniec, że każdego dnia jestem powołana do znajdowania w życiu sensu. Naprawdę chcialabym wyruszyć z ukochanym w piękna podróz, ale to nie znaczy, że mam teraz siedzieć w domu. Odkrywanie samemu jest piekne... :) ~Kawalerze, masz rację, kobiety są dzisiaj bardziej samodzielne, ale to nie znaczy, że nie potrzebują mężczyzn. One po prostu mniej się boją same coś robić, niż pokolenie ich matek, same wyskakują z wieży, skoro nikt ich nie ratuje... Przedwczoraj obejrzałam 4 część Shreka, i ta alternatywna wersja właśnie o tym m.in. opowiada. Jak byśmy były Fioną w alternatywnym zyciu - gdzieś w innej rzeczywistości mamy ukochanego męża, który przyszedł i uwolnił nas z wieży, gdzies tam mamy już dzieci. Ale tutaj jesteśmy same, życie nauczyło nas dawać sobie radę, nie rzadko przewodzimy innym, poświęcamy się dla sprawy, bo pragniemy znaleźć sens, jak każdy, prawda? W życiu tamtej Fiony pojawił sie Shrek i mimo początkowego zwątpienia spowodowanego zachowaniem "nowej" Fiony, kiedy chciał sie wycofać, jednak podjął trud walki o nią, o jej serce. Gdyby nie słowa przyjaciół, pewnie by tego nie zrobił, kto wie...
E
emisja
9 listopada 2013, 23:38
...nie bardzo i nie do końca zgadzam się z autorem artykułu. "Czy życie singla może być wypełnione miłością? Niewątpliwie tak! I można byłoby podawać wiele przykładów - z życia i literatury - osób, które żyły samotnie, ale nigdy nie były osamotnione. Co więcej, to przy nich wielu znajdowało pomoc, pociechę i ciepło ludzkiej bliskości." Odpowidając na to stwierdzenie, muszę jeszcze zaznaczyć, że prawdopodobnie autor nigdy nie zaznał uczucia bólu samotności i tęsknoty za bycia w małżeństwie, dlatego pisze takie mądre, zasłyszane z książek frazy. Bo w bólu bycia tzw singlem nie z własnej woli, nie chodzi o to, że ma się tysiące przyjaciół i nie jest się osamotnionym, i ma się wiele miłości dla wszystkich a życie jest piękne i kolorowe... Tu chodzi o ból i dramat osoby tęskniącej do życia w jedności z mężem, lub żoną przed Bogiem... Z nikim więcej na świecie nie możesz być jednością przed Bogiem. A dramat takiego singla polega na tęsknocie i niemożności zrealizowania Bożego zamysłu wobec człowieka. I chociaż mówi się w Kościele o tym powołaniu- życie jako celibatariusz dla Kościoła, to ja tego absolutnie nie przyjmuję i nie godzę się na to w moim życiu... i co mogę zrobić? Poskarżyć się Panu Bogu. Wybrani do małżeństwa czy do kapłaństwa, mają chociaż tę możliwość, że mogą się nie zgodzić na wybór, ja- samotna  nie z własnej woli, nie mam wyboru, chociaż nie chcę i nie akceptuję tego "powołania".... Więc proszę nie pisać lekką ręką o byciu singlem nie z własnej woli, nie mając pojęcia o dramatyźmie i bólu (obydwu słów użyłam bardzo świadomie).
K
kawaler
9 listopada 2013, 22:31
Najgorsze jest to poczucie bezsilności, kiedy się jedzie autobusem i dookoła taki chłód samotności. Ogólnie to jestem na ostatni roku studiów i z przerażeniem spoglądam w przyszłość jak i w przeszłość przeklinając, że nic nie wyszło, mimo wolontariatów, KSMów i innych form aktywnego spędzania czasu. Nie mam pojęcia co jest grane. A teraz, kiedy czasu mało, bo praca + zajęcia, to w ogóle jakaś klapa. Jak jest jakaś impreza, czy spotkanie, to ze znajomymi z roku, na krótko, pogadanka, Chyba to społeczeństwo się jakoś dziwnie zmienia. Liczy się cwaniactwo, cięta gadka (nie żebym marudził), a jakieś głębsze wartości nie są dobrze postrzegane. Albo to przez ten tryb życia, zabieganie, przepracowanie. Może też i kobiety nie potrzebują mężczyzn, bo są bardziej samodzielne i niezależne... 
