Wierność jest cool

(fot. MissMaze / flickr.com)
dr. Błażej Szostek / slo

Myślący człowiek nie postanawia w jednym momencie, że zdradzi współmałżonka. Odejście od wierności jest procesem, podobnie jak procesem jest budowanie wierności w stosunku do swojego współmałżonka.

Jakiś czas temu zapytałem swoich studentów na wykładzie z psychologii, czym jest zdrada. Przeważająca część grupy stwierdziła, że zdrada polega na współżyciu seksualnym poza małżeństwem. Mniejsza część grupy próbowała temat bardziej zgłębić i stwierdziła, że zgadza się z większością swoich kolegów i koleżanek, ale uważa, że zdradzić małżonka można również w inny sposób. Podawali różne przykłady z życia swoich znajomych i przyjaciół. Większość odpowiedzi skupiała się na tematyce pornografii oraz niezamkniętych związków uczuciowych z przeszłości.

A jak jest naprawdę? Można powiedzieć, że wierność nie jest nakazem, ale zawieraną w wolności umową pomiędzy małżonkami, że świadomi wielu niebezpieczeństw i zagrożeń swej miłości chcą być razem na dobre i na złe. Wierność to także pełne zaangażowanie w rozwój tylko tej jednej miłości. Będąc świadom wierności, chcę zrezygnować z innych relacji, szczególnie relacji uczuciowych. Zdrowo myślący człowiek nie postanawia w jednym momencie, że zdradzi współmałżonka. Można powiedzieć, że odejście od wierności jest procesem, podobnie jak procesem jest budowanie wierności w stosunku do swojego współmałżonka. Pojęcie wierności jest określeniem złożonym. Można mówić o wierności w płaszczyźnie fizycznej, psychicznej i duchowej. Wszystkie te sfery tworzą pewną całość, tzn. jeżeli jedna z tych sfer jest zaburzona, to pozostałe także nie funkcjonują prawidłowo.

Płaszczyzna fizyczna wierności przejawia się tym, że małżonkowie przejawiają namiętność tylko w sakramentalnym związku, który został pobłogosławiony przez Kościół. Sfera intymna żony należy tylko i wyłącznie do męża, a sfera intymna męża tylko do żony. Łoże małżeńskie powinno być ołtarzem, na którym dokonuje się sakramentalny akt współżycia, a przez ten akt ma się jeszcze bardziej umacniać relacja małżeńska. Wierność w płaszczyźnie psychicznej polega ma na zamykaniu sobie dróg do wszystkiego, co może zapanować nad myślami, które powinny koncentrować się przede wszystkim na współmałżonku. Dlatego bardzo destrukcyjnie na tę płaszczyznę oddziałuje pornografia, która sprowadza drugą osobę do roli przedmiotu.

Osoba korzystająca z pornografii pomału traci zdolność patrzenia w sposób racjonalny na swojego małżonka. Często sprowadza małżonka do roli narzędzia, które ma służyć tylko i wyłącznie do zaspokajania pożądliwości ciała. I ostatnia płaszczyzna wierności to płaszczyzna duchowa. Wierność duchowa to oddanie się współmałżonkowi całkowicie. Można powiedzieć, że ta płaszczyzna wierności jest najtrudniejsza do wypełnienia, gdyż wymaga działania wbrew nierzadko nieuporządkowanym emocjom i uczuciom. Aby lepiej wytłumaczyć wierność w aspekcie duchowym, posłużę się przykładem.

Otóż jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który mówił mi o problemach w relacji ze swoją żoną. Wszystko zaczęło się psuć w jego małżeństwie, od kiedy żona zaczęła kilka razy dziennie rozmawiać ze swoją matką. Teściowa mojego rozmówcy daje swojej córce wciąż nowe rady, jak żyć w małżeństwie, które nie do końca są akceptowane przez męża owej młodej kobiety. Niezwykle ważne jest, aby być wiernym swojemu współmałżonkowi w sferze duchowej. Bóg i małżonek powinni być centrum życia nawet wtedy, gdy kochający rodzice mają inne plany na życie swojej córki czy swojego syna. Płaszczyzna duchowa wierności to także praca nad swoją afektywnością względem innych osób, które stają się ważniejsze od małżonka - także swojego dziecka. Odejście od wierności jest procesem długotrwałym. Zdrada małżeńska bywa wyrazem kryzysu, który miał miejsce już od jakiegoś czasu.

