8 wyrażeń, które wszystko psują!

(fot. shutterstock.com)
Elena Guarrella, Giorgio M. Sofia / slo

"Nie" jest maleńkim słówkiem o wielkiej mocy i skuteczności, zręcznym, zdecydowanym, nieodwołalnym, potężnym i nie dopuszczającym sprzeciwu. W brzmieniu przypomina suchy trzask niewielkiej eksplozji i czasami rani jak kula karabinowa.

Ma wyjątkowe znaczenie odrzucenia, odpowiedzi lub decyzji negatywnej, a użyte w liczbie mnogiej odnosi się do głosów przeciwnych w głosowaniu nad jakąś alternatywą: Wszystkich "nie" było daleko więcej niż "tak".

Pragniemy zająć się "nie" w sensie szerokim: wydobyć jego aspekty pozytywne i negatywne, ujawnić nie ukryte w rozmaitych wyrażeniach i zachowaniach, podkreślić jego funkcję chronienia i ograniczania, ale także związane z nim nadużycia i ich zgubne konsekwencje.

DEON.PL POLECA

Tak, ale

W pierwszej chwili wydźwięk tych dwóch słów może wydawać się pozytywny. Początkowe tak, pocieszające, sugeruje wyrażenie zgody, brak oporu, pragnienie niesprzeciwiania się. Jest jakby pieszczotą, czułością, wyjściem naprzeciw.

I zaraz przychodzi ale, ukazujące do jakiego stopnia początkowa akceptacja stanowi jedynie formę, ponieważ w gruncie rzeczy istnieje zastrzeżenie: po tak, posiadającym efekt destabilizujący, będącym przymilnym pozyskaniem przychylności, następuje otwarty sprzeciw.

Za pomocą tak, ale prosimy jakby o wyrozumiałość, ponieważ przeczuwamy, albo boimy się, że to, co chcemy powiedzieć, będzie nieprzyjemne dla rozmówcy: "Sprzeciwiam ci się bez jawnego oporu". "Sprzeciwiam ci się, ale mam nadzieję, że nie będziesz chciał, żebym wyraził to otwarcie".

Staje się oczywiste, że istota tego wyrażenia jest negatywna, jako że ukazuje sprzeciw przynajmniej wobec części treści rozmowy: tak znaczy tyle, co: "Zgadzam się, jestem tego samego zdania co ty", jednocześnie zaś ale stwierdza: "(Przynajmniej częściowo) nie zgadzam się, nie uważam tak jak ty, zaprzeczam ci, to ja mam rację". Czyli razem: "Obawiam się, że jeśli wprost bym ci się sprzeciwił, nie wysłuchałbyś mnie, albo nie przyjąłbyś racji sprzecznych z twoimi; nie zniósłbym, gdybyś uważał mnie za wroga, źle o mnie myślał; dlatego ci się przypochlebiam; niech jednak będzie jasne, że nie rezygnuję ze sprzeciwiania się tobie".

Wyobrażeniem wzrokowym tak, ale jest wdzięczny papierowy samolocik, który fruwa lekko i prędko naprzód lecz lada chwila rozbije się i zgniecie o imponującą, granitową, masywną konstrukcję w formie ale.

Ostatecznym rezultatem jest uczucie bardzo nieprzyjemne: policzek otrzymany od kogoś, kto jednak zgodnie z regułami dobrego wychowania poprosił o pozwolenie wymierzenia go nam; drzwi z napisem WEJŚCIE, które w rzeczywistości są zaryglowane, albo nawet gorzej: drzwi, które po zaproszeniu do wejścia zostają nam zatrzaśnięte przed nosem.

Ten zaś, kto tak czyni, wydaje się dziwić, że uwydatnia się agresywny efekt końcowy, a nie początkowe dobre intencje.

Tak, ale nie jestem pewien

Druga część zdania jest inna niż w tak, ale, ponieważ kładzie nacisk nie na argumentację przeciwną, lecz na sprzeciw będący wynikiem braku przekonania. To tak, jakby powiedzieć: "Nie przekonuje mnie twoje rozumowanie i trzymam się mojego wrażenia (które czasami mogłoby ukrywać uprzedzenie), którego bronię twierdząc, że nie jestem pewien".

Jest oczywiste, że zdanie traci konotację sprzeciwu, kiedy przyznanie się do własnej niepewności jest podyktowane świadomością konieczności dalszej weryfikacji danych. W tym przypadku równałoby się przyznaniu: "Nie wiem czy tak jest, czy też tak mi się tylko wydaje.

Być może, ale

Podobne do tak, ale różni się jednak istotnie w pierwszej części, w której brakuje jawnie wyrażonej zgody, obecna jest jedynie jakaś ewentualność, możliwość czy formalnie przyzwolenie, wyrażone wszakże w formie powątpiewającej. W całości zdanie podkreśla większą ustępliwość sprzeciwu.

Nie dam rady

Jest to forma powiedzenia nie, akt kapitulacji, który uparte, obsesyjne stawianie przed oczy nieskutecznych strategii każe mylnie uznać za usprawiedliwione. Jako deklaracja czyniona a priori może być użyta jako usprawiedliwienie późniejszej postawy nieangażowania się. Rzeczy

wiście, gdyby została wydedukowana a posteriori, a więc po dokładnym zbadaniu rzeczywistości, byłaby wyrazem zdrowej akceptacji własnych ograniczeń. Jednak jest często założeniem z góry, które, choć kładzie nacisk na obawę przed niemożnością podołania zadaniu, pozwala żywić ukryte podejrzenie, że dopóki unika się próby, ograniczenie nie istnieje.