N
niezapominajka
9 listopada 2013, 22:02
A ja rozumiem ~kawalera, bo sama mam poczucie, że coś nie gra. Na portalu randkowym piszą, co taka dziewczyna tutaj robi, a w rzeczywistości jest tak, że po studiach trudniej spotykać nowych ludzi. Mimo że chodzę na taniec, czasem gdzieś wyjdę, nie często poznaję tam nowych mężczyzn. W komunikacji ludzie ze sobą zwykle nie rozmawiają, alienują się z telefonem, słuchajac muzyki, trzymajac nos w książce. Poza tym młodzi faceci są dzisiaj mniej dojrzali i skorzy do podejmowania odpowiedzialności, mam wrażenie. Może ktoś spróbuje mnie przekonać, że sie mylę, ale tak wynika z obserwcji, rozmów z koleżankami, zasłyszanych opowieści.
R
refleksja
9 listopada 2013, 21:47
Teraz widać (m.in. po ilości komentarzy) jaki to jest problem. A dla wielu księży się nie liczy...singel nie jest brany pod uwagę, bo ....nie ma męża, nie ma żony, nie ma dzieci... nawet lepiej w parafii mają rozwodnicy, rekolekcje i duszpasterstwo jest dla "związków niesakramentalnych", a dla singli??? Jeli ktoś jest w jakiej grupie, to też marginalizowany, niestety i księża nie zrobią nic... single są  sami dla siebie...???
W
Wierzący
9 listopada 2013, 20:23
A JA NIE CHCE BYĆ JAKIMŚ SINGLEM!!! Jak temu zaradzić. Jestem pracowity, mam pracę, jestem romantykiem, schludnym i miłym człekiem, z pasjami, a tu nic :D ... Dla prawdziwej miłości warto poczekać, uwierz ;)
K
kawaler
9 listopada 2013, 20:18
A JA NIE CHCE BYĆ JAKIMŚ SINGLEM!!! Jak temu zaradzić. Jestem pracowity, mam pracę, jestem romantykiem, schludnym i miłym człekiem, z pasjami, a tu nic :D
W
Wierzący
9 listopada 2013, 20:16
Samemu jest źle żyć ale co zrobić kiedy ukochana odejdzie z tąd a ty zostajesz sam? W takich sytuacjach kiedy istniała prawdziwa miłość 90% popełnia samobójstwo, reszta ma zrytą psychę to tego stopnia, że nie mogą już być tacy jak kiedyś....
A
~aleks
9 listopada 2013, 19:48
Tez uważam, ze zycie singla jest "do bani".....bo niestety-sam nim ciagle jestem (a juz prawie czterdziestka)....teksty o "swobodzie, wolnosci i niezaleznosci" to papka....mimo to mam ciagle nadzieje na zalozenie szczesliwej rodziny....pozdrawiam wszystkich "samotników" :)
E
ewelina
9 listopada 2014, 23:32
przepraszam, ale miałam kliknąć na tak i źle wyszło:) Pozdrawiam Aleks....
A
Ania
9 listopada 2013, 18:34
A ja bardzo dziękuję za ten artykuł. Mnie się podoba. Sama nie załozyłam rodziny nie dlatego, że nie chciałam, tylko tak ułozyło się moje życie. Czasem księża nie bardzo wiedzą co mają zrobić z takimi jak my - ani rodziy nie założyli ani do zakonu nie poszli. Bardzo dziękuję za ten tekst. Niesie nadzieję, że mój los jest w rękach Boga i choć nie rozumiem wielu spraw, to moje życie ma sens.
I
iza
9 listopada 2014, 15:43
zazdroszczę Ci, bo mimo podpbnej sytuacji sensu czasami nie widzę
E
Ewelina
9 listopada 2013, 18:21
Bez sensu. Co ma piernik do wiatraka? Deon prezentuje coraz więcej idiotycznych i zupełnie niepotrzebnych tekstów z kosmosu wyjętych. Dno.
A
ananieana
9 listopada 2013, 17:14
cały artykuł to mowa-trawa.
A
anka
9 listopada 2013, 16:29
nie chcę być singlem :( ale tak strasznie sie boję, że jestem skazana na staropanieństwo :( Co robić...
U
ua
9 listopada 2013, 14:20
szukam uduchowionego blondyna [email]uduchowiona-agnostyczka@o2.pl[/email]
KP
konkret proszę
27 sierpnia 2013, 01:12
W jakim dokumencie Kościół wyklinał małżeństwo jako grzech?