Nierzadko wyjście na jaw zdrady staje się szczytowym momentem tego kryzysu, sytuacją, w której małżeństwo musi stawić czoło trudnościom, które przez wiele lat odkładali na późniejszy czas. Niewierność w małżeństwie potrafi zniszczyć całą rodzinę. Jedynym sposobem zachowania wierności jest kryształowa uczciwość w małżeństwie. Aby umocnić wierność w małżeństwie, warto mówić swojemu małżonkowi o swoim wewnętrznym nieidealnym świecie. Małżonkowie, którzy rozmawiają  ze sobą szczerze, przejawiają w tym wierność małżeńską, gdyż wierność jest prawdą, a przeciwieństwo wierności, czyli zdrada, jest kłamstwem.

Ludzie, którzy budują na kłamstwie, na zakładaniu masek, nie mogą komfortowo czuć się w relacji, szczególnie w relacji małżeńskiej trwającej aż do śmierci. Praca nad sobą, unikanie sytuacji, które mogą powodować zachwianie wierności w małżeństwie, są oprócz szczerej rozmowy podstawowymi narzędziami mogącymi zapewnić małżeństwu jedność.  Niezwykle istotne w małżeństwie, szczególnie w małżeństwie chrześcijańskim, jest budowanie relacji na Ewangelii. Obraz Chrystusa do końca wiernemu swojemu Ojcu jest najlepszym przykładem dla ludzi, którzy przejawiają trudności w aspekcie wierności.  Aby być sobie wiernym, warto o tę wierność prosić Boga we wspólnej modlitwie małżeńskiej. Wspólna modlitwa jest miejscem spotkania małżonków nie tylko z sobą nawzajem, ale także z Bogiem. Szczera modlitwa potrafi ze słabych ludzi uczynić mocnych, z ludzi niewiernych uczynić oddanych, a miłość ludzką - często niedoskonałą i pełną afektów - przemienić na wzór miłości Chrystusa do Kościoła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wierność jest cool
Komentarze (21)
V
viva
13 maja 2015, 17:52
Wierność jest cool i bez malzenstwa. Po co komu kajdany, jak ktos chce byc z druga osoba to niech to robi z wolnej woli a nie z przymusu.
P
Pati
13 maja 2015, 13:58
Jestem zaręczona z wierzącym i praktykującym mężczyzną też chce należeć do takich ludzi, jednak ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno mogę się do nich zaliczać ... boję się. Wiem, że może zgubnym jest szukanie pomocy w tym właśnie miejscu, ale.. Kiedy poznałam idealnego faceta, takiego, który naprawde jest przykładem idealengo chrześcijanina..to pojawiają się u mnie obawy. Narzeczony jest szafarzem, jednak obowiazki te sprawuje wylacznie w swojej parafii, odkad jesteśmy razem zwykle chodzimy do kosciola w mojej parafii. Tam zawsze siadamy razem, modlimy się wspolnie i strasznie mnie to cieszy. Stojąc obok niego w kościele, czuję, że naprawdę wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom Boga w stosunku do nas. Jednak ostatnio, przy okazji nabożeństw majowych przychodzimy do kosciolka w jego parafii i tu moje (nie wiem skad) zaskoczenie, gdy trzymajac sie za ręcę kieruję się ku wejsciu do kościola, a moj narzeczony puszcza moja rękę i mówi:"Idę do zakrystii" Niby to normalnie, niby tego oczekiwałam, a jednak gdzies egoistycznie stanęłam z tyłu i z trudem powstrzymywałam się od płaczu. Zaczęłam się martwić o moje obawy - choć to śmieszne. Miałam wrażenie, że zostawił mnie samą sobie, że nie chce juz wspolnie ze mną modlić się za Nas. Poszłam do spowiedzi, próbowałam rozmawiać z księdzem.Tłumaczyłam, że to nie tak , że mój smutek i to zmartwienie wynika ze przekonania że przegrywam z Bogiem, że to Jego kocha bardziej! Ja zawsze tego chciałam! Chciałam faceta, który Boga stawia na pierwszym miejscu. Rozmowa nie pomogła. Nie wiem z czego wynika mój smutek, nie wiem dlaczego tak trudno jest mi sobie z tym poradzić.Chce porozmawiać o tym z moim przyszłym mężem, ale jeszcze sama nie wiem co powinnam mu powiedzieć. Pomóżcie mi, bo nie radze sobie z tym, przerasta mnie to.. Chyba będę musiała skorzystać z porady jakiegoś psychochologa..