Nie uda mi się

Często znaczy tyle, co: "Nie chcę, ale nie biorę na siebie otwarcie odpowiedzialności za brak chęci". Lepiej przyznać, że nie jest się w stanie czegoś zrobić, niż że się tego zrobić nie chce.

To trudne

Tak jak w przypadku dwóch poprzednich wyrażeń, chodzi tu o akt poddania się i wymówienie się od odpowiedzialności przytaczające jako usprawiedliwienie wrażenie stanięcia w obliczu trudności nie do pokonania. To tak, jakby sugerować, że odpowiedzialność za porażkę czy kapitulację spada nie na tego, kto ma coś zrobić, ale na przeszkody zewnętrzne opisane jako obiektywnie przekraczające jego siły. Skuteczność tego mechanizmu obrony polega na odwróceniu uwagi od siebie i na przerzuceniu przeszkód na zewnątrz, bez sprawdzenia, czy rzeczywiście trudności przewyższają nasze możliwości, czy się nie doceniamy, czy też może nie czujemy się gotowi stanąć w obliczu wysiłków i frustracji niezbędnych do rozwiązania problemu.

Nie jestem zdolny

Również i tym przypadku mamy do czynienia z pomieszaniem: przedstawieniem jako rzeczywistego faktu tego, co stanowi jedynie rezultat założonej opinii, opartej na zaniżaniu własnej wartości. Może to być jednak także haczyk symbiotyczny: stawanie się biernym przez powstrzymywanie się od działania, usprawiedliwione założoną z góry niezdolnością, w nadziei, że jakaś dobra dusza przyjdzie na ratunek. Może również ukrywać brak zgody na czynienie doświadczeń i podejmowanie ryzyka, a także wynikający stąd lęk przed popełnieniem błędu i staniem się przedmiotem krytyki.

Nie wiem

B. Bettelheim, jeden z największych znawców psychologii dziecięcej, w swojej książce Rodzic prawie doskonały, daje interesujące przyczynki do refleksji na temat tego wyrażenia używanego bardzo często przez dzieci jako odpowiedź na pytanie o ich opinię czy motywację ich czynów i wypowiedzi.

Może być sygnałem zdradzającym lęk: "Choćby nie zostało nigdy wcześniej skrytykowane, dziecko przeżywa jakąkolwiek krytykę jako skierowaną nie po prostu na to, co w danej chwili myśli czy robi, ale na osobę, jaką jest. Dlatego większość dzieci ujawnia dorosłym swoje myśli z pewną obawą, że myśli te zostaną uznane za niewłaściwe, czy wręcz ze strachem, że zostaną skrzyczane czy ukarane za ich posiadanie. Strach taki jest innym obliczem potrzeby akceptacji", która nie pozwala dzieciom zagalopować się w wyrażaniu własnych opinii, co więcej, niekiedy świadomie lub nie skłania do modyfikowania ich ucząc je w ten sposób kłamać, czy może lepiej czynić fakty bardziej możliwymi do przyjęcia poprzez koloryzowanie w przekonaniu, że nie mogą sobie pozwolić na powiedzenie nagiej prawdy.

"W obawie, że nie zaakceptujemy tego, co ma nam do powiedzenia, zmienia zdanie i odpowiada na nasze pytanie za pomocą «Nie wiem». Myśli on, że tego typu odpowiedź jest neutralna, a więc nie może nas zdenerwować. A jednak w większości przypadków złości nas ona bardzo, ponieważ odbieramy ją jako odmowę odpowiedzi, i dlatego, że każe nam myśleć, iż nasze dziecko albo jest tak głupie, że samo nie wie, co robi, albo nie ufa nam na tyle, żeby się zwierzyć". Zdanie to stanowi więc próbę utrzymania na wodzy agresywności rodziców.

"W rzeczywistości najczęściej «Nie wiem» jest adekwatnym opisem stanu zamętu, w jakim znajduje się nasze dziecko, a nie wymówką czy sposobem uniknięcia odpowiedzi na nasze pytanie ... My, rodzice, musimy zdawać sobie sprawę, do jakiego stopnia jesteśmy ważni dla naszych dzieci: jeszcze nie odczuły naszej dezaprobaty, a już przestają być pewne swoich opinii ... Ponieważ «Nie wiem» stanowi przyznanie się do niekompetencji, konieczność dania takiej odpowiedzi napełnia dziecko urazą, a jako że poczucie własnej ignorancji i nieudolności wynika z naszych pytań, przypisuje ono nam, którzy mu je zadaliśmy, winę za stan zmieszania, w którym się znalazło".

Wiecej w książce: Sztuka mówienia nie - Elena Guarrella, Giorgio M. Sofia

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

8 wyrażeń, które wszystko psują!
Komentarze (1)
4 lutego 2016, 20:32
Chciałem to przeczytać, ale nie da się! Naprawdę chciałem, ale oczy odmówiły mi posłuszeństwa. Proszę, umieścić wszystkie "tak", "ale", "tak, ale", i w ogóle wszystkie elementy mowy niezależnej w códzysłowach. Nie jest to w ogóle czytelne!