A
adamkac
26 sierpnia 2013, 14:04
Zajmijcie się czymś pożytecznym, zamiast non stop wałkować ten sam temat ''małżeństwo'', ''małżeństwo'' itd... Każdy nie sobie żyje jak chce i niech będzie szczęśliwy na swój sposób.. Widać, że  ''czarna zaraza'' wykupiła monopol na szczęście.
S
singielka?
26 sierpnia 2013, 13:20
http://ojezu.pl/ona/239-m-jak-co
E
ech:)
26 sierpnia 2013, 02:16
A co zy mną, ktkturo ni ómiem po polsku ni godać ni pisać, to jo jus ni moga sie wypowiedzieć na tymat syngli? nimoga? I co nikt mie nie bydzie słóchoł i cytoł? :):) A tak na poważnie, to fajnie by było gdyby księża w parafiach pomyśleli o singlach. Czasami mam wrażenie że wciąż jesteśmy spychani na margines. Są spotkania dla młodych, dla małżeństw, dla rodzin. A my single? Gdzie mamy się podziać? Przecież my też jesteśmy.
K
Krzysztof
25 sierpnia 2013, 23:57
"Kościół zawsze podkreślał, że podstawowym powołaniem człowieka jest małżeństwo i założenie rodziny" - NIEPRAWDA. Kościół do co najmniej XV wieku głosił, że najszlachetniejszą formułą życia człowieka jest asceza, życie pustelnicze. A do XIV wieku wręcz wyklinał małżeństwo jak grzech "sodomy i gomory". Dopiero w XIII/XIV wieku zliberalizowano podejście do małżeństwa określając je jako "mniejsze zło" (ze względu na utrzymanie kontroli nad dzikością cielesnych uciech) od seksu. Podkreślano przy tym, by zachować w małżeństwie czystość seksualną (tzw. białe małżeństwa - jako najwyższe stadia rozwoju ducha ludzkiego). Polecam pisma św. Iwona z Chartres, które stały się podstawą do ustanowienia prawa kościelnego w/s małżeństwa, obowiązujące do dzisiaj.
B
Basia
25 sierpnia 2013, 23:30
Dla samotnych po 30 polecam wspólnotę neokatechumenalną. Jestem singielką w wieku 37 lat. Dzięki Panu Bogu nie wpadam w depresję, że nie jestem mężatką. Pozdrawiam wszystkich samotnych:)
25 sierpnia 2013, 22:44
Dopisuję się do stękających,że ze  wspolnotami, grupami przy parafiach ( szczególnie mniejszych)  dla samotnych w wieku-30-50 jest  problem. 
Ł
łódź
25 sierpnia 2013, 22:09
@łódź Masz rację. Ciężko znaleźć wspólnotę dla ludzi w wieku ~30 lat. ...30-50lat wolne osoby sa samopas puszczone.Nawet Naszego Arcy zapytała to odpowiedził że  pomysli :)
M
M
25 sierpnia 2013, 21:04
@łódź Masz rację. Ciężko znaleźć wspólnotę dla ludzi w wieku ~30 lat.
S
smutna
25 sierpnia 2013, 20:01
Życie samotne jest jeszcze do zniesienia, dzisiaj jest mnóstwo sposobów, żeby pożytecznie wypełnić sobie czas... Jednak bardzo trudno jest wytrzymać samotność tym, którzy mają złamane serce, zostali odtrąceni, znają miłość i każda chwila spędzona bez możliwości spełniania się w tej miłości jest pusta i bez sensu. Wszystko takiemu człowiekowi obojętnieje i chociaż bardzo pragnie kochać, to nie może, może tylko machinalnie czynić to, co wydaje mu się słuszne, podczas gdy jego serce będzie nadal zimne. A przecież bez miłości nie ma zbawienia... Tymczasem jego charakter robi się coraz trudniejszy, on sam coraz bardziej poraniony i wypaczony, coraz bardziej samotny... Nie wierzę, aby prawda była aż tak okrutna, że taki czlowiek nie dostąpi zbawienia, ale patrząc na swoje życie trudno mi czasem tak nie myśleć... Chyba możliwośći są dwie - albo to jakaś szczególna łaska i czeka za to wielka nagroda, albo potępienie, od którego nijak się nie ucieknie
I
i
9 listopada 2014, 21:13
nie badz taka pesymistyczna!Bog jest Miloscia i Milosierdziem wiec nie trac nadziei!:)
Ł
łódź
25 sierpnia 2013, 19:55
A bądz tu 35 letnią singielką w Kościele. To dopiero wyzwanie .Zero duszpasterstwa do 50 roku życie  bo wtedy "kółko rózańcowe". Wcześniej tylko młodzieżówka  lub rodziny krąg. Masakra. A jak chodzisz do kościoła to to spojrzenia jak na "niebezpieczny " obiekt bo pewnie będzie "polować" na Obsługę. :(
R
~real
25 sierpnia 2013, 18:31
życie w pojedynke jest do d... niestety taka prawda  :(
N
Nika
28 stycznia 2013, 22:16
Dziękuję za ten mądry tekst o singlach. Dość już się naczytałam wymądrzeń ludzi Kościoła zupełnie nie rozumiejących problemu i tekstów Biblii tu cytowanych. W końcu ktoś spojrzał szerzej.