26 sierpnia 2014, 10:03
Wierność małżeńska nie jest cool. Wierność małżeńska jest oczywistym dla każdego myślącego, odpowiedzialnego i dojrzałego człowieka obowiązkiem wynikającym z samego faktu zawarcia małżeństwa. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla zdrady małżeńskiej. A te wszystkie bajki opowiadane przez osoby zdradzające, o jakiś kryzysach, o pornografii, czy mamusiach, uczuciach do obcych ludzi i innych psychologiczny bełkot dowodzą jedynie szukania usprawiedliwień dla tak haniebnego czynu, jakim jest zdradzenie współmałżonka. Nie ma większej hańby dla męża, gdy zdradza swoja zonę, tak samo zresztą w drugą stronę.
F
filip
26 sierpnia 2014, 13:43
zdarada małżeńska to skandal nie licujący z tym, że mówi się o sobie chrześcijanin, małżonek. Nie ma na nią żadnego!! usparwiedliwienia! To twoja żona, mąż, małżeństwo. Jeśli masz problem rozwiąż go w inny sposób, nie w sposób kłamstwa, obłudy, hipokryzji. Wszelkie słowa uspraiedliwienia są bez sensu, nie mają żadnego wartości-- to tylko diabelski bełkot. Gdybyśmy żyli  w prawdzie, zło niewiele miałoby do powiedzenia. 
?
?
26 sierpnia 2014, 14:10
Ciekawe czy coś na temat wiernosci miałby do powiedzenia profesor Chazan?
M
maj
26 sierpnia 2014, 09:37
Zdrada zdarza się w środowiskach "pobożnych" - pani i pan, nie bacząc na fakt posiadaniawłasnych rodzin, tak się zatracają w obiektywnie słusznych działaniach, że zaniedbują dzieci, współmałżonków, pracę zawodową i maszerują... No własnie, dokąd. w znanej mi rodzinie płacze żona a dorastające dzieci zastanawiają się nad sensem przysięgi małżeńskiej. Pani ze środowiska "poboznego" zadowolona - na aktywności z owym panem zbiła niezły PR-owski kapitał... W sumie - smutne.
A
Anna
25 sierpnia 2014, 21:35
Do Zagubiona Znam dziewczynę, która będąc zaręcznona zakochała się w innym, zerwała zaręczyny i poślubiła tego "nowego". Dziś są szczęśliwym małżeństwem i mają czworo dzieci. Zastanów się czego szukasz i kogo tak na prawdę kochasz. [url]http://malzenstwojestdobre.pl/po-zdradzie-2/[/url]
B
Bart
12 maja 2015, 21:50
Jak to się ma do tematu wierności małżeńskiej?
G
gosia
25 sierpnia 2014, 21:18
jaka jest relacja między małżonkami, gdy jedno z nich jest ateistą, a ślubjestcrześcijanski, katolicki. Nie spotkałam się z sytuacją, żeby mąż się nawrocił. Jeden jest na dobrej drodze jak tweirdzi żona, z tym, że ją kosztuje to wiele cierpienia i bólu, a jak czytałam na tym portalu Bóg powołuje nas do szczęścia. Nie wiadomo też czy mąż rzcywiście się nawróci. Inna ma troje dzieci, mąż nadal ateista i wszystkie dzieci również. Mam pytanie jaki sens ma dawanie ślubu w takiej sytaucji?  Statystycznie rodzi się z tego więcej zła niż dobra. Może warto się nad tymz astanowić, bo na dobru wszystkim nam przecież zależy oraz na tym by ono zwyciężało
M
Milik
25 sierpnia 2014, 15:46
"Można powiedzieć, że wierność nie jest nakazem, ale zawieraną w wolności umową pomiędzy małżonkami" To samo można powiedzieć o miłości i wierności którą się ślubuje a nie jest dana z niczego.
P
pp
25 sierpnia 2014, 13:58
A Natalia Kukulska śpiewa, że wierność jest nudna. :]
P
pełna_nadziei