P
Polak
28 stycznia 2013, 17:25
Słusznie jeden z przedmówców zwrócił uwagę na dbanie o poprawność językową wypowiedzi. Szanujmy polszczyznę!
A
AX
28 stycznia 2013, 17:02
Wreszcie krótki a rzetelny tekst na temat singli. Nie piętnujący a ujmujący różne definicje.
M
MODLITWA
11 stycznia 2013, 23:54
Święty Józefie przeczysty Stróżu Dziewicy Dziękuje Ci że jeszcze nie wyszłam za mąż, Święty Józefie ty wiesz kto ma zostać moim mężem, pozwól mi spotkać tego człowieka , spraw aby był to człowiek dobry, który będzie mnie kochał i szanował tak jak ty kochałeś i szanowałeś Najświętszą Maryję, Święty Józefie doprowadź do zerwania każdej znajomości, która nie podoba się panu Bogu, Obiecuję Ci dochować czystości przedmałżeńskiej, Nadać pierwszemu dziecku na imię Józef (lub na drugie imię), oraz mówić wszystkim, że takiego dobrego męża mam dzięki Bogu i Tobie. Amen. ... [url]http://dmmichael.wordpress.com/modlitry-za-innych/modlitwa-o-dobrego-meza-dobra-zone-do-sw-jozefa/[/url] Święty Józefie! Dziękuję Ci, że jeszcze nie wyszłam za mąż (nie ożeniłem się). Święty Józefie, Ty wiesz w Bogu, kto ma być moim mężem (moją żoną), pomóż mi spotkać tego człowieka. Święty Józefie, spraw, żeby to był(a) dobry(a) mąż (żona), który(-a) będzie mnie kochał(a) i szanował(-a) tak, jak Ty kochałeś i szanowałeś Maryję. Święty Józefie, doprowadź do zerwania każdą moją znajomość, która nie podoba się Panu Bogu. Święty Józefie, obiecuję Ci dochować czystości przed ślubem. Święty Józefie, obiecuję dać pierwszemu swojemu dziecku przynajmniej jako drugie imię Józef. Święty Józefie, obiecuję innym mówić, że tak dobrego męża (dobrą żonę) mam dzięki Tobie. Amen!
MD
MODLITWA DLA POSZUKUJĄCYCH
11 stycznia 2013, 23:53
Święty Józefie przeczysty Stróżu Dziewicy Dziękuje Ci że jeszcze nie wyszłam za mąż, Święty Józefie ty wiesz kto ma zostać moim mężem, pozwól mi spotkać tego człowieka , spraw aby był to człowiek dobry, który będzie mnie kochał i szanował tak jak ty kochałeś i szanowałeś Najświętszą Maryję, Święty Józefie doprowadź do zerwania każdej znajomości, która nie podoba się panu Bogu, Obiecuję Ci dochować czystości przedmałżeńskiej, Nadać pierwszemu dziecku na imię Józef (lub na drugie imię), oraz mówić wszystkim, że takiego dobrego męża mam dzięki Bogu i Tobie. Amen.
X
XVYM5
11 stycznia 2013, 22:55
@obserwator Nic podobnego, dotyczyło zwykłego przyzwoitego narzeczeństwa, bez współżycia przed ślubem i bez wszelkich kontaktów fizycznych, które to narzeczeństwo jednak się duszpasterzom nie podobało, bo ich zdaniem lepiej żeby młodzi pozostali w zyciu sami.
U
uerueiurei
11 stycznia 2013, 11:36
XVYM5 przestać odgrywać rolę wychowawcy, śmieszne to jest,
OS
ona sama
11 stycznia 2013, 11:02
oj, ~XVYM5, nie badz taki przemadrzaly,/przemadrzala. Jestes tu po to zeby innym dogadywac? Nic nie wiesz o mnie i tym jakie mam problemy. A nie zycze Ci takich.