25 sierpnia 2014, 11:56
Kiedy rok temu zaczęłam spotykać się z człowiekiem, który teraz jest moim chłopakiem, miałam wieu różnych znajomych płci męskiej :). Nadal ich mam, są seredcznymi kolegami, niektórzy są przyjaciółmi. Na początku rozwoju naszej znajomości tez zastanawiałam się, czy nie wyrządzam krzywdy sobie i mojemu Lubemu. Teraz nie mam tych wątpliwości. Naturalnie odróżniam relacje między mną a różnymi osobami z bliskiego grona znajomych. To, co łączy mnie z moim chłopakiem najzwyczajniej w świecie jest inną relacją- istnieją takie obszary nas samych, które należą tylko da nas ( i nie chodzi wyłącznie o sferę intymną). To cały szereg spraw związanych z naszą wspólną codziennością, planami na przyszłość.To wspólny czas, kiedy się poznajemy, odkrywamy, śmiejemy, tworzymy coś wspólnego. I do tego " świata" mamy dostęp tylko my dwoje. Z każdym ze znajomych potrafię rozmawiać otwarcie i szczerze, jednak to co łączy dwoje ludzi kochających się wzajemnie,myślących o wspólnej przyszłości, ufających sobie, jest czymś trochę innym. Mam wrażenie, że to zupełnie ludzkie zachowanie i w pewnym momencie człowiek nie musi się nad tym zastanawiać. Jesli zaufać Bogu to on pokieruje wszystkim we właściwą stronę, bez obaw. Można to nazwać " intuicją"- po prostu wiem, że postępuję własciwie. Poza tym, w uczciwym i szczerym związku zawsze można przegadać to, co budzi wątpliwości. Mając na uwadze dobro drugiego człowieka dokonuję właściwych wyborów. A każda znajomość rozwija się, nie wklucza się wzajemnie i daje swobodę życia, bo nie chodzi przecież o to by zniewolić się z miłości i zamknąć na innych przez "jedyną/jedynego". To właśnie dzięki innym ludziom utwierdzam się w tym, co jest da mnie najważniejsze. I już zupełnie na koniec: jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na swoim miejscu ( może abstrakcyjnie lub bardzo ogólnie to brzmi, ale wierzę, że tak jest) :)
O
Odnaleziona
26 listopada 2013, 21:50
Moja rada dla Zagubionej: skoro jest Twoim chłopakiem, to na pewno jest (dla Ciebie, i może w ogóle jest) wspaniałym mężczyzną, Ty Go za to bardzo cenisz, itd. Ale skoro jest zazdrosny o Twoich znajomych, którzy nawet nie są w stanie z nim konkurować (sama to przyznałas - sumienie niczego Ci nie wyrzuca, czyli sama czujesz, że oni nie są w niczym od niego lepsi, w przeciwnym razie byłabyś z którymś z nich), to zastanów się, czy on ceni siebie tak bardzo jak Ty go cenisz (???) Ja na Twoim miejscu zaczęłabym myśleć, że może to ja przeceniam go jako mężczyznę - on ewidentnie wysyła taki sygnał, skoro jest zazdrosny o kogoś, kto mu nie dorównuje, i to prawdopodobnie pod żadnym względem. Może jednak jest coś, co obniża Jego wartość (a o czym Ty nie wiesz, wie tylko On, tylko Ci nie powiedział...)? Bo jak inaczej wytłumaczyć aż takie reakcje? Poza tym, skoro Cię kocha (a Ty chcesz wierzyć, że to jest prawda), to chyba pragnie sprawić, żebyś była szczęśliwa. Ale niestety nie sprawia tego, skoro nie akceptuje Ciebie takiej, jaka jesteś - z Twoim trybem życia, ze znajomymi, którzy są częścią tego życia i których po prostu trzeba mieć. Powiedz mu, że chcesz wierzyć, że on Cię kocha, i że chce, żebyś była szczęśliwa, ale to musi być potwierdzone konkretnym postępowaniem, bo jak na razie, to z Twojej relacji wynika, że jest raczej odwrotnie....
K
kobieta
25 sierpnia 2014, 12:47
Zgadzam się z przedmówczynią.  Nieopanowana zazdrość to katastrofa w przyszłości. Wiem co mówię, niestety.
A8
Aga 84
18 listopada 2013, 17:31
Miłość to zaufanie i przekaraczanie własnych ograniczeń, np niedowartościowania;)
Z
zagubiona
18 listopada 2013, 16:12
Do ~Piotrek: "Sam siebie nie osądzam niczego wprawdzie w sobie nie dostrzegam, ale to mnie nie usprawiedliwa" 1 Kor 4....  te słowa mi ostatnio bardzo towarzyszą, dlatego też szukam pomocy. Piotrku, chciałbym jednak wyjaśnić to moje sumienie... wyrzuty w nim tworzą się nie dlatego, że choćby, np. podczas spotkań ze znajomym robię coś/zachowuję się/mówię coś co mogłoby skrzywdzić mojego chłopaka, gdyby to słyszał czy widział czy tez nie. Staram się być czysta w tym kontakcie wobec siebie zajomego i niego.. Te wyrzuty powstają jednak gdy rozmawiam z moim chłopakiem o nim... widzę, że jemu jest przykro, że targają nim uczucia - niedowartościowanie, że mu nie wystarczam, że chcę się podobać innym, kiedy powinnam starać się podobać tylko jemu, on uważa że ta znajomość jest zbędna,. To zazdrość tak? Ale co będzie  jak ona jak nie teraz to kiedyś (w małżestwie) mnie zniewoli? Cieszę się, że ona jest z jednej strony bo świadczy o tym, że mu na mnie zależy. Ale w takim wypadku czy nie będę mogła mieć nigdy znajomych, przyjaciół - facetów? To jest dla mnie takie trudne.... bo zależy mi na chłopaku, bo jest dobrym człowiekiem i mnie szanuje, staram się być taka sama dla niego... ale może tu problem jest nie we mnie tylko z jego zaufaniem do mnie? Odpowiem sobie na te pytania. :)
B
barszczyk
18 listopada 2013, 08:14
http://www.youtube.com/watch?v=WfWz1IOWmB0
R
ruben
25 sierpnia 2014, 20:00
Dobre, dzieki. Takie prawdziwe...
P
Piotrek
17 listopada 2013, 22:36
Do ~zagubiona: Wpisując ten komentarz sama już sobie odpowiedziałaś na to pytanie. Po pierwsze, jesli czujesz że coś jest nie tak, jeśli czujesz że sumienie podpowiada Ci że robisz coś niewporządku w stosunku do drugiej osoby to już pierwszy znak żebyś tego nie robiła. Po drugie: Czy Jezus kiedykolwiek budował relacje na kłamstwie, obłudzie, niepełnej prawdzie, zazdrości ? Musisz odwołać się do swojego celu, musisz odpowiedzieć na pytanie po co spotykasz sięz tym drugim chłopakiem. To nie może być powierzchowna odpowiedź, tylko głębsze zastanowienie się nad tym do czego to prowadzi. Musisz zadaćsobie pytanie czy to co robisz jest zgodne z pragnieniem Boga, czy jest uczcie wobec drugiej osoby (zarówno obecnego chłopaka, jak i tego dobrego znajomego), czy chcesz być fair. Jeśli ktokolwiek odpowie Ci na Twoje pytanie w sposób: TAK lub NIE, będzie w wielkim błędzie i zrobi Ci wielką krzywdę. Bo to Ty sama musisz odpowiedzieć jak ta sytuacja się rozwija i do czego prowadzi, sama musisz przewidzieć skutki swojego działania. Podsumowując (troche się rozpisałem :D): Zastanów się po co spotykasz się z "dobrym znajomym". Czy to aby napewno jest chęć utrzymywanie dobrych relacji, czy nadzieja na coś więcej. Bądź fair wobec siebie, Boga i drugiej osoby. "Daje wam nowe przykazanie abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem" - poznajesz ? Jak Ciebie umiłował Jezus ?
Z
zagubiona
17 listopada 2013, 20:45
Mam problem... jeśli mam chłopaka, a od czasu do czasu spotykam się z innym chłopakiem- dobrym znajomym, czy popełniam błąd? Czy powinnam zrezygnować z niego, żeby uchronić swoją więź z chłopakiem, który jest bardzo zazdrosny i czuję, że moje postępowanie go rani...
U
ua
17 listopada 2013, 19:38
szukam uduchowionego blondyna:) jesli takowy istnieje-zapraszam uduchowiona-agnostyczka@o2.pl