O
obserwator
11 stycznia 2013, 10:51
"Gorzej, gdy przygnieceni ciężarem swojego krzyża, w samotności, w obliczu nadmiaru nieszczęść, zaczynają wąpić w Boga i odchodzą. Wtedy okazuje się, że lepiej było sprzyjać ich planom małżeńskim, zamiast wmawiać, że warto pozostac bezżennym. A wielu duszpasterzy wciąż wpaja takie przekonanie swoim podopiecznym Hehehe dobrze, że na Kościól można zrzucić wszelką winę. Piszesz w taki sposób jakby pojęcie singla występowało tylko we wspólnocie chrześcijańskiej to zjawisko powszechne nie zależne od wyznania, to wmawianie jak to nazwałeś pewnie tyczyło się życia razem przed ślubem którego kościól nie aprobuję i wątpię, żeby nagle okazało się że się myli.
X
XVYM5
11 stycznia 2013, 08:35
Zabolało jak widzę. To bardzo dobrze, warto coś poczuć jak sie nie ma żadnych zmartwień a zycie jakieś mdłe.
B
br
11 stycznia 2013, 07:19
XVYM5 zły dzień?? 
X
XVYM5
11 stycznia 2013, 01:21
"Do singiel z wyboru: Hm, z tym poczuciem wartosci to wiem od dawna ze mam zanizowe i probuje to zmieni, juz dlugo- ale szczerze- nie znalazlam sposobu na to. Nie jestem brzydka, glupia, ani jakas nieprzystosowana. po prostu nie idzie i już. dziękuje za ciepłą odpowiedź." ...Może spróbuj zacząć od nauki poprawnego wypowiadania się po polsku i na piśmie, to powinno ci choć trochę poprawić samoocenę :)
X
XVYM5
11 stycznia 2013, 00:58
Dla Kościoła to korzystne, że jest dużo singli, bo zawsze istnieje szansa, że przyjdą szukać towarzystwa w jakichś wspólnotach ;) Gorzej, gdy przygnieceni ciężarem swojego krzyża, w samotności, w obliczu nadmiaru nieszczęść, zaczynają wąpić w Boga i odchodzą. Wtedy okazuje się, że lepiej było sprzyjać ich planom małżeńskim, zamiast wmawiać, że warto pozostac bezżennym. A wielu duszpasterzy wciąż wpaja takie przekonanie swoim podopiecznym.
OS
ona sama
10 stycznia 2013, 23:37
Do singiel z wyboru: Hm, z tym poczuciem wartosci to wiem od dawna ze mam zanizowe i probuje to zmieni, juz dlugo- ale szczerze- nie znalazlam sposobu na to. Nie jestem brzydka, glupia, ani jakas nieprzystosowana. po prostu nie idzie i już. dziękuje za ciepłą odpowiedź.
SZ
singiel z wyboru
10 stycznia 2013, 22:59
do ona sama: Prawdopodobnie wszystko z Tobą w porzadku, tylko mozesz miec zaniżone poczucie wartości. Widocznie nie trafił Ci się jeszcze ten odpowiedni facet, który byłby godzien z Tobą życ i dzieci wychowywac. Ciesz się życiem, bądź sobą, nie patrz na siebie zbyt krytycznie, bo jak wiesz jest takie przysłowie "nawet potwora zanajdzie swego amatora". Tym bardziej Ty. Módl się tylko o dobre rozpoznanie by nie poleciec za każdym który jest tobą oczarowany. Oczarowanie to jeszcze nie miłośc. Powodzenia.
OS
ona sama
10 stycznia 2013, 22:48
Chcialabym, naprawde bardzo bym chciala znalezc odpowiednia osobe. Czuje ze bym chciala, ale jakos nie moge. Jak to zrobic? nie wiem co jest ze mna nie tak...
SZ
singiel z wyboru
10 stycznia 2013, 22:47
Jestem takim singlem ze względu na Królestwo. Czy podobają mi się dziewczyny? oczywiście! I niejednokrotnie jestem nimi oczarowany, czasem zakochany. Ale zawsze gdy pytam Pana czy mam się z jakąś związac, to otrzymuję tę samą odpowiedź. Staram się więc służyc innym max jak potrafię, by nie popaśc w egoizm i dziwactwa. Mam mnóstwo przyjaciół, nie dla tego ze jestem atrakcyjny, ale chyba inni dostrzegają, że chcę byc dla nich. I to jest moja droga, a Bóg jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Wierze,  że najlepsze wino bedzie na koniec wesela (por. J 2)